End of Days

Misje - Dramat - Sharin

Vanilla - 2013-01-15, 21:03
Temat postu: Dramat - Sharin
Półelf obudził się w jakiejś lepiance. Było bardzo ciemno.. A może to tylko ta przepaska na oczach? Poczuł ból w nodze - odezwała się rana. Teraz jednak była czymś opatrzona.

Sharin siedział na krześle. Spróbował ruszyć rękami - były przywiązane do oparcia krzesła. Jedyne co miał na sobie to swoją szatę. Szarpnął się - więzy trzymały mocno. Jego nogi też były przywiązane do nóg siedziska. Czuł suchość w ustach, jego ręce były ścierpnięte - wyraźnie już siedział tak dość długo.

-Widzę że nasz ptaszek doszedł do siebie - zaśmiał się mocny, męski głos.

Avenker - 2013-01-16, 00:09

To dopiero wdziędzność. Sharin siedział związany w jakieś lepiance. To nie wróżyło nic dobrego. Do ścierpniętych kończyn i strasznej suchości w ustach dokłuczał mu nieznośny ból w zranionej łydce.
Półelf spróbował otworzyć oczy i rozejrzeć się w sytuacji - o ile nie miał ich zakrytych.
- Tak dziękujecie za pomoc w obronie miasta? - warknął Sharin ignorując niemal zlepione wargi.

Vanilla - 2013-01-16, 00:13

Strażnik, lub strażnicy - Sharin nie widział co się dzieje dookoła - zignorował to pytanie.

-Miano? - rzucił cicho.

Avenker - 2013-01-16, 00:14

- Sharin. - rzucił przez zaciśnięte zęby.
Vanilla - 2013-01-16, 00:15

-Nie zaciskaj tak, dostaniesz szczękościsku - zaśmiał się - Może chciałbyś się napić?
Avenker - 2013-01-16, 00:17

Sharina jakoś nie rozbawił żart.
- Rozwiążcie mi ręce to z przyjemnością. - odparł półelf.

Vanilla - 2013-01-16, 00:30

Sesja ze względu na konwersacyjność i interaktywność puszczona po GG. Wyniki follows

Vanilla
-Nie spinaj się tak. Napijesz się czy tego chcesz czy nie. Musisz mieć siły.. - odrzekł, robiąc parę kroków i przystawiając Sharinowi do ust butelkę. Półelf poczuł gorzki, palący posmak i chemiczny zapach. Nie paliło zbyt mocno, raczej jak jakaś wódka albo bimber...

Avenker
Sharin przekręcił głowę, wypluwając płyn.
- Co to ma być za gówno? - wysapał.

Vanilla
Sharin nie miał okazji. Zaraz jakieś ręce złapały go za głowę, a następne otwarły mu siłą usta. Człowiek wlewał chlusty palącego płynu prosto do ust Sharina.

Avenker
Nie mając wyboru Sharin starał się udawać, że pije. Starał się połykać jak najmniej płynu. Nic więcej nie mógł zrobić.

Vanilla
Sharin niespecjalnie miał wybór. Wobec jego oporu opróżnienie butelki trwało jakąś minutę. W ustach pozostał mu gorzki, palący posmak napoju.
-Dobre, nie? Mamy następna, jeśli nie będzie współpracować. Skąd wziąłeś się w Porcie? - rzucił oschle.

Avenker
- No a co mogłem robić? - rzucił Sharin przezwyciężając palący smak płynu w gardle. - Uciekałem z zachodu.

Vanilla
-Wcześniej! - krzyknął - Nie zgrywaj idioty.

Avenker
- Skąd się w Porcie wziąłem? Przez przypadek. - odparł Sharin. - O co konkretniej wam chodzi?

Vanilla
-Co robiłeś ZANIM się tu dostałeś - dodał, wyraźnie zniecierpliwiony. Znowu wykonał parę kroków.

Avenker
- Robota jak każdego najemnika. - odparł Sharin. - Jak płacili to robiłem. Dużo tego było.

Vanilla
-Niby czego? Opowiadaj, od ostatniej do najwcześniejszej. Chyba że znowu potrzebujesz się napić..

Avenker
Sharin krótko i dość ogólnikowo streścił swoją najbliższą przeszłość, pomijając szczegóły takie jak spotkanie Świadomych, miecz, rzeczy związane z magią itd. Po skończeniu rzucił
- Wystarczy?
Najważniejsze eventy w całośći pominięte

Vanilla
-Na razie tak. Poczekaj sobie chwilkę, odpocznij - odrzekł strażnik, po czym zamilkł. Sharin nie słyszał żadnych kroków. Strażnik po prostu zamilkł.
Minuty mijały. Sharin grał ze sobą mentalnie w statki. Zauważał że czuł się coraz bardziej błogo, otępiale. W końcu zgubił swój lotniskowiec, ale za to z jakim uśmiechem. Siedział sobie spokojnie, było fajnie, nic go nie interesowało...
-Opowiedz swoją historię przed przybyciem do Portu. Czym dokładnie się zajmowałeś. Wiemy że jesteś magiem - rzucił cicho i monotonnie, chyba ten sam strażnik.

i tutaj Sharin coś opowiada, znowu pomijając najważniejsze fakty

-Na zdrowie - odrzekł strażnik, po czym w Sharina została wmuszona kolejna butelka specyfiku. Poczuł się, jakby miał zwymiotować...

Vanilla - 2013-01-16, 23:18

Tracąc przytomność Sharin czuł jakąś magię, był celem jakiegoś zaklęcia.. Nie mógł tylko się skupić, określić co to, szumiało mu w głowie. Uśmiechnął się do siebie kilka razy i usnął.

Dawno nie miał takiego snu. Sen o władzy, potędzie, bogactwie.. Był właścicielem zamku gdzieś na północy od Akili, jeszcze przed wybuchem. Przechodził codziennie przez wielką spiżową bramę, a strażnicy salutowali mu. Jadł wyborne dania, chadzał w najlepszych szatach, a jego służba, a zwłaszcza służki.. Miał sadzawkę, a w niej srebrnego wieloryba o złotej łusce. Jego straż gardzał plebsem, a on snuł sny jak to panuje nad całym Eredanem, a Beliar przygotowuje mu drinki... Ach.

W końcu obudził się. To samo krzesło. Bolała go głowa, ale nie mógł się skupić. Miał czysty umysł. Napawał się chwilę tą swobodą, próbą niemyślenia, pustką umysłową. Błogostan..

-Opowiedz swoją historię przed przybyciem do Portu. Czym dokładnie się zajmowałeś. Wiemy że jesteś magiem - rzucił cicho i monotonnie, chyba ten sam strażnik. Sharin nie miał sił, chęci ani potencjału żeby zmyślać i filtrować swoją historię.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group