End of Days

Dzielnica Thoina - Port morski

Vanilla - 2012-12-27, 01:26
Temat postu: Port morski
Sam port wydawałby się niczego sobie - a jednak. Umiejscowiony na skalistym wybrzeżu w pobliżu ujścia rzeki stanowił jedno z bardziej osamotnionych miejsc w Porcie. Tak czy inaczej był obecny, a w tych warunkach budowa czegoś takiego wymagała niesamowitych środków, pracy i żelaza. Prymitywny pirs zbudowany z drewna i kamienia kiedyś wydawać mógł się co najwyżej śmieszny, teraz był jednak szczytem inżynierii i żywym dowodem zaradności, przedsiębiorczości inteligencji krasnoludów. Ktoś kto to zaprojektował musiał mieć łeb.

Lustrujesz rzutem oka konstrukcję. Pewnie byłaby w stanie przyjąć statek, ale taki prawdziwy, zdolny do żeglugi po oceanie! Tak czy inaczej, wielkiego handlu tutaj nie ma. W oddali co najwyżej widać dwie czy trzy łodzie rybackie, ale żadnego okrętu ani zacumowanego, ani na horyzoncie. Być może kiedyś był tutaj jakiś ruch, ale teraz miejsce to zdecydowanie popadło.

W pobliżu portu znajdują się dwa duże budynki, w zabudowie trochę to lepiankowej, trochę to drewnianej. Zapewne magazyny. Tylko co tu magazynować, jak tu prawie nikt nie przypływa? Że też kogoś stać na takie fanaberie...

Faust272 - 2013-01-12, 19:04

Dzień jak co dzień. Pusty port. Gorące powietrze zmuszało ludzi do chowania się w lepiankach niż do wystawiania swojego dupska na prażenie. A kto by się chciał kąpać w wodzie, w której częściej znajdzie się własną śmierć lub chorobę skóry niż przyjemność z pływania lub chłodnej wody. Ano skoro o tym mowa.

Powietrze zostało wypełnione nierównomiernym mlaskaniem i gulgotaniem. Dziwne istoty wyglądające na połączenie ryb i jaszczurek, tyle że wielkości wilków wyszły na brzeg prezentując rzędy szpilkowych zębów. Gdy wyszły na brzeg stanęły na tylnych łapach trzymając w przednich różną broń.

Było ich około 30 i wychodziły stadem na brzeg.

- MULAKI!!!
- RATUJ SIĘ KTO... - nie dokończył, przeszkodziła mu dzida, która przebiła mu gardło.

Potwory rozsypały się po porcie łapiąc lub zabijając każdego, kogo napotkają.

Debowy_Mocny - 2013-01-12, 19:27

Do portu wbiegł Endrigus. I krzyczy do Mulaków
- CO JEST SKURWYSYNY? Wypierdalać mi stąd w podskokach albo zaraz będzie wpierdol taki ze się posracie.

Jeśli mulaki zamierzają zaatakować najemnika to endrigus przygotowuje obronną poze, by jak najwięcej osłonić tarczą oraz przygotowuje się do wyprowadzenia kontrataku cięciem z prawej.

Faust272 - 2013-01-12, 19:32

- BLAAARGHAAGAHARRGH

Endrigus zasłonił się tarczą. Na dzień dobry poczuł, jak w tarczę wbijają się kute groty dzid. Jeden po drugim. Góra, dół, bliżej ręki, kilka trafiła go w dłoń i rękę pod tarczą, ale pancerna rękawica ochroniła go. Tarcza była coraz cięższa.

Debowy_Mocny - 2013-01-12, 19:37

-Oż wy skurwiele, z daleka wam się chce?
Endrigus postanowił "zlokalizować" najbardziej oddalonego od reszty mulaka i postanowił wykonać szarże w jego stronę wykonując potężne cięcie od prawej a następnie uderzyć dziada tarczą.

Vanilla - 2013-01-12, 19:42

-BRAĆ ICH! - na potwory wypadło kilkunastu strażników. Mniej, lepiej uzbrojonych, mieszanina elementów zbroi płytowych z innymi, trzech miało tarcze, łuki, po prostu takiego warcholstwa Endrigus jeszcze nie widział. W nieskoordynowany sposób rzucili się na potworki. Trzech łuczników zostało z tyłu i próbowało razić mulaki strzałami. Nie byli oni w żadnym razie ekspertami z strzelectwa i nie trafiali częściej niż same potworki.

Szarżę wiedli tarczownicy. Nie mieli żadnej intencji się zatrzymać - chcieli po prostu staranować bandę. Za nimi biegli miecznicy, przygotowani do rażenia tych, którzy przetrwają szarżę.

Argon - 2013-01-12, 19:46

Argon przybył do portu. Panowało tu niemałe zamieszanie. Ludzie wprost panikowali, Argon nie wiedział jeszcze z jakiego powodu. Chwilę później dojrzał spore stadko mulaków. Szczerze mówiąc jeszcze nie miał w życiu do czynienia z takimi potworami, a ze chciał się rozerwać po alkoholu postanowił przyłączyć się do rozróby. Nie z chęci pomocy ludziom, bardziej z sprawdzenia swoich możliwości.

Argon chwilę obserwował wygląd potworów, starając przyjrzeć się ich anatomii i możliwie słabych punktów. Były ze wzrostu niewielkie, więc pojedynczo nie powinny sprawić mu kłopotu.
Gdy wypatrzył najemnika z karczmy siłujacego się swoją tarczą z jednym z nich wyjął swój miecz i wymierzył sztych w kark jednego z nich. Uważnie obserwował swoje flanki, by żaden go nie zaskoczył.

Altaris - 2013-01-12, 19:46

Od strony miasta nadeszła dwójka elfów, podążająca z uporem za kapłanem Beliara w niejasnych i nieznanych nikomu celach. Biegli obok siebie, a w ich rękach pojawiły się bronie.

Wyższy i szczuplejszy, ubrany w ciemny płaszcz o lekkim odcieniu czerwieni i zbroję łuskową schował się za jakimiś skrzyniami, daleko od pola walki i naciągnął cięciwę swojego łuku, a jedna ze strzał o zwykłych grotach przeleciała ze świstem w kierunku stojącego w miejscu i ciskającego dzidy mulaka. Innych też próbował potraktować takim powitaniem.

- Dawno nie strzelałem... Potraktuję Was jako rozgrzewkę... - powiedział z lekkim uśmiechem Andariel.


Altaris wiedział, że to nie może być zwykła szarża z mieczem, jak w przypadku ghuli - tutaj wróg posiadał przewagę w postaci broni dalekiego zasięgu. Zauważył też, że najemnik, którego wcześniej spotkał zaszarżował na stwory, więc pełnił rolę swoistej tarczy dla Jednookiego. Dodatkowo posiadał on wsparcie łucznika, ukrytego za zasłoną ze skrzyń.

Zauważył, że dołączają do nich także jacyś ludzie, więc to dodało mu otuchy i ruszył, wyjmując swój Błysk z pochwy przy pasie i z bojowym okrzykiem zrównał się z miecznikami, krzycząc dla własnej satysfakcji i podniesienia swojej wartości bojowej.

- Naprzód! Za Czarną Kompanię! - wyrwało mu się z przyzwyczajenia i ruszył, za zasłoną jednego z mieczników z obnażonym mieczem. Gdy tarczownicy dotarli do bandy, a miecznicy skoczyli do ataku, Jednooki poszedł w ich ślady, zwalniając przy jednym z przeciwników i szybkim blokiem odbijając prawdopodobny atak przeszedł do błyskawicznego sztychu z obrotu, który powinien dać mu idealną pozycję dźgnięcia, z boku mulaka.

Dostrzegł także plugawego kapłana, więc starał się trzymać blisko niego i traktować go jako tarcze. Być może dodatkowo strażnicy rozpoznają go w jakiś sposób lub zdobędzie trochę większy autorytet, jako obrońca Portu? Cóż. To tylko domysły i niespełnione chęci.

- Giń, skurwysynu! - krzyknął, czując w powietrzu zapach krwi, zamieniając się powoli w szaloną, jednooką bestię. Skacząc za strażników i pojawiając się z ich drugiej strony, by poprzez uniknięcie dzidy lub ataku bezpośredniego zaatakowań prędko z innego kierunku, na niespodziewającą się kreaturę.

Lawirując tak krzyknął w kierunku splugawionego posłańca:

- Chyba zostajesz w tyle, kolego!

Faust272 - 2013-01-12, 20:11

W odpowiedzi na przybyłych ludzi rozległo się uradowanie gulgotanie potworów. Nie tworzyły żadnych karnych szeregów ani oddziałów, ale miały włócznie, dzidy i... sieci.

Endrigus

Przekonał się o tym Endrigus, który szarżując na mulaki został oplątany siecią. Byłą rzucona z istną wprawą fachowca, jakby nie był to pierwszy raz. Sieć została rzucona w nogi poniżej tarczy w taki sposób, że znajdujące się na jej brzegach obciążniki zgrabnie oplątały najemnikowi łydki i kolana. Wyrwany z nagłego impetu Endrigus runął na ziemie jak długi w piasek. Poczuł, że coś na niego wskakuje, ważyło toto jakieś 60 kg.

Argon

Argon przez ten czas analizował przeciwnika.

Reszta

Oddziały zaszarżowały, pociski świstały w powietrzu. Efekt był marny. Strzały trafiły w piasek, a tarczowników spotkał inny los. Mulaki poczekały, aż piechota podejdzie dostatecznie blisko, po czy sprawnie zasypały ich dzidami, bolasami i sieciami. Pierwsze szeregi padły w piach. Wtedy dopiero mulaki postanowiły zaatakować. Jednostki stojące najbliżej przekroczyły podłych i skoczyły na innych. Efekty były różne, ale w większości kończyło się to śmiercią ludzi, gdyż druga fala idąca za pierwsza dobijała unieruchomionych, albo martwych ludzi.

Argon

Mulaki miały szczelną, twardą łuskę na grzbiecie i bokach. Niektóre z nich miały na swoich plecach dodatkowo mocniejsze zrogowacenia, lub nawet kolce, pojedyncze sztuki nawet potrafiły nimi strzelać!

Najsłabszym punktem wydaje się być twarz, głowa i brzuch przeciwników, tam można dostrzec głównie miękką tkankę.

Argon i Altaris

Elficki łucznik jako jedyny osiągał dobre skutki. Dzięki niemu padł jeden mulak i to z pierwszym razem. Ale prawdopodobnie był to strzał czysto szczęśliwy.

Altaris i Argon walczyli w swoim pobliżu. Zostali powitani najpierw rzuconymi dzidami, a potem siecią. Argon bez problemu uniknął te przeszkody i przebił nie spodziewającego się takiego obrotu sprawy mulaka swoim mieczem. Altaris nie miał tyle szczęścia. Najpierw oberwał dzidą w prawe ramię, a potem siecią po nogach.

Statystyki

Żywe mulaki: 26

żywi portowi łucznicy: 3
żywi portowi tarczownicy: 6 (wszyscy spętani bolasami lub sieciami
żywi portowi miecznicy: 9

martwi portowi obrońcy (łuki, miecze, tarcze, wszyscy): 4

Debowy_Mocny - 2013-01-12, 20:27

- WY tchórzliwe dziwki!!!! Ze siecią na mnie? WASZ WPIERDOL BĘDZIE BOLESNY TĘPE CHUJE Wykrzycał najemnik.
ENdrigus postanowił wbić miecz w to coś co na niego wskoczyło, żeby zeskoczyło z niego. Potem postanowił uwolnić się z sieci za pomocą miecza. Jeśli mu się uda to wstaje i próbuje szarżować w stronę najbliższego muloka.

Faust272 - 2013-01-12, 20:35

To coś co na niego wskoczyło ani myślało zeskoczyć. Może Endrigus miał za mało miejsca na zamach, może zbroja pełna płytowa nie jest aż tak elastyczna na taki manewr. Nie wiadomo. Fakt jest taki, że najemnikowi się to nie udawało, za to mulak siekał go jakimś obuchem po zbroi. Na razie bezskutecznie.
Debowy_Mocny - 2013-01-12, 20:37

Endrigus postanawia przeciąć sieć swoim mieczem a potem wykorzystując swoją siłe podnieść się, wstać i zrzucić z pleców to co usiadło mu na plecach.
Argon - 2013-01-12, 20:41

- Masz za swoje, gadzie! – rzucił Argon wyciągając zakrwawione ostrze z truchła mulaka. Dobrze zrobił, nie rzucając się wprost na przeciwnika jak Ci dwaj wojownicy. Ponownie rozejrzał się po polu bitwy próbując ogarnąć sytuację. Próbował dostrzec, czy potworom dowodzi jakaś silniejsza istota, przywódca stada.

Najwyraźniej straż kiepsko dawała sobie radę w pierwszym szeregu. Rzucane dzidy po prostu miażdżyły każdą szarżę ludzi, Argon szczególnie musi na to uważać. Prawdopodobnie potwory trzymały się swojego ustalonego szyku, w końcu w kupie było im raźniej. Starał się wypatrzyć i eliminować odosobnione stwory, które były na tyle głupie, by wpaść samotnie w szeregi ludzi.

