End of Days

Dzielnica Tworzenia - Podziemie alchemiczne.

Faust272 - 2013-01-04, 20:25
Temat postu: Podziemie alchemiczne.
Spory kompleks. Wyglądał jak ogromny budynek z litej skały. Jakby sam się naturalnie uformował w podziurawioną jak sito konstrukcję pełną rur, wywietrzników wejść i wyjść. Wylewała się z niego rzeka zielonej cieczy, która otaczała cały kompleks toksyczną fosą. Jeden ze Świadomych łowił w niej nawet ryby!

W środku była to plątanina wielu korytarzy i pomieszczeń jak w mrowisku. W każdej było jakieś laboratorium.

Jedno przypominało rzeźnie. Łańcuchy zaopatrzone w haki zwisały z sufity mając na sobie zawieszone różnej wielkości części ciał. Na stołach laboratoryjnych tłoczono je, modyfikowano, tworzono nowe.

Inne laboratoria były czysto alchemiczne. Pod sufitem unosiła się mieszanka ciągle reagujących ze sobą gazów. Wszędzie unosiła się mgiełka kwasu lub zapach amoniaku. Skomplikowane aparatury chemiczne bulgotały, pieniły się gwizdały.

Faust272 - 2013-01-04, 20:43

Thor otworzył oczy. Chciało mu się wymiotować. I zrobił to. Maszyna zaszumiała i zaczęła wysysać treść żołądka do pojemnika obok.

- O, całkiem sprawny jesteś jak martwiaka.

Stał nad nim zombi. Jego twarz była niebiesko sina i była pospinana żelaznymi pasami. Thor zauważył, że twarz była pozszywana z wielu części, a przynajmniej miała dodatkową twarz po drugiej stronie głowy. Nieumarły poprawił szwy trzymając jedną ręką skórę elfa a drugą szyjąc. Pozostała para rąk manipulowała przy maszynie stojącą za nim.

Wzrok Thora wyostrzył się. Znajdował się z pewnością w laboratorium alchemicznym. Leżał na stole sekcyjnym. Obok niego znajdowała się maszyna pompująca jakiś płyn pryz pomocy cienkich rurek wprost do jego żył. Inne rurki podłączone były do jego żołądka, jelit i odchodziły do maszyny za Świadomym.

- Skoro jesteś już świadom, to znak, że proces balsamujący już się kończy.

Alchemik zaczął odłączać rurki od jego ciała i łatać rany. Korzystał maksymalnie ze swoich czterech rąk.

- Narobiło się was. Nieumarłych z własnymi ciałami. Nieprzerobionymi, nieprzygotowanymi. A i nie chcecie się ich pozbywać, co w sumie jest zrozumiałe. Pamięć ciała, nie traci się jej wtedy.

Pokój wyglądał na wpół jak rzeźnia, na wpół jak kostnica ze stołem sekcyjnym. Thor wiedział, że przybył tutaj z Lordim, a on polecił go Frankowi, chirurgowi balsamującemu, by ten powstrzymał rozkład.

Gdy już wszystko zostało odłączone Frank powiedział:

- No. To już wszystko. Rozkład został powstrzymany. Zastąpiłem martwe organy kapsułkami z płynem konserwującym. W Twoich żyłach teraz płynie wspaniały płyn balsamujący. Nawet nie potrzebujesz serca, którego prawdę mówiąc już nie posiadasz. No. Ruszaj, zajmij się swoimi sprawami. Lordi powiedział, że jak przyzwyczaisz się do nowego ciała i znudzisz Dzielnicą, to masz się zgłosić do Darimatosa.

- No, ale radzę Ci odwiedzić kramy. Strasznie capisz po tym wszystkim. Kup se jakieś perfumy czy coś.

Mówiąc to Frank wręczył Ci papierowy kupon na jedną sztukę perfum.

Usunięto Rozkład

kastyl - 2013-01-04, 23:36

Thor czuł się dziwnie. Niby nic się nie zmieniło, ale jednak coś w jego ciele było inne. Nie miał już krwi, nie miał serca (w sumie i tak już przebite, pewnie nie jeden raz ) i paru innych organów. Będzie mu ich brak? Nieee, raczej nie. I tak od dłuższego czasu już nie działały.
Elf spróbował coś powiedzieć, ale całe jego ciało było jeszcze odrętwiałe.
- Spokojnie, odrętwienie za chwile minie. Szybko się przyzwyczaisz do nowych wnętrzności. - Faktcznie, odrętwienie zaczęło szybko ustępować. Thor podniósł się i usiadł na skraju łóżka, niemal się przewracając.
- Dzięki za wszystko. Teraz przynajmniej nie muszę się bać, że zaczną mi ręce odpadać, czy coś. No i dzięki za kupon. Perfumy się przydadzą, zwłaszcza, że ja też zaczynam czuć ten smród. -
Elf wstał ze stołu, sprawdził swój ekwipunek i ruszył w stronę wyjścia jeszcze nie do końca chodząc normalnie.
- A jak dostać się do tego kramu? - Thor, po dostaniu odpowiedzi, ruszył we wskazanym kierunku.

kastyl - 2013-01-14, 19:08

Elf wszedł do laboratorium alchemika. Wyglądał jak siedem nieszczęść, ale był przynajmniej w jednym kawałku i nic nie trzeba było z niego wycinać.
- Witam, mógłbyś mnie znowu trochę poskładać? Trochę oberwałem podczas wędrówki po jaskiniach i nieco to utrudnia poruszanie się-
Alchemik nie wydawał się być zadowolony ze stanu Thora, ale szybko uporał się z ranami.

kastyl - 2013-02-08, 20:33

Thor kolejny raz wszedł do laboratorium. Tym razem, o dziwo, wyglądał całkiem dobrze.
- Znów potrzebujesz połatania? -
Alchemik nawet się nie odwrócił do elfa.
- Nie wyglądasz na pociętego ani poobijanego. Co Ciebie sprowadza? -
No tak, ma też oczy z tyłu głowy.
- Nie, tym razem to tylko mała ranka. Mam za to do Ciebie pytanie. Rozmawiając z jedną Świadomą, miałem pociąg do niej. Powiedz mi, czemu tak było? Jeśli jestem martwy, to nie powinienem mieć takich "zachcianek". No chyba że czegoś nie wiem. Swoją drogą ostrzegała mnie, że może coś takiego się zdarzyć. -

Faust272 - 2013-02-08, 23:36

Alchemik zaśmiał się.

- Ach, to. No tak, nie wiesz przecież. Jestem jednym z niewielu, którzy to zauważyli. Do tej pory większość po prostu jakby akceptowała bezmyślnie te odruchy jakby w ogóle nie biorąc pod uwagę, że jest się martwym.

Naukowiec wziął ze stoły buteleczkę z płynem balsamującym.

- To mój drogi nie jest zwykły płyn balsamujący. Tak naprawdę to jest to sztuczne osocze pełne... pasożytów.

Alchemik z rozbawieniem obserwował grę emocji w oczach Thora.

- Te małe żyjątka są tak małe, że nie widać ich gołym okiem, i jest ich tam miliony, miliardy. Żyją, jedzą, mnożą się. Zostały specjalnie zmodyfikowane, by korzystała z Ciała posiadacza: jego żył, naczyń, organów, żołądka, mózgu. Te istotki żyją w Twoim ciele i są bardzo delikatne, poza ciałem umierają od powietrza, powietrze jest dla nich trucizną. Oddziałują one na Twój organizm utrzymując go w kupie i jednym kawałku. To co doświadczyłeś z swoją towarzyszką, to prosta wymiana populacji. Te pasożyty znajdują się także w Twoich gonadach, stosunek jest ich okazją do wymiany nowych osobników, aby wzmocnić populację. Świadoma, z którą to przeżyłeś, miała starszy płyn oraz żyła w innym otoczeniu, tak więc wychowane w jej ciele żyjątka były cenne dla Twojego organizmu, jak Twoje dla niej. A zbliżenie było po prostu wymianą populacji.

kastyl - 2013-02-09, 00:26

Początkowo Thora myśl, że w jego ciele są miliony maleńkich stworzeń napawała obrzydzeniem. Ale po kilku chwilach przyzwyczaił się do tej myśli.
- Sprytne są te stworzonka. Więc mówisz, że te żyjątka oddziaływają cały czas na mnie? Mogą mną na ten przykład sterować? -
Kolejna nieprzyjemna myśl przeszłą przez głowę elfa.
- Mówisz, że jedzą, ale co niby? Ja muszę jeść, żeby je odżywić? -

Faust272 - 2013-02-09, 00:53

Alchemik kiwnął głową.

- Tak. Żywią się one materią organiczną. Musisz jeść, by je utrzymać. Jeśli nie będziesz ich odżywiał, zjedzą Twoje ciało. Ale przynajmniej możesz czuć smak potraw, lub nawet nauczyć się nadawać smak potraw, które nie są smaczne. A jeść możesz wszystko co organiczne, nawet padlinę, jednak nie przetestowaliśmy wpływu wszystkich toksyn na cerkale, więc nie polecam raczej jeść padliny lub trucizn lub być poddany ich wpływom.

kastyl - 2013-02-09, 01:21

Thor przemyślał to, co usłyszał. Ws umie odkąd się tu dostał nic nie jadł, powinien to nadrobić.
- Dziękuję. Muszę to zapamiętać. Dzięki za wszystko i do zobaczenia następnym razem. -
Elf po pożegnaniu ruszył w stronę karczmy.

kastyl - 2013-06-05, 23:55

Thor, wydając co chwilę polecenia dla dysku, doszedł w końcu do podziemia, będąc bardzo oglądanym obiektem przez większość mijanych osób. Co niektórzy nawet pytali się czy wszystko w porządku i czy czegoś nie zgubił, oraz inne, równie suche kawały. Początkowo Tellana to trochę irytowało, ale po chwili się przyzwyczaił.
Świadomy przywitał się z Frankiem (oraz usłyszał kilka kolejnych żartów, nadzwyczaj udanych) i powiedział.
- Tak, tak, to znowu ja. Mógłbyś zatankować trochę płynu do mojego ciała? I przy okazji sprawdzić szwy i umocować kości, bo trochę się popsułem, jeden człowiek mnie poskładał, całkiem nieźle z resztą. Aha, i znasz kogoś, kto byłby dobry w wyrywaniu zębów? NIE, nie z mojego ciała, a z tego, zastępczego. Później wytłumaczę. I jak chcesz, to możesz to ciało później zatrzymać, jeśli Ci się do czegoś przyda. Poza zębiskami. -
Thor poczekał aż Frank skończy dzieła, w tym czasie oddał obecne ciało pod wyrywanie zębów. Bolało, więc zrobił sobie małą wycieczkę poza ciało w tym czasie.
Zew ciała był już naprawdę mocny i ciężki do zignorowania, ale Tellan przemógł go jeszcze. Dziwne, że nei czół bólu wcześniej, w ciele demona. Może po prostu dlatego, że był blisko swego ciała. albo dlatego że ciało było zbyt zniszczone. W każdym razie teraz to odczucie było coraz większe. Świadomy przyjrzał się jeszcze dokładniej ciału demona, szukając jeszcze jakichś ciekawych znalezisk.
Po zabiegu u dentysty wrócił do demonicznego ciała, czekając jeszcze na koniec zabiegu z jego prawdziwym ciałem. W międzyczasie schował do plecaka wyrwane zęby, później będzie identyfikował zaklęcia w nich zawarte. Poczekał kilkanaście minut, po czym Frank uznał, że już skończył.
Thor wyszedł z ciała i niemal jak z procy ruszył do swojego własnego. Dusza domagała się ciała, a ciało domagało się duszy.
Tellan poczuł się sztywny, trochę go jeszcze bolało, albo tylko tak mu się wydawało. Prawdziwego bólu nie czuł chyba już od dawna. Poruszył ręka. Coś strzyknęło w barku, pewnie staw się ustawiał na swoje miejsce. Thor poruszał wszystkimi kończynami i głową, strzykając co chwila, po czym podniósł się i usiadł na leżu.
- Dzięki wielkie. Już miałem dość tego smrodu demona. Uch, nie ma to jak w swoim ciele. -
Elf stanął na nogi przeciągając się i ruszając stawami. Miał lekko ograniczony ruch, ale stawy powinny się rozruszać. Kwestia czasu. Odrębnym problemem była wytrzymałość. Z tego ci widział, Frank wzmocnił jego stawy i ciało. A przynajmniej taką Świadomy miał nadzieję, patrząc na różne dziwne dla niego zabiegi przy tych stawach.
Thor podniósł swój plecak po czym spytał się alchemika.
- To wszystko? A, bym zapomniał. Osoba która wcześniej mnie zszywała jest tu, w Podmieście. Pewnie utknęła w Urzędzie Imigracyjnym. Z tego co widziałem zna się całkiem nieźle na chirurgii, do tego ma sporo ciekawych umiejętności. Sam widziałem na własne, ee, znaczy się demonie, oczy jak sama sobie przyszywała nogę. Nie jest świadomą, żyje, tego jestem pewien. Do tego wspominała coś o tym, że potrafi kontrolować swoje ciało. Chciałbyś z nią porozmawiać? Może oboje moglibyście na tym coś skorzystać. -

Faust272 - 2013-06-06, 10:21

Frank podszedł do lewitującego ciała błyskawicznie biorąc je w swoje cztery ręce.

- Twoja zdolność do zmiany nosiciela jest niesamowita. Naprawdę. Podczas gdy inni Świadomi giną po stracie ciała, Ty jeszcze masz szanse na powrót. Niesamowita zdolność.

Frank rzucił zezwłok na stół i rozprostował.

- Ohoho, coś Cię ładnie porozrywało.

Przerwał i zadumał się.

- A ktoś inny perfekcyjnie Cię zszył. Bardzo ładne. Hmmmm. Bardzo dobra robota.

Frank rozciął ciało przeprowadzając ku niepokojowi Thora szybką sekcje.

- No no. Żyły połączone, nerwy też, naczynia limfatyczne zestalone. Nawet lepiej ode mnie. Ciekawe techniki. Widzę tutaj wiele doświadczenia. Bardzo ładnie...

