End of Days

Dzielnica Dotrisa - Dom Dotrisa

Vanilla - 2012-12-27, 23:07
Temat postu: Dom Dotrisa
Ten piętrowy dom to właśnie tutaj. Dotris Thumul - to krasnolud trzęsący tą dzielnicą. Na domu nie widać zbędnych dekoracji, a właściwie są one zbędne - dom wyróżnia się tak, że widoczny jest niemalże z połowy miasta. Prosta zabudowa utrudnia, ale nie uniemożliwia, wspinaczki. Sam budynek ma kształt prostokąta z spadzistym dachem. Z pewnością taki dach wyróżnia - nie jest funkcjonalny. W Porcie rzadko kiedy pada. Pewnie właściciel miał taką fanaberię - a kto zabroni bogatemu?

Przed drewnianymi drzwiczkami stoi dwóch strażników.

Avenker - 2013-01-07, 00:31

Sharin spacerując po mieście w końcu dotarł w okolice domu Dotrisa. Przed zamachem planował dokładnie zbadać okolicę. Tak więc przez kolejne kilka godzin spacerował uliczkami wokół domu swojego celu, badając najlepsze drogi ucieczki. Sprawdził też wszelkie zabudowania wokół posiadłości bogacza. Może któreś z nich były opuszczone. Jeśli takowe znalazł sprawdził również ich wnętrza. Każda informacja była dla niego przydatna.

Półelf skupiał się również na posesji Dotrisa. Próbował dostrzec cokolwiek przez okna. Może uda mu się ustalić, gdzie znajduje się gabinet Dotrisa, gdzie jego sypialnia. Jednocześnie starał się nie budzić jakichkolwiek podejrzeń strażników stojących przed drzwiami do budynku. Jeśli to było tylko możliwe mag starał się nie wchodzić w pole widzenia najemników Dotrisa.

Vanilla - 2013-01-07, 00:40

Dom Dotrisa miał jedno piętro. Na parterze półelf nie dostrzegł żadnych okien, natomiast były one widoczne na piętrze. Ściślej, okno stanowiła dziura w zabudowie do której w roli firanki przyczepiono kawałek szmaty. Szkło, póki co, stanowiło zdecydowanie towar luksusowy. Nie udało mu się ustalić rozkładu pokoi wewnątrz, aczkolwiek średnio co 15 minut ktoś wchodził lub wychodził do domu. Zwykle byli to albo dobrze ubrani kupcy, albo wysocy rangą najemnicy. Strażnicy każdego sprawdzali przed wejściem.

Żaden inny dom nie przylegał do tego. Na zdawałoby się północ był misterny labirynt lepianek - można było spokojnie przesadzić okno, przebiec przez lepiankę ku zdziwieniu właścicieli i wybiec wyjściem. Tu będzie dobrze zgubić straż - pomyślał - jeśli tylko w środku nie śpią uzbrojeni!

Na wschód była rzeka, a nieco na południe od rzeki port dzięki któremu można było przedostać się na drugi koniec rzeki. Zwykle kursowały tutaj promy rzeczne, transportujące towary. Łatwo i często za darmo można było się załapać, jeśli do przewiezienia był tylko człowiek. Niestety, w nocy nie kursowali.

Nic nie wskazywało na to że domy były opuszczone. Mieszkańcy niektórych tylko chwilowo oddalali się do pracy. Strażnicy Dotrisa bacznie obserwowali teren. Niektórzy podejrzliwie zaczęli patrzyć się na krążącego półelfa w czerwonej szacie, lecz Sharin uniknął zaczepienia znikając na winklem.

Okna znajdowały się na południu i północy.

Vanilla - 2013-01-09, 17:31

Orszak szedł pod dom Dotrisa. Mniej więcej 300 metrów przed samym domem z oddali ktoś krzyknął:
-POMÓŻ KTOŚ!

Kilka osób z pochodu ruszyło biegiem w tamtą stronę. Źródło znajdowało się trzy lepianki obok. Przekierowało to ludzi w tamtą stronę, ku uspokojeniu strażników przy domu Dotrisa. Gdy dotarli na miejsce, osoba która stała przy wyważonych drewnianych drzwiach lepianki bez okien, z pochodnią w ręce powiedziała:
- Kompletnie nie uwierzycie co tu jest...

Ludzie zaglądali do środka przy świetle świecy krasnoluda w środku.

Ołtarz Beliara. Kamienny blok, na którym wycięte były ryciny i zdobienia, rowki na krew, świece, znaki wyrysowane na ziemi i ścianach krwią.. Na samym ołtarzu leżało pokrwawione truchło młodej, niegdyś pięknej elfki.