Nagle dostrzegł, że na najemniku wisi nieźle ważące bydlę. Jeśli najemnik jeszcze go nie załatwił zajdzie tę kupę mięsa z boku. Wymierzy kopniaka z opancerzonego buciora w jego pysk, by zwrócił się w jego stronę. Gdy to zrobi, podaruje mu piękny sztych w pyszczek.

Jeśli najemnik do tego czasu sobie poradził spróbuje podnieść jakąś tarczę, gdy będzie blisko dostępna. Wiedział, że dzidą tutaj bardzo łatwo dostać, a to zapewni mu zawsze jakąś ochronę w razie, gdyby nie mógł robić uniku.

Altaris - 2013-01-12, 20:41

- Cholera... - jęknął szermierz, gdy prymitywna broń wbiła mu się w barki. Widocznie owe stwory chciały sprowadzić ich nad wodę i prawdopodobnie wciągnąć. Widząc, że wszyscy prawie odnoszą straty i porażkę, a nie pełne glorii zwycięstwo, Altaris zaklął raz jeszcze, po czym spróbował wyrwać dzidę ze swojego ramienia poprzez złamanie jej przy ramieniu i dalsze obcowanie, lub po prostu delikatne wyciągnięcie z ramienia.

Dobrze, że miał pancerz.

Poza tym czynność wyrywania sobie dzidy z ręki spróbował odbywać w pozycji przypominającą trochę politykę - ranny elf próbował chować się za stojącym obok kapłanem Beliara, cofając się coraz bardziej do tyłu i próbując unikać ciosów. Błyskiem rozcinając też siatkę.

Pierwszy z głowy... Jeszcze tylko prawie trzy dziesiętniki... Po chwili Andariel napiął cięciwę swojego łuku i zza ochrony wybrał sobie cel - na najemnika, z którym wcześniej pili naskoczył stwór. Elf postanowił zmieść go i pomóc dawnemu towarzyszowi piwa.

Naciągnął cięciwę trochę mocniej i delikatnie namierzając strzelił w okolice mostka stwora, po czym nałożył drugą strzałę na cięciwę, zanim pierwsza trafiła celu i upatrując kolejnego, rzucającego dzidami wodnego brzydala wystrzelił w jego kierunku kolejny pocisk, osłaniając tym samym Altarisa i kontynuując ostrzał w tamtym kierunku.
- Jak Altaris tam zginie, to go zabiję...

Faust272 - 2013-01-12, 22:49

Endrigus

Najemnik próbował przeciąć sieć, ale leżąc na plecach z tłukącym go mulakiem było to niemożliwe, więc zrzucił przeszkodę ze swoich pleców i zaczął ciąć sieć. Niestety była zrobiona nie z lin, a z metalowych żyłek. Cholerstwo. Endrigus zaczął oswabadzać się z sieci. Ciekawe co się stało z mulakiem.

Argon

Argon zobaczył, jak mulak spada z pleców podnoszącego się najemnika. Nie namyślając się długo wjechał w potwora ze strażaka, a potem poprawił mieczem.

Niestety nie było nigdzie w pobliżu wolnej tarczy. Tarczownicy z portu byli za daleko i to w samym centrum tej kupy stworów. Jedyna tarcza w pobliżu to tarcza najemnika.

Altaris

Altarisowi udało się wyciągnął dzidę z ręki. Nie była w pełni sprawna, krwawiła i bolała, ale chyba mógł nią walczyć. Nie udało się mu także rozciąć siatki mieczem, gdyż była zrobiona z żyłki stalowej.

Andariel niestety nie miał już tyle szczęścia, tym razem trafił mulaka dopiero za 2 razem, a uśmiercił trzecią strzałą.

Debowy_Mocny - 2013-01-12, 22:58

Endrigus chwucił za potencjalne końcówki sieci i próbował odwinąć sieć. Jęśli mu się udało to rzucił się z mieczem i tarczą na najbliżsego mulaka, by uderzyć z cięcia od prawej a następnie poprawić tarczą.
Argon - 2013-01-12, 23:17

- To nie czas na piknik, młody!

Upewniwszy się, że ma chwilę wytchnienia od mulaków, Argon sięgnął do pasa po jego wierne stiletto. Jednym pewnym ruchem rozciął żyłkę oplatającą splot wokół nogi. Reszta powinna sama zejść. Jeśli się uda, poda rękę ciężkozbrojnemu. Dobrze wiedział, że nie jest łatwo wygrzebać się w takiej ciężkiej zbroi.

Argon ciągle miał nadzieję na wypatrzenie jakiegoś przywódcy tego stada. Jeśli go nie wypatrzy spróbuje się zbliżyć do trwającej nadal walki tarczowników. Chciał podejść używając żołnierzy jako osłony.

Gdy któryś z oszczepników mulaków będzie w zasięgu jego wzroku spróbuje nasączyć jego umysł swoją negatywna energią. Tym samym spróbuje rozjuszyć któregoś z potworów, by rzucił się na innego, stojącego obok. Argon miał nadzieję, że zadziała tutaj efekt domina. Jeśli to nie zadziała, poszuka kolejnego odosobnionego potwora. W międzyczasie, nadal rozglądał sie za jakąś tarczą.

Debowy_Mocny - 2013-01-12, 23:24

Gdy endrigus został uwolniony z więzów pokazał argonowi kciuk pokazany w górę powiedział
- Dzięki przyjacielu
Po czym szybko naszykował tarcze do przod tym razem starał się zablokować tarczą każdy rzut siecią lub bolasem, po czym postanowił ztaranować najbardziej oddalonego od reszty mulaka, by następnie dobić powalonego osobnika mieczem.

Altaris - 2013-01-12, 23:29

Poczuł ogromną ulgę, gdy pozbył z siebie niewygodny ciężar w postaci dzidy wbitej w jego ramię. W końcu miał jako taką kontrolę nad tym, co robił. Postanowił lekko się odsunąć od pobojowiska, sunąc na kości ogonowej do tyłu kilkakrotnie uginając nogi i się odpychając od gruntu, po czym wiedząc, że nie ma zbyt dużego zapasu czasowego schował prędko swój Błysk do pochwy i chwycił za rękojeść Lucjona.

Trafny wybór... Mogłeś to zrobić wcześniej... Usłyszał w swojej głowie, gdy jego elfie palce przebiegły po rękojeści miecza, którego kształt zaczął się lekko zmieniać, a cały oręż błyszczał mieniąc się lekką poświatą, gdy z metalicznym sykiem Jednooki obnażał go z pochwy. Słysząc ten dźwięk od razu poczuł pewną otuchę.

Jego Lucjon był teraz troszkę inny - klinga miecza pokryta była ząbkami i kolcami, które z pewnością pomogą rozcinać zarówno siatkę, jak i pancerze wodnych stworów. Rękojeść zaś nie zmieniła się wcale, jedynie klinga została przystosowana do obecnej walki.

Po ogólnym przeglądzie wojownik zaczął piłować siatkę, po czym rozcinając ją i oswabadzając się zrobił pewien grymas gniewu i wściekłości. Nie miał zupełnie pomysłu na taktykę.

Andariel skupił się na osłanianiu próbującego się oswobodzić szermierza. Podszedł kilka kroków w tamtym kierunku, będąc nadal w jakiejś tam odległości, ale znacznie bliżej. Używał teraz grotów do przebijania pancerzy, które powinny łatwiej pozbywać się każdego z przeciwników. Po kolei.

Jednooki chwycił pewniej Lucjona i lekko pochylony wyczekał moment i chwilę, w której oczy innych będą skierowane gdzieś indziej i używając jednego ze strażników jako tarczy biegł za nim, niczym cień, a następnie lawirując obok niego, lekko zgarbiony, z rękoma osadzonymi nisko ruszył w kierunku jakiegoś wysuniętego w jego kierunku potwora - po prostu tego najbliżej niego i robiąc pełny obrót zadał potężne cięcie, na końcu schodzące po ukosie w dół, gdyby przeciwnik próbował zrobić unik.

Altaris włożył w to uderzenie sporo siły, po czym zrobił obrót na pięcie w drugą stronę, zadając cięcie z drugiego boku, atakując teraz z lekko ugiętych kolan, po ukosie do góry, aby wejść pod ewentualną zasłonę. Po tym ataku, wypatrując jakiejś nadlatującej siatki lub dzidy chwyta się mulaka i schylając się chowa za nim, tworząc z niego nieżywą już chyba tarczę, by po chwili skoczyć znowu w wir walki, używając następnego mulaka jako osłony przed innymi przeciwnikami. Będą ryzykować rzut w pobliżu swojego pobratymca?

Wątpił, czy to się uda, no ale przecież musiał spróbować!

- Cholerne potwory... Stójcie w miejscu, a nie trzepoczecie się jak walczące koguty... - narzekał Andariel, naciągając po raz kolejny cięciwę tak, że lotka posmyrała go po poliku, zanim z sykiem wyleciała w kierunku rzucających w Altarisa włóczniami muloków. Któryś na pewno dostanie.

Szermierz będzie próbował bardzo ryzykownego manewru - gdyby leciała na niego jakaś sieć, Altaris spróbuje ją odbić w bok, uderzając poziomo znad ramienia lekko w dół ze sporą siłą i potem przechodząc poprzez cięcie poziome wyrzuci siatkę nad drugie ramię, parując owy rzut.

Faust272 - 2013-01-13, 14:07

Argon i Endrigus

Argon wyciągnął swoje stiletto i próbował przeciąć sieć. Niestety, ta broń nie nadawała się do tego, bo właściwie nie miała ostrzy na bokach. Broń ta była właściwie użyteczna tylko do pchnięć, a Argon musiałby być mistrzem posługiwania się stilettem, żeby rozerwać żyłkę czubkiem ostrza.



Niemniej pomoc Argona była przydatna. Dwie pary rąk szybciej poradziły sobie z oswobodzeniem najemnika.

Argon nasączył umysł najbliższego mulaka gniewem. Tamten mając gniew w oczach skoczył na najbliższego kompana i wgryzł mu się w szyję pod samą twarzą błyskawicznie go uśmiercając. Zdarzył tak zabić jeszcze jednego, zanim pozostali to spostrzegli i poprzebijali go dzidami.

Niemniej został wprowadzony chwilowy chaos i Endrigus mógł staranować innego potwora tarczą, by potem dobić go mieczem.

Altaris

Altaris był kolejnym korzystającym z chwilowego zamieszania. Wyprowadził poziomie cięcie, które uderzyło w pancerz stwora, ale Lucjon nie był mieczem przeciętnym. Dopracowana klinga przez elfa zagłębiła się w ciało, a gdy została wyrwana, zabrała ze sobą kawałki mięsa utkwione na małych haczykach, który prawdopodobnie Lucjon wytworzył z własnej woli.

Elf dobrze zrobił zasłaniając się martwym mulakiem jak tarczą, gdyż chwilę potem oberwał serią 6 dzid, które na szczęście wbiły się w martwe truchło.

Andariel, jedyny trafiający w coś łucznik, trafił tym razem 3 mulaki na 4 strzały.

Wszyscy

Walka chwilowo przechylała się na korzyść walczących mieszkańców Portu, ale raczej był to wynik tego, że część mulaków postanowiła zaciągnąć w odmęty oceanu spętanych ludzi.

Statystyki

Statystyki

Żywe mulaki: 12 (część uciekła do oceanu z porwanymi)

żywi portowi łucznicy: 3
żywi portowi tarczownicy: 0 (wszyscy już w oceanie)
żywi portowi miecznicy: 4

martwi portowi obrońcy (łuki, miecze, tarcze, wszyscy): 15


Cała ta zbieranina nie miała najwyraźniej przywódcy, od grupa jakiś stworzeń. Wyglądało to na proste zbieranie plonów przez mulaków w postaci, ale nie spodziewali się takiego oporu.

Wspominałem, że nie było przywódcy? No, to się zmieniło.

Gdy piasek został zabarwiony odpowiednią ilością krwi mulaków, z oceanu wyszedł spory kształt, który potem stanął na swoich błoniastych, tylnych łapach.

Była to istota wielkością przewyższającą dużego niedźwiedzia stojącego na łapach. Było to połączenie żółwia i ryby. Na plecach miał żółwi pancerz pokryty zrogowaceniami, Jego pysk przypominał pysk węgorza z rzędem szpiczastych zębów. Na brzuchu miał również podobny do żółwiego, zrogowaciały pancerz. W prawej ręce trzymał ogromną, skorodowaną kotwicę, a w lewej martwego człowieka z rozprutym brzuchem, z którego sobie podjadał w trakcie chodzenia. Jego łapy były ogromne i poskręcane gęsto z mocnych mięśni. Bestia była silna. Gdy dopadła jednego z mieczników, przebiła go kotwicą nadziewając go jak na rożen. Człowiek wrzeszczał z bólu jak opętany i wrzeszczał nawet wtedy, gdy przybyły potwór odgryzł mu nogę i rękę żując przez chwilę a potem wypluwając kości. Wrzask nieszczęśnika skończył się gdy potwór zamachnął się kotwicą tak silnie, że siła odrzuty po prostu oderwała go od kotwicy i rzuciła nim w piasek twarzą w dół.

