End of Days

Dzielnica Thoina - Peryferia północne

Vanilla - 2013-01-22, 15:57
Temat postu: Peryferia północne
Albrecht wraz z Sharinem szybko oddalali się w pobliskie zaułki, klucząc między lepiankami. Strażnicy najwyraźniej zbierali się przed płonącą lepianką, próbując zaradzić sytuacji.

W tej chwili znajdowali się między trzema luźno rozrzuconymi chatkami na północy, daleko poza dzielnicą Thoina - jednak po wschodniej stronie rzeki. Gliniano-słomiana zabudowa powoli wpadała w pole namiotowe, które jednak bardziej zarysowane było po zachodniej stronie. Spokojnie teren ten można było określić peryferiami miasta.

Albrecht z Sharinem w końcu złapali oddech między trzema budynkami, mniej więcej w równej odległości. Pościg, jeśli jakiś był, nie powinien był dojść aż tak daleko.

Lowcakur - 2013-01-22, 16:12

<Albrecht łapczywie łapał oddech, dziękując wieloletniej służbie wojskowej i wynikającej z niej wytrzymałości. Po chwili powrócił do stanu "używalności", jego oddech się wyrównał a mięśnie znów otrzymały wymaganą do biegu dawkę tlenu. Jednak jego towarzysz wyglądał nieco gorzej i zamiast biec postanowił z nim podejść do najdalej wysuniętego budynku na wprost Albrechta i odpocząć przy nim. Odczekawszy jeszcze minutkę lub dwie, Albrecht poderwał z ziemi towarzysza i ruszył z nim na z góry upatrzoną pozycję.

Gdy dotarli pod ścianę budynku, oboje opadli na ziemi zbierając siły i rozeznając się w sytuacji. Albrecht wyciągnął wodę, napił się jej aby ugasić pragnienie i podał butelkę Sharinowi. Potem wyciągnął kawałek suszonego mięsa, urwał kawał chleba i rozpoczął posilanie się. >

Altaris - 2013-01-22, 17:01

Podkład

Andariel, idąc z wolna, ze schowanym pod płaszczem łukiem ruszył z wolna przed siebie z jakimiś kilkoma miejscowymi, którym zapłacił kilkoma żelaznymi monetami, by pomagali mu udawać zwykłego mieszkańca peryferii lub człowieka z pola namiotowego. Tam kręci się mnóstwo najemników. Kilku mężczyzn ruszyło w różnych kierunkach. Dwóch spomiędzy dwóch okrągłych lepianek szlo, gawędząc. Zanim oni się pojawili, Andariel wraz z trzema innymi, niosącymi wiadra i jakieś przyrządy do rozpalania ognia udał się w kierunku paleniska. Jeszcze dwóch innych zwróciło swoją obecnością i jakąś kłótnią o grań i miedzę uwagę dwójki siedzącej pod chatką. A przynajmniej taki był zamiar...

Łucznik czuł, jakby czas i wszystko wokół spowolniło i czas prawie, że się zatrzymał, gdy poły jego płaszcza podniosły się, a nagle zza cegieł wychynął łuk z naciągniętą na nim strzałą. Wystrzelona z celem zabicia, chociaż każdy wiedział, że nie trafi ona celu. Ale zwróci uwagę maga... Na pewno...

Zawodowy szewc i strzelec wyborowy wycelował w korpus czarodzieja, który uciął sobie chwilę odpoczynku pod jedną z chat. Wstrzymał oddech, uspokoił się, przymrużył jedno oko i wystrzelił w końcu swój śmiercionośny pocisk, śledząc go wzrokiem, po czym zamienił swą broń na miecz i ruszył truchtem w kierunku maga.


Niczym jastrząb, który szybuje po niebie, szukając z wysokości swojej drobnej i słabej zdobyczy, Jednooki swoim przymrużonym okiem śledził ofiarę. Krok za krokiem podążał za nią, będąc jej cieniem, zbliżając się coraz bardziej. Po krótkim biegu jedynie odetchnął kilkakrotnie i uśmiechnął się znacząco - w końcu go dogonił.

Według planu Lucjusz miał podążać za nim, więc dał mu niemy znak, by podążał za nim i przebiegł cicho stąpając za chatkę, przy której biesiadę odbywała dwójka podróżnych. Ruszył pędem w tamtym kierunku, za rogiem przebiegając wzdłuż ściany wolnym truchtem, skradając się do kolejnego rogu, za którym wypoczywała dwójka mężczyzn - jeden podejrzany człowiek, z którym musi porozmawiać i drugi - mag.

Widząc, jak Andariel wystrzeliwuję strzałę po czym wyskoczył zza rogu spoglądając ukradkiem, jak siódemka wynajętych na mała grę aktorską bylców ucieka z pola walki. Nie minęło dłużej, niż sekunda od momentu, kiedy strzała Andariela trafiła w okolicach ściany budynku, a Jednooki skoczył w kierunku maga, ze świętym Lucjonem w pochwie. Będąc w powietrzu zamachnął się i skierował "klingę" w pochwie w kierunku głowy czarodzieja, by uderzyć go i ogłuszyć, po czym lądując wykona obrót i zaatakuje wykorzystując impet obrotu jeszcze raz. Pamiętał, że mówił Lucjuszowi, aby nie zabijać maga i nie atakować tego drugiego, póki się nie wtrąci.

Najważniejszym jest, by obezwładnić maga i pozbawić go możliwości rzucania zaklęć. Plan był taki, by mu cały czas przeszkadzać, a następnie ogłuszyć. Nie mógł użyć magii. Musieli go powstrzymać przed tym i zabrać przed Cartera. Pierw jednak przesłuchać.

Debowy_Mocny - 2013-01-22, 17:12

Endrigus podążał za altarisem w kierunku peryferii, rozmyślając sobie.
Jeśli jednak dojdzie do tego ze zrobię TO z Szeyheatl. To robić jedną z pozycjii kamasutry elfickiej?... a kij tam. Klasycznie to zrobię. Od dawna tego nie robiłem więc raczej nie będę musiał kombinować by było miło. Mam nadzieję że niedługo mój sokół znowu powróci do służby w infiltracji

Endrigus nagle usłyszał jak Altaris mówił Lucjuszowi by nie zabić tego maga w szacie, ale że należy go unieszkodliwić. Endrigus i driada zauważyli Altarisa lecącego w stonę maga.

Szeyheatl, dyskretnie wyceluj w stronę tego w szacie ale nie strzelaj, póki nie powiem Powiedział szeptem do driady. Driada na szczęście zakumała i poprostu z daleka wycelowała strzałę w stronę maga jednak ze strzałem czekała póki Endrigus nie da znaku do strzału.


Natomiast sam najemnik wycelował tarczą do przodu i jeśli byłaby droga wolna i nikt by mu nie blokował drogi, to rospoczyna szarżę by uderzyć z całym impetem maga. Uderzenie tarczy na pewno nie zabije maga, ale spokojnie unieszkodliwi.

