End of Days

Kopalnia - Wejście

Faust272 - 2012-12-17, 13:35
Temat postu: Wejście
Ogromne wrota ze stali wzmocnione stalą na stalowych zawiasach ze stalowymi guzami. Przy nich dwóch strażników wysokich jak brzozy, szerokich jak szafy. Oczywiście zakuci w stal. Do środka przepuszczają każdego przez zawsze otwarte drzwi, ale od wewnątrz jest ich 3 razy więcej, którzy obserwują, kto wychodzi.

Jeśli wchodzisz i nie próbujesz sztuczek, nikt nie zwraca na Ciebie uwagi.

Gdy jednak wychodzisz zatrzymuje Cię pierwszy lepszy i uprzejmie pyta:

- A gdzie się Pan wybiera?

Luny - 2012-12-24, 15:35

Grindan dotarł do swego celu - przed nim stały wrota kopalni w której tętniło życie; Miał złe przeczucie co do tego miejsca, niemniej jednak nie miał wielkiego wyboru. Lepszy chłód wydrążonej w skale jaskini, aniżeli mordercze gorąco piasków pustynnych, które tylko czyha na ofiary. Nie czekając więc, szedł dalej, omijając obojętnych strażników, trzymając dłoń przy pasie gdzie schowany był jego drogi mu kompan - sztylet. Czuł że w tym miejscu przyda mu się najbardziej.
Tak tylko chronologicznie się wprowadzam, nie oczekuje odpowiedzi ;)
Pytanie: jeśli chce wyjść, to jednak przez ten sam temat, tak?

Tak, ale to nie znaczy, że Cię wypuszczą, jak pewnie się już domyślasz.

Altaris - 2013-01-04, 23:20

Altaris postanowił kierować się wraz z Marvem do Bolgorii, wzdłuż linii górskich szczytów i łańcucha wzniesień.

Postanowił, że to miejsce będzie dla niego najlepsze jako kolejny etap wyprawy. Musiał przecież dostarczyć list do władcy Bolgorii.

-Czy wiesz, ile jeszcze jest takich mieczy, jak Ty i jak je znaleźć? - szepnął cicho do rękojeści swojego nowego miecza, Lucjona, który trzymał na plecach, gdy trochę oddalił się od Marva.

Po chwili, po zadaniu pytania dołączył do swojej teraz trzyosobowej kompanii i rzucił wiekiernikowi stłamszone spojrzenie.

-Co teraz zrobicie? Ty i Twoja rodzina? Poradzicie sobie? - rzucił, kierując się do bramy kopalni.

Może i byli to ludzie. Niezbyt z nim związani, ale polubił towarzystwo wiekiernika, co rzadko mu się zdarza.

Zazwyczaj stroni od wszelakich znajomości, nie rozmawiając z nikim - przynajmniej od czasu śmierci Breivana i wojny domowej na wyspie Istorach.

Widząc zarys bramy zmrużył lekko oczy. Spodziewał się czegoś innego - czegoś bardziej okazałego.

Faust272 - 2013-01-04, 23:28

- A bo ja wiem? Jakoś to będzie. Zbiorę trochę informacji i dowiem się jak tutaj sprawy działają. Popilnuj mojej żony, a ja wybadam co i jak.

Marv skinął głową i zniknął wśród Baraków.

Kobieta podeszła do Altarisa i uśmiechnęła się do niego przyjaźnie trzymając dziecko w ramionach.

- Możemy gdzieś się zatrzymać i coś zjeść?

Altaris - 2013-01-05, 01:56

Jednooki spojrzawszy na nią spróbował odwzajemnić wymuszenie uśmiech, co wyszło w postaci okropnie wyglądającego, niedbałego grymasu.

Rozglądając się po okolicy widział jedynie bunkry, baraki i chaty sklecone ze wszystkiego, co było pod ręką - nie była to najlepsza okolica do stołowania się wraz z kobietą i dzieckiem.

Szczerze, to wątpił, czy natknie się tutaj na jakiekolwiek oznaki karczmy, restauracji czy czegokolwiek, co byłoby dla ich trójki zdatne.

-Na razie poczekajmy na Marva... - rzucił w stronę kobiety sądząc, że zaczekanie na jej męża z decyzjami o ruszeniu się z miejsca jest dobrą decyzją.

Samodzielnie jednak wypatrywał jakiegokolwiek szyldu lub przybytku, w którym będzie można zjeść coś taniego i sycącego. Smaczne też mogło być. Jeżeli zaś coś takiego znajdzie, to poczeka na Marva, próbując zabawić kobietę jakąś opowieścią o bitwie lub wyprawie. Gdy ten się zjawi zaprowadzi rodzinę do przybytku.

Faust272 - 2013-01-05, 10:22

Jeden ze strażników przy wejściu w końcu nie wytrzymał i podszedł do nich.

- Wchodzicie czy nie? Blokujecie przejście!

Rzeczywiście. Kopalnia byłą wyjątkowo zatłoczona. Ludzie tabunami wychodzili i wchodzili. Karawany, kupcy, górnicy, kobiety, dzieci, strażnicy, żołnierze, najemnicy, posłańcy i ambasadorzy. Wszystko to się przelewało przez wejście. Stanie tutaj jest nie wskazane.

Ale nie tylko to było nieprzyjemne. Znajdowali się przecież na terenie pustynnym. Każdy szukał schronienia. Niebo było czyste, słońce świeciło i smażyło skórę, piasek wirujący z gorącym wiatrem wkręcał się w każdy otwór ciała. Po chwili Altaris miał go sporo w zębach o oczach. Zaschło mu w gardle.