Debowy_Mocny - 2013-01-13, 14:20

O KURDE TIDEHUNTER!!!! TRZEBA WYGRAĆ TIMFAJT ZANIM ULTNIE!!!!
Wielo macie depeesa?
Altaris dps, ja tankuje :P , szkoda że nie ma healera w postaci elfki


-O kurde!!! Krzyknął Endrigus. Teraz postanowił zmienić reguły gry.

Brzybrał bardziej defensywną postawę (Bardziej się osłonił tarczą, a nogi przygotował do szybkiego odskoku), planował powoli podchodzić do tych mniejszych mulaków i po kolei zabijać je potężnym machnięciem od prawej. Jeśli duży za bardzo podchodził do najemnika, to endrigus postanowił poprostu być gotowym na uniknięcie ataku lub jeśli unik się nie uda, doprowadzić do rykoszetu kotwicy stwora o tarcze, jeśli stwór wykona taki zamach że zanim będzie mógł zrobić kolejny, minie trochę czasu to endrigus próbuje wbić miecz w krocze stwora lub uderzyć w owe miejsce cięcięm od dołu. Jeśli stwór robi szybkie zamachy to endrigus nawet nie stara sie kontratakować, poprostu stara się unikać i doprowadzać do rykoszetów uderzeń potwora o tarcze, dając czas reszcie.

Argon - 2013-01-13, 15:16

Ciekawy stwór z wyglądu. Taka mutacja mogła być skutkiem energii z Błysku. Argon nie zgrywał bohatera, postanowił póki co nie ściągać na siebie jego uwagi. Wciąż pozostało kilkanaście mulaków do ubicia. Teraz, gdy zaczęli oni brać nogi za pas, albo ciągnąc za sobą siaty z żarciem na wynos byli łatwym celem dla szermierzy.

Argon starał się podchodzić do mulaków zajętych strażnikami, którzy byli uwiezieni, jednak jeśli będą już zbyt daleko od brzegu zajmie się pozostałymi. Nadal obserwował swoje flanki, by nie zostać zaskoczonym i nie dostać dzidą w oko. Gdy będzie mógł się dostać bliżej wody, w pobliże miejsce starcia tarczowników rozejrzy się za nieszczęsną tarczą.

Altaris - 2013-01-13, 15:30

Co to za przebrzydły stwór?! Chociaż... Co ja się dziwię. Ekspansja ludzi i wyniszczanie Eredanu doprowadziło do tworzenia się takich potworów. A kotwica tylko to potwierdza... No nic. Czas upolować owoce morza.

Andariel naciągnąwszy cięciwę swojego łuku wycelował i strzelił w kierunku wielkiego, mało ruchliwego żółwiopodobnego, celując w jego węgorzowatą głowę. Zanim pierwsza strzała doleciała do celu, elf wystrzelił drugą i obserwował tor jej lotu, mając na myśli naniesienie poprawek podczas kolejnego strzału.


Co to za brzydkie kurestwo? Tylko smród dzielnicy portowej i nieczyste siły mogły coś takiego stworzyć... Cholera. Będzie trudniej, niż myślałem. Dlaczego Ci wszyscy strażnicy nie zostali bliżej zabudowań, z dala od plaży?

Altaris splunął i lekko się schylił w taki sposób, aby martwy mulok zamiast upaść oparł się na jego bark i lekko go unosząc postąpił kilka kroków do przodu, idąc z wolna, zasłonięty niczym tarczą do najbliższego z przeciwników, w którego kierunku zrzuca żywą tarczę i przyskakuje ku niemu, wyprowadzając poziome cięcie z lewego boku, by potem przejść do opadającego, jastrzębiego cięcia znad głowy. Haczyki powinny nieźle pokiereszować pancerz muloka, skoro uderzał silnie i trochę w prymitywny sposób. Jego nogi były cały czas w ruchu, gdyby musiał podskoczyć, lub odskoczyć.

Kątem oka przypatrywał się także olbrzymowi, czy przypadkiem się nie zbliża. Gdyby tak było elf przeskoczy za martwego muloka, którego pokonał i przekoziołkuje obok niego, robiąc tym samym unik od prawdopodobnie nadlatujących dzid i nadchodzącego przywódcy stada.

Andariel zaś cały czas strzelał pociskami do przebijania pancerza w kierunku głowy olbrzyma.

Faust272 - 2013-01-13, 16:22

Mulaki zabijały ludzi. Już niewielu ich zostało. Po krótkim czasie wszyscy mieszkańcy portu byli albo martwi, albo zabrani pod wodę. Mulaki widząc znaczący opór zaczęły się wycofywać. Łatwe cele zostały złapane albo zabite, na umiejących walczyć lub będących w ciężkich pancerzach szkoda było czasu, energii i właściwie życia.

Małe mulaki wycofywały się porywając zdobyć. Część z nich została zabita przez Altarisa i Argona i Endrigus, od pozbyli się zbyt zachłannych jednostek, które postanowiły oddalić się od przywódcy.

Te mulaki, co zostały, zaczęły uciekać od piechoty i chować się za elitą szyjąc do jeszcze walczących dzidami.

Endrigus

Jako że był najdalej wysunięty, stał się celem kapitana mulaków. Przeciwnik zaszarżował i zamachnął się kotwicą. Najemnik zgodnie z postanowieniem zasłonił się tarczą.

Kotwica przebiła tarczę wzniecając potworny zgrzyt. Skorodowany metal rozerwał tkanki i pogruchotał kości. Ramię broni przebiło przedramię Enrdrigusa powodując falę oślepiającego bólu. Stwór podniósł kotwicę, na której zawisł najemnik jak nabity na rożen kurczak. Ciało najemnika niebezpiecznie zbliżało się do paszczy stwora w celu konsumpcji

Altaris

Andariel namierzył cel, gdy był zajęty Endrigusem. Dwie strzały wystrzeliły i trafiła stwora w pysk. Zagłębiły się dość głęboko, ale nie dosięgły mózgu. Głowa stwora była pewnie za duża, i pewnie miała grubą czaszkę, A z resztą ktoś w ogóle wie, czy to ma mózg?

Tylko te celne pociski uratowały Endrigusa od pożarcia. Stwór cofnął się zaskoczony. Nagły ruch ręki oderwał najemnika, który upadł boleśnie w piasek zabarwiając go na czerwono. Upadł on za potworem, a więc w pobliżu jeszcze szalejących, małych mulaków, które właśnie spostrzegł ofiarę i bulgotając z radością biegły w jego stronę.

Argon

W końcu udało się. Argon znalazł prostu, stalową, prostokątną tarczę. Tylko czy będzie ona dobrą ochroną? W międzyczasie Argon miał w zasięgu wzroku cały teren walki. Widział jak Endrigus cudem unika zjedzenia, by potem zostać rzuconym na pożarcie małym mulaczkom.

Altaris

Altaris nie mógł dogonić uciekających mulaków nie wystawiając się na atak. Jednakże udało mu się zrównać z Argonem.

Wszyscy

Sytuacja nie wyglądała dobrze. Małych mulaczków było z 6, ale nie było już żadnego portowego obrońcy, a łucznikom skończyły się strzały, po czym sami uciekli jak najdalej. Mulaczki na razie były zajęte Endrigusem, ale prawdopodobnie to tylko kwestia czasu, kiedy znów zaczną atakować innych. Ogromny potwór z kotwicą przestał się interesować Endrigusem i zaczął rozglądać się za najbliższym celem, którym byli Argon Altaris z racji tego, że byli jedyni i najbliżej.

Avenker - 2013-01-13, 16:30

Sharin nie spieszył się przy wędrówce do portu. W sumie nawet nie był z początku za bardzo ciekawy, co tam się dzieje. Jednak nie mając nic lepszego do roboty wędrował spokojnym krokiem przez miasto, kierując się do miejsca, gdzie rzekomo zaatakowały potwory.

Po kilku minutach półelf usłyszał pierwsze krzyki i odgłosy walki. Jego oczom ukazały się sylwetki walczących ludzi z dziwnie wyglądającymi jaszczurorybami. Przez chwilę mag obserwował pole walki, analizując rozłożenie ludzi i potworów. Jego uwagę przykuł górujący nad resztą żółwio-rybo-jaszczuro potwór, z pewnością przewodzący atakiem na miasto (o ile to są wogóle myślące stworzenia :lol: ). Mag chwilę koncentrował się, kumulując magiczną energię. Przez moment zastanawiał się czy wogóle używać magii, stwierdził jednak, że może pomagając w obronie miasta zyska więcej wolności względem używania mocy magicznej. Gdy tylko poczuł moc, która przepływa przez jego ciało, szukając ujścia półelf wycelował dłonią w rybo-żółwia i wykrzykując słowa mocy uwolnił energię. Z jego palców wystrzeliło wyładowanie elektryczne, które z trzaskiem pomknęło w stronę potwora z kotwicą. Sharin, pokonując nagły przypływ zmęczenia obserwował efekty czaru.

Debowy_Mocny - 2013-01-13, 16:38

Srsly? Nie rykoszet?



- AHHHH kurwa!! Co za kutas!!!
Jedno ramie potrzebowało medyka, na szczęście drugie jakoś żyje. Endrigus zobaczył że mulaki idą w jego stronę.
- Miejmy nadzieję że się to uda, inaczej będzie cienko ze mną.
Endrigus wycąga rękę. Wyobraża sobie że magiczne pociski bombardują wszystkie mulaki oraz to duże coś. Przekierowuje energię magiczną do jego prawej ręki, stara się teraz by energia magiczna przybrała formę niszczycielski pocisków które polecą w stronę mulaków oraz potwora.
Zaczyna wypowiadać zaklęcie , majac nadzieję że tym razem magiczne pociski zbombardują napastników.
- EINM JUTARY EISUECRA IKLEIW!!!!

Argon - 2013-01-13, 16:59

Biorąc ze sobą prowizoryczną tarczę Argon postanowił zajść potwora z flanki lub jeszcze lepiej od tyłu. Widząc nadejście jakiegoś czarodzieja wstrzymał się z atakiem, nie wiadomo czym oni mogą sypnąć z rękawa. Ten czas wykorzysta do okrążenia bydlaka.

Widząc, jak ten potwór jest cholernie opancerzony prawie na całym ciele, postanowił obrać za cel kończyny. Argon czekał na okazję, nie szarżował. Kiedy mag przykuje uwagę potwora, albo zaklęcie wyprowadzi go z równowagi Argon w tym czasie spróbuje szerokim zamachem rozciąć odnóże, na którym stał. Przy odrobinie szczęścia pójdzie kilka ścięgien, które utrudnią mu manewry, a może nawet udałoby się pozbawić go równowagi.

Zaprzysiężony był pod niemałym wrażeniem siły, którą dysponował stwór, tym bardziej uważał na wszelkie jego machnięcia ręką z kotwicą. Po wymierzonym pchnięciu w razie potrzeby schyli się, unikając prawdopodobnego poziomego zamachu łapskiem. Jeśli potwór wykona bronią zamach do tyłu, Argon spróbuje wykonać unik w bok mając nadzieję, że kotwica wbije się w podłoże, a podłużny pysk zostanie odsłonięty.

Altaris - 2013-01-13, 17:26

Elf rzucił wzrokiem na stojącego obok kapłana Beliara i uśmiechnął się. Śmiał się z samego siebie i z całej tej sytuacji, ponieważ nie wiedział, że ktoś taki, jak owy człowiek, służący plugawemu bogu zła, będzie jego towarzyszem walki. Spojrzawszy na jego oblicze poczuł, jak do góry podniosły się kąciki jego ust, a twarz lekko posępnieje.

Andariel po raz enty naciągnął cięciwę, zbliżając się kilka kroków i wchodząc na plażę, na której walczono z wodnymi potworami i wystrzelił w stronę olbrzyma pojedynczą strzałę z grotem spiralnym. Następnie chwycił za normalną strzałę i wystrzelił nią w potwora.

Zauważył też, że pojawił się na tej arenie bitewnej jakiś inny osobnik, od którego rozniosła się jakaś energia.


Czekając, aż strzały trafią potwora i będzie można go bez problemów z zewnątrz dopaść Jednooki zauważył, że jego sąsiad już ruszył ku przeciwnikowi, więc szermierz także skoczył do przodu, biegnąc szybko, trzymając Lucjona w lewej dłoni, by zyskać największą siłę ataku.

Gdy był blisko poczekał, aż sługa Beliara odwróci uwagę stwora i odsłoni mu go trochę, po czym uważając też, aby nie dostać stosuje się do dwóch scenariuszy. Jeżeli potwór zwróci na niego uwagę i się na niego zamachnie, to Altaris najpierw przekoziołkuje mu pod nogi i przejdzie do dalszej części planu. Jeżeli nie zwróci uwagi na elfa, to ten rusza ku wielkiemu cielsku i wybija się przed nim, łapiąc oburącz rękojeść Lucjona, niczym drwal siekierę i zaatakował szerokim, rozległym cięciem od lewego biodra w stronę głowy stwora - w taki sposób, aby uciąć mu łeb przy szyi, od strony gardła, nie karku.

Był gotów do ucieczki, robiąc koziołka pomiędzy nogami bestii, by zaatakować jego "tyły".

Vanilla - 2013-01-13, 17:53

Endrigus

Aktywacja Zaklęcioostrza
Rzut na koncentrację... Failed


Endrigusowi nie udało się skupić w jakikolwiek sposób swojej mocy. Nie z takim pulsującym bólem w ręce i obfitym krwotokiem. Mało nie stracił przytomności czując jak moc z sykiem wydostaje się przez ranę.