Frank po kilku minutach zszył wszystko porządnie i podłączył przewody do znanej Tellanowi z wcześniej maszyny. Nastawił przy stole alchemicznym jakieś dekokty i i podłączył je rurkami do maszyny.

- Dostaniesz moją nową mieszankę. Skoro i tak możesz sobie znaleźć nowe ciało, to chyba warto zaryzykować. Najwyżej wrócisz. He he he.

Frank odwrócił się do Thora i chwycił go w swoje cztery silne ramiona i położył na stalowym stole. Thor poczuł okropne zimna stali na gołej skórze. Frank musiał to zauważyć.

- Ojej, to ciało jeszcze żyje! Niesamowite! Jak ono zostało zrobione? Mamy tutaj grzyb, rośliny, jakieś mutacje. Ojoj, to może być problem...

Frank błyskawicznie nakrył ciało jakąś transparentną tkaniną. W miejscu, gdzie stykała się z ustami błyskawicznie skondensowała się para z oddechu.

- Postąpiłeś bardzo nierozważnie nie dezynfekując ciała przed przyjściem tutaj. Ale dlaczego Ramy nic nie wykryły? Ciekawe...

Frank uszczelnił zasłonę, otoczył stół parawanem.

- To wymaga dalszego zbadania... Wyłaź z ciała i weź sobie któreś z gotowych ciał zastępczych. To tutaj potrzebuje poważniejszej inspekcji.

Pod ścianą komnaty zawieszone na stojakach znajdowały się ciała zastępcze. Szkielety, nieożywione ciała w różnym stadium rozkładu/przerobienia. Niektóre szkielety miały wszczepione w sobie kryształy, niektóre były wzmocnione paskami. Ich wygląd nie wyglądał najlepiej, ale każde z nich miało wzmocnione grzbiety i ramiona, idealne do noszenia różnych towarów. Ciała zastępcze to był ciała nieumarłych tragarzy-sługów. Nie miały żadnych mocy, ich wygląd był powodem jedynie zabiegów mających na celu utrzymanie ich w kupie.

- Wpadnij do mnie za jakiś czas. Postaram się doprowadzi Twoje ciało do porządku i wyrwać te zęby. Sprawdzę, o co Ci chodziło potem. Co do kobiety, to koniecznie namów ją na dekontaminację. Z chęcią z nią porozmawiam.

Kiro obgryzał jakaś kość znalezioną w rogu komnaty.

kastyl - 2013-06-07, 22:46

- Wybacz, nie miałem za bardzo głowy do tego. Mam nadzieję, że nic się takiego strasznego nie stało, zwłaszcza że Ramy nie wszczęły alarmu. -
Thor przyjrzał się z oddali "zastępczym" ciałom. Nie wyglądały najlepiej, ale przynajmniej miały już nogi, a tego świadomemu już zaczęło poważnie brakować.
Tellan opuścił ciało demona, uwalniając się od smrodu piekieł. Wybrał ciało zombiego, który swego czasu chyba za mocno oberwał w lewe ramię. Teraz miał je wykrzywione, ale powinno być sprawne. Pozostałe kończyny wyglądały całkiem dobrze, dawało to nadzieję, że ruchowo zombie będzie całkiem sprawny.
Thor wstał w kolejnym ciele. Było sztywne, nieswoje, znowu. To uczucie wyobcowania będzie mu towarzyszyło aż w końcu wróci do swojego oryginalnego ciała.
- Cholera, ciężko jest się przyzwyczaić do nowego ciała. Chyba nigdy nie znajdę takiego, które w pełni by mi odpowiadało. -
Tellan wyciągnął ze swojego plecaka kawałek mięsa i dał Kiro.
- Zostaw tą suchą kość. Jak byłeś głodny powinieneś mi coś powiedzieć, a nie podwędzać skądś jakąś kość. Komuś może jej bardzo brakować. -

Thor znów zwrócił się do Franka.
- Ta istota powinna być martwa, ale była utrzymywana przez mroczne siły. Chyba poruszała się na podobnej zasadzie co ja korzystając z zastępczych ciał. W jej środku była zamknięta wcześniej dusza demona. Pokonałem go nie fizycznie, ale duchowo, niszcząc wszelkie powiązania ciała z jego duszą. Ciało powinno bez duszy umrzeć, ale najwyraźniej to ciało jednak w jakiś sposób się zachowało. Idę zdać kilka raportów, prawdopodobnie zajmie mi to trochę czasu. Zaopiekuj się mną. Znaczy się, moim ciałem. No i prosiłbym, żebyś zbytnio się nie pastwił nad min. Jestem do niego trochę przywiązany. -
Tellan pożegnał się, zabrał swój ekwipunek, posadził Kiro na ramieniu i wyszedł z laboratorium.

Faust272 - 2013-06-08, 07:37

- Nie martw się, akurat Twoje ciało znam tak dobrze jak swoje, więc nie mam ochoty grzebać w nim bez sensu. Może trochę, ale to i tak wiele nie zmieni.

Świadomy zachichotał.

Kiedy Thor odchodził usłyszał na odchodne, jak Frank mruczy do siebie. "W Cesarstwie za takie rzeczy wywróciliby mnie na lewą stronę. Wiwat Lord Karkas! He he he."

Kalkstein - 2013-06-08, 11:06

Ktoś, kto to wszystko stworzył musiał mieć całkiem rozwiniętą wyobraźnię. Siedziba alchemików przypominała fortecę i pewnie potencjalnie mogła nią być. Grube mury, brak spoin między kamieniami, które mogłyby osłabiać konstrukcję i arsenał pełen śmiercionośnej chemii jakim dysponowaliby potencjalni obrońcy. Taaak... nie należy drażnić ludzi trzymających fiolkę z kwasem.

Błąkając się po korytarzach w końcu trafiła do obszernego laboratorium, w którym urzędował czteroręki zombie. Kruk na widok aparatury zaśliniłby się z radości gdyby mógł.
-Witam, Świadomy Frank jak mniemam? Nazywam się Raven van Pinkle i chciał sie pan ze mną spotkać. To ja pozszywałam biednego Thora.

Podała nieumarłemu rękę, tak, aby uścisnął ją swoją górną prawą. To niesamowite. Dwa ciała zespolone w jedno i poddane kontroli jednego umysłu. Ciekawe ile połączeń nerwowych trzeba było przerzucić, aby uzyskać coś takiego? Może ten drugi układ nerwowy został zmodyfikowany i podłączony do pierwszego? Czy w takim razie miał dwa kręgosłupy?

Faust272 - 2013-06-08, 11:16

- Ach witam.

Frank podszedł do Raven i uścisnął wyciągniętą dłoń swoją górną prawą ręką.

- Świadomy Thor opowiadał o Pani. Ale skoro znamy nasze imiona i zajmujemy się podobnym rzemiosłem, to może łatwiej zrezygnować z tych sztucznych formalności, co Raven?

Alistar zdziwiony przyglądał się nieumarłemu. Dosłownie wyrażał ciałem: "Jak bezmózgi nieumarły może tak się zachowywać"?

- Tak, dostrzegłem Twój wspaniały kunszt chirurgiczny. Pięknie nastawione kości, niespotykany szew. Idealnie złączone naczynia i tkanki. Bardzo dobrze. Naprawdę, dostrzegłem dzieło znakomitego chirurga. Nie chciałabyś może podzielić się swoją wiedzą? Z chęcią również przekaże Ci też część mojej.

Czyli znalazłeś nauczyciela Medycyny/Chirurgii/Biologii/Felczerstwa itd. itp. Możesz wydać tutaj swój EXP na umiejętności lub atuty, jeśli dalej poprowadzisz rozmowę.

Kalkstein - 2013-06-08, 11:40

-Miło mi to słyszeć Franku. Z chęcią spróbuję cię czegoś nauczyć, choć obawiam się, że będziemy potrzebować szerszej wiedzy z zakresu magii praktycznej. Sama do końca nie rozumiem mechanizmów, którymi dysponuję. To będzie wyzwanie nie tylko dla ciebie.

-Muszę także przyznać, że choć krojenie wychodzi mi niemal idealnie, to jednak znajomość żywego ciała jest u mnie najwyżej dobra. Niestety, nie miałam specjalnej praktyki z tradycyjnymi pacjentami, a mój nauczyciel kładł raczej nacisk na poznawanie konstrukcji ciała aniżeli jego funkcjonowanie. Alistar van Pinkle, jeśli mówi ci coś to nazwisko.

-Właśnie... Cintra, Virlin, Mojed- może kojarzysz któreś z tych imion? To byli jego najzdolniejsi asystenci. A nuż trafili tutaj?

Faust272 - 2013-06-09, 11:59

- Alistar Cię uczył? Przecież...

Frank zamyślił się.

- Ale zaraz. Gdzie ja mam oczy. Tak się podnieciłem spotkaniem, że nie zauważyłem rzeczy, która aż krzyczy o komentarz. Wiem, że nie powinienem, ale muszę.

Frank schylił się do Raven patrząc jej świdrującym wzrokiem w oczy.

- Ile Ty właściwie masz lat?

***

Frank podrapał się w głowę.

- Ciężka sprawa, zwykle Świadomi przybierają nowe imiona, wybrane przez siebie. OD tak. Nowe życie, nowe imiona. Chociaż czasem mnie tu już wnerwia po od cholery jest teraz Darimatosów, Xertheresów, Xardasów, Wrathurów i innych skomplikowanych imion. Mają fantazje cholera.

Kruk znowu przerwał kontemplacje nad maszynerią by wbić wzrok we Franka. "To naprawdę jest nieumarły"?

- A jakiej płci byli nosiciele tych imion? Albo jakieś ich charakterystyczne cechy? Jakieś nawyki, zachowania, tiki nerwowe? Coś więcej niż imiona.

Kalkstein - 2013-06-09, 12:34

Bardzo osobiste pytanie. Jednak... miała przed sobą kogoś, kto najpewniej mógł być jedynym zdolnym pomóc jej jeśli chodzi o poznanie samej siebie.
-Ile mam lat pytasz? To jest właśnie jedna z rzeczy których sama nie pojmuję- jak mogę nadal wyglądać na szesnaście lat jeśli dwa miesiące temu stuknęła mi pięćdziesiątka? Praktycznie nieograniczona zdolność do regeneracji tkanek to tylko jedna z takich niewiadomych.

Temat przetoczył się na asystentów ojca. Dobrze kojarzyła każdego z nich bo i odwiedzali ich regularnie co kilka lat i utrzymywali regularne kontakty. Cintra przywiozła nawet kiedyś z pola walki goblina do sekcji.
-Co do asystentów...
Cintra to chuda jak szczapa ludzka kobieta z wielokrotnie połamanym nosem. Bardzo często że tak powiem... ssie rózne rzeczy. Pióra, probówki, patyczki... Rzuciła palenie, ale nawyk mógł pozostać i po śmierci. Mówi też cholernie głośno. Na tyle że nie da się z nią długo rozmawiać bez zakrywania uszu.
Virlin to z kolei starszy męski elf średniej postury. Nie ma małego palca u prawej ręki i ma cholernie irytujący zwyczaj powtarzania końcówek zdań. końcówek zdań.- coś w tym guście. Umarł jakieś siedem lat temu podczas walki z zarazą w Bologii.
Mojed był z kolei konkretnie wyżywionym krasnoludem. Niesamowicie często mruga prawym okiem, ponadto jest złotą rączką jeśli chodzi o projektowanie aparatury laboratoryjnej.
Kobieta i krasnolud utrzymywali kontakty aż do Błysku ale Mojed miał pracownię w Akili. Jeśli nie niesamowite szczęście, to przeżyć miała szansę tylko Cintra.

-I wiesz co? Chyba rozumiem tą zmianę imion. Nowe miano na nową drogę życia... ja też je zmieniłam.

-Moment, irytuje? Możesz odczuwać emocje? Jak ci się to udało?

Faust272 - 2013-06-09, 20:56

- 50 lat? Nieźle jak na człowieka. Tym bardziej musisz mi opowiedzieć o swojej wiedzy.

***

- To może być mało... A czym się interesowali? Mieli jakieś hobby? Tutaj można zająć się wszystkim co dusza zapragnie. Tak jakby druga szansa.

***

Frank zastanowił się.

- Właściwie to nie wiem. Nie badałem tego zjawiska. Podejrzewam, że jest to spowodowane wypuszczaniem pewnej substancji przez nerwy, albo jest to wynik wspólnej współpracy grupy neuronów. Na pewno jestem w stanie zdefiniować mechanizm powstawania strachu, ale nadal nie mogę odkryć, jak on jest w ogóle indukowany...

Świadomy spojrzał na RAven i zamilknął. Kobieta wyglądała na skonfundowaną, jakby nie tej odpowiedzi oczekiwała. Nieumarły nagle coś zrozumiał a jego rysy się wyostrzyły, a mięśnie napięły.

Frank wyglądał na obrażonego.

- Nie o to Ci chodziło, co? A co to miało w ogóle znaczyć? A Ty dlaczego odczuwasz emocje, hę? Dlaczego nie mogę się irytować? Właściwie to teraz jestem nawet nieźle wzburzony takim pytaniem. Co to ma znaczyć?

Kruk zakrakał ostrzegawczo.

Kalkstein - 2013-06-09, 21:26

-Moment! Spokojnie! Nie chciałam cię urazić! Przepraszam jeśli tak to odebrałeś!

Powoli się cofała nie ukazując jednak strachu. Kiedy nieumarły nieco ochłonął kontynuowała.
-Znam mechanizm powstawania strachu, jak i ten dotyczący szczęścia. Te schematy tyczą się jednak żywego ciała, a nie martwego. Poza Thorem jesteś drugim spotkanym przez mnie nieumarłym, którego można zirytować, a uwierz mi, w domu widziałam ich całkiem sporo.

-Widzisz... miałam do czynienia z nieumarłymi niedotkniętymi magią nekromancji. Obudzeni przez ojca zachowywali zdolności, szybkość, inteligencję... nawet odruchy. Pozbawieni byli jednak emocji i zdolności do twórczego myślenia. Tak jakby umarła w nich jakaś iskra.