Vanilla - 2013-01-22, 17:49

Z prawej strony coś przemknęło, ku znajdującej się między lepiankami stercie cegieł. Z lewej strony ruszył na nich wojownik w zbroi płytowej z dziurą na piersi i dziurawej tarczy, za nim zaś szła łuczniczka. Dwójka ludzi która wcześniej szła z nimi skryła się przy północnej lepiance. Jeśli już była jakaś droga ucieczki, to tylko na południe..

Z wschodniej strony łucznik zamierzył się, będzie ostrzeliwać Albrechta i Sharina. Z tej odległości nie widać było dokładnie w kogo celował.

Lowcakur - 2013-01-22, 17:55

<Albrecht szynko wstał, złapał oburącz schmeidera i liczył, iż kolczuga wytrzyma strzaly z łuku z takiej odległości. Nie mógł pomóc towarzyszowi, musiał on sobie radzić sam. a szarża na przeciwników odpadała, nie znając ich ilości mógł co najwyżej wpaść w kolejną zaplanowaną pułapkę>
Debowy_Mocny - 2013-01-22, 18:14

Endrigus zrobił rozpęd jednak szybko zatrzymał się nie wychodząc z konkretnego ukrycia czekał na wystrzał strzały przez łucznika. Jeśli łucznik strzeli to Endrigus robi szarże stara się impetem i uderzeniem z tarczy powalić maga, a następnie jego ciężarem przytrzymuje ręce maga.
Altaris - 2013-01-22, 18:14

Zgodnie z poprzednimi zamierzeniami i wycelowaniem Andariel wystrzelił pocisk w kierunku maga, celując w klatkę piersiową. Z takiej odległości powinien go trafić, a wstający czaromiot powinien dostać w nogi, zmieniając swoją pozycję w stojącą.

Altaris wyskoczył zza rogu i poczekał, aż pocisk łucznika doleci do maga, samemu wraz z Lucjuszem brnąc do przodu i czekając, aż Endrigus - tarczownik i pierwsza linia ataku, jako taran wpadnie w przeciwnika w szacie w celu ogłuszenia go. Elf wraz ze strażnikiem zaś skaczą na przeciwnika i próbują wykręcić mu ręce, obezwładnić, powalić, przykuć do ziemi. Cokolwiek, co pozwoli im na pole do popisu i bezpieczeństwo przed zaklęciami.

Vanilla - 2013-01-22, 18:28

Strzała poleciała w stronę Sharina, mijając zarówno jego jak i Albrechta. O dziwo, poleciała dalej, o kilka centymetrów rozbiegając się z szarżującym Endrigusem, któremu zaczynał dokuczać nie do końca wyleczony nadgarstek. Jak w końcu staranuje maga, coś może chrupnąć - zaniepokoił się.

Nietrafiona, w wielkim stylu strzała, przykuła uwagę driady. Ta ruszyła w stronę południowej lepianki i celowała z łuku, to w maga, to w Andariela.

Altaris z Lucjuszem dalej okrążali północną chatkę. Byli już w połowie.

Albrecht stał frontem do łucznika, usłyszał jednak nacierającego wojownika.

Sharin stał zwrócony na południe, widząc kątem oka Endrigusa, ale i zagrożenie ze strony Andariela.

Debowy_Mocny - 2013-01-22, 18:33

Kurwa

Endrigus biegnąc schował miecz, zamiast staranować tarczą, postanowił złapać sharina za prawą rękę, po czym powalić go na ziemie wykorzystując swoją wagę.

Jeśli uda mu się powalić maga. Endrigus krzyknął do driady.

Celuj tylko w tego w szacie. Jednak nadal nie strzelaj, nie chcemy go zabić!!!

Altaris - 2013-01-22, 18:46

Altaris wraz z Lucjuszem biegli dalej za chatką z mieczami schowanymi w pochwach. Zza rogu krzyknął do niewidocznym dla niego:

- Stać w imieniu Straży Portowej! - nadal miał zamiar wybiec zza rogu przeciwnego, niż ten, zza którego wybiegł Endrigus. Miał zamiar przeciąć drogę ucieczki, gdyby mag próbował uciec w tamtym kierunku.

Andariel schował się za paleniskiem, obserwując działania innych.

Lowcakur - 2013-01-22, 18:53

<Albrecht postanowił. Gdy tylko usłyszał, iż to ściga ich straż portowa wykrzyknął>

-Nie strzelać we mnie, gangsterzy! Wytłumaczcie sie, albo ktoś straci tutaj glowę! <wykrzyknął Albrecht mocniej zaciskając ręce na toporze>

Debowy_Mocny - 2013-01-22, 19:00

Endrigus powalił maga, trzymał go za prawą rękę, a ciałem przycisnął lewą rękę maga, mag raczej nie był w stanie coś zrobić,

Usłyszał słowa Albrechta
Spokojnie, ja też nie przepadam za skurwielami, a ten facet w szacie coś przeskrobał, nie wiem co, poprostu mam go trzymać by nie uciekł a tym bardziej nie zrobił komuś krzywdy, wszystko zaraz mój znajomy wyjaśni.

Vanilla - 2013-01-22, 19:41

Nadgarstek nie pozwalał Endrigusowi więcej wytrzymać. Wpadł na maga, kładąc się z nim na ziemię. Półelf leżał przygnieciony kilkunastoma kilogramami żelaza i kilkudziesięcioma kilogramami faceta.

Następny zwalił się Altaris, przytrzymując ręce półelfa. Elf poczuł ukłucie na wysokości przepony. Mag już teraz nie był zdolny do rzucania zaklęć, a z dodatkowo unieruchomionymi rękoma nie mógł zrobić już nic.

Lucjusz wypadłszy zza lepianki widział już sytuację. Jedynie co mu zostało to skierować swój krótki i szeroki miecz w stronę Albrechta.

Driada już teraz przestała celować w Andariela, który znikł z pola widzenia, i celowała w Albrechta. Nie mogła mierzyć w półelfa bez ryzyka, że gdy strzeli, nie trafi któregoś ze swoich.

Debowy_Mocny - 2013-01-22, 19:55

Szeyheatl, możesz już przestać celować, podejdź do nas. Endrigus powiedział do diady.

Endrigus przyjrzał się Albrechtowi
Ten facet nie wygląda jak margines.

Altaris - 2013-01-22, 20:09

Elf uśmiechnął się i trzymając ręce maga zaśmiał się cicho, wpatrując z jakby pełną opętania furią i obłędem w oczach. Po chwili jednak uspokoił się, a jego oblicze stało się ponure, poważne, bez wyrazu i zarówno dziwnie groźne. Zimny jej wyraz pozostawał, gdy elf podniósł się lekko i spojrzał na drugiego z nieznajomych, trzymającego gdzieś za plecami jakiś sznurek, który wyglądał na linię.

- Lucjusz, bierz od niego linę i zwiąż tego półelfa... - powiedział, po czym splunął na ziemię boleśnie wykręcając ręce przetrzymywanego, czekając, aż zostanie spętany.