Argon
Duży potwór najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego czym są czarodzieje. Normalnie wojownik unikałby tych gadów, plujących ogniem lub strzelających piorunami. Niestety, kapitan nie posiadał takich odruchów i uprzedzeń. Aktualnie znacznie wyglądał Argon, więc zwrócił się w jego stronę. Nie spieszył się. Po chwili musiał zrobić parę kroków w tył by uniknąć zamachnięcia się kotwicą. Na mordzie w której tkwiło teraz kilka strzał pojawił się grymas... jakiś grymas.

Potwór jednak wiedział co robi. Ciosy kotwicą były wyprowadzane tak by nie utkwiła ona w ziemi. Argon systematycznie cofał się przed ciosami.

Sharin

Sharin skupił w sobie moc. Dużo mocy, więcej niż to zazwyczaj potrzebne. Wyciągnął rękę... o kurwa. Zdał sobie sprawę z tego jakim błędem było nieużywane komponentu. Był na tyle fachowym magiem żeby używać zaklęć bez komponentów, jednak tutaj srebrny pręt miał więcej niż symboliczną rolę.

Mnóstwo magicznej energii trzeba gdzieś nakierować. W tej chwili dysponował zaklęciem naładowanym energią w czubkach swoich palców i żadnej metody żeby nią nakierować. Cholera.

JEBS

Potężny suchy trzask przeszył powietrze. Błysk oślepił na chwilę tych którzy mogli go widzieć, w tym aktualnie zajętego Argona. Będzie źle. Promień wyładował się na najbliższym skupisku żelaza - czyli wprost na Endrigusie, ogłuszając mulaki które go obsiadły, a jego samego posyłając w ostry szok. Wydaje się że fakt że leżał na ziemi zbroją uratował go. Nie nadążał za zmianą sytuacji, nie wiedział co się dzieje, czuł tylko tępy ból. Niektóre potworki po prostu straciły przytomność, inne zataczały się, nieświadome otoczenia.

Altaris

PACH

Strzały Andariela nie były w stanie spenetrować pancerza wroga. Po chwili postanowił ostrzelać jego głowę. Niewielka wypustka stanowiła trudny cel, póki co elfowi nie udało się zaliczyć bezpośredniego trafienia - może po prostu potrzebował chwili by ponownie skoncentrować się po widowiskowym zdarzeniu. Niektóre strzały zatrzymywały się w pancerzu, inne zwyczajnie odbijały od niego. Altaris miał szczęście - uwaga potwora była odwrócona, jednak uwaga jego samego została na chwilę odwrócona przez błysk, nie mniej jednak uznał że w takiej sytuacji szarża bezpośrednio pod potwora mogłaby skończyć się przygnieceniem i zmiażdżeniem czaszki. Miał jednak inny pomysł. Zaszedł potwora od tyłu, po czym prostym poziomym cięciem haratnął go po nogach. Ostrze nie zagłębiło się znacznie w twardą skórę, jednak mulak z pewnością to poczuł. Wiedział jednak, że odwracanie się zgubi go, a jeśli nie zrobi nic jego czas będzie policzony. Potwór zaszarżował w stronę Argona.

Debowy_Mocny - 2013-01-13, 18:05

Endrigus uświadomił sobie ze w niego leci piorun. Tym razem adrenalina uśmierzyła część bólu. Jeśli nie stracił przytomności postanowił przekuć tą sytuacje na swoją korzyść. Skierował wykazujący palec w stronę większego stwora, skupił część magii. Chciał wykorzystać fakt że ma metalowe rękawice, postanowił przekierować ładunek elektryczny którym dostał w stronę potwora. Próbował wychwycić każdy ładunek elektryczny w ciele i skierować go na czubek palca wykazującego, skierowanego w stronę potwora (wykorzystując wewnętrzną energie magiczną jako swoiste nośniki ładunków), potwór niedawno wyszedł z wody więc jest mokry, a woda przewodzi prąd, więc miał nadzieję ze energia elektryczna przeskoczy z metalowej zbroi w stronę stwora.
Altaris - 2013-01-13, 20:04

Andariel aż podskoczył, a jego ręce zatrzęsły się lekko. Rozejrzał się i zobaczył maga, który wysłał błyskawicę w jednego z ich pobratymców. Elf odetchnął głęboko, naciągnął cięciwę i wycelował w czaromiota grotem swojej strzały, spokojnie mierząc w głowę. Trwał tak kilka chwil, po czym opuścił broń, kierując ją w stronę ziemi, zaniechując strzału. Krzyknął jedynie ostrzegawczo - Uwaga na maga! - po czym schował się za skrzyniami, mając w pogotowiu pocisk.

Elf nie wiedział, czy to było celowe, czy czysty wypadek. Ale wolał poczekać, czy czaromiot postanowi dalej z nimi walczyć, czy miał zamiar im pomóc. Co prawda trochę go to zdenerwowało, ale postanowił stosować się do maksymy Altarisa - Każdy zasługuje na życie...


Szermierz zdał sobie sprawę, że nie wszystko poszło po jego myśli, ale też nie wszystko zostało stracone. Wprawdzie nie udało mu się uciąć łba stwora, ale udało mu się zadać cios i teraz ma czyste pole do popisu. Musiał tylko wybrać odpowiedni rodzaj oręża do następnej czynności, a to było problematyczne...

Wiesz, jak chłopi podczas sianokosów ścinają w polu zboże? - usłyszał gdzieś w głowie od strony miecza, na co odpowiedział najzwyczajniej Nie.

Po chwili wyczuł dziwną aurę pozytywnej, rozbawionej i silnej energii, która biła od rękojeści, którą trzymał. Po chwili zdążył wyłapać słowa - Ja też nie, ale jeżeli zrobimy z nogi potwora zboże, to musi to kurewsko dobrze wyglądać... Potrzebujemy tylko sierpa. Hm, skąd tu wziąć sierp! O, mam pomysł! Zmienię się w sierp...

Jednooki zaakceptował decyzję Lucjona i widząc, jak stwór zamiast z nim walczyć próbuje szarżować do przodu musiał podjąć szybką decyzję. Klinga jego miecza lekko wydłużyła się i wygięła, rozświetlając jasną łuną, a kształt przypominał teraz trochę... sierp. Szermierz rzucił się do przodu, gdy jego klinga zmieniała się z pokrytej ząbkami w zakrzywioną. Skakał jak najdalej i jak najszybciej umiał, by nabrać impetu i doganiając stworzenie uderzyć z jak największą siłą.

Próbował podczas swojej szarży wylądować obok niego i oburącz chwytając za wydłużoną klingę ciąć przypominającą sierp bronią w tył nogi stwora tak, by ją uciąć (ostrze było z jednej strony, tak jak to w sierpach bywa). Miecz pociągnął za sobą skrętem tułowia tak, by na pewno odciąć nogę i z impetem obrócił się, ciągnąć ową nogę za sobą, w międzyczasie prostując w powietrzu ostrze Lucjona w pokryte sporymi haczykami, które będą wyrywać kawałki mięsa i pancerza. Elf zamachnął się i wykonał kolejne cięcie z doskokiem w kierunku drugiej nogi.

Daleko nie zajdziesz, sukinsynu...

Próbował jak na razie nie interesować się błyskiem.

Nie naciągał cięciwy mocno. Jedynie celował nienapiętym łukiem w stronę maga, schowany za skrzyniami. Jak jeszcze raz zrobimy z któregoś z ludzi odgromnik, to go najzwyczajniej zabije.

Argon - 2013-01-13, 20:35

Nagły błysk oślepił przez chwile wszystkich, w tym Argona.
Co ten pierdolony czarodziej robi? Co to do cholery miało być?
Magowie jak zwykle zawsze coś muszą spieprzyć. Miał dość problemów z unikaniem sierpów tonowego potwora, a tutaj zjawia się jeszcze jakiś kuglarz-amator.

Kątem oka dostrzegł jak elf wymierzył cięcie po nodze potwora. Ten o dziwo nie zwrócił się w jego stronę, nie był na tyle głupi. Argon zrozumiał, że potwór obrał go za główny cel. Zamach kotwicą, odskok do tyłu, uniknięcie przebicia, kolejny odskok. Był niezwykle skupiony, lata doświadczenia robiły swoje, ale Argon zaczynał odczuwać zmęczenie. Nieustanne uniki trwały dla niego w nieskończoność.

Pamiętał, że miał tarczę, którą mógł wykorzystać w trudnym momencie, gdy nie będzie mógł wykonać uniku. Na początku miał nadzieję, że ten cały dumny elf wykorzysta dogodną dla niego sytuację, jednak bawił się w jakieś sztuczki swoim magicznym mieczem. Z drugiej strony najemnik, któremu pomógł wystawił w jego kierunku rękę, po co? Jeden Beliar wiedział.

Argon postanowił spróbować wykorzystać swój mroczny potencjał. Próbował wpłynąć na umysł potwora, nakazując mu zatrzymanie się (zaklecie rozkazu dla bestii). Był to prosty do wykonania z jego rozkaz, który mógł wykonać, jeśli Argonowi uda się znaleźć chwilę czasu na rzucenie zaklęcia.

Jeśli się to uda, a Argon zauważy, że potwór stanął jak wryty, spróbuje wymierzyć pchnięcie z całej siły w newralgiczne punkty bestii, pysk lub dolne kończyny, w zależności od bardziej dogodnej sytuacji.

Vanilla - 2013-01-13, 21:16

Sharin
Mag stał jak wryty pod wrażeniem i pod wpływem właśnie wyrzuconej energii. Jego palce zostały potraktowane przez przepływający prąd jak przewodnik, toteż stracił w nich czucie, nie mogąc nimi zginać. Jeśli będzie mógł rzucać jakieś zaklęcia, to tylko gestami drugiej ręki. Jemu samemu blask najbardziej dał się we znaki, i jeszcze kilka sekund nie widział wyraźnie swojego otoczenia.

Endrigus
Fala przeszyła jego ciało z niesamowitą prędkością. Nie zdążył nawet krzyknąć, a już mniej cokolwiek przekierowywać.
Rzut na tachykardię... 6 + Wytrzymały Organizm, pass
Jego mięśnie mimowolnie skurczyły się gdy prąd nieco przyżegał ranę.
Rzut na oparzenia... 9 + Wytrzymały Organizm, pass
Nie pomogło to wiele, ale zawsze coś. Właściwie, Endrigus nie był w stanie ustalić czy to w ogóle pomogło - był płonący z bólu
Rzut na neuropatię... 7 + Wytrzymały Organizm, pass

Małe mulaki wokół niego nie były w lepszym stanie. Niektóre po prostu leżały na nim, inne chodziły dookoła bez celu, bezbronne.

Argon, Altaris
Pomysł był niezły, a kapłan nie miał już nic do stracenia. Zatrzymał się i rzucił zaklęcie - "Stój" telepatycznie do potwora. Istotnie, ten stanął jak wryty, już bardzo blisko Argona. Blisko przy sobie trzymał kotwicę, zerkając mętnym, niepojętnym wzrokiem. Dlaczego właściwie stoi? Stanowiło to dla niego zagadkę chwilowo nie do rozwiązania.

Ten moment wykorzystał Altaris. Miecz już zamienił się w sierp, a sam elf wykonał wślizg, zadając potworowi cios w lewą nogę. Fatalnie - odrzekł Lucjon. Sierpy były stosowane przez chłopów do czujnej rewolucyjnie walki z wrogiem, którego pokonanie dawało wymierny wynik - pożywienie. Ich gotowość do nieustającej pracy, do stanowienia podstawy wielkiej cywilizacji, stanowiła o ich potędze. Niestety, źdźbła zboża były wrogami, lub przyjaciółmi, względnie podopiecznymi o stosunkowo.. małym przekroju.

Sierp zagłębił się w nogę mulaka - nie tak gładko jak tego chciał Altaris - i... nie chciał się ruszyć.

W międzyczasie Argon korzystając z chwili postanowił zadać jak najlepszy cios. Podskoczył.. wzrok mulaka w tym momencie przyjął nieco bardziej pojętny wyraz. Przecież nie może tak stać! Wykonał pchnięcie kotwicą w momencie gdy kapłan zamierzył się z pchnięciem prosto w okolice szyi. Ostrze weszło płytko - nie wiadomo czy trafiło w jakąś ważną arterię, zaś siła uderzenia odrzuciła Argona trzy metry dalej - sama tarcza została w międzyczasie wypuszczona i wylądowała metr na lewo od samego wojownika.

Bestia ruszyła do przodu.. i pociągnęła za sobą Altarisa, trzymającego sierp w nodze bestii. Ostrze weszło głębiej, wydawało się że zatrzymało się na kości, a samego elfa przed upadkiem powstrzymało podtrzymanie się lewą ręką - inaczej runąłby na piasek. Krew spływała z Lucjona na dłonie elfa. Potwór już chyba wiedział że jego minuty są policzone. Siepnął kotwicą na odlew do tyłu. Altaris zauważył nadlatujący tępy instrument kątem oka i rzucił się do tyłu siłą ręki, zostawiając ostrze w nodze potwora. Sam wykonał przewrót do tyłu, a kotwica nie trafiła celu. Teraz potwór z powrotem zaciągał ją do pozycji wyjściowej, z wzrokiem utkwionym w Argonie...