-Widziałam jak bezbarwny był zombie, który uczył mnie czytać. I jak wielkie było pragnienie w jego oczach, kiedy wytłumaczyłam mu a w zasadzie przypomniałam, czym są emocje. Tu, w Podmroku widzę z kolei na każdym kroku coś, co wręcz krzyczy o poziomie potencjału twórczego projektanta. Udało wam się przypadkiem czy celowo zdobyć wiedzę, jak uczynić życie po śmierci bardziej... żywym.

-A ty... ty możesz czuć. O to chciałam się zapytać: jak Świadomi zdołali dokonać tego, czego mój ojciec nigdy nie osiągnął?

Wyciągnęła przed siebie otwarte ręce i uśmiechnęła kącikami ust
-Nadal się na mnie gniewasz za to pytanie?

Faust272 - 2013-06-11, 08:33

Frank spojrzał w bok i skrzyżował swoje ręce na piersiach. Było to dosyć osobliwe. Dwie pary rąk skrzyżowane jedna pod drugą na klatce piersiowej. Frank coś zaczął buczeć, jednak po chwili ochłonął.

- Dobra. Nie będę się gniewał. No niech będzie, że pytanie jest uzasadnione.

Frank pstryknął palcami. Pozostałe trzy ręce nadal były skrzyżowane na piersiach.

- No, ale przynajmniej można Ci to wyjaśnić, nie? A odpowiedź jest prozaicznie prosta. To, dlaczego taki jestem jest spowodowane istnieniem pewnego eternalnego tworu, który masz również Ty, który wyczuwam również u Twego kruka.

Alistar zakrakał jakby się dławił. Wypluł końcówkę jakiegoś przewodu i spojrzał na Franka szerokimi od zdziwienia oczami.

- Nie krępuj się.

Alistar nadal się gapił. Tymczasem Świadomy zwrócił się do Raven.

- Tym tworem jest oczywiście dusza. To ona warunkuje moją osobowość, pasje, umiejętności, emocje. Zresztą, wnioskuje, że chyba się tego domyślałaś, skoro zapytałaś się o swoich znajomych. Jak mogliby dostać się tutaj, jeśli ich ciała znajdują się w Świecie Materialnym? Jak chciałaś ich w ogóle rozpoznać czy się z nimi skontaktować skoro według Ciebie były bezmózgimi tworami?

Frank znowu skrzyżował ręce na piersiach.

- A więc znowu nasuwa mi się pytanie, dlaczego w ogóle zapytałaś o emocje? Jeśli domyślałaś się istnienia duszy, to czemu w ogóle zapytałaś? A jeśli nie, dlaczego pomyślałaś, że tutaj znajdują się Twoi bliscy? Czy może jest to wynik bezmyślności?

Kalkstein - 2013-06-11, 11:06

-Franku, źle mnie zrozumiałeś. Nie neguję osobowości, umiejętności, ani inteligencji nieumarłych. Zbyt długo przebywałam w ich otoczeniu, aby tego nie doceniać.

-Na podstawie badań w dziedzinie mikrobiologii udało nam się wywnioskować, że za emocje, czyli radość, złość, miłość, czy nienawiść odpowiadają substancje chemiczne, których produkcję organizm utrzymuje w ścisłej równowadze. Fluktuacje tych jak je nazwaliśmy- hormonów odpowiadają najpewniej za szeroko pojmowaną kreatywność. Są to jednak produkty żywych gruczołów, które przez sam fakt bycia martwym masz całkowicie nieaktywne. Wedle prawideł sztuki medycznej niemożliwym powinno być zirytowanie cię.

-Umysł połączony duszą z kolei to siedlisko wspomnień, pasji i charakteru. Do tej pory myślałam, że tylko on przechodzi na inteligentnego nieumarłego. Jak widać- myliłam się i emocje również może odczuwać ktoś po śmierci.

-Pytałeś się też, czemu spodziewam się tutaj znajomych. To akurat prosta dedukcja. Nie generujecie przyrostu naturalnego w sposób tradycyjny, a przez zgarnianie co wartościowszych jednostek mogących poszerzyć ogólną wiedzę Świadomych.

-Virlin pracował nad oczyszczeniem grzybopochodnego środka na choroby bakteryjne, Mojed projektował i z powodzeniem tworzył szklane protezy i inne cuda, a Cintra osiągnęła niezwykłą biegłość w wytwarzaniu toksyn. Tak, uważam, że cała trójka jest na tyle wartościowa, aby móc wiele poświęcić dla ściągnięcia ich tutaj.

-Tak właściwie, to co właśnie wypluł Alistar?

Faust272 - 2013-06-15, 09:37

Frank podrapał się jedną ręką w głowę, drugą po brodzie, a pozostałe skrzyżował na piersi przekręcając głowę w zamyśleniu. Groteskowa figura. Zabawna, a jednocześnie poważna.

- Dobra, skoro sprawa duszy wyjaśniona, to pomyślmy o tych Twoich znajomych.

- Hmmm. Jeżeli grzyby i rośliny, to zapytałbym w Ogrodzie Botanicznym

- Protezy i "cuda" kojarzą mi się z czymś skomplikowanym, a to jest domena Inżynierów

- Z toksynami tez niewiele mam wspólnego. Możliwe, że ktoś coś będzie wiedział z naszych sprzedawców w Dzielnicy Gości. Jak Twoja znajoma sprzedaje swoje toksyny, to pewnie znajdą się prędzej czy później na Kramach

Kalkstein - 2013-06-16, 01:31

Czyli trzy zupełnie różne miejsca w trzech zupełnie różnych częściach ogromnego miasta. Nagle na myśl o tej odległości poczuła falę znużenia. Trzydniowy brak snu, wyczerpanie walką i przyłączeniem organu w końcu dawały o sobie znać. Miała problemy z utrzymaniem się na nogach, a co dopiero z szukaniem asystentów.

-Więc czeka mnie dość długa droga. Jest tylko jeden mały problem- nie mam już zbyt wiele siły na wycieczkę. Powinnam dość szybko coś zjeść i się wyspać, najlepiej w miejscu, gdzie nikt nie spróbuje mnie okraść. Ostatnie wydarzenia poważnie nadszarpnęły moje ciało. Masz pomysł, gdzie mogę zregenerować siły? Obiecuję, że kiedy tylko będę zdatna do działania przekażę ci kilka ciekawych informacji. Mam nadzieję jesteś zainteresowany mapami bólu?

Znużenie powstrzymywała jedynie siłą woli. Naprawdę potrzebowała odrobiny snu.

Faust272 - 2013-06-16, 08:53

- Normalnie polecam iść do Dzielnicy Gości. Tam na pewno mają łóżka. No ale jak jesteś tak bardzo zmęczona, to możesz się przespać w jednej z moich pracowni.

Zaprowadził ja do ciemnego pomieszczenia z murowanego kamienia. Na środku znajdował się stół sekcyjny. Pomieszczenie składało się tylko ze stołu i niewielkiego stoliczka (pewnie na narzędzia i instrumenty medyczne). Pomieszczenie było czyste, a stół przykryty prześcieradłem.

- Tutaj możesz się kimnąć. Temperatura wynosi tu około 19 stopni i jest stała. Powinno być dobrze dla Ciebie.

kastyl - 2013-06-16, 17:01

Thor wszedł raźnym krokiem do podziemia, odszukał Franka i przywitał się.
- I jak tam, coś już zrobiłeś z moim ciałem? Poprzyszywałeś jakieś dodatkowe ręce czy nogi? -
Tellan uśmiechnął się.
- A na serio, jak tam moje ciało? Skończyłeś? No i mógłbyś mi powiedzieć czym różnią się te nowe mikroby od starych? -

Faust272 - 2013-06-16, 20:11

- Nie, wszystko gotowę.

Frank odsunął rolety prezentując ciało Thora.

- Wszystko działa. O mikroby się nie przejmuj, po prostu nowy szczep, odporniejszy, może trochę mnie stabilny, ale mniejsza, nie warto się tym przejmować. Baw się dobrze.

Kalkstein - 2013-06-16, 21:38

Leżenie na laboratoryjnym stole w otoczeniu nieumarłych? Jak w domu po prostu.
-Dziękuję, myślę, żę parę godzin i będę na chodzie. Tylko mnie nie pokrój przez przypadek.

Ułożyła się na blacie, przymknęła oczy. momentalnie rozluźniła ciało i niemal od razu zapadła w głęboki sen. Normalnie sen dzieli się na kilka faz, ale ona potrafiła utrzymać jedną w ciągu całej nocy, co pozwalało na zoptymalizowanie snu.. Organizm poddał się intensywnej regeneracji sił, zaś świadomość przeniosła się na poziom duszy. Ciało może spać, umysł nigdy.


Uczucie wznoszenia to pierwsze, co poczuła. To było dziwne, jak zawsze zresztą. Pamiętała, jak niegdyś dookoła nie było niczego poza najciemniejszą czernią. Nicością. Teraz jednak w oddali coś majaczyło. We snie nie potrzebowała nóg ani skrzydeł. Momentalnie zmniejszyła dystans do obiektu, którzy wraz z malejącą odległością prezentował swoją budowę. Wielka, gigantyczna wręcz sfera z jednolitej materii. Czy aby na pewno jednolitej? Uważny obserwator mógł ujrzeć kilkumetrowej średnicy kręgi na powierzchni kuli i zastanawiać się czy nie służą one czemuś więcej jak ozdobie. Mniej spostrzegawczy… cóż, trudno było nie zauważyć platformy wyrastającej wprost z obiektu. Ta pojedyncza narośl zawierała idealnie płaską powierzchnię. Tak gładką, że można by używać jej jako lustra. Na środku platformy leżał z kolei pięknie zdobiony, inkrustowany pentagram portalu do środka. Wylądowała tuż przy nim ledwo dotykając palcami stóp tafli. Znaki na obrzeżach lekko się jarzyły. Miała gościa.

Zechciała otwarcia przejścia i zdobienia pentagramu zajarzyły się błękitem a w jego środku materia się zapadła i odsłoniła lej prowadzący do środka. Bez wahania podleciała do krawędzi i pozwoliła sobie spaść w głąb portalu. Uczucie wywrócenia na nice. Jak zwykle.

Gdy otworzyła oczy po raz kolejny znajdowała się już w środku Sfery. To było niezwykłe miejsce. Jej wewnętrzne ściany były pokryte labiryntem murów, żywopłotów i bibliotek.
Okazy każdego stworzenia o jakim kiedykolwiek słyszała były tutaj i żyły w korytarzach tego niezwykłego miejsca.
Każda roślina, która opisana została w starych księgach tutaj dostawała swoje życie i mogła się rozwijać.
Każde zdarzenie, jakie kiedykolwiek przeżyła było zapisane na jednej ze stron tego księgozbioru.
To była Sfera. Świat, który był jej własnym dziełem.

Uwagę przykuwało jednak najpierw coś innego. Druga kula znajdująca się dokładnie pośrodku całego kompleksu. Choć grawitacja była tutaj bardzo umowną rzeczą, to była jakby zawieszona na sześciu zrośniętych z nią, obsydianowych kolumnach. Pięknych, zdobionych w lecące kruki belkach wulkanicznego szkliwa. Sama Sfera w środku też była pokryta czernią. Nie było jednak widać żadnego wejścia ni platformy, ta kula była całkowicie gładka i odbijała światło jak lustro. Jak tam dotrzeć? Co znajduje się w środku? Żaden z obserwatorów nie miał szansy tego dociec.

Posadzka i ściany były wyłożona niezwykłym kamieniem, który wytwarzał światło. Niegdyś znany wynalazek, teraz padały w mrokach niewiedzy istniał tylko we śnie lekarki. Smutne.
Kiedy to pomyślała z cichym sykiem narodził się obok niej gremlin. Jeden z wielu, które chodziły po korytarzach jaźni. Stworzenia tak dawno niewidziane w jej świecie stały się uosobieniem przemyśleń i pomysłów.
-Wróciłaś, Pani.

Dziewczyna nawet nie musiała się odwracać w stronę głosu. Wiedziała, że dworskim ukłonem przywitała ją Kultura. Kultura, Lojalność, Gniew… Postaci o jej wyglądzie, antropomorfizacje jej cech osobowości. Żywe esencje kolejnych warstw jej charakteru ożywały i karmiły się wyborami swojej pani. To była ona w dziesiątkach odcieni- mszcząca się, ale i wybaczająca. Gniewna i spokojna. Zimna i łagodna. Póki człowiek nie pozwoli swojemu charakterowi ożyć, dopóty nawet nie ma szans poznać ogromu swoich sprzeczności. Nie zaszczyciła Kultury nawet spojrzeniem. Nie musiała.
-Masz gościa, Pani. Oczekuje w Błękitnej Bibliotece.

Znowu nie musiała nic mówić. Jej wcielenie wiedziało, że spełniło swoją powinność i… kulturalnie nie dopraszało się o potwierdzenie odbioru informacji. Zrodziło się jeszcze w Verragorskim pałacu i widziało ją przez całe dorosłe życie. Nauczyło się wiele, również tego, kiedy należy się w obecności wielkich zamknąć. Imiona nie były tylko imionami. To były definicje.

Raven wylądowała do końca na podłodze i powolnym chodem ruszyła ku gościowi. Mijała stojące po bokach skrzydlate zbroje z czarnej stali, kiedy trafiła na starego gremlina układającego książki na półce. Przypomniała sobie jego myśl. Brzmiała „Powinnam mieć nowe buty”. Ciekawy zbieg okoliczności, właśnie potrzebowała nowej pary. Kiedy odchodziła dalej odmłodzone już stworzenie było w pełni sił i ze zwiększoną energią przykładało się do pracy.

W końcu dotarła do Błękitnej Biblioteki. Czemu błękitnej? W miejscu gdzie grawitacja i kompas przestają mieć rację bytu mapę sektorów najlepiej oznakować barwami. Chodząc między lazurowymi regałami trafiła w końcu na tego który postanowił złożyć jej wizytę. Przeglądał jakąś książkę i mamrotał do niej dziwne słowa. A wyglądał jak… Eri. Zauważył ją zanim zdążyła powiedzieć słowo.
- Robisz postępy. Ostatnim razem kiedy cię odwiedziłem mogłem złamać twoje zabezpieczenia w minutę. Teraz potrzebowałbym na to paru godzin. W ogóle ile czasu minęło od naszego ostatniego spotkania?-Pokazał jej pustą, niezapisaną kartami księgę.