- Endrigusie, przypilnuj tego drugiego... - powiedział, spoglądając dłuższy czas na tego, który pozostawał bierny i pomagając Lucjuszowi spętać i obezwładnić czaromiota spojrzał w oczy mężczyźnie w płytówce i ze sporym toporem.

- Odłóż broń bratku... Jesteśmy raczej z tych dobrych... - rzucił, swoim jednym okiem spoglądając zza przymrużonej powieki na ludzkie lico. Wyglądał trochę dziwnie. Coś w jego wzroku było dziwnego.

Andariel stanął przy palenisku i poszukał czegoś, czym można będzie rozpalić ogień.

Gdy skrępowanego posadzono na ziemi pomiędzy paleniskiem a ścianą Lucjusz i Altaris skierowali się ku niemu, a kapitan uśmiechnął się pod nosem, zamachnął i najzwyczajniej w świecie uderzył przetrzymywanego w twarz mocnym sierpem, bez skręcania tułowia. Obłożył go uderzeniami jeszcze z dwa razy i spojrzał na Endrigusa, driadę i owego mężczyznę w płytówce. Skąd on się w ogóle wziął?

- Endrigusie, weź swoją driadę i mężczyznę. Niech schowa topór, jak go wyciągnie, atakuj, ale wolałbym nie przelewać jego krwi... Albo niech Twoja panna po prostu się odwróci - powiedział zimnym i oschłym tonem. W obecnej sytuacji jego nonszalancja i kultura znikły. Był Jednookim - zimnym i zdeterminowanym dla większego celu zabójcą.

Elf wyszeptał do ucha Lucjusza, aby ten połamał na razie jednego palca u ręki więźnia, gdy kapitan przechadzał się wokół przetrzymywanego, a w jego dłoni zalśnił długi Lucjon, którego klinga obnażyła się ze śmiercionośnym krzykiem, by po chwili zamienić się gdzieś pomiędzy rękawem a połami szat w stosunkowo zwyczajnej długości, lekko zakrzywiony i niesamowicie poręczny sztylet o gładkim i wyostrzonym mistrzowsko ostrzu.

Jednooki przykucnął przed twarzą maga i pochylił się ku niemu z lekkim uśmiechem, pytając na wejściu:

- Co mag tutaj robi? Dlaczego zaatakowałeś nas w Porcie, zdradziecko pomagając bestiom atakującym nasze miasto? - powiedział słodkim tonem czekając, aż mag odpowie. Jeżeli by nie odpowiedział, kapitan nakazuje Lucjuszowi złamanie drugiego palca u tej samej ręki, zaczynając od najmniejszych. Mag z pewnością się z czasem wyleczy, ale może nie wytrzyma bólu i się złamie.

Debowy_Mocny - 2013-01-22, 20:19

Endrigus wstał podszedł do Albrechta powiedział, uprzejmym tonem.
Byłoby miło gdyby pan schował topór. Rozlew krwi akurat nie będzie potrzebny, wierz mi, my nie stosujemy skurwysyństwa, no przynajmniej ja jakbym miał ochotę na rozlew krwi to bym to zrobił dużo wcześniej

Szeyheatl, odwróć się i obserwuj dookoła. Powiedział do driady a ta się odwróciła i poprostu obserwowała tyły.[/b]

Lowcakur - 2013-01-22, 20:27

<Albrecht schował topór za pas. Ten człowiek wyglądał na niezłego awanturnika, ale awanturnika z honorem. Mógł mu zaufać, przynajmniej na razie. Po schowaniu za pas swojego schmeidera podszedł do elfa. Jego wygląd mówił mu, iż to on dowodzi tą całą bandą ludzką. >

- Panie elfie, wyglądacie mi na rozsądnego obywatela. Powiedzcie mi, cóż takiego chcecie od tego biednego człowieka? Byl on moim towarzyszem przes krótki czas, honor nie pozwala mi abyście go torturowali. Żądam, abyście natychmiast przestali te tortury i wytłumaczyli wasze zachowanie.

<to wypowiedzial głośno, po czym pytaniem skierowanym ciszej do elfa zapytał się>
-A, panie elfie, nie jesteście może niejakim Altarisem?

Altaris - 2013-01-22, 20:35

Czekając na odpowiedzi od strony więzionego elf skierował swoje oblicze w kierunku przybyłego, cały czas kucając i nie patrząc uderzył lekko z otwartej dłoni w twarz maga z wielką konsternacją wpatrując się w topornika, po czym z naganą i z wyrzutem rzucił w kierunku Endrigusa:

- Ale miałeś go względnie pilnować... - tutaj spojrzał w oczy nieznajomego - Zresztą, jeżeli będzie grzeczny, to zaraz będzie mógł pójść wolno - dodał i zręcznie kilka razy obrócił sztyletem w ręku, niczym wyćwiczony w tym akrobata, lub prawdziwy mistrz iluzji lub zręczności rodem z cyrku.

- Otóż, drogi panie człowieku - odparował udawanym, szlacheckim tonem wojownik - ...ten oto człowiek para się magią, zaatakował mnie i moich towarzyszy podczas obrony tego miasta, zwanego Portem, którego jestem kapitanem i dopuścił się jednej z najgorszych zbrodni... - elf zrobił pauzę sprawdzając, czy elf jest dostatecznie mocno skrępowany i nie może używać rąk, po czym spojrzał w oczy mężczyźnie i kontynuował:

- Jest on winny sprzymierzania się z kultystami Beliara... Ale do tego dojdziemy zaraz... - sądził, że już o nic nie zostanie zapytany.

A jednak...

Z szeroko otwartymi oczami spojrzał gdzieś w niewiadome miejsce, spoglądając za ramię maga i otrzeźwiał, mrużąc oczy, wpatrując się w odzianego w kolczugę mężczyznę. Jego twarz wydała się teraz chłodna i ponura.
- Nie znam nikogo o takim mieniu, toporniku, ale zaraz o tym porozmawiamy... Cierpliwości... - rzucił przełykając ślinę Jednooki, wpatrując się znów w twarz przesłuchiwanego.

Czyżby... Nie, nie przywędrowałby zza gór tak daleko. Czyli kto? Ktoś z Kopalni, Portu? Czy od moich dawnych znajomych. Gdy skończę z tym elfem, to się przekonam.

Lowcakur - 2013-01-22, 21:00

- Skoro to taki bandyta, róbcie z nim co chcecie. Macie na to moje pozwolenie <rzekł Albrecht z obrzydzeniem patrząc na dawnego kompana>

- Tylko, dajcie mi jeszcze parol na to, iż to co mówicie jest prawdą.


