End of Days

Kopalnia - Regent Mophius

Faust272 - 2012-12-17, 07:09
Temat postu: Regent Mophius
Komnata regenta jest jedyną pozostałością dawnych czasów. Przestronna jaskinia została zamieniona na układ luksusowych pokoi z własnym ujściem wody, toaletą (TOALETĄ!) oraz eleganckimi, drewnianymi (DREWNIANYMI!) meblami. To chyba jedyne miejsce gdzie zastosowanie mają takie kosztowności jak drogie obrazy czy zasłony.

Regent albo tłumi gdzieś bunt, albo dogląda kopalni, albo pracuje u siebie w komnacie, albo nawet niech robi sobie dobrze. Ty i tak tutaj się nie dostaniesz. Taki włóczęga jak Ty nie ma co tu szukać.

***

Drewniane drzwi wzmocnione stalą zostały oznaczone tabliczką z napisem (REGENT). Dwóch strażników szybko wita Cię skierowanymi w Twoją stronę ostrzami mieczy.

- Czego chcesz śmierdzielu? - Jeśli jesteś nieznany.
- Masz jakiś biznes przybyszu? - Jeśli jakimś cudem dorobisz się renomy w Bolgorii.

Luny - 2012-12-24, 16:12

"Cholera" pomyślał Grindan, przyglądając się wejściu do sali regenta "Więc to tutaj". Wiedział że jeżeli szybko nie zrobi z siebie pożytku, to oni zrobią pożytek z niego, a praca w kopalni zdecydowanie mu się nie widziała; nie do tego był stworzony.

Los do tej pory był jednak po jego stronie, a fakt że wyglądał schludniej, był o wiele bardziej "świeży" niż banda tej hołoty zwanej strażnikami no i potrafił posługiwać się mieczem co może okazać się jego zbawieniem. Podszedł więc on do strażnika, po czym rzekł:

- Na imię mi Grindan z domu Selerianów - rzekł, kłamiąc na temat imienia swego rodu. Selerianowie byli rodem z którego pochodziła żona jego przyszywanego ojca. Wiedział więc o nich wystarczająco dużo, by pokusić się na tego typu kłamstwo. Wiedział też że Regent raczej o nich nie słyszał, jako że on nie słyszał nigdy o nim; a wiedział o wielu, przecież jego ojciec był kupcem który wiedział tak wiele - Mam prezent dla Regenta, który przyniosłem ze sobą z zachodu, prosiłbym o widzenie z nim. Chciałbym jednak wręczyć ten mały podarek osobiście. Jeśli Regent chce wiedzieć, jest to droga, zachodnia sól, suszone mięso, oraz znamienite suszone papryki - rzekł oczekując reakcji strażnika. Fakt faktem, niechętnie będzie mu pozbyć się tych dóbr które tutaj są na poziomie wagi złota w byłym cesarstwie. Był też pewien że regent ma już dobre zapasy dla własnego siebie, jednak przecież nie pogardzi paroma nowymi dodatkami które zdecydowanie każdy chciałby posmakować? - Proszę jeszcze powiedzieć regentowi, że mam wiele usług do zaoferowania - dodał z uśmiechem na ustach, starając się imitować te charyzmatyczne uśmieszki swego ojca, po czym oczekiwał reakcji strażnika.

Faust272 - 2012-12-24, 21:05

- Dla mnie możesz być nawet Zasrańcem z domu Porzygu.

Drugi strażnik zachichotał na dźwięk tego wspaniałego żartu.

- Swoje znajomości spod dupy Cesarzowej możesz sobie wsadzić w tyłek, a papryczki... w dupę, o!
- Hehehe

Strażnicy rechotali w najlepsze.

- MORDA W KUBEŁ PACANY!!!

Strażnicy natychmiast stanęli na baczność patrząc przed siebie. Ich reakcja była tak gwałtowna, że jednemu zsunął się kaptur kolczy wraz wyściółką.