Debowy_Mocny - 2013-01-13, 21:39

Endrigus stara się nie myśleć o bólu, albo chociaż żeby nie czuł piekielnego bólu. Po czym postanowił położyć się na plecach i trzymając miecz w jego zdrowej ręce by poprostu moć próbować się bronić przed atakami.
Altaris - 2013-01-13, 22:17

Sierp utkwił w miejscu. Było to jednak złym pomysłem. No, ale cóż. Zawsze warto próbować jakiejś niecodziennej i oryginalnej taktyki, której zapewne jeszcze nikt nie próbował, ponieważ z takich właśnie prób naradzały się nowe style walki i całe domeny mieczowych potyczek. Altaris splunął na ziemię lekko poirytowany widząc, że Lucjon utkwił w tej potwornej masie.

- Uwolnię Cię... - szepnął, po czym jego ręka sięgnęła po rękojeść Błysku, którego pochwa przytroczona była do pasa. Nie był to co prawda wspaniały Lucjon, ale ten miecz również był niczego sobie. Powinien jakoś zaradzić na utkwiony w nodze pół-sierp.

Postanowił zastosować toporną taktykę szarży. Wiedział, że może się to skończyć źle, ale chciał jak najszybciej odzyskać swój miecz - obywanie się bez niego mogło go na prawdę sporo kosztować. Strata Oręża Obaliana była potworną wizją. A teraz był czas, aby przeżył swój chrzest bojowy z boskim mieczem. Ruszając od boku stwora, w kierunku nogi z sierpem biegł nisko schylony, gotowy do uniku. Po czym podchodząc od tyłu wbił sztych tuż nad sierp w nodze stwora, wbijając ostrze Błysku w okolice tyłów kolana i siłą podważając Lucjona, by ten wysunął się z rany.

Myślowo prosił go o przekształcenie się w normalny, gładki miecz.

Argon - 2013-01-13, 22:38

Argon upadł głucho na plecy. Przez chwilę był zdezorientowany lotem i upadkiem. Na szczęście jego mroczna zbroja ochroniła go od obrażeń. Potrząsnął głową, zgarniając z twarzy kosmyki włosów. Kilka metrów przed nim nadal stała kupa mięcha zmierzająca w jego kierunku.

- NOSZ KURWA…. –wyjęczał próbując czym prędzej podnieść się z piasku. Rzucił się w kierunku tarczy mając nadzieje, ze będzie ona ostatnia linią jego obrony. Nie wiedział ile tej pokrace zajmie czasu na dotarcie do niego, zwłaszcza z wbitym w nogę mieczem. Mógł jedynie kalkulować sekundy w głowie.

Zaprzysiężony przez ten czas ponownie zbierał w sobie mroczną energię. Stanął z tarczą w pozycji w pełnej obronnej. Kiedy potwór zamachnie się na niego kotwicą, uwolni zebraną moc w postaci czaru Splunięcia, które ukierunkował w jego pokiereszowany już strzałami głowę, konkretnie okolice oczu. Trucizna powinna zadziałać błyskawicznie.

Kiedy Argon zauważy, że trucizna przyniosła pożądany efekt, spróbuje powtórzyć pchnięcia w czułe miejsca.

Vanilla - 2013-01-13, 23:22

Endrigus
Zaklęcioostrze leżało sobie spokojnie pośród towarzystwa spacyfikowanych mulaczków. Nikt nie chciał się nim zająć, toteż nieco niepokoiło go kiedy właściwie potworki odzyskają świadomość i zaczną go pałaszować. Póki co nie był w stanie zebrać w sobie sił by przewrócić się na plecy.

Spawarka
Sharin stał sobie spokojnie, ciągle pod wrażeniem rzuconego zaklęcia.

Argon/Altaris
Potwór nie był w stanie przypuścić już szarży. Szedł powoli w stronę Argona który zdążył się ogarnąć i podnieść z ziemi. Ruszył w kierunku tarczy.

Altaris za ten czas dobył kolejne ostrze, wykonał szybki wślizg i wbił pod kątem Błysk w nogę potwora, który jęknął żałośnie. Elf pogmerał nieco, trzymając drugą ręką Lucjona. Mulak zamachnął się kotwicą do tyłu. Tym razem Altaris nie miał tyle szczęścia - został trafiony w bok. Wraz z obiema brońmi odleciał metr dalej, trafiony płaską stroną obucha. Impet nie był potężny, ale elf poczuł łamane żebro. Przynajmniej miał broń.

Andariel nie pozostał bezczynny. Skrócił dystans i strzelił w ranną nogę. I o to właśnie chodziło. Potwór już teraz powłóczywszy odwrócił się tak, aby widzieć wszystkich napastników i... zaczął się powoli wycofywać w kierunku morza, zasłaniając swój pysk kotwicą.

Splunięcie nie trafiło w oczy, co najwyżej w podgardle potwora. Najwyraźniej nie wyrządziło mu to wielkiej krzywdy, gdyż stale się cofał.

Debowy_Mocny - 2013-01-13, 23:26

Endrigus, postanowił użyć swoich sił i wyczołgać się z dala od potencjalnego niebezpieczeństwa (Małe muloki i ten duży mulok)
Avenker - 2013-01-14, 17:36

Kurwa, cholerne komponenty. Gdy tylko przeszedł szok po zaklęciu i półelf doszedł do siebie. Szybko zlustrował pole walki, od razu zauważając wycofującego się żółwiopotwora. Pierdole te pioruny, pomyśał Sharin ponownie koncentrując się do rzucenia kolejnego czaru. Przez chwilę kumulował w ciele energię. Gdy poczuł, że zgromadził już wystarczającą ilość, mag wykonał kilka gestów lewą dłonią, wypowiadając przy tym słowa czaru. Po skończonej inkantacji z dłoni maga wystrzeliła jaskrawa kula ognia, która bezszelestnie pomknęła w stronę wycofującego się potwora.
Vanilla - 2013-01-14, 18:12

Endrigus
Zaklęcioostrze traciło przytomność. Był za słaby by się wycofać.

Usłyszał jednak za sobą powoli ogarniający, cichy, nieco podekscytowany gulgot..

Sharin
Mag skupił się. Tym razem kula ognia poleciała wprost... i obiła się o kotwicę potwora. Płomyki ognia liznęły jego pancerz i pysk, nie wyrządzając mu większej krzywdy poza wzdrygnięciem się. Monstrum dalej się cofało, a jedna z jego łap sięgnęła już wody...

Argon - 2013-01-14, 18:20

Argon widząc jak bydlak zaczyna wycofywać się w kierunku morza zerwał się do pościgu.
- Nie ma o tym mowy, skurwielu!
O, nie. Nie po to mulaki zarysowały jego zbroje, żeby teraz tak spokojnie odejść. Byczy mulak najwyraźniej próbował iść tyłem, co chyba nie było najlepszym rozwiązaniem. I tak poruszał się znacznie wolniej z ranną nogą. Wykorzystując chwilowe załamanie jego morale Argon postanowił okrążyć mulaka i zajść go z boku.

- W przeszczepy go! – krzyknął do reszty pozostałej przy życiu. Wszystko teraz zależało od tego, czy uda się go unieruchomić. Argon próbował wymierzyć ciosy w jego poranioną już kończynę, ewentualnie drugą nogę poziomymi cięciami.

Kiedy potwór spróbuje się odwrócić, lub zamachnąć kotwicą, potraktuje go jeszcze raz zaklęciem rozkazu, tym jednak razem nakazał mu po prostu upaść, nieważne na którą stronę, ważne, żeby dolne kończyny ugięły się, a potwór się zachwiał. Jeśli się uda, Argon spróbuje przygwoździć mieczem jego pysk lub nogę. Jeśli nie zareaguje na polecenie, spróbuje go przynajmniej na chwilę sparaliżować i wykorzystać okazję.

Avenker - 2013-01-14, 18:27

- Kurwa. - mruknął pod nosem półelf. Jeszcze jedna próba, pomyślał. Ponownie skoncentrował magiczną energię. Tym razem jednak sięgnął do jednej z przywieszonych do pasa sakiew, wyciągając z niej kawałek srebrnego prętu. Zbierając siły do zaklęcia mag jednocześnie rozglądał się po polu bitwy, sprawdzając, czy nikt nie stoi na drodze czaru, który pomknie w monstrum. Jak tylko upewnił się, że jest czysto, półelf przygotował się do wystrzelenia Pioruna.. Po krótkiej chwili, gdy czuł pulsującą w żyłach moc, która szuka tylko sposobu na wydostanie się z jego ciała, Sharin wykrzyknął słowa zaklęcia, jednocześnie celując srebrym prętem w wycofującego się do wody potwora.
Debowy_Mocny - 2013-01-14, 18:33

Nie mógł się ruszyć jednak jego umysł był świadomy, przekierował swoją energię magiczną w swojej głowie, próbował w swojej głowię utkać z energii magicznej słowa telepatii, a słowa jakie otrzymał to były "TY KTÓRY SŁYSZYSZ, przybądź mi z pomocą" by powoli słowa utkane z magii wypuścić by poleciały i miał nadzieję że z innego wymiaru przybędzie jakaś potężna istota i mu uratuj zadek.
Altaris - 2013-01-14, 18:37

Widząc, jak wcześniej błyskawica trafia w jednego z ich towarzyszy, którzy pomagali bronić miasta, a teraz kula ognia wycelowana w Altarisa ledwo co chybiła celu i została rozproszona przed pancerzem przywódcy mulaków, Andariel zaklął i jego twarz wykrzywił grymas gniewu i chęci pomsty dla człowieka, któremu podobni zrujnowali mu życie, a które tak długo odbudowywał w Kopalni.

Naciągając strzałę z grotem spiralnym naciągnął cięciwę i widząc, że ma dogodną pozycję do rzucającego zaklęciami czaromiota, do którego był od przodu ustawiony po skosie, schowany między skrzyniami wymierzył spokojnie grot w stronę klatki piersiowej przeciwnika. Odetchnąwszy kilkakrotnie uśmiechnął się i puścił lotkę, a pocisk wyleciał w stronę maga.

Elf po chwili skoczył za skrzynie i beczki, aby uchronić się przed kontrofensywą i wydarł się wniebogłosy, nawołując w stronę Portu i zapewne przebywających tam marynarzy lub mieszkańców:
- Maaag! Maaaag! Uwaga mag! - po chwili chwycił za kolejną strzałę i spojrzał w kierunku czaromiota.


Altaris aż wydał z siebie okrzyk zdumienia i czystego strachu, gdy obok jego twarzy przeleciała kula stworzona z ognia. Jednakże nie było czasu, aby się nad tym zastanawiać. Prawdopodobnie była to broszka tego, kto wcześniej rzucił czar błyskawicy. No, ale teraz nadszedł czas kolejnej walki. Czas sądu. Sądu, nad stworem z oceanu, który w tak zdradziecki sposób napadł na ich ludzkie miasto.

Pochylając się elf nabrał prędkości, chowając Błysk do pochwy, a klingę Lucjona lekko wydłużając i zmieniając jej szerokość na mniejszą. Starał się, aby ostrze było jak najbardziej ostre i gładkie, jakby dopiero co ostrzone było najlepszą osełką.

Nabierając impetu wojownik widząc, że kapłan Beliara próbuje odwrócić uwagę potwora i zaatakować nogi skorzystał z tego, że stwór jest chwilowo niedysponowany i otaczając go od flanki skoczył na jego ramię, jedną ręką przytrzymując się pancerza i podciągając na plecy, podczas gdy drugą uniósł i wbił z impetem pomiędzy głowę a skorupę monstra. Potem dołożył drugą rękę i trzymając się rękojeści, by nie spaść zmienił ostrze w haczykowate, pokryte różnorakimi, wyrywającymi mięso ząbkami i pociągnął miecz do góry, próbując go wyjąć i zeskoczyć na piach.

Vanilla - 2013-01-14, 18:53

Argon zaczął okrążać potwora. Po chwili stąpał po mokrym piasku. Bestia odwróciła łeb w jego stronę, uniemożliwiając sobie określenie co w tym czasie zrobią inni.

Altaris ruszył z pełną prędkością w stronę potwora. Miecz zmienił kształt, był gotowy. Był już dosłownie kilka metrów, zdążył zamoczyć już nogę w wodzie i skoczyć, gdy..

JEBS

Trzask. Białe światło. Promień trafił potwora prosto w kotwicę. Altaris był bardzo blisko - siła odrzuciła go plecami na plażę i na chwilę ogłuszyła. Argon odczuł dyskomfort rozładowania elektrycznego.

Potwór stanął jak wryty i upadł na brzuch. Jaskrawy promień oślepił Andariela, który w tym czasie celował w maga. Puścił strzałę, która minęła Sharina i wbiła się w piasek kilka metrów od stopy Argona.

Endrigus poczuł jak coś przyczłapuje do niego od strony lewej ręki i gulgota radośnie. Nie było to komfortowe uczucie...