-Zbliża się rok od Błysku, a ty odwiedziłeś mnie w przeddzień.- wzięła od niego wolumin, zamknęła i potem otworzyła. Wspomnienie się już nie maskowało i wyraźnie widziała siebie jedzącą jabłko. Wspomnienia bywają banalne. Podniosła wzrok – Czemu mnie ostrzegłeś, że ojciec spróbuje mnie zabić?

Gość podniósł głowę. Wyglądał dokładnie jak Eri, choć oczy były puste i nieruchome. Nadrabiały to usta, które w niezwykły sposób zwracały na siebie uwagę. Jego po prostu chciało się słuchać. Jak zwykle. Uśmiechnął się.
-Czemu pomogłem swojej małej uczennicy? Dobrze, opowiem, ale trochę to zajmie. Masz ochotę na mały spacer?

-Z tobą? Z przyjemnością.-odłożyła książkę na stolik i poprowadziła przybysza między półkami aż barwa mebli nie zmieniła się w ogrodową zieleń roślin i szmaragdu. Kiedy odeszli z biblioteki wypucowana dłoń wyczyściła księgę i odłożyła na właściwe miejsce. Schludność jak zawsze czuwała nad porządkiem w Sferze.

-Więc… pytasz czemu ci pomagam, choć według wszelkich prawideł jestem potworem, którego musisz się bać? Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Ojciec zaczął cię kroić, a ty modliłaś się do pozostałych z trójki aby przestał, ale oni nie odpowiadali. Minęło tak jakieś pięć lat, czyż nie? Bliska obłędu poważyłaś się na ostateczność i wezwałaś Pana Mroku. Kiedy jednak wysłał mnie, abym skusił cię paktem nie chciałaś siły, ani zemsty. Prosiłaś o coś niezwykłego- o koniec bólu. Dziecko, które nie powinno było już pamiętać ni czuć miało w sobie tyle siły, aby zaniechać zemsty. Hah, to mnie zaintrygowało. Nie zabrałem cię, zgarnąłem za to do Piekieł duszę jakiejś wieśniaczki, która akurat umierała w pobliskiej wiosce. Ciebie zaś postanowiłem poznać, a parę lat później uczyć.

-Czyli zamiast mnie na wieczną niewolę udała się niewinna kobieta?

Przybysz tylko pokręcił głową.
-Ona już jest wolna. Jej duszę wtłoczono w jednego z zombie, które zaatakowały Akilę. Kiedy nastał Błysk część dusz po prostu spaliła się na miejscu, ale i tak pozostało ich wiele. Pierwsza po wybuchu pojawiła się jednak na pobojowisku Grabia.- Spojrzał jej głęboko w oczy, choć jego własne były puste i bezbarwne. Tylko usta zdradzały cień satysfakcji- tam gdzie kroczy Śmierć władzy nie ma żaden z braci. Praktycznie wszystkie uwolnione dusze przeszły to, co niektóre sekty zwą ostateczną granicą. Nie przeczę jednak, ta kobieta nieco się nacierpiała dla twojej wolności.

-Nadal mi jednak nie wyjaśniłeś, czemu nauczyłeś mnie chociażby ignorować ból, Shaidzie.

-Ach tak… Wiesz zapewne jak czasami mnie nazywają. Mroczny Świadek, Głód Duszy… Każdej nocy, kiedy tylko mogłem, obserwowałem cię, kiedy byłaś krojona. Widziałem twoją walkę i… miłość do swojego ojca-oprawcy. Byłem świadkiem, jak każdego ranka budzisz się i próbujesz walczyć z tym, co będzie miało nastać. Obudziłaś we mnie jakąś czułą nutę. Hahaha! Zabawne. Ten który z całej dawnej jedenastki miał być zawsze zimny i nieprzejednany niczym bryła lodu dał się ponieść emocjom. Ale tak to się właśnie zaczęło.

-Więc swoje życie zawdzięczam nagłemu przebłyskowi litości.

-Tak, można to tak ująć. Nic bym jednak nie zrobił gdybyś sama nie miała dosyć woli. Ja otworzyłem drzwi, ale to ty wykonałaś krok przez próg. –podniósł palec do góry- Pierwsza zasada kuszenia. Pamiętaj że zawsze to ty podejmujesz ostateczną decyzję. Nikt inny.

Przeszli przez ogród botaniczny i wkroczyli do kolejnej części kompleksu. Zalana karmazynowymi barwami pracownia, gdzie stado gremlinów cierpliwie kuło figury z kawałów przeróżnych materiałów. Głównie kruki- symbol rodu, ale zdarzały się także figurki ludzkie i inne. Obok walała się sterta planów kolejnych rzeźb, jak i puste, niezapisane pergaminy. Dziewczyna ruchem dłoni uniosła arkusz i wyrysowała na nim obraz Świadomego elfa w niezwykłej zbroi. Wzięła także drugi i przelała na niego obraz niedawnego przeciwnika z podziemnej jaskini. Dopiero potem zauważyła, że wargi Emisariusza uformowały regularne „o”
-Ty tam byłaś?! Całe piekła aż huczą od plotek na temat tego, co naprawdę się stało z markizem, a teraz dowiaduję się, że ty tam byłaś i pomogłaś go ubić?! –zamiast zdziwienia usta uformowały szeroki uśmiech, a ręce zaczęły klaskać- No no no… Zaskakujesz mnie moja droga. Neatel był potężnym magiem. Nie wiem czy nie byłby w stanie pokonać nawet co słabszych książąt Otchłani. Przyczyniłaś się do paru ciekawych zmian w rozkładzie sił. Widzisz, piekielna polityka jest bardzo podobna do tej w Ederanie. Z tą różnicą, że ta ziemska jest mniej… krwawa. A ja nieco zarobiłem na zakładach odnośnie tej walki, choć stawiałem tylko na Thora. Ktoś, kto oparł się tak silnej magii zasługuje na docenienie. Chodźmy stąd. Widzę, że nie chcesz mi się tłumaczyć, a ja tego nie oczekuję.

Wyszli z powrotem do szmaragdowego ogrodu. W oddali zauważyła Przyzwoitość niby to przypadkiem przechadzającą się po alejkach. W końcu dotarli do altanki z jednolitego kryształu. To było właściwe miejsce na rozmowę.
-Opowiesz mi więc, czego w zasadzie ode mnie oczekujesz? Nie ma nic za darmo, i za wszystko powinniśmy kiedyś zapłacić. Jaka jest twoja cena?

-Od razu do konkretów? Dobrze więc. Chcę, abyś znalazła sposób na moją śmierć.

-Co?

Kalkstein - 2013-06-16, 21:44

-Dokładnie to, co usłyszałaś. Śmierć, skończenie trudu, przeprawa przez nurty Syil. Chcę, abyś znalazła sposób na przekroczenie przeze mnie ostatecznej granicy.

Choć oczy były martwe widać było po Emisariuszu, że to co mówi sprawia mu ból.
-Ja… pamiętam. Pamiętam swoje życie przed splugawieniem. Nie wiem czy to efekt mojego częstego przebywania wśród ludzi czy silnej woli, ale pamiętam swoją żonę i dzieci. Chcę do nich dołączyć. Zbyt długo już żyłem na tym świecie jako człowiek i jako mroczny posłaniec, aby mieć wątpliwości.

Raven była zdezorientowana. Nie spodziewała się takich wynurzeń.
-Rozumiem, że jesteś zmęczony ale…

-NIC NIE ROZUMIESZ!!! Nie wiesz jak to jest być potworem pamiętającym swoje dawne życie! –opanował się i dalej powiedział już tylko z bardzo cierpka nutą- Nie masz pojęcia jak przerażające jest tracić z każdym rokiem te wspomnienia, które czynią mnie tym kim jestem. Nie mam wieczności, a lata. I nie chcę się stać jak reszta Emisariuszy, rozumiesz?

-Ale… czemu ja? Możesz mieć każdego maga tego świata, a wybrałeś mnie. W czym jestem taka wyjątkowa? Jak niby mam ci pomóc w czymś tak trudnym?

Zagryzione wargi. Trzęsące się ramiona. Shaid, Strażnik Sekretów, jeden z Emisariuszy Cienia właśnie ostatkiem woli powstrzymywał się od płaczu przed śmiertelniczką.
-Dzięki tobie zdobyłem nadzieję. Nie uleczą mnie rytuały Denagogha, ani nie zabiją Anghrogowe. Magowie z kolei niewiele mogą stworzyć. Lepiej im wychodzi niszczenie. Moje istnienie jest już zbyt silnie związane z Panem Cienia, żeby móc się uwolnić konwencjonalnymi metodami. Za każdym razem, kiedy zostaję odegnany odradzam się w studni krwi w dolnych kręgach Piekieł. To po prostu nie działa, a jedynie pozbawia wspomnień. Alchemia jednak… alchemia pokazuje mi inne wyjście. Pozwala ona cofać zmiany, które już nastąpiły. Widzę w tej sztuce szansę na wolność.
Pewnie chcesz się spytać, czy stawiam wszystko na jedną kartę? Cóż… teraz już tak. Wcześniej miałem jeszcze nadzieję w machinie czasu tworzonej przez pewne małżeństwo. Coś jednak pomylili i trafili do strumienia czasu. Nawet nie wiem gdzie ich zacząć szukać. Jesteś teraz moją jedyną szansą.

-Więc to jest twoja cena? Za naukę kontroli nad bólem? Za świadome sny? Za władzę nad ciałem?

-Jak mówiłem, to ty sama to osiągnęłaś. Ja tylko wskazałem ci furtkę. Ale owszem, za wskazanie chcę wskazania. Pokaż mi jak osiągnąć śmiertelność i wolność. Dostarczę każdy materiał i każdy komponent, ale błagam, znajdź lekarstwo na nieśmiertelność. Znajdź innych poszukiwaczy wiedzy i połącz ich umiejętności. Każdy czarodziej, który potrafił stworzyć cokolwiek trwałego za pomocą magii zajmował się badaniem materii od strony naukowej. Ty poszukaj magii w nauce.

Była niepewna. Tak wiele pytań, a tak niewiele odpowiedzi…
-Jak zdołałeś wytrzymać tyle lat? Ja poddawałam się po pięciu, a powiedziałeś, że jestem silna. Jak można znieść tyle lat samotności?

-Jak? Nie wiem. –widać było, że ze sobą walczy. Dłonie zaciśnięte na balustradzie altany tak mocno, że aż było słychać jęk pękającego kryształu- Może to świadomość, że nie jestem jedyny? Eh… widzisz, przysięgi składane z nadzieją nieśmiertelności to pułapki. Myślisz, że nagle zdobywasz potężną władzę, a tak naprawdę na końcu czeka cię pustka, a nie żadne szczęście wiekuiste. Dlatego rozumiem Grabię. Nie, nie rób zdziwionych oczu. Ona też chciałaby w końcu zakończyć wartę. Wiesz, że kiedyś wyglądała jak przepiękna ludzka kobieta? Mężczyźni i niektóre kobiety aż wzdychali na myśl tego, że zabierać ich będzie nieziemska piękność. Coś się jednak zmieniło. Angrogh w swej głupocie dał Kostusze rok prawdziwego życia. To był niezwykły rok. Nikt w ciągu niego nie umarł, choć stoczono wiele walk i wiele sztyletów wbito w plecy. A sama Grabia wykorzystała go bardzo dobrze. Zakochała się, tańczyła, jadła, piła… Słowem: uczyła czym jest życie. Kiedy czas minął trzeba było ją odrywać od ciała wołami.

Shaid pokręcił głową ze smutkiem.
-Pan Światła to głupiec. Zasiał w strażniczce końca ziarno, pasożyta który trawił jej umysł przez lata. Jako Strażnik Sekretów widziałem te myśli. „Stać się człowiekiem”, „Wrócić do niego”, „Umrzeć i się odrodzić”. W końcu Grabia postanowiła popełnić samobójstwo. Rzuciła się z kamieniem młyńskim u szyi w dół urwiska. I jeszcze raz. I znowu. Śmierć wzgardziła Śmiercią, kości łamały się i momentalnie zrastały. To dzięki temu wygląda teraz jak wygląda, choć… pewnie mogłaby wrócić do poprzedniej postaci równie łatwo jak pstryknąć palcem. Lubię myśleć, że każdy jej kulawy krok to wyrzut w stronę Angrogha, że pokazał jej to, czego dzisiaj nie może zapomnieć. Ani zabić.

Więc to tak ma się wydarzyć… Ona, dziewczyna nieznająca wiele więcej od podstaw sztuki transmutacji jest proszona o osiągnięcie czegoś więcej jak mistrzostwo w tej dziedzinie.
Dobrze więc niechaj tak będzie. Jest mu winna wiele i o wiele może ją poprosić. Ujęła jego twarz w obie dłonie i odwróciła jego usta ku swojej twarzy.
-Shaidzie, Strażniku Sekretów. Obiecuję, ci, że jeśli tylko zdołam tego dokonać uwolnię cię z okowów śmiertelności. Daję ci słowo krwi, że kiedy nadejdzie czas wypełnię swoją przysięgę, albo zginę na drodze do jej osiągnięcia.

To powiedziawszy stworzyła z niczego nóż, nacięła sobie serdeczny palec lewej ręki i przyłożyła go do ust.
-Lub zginiesz próbując. Niech tak będzie.

Emisariusz stanął na środku altany i zaczął się przeistaczać. Urósł dobre półtora metra. Już nie miał na sobie dawnego ubrania, a habit. Pasek zwęził się, zmienił sznur, a przy nim z kolei pojawił się pęk kluczy i kaseta na talię kart. Oczy… oczy po prostu wypadły i potoczyły się w dal ze szklanym brzdękiem. Dziury po nich z kolei zaczęły się zarastać tworząc w końcu gładką powierzchnię. Usta zaczęły wiązać pojawiające się wprost ze skóry nici mięsa, choć ostatecznie pozwalały postaci otworzyć szeroko usta. Słowa, które szeptem kształtowały wargi brzmiały zaskakująco łagodnie.
-Do zobaczenia moja uczennico. Ja muszę wracać do swoich zadań, gdyż nie chcę zostać tutaj wykryty. A jeśli się zastanawiasz, czy mówiłem prawdę… cóż, musisz mi chyba zaufać.