Korytarzem szedł ogolony na głowie krasnolud z brodą związaną w dwa warkocze, które miał wetknięte za pas. Za nim szło 2 ludzi zakutych w bardzo dobrą stal. Krasnolud wyglądał jak starszym stopniem nadzorca. W ręku trzymał obnażony długi miecz.

Krasnolud spojrzał na strażnika bez kaptura. Chwile na niego patrzył, podczas gdy strażnicy skamieniali patrzyli przed siebie jakby zależało od tego jego życie.

- Gdzie masz kaptur?

Strażnik przełknął slinę.

- Ja... MELDUJ...

JEBS

Krasnolud błyskawicznym ruchem pieprznął go płazem miecza w potylice. Tamten zwalił się na ścianę, ale nie upadł. W miejscu uderzenia rósł siny guz.

- DLATEGO MASZ NOSIĆ KAPTUR, PIES CIĘ JEBAŁ.

Nadzorca zwrócił się do Grindana. Przedtem jednak zlustrował jego dłonie.

- A ty tu czego przybłędo? Dniówkę odrobiłeś? Gówno!

Potem zwrócił się do jednego w blachach, który z nim przyszedł.

- Zabierz go, niech odrobi swoje.

Człowiek zakuty w stal podszedł do Grindana i chwycił go stanowczo za ramię, by pociągnąć go ze sobą dalej.

Jeśli nie stawiasz oporu, to następna odpowiedź będzie w Biurze Pracy. Napisz co robisz tutaj, albo tam.

Altaris - 2013-01-06, 15:02

Cóż, upiekło mu się. Właściwie, to spodziewał się już tego, że zaraz krasnoludy zakują go w kajdany i zmuszą do przymusowej pracy.

Albo zabiją za to, że stawiał opór i pozbawił życia tuzin obecnych tutaj awanturników, bo z pewnością znaleźliby się tutaj tacy, co rzuciliby się na elfa z różnorakich powodów. On nie byłby dłużny - jego Błysk lub Lucjon rozszarpałyby przeciwników na części, odcinając im kończyny i rozrzucając po kątach karczmy w postaci smutnych i samotnych kadłubków.

Zdziwiło go to, że już nazywano go Panem. Nawet całkiem mu się to spodobało, ponieważ uśmiechnął się lekko słysząc jego miano i zerknął na kelnerkę, uświadamiając sobie, jak dziwnymi rasami są ludzie i krasnoludy. Nie to co on - perfekcyjny pod każdym względem elfi wojownik, przedstawiciel najsilniejszej w Eredanie rasy.

Uprzedzić Regenta... Czyli, że co? Że Regent ma ugościć go jakoś specjalnie? Czy nagle ktoś uderzy go czymś ciężkim w głowę i wrzucą go do lochu jako lichwiarza? Tak czy inaczej wiedział, że traktują go bardzo poważnie. Było to dla niego pewne podbudowanie i rekompensata za te ghule i piaskowe wiatry, na które się natknął. Oczywiście rekompensata, która wykluczała oręż Obaliana, który także był wspaniałą nagrodą.

Jednookiego bardzo zdziwił utopijny wygląd całej tej Kopalni i społeczeństwa. Wszystko pracowało w dziwnej, najwyraźniej działającej hierarchii. Być może to wszystko było tylko na pokaz, a za tym krył się prawdziwy obraz Bolgorii i tego całego Regenta?

Widząc elfa uśmiechnął się kącikami ust, ale nic nie odpowiedział. Miło, że nawet w takim miejscu jak to można spotkać przedstawicieli tej dumnej rasy. Może jeszcze nie wszystko stracone? Może jeszcze da radę jakoś się przekonać do tego miejsca? Nie, chyba jednak nie... Wiedział jedynie, że odwiedzi owy zakład. Może nawet z czystej ciekawości i tego, że warto odwiedzić pobratymca w takim miejscu.