W tłumie aż zawrzało. Domagał się krwi, pewnie już nieważne czyjej...
Zgodnie ruszyli w kierunku domu Dotrisa.

Lokowanie produktu, @Argon
Argon został nieco dłużej przyglądając się ołtarzowi. Na zaczepkę krasnoluda zbył go zwykłym "patrzę".
-Ale spieprzone - odezwała się wewnątrz zjawa - Podstawowe błędy. Złóż taką ofiarę, a Pan weźmie cię żywem w zaświaty... Popatrz na ten układ świec.
Argon kiwnął krótko głową. Ołtarzem Beliara mogło być to tylko z nazwy, na pewno brał się za to ktoś bez dogłębnej wiedzy jak to składać. Coś tu śmierdziało, a już na pewno nie przysparzało czci jego Panu.

Wracamy do akcji
Tłum podszedł pod drzwi.
-Czego? - rzucił jeden ze strażników
-Sprawiedliwości - odrzekł mu jeden z przybyszy. Odźwierni wyciągnęli broń, podobnie jak i tłum. Endrigus stał blisko stojącego po lewej stronie drzwi, zaś Altaris i Sharin stali nieco z tyłu.

Sytuacja była zdecydowanie napięta...

Debowy_Mocny - 2013-01-09, 17:42

Endrigus spojrzał krzywo na ołtarz.
-Ofiary, ofiarami, ale żeby marnować na to taką ładną elfkę? Mogliby lepiej złożyć w ofierze tego chuja co mnie okantował na topór gronga pomyślał najemnik.

Dalej szedł za tłumem i obserwował co się dzieję, w końcu coś się działo.

Altaris - 2013-01-09, 18:00

Altaris oraz Andariel szli w milczeniu w dziwnie zagadkowym korowodzie. To wszystko było z początku takie podejrzane. Gdyby chodziło tutaj o Jednookiego, a nie o jakiegoś Dotrisa, to elf ewidentnie wyczułby, że jest to pułapka.

Najzwyczajniej w świecie jeden z oligarchów Portu podburzał ludność przeciwko kolejnemu - Dotrisowi. Gdyby Altaris byłby człowiekiem, bardzo by go to przejęło. Ale nie jest, więc ewidentnie wszystko powinien mieć w dupie.

Tak też jednak nie było. Miał pewne zadanie, powierzone mu przez samą Królową Ludzi. Władza nad Bolgorią była dla niego ważna, bo przecież od tego zależały losy Starego Królestwa i Wyspy Istorach.

Dotris i któryś z dwóch innych oligarchów, najprawdopodobniej Carter, prowadzili chyba od dzisiejszego wieczoru otwartą wojnę domową. Szukali tylko pretekstu, aby zaatakować drugiego, a napaść sługi Beliara na pole namiotowe tylko przysporzyło owego pretekstu. Te okultystyczne ścierwa zawsze narobią rabanu.

- To może być interesujące... Przygotuj się, bo nie mam planu i będziemy musieli dzisiaj zabijać wielkie ilości istot... - szepnął w kierunku swojego towarzysza i szedł obok zwartej grupy, nie wciskając się jawnie w jej grono. Jego oko lustrowało wszelkie zachowania wokoło niego. Lud był podburzany. Stosowano tu prostą taktykę dla plebsu, aczkolwiek prawdziwą. Wyraźnie Carter miał zamiar obalić Dotrisa.

Wszystko jak na razie szło po jego myśli... Właśnie będzie mógł przyczynić się do upadku jednego z oligarchów. Ale wtedy nastanie albo większy chaos, albo Carter zostanie ukoronowany w hierarchii i zostanie przywódcą Portu, a to też było nie za dobrze.

Musiał znaleźć plan, dzięki któremu oboje upadną - i Carter i Dotris. Być może któryś z nich da się urobić i zaszczyci Regenta Bolgorii swym posłuszeństwem? Warto więc iść dalej i zobaczyć, jak się sprawy potoczą.

Elfka... Pozabijam skurwysynów... Ukręcę łeb Carterowi...

Jednooki nie mógł uwierzyć w to, że te ludzkie świnie poświęciły dla swojego przekrętu jedną z jego sióstr. Już sięgał po rękojeść Błysku, ale został powstrzymany przez Andariela, który twardym spojrzeniem zatrzymał go od ruszenia na najemników, którym towarzyszył tłum.

Zasady gry się zmieniły. Teraz Port dowie się, że z elfami się nie zadziera... Teraz rola Ambasadora Altarisa Abalona odejdzie na drugi plan. Przynajmniej chwilowo. Teraz na wierzch wyjdzie twarz Jednookiego, zabójcy.