Po ostatnich słowach szeroki uśmiech odsłonił ukryte pod językiem oko Emisariusza. On sam w jednej chwili zmienił się w czarny kamień, a powietrze przeszył trzask pękającego głazu. Rozsypał się na kawałki, a te zanim spadły na szmaragdową podłogę zostały porwane przez niespotykany tutaj podmuch potężnego wiatru. Wir ciemnego pyłu leciał wprost do wyjściowego pentagramu wyjąc po drodze coś, co brzmiało jak „liczę na ciebie”.

Obserwowała Shaida aż do wrót wyjściowych strzeżonych przez skrzydlate zbroje. Nie potrzebowała do tego oczu- w końcu była we własnym umyśle. Mogła zajrzeć w każdy zakamarek Sfery. Nie martwiła się też o to, że pomogła w wykryciu Podmroku. Nić, po której ją odnajdywał była dziwnym połączeniem, ale na pewno uniemożliwiającym wykrycie miejsca pobytu rozmówcy. Sprawdziła to dokładnie już lata temu.
-Czy to było na pewno rozważne?

Wątpliwość. Od momentu, kiedy Raven wyruszyła w podróż mogła zauważyć, jak ten fragment jej osobowości z niedołężnej staruszki młodnieje i zyskuje na siłach. Początek wojny z Portem był momentem jej największej siły. Później jednak, po spotkaniu z dzieckiem kupca z Portu, wraz z każdym kolejnym dniem spędzonym na opiece nad Bolgorią błyskawicznie traciła moc i teraz znowu była tylko staruszką. Dzięki małej dziewczynce z pociętą twarzą lekarka miała dosyć determinacji aby dyktować warunki Cesarzowej a potem walczyć z demonem. Wszystko się zmieniało. Ruchem dłoni odegnała Wątpliwość precz.

Miała tutaj coś do zrobienia. Zażyczyła sobie dotrzeć do kuli w środku Sfery. Owszem, mogła tam się teleportować, ale wolała unieść całą altanę i poszybować na niej na środek swojego świata. Jej sen, jej wybór. Kiedy się unosiła rzeźbione kruki na prowadzących do centrum kolumnach zalśniły szkarłatem i zaczęły latać po powierzchni obsydianu. Im bardziej się zbliżała do wewnętrznej kuli, tym więcej ptaków przelatywało z belek na jej powierzchnię. W końcu, kiedy altanka zrównała się z ciemną powierzchnią szkarłatne ptaki szybowały coraz bliżej zataczając coraz mniejsze kręgi wokół fragmentu kuli naprzeciwko niej. Zlewały się tam i stopniowo tworzyły ze swojej czerwieni przejście. Raven weszła do środka.

W tym miejscu jej sekrety były najbezpieczniejsze. Azyl przez duże A. Nawet nie wszystkie części osobowości miały tutaj dostęp- tylko te najsilniejsze uzyskiwały prawo do przechadzania się po korytarzach. Staranność, Cierpliwość, Duma i kilka innych. Tutaj było też więzienie, gdzie zamknęła siejące zniszczenie Gniew, Nienawiść i… coś jeszcze. To tutaj trzymała najważniejsze wspomnienia i wiedzę, którą niewielu powinno móc choćby poznać. Z każdej strony mijała drzwi do kolejnych komnat zawierających posegregowaną wiedzę. Kroczyła po dywanach, które były wyhaftowane w każde znane jej runy ochronne. Mijała potężne zbroje z czystego diamentu trzymających adamantowe miecze. Azyl.

Dotarła w końcu do jednej z okrągłych sal. Ściany były pokryte mozaiką mogącą spokojnie służyć za podręcznik anatomii. Na środku zaś, na zdobionym w ogniwa łańcuchów blacie leżała ona sama. W tym miejscu spędziła wiele lat. To tutaj poznawała swoje ciało tak naprawdę. Podeszła do siebie i odłączyła prawą nogę. Dosłownie- odjęła ją tak, jakby był to kawałek już ukrojonego chleba. Zawiesiła ją w powietrzu i nakazała jej się… trudno to określić. Tak jak zdjęcie może uchwycić na wieczność chwilę wybuchu, tak ciało gwałtownie się rozszerzyło i zastygło w powietrzu ukazując lekarce swoją wewnętrzną strukturę.

To był rytuał, który wykonywała za każdym razem, gdy wszczepiała sobie kolejny organ. Dokładnie przejrzała kolejne części swojego nowego nabytku. Zbadała nowe, demoniczne krwinki i przemieszała stare tkanki z nowymi. Wygładziła bliznę poniżej kolana i wyrównała pigment na całej skórze. Właśnie, może wykorzysta pigment jako kolejną zabawkę dziwiącą ludzi? Cichy syk oznajmiał narodziny kolejnego gremlina, który momentalnie uciekł z komnaty. Kiedy skończyła przyłączyła kończynę do ciała i zabrała się za kolejną sprawę.

Ciało było narażone na bardzo dużą liczbę czynników. Grzybowy gaz z jaskini, brud, śluz i możliwe zakażenie... To trzeba było sprawdzić. Przebadała dokładnie każdy fragment ciała w poszukiwaniu najmniejszych ranek, choć po tylu podobnych zabiegach była także wyczulona na wszelkiego typu wysypki i przebarwienia. Kiedy tylko zakończyła tą część przeglądu zabrała się za analizę wnętrza ciała. Możliwe zakażenia, toksyny, zatory... to wszystko trzeba było zdusić w zarodku. Zbyt wiele razy zwijała się z bólu, aby sobie lekceważyć sprawę. "Chciałaś się bawić to teraz cierp. Morfina jest droga."- Tak, ojciec był bezwzględnym, ale i bardzo dobrym nauczycielem odpowiedzialności za swoje czyny. Jedna zaczynająca się infekcja, lekki obrzęk w lewym płucu spowodowany eksplozją zarodników, trzy ranki na plecach i mocno zanieczyszczona rana na łokciu. Będzie musiała ją otworzyć i oczyścić. Ogólnie jednak organizm poradził sobie dzielnie i nie było większych problemów. Nawet nie było żadnej z tych jej niezliczonych alergii poza jedną, której powtórka jej nie grozi.

Kiedy skończyła pracować nad zabezpieczeniem przyszła kolej na ostatni i obowiązkowy etap programu- sprawny umysł. Głowa otworzyła się równie gładko co bezgłośnie. Przez nią, za mózg, lekarka wyciągnęła z ciała cały układ nerwowy.

Kalkstein - 2013-06-16, 21:45

Miała pięćdziesiąt lat, ale potencjał do nauki zachowała jak u nastolatki. Tą możliwość zawdzięczała regularnej konserwacji swojego ciała. Każdy nerw, każdy neuron miał pełną możliwość dalszego rozwoju. W tym wieku według wszelkich prawideł medycyny powinna już mieć mniejsze zdolności poznawcze. Tak się jednak nie działo.
Eksperymentowała na swoim ciele nie raz i nie dwa, usmażyła niejeden z pustych neuronów i w końcu osiągnęła coś nietypowego- udało jej się przebudzić część mózgu, która do tej pory sprawiała wrażenie uśpionej. Nie wiedziała jak jej się to udało, ale od tamtego momentu kontrola nad ciałem była znacznie bardziej... intuicyjna, a obudzone komórki jakby ocknęły się i udostępniły miejsce na nową pamięć. Jeśli wykorzystanie dziesięciu procent układu nerwowego daje takie efekty, to co daje pełen potencjał? Może coś jest na rzeczy z teorią o magicznych nerwach i to tylko kwestia szczęścia, czy akurat one się obudziły?
Tymczasem zajęła się usuwaniem mutacji. W zasadzie to była podstawowa wada wszczepów wielogatunkowych. Ciało zawierające wiele różnych tkanek powoli się dostrajało samo do siebie. Efektem było niestety częste przemieszanie się pamięci korzeni różnych gatunków i spontaniczne, niepożądane potworki. Nie mieli z ojcem pojęcia jak określić a nawet dojrzeć ten niezwykły zapis zawierany w jądrach komórek, ale na pewno coś tam było. I odpowiadało za rozwój tkanek od początku do końca. To też był logiczny wniosek- każda tkanka mogła powstać z jednego typu komórek macierzystych. Gdyby nie te nocne starania już dawno by zmarła w męczarniach na każdą możliwą odmianę raka.

Miała czas. To, co trwało realnie kilka godzin we śnie mogło oznaczać tygodnie. Staranność jej dzielnie asystowała w pracy.

* * *
Przed przebudzeniem ruszyła po runicznych dywanach do innej komnaty. Ta z kolei nie była surowa jak sala operacyjna. Odcienie błękitu dominowały w wystroju całego pomieszczenia oświetlonego łagodnym światłem unoszących się w powietrzu kul. Na samotnym krześle siedziała Miłość, chyba jedyna jej część, która zawsze mieszkała we wnętrzu Azylu. Wpatrywała się w szklaną, wysadzaną opalami tubę wypełnioną lekko fosforyzującym płynem. W tej cieczy pływała naga kobieta, bardzo podobna do niej samej.

Zamknięte oczy barwy pięknego, bezchmurnego nieba. Głos, który potrafił uspokoić najdzikszą furię. Sięgające pasa włosy, których czerwień była równie intensywna jak krew… Spała. Podeszła do tuby. Raven wiedziała, że kobieta się nie obudzi, ani jej nie usłyszy. Mimo tego nie mogła się powstrzymać przed położeniem ręki na szkle.. Poczuła dotyk na ramieniu. To Miłość wstała z krzesła i próbowała przejąć choć część tęsknoty. Także miała zaszklone oczy. Lekarka spojrzała jeszcze raz na drzemiącą duszę. Na jej zamknięte oczy, malinowe usta, nos dokładnie taki sam jak u niej…
-Kiedyś znajdę sposób, mamo.



Wybudziła się. Normalnie człowiek dokonywałby teraz serii nieświadomych czynności kontrolnych, jednak nie ona. Stan po przebudzeniu umysłu jej nie dotyczył, bo najzwyczajniej jej własny nigdy nie zasypiał. Choć mózg miał kilka godzin odpoczynku, to świadomość działała dalej. Przejrzała jedynie, czy jej działania z nogą odniosły należyty skutek i ruszyła labiryntem korytarzy ku głównemu laboratorium. Spała może dwie godziny, co oznaczało, że nie zastanie już Thora na miejscu, a raczej z powrotem w Kopalni. Nasuwało się pytanie, czy przewidział, że niespecjalnie posiada klucz na drogę powrotną?
W głównej komnacie trafiła akurat na Franka gmerającego w zbiorniku tej dziwnej cieczy.
-Ten płyn konserwujący. Możesz mi opowiedzieć o nich coś więcej? Podejrzewam jakieś mikroby, ale wolę poznać sprawę z pierwszej ręki.

Lekko zaskoczona twarz.
-Ach, no tak. Dzień dobry w ogóle. I gdzie podziewa się Thor?

kastyl - 2013-06-17, 22:28

- Dzięki wielkie, nie ma to jak znów być we własnym ciele. A, własnie, mógłbyś poprawić jakieś zapasowe ciało dla mnie? Znając życie pewnie jeszcze nie raz mi się przyda. Cholera wie ile jeszcze razy będę się ciągał tutaj z prośbą o poskładanie mnie. -
Thor wrócił na miejsce w którym wcześniej stało jego aktualne ciało, po czym opuścił je.
Zew ciał był silny, bardzo silny. Nie wytrzymałby jeszcze za długo poza swoim ciałem. Tellan skupił się na tym wołaniu duszy do ciała i dał się pociągnąć tej sile. Niemal natychmiast jego dusza ruszyła do właściwego ciała.
Elf wstał, poruszał rękoma i nogami. Ciało było sztywne jak cholera. W końcu było rozszarpane, zszyte, rozkrojone, znowu zszyte. Dobrze że się jeszcze trzyma kupy. Głównie dzięki Raven.
Świadomy wstał i rozruszał swoje ciało. Przez kilka pierwszych chwil stawiało opór, ale po chwili było już lepiej.
- Wiesz już coś na temat tego demonicznego ciała? Czy potrzebujesz więcej czasu? -

Faust272 - 2013-06-19, 17:53

- Oh, witaj Raven. Witaj Thorze. Cieszę się, że wszystko w porządku.

- Zgadłaś Raven. Płyn ustrojowy Świadomych to tak naprawdę nisza specjalnie zmodyfikowanych organizmów o bardzo małych rozmiarach. To one zastępują pracę krwi, wątroby oraz nerwów. Wspaniały organizm. Odkryty przypadkiem szybko został przez nas zaadaptowany.

- Już zbadałem. Miało w sobie zaszyte wiele przekleństw i toksyn. Na szczęście udało mi się wszystko zneutralizować. Także musiałem zużyć część mocy jego zębów, ale kilka udało mi się dla Ciebie uratować. Udało mi się ustalić ogólny charakter zaklęć, ale szczegółów niestety nie udało mi się do końca zbadać.

Otrzymano:
zębowy pierścień błyskawicy
zębowy pierścień ognistej kuli
zębowy pierścień pertyfikacji
zębowy pierścień zamiany kamienia w ciało
zębowy pierścień oślepiającego błysku
zębowy pierścień trucizny
zębowy pierścień kamiennej skóry
zębowy pierścień ognistej tarczy

Kalkstein - 2013-06-19, 18:31

Więc... zamiast dwóch godzin spała może pół. Jeśli mogła zgadywać, to dzięki surowicy Świadomych ciało tak szybko odpoczęło. Nastawiła w końcu budzik na koniec procesu.
-O, witaj Thorze. Mam nadzieję, że załatwiłeś, co planowałeś zrobić. Przepraszam także za to, że obciążyłam twój rachunek. Nadal nie wiem jaka jest siła nabywcza tych dziesięciu sztuk złota, ale postaram ci się to jakoś wynagrodzić. Na pewno masz u mnie karnet na szycie.

Wysłuchała z zainteresowaniem Franka.
-Więc mówisz, że zużywałam specjalistyczne nici i zaszywałam nerwy tylko po to, aby teraz dowiedzieć się o bezcelowości tego procesu?!