Krok za krokiem spotykał kolejne dziwnie podejrzane sceny i widoki. Czyżby ta podróż miała go przekonać do Bolgorii i przygotować Regenta na spotkanie z Altarisem? Czyżby to było po to, aby jakoś go zmylić? Nie wiedział. Chciał po prostu dotrzeć do komnaty i mieć to za sobą. Gorąca kąpiel pomogła mu w tym wielce. Mógł się odprężyć i skupić na zadaniu, zapominając o zmęczeniu.

Wchodząc poczuł pewien komfort. Zrozumiał, że będzie miał do czynienia z kimś, kto nie jest barbarzyńcą i podobny jest dostojnikom z rasy elfickiej. Było przytulnie, rześko, a do tego powitały go służące. Lustrując ich wygląd Jednooki znów lekko się uśmiechnął pokrzepiająco, po czym zaczął spokojnym, głębokim, męskim tonem:

-Dziękuję, ale jak na razie nic specjalnego mi nie trzeba - mimo zapewnień został pozbawiony pancerza. Czy to ze względu na jego niebezpieczny wygląd, czy po prostu komfort chodzenia bez zbroi. Nawet pomógł trochę pokojówkom, rozpościerając ręce na boki, by pancerz szybciej zszedł z ciała.

Wyzbywszy się pancerza zaciągnął mocniej szatę, by ta zakryła trochę jego wcięcie na klatkę piersiową i poprawił swój kołnierz. Szarfę przepasał swobodnie, po czym rozruszał palce ze srebrnymi pierścieniami. Wyprostował nogi i rozsiadł się wygodnie w fotelu, spoglądając za swoim jastrzębiem. Nie skosztował jednak ani wina ani wody.

Widząc Regenta zdziwił się. Był blady, chorowity, ale równocześnie wyglądał na gibkiego i zwinnego. Spodziewał się krasnoluda, a nie człowieka, który prawdopodobnie miał za sobą przeszłość jako tajny agent, najemnik, lub ktoś inny, od kogo wymaga się szybkości, zdecydowania i szybkiego sztychu mieczem. Jego skóra była niczym u umarłego. Ale po co to mu wytykać, prawdopodobnie był tego świadomy.

Altaris po uściśnięciu dłoni uśmiechnął się i skinął głową, ale nic nie powiedział. Nadejście kobiety, która okazała się panią Bolgorii także zbył milczeniem, ale wstał z fotela i ukłonił się z szacunkiem. Gdyby to nie była tak wysoko postawiona osoba, to prawdopodobnie ucałowałby jej dłoń. Jednakże w tej chwili nie wypadało mu tego robić. Pomimo tego, że nie powinien, to zatrzymał na nią przez dłuższy czas wzrok, z początku omiatając jej całą postać, a potem dyskretnie zapamiętując każdy szczegół skupił się na jej oczach. Na samym końcu rozeznania spuścił oczy i wyprostował się w fotelu, siadając z większą gracją.

Naprawdę piękna i urodziwa kobieta... Mam nadzieję, że mnie nie zetną z powodu przyglądania się królewskim piersiom. Właśnie. Królewskim, czy nie?

Wyzbywszy się całego czaru dyplomacji przeszli od razu do prawdziwej rozmowy. Wiedzieli, co powiedzieć, a to się liczyło. Elf nie znał także wielu zasad etykiety, więc cieszył się, że konwersacja będzie rzeczowa i pozbawiona tych wszystkich ozdobników.

- To dla mnie zaszczyt. Wasza Wysokość. Regencie - zaczął, zwracając się do nich po ich tytułach, po czym odetchnął głęboko, ważąc następne słowa.

