End of Days

Misje - Po żelazo! - Endrigus

Vanilla - 2013-01-05, 19:55
Temat postu: Po żelazo! - Endrigus
Nazajutrz przy czterech wozach załadowanych workami czekali już ludzie. Trzech woźniców, bogato ubrany kupiec i trzech podobnych Endrigusowi zabijaków. Jeden z nich wyposażony był w potężny miecz, przytroczony przy pomocy uchwytu na plecach. O dziwo, zbir był nawet ogolony, a jego skórzana zbroja, przez którą przerzucony był pas może i nie lśniła, nie mniej jednak w tych warunkach stanowiła wzór czystości.
-Tania fantastyka - pomyślało Zaklęcioostrze - ciekawe jak on to będzie wyciągał. Choć do transportu przydatne.

Drugi miał na plecach łuk i kołczan z kilkunastoma strzałami. Wojownik zauważył przymocowane do pasa dwa sztylety. Prosta, bura, jutowa szata nie wyróżniała się specjalnie niczym. Nasz bohater wyobraził sobie faceta kładącego się jak długi, potykając się o własne szmaty przy zeskakiwaniu z wozu.

Trzecim był niewyróżniający się młody mężczyzna z krótkim mieczem przy pasie. Widać było po nim że pierwszy raz rusza na taką przygodę.

Po kilkunastu minutach wszyscy uzbrojeni byli już w papiery, dzięki którym nie zostaliby na dłuższą wycieczkę krajoznawczą po szybach - przynajmniej tak wyjaśniał kupiec. Dowiedzieli się też, że na gościniec często zapuszczają się potwory z pobliskich gór - od drobnostek typu ghoule, przez grongi, a skończywszy na przerośniętych pajęczakach.

-No to na wozy! - zakomenderował. Endrigus wsiadł na ostatni z wozów. Na pierwszym znalazł się kupiec, który wziął się za powożenie na piewrszym wozie. Chwycił do ręki bat i bez bicia konia pociągowego krótkim "wio" nadał tempa konwojowi. Po chwili jechali już na wozach.
-No, panie, długo pan już łazicie z karawanami? - rzucił do wojownika woźnica, zawiązując chustę na głowie. Miał rację, słońce będzie uciążliwe...

Debowy_Mocny - 2013-01-05, 20:39

Endrigus przyjrzał się jego współtowarzyszom.
- Facet z cholernie długim mieczem, facet z cholernie długą szatą, trzeci jakiś młodzik, no cóż, magia roboty najemnika, ekipy się nie wybiera
Pomyślał wojownik po czym wskoczył na wóż i poprostu sobie odpoczywał jedząc mięso gronga i popijając wodą, i czekając aż będzie coś ciekawego.

Vanilla - 2013-01-05, 20:43

Parę godzin zeszło wyjechanie tak daleko, by miasto zupełnie nie było widoczne. Podróżowali wzdłuż rzeki. Minęli już większość chatek i pól uprawnych, po czym zjechali na relatywnie ubitą drogę wiodącą przez góry. Dłuższy czas nie działo się nic. W pewnym momencie kupiec krzyknął
-Ghoule!

A karawana zatrzymała się. Zaklęcioostrze poderwało się. Przed nimi, w odległości 150 metrów, trzy ghoule pałaszowały jakiegoś trupa.

-Wreszcie będzie zabawa - powiedział miecznik, zeskakując z wozu i zdejmując z pleców uchwyt. Przytroczył go sobie do pasa, po czym wyciągnął miecz.

Debowy_Mocny - 2013-01-05, 20:48

- Zgadzam się w stu procentach.
Powiedział do miecznika Endrigus wyskakując z wozu, wyciągając swój miecz i tarcze.
Przybrał pozycję obronną (przygotował tarcze do szybkiego zablokowania ataku oraz miecz by wyprowadzić solidny kontratak z prawej strony) i powoli szedł w stronę ghuli.

Vanilla - 2013-01-05, 20:52

-Kurwa, jacy oni chętni - rzucił kupiec gdy znajdowali się na jego wysokości. Łucznika Endrigus nie widział, wydawało mu się że zboczył w zarośla.

Młodzieniec szedł nieco za nimi, z wyciągniętym własnym mieczem. Znajdowali się już w odległości jakichś 100 metrów od ghouli. Wydawało się że nic nie spostrzegły, dalej zajęte. Wojownicy szli równo. Endrigusowi wydawało się że coś przemykało w krzakach, jednak nic nie wypatrzył. Może to następny wróg? Zasadzka?

Chłopak już teraz dorównał kroku. Szli trójką - po lewej miecznik, po prawej nowicjusz.

80 metrów. Ghoule nie reagowały.

Debowy_Mocny - 2013-01-05, 20:57

-Kurwa jeszcze coś w krzakach, może to przewidzenie ale lepiej być przygotowanym
Pomyślał endrigus.
Najemnik razem z dwójka szli dalej w stronę ghuli, Endrigus co jakiś czas patrzył w stronę krzaków, by w razie czego gdyby nastąpił atak z krzaków to żeby mógł w miarę szybko zareagować, jednak nadal najpierw chciał sie zająć ghulami.[/i]

Vanilla - 2013-01-05, 21:03

W końcu rozpoznali trupa. To było truchło konia. Przy odległości jakichś 40 metrów ghoule zainteresowały się przybyszami. Stanęły swoimi zębatymi pyskami do napastników i zaczęły klekotać, sapać i wydawać z siebie kaskadę dźwięków.

Drużyna szła dalej. Byli na sporej polance, od której w lewo ciągnęła się dalsza droga. Ghoule ruszyły na prawo. Biegły jeden za drugim. Starały się ominąć miecznika i zaatakować młodzieńca, do którego jeszcze to nie dotarło. Pierwszy ghoul był od niego jakieś dziesięć metrów...