<Rzekł rycerz po chwili namysłu. Z niecierpliwością rownież oczekiwał momentu, gdy tajemniczy elf z nim porozmawia na osobności. Po chwili zauważył resztę towarzystwa w tym piękną driadę. Ściągnął swój ciężki, garnczkowy hełm, poprawił tunikę, po czym podszedł do kobiety, ukłonił się przed nią z galanterią, ujął lekko jej dłoń, ucałował koniuszki palców i rzekł eleganckim tonem, jak nakazywały dobre maniery>

- Przepraszam pani, iż musiałyście oglądać taką nieprzyjemną sytuację. Na pewno oszczędziłbym groźnych słów i widoku walki, gdybym tylko wiedział iż taka piękna kobieta jak wy będzie to wszystko obserwować. Mam jednak nadzieję, iż taka sytuacja się nie powtórzy, ma`am.
<powiedziawszy to, Albrecht puscił rękę driady, dał dwa kroki do tyłu, po czym obrócil się w stronę elfa i czekał na efekty swojego pytania>

Debowy_Mocny - 2013-01-22, 23:53

Endrigus spojrzał na Albrechta i jego maniery wobec driady.

Że też w tym gównie można spotkać jeszcze rycerzy. Chociaż wątpliwe jest żeby moja towarzyszka zrozumiała jego serdeczne powitanie. Endrigus spojrzał na to jak Avenker jest przesłuchiwany
Ten facet jest magiem? Świetnie, może będzie miał jakieś magiczne zwoje i księgi które sobie wezmę w formie napiwku jak go ubiją.

Endrigus stwierdził, że lepiej się rozejrzeć dookoła stojąc tam gdzie aktualnie stoi, jednak nie spuszczając z oka swojej ekipy, zwłaszcza driady. Okolica idealna była jako siedlisko szczurów. Może spotka tych kolesi co go o mało nie pozbawili miecza. Bez głazów i uderzeń z zaskoczenia będą na pewno niczym w porównaniu ze sprawnością bojową najemnika a już tym bardziej z jego 6 letnim doświadczeniem w życiu najemnika, a Endrigusa jak ktoś wkurzy to musi się liczyć z tym że najemnik się odpłaci jak tylko osoba która go zdenerwowałą pojawi się w zasięgu wzroku awanturnika.

Vanilla - 2013-01-23, 19:33

-Jestem z nim, jego się pytaj - mag wskazał na Albrechta - Ślepy elfie, gdyby nie ja ten duży by uciekł - rzucił przez zęby nienawistnie Sharin - Tego może nie dostrzegłeś? Ten pierwszy piorun to przypadek, pomyłka...

Gdy Altaris zaczął o sprzymierzaniu się z kultystami mag zaklął szpetnie.
-Niby na jakiej podstawie?

Endrigus nie dojrzał szczurów którzy przystawiali się do driady, a jego strzelili pałką. Lucjusz póki co nie zabrał się na obrabianie półelfa, widząc że ten zaczął sypać. Nudził się wyraźnie, patrząc się swoim typowym wyrazem twarzy na świat.

Sama driada nieco wzdrygnęła się stosunkiem Albrechta, jednak już pewniejsza siebie pozwoliła mu na to.

Samo palenisko było już niedawno używane i właściwie dałoby się tam rozpalić - gdyby było czym rozpalić. Po drewnie ani śladu - pozostał tylko popiól i zwęglone framenty.

Debowy_Mocny - 2013-01-23, 20:09

Endrgus spojrzał na Albrechta witającego driadę. Miał nadzieję że driada odskoczy i będzie można się pośmiać z miny topornika.


Endrigus twierdząc, że raczej może sobie "spocznąć". Postanowił znaleźć sobie inne zajęcie, czemu by nie pokombinować z magiczną energią w jego cele i nie sprawdzić czy dałoby radę poczytać w myślach innych. Można by byłoby wiele rzeczy się dowiedzieć, zaczynając od tego co chodzi temu całemu towarzystwu po głowie, i najważniejsze, czy Driada choć trochę docenia dobroć najemnika wobec niej. No cóż, najemnik jak energia magiczna płynie przez jego ciało, jednak siłą mysli potrafi sprawić żeby energia magiczna się skupiła w jednym miejscu w jego ciele, po prostu wystarczy pomyśleć że magia płynie do głowy i voila, więcej energii magicznej jest w głowie niż w innych częściach ciała najemnika.

Endrigus stał jak stał jednak wszedł w stan powolnego skupienia, energia magiczna pomalutku skupiła się w głowie najemnika, jednak nic się nie działo, gdy poczuł że troche więcej magii płynie w jego głowię, skupił się i dążył do tego by magia w jego głowie wyłapywała myśli innych osób mając nadzieję że tym razem magia nie będzie się buntować, proces robił pomalutku kroczek po kroczku, jeśli stwierdził że magia wychodzi mu powoli spod jego kontroli to postanawia przerwać proces co za tym idzie magia spowrotem zaczyna swobodnie płynąć w ciele najemnika nic nie robiąc.

Nie było widać żadnej zmiany na twarzy najemnika

Altaris - 2013-01-23, 21:00

Lucjonie... Mała pomoc? Zapytał swojego towarzysza w myślach Jednooki, spoglądając gdzieś w przestrzeń nad ramieniem więzionego maga, na którego przeniósł wzrok, którym go spiorunował. Zimne, toksycznie wyglądające, żółte oczy, pełne chorobliwych zawirowań obaw i lęków spoczęły na oczach pół-elfa. Jednookiemu się to bardzo nie podobało. Z jednej strony chciał wyciągnąć jak najwięcej informacji, ale z drugiej nie wiedział, czy wszystkim spodobają się tortury.

- Lucjuszu... Bądź gotów do sprawienia bólu, ewentualnie sprawdź, czy Andariel potrzebuje pomocy - zwrócił się kapitan do swojego pomocnika, sierżanta i spojrzał ze spokojem w stronę towarzyszącemu mu elfowi, który miał zamiar rozpalić jakikolwiek ogień.

Andariel szukał czegoś, co mogłoby służyć za rozpałkę i mogłoby zająć płomieniami zwęglone elementy.

- Eja! Macie coś, czym można rozpalić chociaż mały ogień? - rzucił w kierunku drużyny. Przydałoby się rozpalić malutkie ognisko, chociaż nie było to konieczne.


- Zapytam ostatni raz - zignorował wiadomość o tym, że to niby zasługa maga na temat zabicia owego mutanta. Gdyby nie fakt, że Altaris ciachnął go kilkanaście razy i był prawie w tym momencie, podczas którego prawie odciął nogę stwora, to może by uwierzył. Ale nie uwierzył.

- Co robisz w tym mieście, dlaczego wypytywałeś o cesarzową, o Kopalnię... Skąd się tutaj wziąłeś, co zamierzasz i dlaczego nie zgłosiłeś się Straży na temat swojego pechowego talentu - mówił dalej, lekko sycząc przez zęby Jednooki, a w jego dłoni zabłysło ostrze Lucjona, teraz przedstawionego jako sztyletu, który zbliżył się niebezpiecznie do twarzy czaromiota.

To dopiero początek... Zostaje jeszcze kwestia Beliara.