-Nie będę kłamał, że elfy, podobnie jak ludzie nie mają lekko w tych czasach. Zarówno Stare Królestwo na kontynencie, jak i Klany Młota oraz Ognia na Istorach... - tutaj rzucił okiem na pieczęć ambasadora i bez słowa oraz uśmiechu zbył ją po prostu bystrym spojrzeniem. Na pewno będzie przydatna.

-Nie chcę być także zbyt pyszny i napuszony, ale prawda jest taka, że jako powiernik owej misji jestem jedną z ostatnich desek ratunku dla tonącego statku, którym są moi pobratymcy... Pokładamy w Tobie, Wasza Wysokość ogromne nadzieje - tutaj spojrzał przenikliwie kobiecie w oczy patrząc, jak ona na to zareaguje, po czym odpuścił, kontynuując swój krótki, aczkolwiek bardzo ważny monolog.

-Powiem krótko. Zrobię wszystko, aby pokonać Beliara, oraz przywrócić mojemu ludowi wolność. Zrobię co w mojej mocy, by zjednoczyć Bolgorię pod Twoim panowaniem, Wasza Wysokość - zakończył, odetchnąwszy po żywym tonie swojej wypowiedzi. Właściwie, to uświadomił sobie, jak wielką wagę ma jego misja i jaka odpowiedzialność na nim spoczywa.

-Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna zarówno dla ludzi, jak i elfów - dodał na końcu, po czym lekko podniósł się z fotela, ze spokojem, zwinnością i gracją sięgnął po pieczęć Ambasadora, zważył ją w ręku i pobieżnie obejrzał ze stoickim spokojem, po czym odłożył ją na stół bliżej siebie.

Ambasador Altaris Abalon. Mam tylko nadzieję, że nie przesadziłem.

Faust272 - 2013-01-07, 13:49

- Doskonale. Uzyskanie kontroli nad Bolgorią leży w zakresie moich możliwości, to tylko kwestia czasu. Za to potrzebuję Ciebie, abyś udał się do miasta Port i wybadał tamtejsze nastroje oraz struktury władzy. Potrzebuję raportu o tych rzeczach, abym mogła przeprowadzić konkretne działania.

- Jesteś już wolny. Wyrusz jak tylko jesteś gotowy. Kiedy będziesz gotów do podróży, zgłoś się do Karczmy pokazując pieczęć ambasadorską. Już uprzedziłam moich ludzi.

Altaris - 2013-01-07, 16:44

-A więc postanowione - zaczął z uśmiechem Jednooki, wstając ze swojego fotela - Jeszcze dziś wyjadę z miasta... Właśnie. Potrzebowałbym konia, Wasza Wysokość - dodał po chwili.

Zapomniał przecież o tym, że musi przecież mieć wierzchowca, jeżeli chce gdziekolwiek dotrzeć. Nie będzie przecież przemierzał piaszczystej, gorącej równiny pieszo. To nie było jednym z jego marzeń.

-Wyruszę do Portu jeszcze dziś... - skończył, po czym kłaniając się nisko w stronę królowej i serdecznym gestem wyciągnąwszy dłoń w kierunku Regenta w geście pożegnalnym poprosił o zwrot ekwipunku oraz jastrzębia, po czym po krótkiej chwili wyszedł. Najzwyczajniej wyszedł, biorąc ze sobą oczywiście pieczęć Ambasadora.

Pomyślał o Marvie. Być może on też chciałby udać się z nim w taką wyprawę? Ale co powiedziałaby jego żona? Pewnie by się nie zgodziła.

Wychodząc podziękował służbie i z ogromną ulgą wyjął ze swojej torby żelazną tabliczkę, po czym udał się według naszkicowanej tam mapy do sklepu elfa z jedwabiami.