- Uspokój się... Nie teraz. Sam mi opowiadałeś, jak ta misja ważna jest dla naszego ludu! - szeptał do ucha wojownika niespokojny łucznik, martwiąc się o to, czy aby za chwilę jego towarzysz nie popadnie w szał. On także uważał, że ludzie źle zrobili, w obecności Jednookiego mordując elfkę, ale musieli wypełnić misję i ocalić więcej elfek przed barbarzyńcami i mrocznymi.

- Po prostu musimy wymyślić plan, według którego pozbędziemy się obydwu oligarchów i pozbędziemy się trzeciego - wyszeptał do ucha towarzysza tak cicho, że ten ledwo co go słyszał.


Nagle Altarisa olśniło, jak powstrzymać tłum. Nie, inaczej. Jak zwrócić tłum przeciwko Carterowi po zabiciu Dotrisa. Przecież jestem teraz kapłanem Obaliana... Powiernikiem jednego ze Świętych Mieczy - Lucjona! Hej! Lucjonie! Jak mogę udowodnić, że to nie robota Dotrisa, a Cartera? Przecież wiadomo, że to nie robota Beliara. Jego wyznawcy nie wyjawili by swojego Mistrza, bojąc się o swoje życie po śmierci... Hę? Masz coś?

Argon - 2013-01-09, 18:49

W pierwszej chwili Argon sądził, że jakaś banda gówniarzy naćpała się haluny i bawiła w boga. Jednak ołtarz był w gruncie rzeczy nawet nieźle przygotowany w szczegółach. Warto by się temu przyjrzeć.
- Amatorzy…
Argon poczekał, aż będzie sam. Postara się wyczuć, czy dusza dziewczyny już uleciała. Rozejrzy się po pomieszczeniu. Postara się poszukać szczególnych śladów, lub przedmiotów. Może pomoże mu to namierzyć kim był ten idiota.

Argon biernie przyglądając się tłumowi. Z zażenowaniem obserwował reakcje biedoty. Pospólstwo szukało jedynie zaczepki, by ulżyć sobie w swojej niedoli. Muszą się jedynie wyżyć. To raczej nie mogła być sprawka Dotrisa.

Avenker - 2013-01-09, 18:50

Ciekawość Sharina rosła z minuty na minutę. Najpierw złapani okultyści, potem prowizoryczny ołtarz Beliara a teraz co? Czyżby Dotris był naprawdę wiernym sługą Pana Ciemności? Nasuwały się kolejne pytania. Czy jego zleceniodawcy o tym wiedzieli? Półelf nie znał odpowiedzi na żadne z nich, ale z pewności wydarzenia następnych kilkudziesięciu minut, a może i godzin rzucą trochę światła (a może mroku?) na sytuację w Porcie.

Tymczasem Sharin starał się trzymać z boku tłumu, nie za daleko od domu Dotrisa. Z samego środka zgromadzonego zbiegowiska z pewnością ciężko byłoby cokolwiek zrobić, a już wogóle uciec. A tutaj mag miał w razie czego trochę swobody. Jednak na wykorzystanie sytuacji do skończenia zadania nie miał na razie co liczyć. Zbyt wielu świadków i czujni strażnicy skreślali wszystkie jego szanse. Cóż, pozostało mu czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

Vanilla - 2013-01-09, 21:39

BACH

Strażnik z lewej dostał potężnego kuksańca, a następnie kopniaka kolanem który powalił go na ziemię. Następnych kilka ciosów pozbawiło nieszczęśnika świadomości. Jego towarzysz próbował się bronić zadając najbliższemu cios mieczem, jednak z takiej odległości złapano go za rękę, nie mógł nic zrobić. Jego spotkał podobny los. W końcu obaj leżeli na ziemi, zaś tłum wdarł się do środka. Niczym fala rozlał się po domku. Niektórzy weszli do pokoju po lewej stronie, inni do kuchni po prawej stronie. Krasnoludka, najwyraźniej żona Dotrisa, głośno protestowała - protesty szybko uciszył cios.

Większość ludzi wdarła się jednak na piętro, na który urzędował Dotris. Strażnicy stojący na schodach, po krótkim "co u licha" zlecieli po schodach. Przed wyrżnięciem zakutymi głowami w drewnianą konstrukcję uratowała ich amortyzacja przez ludzi wchodzących na górę. Drzwi trzasnęły.

Chmara wpadła do gabinetu Dotrisa - w tym Sharin, Altaris - który bacznie chciał obserwować sytuację, jako szpieg nie mógł nic przeoczyć oraz zakuty w zbroję Endrigus. Jego płytowa zbroja dodawała otuchy towarzyszom i motywowała ich do ostrzejszych działań. Po chwili tłum się rozsunął gdy wprowadzono związanych kultystów. Gdy tylko do Dotrisa dotarło co się tak naprawdę dzieje i zeskoczył z krzesła na którym spokojnie palił fajkę nad stosem papierów, ci upadli przed nim.
-Mistrzu, ratuj! - krzyknęli żałośnie. Czyjś but wbił jednego w ziemię - co ze względu na sznury pociągnęło resztę.
Dwaj krasnoludzcy doradcy którzy przebywali razem z Dotrisem wycofali się pod ściany.