Lowcakur - 2013-01-23, 21:45

<Albrecht, widząc otwarte zignorowanie jego prośby, nieco się wściekł. Złapał się oburącz za pas, podszedł dostojnym krokiem do elfa, stanął pomiędzy nim a Sharinem lekko odsuwając od niego spiczastouchego, po czym rzekł>

- Panie elfie, nie daliście mi parolu na prawdziwość waszych oskarżeń. Nie pozwolę wam męczyć domniemanie niewinnego człowieka, jeśli będe mial wątpliwości co do jego winy. A więc, albo dajecie parol, albo zabieram ze sobą tego nieszczęśnika, lub mój trup szczeźnie w tej paskudnej okolicy! <mocnym głosem kapitan ostro wygłosił swoję zdanie>

Vanilla - 2013-01-23, 22:17

-Nie znam człowieka; jednak takie maniery i taka kultura. Może był w Kopalni i w.. coś się zapakował? Najlepiej po prostu go zapytaj.

Ani Andariel, ani Lucjusz; który w tym czasie podszedł do elfa próbując pomóc mu zapalić ognisko; nie mieli niczego czym można byłoby rozpalić ogień - driada zresztą bardzo podobnie. Resztki wyglądały dokładnie tak jakby nie dało się ich odpalić, po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się że były zimne. Czyli popiół już chwilę tutaj leży...

-Debil - mruknął zdenerwowany mag - Tak jakby strażnicy mnie z portu nie zabrali. Wyrzucasz mi że się nie zgłosiłem? Pomyśl trochę.

-Złowiłeś płotkę a grube ryby pływają - mruknął miecz.

-Nie można być po prostu ciekawym? - dorzucił Sharin, leżąc na ziemi - To za to już łamią kark? Mów o co ci chodzi, do diaska..

Endrigus skupił energię w głowie, bardzo dokładnie i mocno...
.. aż rozbolała go głowa. Złapał się za hełm i syknął przeciągle. Driada podeszła do niego, dotykając hełmu i pytając się - Co się stało?

Debowy_Mocny - 2013-01-23, 22:29

Endrigus stwierdził że myśli nie odczyta. Nagle usłyszał że nikt nie ma jak rozpalić ognisko.
Niby doświadczeni a nie potrafią gównianego ogniska zapalić

Endrigus najpierw się rozejrzał po zakamarkach różnych czy nie ma jakiegoś drewna które może się przydać.
Bingo!! Nagle zauważył że w zakamarkach obok jednego z domków leżały kawałi drewna. Wydawały się być odrzucone przez kogoś jako resztki po zniszczonej skrzyni porzucone samym sobie i zapomniane. Endrigus zebrał kilka kawałków. Wrzucił do paleniska.

Wyciągnął hubkę i krzesiwo. Rozpalił ogień.

Następnie usiadł przed ogniskiem, wyciągnął wodę z bukłaka, łyknął trochę.

Szeyheatl, usiądź sobie przy ognisku

Jak driada usiadła obok niego to Endrigus podał jej bukłak, też pewnie by chciała się napić czegoś.

Bardziej go interesowała jego driada niż reszta towarzystwa. Niech sami się bawią.

Vanilla - 2013-01-23, 23:07

Endrigus nie znalazł dokładnie żadnych kawałków zniszczonej skrzyni. Skrzynie w Porcie to był towar, którego tak po prostu się nie niszczyło. Tak więc, idąc tym tokiem rozumowania, z ognia nici.

Nie przeszkodziło mu to usiąść na cegle przy palenisku i to samo zaproponować driadzie, która przychyliła się do jego prośby. Przy palenisku stali wciąż Andariel i Lucjusz, którzy krzywo patrzyli się na zachowanie najemnika.

-To cyrk czy polowanie? - mruknął cicho Lucjusz do łucznika.

Debowy_Mocny - 2013-01-23, 23:33

Endrigus zauważył że krzywo się na jego spojrzeli, no cóż miał to gdzieś, póki Jednooki się bawił z sharimem to poprostu jedynie co mógł to poczekać, i zainterweniować gdy zajdzie sytuacja.



Chociaż sam najemnik też się zawiódł, miało być wielkie i niebezpieczne polowanie, a się okazuje że poprostu przygniótł jednego gościa i teraz czeka aż jego zleceniodawca da następne instrukcje.

Teraz jedynie co robił to popijając wodę po prostu siedział rozglądywał się dookoła i nasłuchiwał otoczenie, mając nadzieję że ta szopka się skończy, dostanie swoją dolę a potem zajmie się własnymi sprawami.

Altaris - 2013-01-24, 06:12

Andariel widząc, że towarzyszący wcześniej magowi najemnik próbuje się wcisnąć pomiędzy Altarisa a owego maga. Porzucając drwiny z Endrigusa skinął na Lucjusza i skierował swoje kroki w tamtą stronę, stając z obnażonym mieczem i gniewnym spojrzeniem za plecami maga.

- Spokojnie, Andarielu... - powiedział cicho Jednooki i odepchnął dziwnego jegomościa, ze zdziwionym i zniecierpliwionym wyrazem twarzy - Spieprzaj pan, bo waszmość zaczyna ludzi wkurwiać i zaraz każę w dyby zamknąć za przeszkadzanie w śledztwie - skończywszy warknął cicho coś pod nosem o rycerzykach.

Zwróciwszy się znów w kierunku przetrzymywanego spojrzał mu jeszcze raz w oczy i chwilę zamyślił się, po czym kontynuował:

- Grzeczniej, bo zostaniesz piratem... - powiedział trochę przez zęby z lekkim uśmiechem wojownik, po chwili brnąc z wyjaśnieniami - Oko, dłoń, stopa... Papugę sobie jeszcze załatwisz - po czym przemyślał to, co usłyszał. Świadkowie byli niepewni, słowa czaromiota niejasne. No cóż, trudno, czasami tak bywa, że przesłuchania odbywają się z ogromnymi problemami i trudem.

- Ciekawy mag... Na razie jeszcze nie zdecydowałem, czy daruję życie, więc przejdę do sedna... - tutaj Jednooki spojrzał się na odzianego w kolczugę jegomościa i nakazał mu się odsunąć, by nie podsłuchiwał rozmowy kapitana Straży.

Ten błędny rycerz działa mi na nerwy. Niekompetentny i żyjący w świecie marzeń. To Bolgoria, a nie Akilia. Jak się nie uspokoi to jego też się zamknie w dyby i będzie po krzyku.

- Skąd znasz mężczyznę z Portu, który też z nami był... Długie, czarne włosy, człowiek, potężna zbroja, tarcza oraz miecz... Widziałem, że się nawzajem poznaliście. Opowiedz mi o nim wszystko, co wiesz - jeżeli mag nic nie odpowie na ten temat lub spróbuje go zmienić, powie coś nieprzydatnego i ominie najważniejsze wątki, to Jednooki przesuwa lekko ostrzem po poliku mężczyzny po ukosie. Z ogromną wprawą i starannością, aby polik nie zamienił się w obfite krwawienie, ale została blizna.