Lowcakur - 2013-01-15, 23:00

<do drzwi wzmocnionych stalą podszedł Albrecht, syn Albrechta. Zobaczył dwóch strażników, ich miecze wycelowane w swoją osobę i nieciekawy wyraz twarzy. "A więc to tak, bratki, ja już was nauczę moresu po rozmowie z Regentem." Jednak tymczasowo był w stanie gówno im zrobić, więc zabrał się do rzeczy, to jest sedna sprawy. Wszystko zostało wypowiedziane oficerskim, nie pozostawiającym miejsca na sprzeciw tonem(półkrzykiem), który nie raz spowodował zmoczenie pancerza przez rekrutów. >

- Jak zwracacie się do starszego rangą, co hultaje?! Spójrzcie na dystynkcje, patrzcie ile tam jest gwiazdek! Do kapitana, takim tonem?! Ale, pozwolę sobie wpisać to na kredyt waszej głupoty, a nie celowej złośliwości. Ale nie życzę sobię wiecej takich uwag w stosunku do mnie, jasne, wy kozie syny?! ZROZUMIANO?!

<Albrecht ostatnie trzy słowa wykrzyczał z pewnym szczególnym akcentem, tym tonem przeznaczonym do nastraszenia podwładnego. A ostatnie zdanie wręcz wykrzyczał, co zza jego hełmu garnczkowego musiało brzmieć niesamowicie. W ich przypadku powinno to także podziałać. Powinno... >

-A teraz, huncwoty, do meritum. Słyszałem iż Regent potrzebuję specjalistów i ludzi wykształconych, a nie zwykłych wykidajłów, takich jak wasza parszywa dwójka!. Poinformujcie jego Regentowską mość, iż kapitan Albrecht von Hackfleisch ze starej Cesarskiej Armii chciałby zaoferować swoje usługi.

Faust272 - 2013-01-16, 09:40

Regent był jak zwykle chorobliwie blady i wychudzony, ale oko miał bystre, a ciało jednak gibkie. Mophius nalał sobie i gościowi wina. Delikatne, o orzeźwiającym smaku, o małej zawartości alkoholu, ale trunek ten odświeżał zmęczone kopalnią gardło i pieścił swoim bukietem nozdrza oraz zatoki. Regent czytał papiery Albrechta. Przez ten czas w głowie von Hackfleish'a przewijały się obrazy wspaniałej gościny regenta.

Najpierw strażnicy. Pod wpływem charyzmy oraz przekonaniu Albrechta do swojej pozycji szybko nabrali respektu stojąc na baczność i posyłając wici do Mophiusa.

Gdy syn Albrechta już był w środku, został przywitany przez grupę pokojówek ubranych w stroje mieszające ze sobą piękno, uwodzicielskość, jak i funkcjonalność. Białe podkolanówki, krótkie, koronkowe, czarno-białe spódniczki, białe fartuszki, opaski na włosy. Każda z kobiet też była piękna i zróżnicowania. Cała gama kobiet: elfka, ruda, brunetka, o ciemnej karnacji skóry, krótkie włosy, długie włosy. Pokojówki rozebrały Albrechta ze zbroi i dały mu jedwabny szlafrok, z racji tego, że pod nią był nagi a nie miał ze sobą ubrania na zmianę.

- Widzę, że jesteś Kapitanie po podstawowym szkoleniu. Prawdę powiedziawszy Świt Akilijski dosłownie zresetował stare rody i tak naprawdę Twoje wykształcenie niewiele jest warte tutaj, kiedy najważniejsze jest rzemieślnictwo. Niemniej. Twoje oddanie nie może zostać niezauważone. Tak więc mam dla Ciebie propozycję. Zdecyduj mądrze i zgodnie z Twoim duchem. A oto co Ci proponuję.

1)

- Mogę zwolnić Cię ze ślubów. Zostaniesz zwolniony ze służby, byś mógł ułożyć swoje życie według własnego uznania. W zamian dostaniesz ode mnie Glejt Regencki, który pozwala na bezpłatne otrzymanie mieszkania w Kopalni oraz na dowolne korzystanie z jej dobrodziejstw, bezpłatnie. To myślę będzie dobra zapłata za Twoją służbę.