Debowy_Mocny - 2013-01-05, 21:08

- Młody kurwa uważaj, te mendy lecą na ciebie!!!!
Endrgus krzyknął do młodzieńca jednocześnie chciał wykorzystać fakt że ghule go zignorowały postanowił szybko zaszarżować do jednego z ghuli i wyprowadzić mocne ale wycelowane cięcie od prawej, jednocześnie mając tarcze w gotowości na sytuacje gdyby jednak ghule zmieniły zdanie i chciałyby się rzucić na wojownika.

Vanilla - 2013-01-05, 21:27

Pierwszy ghoul zmienił zdanie i ruszył w stronę Endrigusa, widząc jak ten zastępuje mu drogę. Rzucił się, jednak było to wyjątkowo niefortunne. Miecz rozpruł mu lekko prawy bark, zaś sam nieumarły wylądował na ziemi. Zaczął biec w prawą stronę, próbując zajść drużynę od tyłu. Poruszanie się na czterech łapach było w tym momencie jego przekleństwem - ciężko ranny, nie mógł rozwinąć sensownej prędkości. Młodzieniec obracał się w stronę rannego ghoula.

-Posmakujcie TEGO SKURWYSYNY - ruszył miecznik z uniesionym ostrzem. Zada pionowe cięcie. Amator - pomyślał Endrigus. Dwa pozostałe ghoule niego zwolniły. Ten który gonił z tyłu umiejscowił się naprzeciw miecznika, zaś środkowy nie mógł się zdecydował. Wygłodniale łypał na chłopca, nie odwracając wzroku od doświadczonego najemnika..

Debowy_Mocny - 2013-01-05, 21:37

Endrigus zaszarżował w stronę środkowego ghula by z potężnym impetem przywalić tarczą, gdy ghul oberwie z tarczy (prawdopodbnei ghul skoczy w jego stronę, więc uderzenie z tarczy będzie mniej przyjemne dla ghula, Endrigus był tego pewien) jednocześnie krzycząc
- JEB KURWA Z TARCZY!!!!, Endrigus wykorzystując sytuacje że ghul będzie mniej ruchliwy wyciąga miecz nad swoją głowę , dokładnie celuje i krzycząc
- I TERAZ JEB Z PÓŁTORAKA!!!! wyprowadza potężne cięcie od góry

Vanilla - 2013-01-05, 22:26

Ghoul nie zamierzał dać się wycyckać i nie zamierzał skakać prosto na miecz najemnika. Nie zamierzał nawet dać na siebie zaszarżować. Zrobił kilkanaście kroków wstecz..

Pierwszy ghoul pokuśtykał już tak że był 90 stopni w prawo od kierunku w którym Endrigus przygotowany był na atak zdrowego wroga. Wojownik ruszył w jego kierunku i wyprowadził poziome cięcie z prawej, przed którym potwór odskoczył do tyłu. Wyszczerzył na niego zęby i mlasnął ozorem.

-Haa - z okrzykiem ruszył młodzieniec, unosząc miecz nad głowę i biegnąc w stronę ghoula. Ten był już przygotowany.

Facet z półtorakiem machał nim jak cepem. Za każdym razem ghoul odskakiwał, nie mogąc znaleźć otwarcia, a nie chcąc nadziać się na lecący z dużą prędkością kawałek żelaza.

Z głębi lasu dało słyszeć się potężny ryk.
-Poczuj mój styl - krzyknął.

Debowy_Mocny - 2013-01-05, 22:36

- TY mały chuju, śmiać ci się chce?
Endrigus zauważył lecącą strzałę i usłyszał okrzyk z głębi lasu, najpierw jednak wolał rozprawić się z Ghulem, jednak osłonił się tarczą w stronę miejsca z którego wydobył się okrzyk. Ghul raczej nie wyglądał na okaz który byłby w stanie przebić się przez zbroję najemnika. Endrigus postanowił powoli podchodzić do ghula i czekać na okazje by trafić ghula cięciem od prawej strony, ewentualnie jeśli ghul jednak zdecydowałby się na atak to Endrigus zamierza skontrować atak potwora też cięciem z prawej, mniej potężnym ale za to dużo szybszym.

Vanilla - 2013-01-05, 22:44

Ghoul odwrócił się za siebie, usiłując zorientować się co się dzieje. Bingo. Błyskawiczny doskok, ukośne chirurgiczne cięcie na lewo.. Miecz wbił się w czaszkę potwora, kładąc go trupem na miejscu.

Miecznik przestał w końcu machać, czekając na reakcję ghoula, który widział jak wygląda sytuacja i starał się trzymać na dystans.

-Chyba idzie coś dużego - mruknął młodzieniec, zamachując się na odlew mieczem. Ten chybił celu, zaś ghoul rzucił się na niego. Obok ghoula przeleciała strzała, raniąc go tylko w kręgosłup. Zęby potwora wbiły się w łydkę chłopaka, który krzyknął z bólu, podniósł miecz i wbił go w monstrum, zabijając je.

Tak więc dwa martwe ghoule. Jeden ranny człowiek. Wycofujący się nieumarły. No i ten cholerny zbliżający się tupot z gęstego lasu...

Debowy_Mocny - 2013-01-05, 22:48

- Młody ty lepiej się wycofaj.
Endrigus powiedział do młodzieńca. Potem przygotował się na wizytę trochę większego przyjmując pozycje obronną w stronę miejsca z którego wydobywał się tupot.

- Panowie ja stwierdzam że to jeszcze nie koniec rozrywki.

Vanilla - 2013-01-05, 22:59

Ranny młodzieniec wycofywał się. Ghoul walczący z miecznikiem po prostu dał dyla w las. Rozpędził się, wpadł przeleciał po lewej stronie draba i wpadł w krzaki. Tupot stał się znaczny. W pewnej odległości w lesie Endrigus rozpoznał znajomy kształt gronga.