-Wszystko już wiemy, beliarowcu! - krzyknął kupiec. Sharin oparł się o półkę, na której leżały prawdziwe książki - pewno ocalałe z Błysku - i szereg zwojów. W biurze pełno było półek, na których spoczywały papieru. Nikogo szczególnie to nie zdziwiło - Dotris miał pod sobą mnóstwo kupców i rzemieślników. Z półki o którą oparł się jeden z rokoszan spadł zwój. Ktoś podniósł go, rozwinął...
- Patrzcie - powiedział cichym głosem, pełnym wrażenia. Altaris rzucił okiem. Rozpoznał ryciny przedstawiające budowę ołtarza i składanie ofiar właśnie Beliarowi. Podaj zwój jednemu z doradców, którego twarz przybrała bielszy odcień bladości.
-Czy to prawda co mówią? - cichym głosem zapytał się Dotrisa. Ten już wiedział wszystko. Nie mówił nic...

Argon
Argon nie zdecydował się wejść do budynku, ale oglądał ołtarz. Zasadniczo fachowa robota, ryciny nawet trochę bardziej zaawansowane od tych które wykona przeciętny mistrz kultu czy nekromanta, no ale ułożenie świec? Być może Beliar wybaczył nieszczęśnikom którzy aż tak spieprzyli robotę i przyjął duszę dziewczyny..

Kapłan przyłożył rękę do nagiego ciała. Dusza powoli oddalała się w zaświaty, gdyby miał chwilę spokoju mógłby spróbować ją zaciągnąć pod swoje skrzydła...

-To nie muzeum - mruknął krasnal z pochodnią, przerywając mu przegląd. Musi się go jakoś pozbyć, albo przynajmniej niech pozwoli mu szukać...

Debowy_Mocny - 2013-01-09, 21:52

Endrigus krzyknął do Dotrisa
- CZY TY JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA TE PIERDOLONE ATAKI NIEUMARŁYCH NA KARAWANY? GADAJ, PRZEZ TO CHOLERSTWO CZEKA MNIE WIZYTA U PŁATNERZA!!!! A już nie powiem o moim współtowarzyszu który o mało nie zginął z tego powodu!!!!!
Po czym ponownie oparł o ścianę i czekał na to co się dalej potoczy. Jednak nadal patrząc na dotrisa złowrogim spojrzeniem.

Vanilla - 2013-01-09, 21:59

"A moja córka!", "A moja żona!" i tym podobne. Szereg zarzutów.
-To nie moje, próbują mnie wrobić... - odrzekł zdenerwowany.
-Moja dupa wrobić! - ktoś krzyknął. Tłum przysunął się bliżej.
"Kapłan", "Nekromanta", "Wróg" - mówili ludzie.

Altaris
-Najpierw trzeba znaleźć. Coś. Coś co przynajmniej da Ci pretekst. Nie znajdziesz, wymyśl - odrzekł miecz.

Debowy_Mocny - 2013-01-09, 22:05

Endrigus patrząc że ludzie bardziej się podburzyli do dotrisa, postanowił przeszukać półki z księgami wykorzystując nieuwagę tłumu. Szukał ksiąg które by coś pisały o magii (Może by mu pomogły co nie co ogarnąć jego magiczne moce). Patrzał po tytułach, jeśli któryś tytuł był zapowiadający to po kryjomu wkładał do plecaka. Chciał wziąć max 1-2 książki, by za bardzo podejrzeń ludzie nie nabrali, przerywał poszukiwania jeśli nagle by zarźneli dotrisa.
Altaris - 2013-01-09, 22:29

Elf wdzierał się wraz z tłumem, lawirując wraz z ciałami, a jego bystre oczy wędrowały z jednej twarzy na drugą. Ludzkie twarze były powykrzywiane w grymasach gniewu i szaleństwa. Było to więcej, niż trochę straszliwe. Wojownik uświadomił sobie, jak wielką siłę stanowi poparcie szarego tłumu. Pogrom, który może się zacząć wstrząsnął Altarisem. Musiał zareagować - Carter zyska zbyt duże poparcie wśród ludzi.