2)

- Wrócisz do służby jak sługa Cesarstwa. Będziesz oddanym nam kapitanem i będziesz znosił razem z nami wzloty i upadki. Służba będzie ciężka i w większości nieopłacalna. Będziemy wymagać całkowitego oddania, nawet jeśli to oznacza Twoją śmierć. Naszym celem jest odtworzenie Cesarstwa i przywrócić spokój Staremu Królestwu.

- A więc, jaka jest Twoja decyzja?

Lowcakur - 2013-01-16, 15:54

<Albrecht czuł się bardzo błogo. Bez cholernego pancerza na sobie, w przewiewnym szlafroczku, popijając łagodne i aromatyczne wino... Cudnie. I jeszcze te piękne kobiety, za którymi ciągle wodził oczami. Oh, dostać tylko taką w swe ramiona, choćby i na mgnienie oka...

Ale wpierw interesy, potem przyjemności. Pierwsza propozycja absolutnie go nie interesowała, był zbyt młody i zbyt pełen witalności aby osiąść na laurach i porzucić ukochane wojsko. Praktycznie bez zastanowienia wybrał drugą opcję >

- Panie mój, jakże mógłbym spocząć na laurach, gdy cywilizacja leży na skraju upadku, uczciwości nie ma ni śladu, a skurwysyństwo zaczyna brać górę nad prawem. Przysięgałem Cesarzowej i Cesarstwu, pierwszego zabrakło ale drugie, może się w was odnowić, panie mój! Jestem gotów ponownie wrócić do służby, swym zbrojnym ramieniem wspierając ostatki niedawnego imperium!

<Albrecht padł na jedno kolano przed Regentem i z błyszczącymi oczami wypowiedział słowa przysięgi, takie jakie zapamiętał jeszcze z Cesarstwa>

Ja, żołnierz Cesarstwa Akiliańskiego
przysięgam służyć wiernie
Regentowi Mophiusowi i Bolgori,
bronić jej niepodległości i granic.
Stać na straży prawa
strzec honoru żołnierza akiliańskiego
sztandaru wojskowego bronić.
Za sprawę mojej przybranej Ojczyzny
w potrzebie, krwi własnej ani życia nie szczędzić.
Tak mi dopomóż Angroghu.

Faust272 - 2013-01-16, 17:50

Regent powstrzymał Albrechta.

- Nie, nie. Nie mi będziesz przysięgał wierność, przysięgniesz prawowitej Władczyni.

Do pokoju weszła prawdziwa piękność. Miała długie, kręcone, rude włosy i zielone oczy. Ciężko było określić jej wiek. Dla lubiących starsze była dumną, drapieżną kobietą o pełnych kształtach. Dla kochających młode stawała się śliczną, powabną i zgrabną dziewczyną o delikatnych, gładkich rysach. Ubrana była w prostą suknię koloru błękitu, która dla ozdoby była haftowana złotą nicią w przeróżne wzory.

Regent natychmiast ustąpił jej miejsca w fotelu błyskawicznie zmieniając poduszki i narzutę. Kobieta usiadła wdzięcznie ze złączonymi i delikatnie przechylonymi na bok kolanami. Regant nadal stał i zaczął mówić:

- Przedstawiam Ci, kapitanie, Albrechcie synu Albrechta, Cesarzową Ninę.

Albrecht w zależności od przywiązania do poprzedniej Cesarzowej miał różne odczucie, od delikatnego zdziwienia po ogromne wzburzenie. Jednakże regent nie przerywał i kontynuował rozmowę.

Mophius opowiadał o czasach sprzed świtu, kiedy to na tronie był jeszcze król Herek. Po jego śmierci tron nie miał właściciela, z racji braku potomka. Jednakże to wszystko była gra. Ogromny, uknuty z rozmachem spisek, którego główną pomysłodawczynią byłą dawna Cesarzowa, a tak naprawdę uzurpatorka. Fałszerstwa, ciche morderstwa, manipulacje, to był jej chleb poprzedni, i dzięki temu została wyprowadzona na szczyt jako Cesarzowa.