Bestia przeszarżowała przez krzaki i zatrzymała się jakieś 10 metrów od walczących. Olbrzymia maczuga potwora spoczywała na jego barku, jednocześnie będąc przygotowana do szarpnięcia na odlew. Ubrany był w kawałki żelaznej - wydawało się - zbroi, która chroniła jego barki i tułów, jednocześnie odsłaniając podbrzusze. Być może grong-kowal nie chciał dokończyć swojego prymitywnego dzieła?

-To kupa żelastwa. No i co teraz, miszczu - rzucił miecznik - dajemu mu posmakować naszego ciężkiego stylu?

Debowy_Mocny - 2013-01-05, 23:13

- Ja kiedyś walczyłem z grongami, skurwysyny mają mocne pierdolniecie, nawet jak ma się tarcze i płytową zbroję to i tak może zaboleć. Na szczęście jak zrobią zamach to minie trochę czasu zanim wykona kolejny. Najlepiej to przeżyć pierwsze machnięcie, potem należy napierdalać mieczem, strzałami, czymkolwiek co dobrze rani po nogach, jak skurwiel będzie miał zbyt ranne nogi i padnie na plecy lub brzuch... to już jest nasz, lecenie na chama odpada, jego cieżki styl jednak jest dużo cieższy, powoli podejdźmy i starajmy się przeżyć jego pierwszy atak.

Endrigus powoli podchodził do stwora przybierając odpowiednią pozę której używał do walki z grongami, żeby mógł uniknąć ciosu gronga, jeśli jednak nie będzie w stanie uniknąć to najemnik stara się doprowadzić do rykoszetu ataku gronga o tarcze (Endrigus wiedział że bezpośredni blok jest dość mało skuteczny przeciwko tak mocnym uderzeniom).

Jeśli grong wykona zamach to Endrigus krzyczy
- NAPIERDALAĆ PO NOGACH!!!!!! jednocześnie Wojownik stara się wymierzyć jak najwięcej mocnych cięć w nogi gronga, mając nadzieję że potwór nei będzie wtedy w stanie wykonać kolejnego zamachu i zostanie powalony na ziemię.

Vanilla - 2013-01-06, 00:00

Grong nie stał długo. Ruszył na tego, kogo uznał za większe zagrożenie - Endrigusa, to jest. Potwór zaszarżował z gotową maczugą. Zaklęcioostrze było już gotowe.
Turl k10.. 6
Uderzenie. Najemnik odskakuje. Maczuga muska o ziemię, by już po chwili wzbić się w powietrze. Szybki sprint. Cios w kolano.
Turl k10.. 1

Miecz uderzył w kolano. Ciął skórę i zatrzymał się na kości - tak przynajmniej czuł wojownik. KURWA - krzyknął donośnie. Grong tak skontrował że jego maczuga właśnie leciała w jego stronę. Monstrum zamachnęło się w drugą stronę, wyprowadzając kontrę. Oczywiście zamachnięcie się w prawą stronę było bez sensu gdy trzyma się broń w prawej ręce, impet nie będzie zbyt duży.. Strzeli tylko najemnika prosto w plecy!
Turl k10.. 9

Szybki sprint uratował Zaklęcioostrze przed krótką drzemką. Obrócił się i skierowany był w stronę Gronga. Z jego rany tuż pod kolanem sączyła się krew. Zawadiaka z mieczem wywinął nim kilka popisowych figur i zaczął zbliżać się w stronę potwora, od tyłu. Młodzieniec trzymał się za nogę, gdzie dosłownie pół minuty temu zębami wbił mu się ghoul.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 09:17

Endrigus zdołał przetrwać 2 uderzenia grongowej maczugi. I akurat zaklęcioostrze ma czas na wyprowadzenie kolejnego cięcia w nogi potwora, Endrigus szybko przyszykował się i wykonał potężny zamach z prawej, po owym zamachu Wojownik szykuje się na kolejny unik lub jeśli nie będzie w stanie uniknąć, osłania się tarczą tak by uderzenie w tarcze przez gronga nie było blokiem tylko bardziej rykoszetem maczugi o tarcze.
Vanilla - 2013-01-06, 16:33

Grong stał dokładnie naprzeciw Endrigusa. Próba zaatakowania nóg potwora w najlepszym razie skończyłaby się prezentem w postaci strzału maczugą w głowę.
-SKOSZTUJ TEGO! - ryknął miecznik z tyłu i wyprowadził pionowe bezsensowne cięcie, które rozpruło potworowi lewy pośladek. Monstrum wykonał półobrót z wprawioną w ruch maczugą. Miecznik zdążył uskoczyć tylko na tyle żeby maczuga pacnęła w jego miecz, posyłając go dziesięć metrów dalej, w krzaki.

To była szansa. Endrigus skoczył do rozproszonego grona i przyrżnął mu mieczem w prawą nogę, tam gdzie ciął go wcześniej. Poczuł cięte mięso, potwór syknął z bólu. Zanim zdążył się obrócić, Zaklęcioostrze wycofało się poza zasięg maczugi.

Grong był na straconej pozycji. Znowu obrócił się w stronę wojownika.
-JESTEM ZAWODOWCEM - rzucił miecznik i wyprowadził potężne poziome cięcie, które trafiło poniżej pośladka w udo prawej nogi. Potwór ukląkł, jego noga nie była już go w stanie wspierać.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 16:40

- Już prawie jest nasz.
Endrigus postanowił wykorzystać sytuacje że grong raczej nie będzie w stanie się szybko obrócić (Być może w ogólenie jest w stanie). Obszedł potwora i od tyły wykonuje zamach od lewej, próbując zranić lewą nogę stwora, by bydlak nie był w stanie nawet klękać, jednocześnie będąc gotowym na potencjalny unik.