Debowy_Mocny - 2013-01-14, 19:01

Endrigus skupia swoją energię magiczną. Nadaje tej magii konkretny cel. Owa magia wtapiała się w ciała wszystkich mulaków by potem opuścić cielska muloków zabierając wodę z ciał mulaków, cząsteczki magii który były nasączone wodą kierowały się w stronę morza, to powinno nieźle wysuszyć mulaki, a wiedząc że mulaki to istoty wodne to na pewnie nie spodoba im się fakt że ich ciała powoli tracą wilgoć, być może to będzie dla nich zabójcze.
Argon - 2013-01-14, 19:07

- Kurwa, nareszcie do jasnej cholery!
Argon odsapnął chwilę, ale nie był pewien, czy mulak jeszcze sapie. Ostrożnie do niego podchodził. Jeśli zauważy w nim jeszcze jakieś ślady życia wbije mu miecz w okolice pyska.

Następnie rozejrzy się po pobojowisku sprawdzając kto ocalał. Szczególnie chciał się dowiedzieć co to za pieprzony mag utrudniał im walkę. Jeśli dostrzeże jakieś półprzytomne pomniejsze stwory natychmiast sie nimi zajmie nim odzyskają pełną sprawność.

Vanilla - 2013-01-14, 19:38

Mulak nie wydawał się sapać, ani nawet przewracać oczyma. Po prostu leżał, jego długa kotwica wyciągnięta przed nim.

Argon nie był hazardzistą. Miecz powędrował w mózg potworka, przebijając się przez twardą warstwę.. czegoś.

Dostrzegł mulaka zabierającego się za pałaszowanie Endrigusa. Dość szybko wydał mu polecenie wycofania się w kierunku morza, czym zdobył sobie kilkanaście sekund niezbędnych do doskoczenia do Zaklęcioostrza i wycięcia reszty mulaków w pień.

Oczywiście pozostała kwestia maga, który zadowoloby stał sobie na plaży, cudownym zbiegiem okoliczności uniknąwszy strzały pod żebro. Był teraz w nieco niekomfortowej sytuacji. Znajdował się między dwoma wkurzonymi wojownikami, z których przed chwilą jednego raził prądem. Za nim znajdował się elficki łucznik i reszta miasta, nie słynąca bynajmniej z sympatii do magów..

Debowy_Mocny - 2013-01-14, 19:46

- O ja pierdole, nie doceniłem tego dużego skurwiela.
Endrigus wymamrotał, chociaż ciężko było mu to wypowiedzieć w takim stanie ale na szczęscie endrigus nie jesy miękki aż tak.
-Byłbym wdzięczny jakby ktoś by mi pomógł wylizać się z ran.
Wypadły kolejne słowa z ust najemnika.
- Najlepiej jakaś sympatyczna i ładna kobieta, ale przyjmę każdą pomoc

Argon - 2013-01-14, 19:48

Gdy Argon zauważył, ze sytuacja z inwazją potworów jest opanowana odetchnął z ulgą. Splunął ze wstrętem na ścierwo mulaka. Dawno się tak nie zmęczył. Straty były spore, ze straży praktycznie nic nie zostało, ostał się jedynie najemnik i dwóch elfow.

No i mag. Argon wytarł miecz z posoki przesuwając go po płaszczu jednego z martwych strażników. Następnie bez wahania podszedł do maga i nie czekając na jego reakcję przywalił mu z sierpa pancernej rękawicy.
- Ty pierdolony chuju!
Widząc za magiem zlatujący się tłum Argon zrozumiał, że ten mag już wystarczająco sobie przejebał. Chciał go przebić, jednak szybko zreflektował się. Przyłożył jedynie ostrze do jego szyi bacząc, by nie próbował rzucać żadnych zaklęć. Jeśli zrobi coś podejrzanego poderżnie mu gardło natychmiast. Jako kapłan Beliara nie miałby oporów.

Jeśli Argon dostrzeże, że mag zaczyna uciekać ruszy za nim w pogoń i będzie próbował wymierzyć cięcie w nogę, lub przynajmniej go jakoś pozbawić równowagi, podciąć i unieszkodliwić.

Avenker - 2013-01-14, 20:02

Gdy tylko potwór padł na glebę Sharin szybko rozejrzał się dookoła szukając drogi odwrotu. Po pierwszym zaklęciu stosunek wojowników do niego może nie być za ciepły, zwłaszcza, że jest magiem. Cóż, pozostało mu wycofać się. W innym wypadku może skończyć z mieczem w brzuchu w najlepszym wypadku.

Półelf widząc, jak czarnowłosy wojownik zbliża się do poczwary, mag wykorzystując sytuację odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę zabudowań. Tuż przed nim stał elf z łukiem w dłoni. Jeśli tylko zobaczy, że łucznik unosi broń, przygotowując się do strzału Sharin momentalnie, niemal odruchowo wystrzeli w niego strumieniem magicznej energii. Jednak, gdy elf nie będzie wykazywał chęci ataku bądź zatrzymania go, cały czas obserwując go, czarodziej ominie go łukiem, kierując się w stronę znajdujących się za nim zabudowań.

Półelf będzie również starał się kątem oka obserwować pozostałych wojowników będących za jego plecami, zwłaszcza czarnowłosego mężczyzny, roztaczającego dziwną, niepokojącą aurę. Nie podobał mu się ten osobnik. Sharin zwróci na niego szczególną uwagę. Nie wiedział czemu, ale półelfowi wydawał się on najgroźniejszy z całej portowej zbieraniny.

Altaris - 2013-01-14, 20:17

Mag nie zatrzymywał się w atakach - nadal był groźnym przeciwnikiem, a Andariel nie mógł pozwolić sobie na kolejne ryzyko trafienia Altarisa. Postanowił ostrożnie wychylić się zza skrzynek z już nałożoną strzałą i sprawdził przy okazji, czy wiatr nie jest zbyt silny. Jeżeli jest, to się do niego ustatkowuje i wystrzeliwuje kolejny pocisk w kierunku nieopancerzonego maga, byle go trafić i pozbawić możliwości rzucenia czaru. Musiał to być jeden z tych doskonałych strzałów, jakimi nawet podczas wiatru Andariel powalał ogromne stworzenia i masywne zwierzęta. Nie mógł zawieść...

Nie mogę pozwolić, by nasza misja się nie powiodła. Od tego zależą losy naszej rasy!

Powinien zdążyć wystrzelić, zanim mag rzuci zaklęcie i zdąży go oślepić. Po strzale Andariel chowa się za stos skrzyń w taki sposób, aby go też nie przywaliły.

Po chwili zaś wyskakuje z napiętą strzałą zza skrzyń i celuje w nogi, nad kolanem.


Szermierz spojrzał na padającą bestię, a potem na leżącego na ziemi najemnika. Wiedział, że przydałoby się mu pomóc, ale dostrzegł, że już zabiera się za to kapłan Beliara. Właściwie, to jedynym problemem pozostawał atakujący ich mag - mulaki nie żyją, wroga na horyzoncie nie widać. Czas wracać wgłąb lądu i pokazać czaromiotom, gdzie ich miejsce - na szubienicach.

- Kurwa wstawaj, nie mamy czasu! - krzyknął do leżącego na ziemi najemnika, na którego lekko się zdenerwował. Chociaż nie. Bardziej zdenerwował się na to, że dał się porazić piorunem. No, ale cóż. Magowie tacy byli, że byli nieprzewidywalni i silni, a jak przyszło co do czego, to dostawali okresu w gacie i uciekali do swoich przeklętych wież.

- Ejże.. Mag... - zwrócił uwagę kapłanowi, samemu obracając w dłoniach Lucjona, którego klingę ukształtował na zwykły, finezyjny, wyważony, obosieczny miecz. Dał także do zrozumienia, że nie zamierza puścić tego płazem. Musiał w końcu zyskać jakoś autorytet miasta.

- Pies Ci mordę lizał! - krzyknął do zakapturzonej postaci ciskającej magią i wiedząc, że jest osłaniany przez strzelającego z łuku Andariela, który powinien przerywać zaklęcie pobiegł prosto za magiem, rzucając się w pościg, jakby co używając także przekoziołkowania po ziemi jako uniku, by zniknąć z pola widzenia czarodzieja i tym samym nie oberwać zaklęciem. Gdy uda mu się go dogonić, najzwyczajniej w świecie wyskakując w jego kierunku i silnym cięciem poziomym ze skrętem bioder próbuje wyrwać mu flaki swoim śmiercionośnym Lucjonem.

Słuchaj, Rozenzweigowa ma na sprzedaż psa?

Vanilla - 2013-01-14, 20:53

Altaris nie miał najmniejszych szans na ruszenie w taki sposób aby czarodziej stracił go z pola widzenia. Na szczęście porażenie w żaden sposób nie uszkodziło jego ciała, więc już po chwili ostrząsnął się i z gracją ruszył w stronę wroga. Podobnież Argon, także ruszył w kierunku maga powolnym krokiem, z mniejszą krwiożerczością niż elf. Niesamowite, elf Obaliana bardziej morderczy od kapłana Beliara.

Sharin odwrócił się i ruszył w kierunku zabudowy szybkim krokiem. Zauważył jak pośród skrzyń elf naciąga strzałę. Sharin zawiązał zaklęcie - ale nie miał czasu na przygotowania. Strzelił Falą na odlew w kierunku skrzyń, wykonując jedynie niepełny gest. Miał niesamowite szczęście. Bezsensownie rzuconym zaklęciem zgrał się z Andarielem który właśnie wypuścił w jego stronę strzałę, a skupiony strumień odbił strzałę, po czym powalił Andariela. Dwie ze skrzyń upadły, nie wyrządzając krzywdy elfowi który wziął tą możliwość pod uwagę podczas przygotowywania się do strzału.

Za Sharinem znajdowali się dramatycznie zmniejszający odległość Argon i Altaris. Obaj mieli w rękach ostre instrumenty, a cięcia nimi będą należały do wątpliwie przyjemnych. Wojownicy nie zatrzymali się widząc strażników. Altaris wykonał wślizg i sztych w kierunku łydki Sharina. Trafił ostrze wbiło się na niewielką głębokość, jednak dostatecznie zabolało to maga że ten runął na piach. Podnosząc głowę, widząc nadchodzących strażników i wypluwając piach z ust poczuł uderzenie pancernej rękawicy w plecy, blisko nerki.

Wojownicy zauważyli kilku ludzi wybiegających za zabudowań. Może kilkunastu. Mieli miecze, kusze, łuki. Najwyraźniej widzieli jak elf upada, nie rażony zupełnie niczym. Wypadli na wprost Sharina. Sytuacja była jednoznaczna.

Strażnicy byli w rozproszeniu i okrążali półelfa leżącego. Ci którzy mieli broń dystansową, celowali właśnie w niego.

-CO TU SIĘ DZIEJE? ŁAPY PRECZ OD NIEGO - ryknął kapitan - KTOŚ KRZYCZAŁ ŻE MAG! GDZIE ON JEST?

Najwyraźniej dostrzegł że problem mulaków został przed chwilą rozwiązany.

-Niech ktoś da medyka! - krzyknął jeden z mieczników, widząc powalonego i krwawiącego Endrigusa.

Debowy_Mocny - 2013-01-14, 20:56

Endrigus próbował z plecaka wyciągnąc jego ostatnią szmatkę z plecaka i przykryć nią ranę, by mniej krwawiła.
- Mam nadzieję że medyk jest ładną kobietą, niech teraz los niech będzie dla mnie miły pomyślał najemnik.

Argon - 2013-01-15, 00:13

- Tutaj. – bąknął Argon na pytanie kapitana straży. Złapał maga za fraki podnosząc i stawiając go na równe nogi przyglądał mu się teraz uważnie. Dopiero teraz mężczyzna skojarzył tą twarz. Cholera, to był Sharin. Kiedy był jeszcze kapłanem Angrogha płynęli razem imperialnym statkiem jakieś dwa miesiące temu. Zbiło go to trochę z tropu, więc postanowił nie drążyć tematu czarodzieja.

- A tak przy okazji, nie ma za co. – rzucił w stronę strażników - Walka z kilkudziesięcioma mulakami nie sprawiła nam żadnych kłopotów. Niestety wasi chłopcy chyba nie wytrzymali tempa. Jeśli wszyscy są w takiej formie to współczuję.

Argon pogardliwie rzucił pod nogi strażnika zabraną wcześniej tarczę.
- Poza tym, wasz sprzęt jest do dupy.

Altaris - 2013-01-15, 15:28

Andariel widząc wsparcie schował swój łuk i zawiesił go na plecach, a strzałę, którą miał w dłoni z powrotem włożył do kołczanu. Widząc całe to zamieszanie spojrzał na maga i zdziwił się wielce, ściągając brwi i wpatrując się w owe oblicze. Nie przypominał ani dumnego elfa, ani chciwego człowieka. Może był spoza Eredanu? Albo był Przyzwańcem.

- To ja krzyczałem... - zaczął elf do kapitana strażników, po czym widząc, że nikt inny nie dokańcza jego monologu oprócz napomknięcia Beliarowca, westchnął i kontynuował - Z rana wpadł do karczmy jakiś człowiek obwieszczając, że na nasze miasto napadły jakieś potwory... Co tchu pędziliśmy z moim kompanem i obecnymi tutaj dwoma chyba najemnikami w tą stronę...