Nieco się wnerwiła. Każde użycie rozpuszczalnych nici powinno być warte straty tego niezwykłego wynalazku. Nie znała technologii ich uzyskiwania.
-Dobrze... trudno się mówi. Te mikroby pełnią rolę zastępczą dla kilku układów powiadasz? Pozwolisz, że przyjrzę się im dokładniej? Symbiot pełniący tak wiele funkcji to faktycznie coś niesamowitego. Właśnie, gdzie trzymasz mikroskop i płytki do preparatów? Jeśli wiesz, że to są żywe twory, to gdzieś musisz mieć ten wynalazek.

Kiedy już dorwała się do urządzenia odpowiednio je skalibrowała, przygotowała próbkę preparatu i zabrała się za oględziny tego niezwykłego wynalazku.
-No no no... Thorze, chcesz popatrzeć, co pływa ci w żyłach? Ma nawet ładne rzęski. Franku, one powinny być takie duże? To największe pierwotniaki, jakie kiedykolwiek widziałam.

Przyjrzała się wymalowanym cyfrom na obiektywie.
-Chyba, że to skalę wyliczaliście na oko?

Faust272 - 2013-06-19, 19:34

- Ależ nie masz co się smucić. Połączenie nerwów była jak najbardziej dobrym pomysłem. Mikroby korzystają z mechanizmów obecnych w organizmie, do których zaliczają się mniej więcej nerwy. W przypadku Thora, którego ciało, można by powiedzieć, w ogóle nie było preparowane, Twoje zabiegi były kluczowe. Do dzisiaj Thor jest jedynym Świadomym posiadającym własne ciało. Powoduje to wiele komplikacji, i to dopiero u niego płyn balsamiczny ma tak dobre zastosowanie. Jednakże wymagane są nerwy i przynajmniej znacząca ilość tkanek. Kiedyś przeprowadzimy badania, ale na razie to wszystko co wiemy.

- Wielkość tych istot zależna jest od ich roli. Są wielkie, stacjonarne, zastępujące właściwie gruczoły, ale są też małe, stawiające na mobilność, które walczą z innymi patogenami. Można by powiedzieć, że jest to płyn wypełniony zawiesiną zawierającą w pełni autonomiczne, żywe, powiedziałbym, inteligentne komórki macierzyste.

Kalkstein - 2013-06-19, 19:58

-Czyli podsumujmy. Mamy do czynienia z wyglądającym na prymitywny gatunkiem stworzenia, które zdolne jest się rozwijać w elementy o poszczególnych funkcjach. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. To już nawet nie jest inteligencja roju, to coś więcej.

Wpadła na pomysł.
-A gdyby dałoby się wykorzystywać je jako elementy symbiotyczne żywych organizmów? Trzeba przeprowadzić badania w tym kierunku. Ogólnie gdzie je znaleźliście? Jeśli Thor jest pierwszym Świadomym z niespodzianką, to oznacza, że wcześniej te pierwotniaki nie miały do czynienia z żadnym elfem. Transfuzje, zastępcze organy... to otwiera tak wiele możliwości!

-Te stworzonka przejmują cechy żywiciela i żyją z nim w symbiozie... Nie wiem, dociekałeś, czy jakoś przechwytują pamięć korzenia, czy może coś innego?

Faust272 - 2013-06-19, 20:09

- Jest to niedawne odkrycie, jeszcze niewiele o nim wiemy. Nauczyliśmy się je hodować i modyfikować poprzez ekspozycję na żywe organizmy. Tak jak zauważyłaś, przejmują cechy innych organizmów. Poprzez łączenie szczepów wystawionych na różne organizmy tworzymy szczepy o coraz większe odporności i biokompatybilności. To po prostu niesamowite. Tym bardziej, że one są na tyle inteligentne, że potrafią rozróżnić, kiedy dany organizm jest martwy, a kiedy żywy. A w przypadku Świadomych nawet dalej. Potrafią wykryć, czy znajdują się w ciele Świadomego, czy zwykłego nieumarłego. Coś jakby wykrywały duszę. Normalnie wystawione na ciało po prostu traktują je jak pokarm. Dlatego nie udało się ich zaaplikować do nieumarłych i ożywieńców. Za to są doskonałe dla Świadomych.

- Na początku naszego istnienia byliśmy uzależnieni od magii i żywych istot. Musieliśmy albo dosłownie pożeracz magie, albo dusze żywych istot aby utrzymać swoją obecną postać. Pamiętam pierwsze nasze kontakty ze Światem Materialnym, kiedy jeszcze istniała Akila. O mało nie doszło do rozlewu krwi, kiedy nasi wysłannicy musieli na oczach ludzi zabili kilku ich przedstawicieli, aby w ogóle przetrwać i przekazać nasze posłannictwo. Ciężko było kogokolwiek przekonać.

- Te organizmy uniezależniają nas od tego. Możemy egzystować bez ciągłych transfuzji mocy, magii czy energii żywych istot. Właściwie wszystko co się zmieniło to nasze ciało i energia ciała.

- Dlatego tutaj właśnie patrzysz na dowód, że każda żywa istota składa się z duszy, ciała i tzw. energii ciała. Mikroby zastępują właśnie ta energię. Bo jak sama wiesz, co z tego że m masz martwe mięso, ciało, kiedy największa sztuką jest wprawić je w ruch?

Kalkstein - 2013-06-19, 20:42

-Czyli widzę jesteś zwolennikiem teorii energetyzowanego ciała... Jeden z głównych nurtów. Ja widzę to jednak nieco inaczej. Za inteligencję w przypadku ciała odpowiadają zewnętrzne płaty mózgu. Tradycyjny nieumarły jest okazuje się skomplikowany i porównywalnie inteligentny jak zwierzę. Bez obrazy Alistar. Oczywiście, nieumarli po stronie Beliara także potrafią być inteligentni, ale chyba mają podobny problem jak Świadomi- źrą magię.

-Poprzez serię lobotomii polegających na usuwaniu kolejnych ośrodków mózgu udało nam się z ojcem wywnioskować, że za podstawowe odruchy odpowiada tylko część mózgu, a reszta jest u nie-Świadomych po prostu martwa. Tak ostatecznie. Możliwe, że mikroby zauważają właśnie brak aktywności w jakiejś części mózgu odpowiadającej za czynności wyższe i na tej podstawie traktują ciało nie jak nosiciela, a jak spory posiłek. Do tego jednak, aby rozstrzygnąć tą kwestię trzeba by przebadać działanie tych wynalazków na żywych istotach. Inteligentnych i zwierzętach. Dusza posiada silną korelację z umysłem i funkcjami wyższymi, więc powinno to dać jakieś efekty, choćby i różnicę prędkości rozpadu ciała.

-I... poza powstrzymanym gniciem te stworzonka oszukują również ciało wmawiając mu, że nie jest martwe... niesamowite. Choć nieco niepokojące. Te żyjątka są na prostej drodze do następnego etapu ewolucji. Ciekawe, kiedy wymyślą religię...

kastyl - 2013-06-19, 21:10

Thor stał i się gapił na rozmówców.
Rozumiesz coś Bracie z tego bełkotu?
- Nie. Może kilka słów, ale ni cholery nie mam pojęcia o czym oni gadają. -
Ja tak samo. Lepiej zostawię ich samych.
- A ten cały kapłan na was nie czeka? -
Cholera, prawie o nim zapomniałem. Dobra, zaraz coś się wymyśli.


- Dobra, przerwę wam na chwile te dywagacja. Raven pamiętasz może o naszym ukochanym kapłanie? Przydałoby się go tutaj przyprowadzić.
Albo chociaż odwiedzić i sprawdzić czy żyje. Masz ochotę go odwiedzić? Ja mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Ale jeśli Ci się nie chce to mogę sam się tym zająć. Niech będzie moja strata. -

Kalkstein - 2013-06-19, 21:39

-O żesz na śmierć bym zapomniała. Dobra, pójdę po niego. Jeśli chcesz, mogę także z marszu złożyć raport Cesarzowej. Załatw mi tylko jakiś sposób na przejście przez portal i określ jak miałabym się wydostać z komnaty portalowej. Myślisz, że chirurg wychodzący z prawdopodobnie najbardziej strzeżonego pomieszczenia w mieście nie wzbudzi zainteresowania? Nikt nie wchodził, ktoś wyszedł. Nawet idiota nabierze podejrzeń.

-Franku, chyba będziemy musieli na krótszy czas odroczyć naszą dyskusję. Obowiązki lekarza stoją jednak wyżej niż praca badawcza. Myślę jednak, że nie będziesz się nudził podczas krojenia bezzębnego demona.

Wyciągnęła dwie niewielkie mętnobiałe kulki, 'zdobyte' po badaniu. Niewielkie, mogły być nawet wprawione w co większy pierścień. Ważne, że były niemal sterylne.
-Thorze, zdobyłam w międzyczasie dwa takie kamienie. Nie, nie chcesz wiedzieć jak. Najpewniej zawierają jakąś bardziej złożoną wersję zaklęć komunikacyjnych pozwalającą na badanie otoczenia również pod kątem składu chemicznego. Będziesz w stanie coś z tym zrobić? Potraktuj to jako część spłaty długu.


Po uzyskaniu jakiegoś glejtu, czy innego dokumentu na strażników oraz klucza do przejścia przez portal ruszyła dzielnie do Dzielnicy Gości.

Faust272 - 2013-06-19, 21:46

- Te organizmy nie traktują ciała jako pożywienia, ale jako podajnik pożywienia. To jest właśnie niesamowite. Te organizmy jakoby rozumieją, że organizm, który zasiedlają, jest w stanie zdobywać pożywienie. Dlatego nie pożerają go, gdyż słusznie szacują, że na dłuższą metę więcej zyskają współpracując i pozwalając nosicielowi zdobyć pożywienie dla nich.

- A propo Thor. Tamta mieszanka jest bardzo żarłoczna i ma upośledzone wytwarzanie emocji głodu. Radzę Ci częściej spożywać więcej jedzenia. Częściej i więcej. Jak zaniedbasz, symbiotyk, tak to nazywamy Raven - wtrącił puszczając oko do kobiety -, po prostu pożre Twoje wnętrzności a Ty nawet nie będziesz wiedział kiedy to się stanie dopóki przy którymś kroku po prostu się nie rozpadniesz.

- Symbiotyk oszukuje organizm do nie bycia martw poprzez zastąpienie funkcji organizmu ich funkcjami. Nerwy pobudzane przez mózg są pobudzane przez symbiotyk. Pewnie sama wiesz, że odpowiedź organizmu zależy od stężenia pewnych związków. Na przykład ilość cukru we krwi jest regulowana przez substancje wydzielaną przez trzustkę. Symbiotyk zastępuje i receptor wykrywający niski poziom cukru i organizm wytwarzający cukier, co wyłącza trzustkę z obiegu. Dzięki temu miejsce zajęte przez ten organ jest zastąpione czymś innym, kolejnym plusem dla symbiotyku, żeby organizmu bezmyślnie nie pożerać.

***

Thor trzymał w ręku dwa kryształy komunikacyjne stworzone magicznie dzięki mocy Odłamków Dusz. Te kryształy pozwalają na dzielenie wizji. Jakby wewnątrz każdego kryształu było małe oko.

kastyl - 2013-06-20, 00:17

- Dobrze, że mi to mówisz Frank. Będę musiał się pilnować z tym. Dzięki za te kryształy, pomogą mi. Albo w jakiejś walce, albo w czymś innym. Jeszcze raz wielkie dzięki.

Raven, kiedyś mi się odpłacisz w ten czy inny sposób. Z tymi kryształami popatrzę jakie dają możliwości. A z portalem to muszę się z Tobą przejść do nich i dostroić klucz dla Ciebie. Możesz wyjść normalnie z tego pokoju, ja już tak kilka razy robiłem. Jeśli ktokolwiek będzie się pytał pokażesz papier od Cesarzowej i tyle. Strażnicy mają głowy na karkach. A z tym doszywaniem czegoś do kogoś i badaniem jak się te symbiotyki zachowują, sama se przyszyj. Jak na razie nie mam zamiaru robić za okaz do badań.

Coś jeszcze? -

Kalkstein - 2013-06-20, 03:15

-Taaaa... Ja nie mam żadnego pisma poświadczonego pieczątką Cesarzowej. Mam jedynie przepustkę do Niny od Albrechta von Hackfleish i płaszcz rodu Bordword. Obie te rzeczy pozwalają mi się poruszać spokojnie po Kopalni. Myślisz, że wystarczą? W ogóle mam pomysł...

Wyszukała w ekwipunku pustą fiolkę. Z rozmachu wyjęła skalpel i nacięła sobie żyłe na nadgarstku. Krew spływała do naczynia.
-Jesteś zabójcą. Może i posługujesz się magią odłamków, ale widziałam twój miecz. Specyficzne nacięcia mające na celu zmaksymalizowanie efektu zatrucia... Nie widziałam nigdy takiego ostrza na żywo, ale akurat autor książki o trucicielstwie był bardzo dobrym rysownikiem. Trucizna jednakże jest czymś, co się dość szybko zużywa. Myślę, że mogę ci nieco pomóc.

Fiolka się napełniła, żyła lekko obkurczyła by zatamować krwawienie, a szalona regeneracja zasklepiała już czyste cięcie. Podniosła pojemniczek z jasnoczerwoną krwią pod światło i lekko nim zakręciła. Barwa cieczy w środku momentalnie zmieniła się na brunatnoczrną. Zapieczętowała buteleczkę i wręczyła ją zaskoczonemu Świadomemu.
-Proszę. Mieszanina możliwie wielu toksyn naturalnego pochodzenia. Od trupich jadów po środki porażające. Może i skutek jest możliwie losowy, ale na pewno potężny. Pół litra zdołało porazić i zabić szalejącą bez władzy demona jaskinię macek. Nie lekceważ mocy tej buteleczki.

-Dobra, możemy chyba ruszać. Trzeba będzie ogarnąć parę rzeczy na miejscu. Bywaj Franku, zobaczymy się w najbliższym możliwym czasie. I owszem, spróbuję wytłumaczyć to, co teraz mi się udało uczynić.