Vanilla - 2013-01-06, 16:42

Grong obracał się bardzo powoli. Zdecydowanie wolniej niż biegł z swoim wyposażeniem Endrigus.
-HAHA - krzyknął miecznik i przyrżnął potworowi w plecy. Miecz wbił się głęboko i tam już pozostał. Potwór zamachnął się maczugą - raz, drugi. Niewielka siła, mały impet, brak przekonania. Wojownik zdzielił potwora w lewą nogę, uderzając jednocześnie tarczą. Dobrze.

Potwór leżał na ziemi, przebierając tylko swoimi tłustymi rękoma.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 16:46

- A teraz czas na... EPICKI FINAŁ!!!
Endrigus ustawił się nad głową stwora, podniósł miecz nad swoją głowę, dokładnie wycelował i poczekał na lukę w obronie, po czym wykorzystując całą siłę oraz ciężar miecza uderza mieczem z całym impetem w głowę gronga.

Vanilla - 2013-01-06, 17:14

Pac. Ostrze wbiło się, zabijając potwora.

-Dobra robota chłopcy - rzucił kupiec z tyłu donośnym głosem. Z krzaków z impetem wybiegł, nieco przygarbionym krokiek łucznik z nałożonym kapturem. Podniósł chybioną strzałę z ziemi i schował ją do kołczanu. Na ziemi leżała teraz maczuga gronga, jego górna część zbroi - niepasująca na kogokolwiek, z pewnością jest przetapialna na żelazo i sam grong - kupa, teraz już pokrwawionego mięcha. Miecznik wyjął z pleców potwora swoje narzędzie pracy.

-Da się stąd coś zwinąć? - rzucił.

Młodzieniec w tym czasie odciął kawałek swojej szaty i opatrywał ranę.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 17:24

- Raczej to żelastwo tylko można gdzieś upchnąć, w hucie na pewno będą w stanie to przerobić na co innego. Szkoda że kutas nie ma topora, grongi są głupie jak cholera ale topory jakie jakie grongi wytwarzają, są zajebiste jak te robione przez krasnoludy. No cóż, panowie, ładujemy tą parodię zbroi, najwyżej sprzedamy jakiemuś Krasnoludowi w Bolgorii, zawsze to napiwek.



Tak więc jeśli kupiec nie miał nic przeciwko to Endrigus postanowił załadować górną część zbroi na wóz. W inny przypadku załadował do plecaka tyle żelastwa ile był w stanie pomieścić i unieść.

Vanilla - 2013-01-06, 17:29

-No to się sprzeda - rzucił kupiec. Najemnicy załadowali zbroję i rozsadowili się na wozach, które ruszyły dalej. Konie parskały lekko mijając trupy pokonanych.

Karawana bez problemu pokonywała górską trasę, zbudowaną kiedyś przez skazanych. Idylliczne górskie warunki pasowały Endrigusowi. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt że w ciągu następnych kilku godzin zrobiło się już ciemno. Gdy na polance konwój miał zrobić zaplanowany postój, zauważono leżącego na ziemi, najprawdopodobniej rannego człowieka. Najemnicy zeskoczyli z wozu.

-Pomocy - wydusił cicho.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 17:38

- Panowie, jakiś pechowiec leży na ziemi. Ja idę sprawdzić co się stało, wy róbta co chceta ale fajnie by było jakby ktoś rozejrzał się dookoła no i jeśli ktoś z was zna się na klepaniu ran to niech postawi gościa na nogi.
Powiedział do towarzystwa Endrigus

-Mam nadzieję że zabuli trochę kasy w ramach wdzięczności
Pomyślał najemnik


Wojownik podszedł do leżącego człowieka, lekko go szturchnał ręką i zapytał się.
- Mów co się stało.

Vanilla - 2013-01-06, 18:29

-Eee.. ratunku.. - mruknął cicho. Endrigus przyjrzał się mężczyźnie. Zmierzchało już, więc nie mógł dokładnie tego ocenić. Nagle szkielet faceta wydarł się z niego. Po prostu jego kości opuściły ciało, robiąc przy tym wielką dziurę i chlapiąc krwią dookoła. Endrigusa uderzyła strużka krwi w twarz. Szkielet normalnie zrobił dziurę w ubraniu i rzucił się na wojownika! Był nieuzbrojony - schwycił go za barki i zaczął klekotać zębami, próbując odgryźć mu nos. Endrigus upadł na ziemię i chwycił truposza za łeb, próbując powstrzymać go...

Młodzieniec nawet nie zeskoczył z wozu. Zawodowiec dopiero wyciągał miecz, a łucznik dopiero czmychał w krzaki.

-KURWA - krzyknął kupiec.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 18:43

W roli ścisłości to Endrigus nosi płytowy hełm i widzi głównie przez wizjer w hełmie więc nie wiem jak byłby szkielt w stanie odgryść mu nos ale ok
Jestem tego świadoma
a to spoko, mam nadzieję ze nie uraziłem

Endrigus próbował rzucić szkieleta na bok, jeśli szkielet za mocno się trzyma to Wojownik postanowił zrobić użytek ze swojej siły, próbuję wstać odepchnąć szkieleta, by wyciągnąć tarcze i miecz i pokarać nieumarłego solidnym uderzeniem z tarczy.

Vanilla - 2013-01-06, 18:49

Endrigus użył siły. Rzucenie szkieleta na bok odpadało, ze względu na fatalne przyłożenie siły. Nie mniej jednak spróbował tego dokonać. Przyłożył siłę i ... klik.

Czaszka odłączyła się od reszty szkieletu i potoczyła się kilka metrów dalej. Tułów szamotał się jeszcze, ale wojownik wstał szybko i zdzielił go tarczą. Kilka kostek odłączyło się. Po chwili konwulsji truposz przestał się poruszać.