Nagle sięgnął swobodnie po rękojeść Lucjona i obnażył go z pochwy, a jego klinga zabłyszczała lekko złotawym blaskiem, kiedy miecz wygodnie spoczął w dłoni Jednookiego. Odetchnął głęboko, po czym upewniając się, że Andariel stoi za jego plecami i go ochrania rozejrzał się po tłumie i spróbował przecisnąć bliżej w taki sposób, aby stanąć na przedzie tłumu, ale nie miedzy tłumem a oligarchą. Gdzieś z boku.

- A sprawiedliwy sąd? A śledztwo? Chcecie prawdziwych dowodów, ja Wam mogę ich dostarczyć! - zaczął, rozglądając się, czy aby żaden z najemników nie próbuje go uciszyć.

- Jeżeli okaże się, że jest winny zarzuconym mu czynom, zostanie zabity, a jego dusza zostanie zniszczona jako plugawy twór Beliara! - dodał po chwili, groźnym spojrzeniem spoglądając w oczy Dotrisa. Wpatrywał się w niego kilka dłuższych chwil.

- Jestem jednym z kapłanów Obaliana, boskiego sługi Angrogha, wroga Beliara. Mnie nie powinno to obchodzić, ale wcześniej nie było śladów kultu, a nagle kilku ludzi znajduje tyle dowodów? Zwój ze znakami Beliara? Tylko jeden? Sprawdźmy inne, czy to też pismo demonów, czy zwój znalazł się tutaj za pomocą któregoś z tego tłumu? - zapytał, po czym wyczuł, że jego serce bije bardzo szybko i mocno. Podszedł do jednej z książek na regale i rzucił spojrzenie Dotriasowi, stojąc obok okna i szukając jakiejś ewentualnej drogi ucieczki. Otworzył księgę i pokazał ją tłumowi, po czym pobieżnie ją przejrzał, szukając treści okultystycznych. Następnie kolejną. Brał jednak te, które sam wcześniej widział, a nie te, które nagle się pojawiły znikąd.

Argon - 2013-01-09, 22:29

Argon już miał spróbować naznaczyć niewinną duszyczkę, gdy wtrącił się ten gburowaty karzeł. Po jakiego on tu stał? Strażnik się znalazł.

- Wręcz przeciwnie. – odparł do krasnoluda – To nie muzeum, a miejsce zbrodni. Należy poszukać śladów sprawcy i dowiedzieć się o nim jak najwięcej, nie sądzisz? Specjalizuję się w... podobnych dochodzeniach. Nawet jeśli jak wszyscy mówią był to Dotris, potrzebne są na to dowody. A możliwe, że na nich właśnie stoisz. Chyba, że masz pan tu coś do ukrycia…

Vanilla - 2013-01-09, 22:52

@Argon
-A, to wy.. odrzekł krasnolud, wciskając w rękę Argona pochodnię - to ty i reszta sobie tu szukajcie. Przynajmniej zobaczę czy już wyleciał przez okno czy nie - dodał, wychodząc.

To było proste. Teraz bez problemu rozglądał się. Miejsce to już operowało pewnie z miesiąc albo dłużej, sądząc po już w niektórych miejscach zaschniętej krwi. Ryciny i symbolika... Argon nie znał się na tym co konkretnie przedstawiało. Nie był specjalistą od zarzynania dziewic i tym podobnych - jego służba miała inny, ważniejszy charakter...
-To takie niespójne - odrzekła zjawa - trochę porządnej roboty, trochę partactwa. Skąd oni to wytrzasnęli?

Kapłan spróbował naznaczyć duszę. Przez chwilę już miał nadzieję że się uda, że ją schwyci... Nie. Dusza wyślizgnęła się do zaświatów.

Cholera.

Reszta
Altaris przyuważył Endrigusa myszkującego po księgach i zwojach. Samemu Endrigusowi nie udało się odnaleźć zwojów magicznych. Wojownik Obaliana nie zauważył aby stan zwojów zmienił się od czasu gdy weszli - był tego nawet dość pewien.

Elf zrobił przedstawienie. Rzucił hasło - które zebrało sobie przychylność ludu - przebił się następnie przez przynajmniej kilka ksiąg i wiele zwojów. Zapiski kupieckie, techniki rzemiosła.. Ludzie odbierali mu księgi gdy skończył i sami się zagłębiali.
-Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz? - zapytał się ktoś. Był skompromitowany. Stał pod oknem, blisko pojmanych.
-Kapłan srapłan! Następny Beliarowiec! - krzyknął ktoś inny. Altaris spiął mięśnie do ucieczki, jednak schwyciło go sile ramię i przyciągnęło w swoją stronę. Dłoń jak bochen chwyciła go za głowę i wygięła ją w stronę kultystów.
-TO WASZ? - krzyknął pytająco drab.