Kalkstein - 2013-06-22, 18:03

Była wściekła. Nina chciała utrzymać władzę za wszelką cenę. W imię czego?! Kraju jej ojca, który nie dość że znajdował się po drugiej stronie kontynentu, to jeszcze aktualnie świeci na zielono jako nekropolia? W imię rodu, który dla własnej chciwości osłabił dwie rasy i nie zdołał obronić się przed najazdem wrogów? To było niedorzeczne, przeciwnik wszystkiego co żyje może zaatakować w każdej chwili, a ta kobieta walczy o władzę nad upadającym z głodu miastem. Przecież Kopalnia nie miała nawet dosyć jedzenia, aby móc wyżywić obrońców przez miesiąc! Co będą żreć, kamienie?!

Załóżmy nawet, że wygra starcie. Jedzenia przecież jej nie przybędzie. Co, Bordword będzie w stanie utrzymać pełne uchodźców miasto? Wolne żarty. Odbudowanie tej wioski, aby była chociaż samowystarczalna to długie miesiące pracy. Widziała przecież, w jak żałosnym stanie był gród. Nie dysponował nawet narzędziami. Pierdolone szlacheckie poczucie honoru i bezmyślność przy sięganiu za broń...

Przeszła przez portal i Dzielnicę Gości jak burza. Zmierzała do jedynego miejsca, gdzie mogła się spodziewać spotkania Thora- a nuż Świadomy wrócił, aby o coś zapytać? Nie miała szansy go złapać w Dzielnicy Elit, a nie miała najmniejszego pojęcia, gdzie mógłby pójść. Miała chwilowo dość myślenia o polityce, a wściekłość była niemal nie do opanowania za pomocą dostępnych jej środków. Dobrze chociaż, że nie korciło ją, aby coś zniszczyć.

Jeśli znalazła Thora u alchemika, to przekazała mu, że jest ambasadorem kobiety, która nie godzi się na żadne jego prośby, a wręcz planuje dokonać małej rzeźni i bogowie wiedzą czego jeszcze. Przekaże mu dokładnie to, co chciała córka króla Hereka, tylko w nieco inny sposób.

W przeciwnym wypadku zajęłaby się od razu rozmową z Frankiem, ewentualnie poprzedzając ją jadowitym wstępem o ukochanej Ninie.

Po wyrzuceniu złości agresja wyparowała zastąpiona przez smutek. Rozejrzała się. W tych szafkach na pewno znajdowały się płyny do konserwacji. Mała probówka czegoś mocniejszego na uspokojenie nikomu nie zaszkodziła. Znalazła, wypiła jednym łykiem i zaczęła się na głos zastanawiać przy zdziwionym nieumarłym.
-Eh... Niemal całe życie spędziłam w zamkniętym domu i może dlatego nie rozumiem, ale czemu ludzie bywają aż tak zaślepieni? Najpierw bezsensowna rzeź, potem ten nieszczęsny czołg, teraz ta kobieta planuje wykorzystać arsenał Świadomych do mordowania zwykłych ludzi... Czemu żywi nie mogą być w końcu rozsądni?

-Bo nie wiedzą jak to jest być szalonym?

Może masz rację...


Dolała sobie spirytusu.

Faust272 - 2013-06-22, 20:23

Frank na prośbę Raven zorganizował jakiś alkohol. Tak naprawdę to miał tylko czysty, lodowy spirytus bez zanieczyszczeń idealny jako składnik reakcji lub środek dezynfekujący. Mimo to, nie powinien dawać czegoś takiego żywym ludziom, więc rozrobił alkohol w wodzie do 10% zawartości i podał Raven.

***

- Chciałbym znowu móc się upić.

Powiedzia rozmarzony Frank gdy obserwował pijącą kobietę.

***

- Myślę, że główny problem to właśnie życie, Raven, Dopóki człowiek żyje, dopóty jest targany emocjami ciała. Strach, ból, pożądanie. To chyba kieruje ludźmi żywimy do tego, co robią. No bo wiesz... Tutaj jak się już umrze, troski odchodzą. Mózg umiera, a w nim nasza podświadomość. Kurde nie wiem. Po prostu jak się umrze, to jest łatwiej. Tak... Swobodniej...

Frank podrapał się trzecią ręką po głowie.

- Niemniej fajnie byłoby się znów upić...

- O! To teraz jest Twoją pracą, hę?

Na ziemie z głuchym, ale cichym stąpnięciem zeskoczył... pająk? Centaur-pająk? Co do diabła?

Alistar wystraszony spadł z półki z narzędziami chirurgicznymi i po krótkie szamotaninie usiadł na stole by bezczelnie gapić się ze zdziwieniem na nową istotę.

Przed pijącymi (a właściwie Frankiem i pijącą) znajdował się Świadomy bez jakiejkolwiek odzieży o ciele topielca. Nagość mogłaby szokować, gdyby nie coś innego. Od pasa w dół przybysz miał... ciało pająka. Tułów, osiem nóg i pękaty odwłok. A z miejsca głowy wyrastał jego sinozielony tułów. Zresztą nie wyrastał. Był przyszyty, mięsiste przeguby. skórzaste więzadła. Co za groteska.

- O! - podjął Frank - Właśnie Raven. Postanowiłem zaprosić tutaj mojego kolegę. Pomyślałem, że może być ciekawie.

Mrugnął okiem.

- Jak tam ciało Emanuelu?
- Dzień wytrzymało, ale niestety jak każde, zaczyna się już rozkładać. Nie mogę zmusić go do asymilacji. Nie masz może nowej mieszanki?
- Właściwie to mam, ale chyba i tak jest za późno, co?
- Niom, tylko Twoje robaczki pilnują, by nie ciekło z tego jak z dziurawej dyni.
- Możę kiedyś jeszcze to załatwimy. Tymczasem, poznaj Raven, wybitnego chirurga za Świata Materialnego?

Przybysz spojrzał na kobietę. Jego wykrzywiona stężeniem pośmiertnym twarz skrzywiła się jeszcze bardziej. Ciężko było ustalić, jaka emocja była tego powodem.

- Przecież ona ma ze 16, maks 18 lat! To po błysku technologia tak uległa regresji, że nastolatki są specjalistami chirurgi? Kurde, im dłużej jestem martwy, tym mniej tęsknię za byciem żywym.

Kalkstein - 2013-06-22, 20:50

Ena...Eta...Emanuel! No, zapamiętała. Ale wizyta Świadomego oznaczała koniec beztroski... szkoda. Alkohol był znacznie rozcieńczony, więc nie była znowu aż tak pijana. Wypiła odpowiednik może 0.1 litra spirytusu. Co to było dla niej i krasnoludzkiej wątroby? No nieco było. U normalnego kraśka ćwiartka wódki rozłożyłaby się na jakieś dwa razy więcej masy ciała.

Pomimo tego użyła przetrenowanego już triku i momentalnie oczyściła układ nerwowy oraz zatrzymała wchłanianie alkoholu z układu pokarmowego. To było niesamowite, że wielokrotnie powtarzana, nawet skomplikowana czynność była potem wykonywana przez organizm machinalnie, jakby procedura wryła się w pamięć ciała.

Raven wytrzeźwiała na umyśle w ciągu jednej chwili. Co prawda aby nie zatruć organizmu zachowała część płynu w ciele, sprawność motoryczną nadal miała lekko ograniczoną, ale tak nieznacznie, że było to pomijalne.
-Pan wygląda jak efekt dziwacznego eksperymentu, a ja pomimo ciała szesnastolatki mam pięć dekad na karku. Proszę nie oceniać innych po wyglądzie. A poza tym miło mi poznać, jestem Raven van Pinkle.

Faust272 - 2013-06-22, 20:59

Emanuel lekko zmieszany uścisnął dłoń Raven.

- Oh. W życiu bym nie zgadł. W ogóle nie wyglądasz na swój wiek, wyglądasz jak urodziwa nastolatka o maksymalnie 17 wiosnach. I pierwszy raz mówię to nie kłamiąc.

Emanuel "dosiadł" się do stołu wchodząc na ścianę obok niego i zwisając nad blatem.

- Von Pinkle... Gdzieś już to słyszałem...
- Alistar...
- Ah, tak! Alistar Fiut na Trupy Pinkle

Kruk rozkaszlał się wypluwając jeden ze szklanych korków.

- A więc jak? Pewnie jesteś jego córką, co?

Emanuel uśmiechnął się jak na wspomnienie dobrego żartu i sięgnął po wodę ze spirytusem.

Kalkstein - 2013-06-22, 21:08

Ciekawe ile rzeczy może zjeść ten kruk? I wypluć w całości? W przeciwieństwie do niego nie była jednak nawet odrobinę zirytowana. Raczej zaintrygowana.
-Prawdę mówiąc też nie mam powodów, by go miło wspominać, jednak co rodzina to rodzina. Jest jakiś powód dla którego go tak nazwałeś, czy po prostu chciałeś mi zrobić na złość? Przyznam się, że średnio go znałam.

Zapowiadała się ciekawa rozmowa. Pierwsza w historii popijawa z czterorękim zombie i topielcem półpająkiem. No to chlup!

Faust272 - 2013-06-22, 21:16

Emanuel zatrzymał drink wpół drogi.

- Nie no serio? Naprawdę jesteś jego córką? Świat jest coraz dziwniejszy.

Chlupnęli wszyscy na zdrowie.

- Fiut na trupy był nawet popularnym straszydłem. Nieźle się ludzie z akademika śmiali, gdy wyszło na jaw, że sobie folgował ze sztywnymi. No i go wygnali. Świetnie się tym dzieci straszyło. Nie dość że przyjdzie i zje, to jeszcze ożywi i poużywa. Po prostu poezja. To co wyprawie się w prawdziwym życiu to niejednego pisarza by zszokowało.

Łyknęli kolejna kolejkę.

- Ale ale. On miał córkę? Serio jakaś kobieta zgodziła się urodzić mu cokolwiek?

Alistar nasrożył się groźnie wbijając wzrok pełen złości w Emanuela.

Kalkstein - 2013-06-22, 21:30

-Alistar, albo będziesz siedział spokojnie i cicho, albo cię przykuję. Wybieraj ptaszysko. Za dużo się o tobie dowiaduję ciekawych rzeczy.

-W sumie... nawet stał się sławnym chirurgiem. Zakochał się na zabój z wzajemnością z moją matką, zrobił pierwsze naukowe sekcje, uczył późniejszych specjalistów w swoich dziedzinach... A potem jego żona zginęła, on dostał lekkiego pierdolca... tak, ładnie powiedziane. Kiedy ty umarłeś, że go znałeś, ale nie wiedziałeś o jego karierze?

-Ale serio? Nekrofilia? W sumie nie rozumiem tej ciekawostki. Wszystko jest wytłumaczalne. Pociąg do zwierząt, fetysze... ba, nawet dzieci. Wszystko jest tutaj efektem zaburzeń postrzegania, jest wytłumaczalne biologią. Nie ogarniam jednak po co miał posuwać trupy? Ani to wytłumaczalne, ani logiczne. Był przystojny, mógł mieć wiele kobiet. Nie łapię...

-I wiesz, że w tym straszeniu dzieci to jest nieco prawdy? On umiał ożywiać trupy. Nie Świadomych, ale coś blisko tego.

Spojrzała na Franka. Coś jej się przypomniało.
-I mimo braku mieszanek pierwotniaków oni się nie rozkładali.

Kolejna kolejka, tym razem toast na pohybel Beliarowi.

Faust272 - 2013-06-22, 21:41

- Ha! Tworzyć trupy to już umieli długo przed nami. Beliar, nekromancja, kilogramy magii i trach. Jest nieumarły sługa żyjący tak długo, jak się go ładuje magią. Proste i efektywne.

- A to kto co chędoży to jego własna sprawa. W akademii pamiętam jak wspominali o drty... dendryfilii, o! Pociąg do roślin! To była zabawy. Zrobiliśmy sobie potem noc rusałek i każdy pakował w co atrakcyjniejsze konary.

- Młode czasy. -mruknął do Franka gdy ten spojrzał na Emanuela zniesmaczony.

- Ja tam w sumie nie wiem wiele. Coś tam było mówione o Pinklim. Sporo zapomniałem jak umarłem. Wiesz, mózg niedotleniony, trochę wywietrzało z tej głowy. No, ale opowieści zostały. Zbyt śmiałe, by zostały zapomniane.

I kolejna kolejka. Chyba piąta, bo pięć palców u każdej ręki.

Kalkstein - 2013-06-22, 22:08

-Nieeee to było coś innego. Nie da się utrzymywać przy życiu tylu inteligentnych i sprawnych nieumarłych samą swoją magią. A uwierz mi, to musiała być inna magia niż ta mroczna. Tak doskonale zachowany twór byłby wręcz pochodnią ciemnej energii. A tu nieee- sprawdziłam go pod tym względem i wyszło, że po prostu coś mu się stało z psychiką. W sumie mało to było wielkich i popierdolonych? Jakby wielkość szła w parze z dewiacją. Historia dawała tyle przykładów...

-Był jednak geniuszem, skoro udało mu się jakoś zastąpić to, co Frank nazywa energią ciała.-pogłaskała kruka po łbie- Poza tym był niesamowicie nieczułym, ale i bardzo dobrym nauczycielem.

-Nie ma problemu, rozumiem że każdemu może się zdarzyć zapomnieć. Swoją drogą jeśli takie ciekawostki zapadły w pamięć, to co się działo na co dzień? Jak w ogóle umarłeś, że zabrakło ci powiertrza? Topielec? Zamurowany?

-Dendrofilia? Hahaha! Ludzie są pomysłowi, nie ma co. Przy niektórych ciekawostkach łóżkowych kontakty z tą samą płcią to niemal po bożemu. Ale fakt- co mnie obchodzi co ktoś posuwa? Byle było za obopólną zgodą i mogą się nawet nawzajem zjadać.

Kolejna kolejka. Niedługo potem z laboratorium zaczęły dochodzić odgłosy nauki pijackich pieśni, a stwierdzenie, że wątroba wrzuciła piąty bieg byłoby niedopowiedzeniem.