-HAHaHaHa - dało słyszeć się potężne echo po lesie. Dookoła coś zaszumiało. Po chwili oprócz lekkiego wiatru wojownik usłyszał ciche kroki. Jeden, dwa, osiem - nie udało mu się ustalić ilości postaci. Może gdyby nie wiało, w ciszy niosłoby się lepiej..

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 18:57

- Coś czuję że będziemy mieli do czynienia z większym kurestwem niż te 3 ghule i grong.
Endrigus ostrzegł swoich współtowarzyszy, sam przyjął pozycje obronną, szykując się do zablokowania ataku, uniknięcia lub wyprowadzenia kontrataku cięciem od prawej, zależy co będzie mógł i co okaże się być najkorzystniejsze.

Vanilla - 2013-01-06, 19:36

Śmiech dobiegał dalej. Z lasu zaczęły wyskakiwać potwory. Jeden, cztery, osiem, dziesięć szkieletów. Po chwili było ich już dwadzieścia.
-POZNAJCIE MOJĄ GROMADKĘ - dobiegł ich głos. W krzakach poruszyło się coś dużego.

Wyszedł z nich paradnym krokiem olbrzymi pająk. Tak wstrętne stworzenia zwykle ciężko odróżnić od ich nieumarłych wersji - stwierdził Endrigus - jednak widoczny rozkład i okrutny fetor pozwalał stwierdzić to niezawodnie. Nieumarły, ogromny pajęczka. Jego drobne oczka patrzyły się w jego stronę. Krótkie kończyny przednie nieco się unosiły, zaś sporej wielkości zęby jadowe - pewnie nawet zdolne do sparowania ciosu mieczem - trzasnęły o siebie, wydając cichy odgłos.

-ŚMIERĆ LUB WYKONAJCIE MOJE POLECENIE - dobiegło ich echo.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 19:48

Endrigus spojrzał w oczy pająka, wzrok najemnika nadal był przeszywający jak zawsze.
- Ty mi powiedz kim, lub czym jesteś i komu służysz. I Czego ty chcesz od garstki najemników!!!!
Odpowiedział wojownik w stronę nieumarłych, jednocześnie wzmacniając pozycje obronną.

- Mam złe przeczucia że będzie konieczność ujawnienia mojej prawdziwej tożsamości
Pomyślał zaklęcioostrze.

Vanilla - 2013-01-06, 20:16

-Odejdźcie od karawany, a dam wam żyć - odrzekł głos. Pajęczak wykonał kilka kroków w stronę Endrigusa. Teraz był w odległości jakichś 8 metrów. Szkielety okrążały ich. Trzymały w rękach różne bronie - od drewnianych pałek po krótkie miecze. Pojedynczo nic groźnego, ale w takich ilościach..

Najemnicy wycofywali się. Z przodu pozostało tylko Zaklęcioostrze.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 20:43

- Ja pierdole, taka ilość szkieletów może być straszliwym problemem. No i ten pająk, wolę zachować karawanę. Mam jeden plan, mam nadzieję że zadziała inaczej będzię. I mam nadzieję że mnie współtowarzyszy nie udupią.

Endrigus spojrzał złowrogo w oczy pajęczaka. Zdeterminowanym i pewnym siebie głosem powiedział do pająka.
- NĘDZNA ISTOTO!!!!! Jeśli myślisz że ja jestem tylko zwykłym wojownikiem... to się grubo mylisz.


Endrigus skupił swoją magie w sobie, jego oczy zaczęły jarzyć jasnym światem, jego wzrok sprawiał wrażenie jakby był coraz to bardziej przeszywający.
- Czy ty myślisz że byle nieumarły taki jak ty jest w stanie pokrzyżować moje plany?
Zbroja Endrigusa zaczęła się jarzyć jasnym światłem (Mniej jasnym niż oczy ale zauważalnym). Po chwili Endrigus przekierował niewielką część magii na zbroję co spowodowało że ze zbroi wyskoczyło parę iskier a światło zbroi zrobiło się jaśniejsze.
- NAKAZUJE CI NIE WCHODZIĆ MI W DROGĘ!!!! INACZEJ, POCZUJESZ MÓJ GNIEW!!!
Endrigus wykrzyczał do pająka wściekłym i władczym tonem


Jeśli pająk nadal pozostaje na swoim, Endrigus kieruję rękę w stronę pajęczaka, skupia się, wyobraża sobie kulę ognia, która pochłania pajęczaka próbuje wypowiedzieć zaklęcie. Mając nadzieję że tym razem jego energia magiczna nie zawiedzie go w tej sytuacji.
- ENDERUM IGNUM SPHERERUM FINALLUM

Vanilla - 2013-01-06, 20:56

Pająk ruszył w stronę wojownika.
Aktywacja Zaklęcioostrza
1 więc 5
9, ponawiam.. 3

Z palców Endrigusa wystrzeliły promienie światła, dokładnie w pajęczaka. Stworzenie jęknęło żałośnie.

Stworzenie wycofało się parę kroków do tyłu. Równocześnie do ataku ruszyły szkielety.

Karteczka, długopis, szkicujemy pole walki...

Na miecznika poleciało sporo szkieletów, około ośmiu ruszyło w stronę prawie-czarodzieja. Pajęczysko schowało się za zaporą złożoną z nacierających. Młodzieniec stał z tyłu.
-RUSZ SIĘ KURWISZONIE - strzelił do niego zawodowiec, wypychając go nieco do przodu. W jego oczach pojawiło się to beznadzieje spojrzenie. Szarżowało na niego kilkanaście szkieletów.

Pacnięcie tarczą wykonane przez Endrigusa odepchnęło dwa szkielety do tyłu, ale okrążało go jeszcze kilka...