Regent opowiadał o dawnych czasach. Albrecht słuchał i porównywał wiadomości z posiadaną wiedzą. Wydarzenia historyczne które pamiętał, były pełne przemilczeń, tutaj ich nie było. Wyglądało na to, że na jego Uczelni, a może i w całym dawnym Cesarstwie, dawna cesarzowa skrzętnie maskowała powstania i wszelkie pogłoski o jej brudnych zagrywkach. Teraz zrozumiał, jakie miał szczęście urodzić się w szlacheckiej rodzinie. Przeciętny obywatel, ten, który był głównym źródłem dochodu, musiał ciężko pracować by utrzymać rodzinę. A zarabiał za mało by żyć godnie, a za dużo by umrzeć. Ta prosta zagrywka utrzymywała pospólstwo w ryzach. Bo głodny wieśniak, to nie jest myślący wieśniak. A zwłaszcza taki, któremu daje się mało mięsa.

Albrecht z przerażeniem zrozumiał, że dawna cesarzowa stworzyła swój wspaniały wizerunek tylko na pokaz, by omamić tych, którzy jeszcze nie znaleźli się w trybach maszyny. Mamiła pieniędzmi, zaszczytami szlachtę, a katem, głodem i lochami mieszczaństwo.

Kapitan szukał luk, ale regent na każde pytania odpowiadał prawdziwie i logicznie. Wydarzenia ze szkoły opowiadane przez historyków tutaj zostały dokładnie wyjaśnione, tyle że z innej perspektywy, logiczniejszej.

To wszystko było niesamowite. Cała hierarchia uległą załamaniu. Dawna cesarzowa to uzurpatorka, kobieta podstępna, tak zepsuta, która więziła ludność nie w lochach, ale w okowach głodu, dezinformacji i przerośniętej biurokracji.

Jedyny słusznym wnioskiem było to, że to Ona. Cesarzowa Nina jest prawdziwą spadkobierczynią i Cesarzową. Ona jest dziedzicem króla Hereka. I to ona chce stworzyć państwo wolne. Wolne od przerośniętej biurokracji, od korupcji, od wyzysku, a przede wszystkim. A przede wszystkim chce zjednoczyć ludzi i dać im cel, honor, godność, by przestali być głośnymi psami rzucającymi się na każdy ochłap w świecie, gdzie życie nie jest droższe od sakiewki9 żelaza.

Po tej przejmującej przemowie głos zabrała Cesarzowa Nina.

- Tak więc Kapitanie. Dostąpisz zaszczytu ułożenia godnej przysięgi, która będzie obrazować prawdziwe oddanie nie uzurpatorce, tylko prawdziwej władczyni. Złóż ją teraz, jeśli podzielasz moją wizję.

Lowcakur - 2013-01-16, 20:53

<Albrechtowi migały w głowie lata dziecintwa. Nigdy szczególnie nie zwracał uwagi na lud pracujący, a o ich warunkach życia zgoła nic nie wiedzial. W zamku rodzinnym żył pod zlotym kloszem, na Uniwersytecie widział jedynie to, co chcieli mu pokazać , a w wojsku przemieszczał się z regóły przez zniszcozne uprzednio obszary. Zasmucił go fakt, iż przez pół życia służył uzurparotrce, na dodatek bezświadomie.

Jednak kolejne elementy przemówienia zaczeły składać się w rozsądną całość. W pewnyn stopniu doszedł nawet do wniosku, iż zniszczenie Cesarstwa było naturalną konsekwencją tej amoralności, która możliwie iż spowodowała nową wojnę bogów.