Faust272 - 2013-06-27, 20:50

- A tam. Jak nie zobaczę, to nie uwierzę. Jak dla mnie to magia i tyle.

- Ignorancji. Już chcieliby dowodu, a zaraz potem zgarnąć całą wiedzę. Niedoczekanie!

Mruczał niezadowolony Alistar na skraju świadomości.

- Co do pochędożki to rzeczywiście, kto chce niech się cieszy, ważne że wspólnie. No ale drzewo nie ma chyba nic do gadania, co?

Frank nadal wyglądał na skwaśniałego.

- No co jest? - Emanuel objął Franka w dosyć jednoznaczny sposób - Coś taki skwaszony? Samotnyś, może pomóc?

- Nie pasują mi takie opowieści?

- Co? Tyle czasu szyjesz genitalia, tyle litrów żywego afrodyzjaku wtłoczyłeś w żyły Świadomych. To przecież przez Ciebie nieumarli mogą sobie pofolgować! A Ty nie chcesz o tym gadać?

- To co innego, to jest niezbędne by utrzymać różnorodność biologiczną...

- Sryczną! Stworzyłeś jedną z najwspanialszych rzeczy dla duszy w nieumarłym ciele! Ciesz się i raduj, po co się kwasisz?

***

- Jak ja zginąłem? Topielec. Zacząłem namawiać ludzi by zamiast płacić na oświatę sami szkolili dzieci lub płacili prywatnym korepetytorom (a tym samym między innymi mnie). Kiedy przekonałem kilku ludzi i państwowa uczelnia straciła znaczącą ilość dzieci do urabiania, to zostałem odwiedzony przez smutnych panów, którzy w imieniu Cesarzowej wrzucili mnie do nieopróżnianego od miesięcy dołu kloacznego po deszczu. Jak się odrodziłem, to miałem problem z tożsamością, więc wziąłem ciało topielca, by chociażby jego wygląda mi przypominał o sobie. A to ciało? Nie wiem, chyba bagno...

- Skok samobójczy z mostu - wtrącił Frank.

- A tak. Rzeczywiście. A czemu nóg nie miał?

- Sparaliżowane i amputowane ostatecznie. Pamiątka po jednej z wojen. Dlatego targnął się na życie.

- No tak, logiczne.

Kalkstein - 2013-06-28, 07:07

Choć rozpili niemało Raven nadal zachowywała klarowność umysłu. Dobra, tylko umysłu. Słyszała wyraźnie co się działo, potrafiła w miarę wyraźnie mówić ale alkohol gdzieś udać się w końcu musiał.
-Spokojnie. Kiedy nadejdzie czas będą mieli dowody. Tymczasem będę potrzebować znajomości języka w którym napisałeś ten almanach z plecaka. Jednak nie chcesz mi tego zdradzić. Postawmy cię więc pod ścianą: albo ty mnie nauczysz szyfru alchemików, albo pokazuję księgę Frankowi i paru innym Świadomym. Decyduj się, masz czas do kiedy wytrzeźwieję. -uśmiechnęła się do siedzącego na półce ptaka.- I proszę ładnie stul dziób z komentarzem że masz czasu całkiem sporo. Choć bądź w pobliżu. Tak na wszelki wypadek.

***

-Franku, on ma rację. Ilu badaczy choć podejrzewa o istnienie coś takiego jak mikroświat? Ilu potrafiłoby wykorzystać te pierwotniaki? Osiągnąłeś więcej niż połowa lekarzy mojego świata razem wziętych. Masz prawo czuć się dumny. Ale ale, widzę że wiele przed tobą. Widziałam już twój gniew, ekscytację, ciekawość irytacje i smutek. Czas cię rozweselić. Ktoś mi pomoże?

***

-Czyli Emanuelu próbowałeś w warunkach zależności wasal-senior wprowadzić wolność oświaty? Słyszałam nieco o Cesarzowej. Kobieta trzymająca twardą ręką to, co przetrwało z potęgi ludzi. Coś mi się zdaje, że próbowałeś z nią zadrzeć w niewłaściwych czasach. Domowa edukacja, jak patrzę po sobie ma sporo plusów. Ale... nie teraz. Za wcześnie jeszcze na rządy rozumu, czy jak to napisał jeden z filozofów- oświecenie. Zresztą... Podmrok to jedyne miejsce, gdzie można łamać tabu i nie byś jednocześnie skazanym na banicję. Czyz nie dlatego tutaj żyj... mieszkacie? Właśnie, czym się właściwie zajmujesz Emanuelu?

-Amputowane? Kim ty byłeś kiedyś, żołnierzem? Wojownicy nie dostają laboratoriów od lorda Świadomych.

-Aha, panowie: zwolnijmy trochę, dobrze? Krasnoludzka wątroba wątrobą, ale nie chcę się uchlać tak do końca. Bo i chyba tylko ja mogę, chyba że ten genialny płyn pozwala się również spić czy naćpać?

Kolejki znacznie zmniejszyły swoją częstotliwość. Na tyle, że utrzymywała mniej więcej cały czas ten sam stan upojenia. Dawno nie miała takiego uczucia błogości.

Faust272 - 2013-06-28, 10:08

- Ha! Jesteś tak samo gotowa jak tamci durnie. A pokazuj im almanach, ale ja nie będę na to patrzył bezczynnie, obiecuję Ci. I tak nie złamiecie szyfru.

***

- Niom, chyba zwolnimy bo naszemu gościowi już się we łbie miesza. Nie mi amputowano nogi, tylko poprzedniemu właścicielowi tego ciała. Ja nigdy na wojnie nie byłem, ni amputacji nie miałem.

- A czym się zajmuję? Od testowaniem. Nie mam ciała, nie jestem do niego przywiązany, to sprawdzam działanie ulepszeń cielesnych. Od jak tego pająka. Ale już niedługo mi zgnije. Zresztą robię co chce. Jeść prawie w ogóle nie muszę, spać nie muszę, życie Świadomego jest bajeczne.

Kalkstein - 2013-06-28, 12:40

-Szyfru? Nie złamię? Myślisz że nie wiem że nie tylko ty znasz to pismo? Tymi samymi symbolami zapisywałeś listy do innych badaczy i robiłeś notatki, nad którymi potem dyskutowaliście z Virlinem. Myślisz, że jestem ślepa? Choćby każdy z twoich dawnych rozmówców znał tylko część znaków to kilku z nich wystarczy aby poznać większość symboli. Z twoja pomocą lub bez niej poznam ten język i tajemnice almanachu. Zważ jednak, że każde udostępnienie wiedzy wiąże się z jej przeciekiem... Jak zazdrosny jesteś o swoje odkrycia, panie Fiut na Trupy?

***

-Przepraszam nie wychwyciłam. Po prostu mnie interesowało nie to co robisz, ale kim byłeś za życia. Nasza przeszłość wpływa na nas niezależnie od stanu żywotności, więc chciałam nieco cię poznać. Ty wiesz o mnie całkiem sporo, a ja o tobie nic...

Faust272 - 2013-06-30, 19:23

- Właściwie to ja też niewiele wiem o Tobie. Dlaczego znowu odwiedziłaś Podmrok? Słyszałem, że byłaś tutaj raz u Franka, ale odeszłaś. I już wróciłaś po tak krótkim czasie. Coś się stało?
Kalkstein - 2013-06-30, 21:25

-Hmmm... Jakby to powiedzieć... Robię za gońca u trzymającej się kurczowo tronu "Cesarzowej". Co tu powiedzieć: ona próbuje zdobyć broń Świadomych, aby utrzymać się przy władzy. Franku, jeśli ten wasz Karakas zgodzi się ją poprzeć, to prawdopodobnie udzieli jej wsparcia dostawą broni. Wiemy dobrze jak wielkie spustoszenia mogą poczynić trucizny i kwasy użyte przeciw żywym organizmom. Chcę ją jakoś powstrzymać, ale nie mam pojęcia jak.

Uderzyła pięścią w stół.
-Kurwa! Ta kobieta potrafiła zwalić działania tego tam demona na niewinnych ludzi aby tylko utrzymać władzę! Ona nie zawaha się zbombardować własnej dziedziny tylko po to, aby dalej władać tym miastem. Nie po to Świadomi stworzyli portal z Bolgorią, aby ludzie mogli mordować się z podwójną skutecznością.

Siadła z powrotem i zakryła twarz w dłoniach. Wiedziała jak mało może zmienić. Ta bezsilność dobijała ją od momentu wyjścia od Niny. Nie miała nawet pomysłu co powiedzieć, po prostu łkała.

Faust272 - 2013-07-01, 08:34

- Raz kiedyś pomagaliśmy Cesarzowej, co? - zagadał Emanuel Franka.

- Tak, Twojej byłej Cesarzowej.

- Ano tak. Dziwna wtedy była sprawa. Pomagać temu kto Cię zamordował. Myślisz, że powinniśmy ją wesprzec?

- No nie wie.

Frank teraz zwrócił się do Raven.

- Jak wygląda ta Cesarzowa i przeciwko czemu toczy wojnę?

Kalkstein - 2013-07-01, 14:30

Spojrzała na nich ponuro. Nie było sensu oszukiwać, jeśli i tak pewnie by się dowiedzieli.
-Jak wygląda? Ruda, piękna, majestatyczna. Na imię ma Nina, a tytułuje się pochodzeniem z królewskiego rodu. I kurwa co z tego?! Choćby była córką samego Angrogha to nadal jest bezwzględną suką! Jak, pytam się jak można żądać władzy na podstawie pochodzenia od kogoś, kto doprowadził ludzkość na skraj przepaści? To niedorzeczne.

-A przeciwko komu walczy? Niewiele jest opcji po tej stronie gór. Miasto nazywa się Port i dotychczas było źródłem żywności dla miasta Niny. W tej mieścinie z racji dostępności pożywienia mieszka kilkakrotnie więcej ludzi jak w Bolgorii. Kilka tygodni temu doszło do małej masakry przyjezdnych mieszkańców z Portu. Może trzydziestu zbrojnych, kilku kupców w tym co najmniej dwóch z rodzinami... Cesarzowa przedstawiła to jako niesamowity sukces i napuściła Bolgorczyków na Port. "Zatruli nasze studnie!" "Wyznawcy Beliara mordują nasze noworodki!"

-Taaaa... Jak to określił kapitan straży miasta? Polityka. Tak sobie myslę, że jeżeli Świadomi mają za zadanie walczyć z Beliarem i ratować to, co pozostało z ludzkości, to znacznie większy Port wydaje się być lepszym wyjściem od głodującego miasta.

Faust272 - 2013-07-01, 20:34

- Nie wiem co o tym myśleć. Pamiętam, że nawiązaliśmy nowy kontakt, ale myślałem, że ze starą Cesarzową - mruknął Frank.

- Niom. A teraz dowiedziałem się, że pomagamy prawdziwej posiadaczce krwi Hereka.

- Serio? - z niedowierzaniem zapytał się Frank.

- No... Słyszałeś... Mieli trochę akcji z buntownikami.

- A skąd to wiesz.

- Ano wiem, zanim wylądowałem pod wodą, dołączyłem do jednej z ich komórek.

- I co o niej powiesz?

- Dużo o niej nie wiem. Wiem jednak, że raczej prowadzi politykę ku obywateli, w przeciwieństwie do uzurpatorki, która rządziła totalitarnie...

- Myślę, że powinnaś pogadać o tym z kimś ważniejszym od nas. - Powiedział Frank. - Nie ma co zwlekać. Udaj się do gospody w Dzielnicy Gości i poczekaj tam, aż przyjdzie do Ciebie ktoś z Ambasadorium.

- Co? Już?

- No chyba to trochę poważna sprawa, co?

- Ta, ta... - rzekł zrezygnowany Emanuel.

Śawidomi powoli się zbierali, pożegnali się z Raven i odprowadzili poza laboratorium, po czym udali się do Dzielnicy Elit.

Kalkstein - 2013-07-01, 21:32

"Powoli się będziemy zbierać." Jasne. Jeszcze dobrą godzinę trwało wspominanie dawnych dziejów i podsycanie niepewności. Raven w tym czasie już nie piła, a trzeźwiała. W sumie jeśli miała porozmawiać z jakimś urzędnikiem to powinna być w dobrej formie.

Jak najszybciej pozbyć się nadmiaru niewchłoniętego alkoholu... w sumie wymiociny nadają się do kubła na odpadki organiczne. Frank pewnie nie takie rzeczy już wyrzucał, a ona już na pewno. Smrodu żółci verragorskiego szczura nie przebiło jak do tej pory nic. Frank coś poburkiwał na temat kultury i praw gościnności, ale zabrała kubełek do innego pomieszczenia i wyjaśniła powody. Chyba dał się przekonać.

Kiedy się rozeszli dziewczyna ruszyła ku Dzielnicy Gości. Świadomi raczej mieli rację i udzielenie wsparcia militarnego w wojnie między ludźmi pewnie wymagało decyzji z góry. Trzeźwiała szybko i szła całkiem prosto. Tylko zakręty robiła po jakby większym łuku.

Kalkstein - 2013-07-06, 14:24

Dotarła do laboratorium Franka. Traktowała je już w sumie jako punkt kontaktowy. Szybko znalazła jakiś kawałek papieru, pióro i atrament, a następnie nakreśliła dwa liściki.

Do Thora.
Misja wykonana z miernym skutkiem. Cesarzowa odmówiła wydania kapłana, a Karakas nie będzie się wtrącał w konflikt Port-Bolgoria. Kiedy już się ogarniesz będę pewnie osiągalna w mieście, albo tutaj.
Raven


Do Franka
Co prawda "nie nawiązano pełnej współpracy z Planem Materialnym", ale mam małą prośbę. Gdybyś trafił na jakiś wyjątkowo żarłoczny szczep tych mikrobów to go zachowaj, a najlepiej spróbuj jeszcze podkręcić apetyt do poziomu "żyć i żreć". Mam plan co do naszych małych przyjaciół.
Do zobaczenia później,
Raven


Oczywiście gdyby któryś z nich był przekazałaby mu wiadomość bezpośrednio. Thor jednak gdzieś biegał po mieście, a alchemik pewnie siedział w Ambasadorium.

Tak czy siak po przekazaniu informacji ruszyła przez portal prosto do komnat Niny.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group