Debowy_Mocny - 2013-01-24, 07:33

Endrigus słysząc jak Jednooki wygraża Albrechtowi dybami, postanowił wstać, podejść do rycerza i elfa i przygotować się do potencjalnej interwencji jeśli topornik nagle się rzuci.
Ten jednooki elfi idiota prowokuje rycerza, lepiej się przygotować żeby elf sam nie stracił ręki i nogi, bo potem sam będzie musiał sobie załatwić łajbę i papugę. Zresztą ciężko będzie takiego gościa po prostu pochwycić i zamknąć w dybach, zwłaszcza jeśli facet naprawdę ceni swoją dume

Vanilla - 2013-01-24, 09:32

-Kurwa - rzucił już nieco zrezygnowany Sharin - Jeśli to o niego ci chodziło to masz jakieś problemy z formułowaniem myśli. Byłem z nim kiedyś na statku, jeszcze za Cesarstwa.. To paladyn, jeśli od tego czasu nie zmienił fachu. Nie powiedział ci? Najważniejsze, zadowolony z odpowiedzi? Możesz mnie w końcu.. puścić?

Sharin słyszał kłótnię, próbując przewidzieć jak się potoczy i czy da się radę jeszcze z tego jakoś wykaraskać...

Lucjusz ruszył w stronę maga, stojąc tuż obok Altarisa. Czarownik miał związane ręce więc wiele nie mógł zrobić - oprócz myślenia. Popatrzył się chwilę Albrechtowi prosto w oczy i czekał na dalsze polecenia.

Endrigus również przyłączył się do grupy osób stojących za magiem. Driada była tuż za nim, a widząc że ból głowy mu przeszedł nie zajęła się dalej tematem. Choć mogła.

Debowy_Mocny - 2013-01-24, 09:53

Endrigus usłyszał wypowiedź sharima.
O kurwa. Słyszałem kilka rzeczy o paladynach który oddali się złu. Jeśli mag to co mówi to prawda.... to nie będziemy mieli do czynienia ze zwykłym kapłanem beliara tylko z rycerzem śmierci, upadłym paladynem. Tacy to są jeszcze gorsi, przydałoby się namówić do pomocy tego gościa z toporem oraz ewentualnie maga.

Zwrócił się do jednookiego półgłosem upewniając się że nikt inny nie słyszy.
Jeśli to co mówi ten mag jest prawdą to mamy do czynienia z upadłym paladynem. Trochę o takich słyszałem ale jeśli choć połowa tego co słyszałem to jest prawda to jest to Jeszcze mocniejsze skurwysyństwo niż zwykły kapłan beliara. Powinniśmy namówić chociaż tego z toporem do pomocy
Endrigus tutaj zrobił pauze przez chwilę
maga też można wziąć pod warunkiem, że nie będzie czarował do naszych

Lowcakur - 2013-01-24, 12:04

<Albrecht usłyszał to, co powiedział Sharin. O paladynie renegacie. To byli najwięksi niegodziwcy i szubrawcy znani światu. Po odrzuceniu dawnej cnoty i lojalności ich miejsce zajmowała nieskończona żądza, rozpusta i ogólny upadek moralności, zupełnie tak jakby chcieli sobie "odbić" lata stracone na cnocie.

Po chwili namysłu doszedł do wniosku, iż taki upadły człowiek stanowi ogromne zagrożenie dla całej społeczności i na pewno może okazać się małym kamykiem w trybach odbudowy Cesarstwa. Musiał go zniszczyć, albo chociaż doprowadzić do jego upadku>

- Panowie(i Ty, Pani), po wysłuchaniu tego całego sprawozdania niejakiego Sharina, jak słyszę maga, postanowiłem odrzucić uprzednie wątpliwości i wspomóc was mym zbrojnym ramieniem. Ten renegat stanowi zagrożenie równie wielkie jak halunówka, trzeba się go pozbyć.
Jednak, ja pomogę wam, ale i wy pomożecie mi i mojemu śledztwu. Po pokonaniu tego paladyna trzeba będzie zająć się handlem narkotykowym w Porcie. Uzyskałem nazwiska osób w to zamieszanych, więc znalezienie ich i ich likwidacja nie powinna być trudna.
Jestem kapitan Albrecht von Hackfleish, syn Albrechta który był synem Albrechta. Co do was, mości elfie, uważajcie na słowa, abyście przypadkiem tego języka nie połkneli.

Debowy_Mocny - 2013-01-24, 12:15

Endrigus usłyszawszy monolog Albrechta. Postanowił się przedstawić nieznajomemu skoro ten się przedstawił.

Podając dłoń albrechtowi na męski uścisk dłoni powiedział.
Nazywam się Endrigus, miło mi pana poznać. A ta przemiła pani obok mnie nazywa się Szeyheatl

Altaris - 2013-01-24, 17:08

- Musiałem wypytywać... - odpowiedział Altaris kucając przed pojmanym, gdy ten zaczął monolog i z grymasem ciągłego poirytowania i zdenerwowania z powodu pewnej dozy bezczelności ze strony maga przysłuchiwał się jego słowom.

Znali się za czasów Cesarstwa... Niewiele to znaczy, ale...

Tutaj nagle otworzył szerzej oczy i wpatrywał się w osłupieniu w twarz pół-elfa. Jego żółtawe oczy wpatrywały się w maga, świdrując go, patrząc jakby przez niego, a nie na niego. Jego wzrok był położony gdzieś za spętanym, pełny nieobecnego i nieodgadnionego wyrazu. Jednooki czuł, jak jego puls przyspiesza, a w członkach buzuje krew. Powieka dziwnie skakała, dziwnym, straszącym ruchem. Czuć było, jak wojownik mocno oddycha. A oddychał coraz ciężej. Nagle jego twarz przybrała bardziej wyrazistego i chłodnego wyrazu. Patrząc złowrogo w bezkresna przestrzeń wstał i rozejrzał się wokół siebie, przechadzając.

Sztylet w kilka sekund zamienił się w długi, jednoręczny miecz, który został kilkakrotnie obrócony w dłoni, dla powrócenia pełnej czułości do palców.

Kolejny powód, dlaczego skurwysyństwo utłuc... Zabij! I maga i renegata! - usłyszał, po czym patrząc na maga stanął za nim i podniósł miecz nad ramię, mierząc się do odcięcia głowy, po czym opuścił powoli miecz i koniec ostrza lekko wbił w ziemię, opierając się delikatnie.

Mag niby nie zawinił, a nawet był pomocny... Oszczędźmy go, tego przecież by chciał Obalian. Oddam go Carterowi, może mu się przyda. Albo też pomyślimy nad czymś innym - odpowiedział i usłyszał jedynie niepewne westchnięcie myślowe.

Co zaś tyczyło się renegata... Czekała go śmierć. To mógł sobie obiecać - prędzej czy później zabije tego przeklętego psa, który zdradził Obaliana i Angrogha, przyłączając się do Plugawego! Jeżeli nie w Porcie, to gdzie indziej. Na Istorach, w Kopalni, w Akilii. Nieważne gdzie. Byle by go zabić.

Elfem wstrząsnęła chęć zemsty. Ale uświadomił sobie, że ten człowiek musiał być kiedyś dobrym, honorowym mężem, skoro był paladynem.