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 21:07

Endrigus poniósł tylko część sukcesu, pająk odszedł ale szkielety zostały. Postanowił nadal lśnić mając nadzieję że podniesie to morale jego współtowarzyszy. Zaszarżował do najbliższej pary szkieletów, postanowił w impecie szarży uderzyć w szarży szkieleta stojącego po lewej stronię, gdy machnął tarczą najemnik był w odpowiedniej pozycji by wykonać potężne machniecie mieczem od lewej strony uderzając szkieleta stojącego po prawej.

Gdy te 2 szkielety zostały ubite to Endrigus stara się robić to samo z każdym szkieletem, mając nadzieje że te nie zdążą go otoczyć i powalić.

Vanilla - 2013-01-06, 21:21

-Dobrze - pomyślał Endrigus. Uderzył za ciosem. Dwa szkielety zatoczyły się do tyłu. Szybkie uderzenie mieczem w leżącego pogruchotało mu kości tułowia i lewego barku. Już nie podniesie żadnej broni - zauważył.

Niestety, odsłonił się. Szkielety wymierzały ciosy. Poczuł uderzenie w bok. Następnie uderzenie w plecy. Gdyby nie zbroja, skończyłoby się to tragicznie. Szybkie cięcie w prawo, szkielet trafiony. Czaszka poleciała dalej. Już go nie zaniepokoi.

Niepokoiło go co innego. Teraz był już zupełnie otoczony. Musi to skończyć szybko. Każdy cios to szansa na powalenie lub zranienie...

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 21:33

Endrigus zauważył że został otoczony. Przez lata fuchy najemnika nauczył się wielu ciekawych sztuczek przydatnych w walce. Uznał ze to czas na pokazanie owoców jego doświadczenia i dni nabierania krzepy poprzez czasami spratańskie warunki oraz walki.

Endrigus szybko obrócił swój tułów jak najmnocniej w kierynku przeciwnym do wzkazówek zegara. Szybko przyszykował się do oddania cięcia od lewej strony. By następnie jednocześnie obracając tułów w drugą strone wykonał z całym impetem machnięcie mieczem w prawą stronę, starając się by miecz przeszedł przez największą liczbę szkieletów. Nie był to wirujący atak, pole rażenia tego uderzenia jest półkołem o średnicy równej długości miecza najemnika.

Vanilla - 2013-01-06, 21:41

Szkielety zauważyły co się święci. Szybki obrót zmiótł jednego zupełnie, drugiego zaś ciężko ranił. Z rozciętymi żebrami wycofał się nieco, jakby chciał nabrać odwagi. Reszta szkieletów odsunęła się.

-Dobrze, jeszcze pięć - pomyślał.

BUCH. BUCH. Kurwa, to bolało. Dostał maczugą przez głowę. Następny cios w plecy. Będzie guz. Szkielety wyrównały odstępy. Zaklęcioostrze usłyszało w tym momencie krzyk człowieka. Nie miał czasu do zmarnowania. Kątem oka zauważył że pająk otrzepał się i powoli ruszył w jego stronę, trzymając przednie łapki w pogotowiu.

Był w odległości 10 metrów.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 21:53

Najemnik pomyślał
-Mam nadzieję że sprzedawca zbroi którą posiadam mówił na serio kiedy powiedział że, uchroni przed utratą przytomności od broni obuchowej

Endrigus widząc że po machnięciu mieczem szkielety odsunęły przy okazji odsłaniając pająka. Postanowił osłonić się tarczą w stronę pająka, a dokładniej szykując się na blok łap pająka. Postanowił dobiec do pająka, zablokować pierwsze ciosy pająka, starając odepchnąć tarczą łapy pająka na bok, a następnie wymierzyć potężne cięcię od góry, lub ewentualnei jeśli pająk wystawi jakieś słabe punkty (Na przykład pysk lub brzuch) to wymierza pchnięcie mieczem w wystawiony "słaby punkt" pająka.
Jeśli na drodze endrigusa stanie szkielet, to najemnik zamiast lecieć w stronę pająka, uderza szkieleta z tarczy mając nadzieję że impet z szarży i jego siła w muskułach będą wystarczające by załatwić kolejnego szkieleta.

Vanilla - 2013-01-06, 22:04

Jak pomyślał, tak też zrobił. Staranował jednego szkieleta, po czym zaszarżował w stronę pająka. Był tuż przed. Pająk uniósł zestaw przednich kończyn i uderzył w stronę najemnika. Zablokowane tarczą.

Cholera była ciężka. Bardzo ciężka. Najemnik nie był w stanie strząsnąć łap na bok, potwór rozłożył swój ciężar na tarczy bardzo równo. Obrócił głowę do tyłu. Powoli zbliżały się do niego szkielety, osiem metrów. Żeby tylko teraz cholera nie zaczęła po nim skakać - pomyślał.

Zauważył też jak radzili sobie jego towarzysze. Jeden ze szkieletów leżał z strzałą w czaszcze. Młodzieniec zaliczył kilka cięć i uderzeń, był w bardzo kiepskim stanie. Zawodowiec jakoś radził sobie, dokonując niepotrzebnych akrobacji mieczem. Było przy nich z 8, 9 szkieletów.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 22:14

Endrigus postanowił wychylić się lekko zza tarczy i spróbować wbić swój miecz w tułów stwora. Akurat pająk miał ładnie wystawiony tułów, więc miał nadzieję że nie powinno być większych problemów. Potem postanowił szybko się wyrwać z pod nóg pająka (Odnóża pająka powinny się zsunąć z tarczy jeśli Endrigus pociągnie tarczę w bok prostopadle do kierunku siły z jaką pająk naciskał najemnika). I szybko ustawić tarczę w stronę szkieletów i dobrą szarżą uderzyć jednego szkieleta z tarczy a następnie kiedy będzie okazja to wykona cięcię od prawej strony próbując zranić innego szkieleta będącego w zasięgu jego miecza.
Vanilla - 2013-01-06, 22:38

Spod tarczy Endrigus nie widział mordy potwora, ale widział że może być go stać na niezłego sztycha pod odwłok. Odrzucił tarczę w lewo kostka spadła pod stół i pchnął potwora w okolice brzucha. Stworzenie pisnęło ogłuszająco. Ciężar teraz sprawił że Endrigus musiał wbić swoją tarczę w ziemię, a pająk, wraz ze swoją mordą, gruchnął prosto na niego. Jego dorodne zęby jadowe położone były prostopadle na jego zbroi, na wysokości torsu. Oczka łypnęły groźnie. Upadając, pająk wbił sobie miecz głębiej w ciało. Mimo to odległość pyska monstra od pyska Endrigusa była.. mniej niż komfortowa. Tylnie łapy pająka stały mocno. Paskudztwo może lada moment się podnieść...