Argon - 2013-01-09, 23:22

- Spartaczona dokładna robota. Mogło im się po prostu z śpieszyć. To naprawdę dziwne – głośno myślał.
Upewniwszy się, ze jest sam nałożył na oczy gogle i rzucił okiem ma pomieszczenie, gdyby coś jeszcze przeoczył. Przyjrzał się jeszcze dokładniej ranom ciele martwej dziewczyny.
- Albo… chcieli kogoś nieudolnie wrobić!
Argona przez chwilę olśniło. Ci cali „Kultyści” sami przyznali się dość szybko. Najprawdopodobniej byli zaaranżowani. Możliwe, że ktoś po prostu chce się pozbyć starego krasnoluda.

Pomimo, że wszystko mu tu do siebie pasowało, jednak nie był przekonany. Jeśli Argon nie dostrzeże nic nowego zdejmie gogle i pójdzie sprawdzić jak się mają sprawy z Dotrisem.

Vanilla - 2013-01-09, 23:55

Argon nie zauważył niczego niezwykłego ani magicznego. Rany były zwykłe, drobne okaleczenie mające na celu powolne wykrwawianie się ofiary. Musiała konać dłuższy czas...
Nic nowego już nie znalazł. Pora ruszyć w stronę domu Dotrisa. Pewnie krasnolud który miał pilnować dostanie wpierdol jak okaże się że ołtarz został bez ochrony, ale co tam, drobne zło też musi mieć swoje miejsce. Póki co Argon zaczął przebijać się przez tłum, zajęty plądrowaniem, na samą górę.

Debowy_Mocny - 2013-01-10, 11:31

-Kurwa, nic ciekawego nie ma facet w tych księgach. Chyba się skończy na tym że będzie mi potrzebny jakiś "normalny' czarodziej jeśli mam myśleć o konkretnym poszerzeniu moich zdolności bojowych o magię Pomyślał najemnik.

Przemówienie elfa i reakcja ludzi przykuła uwagę Endrigusa.
-Ci ludzie to jest hołota, normalnie sam bym wskoczył i odpierdolił łeb Dotrisowi, tylko sęk w tym, że nie jestem do końca pewien czy to on rzeczywiście jest odpowiedzialny za nieumarłych, czy to poprostu ktoś go wrabia. Chociaż że też tego elfa wzięli za beliarowca, no cóż, narazie mnie to gówno obchodzi, narazie poobserwuje jeszcze trochę wtedy może coś podziałam.
Powiedział w myślach najemnik i postanowił poczekać aż może coś się jeszcze wyjaśni.

Vanilla - 2013-01-10, 11:47

Jeden z kultystów odwrócił się w stronę Altarisa.
-Nie znam - odrzekł cicho.
Człowiek puścił elfa. Chwilę tak stali cicho, po czym ktoś z tyłu ryknął:
-POD SĄD GO!
-SĄD!
-SĄD NA RYNKU! - krzyczeli ludzie. Dwóch mężczyzn podeszło do Dotrisa i chwyciło go za ramiona...

-Dobra robota, przynajmniej nie zabili go tu i teraz - skomentował sytuację Lucjon.

Debowy_Mocny - 2013-01-10, 14:00

- Ja już widzę ten cały "sąd", zasypią krasnala oskarżeniami i za chwilę zakatują na śmierć, no cóż, póki tłum się nie uspokoi to nie ma nawet sensu robić cokolwiek innego, narazie popatrzę co dalej będą z nim robić.

Endrigus poprostu szedł tam gdzie szedł tłum i obserwował całą sytuacje.

Altaris - 2013-01-10, 17:10

Gdy Jednooki został złapany zdziwił się wielce, ale inne uczucie przemogło trochę to wszystko. Był najzwyczajniej wkurwiony. Jak takie uprawiające w ogródkach gnój gnoje śmiały go w taki sposób łapać i obarczać konszachtami z Beliarem.

Łuk w rękach Andariela lekko się podniósł, gdy ten na uboczu najzwyczajniej w świecie założył strzałę na jego cięciwę. Wprawdzie każdy miał przy sobie broń, więc nie powinno się to wydawać jakoś szczególnie podejrzane.

Tylko spokojnie, Altarisie... Przybyliśmy tu, aby zebrać informacje, a nie zabijać...


Jednooki wyszarpnął się z uścisku draba i z wcześniej obnażonym mieczem postąpił krok do niego i wyszeptał cicho przez zaciśnięte zęby:

- Ktoś z Was jeszcze raz śmie mnie tknąć, a ubiję jak psa...

Wiedział, że jego groźba raczej nie może być spełniona, ponieważ nie mógł zabijać. Był tajnym agentem i szpiegiem, a nie kimś, kto przybył zabijać. Musiał schować swój honor i pychę, mając na uwadze dobro swojej rasy. Poza tym razem z Andarielem nie daliby sobie rady z taką nawałnicą ciał. Już z kilkoma ghulami było mu trudno, a co dopiero ze wściekłym tłumem.