Może uda się go nawrócić? Zapytał siebie, chociaż gniew nadal w nim pałał ogromny.

- Mimo, że byłeś pomocny, to Cię puścić nie mogę... Zapewne będziesz pragnął zemsty. Zabiorę Cię najprawdopodobniej do Cartera - spojrzawszy na każdego z obecnych po kolei podniósł za sznur maga, w czym pomógł mu Andariel i upewniając się, że jest dobrze skrępowany popchnął go w kierunku Dzielnicy Cartera, idąc z obnażonym na wszelki wypadek mieczem.

Po chwili zrównał się z Albrechtem, pozwalając, by to Andariel prowadził nową zdobycz i patrząc, czy nikt ich nie podsłuchuje zaczął półszeptem, spoglądając rycerzowi prosto w oczy:

- Cięty waść jest w języku i znacie moje imię... Mów, ktoś jest, bo sprawdzimy, czyj miecz jest lepszy - powiedział, a Lucjon, którego trzymał w ręku drwiąco zachichotał - Skoro wiecie, że jam jest Altaris, to albo jesteście zza gór i przybyliście mnie zabić, albo waść z Czarnej Kompanii lub od Regenta - tutaj ściszył głos i spojrzał hardo na mężczyznę.

- Pierwsza opcja raczej nie wypali... - dodał.

Lowcakur - 2013-01-24, 17:26

<Albrecht uścisnął dłoń podaną mu przez Endrigusa i ponownie skłonił się przed Szeyheatl. Po czym odwrócił się w stronę elfa i rzekł>

- Od Regenta jestem i nie tylko, jeśli wiesz o czym mówię. Skoroście Altaris, tom dobrze trafił. Jak mówiłem, potrzebuję waszej pomocy w zniszczeniu handlu halunówką, a wasza pozycja w tej Straży tylko nam pomorze w zadaniu.

Lecz, jest parę podstawowych problemów.
<tutaj Albrecht rozpoczął wyliczać>

- Jak dowiedziałem się od Karola, część straży zamieszana jest w ten niecny handel. Po drugie, na szczycie(lub wysoko) drabiny halunówkowej stoi dwóch kupców, którzy na pewno lekko się zaniepokoili niedawnym spaleniem ich punktu magazynowania(jedynego lub jednego z kilku). Dodatkowo, jestem tutaj bez żadnego wsparcia wojskowego, pełnie jedynie misję wywiadowczo-dywersyjną.

Najgorsze jest to, ze ci kupcy działają z ramienia samego Cartera, więc nie możemy liczyć na pomoc Twojego mocodawcy. Imiona kupców to, hm, Thanis i Madok.


<po zakończeniu sprawozdania Albrecht założył rękę na rękę, okrakiem usiadł na stercie cegieł i czekał na reakcję Altarisa.

Altaris - 2013-01-24, 17:32

- To dobrze, że Regent pomyślał, żeby Cię do mnie z tym skierować - zaczął Altaris, wpatrując się z zamyśleniem gdzieś w horyzont, po czym rzucił z ukosa okiem na Albrechta i wykrzywił twarz w niemiłym i pełnym odrazy grymasie.

- Chyba wiem, którzy to... Działają oni z ramienia samego Cartera, czyli handlują dla niego halunówką, czy są po prostu jego kupcami?

Lowcakur - 2013-01-24, 17:38

- Ciężko coś jasno powiedzieć w tej sprawie, Karol stwierdził tylko iż dogaduje się z kupcami Cartera. A czy za jego wiedzą czy bez niej... Tego już nie wiem. Ale w każdym razie poszukiwanie pomocy byłoby ryzykowne. Ale, patrząc na was... <tutaj Albrecht ogarnął wzrokiem całą drużynę>
- mogę dojść do wniosku iż poradzimy sobie sami. Mamy łuczników w osobach szlachetnej Szeyheatl i Twojego towarzysza, Altarisie, mamy wojowników w Twojej osobie, pana Endrigusa i mnie.

Debowy_Mocny - 2013-01-24, 17:50

Nooo, ekipa niesamowita. Miejmy nadzieję że ci kupcy nie mają niewiadomo ilu strażników od cartera. Ale zresztą, to pewnie poprostu motłoch który nie zna ani dyscypliny, ani nie ma doświadczenia w boju. A znaleźć jakiegoś strażnika w zbroi lepszej od skórzanej to rzadko sie to zdarza. Powinniśmy dać radę odpowiedział półszeptem do albrechta będąc pewnym że nikt inny nei usłyszy

Po chwili namysłu Endrigus wyciąga miecz podnosząc do góry.
Zresztą ja jestem jednym z nielicznych co są w stanie posługiwać się takim ostrzem tylko jedną ręką. Powinniśmy dać radę i bez dodatkowych ludzi

Altaris - 2013-01-24, 17:53

- Lucjusz też powinien być pomocny, jak mu się dopłaci. Masz waść fundusze? Bo ja po kilku eskapadach jestem goły niczym człowiek - porównał zręcznie elf, uśmiechając się delikatnie.

- Nie otrzymuję dofinansowania i za niedługo pewnie będę musiał wracać do Kopalni - powiedział bardzo cichym szeptem, nachylając się w stronę Albrechta, cały czas idąc do przodu z pojmanym.

- Damy radę... Wiesz waść gdzie ich szukać? Poza tym moglibyśmy wpaść po drodze do karczmy. Oczywiście, jak odstawimy maga - powiedział szeptem kontynuując elf.

Widząc jednak, że są podsłuchiwani zrobił gniewny grymas do Endrigusa i spojrzał porozumiewawczo do Albrechta, że nie mogą teraz porozmawiać:

- Przesłyszałeś się, nie rozmawialiśmy o żadnych kupcach, jeno o zakupie zbroi, ponieważ mości Albrecht jest kuzynem wspaniałego kowala, a mi potrzeba nowego pancerza - odpowiedział zmyślając elf.

Przeklęty, podsłuchujący człowiek...

- A jeszcze waść jedno słowo złe powiesz o Straży, to jako jej kapitan zakuję Cię w dyby... Nie zrobiłem tego, ponieważ byłeś pomocny, a teraz odsuń się i nie podsłuchuj, jak inni rozmawiają! - syknął z gniewem, po czym powiedział Albrechtowi prawie, że do ucha.

-On jest niestabilny... Lucjusz może też nas przejrzeć przez tego idiotę... Życie kapitana Straży jest trudne, jak trzeba trzymać wszystkich w ryzach - dodał ostatnie zdanie trochę głośniej, szeptem mówiąc o przejrzeniu przez Lucjusza. Wolał nie mieć Cartera przeciwko sobie.

Debowy_Mocny - 2013-01-24, 18:00

A jak uważacie, skoro chcecie by to była tylko wasza sprawa to niech będzie, ja się wmieszał nie będę Endrigus odpowiedział po czy odsunął się troche od altarisa i albrechta. Driada też się odsunęła na prośbę najemnika.