Kobieta spojrzał błagalnie i smutno na elfa w momencie kiedy jej dziecko zaczęło płakać.

Altaris - 2013-01-05, 11:26

Elf westchnął, po czym prostując się rozejrzał po przelewającym się przez bramę tłumie i zaprowadził kobietę do środka, wprowadzając ją do kopalni, by jakoś schronić się tam przed słońcem, żarem i piaskiem.

Szczerze mówiąc, to Altaris nie był przygotowany na taką ilość ciepła i piasek - będzie musiał pewnie dużo cierpieć podczas wyprawy na Wyspę Istorach.

Wchodząc uważał na kieszonkowców, rozglądając się jednym okiem po zgromadzonych, próbując kwaśnym grymasem twarzy odstraszyć potencjalnych złodziejaszków.

Czuł ogromny dyskomfort, mimo, że nie był już wystawiony na działanie żywiołu - sama Kopalnia przyprawiała go o dreszcze. Takie masy ziemi tuż nad jego głową.

-Widzisz jakąś karczmę? - zagaił do kobiety Jednooki i przelotnie spojrzał się na dziecko, zachowując dziwny spokój i opanowanie. Szukał w Kopalni czegoś od razu przy wejściu, średniej klasy, gdzie witają podróżnicy i handlarze.

Gospoda, karczma, jadłodajnia. Jak zwał tak zwał. Szukał właśnie czegoś takiego.

Debowy_Mocny - 2013-01-07, 18:40

Endrigus będąc wraz z konwojem przyjrzał się w okolicy.
- A więc to jest ta cała Bolgoria o której ludzie dużo mówią, wygląda jak niektóre krasnoludzkie "wioski". Pomyślał najemnik.

Wszedł do środka kopalni omijając strażników.
- Widać że tutaj strażnicy lepiej wyglądają niż gdzie indziej. Pomyślał Endrigus znikając w głębi kopalni.

Lowcakur - 2013-01-12, 22:50

<Albrecht, syn Albrechta był dość zmęczony. W górach musiał przeczekać dłużej jak zamierzał, a i dorga przez pustynie nie należała do łatwych zadań. Na szczęście droga nie była długa i jako tako uczęszczana przez innych niedobitków. Często dzielili się posiłkami, no bo jak to tak nie wesprzeć kapitana cesarskiej armii?

Podszedł więc do strażnika, ściągnął hełm, złapał go pod pachą i rozpoczął gadkę>

- Mości żołnierzu, właśnie wracam z frontu i nie orientuję się za bardzo, w którą to stronę Port się znajduje. Dlatego chciałbym się dowiedzieć, czy w jego stronę karawana żadna przypadkiem nie zmierza. Z chęcią zabrałbym się z dobrymi ludźmi w tamtym kierunku. Wiecie cos może?

Faust272 - 2013-01-12, 22:57

Strażnik spojrzał na przybysza znudzonym wzrokiem. Wysłuchał go nie zdradzając większych emocji. Po czym wskazał mu drogę do Karczmy
kastyl - 2013-01-24, 19:51

Elf rozejrzał się dookoła siebie. Niemal wszędzie wokół rozpościerała się pustynia, jedynie w oddali widać było góry. Skierował się ku nim mając w pamięci to, co wiedział o Bolgorii zza czasów przed błyskiem.

Z tego co pamiętam w kopalniach panował carski regent. Jest to kiepski punkt zaczepienia, ale zawsze to jakaś wskazówka i perspektywa na przyszłość. Może tam znajdę kogokolwiek, kto wie cokolwiek o Cesarzowej lub o przywódcach rebeliantów.

Thor szedł jakiś czas przez pustynie, aż krajobraz zaczął się zmieniać na górski.
Tellan znalazł w końcu jakąś drogę i ruszył w kierunku Bolgorii. W trakcie wędrówki elf napotkał karawanę do której przyłączył się. Wcześniej jednak schował chowańca do plecaka tak, aby temu nie zabrakło powietrza i widział co się dzieje na zewnątrz, lecz żeby nikt go nie widział.
- Posiedź tu mały. Jak tylko będę mógł to wypuszczę Ciebie. -

Thor przedstawił się jako najemnik, który w czasie błysku był daleko w górach i przez cały czas od błysku mieszkał samotnie w górach i szukając kogokolwiek.
W czasie drogi wypytał się kupców o obecne sprawy polityczno-społeczne. Dowiedział się niewiele, jeśli chodzi o sprawy związane z jego misją, ale za to sporo o obecnych zwyczajach.

Kidy Tellan dotarł do bram kopalni, wszedł do miasta pytając się tylko strażnika o drogę do jakiejś karczmy.

Debowy_Mocny - 2013-02-01, 18:46

Enderus pojawił się przed wejściem do kopalni. Rozejrzał się dookoła.
Te wrota są wspaniałe. Szkoda tylko że stoją tu te 2 goryle, psują widok.

Enderus nacisnął mały przycisk w jego zbroi sprytnie ukryty pod mała metalową płytą.
Metalowa płyta będąca na jego udzie lekko się wysunęła. To był pojemnik z wodą pitną. Enderus zręcznym ruchem wyciągnął pojemnik, otworzył i zaciągnął parę łyków orzeźwiającej wody. Po czym spowrotem włożył pojemnik na miejsce, było parę kliknięć, i pojemnik znowu pełni rolę płytki w pancerzu.
Strasznie tu gorąco.

Enderus wszedł do środka kopalni. Postanowił tam znaleźć sposób jak pozbyć się sztuk złota i zamienić je na obecną walutę, potem ewentualna rozmowa z Regentem.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group