Widząc, jak bardzo przejmuje się jego towarzysz, Altaris podszedł bliżej, by dodać mu otuchy. Schował też Lucjona do pochwy na plecach, potakując przy okazji na potwierdzenie słów Andariela. Odetchnął i rozejrzał się po pobojowisku - odwalili dzisiaj kawał niezłej roboty. Miał tylko nadzieję, że nie wpadną teraz przez to w jakieś tarapaty, zamiast odebrać jakąkolwiek nagrodę. Chociaż dla elfa ważniejsze były informacje i podsłuch, niż nagroda. Co nie znaczyło, że trochę sobie tego przyzna.

- To był bardzo ciężki bój... Potworów było wiele, a był i jeszcze tamten mocarny brzydal... - kontynuował Andariel, smukłą ręką wskazując w kierunku plaży i owego dziwnego, sporawego stwora dzierżącego kotwicę. Po chwili odetchnięcia więc mówił dalej, biorąc na siebie obowiązek wyjaśnień.

- Niestety zostaliśmy zaatakowani przez maga... - powiedział, po czym nagle urwał...


- To było jako takie wyzwanie... - przerwał mu Altaris, rzucając z przepraszającym wyrazem twarzy w jego kierunku, po czym dodał, kończąc ich krótką, wspólną wypowiedź - Skurwiel z nas odgromniki robił i próbował upiec... Ale najwyraźniej nie docenił ludzi z Portu - po skończeniu swojej frazy uśmiechnął się nieznacznie. Chciał stwarzać pozory, które pozwoliłyby na to, aby strażnicy utożsamiali go z ikoną tego miasta, a nie jakimś obcym przybłędą z Kopalni. Może uda mu się coś zdziałać...

Debowy_Mocny - 2013-01-15, 16:56

Endrigus dokładnie usłyszał że w pobliżu jest mag, ta wieść go zaintrygowała, bowiem mag może się okazać bardzo przydatną pomocą przy ogarnięciu jego magicznego daru.

Endrigus pomyślał.
- Mag w pobliżu, może się dla mnie okazać bezcennym pomocnikiem przy nauce całkowitego ujarzmienia energii magicznej we mnie, jednak zanim wydobrzeje to go zdązą zabić lub on zniknie bezpowrotnie. Przydałby się sposób na to żeby się sklepać z ran. Rana mnie tak już nie napierdala. Chwila, z rozmów wielu magów jakich nasłuchiwałem w karczmach, w moim tajemnym laboratorium magicznym oraz moich doświadczeń wiem, że energia magiczna jest w stanie na stałę zamienić się w co innego, kamień, dźwięk, ogień, woda, rośliny, a czasami nawet mięso lub nawet żywe ciało. Gdyby tak... przekierować magiczną moc w stronę ran, i spróbować zmusić magię do zamiany w ciało i odbudowania mojej lewej ręki... znając życie oni mają tak kijowych medyków że się skończy na stracie lewej ręki, czyli równie dobrze mógłbym się zabić bo byłbym niewiele więcej wart od starego kulawego kundla. Muszę się zdeterminować i sprawić bym był spowrotem sprawny, a jak mi się uda zanim ten mag zginie lub pójdzie w pizdu to poprostu będzie to wyjątkowo wspaniale.

Endrigus postanowił się skupić, ból był utrapieniem, ale chęć Endrigusa do powrócenia do stanu używalności była dużo mocniejsza od bólu.

Endrigus przekierował swoją energię magiczną w miejsce ran. Gdy przekierował dość dużo magii postanowił przejść do drugiego planu. Próbował siłą woli, jakby w myślach kazał cząsteczkom magii, by te przekształcały się w skórę, kości mięśnie oraz inne organy stanowiące integralną część ręki, by cząsteczka po cząsteczce odbudowały uszkodzoną rękę przywracając do dawnej świetności a Endrigusowi żeby powróciła wola życia.


Na serio się zasmucę jak MG uruchomi swoje sadystyczne marzenia i mnie zrobi kaleką bez lewej dłoni a nawet ręki, bo wtedy nie będzie sensu grania taką postacią, a ja widzę w tej postaci wielki potencjał który się zmarnuje jak zrobicie z niego kalekę.

Avenker - 2013-01-15, 19:05

Sharin przez chwilę leżał na ziemi, zastanawiając się co robić. Rozmyślania półelfa zostały jednak przerwane, gdy poczuł jak ktoś podnosi go za ubranie i stawia na nogi. Jego oczom ukazała się twarz czarnowłosego wojownika. Zaraz, znam tego człowieka! Sharin omal nie wylądował spowrotem na ziemi. Argon! Może nie wszystko stracone. Coś mu jednak nie pasowało. Teraz roztaczał wokół siebie złowrogą aurę, mag wyczuwał w nim jakąś mroczną moc. Teraz jednak to nie miało znaczenia, Sharin miał większy problem w postaci oddziału strażników otaczających go. Nie było mowy o ataku ani o ewentualnej ucieczce. Musiał ściemniać.

- Spokojnie. - odparł mag do strażników. - Jeśli ktoś tu kogoś poza mulakami atakował to jedynie ten elf.

Vanilla - 2013-01-15, 21:01

Dwaj strażnicy podeszli do półelfa. Kusznicy ciągle celowali w niego - nie mógł próbował żadnych sztuczek. Odebrali mu broń i sakwy, po czym schwycili go za ręce.

-Wydaje nam się, ptaszku, że ci bohaterowie nie mają powodu akurat ciebie wrabiać. Ich było trzech, ryzykowali życiem. Porozmawiamy inaczej..

-Widziałem wyraźnie jak tamten elf z łukiem padał na ziemię, a nic go nie uderzyło! Dlaczego? - rzucił inny strażnik.

Zbyt skoncentrowani na sprawie Sharina Altaris i Argon nie zauważyli jak zza zabudowań wybiega grupka ludzi i podchodzi do Endrigusa. Po chwili jego silnie krwawiąca rana była przytkana prowizorycznym opatrunkiem, a silni mężczyzni dźwigali rycerza w kierunku zabudowań. Medycy zlustrowali pole walki, próbując określić czy jeszcze ktoś żyje, ale jedynie Endrigus nadawał się do udzielenia mu pomocy.
-Będziesz żył - odezwał się mężczyzna podtrzymujący opatrunek.

Sharin w tym momencie był już odprowadzany przez strażników. Można by rzec że nawet na nich wisiał, gdyż rana zadana przez Altarisa była wyjątkowo bolesna i utrudniała poruszanie się. Do wojowników podszedł sierżant strażników - w tym czasie dołączył już do tej grupki Andariel.

-Spisaliście się na medal, chłopcy - odrzekł wyraźnie zadowolony strażnik - ci których utłukli, najwyraźniej nie podołali zadaniu. Wróżę wam wielką karierę w straży, jeśli tylko byście tego chcieli - kontynuował - Właśnie takich wojaków nam potrzeba! Znacie swoje rzemiosło, a takim bohaterom nie odmówi nikt! Co o tym sądzicie - dokończył, patrząc się wyczekująco na rozmówców.

Debowy_Mocny - 2013-01-15, 21:04

Żyć to bym żył ale czy bym mógł nadal sprawnie walczyć w myślach powiedział najemnik. W sumie to nei miał nic innego do roboty tylko czekać aż go "naprawią"
Argon - 2013-01-15, 21:23

Argon patrzył jak straż zabiera jego dawnego towarzysza, zapewne na niezbyt miłą konwersację. W sumie sam się doigrał igrając ze swoją mocą na oczach ludzi. No ale nic, Argon nie miał zbytnio czasu na rozmyślanie o tym, ten cały sierżant straży już wchodził im w dupy bez wazeliny. Chyba są naprawdę zdesperowani, jeśli biorą do straży kogoś, o kim nie mają zielonego pojęcia.

Na samą myśl, że może służyć jakimś chłopom, którzy jakimś cudem awansowali robiło mu się niedobrze. Z drugiej strony będąc w straży mógłby mieć zawsze jakiś wpływ na to całe miasto. Częściowy immunitet, informacje no i żołd.

- Najpierw żądam nagrody za pracę, którą JUŻ wykonałem. A robotą nie pogardzę, ale nie mam zamiaru być czyimś trepem. Zaoferuj mi jakąś dogodną fuchę, albo zejdź mi z drogi.

Poczuł, że w jego ustach zabrzmiało to trochę niewdzięcznie, ale cóż poradzić, taki miał charakter.

Altaris - 2013-01-15, 21:56

- Magiczne ścierwo... - rzucił na odchodnym do prowadzonego przez strażników maga z szydzącym i pogardliwym wyrazem twarzy, po czym splunął na ziemię wymawiając elfickie bluźnierstwo i odprowadził wcześniejszego przeciwnika wzrokiem. Jeszcze to coś próbowało na niego zwalić winę. Na niego! Altarisa Abalona, Ambasadora Elfów, w którego żyłach płynie królewska krew! Posłańca pomiędzy Królem Elfów, a ludzkimi władcami. Dobrze, że strażnicy nie byli tak łatwowierni, by mu uwierzyć. Słysząc dodatkowo słowa pochwały uświadomił sobie dopiero, jak wspaniałą robotę tutaj wykonali. Pokonali wiele stworzeń, których życie pewnie polegało na takich wypadach i zabijaniu ludzi. A mag? Pokonanie maga też powinno być wyzwaniem. Ale nie było...

- Nic specjalnego... - odbąknął wojownik, rzucając jeszcze przelotne spojrzenie więzionemu i znów spojrzał na przywódcę strażników Portu - To jest jakiś kuglarz, a nie mag... Niby magia wielka rzecz, a nie może się równać z tradycyjnym pieprznięciem klingą, prawda? - zakończył, uśmiechając się do strażników, a potem do Andriela, wysłuchując pytania o dołączeniu do straży i odpowiedzi kapłana Beliara.

Andariel wsłuchiwał się z wyczekiwaniem, po czym lekko otworzył oczy i uświadomił sobie pomysł Altarisa.

To dobry plan... Oby tylko się powiodło...


- Pamiętajcie jednak, że robota była wspólna... - dodał do swojego "towarzysza", z lekką niechęcią, widząc teraz na każdym kroku przejawy splugawionego charakteru. Spojrzał z lekką wyniosłością na strażnika i zmrużył oczy, myśląc nad czymś strasznie, po czym rzucił do owego "przywódcy":

- Jeżeli zaoferujesz mi coś ciekawego, to skorzystam... -

//Wybaczcie, że taki krótki post, ale tak mnie ząb boli, że pójdę spać

Vanilla - 2013-01-15, 22:13

-Powiem tak - odrzekł sierżant - jestem tylko zwykłym dowódcą. Nie mogę wiele. Ale wiecie co - odrzekł - spróbujcie pogadać z Ethanem, dozorca pana Cartera. Możecie co prawda iść do stoiska zaciągowego, ale tam was potraktują jak bydło. Cholernie późny wieczór już - wtrącił - opowiedzcie o tych mulakach, powiedzcie że jesteście od Karla - to ja - a on już będzie wiedział jak was potraktować. Sowicie.

Argon krótko i obcesowo zapytał się o żołd.

-Myślę że możecie liczyć na jakieś 2-4 sztuki żelaza dziennie, płatne jak wszystkim - pod koniec miesiąca. Do tego oczywiście wikt, chleb i prawdziwe piwo. Nie będzie wam źle - dokończył - Dość łatwo w straży można awansować, sam się staram. No to powodzenia.

Argon - 2013-01-15, 22:48

Mógł się tego spodziewać, że będzie musiał się jeszcze fatygować do jakiegoś wypizdówka, by łaskawie dali mu coś w zamian za uratowanie ich dupska. Cóż za poniżające. Argon wiedział, że musi przynajmniej zachowywać pozory uprzejmości. Przynajmniej póki nie dostanie w łapy nagrody od tych nierobów.

- A więc zgłoszę się do tego idio… znaczy się idę do niego.

Argon rzucił okiem w stronę elfa. W sumie miał z nim jeszcze o czymś pogadać, ale pewnie i tak się jeszcze spotkają u Cartera. Nic nie mówiąc Argon schował miecz i ruszył w stronę miasta.

Lowcakur - 2013-01-18, 00:17

<Do południowej części dzielnicy wszedł Albrecht, prowadząc swojego nowego towarzysza, Sharina. Po drodze wyjaśnił mu swoją część planu, która polegała na udawaniu zakupu nielegalnej halunówki, aby przydybać dilera na nielegalnym uczynku, a później jego obezwładnienie i wyciągnięcie wszelkich informacji na temat jego mocodawców. Trzeba zadziałać sprawnie i dość cicho, tak aby okoliczne lepianki nie zorientowały się o trwającej dywersji.

Obydwoje trafili wreszcie pod chatkę z wywieszoną czerwoną szmatą przy oknie. Albrecht podszedł do drzwi, nonszalancko zapukał i rzekł>

- My do Karola, po zimną wodę źródlaną!

Vanilla - 2013-01-18, 00:29

Z chaty wyległ nieogolony facet w poszarpanej koszuli. Zlustrował przybyszy tępym wzrokiem i... potwornie zląkł się faceta. Popatrzył się chwilę na niego i wszedł do lepianki. Przybysze usłyszeli tylko "-Karol, milicja do ciebie".

Z chaty wyległ podobny mu jegomość w poplamionej kurtce, chwiejnym krokiem. Wyciągnął cztery grawerowane monety i wręczył przybyszom po dwie.