Najemnik nie był w stanie sięgnął ani po miecz ani po tarczę. Miecz był wbity w pajęczka w okolicy odwłoka, zaś tarcza była wbita w ziemię - za nią były cztery nóżki stworzenia.

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 22:46

Endrigus widząc że sytuacja może być niezbyt... różowa. Jednak postanowił chwycić pająka za jego zęby jadowe. Po czym mając nadzieję że jeszcze ta krzepa jest, a zgnilizna osłabiła wystarczająco "dziąsła" Pająka próbował wyrwać mu owe zęby, ciągnąc je na boki z całej siły (lewy ząb chciał chwycić lewą ręką i ciągnąć owy ząb w lewą stronę. Prawy ząb chciał złapać prawą ręką i ciągnąć prawy ząb w prawą stronę).
Vanilla - 2013-01-06, 22:52

Endrigus chwycił za zęby. Ciągnął mocno. Nic. Pająk w tym momencie uniósł łeb. Najemnik, nie mając dobrego punktu zaczepienia, puścił. Korzystając z chwili Endrigus wydobył ostrze. Pająk uderzył z całą siłą, waląc go zębami w tors. Zbroja zatrzymała zęby, jednak uległa wgięciu. Monstrum znowu uniosło pysk, pewnie uderzy drugi raz...
Debowy_Mocny - 2013-01-06, 22:57

Endrigus postanowił szybko wbić mieć prosto w pysk potwora wykorzystując sytuacje że bestia ładnie wystawiła swój pysk, celował głównie między zębami jadowymi.

- Zobaczymy co powiesz na to śmieciu
Powiedział w myślach najemnik

Vanilla - 2013-01-06, 23:00

Zadane cięcie było precyzyjne. Zanim potwór uderzył, dosięgło go ostrze. Drobny pisk ostrza obsuwającego się po zębie i trafienie. Potwór pisnął i wycofał pysk. Najemnik, widząc że paskudztwo wycofuje się, spróbował poziomego cięcia. Musnął końcówką ostrza, dłuższą kończynę pająka z której wypłynęło parę kropel płynu.

Nie no, poważnie. Nie mogę was zabić, za dobre rzuty macie na tej kostce

Debowy_Mocny - 2013-01-06, 23:08

Endrigus postanawia wykorzystać tą chwilę czasu by wycelować i wykonać potężne cięcie wzdłuż ciała potwora miecz był wycelowany w głowę.
Postanowił zrobić jak najwięcej tych cięć, po prostu rąbiąc owego pajęczaka

Vanilla - 2013-01-07, 00:46

Pierwsze cięcie zgrało się z uderzeniem pajęczaka. Miecz brzęknął o zęby, które ponownie wbiły się w zbroję wyginając ją i przebijając w jednym miejscu. Na szczęście, zęby nie trafiły w ciało. Pająk uniósł się w spróbował uderzyć drugi raz. W tym czasie Endrigus poszedł po rozum do głowy i pchnął pionowo w górę. Podczas gdy pająk eksponował swoje zęby miecz wbił się tam gdzie normalne zwierzę miałoby szyję. Zadziałało. Monstrum zerwało się, szarpnęło wyrywając najemnikowi miecz i poleciało w las.

Miecz upadł dziesięć metrów dalej, tuż przy krzakach. Uff, dobrze - stwierdził Endrigus, patrząc się do tyłu. Cztery szkielety były w odległości trzech metrów, wszystkie miały przygotowaną broń..

Debowy_Mocny - 2013-01-07, 11:50

Endrigus osłania głowę ręką, próbuje szybko dobiec by wziąć miecz oraz tarczę. Po czym szybko się odwraca w stronę szkieletów.

Jeśli któryś z szkieletów będzie w zasięgu broni Endrigusa - Najemnik wykonuje cięcie mieczem od prawej w stronę szkieletu.

Jeśli szkielety będą poza zasięgiem broni - Zaklęcioostrze ustawią tarczę w stronę najbliższego szkieleta, szarżuję w stronę kościtrupa próbując go w impecie uderzyć tarczą, jeśli nie straci pędu to będzie próbował zrobić to samo z następnym szkieletem.

Vanilla - 2013-01-07, 12:44

Zaklęcioostrze zerwało się z ziemi i wzięło tarczę.

FUP

Strzał maczugą przez łeb sprawił że bohaterowi aż pociemniało. Zerwał się prędko w stronę miecza. Gdy startował oberwał jeszcze mieczem w bark, ale zbroja pozwoliła zatrzymać uderzenie.

Rzucił się dalej w stronę miecza i w końcu miał go w rękach. Obrócił się. Szkielet szarżowały na niego.

Jego towarzysze nie radzili sobie tak dobrze. Młodzieniec leżał w kałuży krwi. Miecznik kręcił młynki dookoła 6 szkieletów, cudem tylko unikając ciosów.

Szkielety nie były w zasięgu broni. Ruszył więc i trzepnął pierwszego tarczą. Impet nie był dość duży by ubić następnego, ale dokonał tego cios mieczem. Ciosy dwóch szkieletów zatoczyły Endrigusem, który ciął poziomo w prawo. Cios dosięgnął szkieleta, powalając go na ziemię. Następny cios od pozostałego wroga. Zbroja ślicznie poradziła sobie ze strzałem.