Nie znam... Altaris cały czas miał dziwne uczucie, że owi mężczyźni są niewinni i zostali po prostu podstawieni. Prawdopodobnie i oni zostaną zabici. Jednooki postanowił spróbować ich uwolnić. Wprawdzie był cały czas zamaskowany, więc nikt go potem raczej nie rozpozna. No, chyba, że po czarnych szatach i jarzącym się lekką poświatą mieczu.

- Ludzie! Poślijcie po resztę oligarchów! Niech oni go osądzą! - krzyknął wojownik, nadal próbując cokolwiek zdziałać. Dotris był mu raczej obojętny, chociaż uratowanie go byłoby dla Altarisa sporym plusem na przyszłość. Może uda im się zabić Cartera i Dotrisa? Chociaż nie. Wtedy Thoin zyskałby za duże poparcie. Trzeba by było zaszkodzić Carterowi. Dotris powinien przeżyć, ale być nadal podejrzany. A Thoin? Thoin chyba jest najmniej ważny. Może uda mu się zaznajomić z Thoinem lub pozyskać poparcie chłopów?


Robię, co mogę, Lucjonie. Ale nie dotrę do prawdy... Przydałoby się tutaj zrobić zamieszanie, porobić znajomości. Ale nie mam na to dobrego pomysłu.

- Jako kapłan Obaliana i wróg Beliara chcę najpierw przesłuchać kultystów, czy nie znajduje się tutaj więcej niewiernych - obwieścił przywódcom tego pochodu i podszedł bliżej związanych, aktorsko rzucając na nich jakieś obelgi o Beliarze i obiecując wieczne cierpienie. Próbował także szantażować ich o informacje.

Po chwili chwycił tego, który powiedział, że Altaris do nich nie zależy za kołnierz i zaczął coś szemrać złowieszczo, po czym inteligentnie spoglądając w oczy kultysty próbował zastosować jakiś fortel, cicho szepcząc.

- Jeżeliś Beliara, to ubiję... Powiedz prawdę, a spróbuję Ci pomóc

Vanilla - 2013-01-10, 19:27

-ONI GO OSĄDZĄ! - ryknął ktoś przytakująco. Przynajmniej tu go usłuchali.
Rzucenie gróźb podziałało na tłum. Groźby to niezłe rozwiązanie. Chwilę później nikt nie śmiał go już łapać ani szturchać. Dotrisa wyprowadzano już na z budynku, przeciskając go między tłumem. Kilka metrów za nim prowadzono kultystów.
-Sam siebie przesłuchaj - odpyskował mu strażnik - Zjawia się i już się rządzi. Nie lubimy tu takich.
Sami związani nie byli chętni do usłuchania Altarisa. Szli tylko cicho.

Chyba źle to rozegrał. Czego tu zabrakło? Uprzejmości? Ale, wobec motłochu? Fanatyzmu? Mniej widocznej próby perswazji?

Musi jeszcze poćwiczyć kontrolę nad tłumem, ale niewątpliwie jak na taką sytuację poszło mu nieźle.

Tłum ruszył dalej. W pokoju pozostało tylko kilka osób i doradcy, którzy byli ciągle w osłupieniu.

Debowy_Mocny - 2013-01-10, 19:43

Endrigus poprostu dalej ruszył za tłumem nadal obserwując sytuacje.
Altaris - 2013-01-10, 20:15

Nie za bardzo poszło mu sprowokowanie tłumu. Musiał mieć dowody i wsparcie, których nie posiadał. Co prawda mogli go zlinczować, a on mógłby wybałuszyć klingami oczodoły wieśniaków i zrobić z nich gulasz, ale i tak nie poszło tak, jak zamierzał. Żył i miał się dobrze. Nie mógł tylko wymyślić planu. Być może jeżeli Dotris by przeżył, to on byłby Namiestnikiem jego Czarnej Kompanii.

W Kopalni miał już swojego przyjaciela, Marva, który na pewno zorganizuje grupę zaufanych ludzi, po drugiej stronie gór w co trzeciej wiosce miał co najmniej jednego człowieka. We wioskach elfickich szło znacznie łatwiej - wszyscy lgnęli do niego i masy ludzi stawały za nim murem, a w każdej osadzie budowano na jego rozkaz małą strażnicę, by zwiększyć obronność, oraz ustanowić każdą z owych budowli posterunkiem Czarnej Gwardii. Był kimś bardzo wielkim i ważnym, ale tutaj, w Bolgorii, jak na razie był jedynie ambasadorem, posłem, dyplomatą. Jak zwał, tak zwał.

