End of Days

Dzielnica Cartera - Plac przy domu Cartera

Vanilla - 2013-02-04, 22:25
Temat postu: Plac przy domu Cartera
Duży plac na którym znajdowały się zwykle wozy, ładujące i rozładowujące towar, oraz mnóstwo kupców. Pech chciał że Carter wybudował się w pobliżu magazynów, więc przynajmniej miał ten gwar pod kontrolą.
Nomin - 2013-02-04, 22:37

Sceotend rozejrzał się dookoła. Wozy i ładujący, kilku strażników; średnio mu się to podobało. Zastanawiał się jak daleko mógł tutaj zajść. No ale, nie miał wiele do stracenia, a musiał coś w końcu robić.

Szukał osoby która wyglądała na dowódcę...

*** Kiedy takową znajdzie ***

Podszedł pewny siebie krokiem, lecz bardzo spokojnie. Zaczekał na okazję by wtrącić się w słowo po czym powiedział:

- Jestem Sceotend, nowy w straży. Miałem się tu zgłosić.

Vanilla - 2013-02-04, 23:16

Sceotend szybko podszedł do karawany, przy której znajdowało się co najmniej kilkunastu zbrojnych, i zameldował facetowi który wydawał rozkazy.

Rzucił on szybko na papiery wojownika, uśmiechnął się i wybuchł:
-Następny! ŚWIETNIE! Idziecie z nami, zaraz. Wymarsz za godzinę, jeśli macie jeszcze coś do zrobienia to idźcie szybko.

Obserwował karawanę. Trzy zaprzęgnięte wozy, na które ludzie ładowali worki z ładunkiem. Obok wozu kręcił się nieźle ubrany, tłusty kupiec. Niektórzy zbrojni siedzieli na wozach, niektórzy przechadzali się, wymieniając uwagi.

Nomin - 2013-02-04, 23:38

"No to jestem strażnikiem" pomyślał sobie, bez większego namysłu na temat jego nowej pracy. Nie zadawał pytań, ale wydawało mu się że będzie miał za zadanie eskortować konwój. Na pustynnych drogach pełno stworów i bandytów czyhających na łatwy łup. Takowego mieć nie będą.

Sceotend wypatrzył pierwszego lepszego przyjaźnie wyglądającego strażnika. Podszedł do niego, po czym powiedział:

- Jestem Sceotend, nowy w straży - powiedział, mając nadzieję na pewnego rodzaju odpowiedź.

Vanilla - 2013-02-05, 11:03

-A ja Jan, kapitan oddziału z którym wyruszasz. Mam nadzieję że będziesz się mógł wykazać.

Godzina powoli dobiegała końca. Na plac zdążało coraz więcej osób. Przynajmniej trzydziestu zbrojnych. Kapitan poprzestawiał ich - niektórzy siedzieli na wozach, niektórzy szli pieszo.

ciąg dalszy


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group