-Tu, za te transporty dola - dodał, spuszczając wzrok i wpatrując się w podłoże.

Lowcakur - 2013-01-20, 21:31

<Przed samym wejściem Albrecht polecił towarzyszowi chronić mu plecy, po czym szybkim ruchem trzasnął Karola w łapy, prawdopodobnie wytrącając mu monety z ręki. Po czym wepchnął go do środka za pomocą nogi, wyciągnął schmeidera i potężnym susem stanął w drzwiach, rozglądając się po pomieszczeniu i po zebranych w nich osobach. Jeśli tylko któraś z nich popełni zbyt gwałtowny gest, Albrecht nie cacka się z takowym delikwentem i po prostu wbija mu ostrze topora w obmierzłe bandyckie ciało.

Jeśli jednak żadna z nich nie wykona gwałtownego ruchu czy nie będzie próbować ucieczki, groźnym, zastraszającym głosem Albrecht się zapyta>

- Ile halunówki sprzedajecie, skurwysyny?! Kto wam za to płaci, wy hultaje, niecnoty, wy bastardy spłodzone w rynsztokach przez tanią portową dziwkę i tresowanego niedźwiedzia?! Gadać, wy degeneraty, wy wrzody na ciele Bolgori! Byle migusiem, nie jestem cieprliwy i potrafię wybuchnąć gniewem!

<Albrecht, dla wzmocnienia przekazu, "miota się" w miejscu, spoglądając(otworami z hełmu garnczkowego) na wszystkich bandytów po kolei, jednak czyni to nieregularnie, raz na jednego patrzy krotko, to znowu długo, to znowu przeskakuje po nich jak ogień po wyschłych szczapach drewna. Dodatkowo lekko rusza toporem z lewa na prawa, zwiększając efekt gotowości do ataku i zrobienia rzezi. >

Vanilla - 2013-01-20, 21:48

-Co do kurwy - rzucił zaskoczony Karol, robiąc kilka kroków wstecz i lądując na ziemi. Monety oczywiście posypały się dookoła, zaś Albrecht wtargnął do środka. Zobaczył siedzącego na słomianej macie człowieka, półnagą kobietę obok i wolne legowisko, chyba Karola. W kącie leżały torby, najwyraźniej czymś wypełnione oraz kufer.

-Ba.. Ba. Baaa.. - beczał Karol. Najwyraźniej był pijany, zaś intruz zaskoczył go na tyle by zupełnie odebrać mu głos.

-Czego tu chcecie - ryknął mężczyzna obok - Nie jesteście ze straży, ani od Thoina!

Lowcakur - 2013-01-20, 21:56

- Kto wam dostarcza halunówke, skurwysyny?! Chcę tego wiedzieć. Oraz za wami stoi, wolnymi strzelcami na pewno nie jesteście. Gadać prędko, albo spale to wszystko w trzy dupy, z wami w środku. <Albrecht, dla dodatkowego efektu, mocno kopnął pijanego Karola między żebra. Jeśli to ich nie połamię, to Karol powinien uważać się za szczęśliwca. >

- Byle szybko, bo tego bandytę na dole rozpłatam, a was każe nabić na pal mojemu oddziałowi! <wykrzyknął szlachcic>

Vanilla - 2013-01-20, 22:12

Kobieta zaczęła krzyczeć. Głośno krzyczeć. Jeśli prędko się nie zamknie, mogą być kłopoty.

<TRZASK>. Albrecht z pewnością złamał Karolowi żebro, a może nawet i dwa.

-Kurwa - krzyknął Karol, biorąc oddech po uderzeniu - dobra, powiem, powiem! Ugadujemy się z kupcami Cartera na transport na lewo, strażnicy też trochę pomagają! Daj mi już spokój, facet..

Momentalnie otrzeźwionym wzrokiem popatrzył się na napastnika, po czym na łokciach wycofał się wgłąb lepianki.

Lowcakur - 2013-01-20, 22:27

<Albrecht normalnie nie bija kobiet, absolutnie. Lecz ona niebyła kobietą, była podłą kurwą sypiającą z bandytami. Czas jej zamknąć tą parszywą paszcze, siłą lub nie. Honor nie obowiązuje wobec osób, które same się go dobrowolnie pozbawiły.

Więc podszedł do niej, chwycił ją i na odlew zdzielił po gębie, raz drugi trzeci i rzuca ją spowrotem na barłóg. >
- Tylko jeszcze raz krzyknij, ladacznico, a skończysz z toporem w bebechach

<Po czym spojrzał się na Karola i kontynuował>

- A więc, kozi synu, ugadujecie sie z synami Cartera, tak? Znasz ich imiona? Starżników i kupców imiona, oczywiście. Jeśli tak, to gadaj, albo nie skończy się na połamanych żebrach! <groźnym i zdeterminowanym tonem Albrecht daje do zrozumienia, iż nie żartuję lub blefuje. >

Vanilla - 2013-01-20, 22:36

W momencie kiedy Albrecht ruszył w stronę kobiety, Karol spróbował dać dyla. Zerwał się na czworaka i poderwał się do biegu. Jego bieg zakończyło niestety pchnięcie przez Sharina. Pijus znowu wpadł do lepianki.

-O przepraszam - powiedział człowiek którego spotkali tu jako pierwszego, który wstał w reakcji na cios Albrechta - Jestem Zdzisław, zasadniczo, a to jest moja żona - Zofia! - parsknął śliną wojownikowi wprost w wizjer - I łapy precz od mojej żony!

Karol leżał w stanie błogiej nieświadomości. Cios i kolejny upadek zrobił mu co prawda niewiele, ale nie miał już sił wstać, a dopiero odpowiadać. Mruknął coś nieskładnie pod nosem, po czym chrząknął i zwrócił się do rycerza rozchwianym głosem:
-Co, proszę?

Lowcakur - 2013-01-20, 22:55

- To uspokój swoją, hm, "szlachetną" małżonkę i niech nie słyszę żadnych wrzasków. Źle działają mi na cerę i nerwy.


<Albrecht, mamrocząc coś pod nosem, wyciągnął mizerykordię i przystawił ją w pobliże podgardla Karola, delikwenta uprzednio przygniatając stopą do ziemi, nie siląc się na delikatność. >

- A teraz, koniec z tym cyrkiem. Albo polecą imiona, albo ten cymbał straci życie jako pierwszy. Decydujcie się szybko, liczę do pięciu. Raz, dwa... <i tak Albrecht sobie liczy. Gdy padnie cyfra pięć, po prostu wbija mizerykordię przez podgardle aż do mózgu. >

Vanilla - 2013-01-20, 23:10

Gdy Albrecht tylko wyciągnął ostrze, kobieta znowu zaczęła krzyczeć.

-Thanis, Madok - mruczał otumaniony Karol - Dalej nie pamiętam, puść bo się zatchnę...

-Ej - mruknął do wojownika, szturchając go Sharin - straż, dwóch gości, lekkie zbroje.

Lowcakur - 2013-01-20, 23:23

<Albrecht podszedł do Zdzisława, zdejmując nogę z Karola. Bez pardonu grzmotnął Zdzisława w głowę za pomocą rękojeści mizerykordii. Powinien paść nieprzytomny, nie potrzebuje dodatkowych przeciwników za plecami. Schował sztylet w pochwie i złapał oburącz za swojego schmeidera.

Podszedł do swojego towarzysza. Kazał mu napiąć kuszę i wpakować bełt w pierwszego strażnika, który zbliży się do chaty. Drugiego załatwi osobiście, gdy tylko Sharin odda strzał, Albrecht zaszarżuje na jednego(lub w najgorszym wypadku) dwóch strażników, zadając im miażdżący cios wymierzony w ich klatki piersiowe. Lekki pancerz nie sprosta ciężkiemu ostrzu schmeidera. >

Vanilla - 2013-01-21, 19:37

Sharin załadował kuszę. Zdzisław osunął się po grzmotnięciu na ziemię.
-RATUNKU - krzyknęła kobieta. Strażnicy zdwoili tempo, biegli teraz w ich stronę truchtem. Albrecht wyszedł z chatki, zaś Sharin strzelił.

Poleciałooo.. nawet nie zbliżając się do strażnika.

-Mamy tutaj dwóch - krzyknął jeden z nich. Wyciągnęli broń i zwiększyli odstęp między sobą, uważnie podchodząc do lepianki.

Lowcakur - 2013-01-21, 21:19

<Albrecht nie zamierzał wdawać się w walkę na dwóch frontach. Cofnął się do chatki, każąc schować się tam również Sharinowi i rozkazał mu trzymać wartę przy drzwiach. W środku, z lekko trzęsącymi się rękoma podszedł do pakunków z halunówką, rozlał parę butelek na pakunku, z jednej butelki rozlał krótką i grubą ścieżkę płynu i to wszystko podpalił za pomocą hubki i krzesiwa. Skoro ma już informacje to i zniszczy lokalne zapasy tego paskudnego specyfiku.

Po wykonaniu roboty, bierze schmeidera w ręce, wychodzi przed chatkę wraz z towarzyszem i szybkim wzrokiem ocenia sytuację>

Vanilla - 2013-01-21, 21:25

Kobieta nadal krzyczała. Albrecht dobrał się do pakunków.
-DAJCIE TU POSIŁKI! - rzucił jeden ze strażników.

Sharin siedział w środku, psiocząc na głupotę wojownika. Zaraz zostaną okrążeni, bez opcji wyjścia. Przez okno przejdzie tylko atleta, a nie pełnopłytowiec!

Rozlał płyn. Probował przez chwilę rozpalić ogień. Nie udawało się. Jeszcze raz. Dupa. Kobieta krzyczała.
-Wyłazić stamtąd! - krzyknęli strażnicy. Byli już przy wejściu, jednak nie próbowali wchodzić dalej.

-MAMY TUTAJ DWÓCH GOŚCI, JEDEN W PŁYCIE! - krzyknął stojący po prawej stronie. Od północy mieli jedno okno, mogliby uciekać tamtędy.. Gdyby się zmieścili. Jeśli tutaj podpalą, nie będzie drogi ucieczki. Jeszcze raz.. Znowu się nie udało, cholera. Albrecht wciąż próbował podpalić halunówkę, z miernymi skutkami. Cholerstwo powinno się palić, jeszcze trochę czasu...

Lowcakur - 2013-01-21, 21:55

<Albrecht zaczynał powoli się denerwować. Wiedział, iż te strażnicze mendy na zewnątrz na pewno nie mają dobrych zamiarów, jak widać na załączonym obrazku współpracowali pewnie z mafią halunówkową. Czas się ich pozbyć.

Przypomniało mu się, iż posiada zapas oliwy do lampy. Jak wiadomo, oliwa dość ciekawie płonie. Rozlał jej ociupinkę na halunówkę, po czym spróbował skrzesać ogień tym razem. Nie ma szans aby się nie udało.

Gdy już podpali halunówkę, to wtedy bierze jedną sakwę z kompletu, moczy ją lekko w oliwie i podpala. Szybkim ruchem otwiera drzwi, oblewa oliwą najbliższych strażników i rzuca w nich płonącą szmatę. Nauczył się tego manewru jeszcze w Akademii.

Po rzuceniu płonącą szmatą i podpaleniu strażników Albrecht chwyta oburącz swego Schmeidera, wypada na zaskoczonych manewrem strażników i siecze wszystkich znajdujących się najbliżej chaty. W międzyczasie każe swojemu towarzyszowi zrobić jakikolwiek użytek z jego osoby i obojętnie jakimi sposobami wspomóc go w walce >

Vanilla - 2013-01-21, 22:03

Udało się. Halunówka płonęła jak złoto. Kobieta starała się uciec przez okno, dokumentnie je zatykając. Niech sobie żyje.
-KURWA, PODPALILI! - krzyknął jeden ze strażników. Miał rację, zaraz potem dostał prosto w twarz chlustem oliwy.
-Skurwysyn - krzyknął strażnik, próbując wejść do środka. Na to akurat liczył Albrecht. Człowiek wypadł wprost na Schmeidera. Pchnięcie ostrym narzędziem prosto w głowę pozbawiło strażnika przytomności, a może i życia. Drugi nie miał już możliwości jak walczyć. Albrecht szybkim krokiem wyszedł z lepianki i zdzielił drugiego. Z chatki dobiegał już swąd płonących szmat - pewnie zajęły się ubrania Zdzicha oraz słomiana mata...

Lowcakur - 2013-01-21, 22:14

<Albrecht postanowił zmyć się z placu boju. Wykonał swoje zadanie, pozbył się siedziby dilerów halunówki, spalił ogromne jej samej zapasy i na dodatek wyciągnął informację co do imion kupców. Dzień wliczony na plusy, jeśli tylko uda mu się ujść bezpiecznie z tej cholernej dzielnicy.

Krzyknął do swojego towarzysza, aby uciekał do tego miejsca, gdzie się spotkali dzisiejszego dnia. Po czym biegiem ruszył w stronę karczmy w której był jego informator.

W razie spotkania strażników szarżuję na nich i tnie na odlew kożystając z pędu i ciężkieog ostrza>

Vanilla - 2013-01-22, 16:02

Avenker, Łowca - kontynuacja zbójowania tutaj

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group