A Dotris mógłby być jego człowiekiem w Porcie. Masa najemników i ludzi na usługach. Czarna Kompania rozrosłaby się nawet bardziej, niż za czasów Lorda Dagona. Ciekawe tylko, czy wojownicze plemię elfich amazonek znad grani między górami a morzem na północy zgodzi się na walkę z barbarzyńcami. Wprawdzie był tam wielokrotnie służbowo. Lubił się tam wybierać - amazonki miały słabe głowy, dzikość w sercach, silne nogi i popyt na mężczyzn. Aż żal brał serce, gdy Altaris uświadomił sobie, jak ostatnimi czasy źle mu się powodzi. Zero kobiet przez ostatnie kilka tygodni.

Elf został sam w pokoju, gdy Andariel podążył za tłumem. Bez słowa stał kilka krótkich chwil wpatrując się w twarze osłupiałych urzędników. Lekko zadzierając podbródek do góry rzucił do grupy ogółem:

- Kto tutaj dowodzi, pomijając Dotrisa? Jeżeli chcecie go uratować, to mogę Wam pomóc - powiedział, po czym dodał po chwili śmiertelnie poważnym tonem - A jeżeli nie dam rady Wam pomóc, to mogę spróbować odbudować Wasze interesy.

Argon - 2013-01-10, 21:18

Argon zdążył jedynie zobaczyć, jak tłum schodzi schodami i wychodzi z budynku. Zdążył tylko usłyszeć, że prowadzą ich na rynek, podobno na sąd.
- Tia, już to widzę. Sąd w tym gównianym zadupiu z tą bandą wieśniaków. – mruknął do siebie. Dobrze wiedział jak to się skończy.

Postanowił zajrzeć na górę, skoro było już mniej ludzi. Dostrzegł całkiem sporą biblioteczkę zakazanych tutaj ksiąg. Z ciekawości zerknął, jednocześnie chciał wyczuć, czy w gabinecie Dotrisa są przedmioty nasączone mocą Beliara.

Vanilla - 2013-01-11, 00:15

W biblioteczce Dotrisa nie było ksiąg nasączonych magią Beliara, Denagogha, Angrogha czy nawet świnki Peppy. Były to cywilne książki technologiczne, naukowe i księgowe. Jako już n-ty podróżnik Argon miał okazję przekonać się o tym sam. A skąd Argon wiedział że Dotris miał biblioteczkę? Przy stanie posiadanej wiedzy jeszcze bardziej utwierdziło go to w przekonaniu że ktoś ten zwój musiał podrzucić - tylko gdy tłum wtargnął, czy jeszcze przed? Tak czy inaczej, Argon musiał jeszcze nadążyć za tłumem - nie było to trudne, gdyż wiedział że jest rynek.

Tłum, skandujący krwiożercze hasła dążył do jednego. Zabić, zabić, zabić. Spragnieni krwi i sensacji gapie podążali za nimi.

W końcu doszli do samego rynku. Nie było już na nim wielu kupców, choć ci szczęśliwcy posiadający własne stoiska pilnowali ich skrzętnie.

- SĄD! SĄD! - skanował tłum. Teraz trzeba było znaleźć jeszcze sędziego. Na rynek wyszedł z jednego z bardziej okazałych budynków starszy brunet, nieco pryszczaty ogolony człowiek z monoklem w urzędowych, czarnych szatach - inteligencko wyglądający monokl pewnie kupił oportunistycznie, wyzyskując plebs - i rozpoczął przemowę.
- Wydelegowano mnie tutaj w imieniu Rady Miasta, oligarchów i jego ludu. Chcecie sądu, tak? Tak więc przedstawcie dowody.
- SHIRLEY! - krzyknął ktoś, wypowiadając pewnie imię elfki - ZABITA! OŁTARZ BELIARA BLISKO DOMU DOTRISA!
- To musiał być on! - odezwał się następny.
- Miał mroczny zwój, u siebie - podszedł do sędziego kupiec wręczając mu zwój.
- GADAĆ! - kopnął kultystę strażnik.

- Proszę traktować w poważaniem świadka - zrugał go sędzia - Co macie do powiedzenia? - badawczo dopytał się sędzia.

Kultyści powtórzyli zarzuty. Tłum skandował. Altaris nieco wycofał się z tłumu. Czy on już w ogóle może ruszyć te masy ludzkie, domagające się przede wszystkim zabawy w postaci zamordowania krasnoluda, krwi i odwetu za wyimaginowane krzywdy?
-Autorytetu nie masz tu za grosz. Zdobądź trochę zanim zaczniesz wypruwać flaki - zasugerował Lucjon.

PISAĆ NA RYNKU


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group