Ja pierdole, ten facet jest pojebany. By wszystko w dyby zakuł. Taka prawda jest ze jedynie kto w straży umie walczyć to przywódcy, reszta to motłoch który pomacha pałką potem pensje przepija na alkochol Pomyślał najemnik

Vanilla - 2013-01-24, 18:35

Ciąg dalszy przygody tu.
Argon - 2013-01-27, 19:43

Argon wraz z Sharinem szli brudnymi uliczkami mijając kolejne walące się lepianki. To było bodajże jedne z najgorszych miejsc w tym przeklętym mieście. Argon nie wiedział dokładnie po co szedł razem z półelfem, była to raczej chęć zabicia czasu.

- Więc zamierzasz w jakiś sposób zemścić się na straży? Na twoim miejscu trzymałbym się od nich z daleka. Swoją drogą nawet ja jestem u niego najemnikiem. Wszędzie mają swoich ludzi, bo przyjmują prawie każdego. Poza tym, szukam jakichś informacji o cesarzowej.

Avenker - 2013-01-27, 19:51

- Nie mam pojęcia co mam teraz robić. - rzucił Sharin. - Wolę się na razie nie rzucać w oczy, zwłaszcza strażnikom. A ty? - spytał się półelf spoglądając na wojownika. - Ciebie też szukają. Między innymi ten jednooki elf, który walczył z mulakami w porcie. Wypytywał o ciebie.
Argon - 2013-01-27, 20:10

- Cholera, to mnie akurat nie dziwi. Ten jednooki pies łaził za mną od samego początku i na pewno cały czas knuje jak mnie dopaść. Jest kapitanem w straży, więc chwilowo sporo może. Skoro nie był sam dostał pomoc od Cartera. Beliarowiec, czy nie – nie mają na mnie żadnych dowodów, co nie znaczy, że nie będą próbowali mnie zabić. Już widziałem jaki był sąd nad Dotrisem…

Argon obejrzał się za siebie i upewnił, że nikt ich nie śledzi.
- W każdym razie musimy być czujni i nie rzucać w oczy. Chcę dopaść tego bękarta równie mocno co ty.

Avenker - 2013-01-27, 20:18

- No to witaj w klubie. - zaśmiał się Sharin. Po chwili jednak spoważniał. Mimo, że czuł bijący od wojownika chłód i mrok zapytał.- A tak przy okazji... Beliarowiec? Czy tylko pogłoski bez pokrycia? Mimo, że dla mnie dużej różnicy nie ma to i tak ciekawość nie daje mi spokoju.
Argon - 2013-01-27, 20:24

Ciekawość półelfa nieco drażniła Argona. Nie znali się aż tak dobrze, żeby wyjawiał mu wszystkie swoje tajemnice.

- Powiem tylko tyle, że nie jestem już paladynem Angrogha… Tamtego dnia pod bramą Akili… - zamyślił się marszcząc brwi – wydarzyło się coś wyjątkowego. Coś, co zmieniło mój pogląd na świat. A co z tobą? Jak zdołałeś uniknąć Błysku? Co z Natariel?

Avenker - 2013-01-27, 20:29

- Zostałem ostrzeżony i uciekłem z Akili. - odparł równie zagadkowo Sharin co jego towarzysz. - A Natariel też jest tutaj, w Porcie. Załatwia swoje sprawy. A ciebie co przywiało do Portu? Masz tu coś do załatwienia?
Argon - 2013-01-27, 20:40

- Jak już wspomniałem szukam informacji o Cesarzowej i zamierzam ją wytropić. Właściwie to podejrzewam gdzie ona jest, jednak ma sporą obstawę, poza tym póki co jest w mieście i chowa się wśród swoich jak szczur. Nie pokazała się jeszcze oficjalnie, ale to tylko kwestia czasu. Sądzę, że ktoś jej musi pomagać z zewnątrz, same jej wojsko by nie wystarczyło.
Avenker - 2013-01-28, 00:36

- Tropisz Cesarzową? - Sharin przypomniał sobie wykręcający smak halunówki. - No to myślę, że coś wiem.
Półelf szybko zrelacjonował przebieg swoich "spotkań" z cesarskimi. Po skończeniu opowieści spojrzał się na wojownika.
- Także bardzo prawdopodobne jest, że współpracuje z Carterem. - podsumował mag. Przez chwilę się nie odzywał.
- Ostatnim, kogo bym podejrzewał o próbę usunięcia Cesarzowej jest Beliar. - rzucił.

Argon - 2013-01-29, 22:07

- Tak, istotnie to bardzo ciekawe co mówisz, ale wątpię, by sam Carter był z nią w układzie. Jemu byłoby to nie na rękę, straciłby swoje wpływy na rzecz Cesarzowej. Właściwie powrotu Cesarzowej pragną ci, co nic nie zyskali na tej całej katastrofie lub wręcz odwrotnie. Nadal nie rozumiem, dlaczego cię po prostu wypuścili. Pojenie wódą to nie najgorsza rzecz pod słońcem. – powiedział z lekkim uśmiechem - A co do zamiarów Beliara… Niezbadane są wyroki boskie. Wierz lub nie, ale śmierć Cesarzowej na pewno wprowadziłaby chaos na tych ziemiach…

Zaprzysiężony przerwał na chwilę i spojrzał na rozmówcę.
- Ale dlaczego cię to tak interesuje? Ostatnio kiedy się spotkaliśmy byłeś obojętny na spory bogów. Czyżby coś się zmieniło? Jeśli pomożesz mi w zadaniu z pewnością... zostaniesz wynagrodzony.

Avenker - 2013-01-29, 22:38

- Chaos po zabiciu Cesarzowej? Wątpie, skoro prawie nikt nie wie, że ciągle żyje i gdzie się znajduje. - odparł Sharin. - To, że mnie wypuścili też jest dla mnie niezrozumiałe. Na jej miejscu albo bym dalej zlecał mi kolejne zadania albo po prostu zabił. Żyjąc mogę jej tylko zaszkodzić - zaśmiał się półelf.

- Nie mogę być obojętny na bogów, skoro oni nie są obojętni. - odpowiedział mag. - Mimo to nadal nie jest mi bliżej do żadnego z bogów. Ale... twoja oferta jest doprawdy kusząca. Z całej trójki Beliar najpewniej mógłby naprawdę mnie nagrodzić za pomoc. Myślę, że mogę w miarę możliwości udzielić ci moich umiejętności. - powiedział półelf przyglądając się wojownikowi.

Argon - 2013-01-29, 23:18

- Dobrze więc. Twoje poświęcenie w tej sprawie nie będzie zapomniane. – odparł do maga barwą nieco bardziej przyjemną uchu niż jego zwyczajny lekko chrypliwy głos. - Pamiętaj, nie obawiaj się własnego gniewu. To przez niego stajemy się silniejsi, to ścieżka, którą podążamy.

Skręcili w uliczkę prowadzącą na obóz uchodźców. Po drodze Argon streścił Sharinowi wszystko, co zdołał się dowiedzieć o obserwowanym obiekcie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group