Endrigusowi pozostał jeszcze tylko jeden szkielet. Prościzna.

Debowy_Mocny - 2013-01-07, 12:52

Endrigus postanowił dobić tego ostatniego szkieleta mieczem. Teraz postanowił pomóc swoim towarzyszom. Endrigu ustawił się tarczą w stronę kościotrupów walczących z zawadiaką. Potem rozpędził się by pod osłoną tarczy ztaranować grupkę szkieletów . Endrigus miał krzepe, zbroja i tarcza też swoje ważyły, starając się obrać taką drogę by uderzyć jak najwięcej szkieletów jednocześnie nie napotykając się na przeszkody w postaci jego kompanów.
Vanilla - 2013-01-07, 13:10

To było proste. Unik, ciach prosto w główkę. Po szkielecie.

Następne Endrigus rozpędził się i wpadł prosto w szkielety. Dobrze. Uderzył co najmniej trzy. Poprawił mieczem. Na ziemi leżała tylko kupa zgarniętych kości i broń.
Miecznik skutecznie zablokował swoim ostrzem cios truposza, po czym wyprowadził nieudany atak. Pionowe cięcie chybiło, trafiając w glebę.

Coś dużego poruszyło się w krzakach.

Debowy_Mocny - 2013-01-07, 13:14

Endrigus dobija pozostałe szkielety jednocześnie szykując się na spotkanie z potencjalnym dużym czymś co porusza się w krzakach.
Vanilla - 2013-01-07, 13:19

Po chwili po szkieletach zostały tylko kości. Krzaki poruszyły się, po czym dźwięk ucichł. Miecznik sprawdził stan rannego.
-Martwy - stwierdził.

Faktycznie, widoczne było zaciupanie przez szkielety. Dużo ciętych ran. Ciosy obuchami nie były tak widoczne, ale z pewnością ułatwiły im zadanie.

-TYM RAZEM WYGRALIŚCIE. BĘDĘ CZEKAŁ - wyrzekło echo.
-No i dobrze - dorzucił miecznik, po czym zwrócił się do Zaklęcioostrza - Ej, stary, coś ty tak zaświecił?

Debowy_Mocny - 2013-01-07, 13:33

- No cóż. To świecenie mam w wyniku wypadku jaki mi się przydarzył. Najpierw ogarnijmy młodego, później mogę opowiedzieć więcej.

Tak więc Endrigus postanowił sprawdzić czy młodzieniec wydaje jakieś odznaki życia, wyciąga parę szmatek ze swojego plecaka i próbuje ogarnąć tyle ran ile jest w stanie.

Gdy młody jeszcze żył a jego rany zostały w miarę opatrzone to próbował go ostrożnie załadować na wóz, wraz z pomocą miecznika.

Vanilla - 2013-01-07, 18:21

Łucznik, który wyszedł z krzaków kilkoma gestami zbył Endrigusa i zaczął opatrywać młodego. Było widać że robi to fachowo. Najpierw obłożył ranę jakimiś zielskami, które miał przy sobie, następnie założył szmaty i przewiązał je pasami z powiązanych wąskich szmatek.
-Miło że choć to miałeś - odrzekł miecznik do Endrigusa.
Aktualizacja ekwipunku

Kupcy i woźnice też dorzucili swoją część. Po pomocy młody wyglądał prześmiesznie, choć jego sytuacja aż tak wesoła nie była. Według strzelca, jeszcze żył.
-Tak niestety kończą amatorzy - odrzekł kupiec.

***

Dwa noclegi dalej konwój znalazł się już bez większych problemów w Bolgorii.

-No, słuchajcie mnie - odezwał się kupiec do najemników - to jest Bolgoria. Tu jest wrednie. Po pierwsze: tu płaci się żelazem. Po drugie: zawsze sprawdzacie cenę zanim kupicie. W przeciwnym wypadku pokopiecie ze dwa, trzy miesiące kilofem zanim następny transport z posłańcem was wyciągnie. Macie papiery kupieckie, meldujecie się z tym w karczmie, tam możecie coś zjeść. Halunówkę kupujcie tylko na pamiątkę. W karczmie żrecie za swoje. I proszę was, nie spieprzcie czegoś.

Przy wozie stali już krzepcy mężczyźni którzy zaczęli rozładowywać transport. Kupiec ruszył w stronę wejścia, gdzie zniknął. Powożący wzięli rannego i ruszyli z nim do kopalni.

+300 exp, kasa po powrocie. Teraz piszesz w Bolgorii..

Debowy_Mocny - 2013-01-08, 16:14

Endrigus wszedł do karczmy. Bez problemu odnalazł kupca. Zameldował się i poinformował że jest już gotowy na powrót.
Vanilla - 2013-01-08, 16:44

-Świetnie - odrzekł kupiec - Niestety, młody zostaje - dodał - Rany są bardzo ciężkie, zgarnie go następny transport. Na wóz już było zapakowane żelazo i sprzęt który miał dotrzeć do Portu.

****

Podróż do Portu minęła bez większych wyzwań. Oprócz samotnego ghoula, którego Endrigus ściągnął uderzeniem tarczy dodatkowych atrakcji nie było. W końcu zameldowali się u dozorcy, któremu kupiec zdał całą relację.

-Te, świecący - rzucił razem z monetami dozorca - będę miał na ciebie oko.
Najemnik wiedział, że zarówno dozorca jak i kupiec, a może i inni doskonale wiedzieli że posługuje się jakąś magią, a mimo to nie zaczepiali go. Może jest dla niego jakaś przyszłość?

+25 sż, +100 exp, koniec questa, jesteś w Porcie


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group