A kolejne argumenty Regenta nawet zjednały Cesarzową wobec Albrechta, której z początku nie dażył wielką sympatią. Pod wpływem jendak nowej fali logiki, Cesarzowa powoli zaczeła zajmować wszystkie zmysły Albrechta, powoli wypelniając calą przestrzeń tej sali. Nie zauważył nawet, czy Regent jeszcze siedzi w tej sali, tylko jakby gdzieś z oddali dochodzil jego glos. Zapałał do niej miłością, lecz nie była to miłość fizyczna, dażył ją uczuciem jako istote dobrą, pełną prawdy i ogromnej czułości. Chciał jej służyć jak tylko potrafił, swym męstwem, determinacją, umysłem i duszą. Skoczyłby za nią w ogień i by ją z niego wyciągnął.

Po tej chwili, ktora wydawała się rajem na ziemi, Albrecht padl na oba kolana przed majestatem Cesarzowej. Nie zwracal uwagi na swój nieodpowiedni strój, nie chciał już odwlekać momentu służby u swej wladczyni. Zdeterminowanym, lecz lekko drżącym z emocji tonem Albrecht wyglosił słowa przysięgi. >

Ja, Albrecht von Hackfleish,
ślubuje wam, Cesarzowo,
iż będe służyć wam,
i z gruzu powstalym Cesarstwu ,
Moim ramieniem, moim męstwem,
Moim cialem, moją duszą,
I całym sobą,
I wszystkim co posiadam,
I po grób związuje
Mój los z waszym losem
Prędzej szczeznę, niźli zdradzę
czy obowiązków nie dochowam
Tak mi dopomuż Angroghu


<po złożeniu tej w myślach ułożonej przysięgi Albrecht ciągle trwał na kolanach, z pochyloną głową, czekając na to co zrobi Cesarzowa>

Faust272 - 2013-01-16, 23:52

Cesarzowa położyła dłoń na uniżoną głowę Albrechta.

- Albrechcie von Hackfleish.
Przyjmuję obiecane mi w ślubach przez Ciebie:
Twoje ramię,
Twoje ciało,
Twoją duszę,
Twoje męstwo,
Twoją całą osobę i jej życie.
Służ mi z oddaniem, służ szczerze i solidnie.
Niech Twój los połączony z moim pomoże odbudować Cesrastwo.
Jako Twój suweren obiecuje Ci dumę, chwałę, zaszczyty i bogactwo.
Tak mi dopomóż Angroghu.

Albrecht czuł, jak z każdym słowem zawiązuje się wokół nich niewidzialna, ale oddana nić. Czuł puls serca przez delikatną skórę dłoni Cesarzowej. Przeżywała to tak samo szczerze, jak i on sam. Nie mógł się mylić, to jest kobieta, za którą moęe oddać życie.

***

Albrecht był już ubrany i gotowy do drogi. W jego plecaku znajdował się glejt ambasadorski z pieczęcią i podpisem regenta oraz wypchana żelazem sakwa. Otryzmał także wiele dodatkowego wyposażenia. W myślach miał jeszcze urywki słów Cesarzowej.

- Ostatnio karawany z Portu przyjeżdżają dość regularnie, z ustalonymi cenami, z mnóstwem biurokratycznych papierów oraz członkami formacji nazywanej "Strażą". Wzrósł też popyt na narkotyki, używki i halunówkę, przerosło to nawet zapotrzebowanie na żelazo. Coś niedobrego dzieje się w Porcie. Wygląda to mi na działania mające na celu przejęcie władzy nad Portem. Udaj się jak najszybciej i wybadaj sytuację. Potem wróć, i zdaj mi raport. W porcie znajdziesz Altarisa, elfa, podróżuje on z elfickim łucznikiem i również jak Ty, posiada on glejt ambasadorski. Zna też prawdę o mnie. Pamiętaj, że moje istnienie to tajemnica, gdyż wrogowie są na każdym kroku. Nie zdradź mnie, nie mów nikomu, że przebywam w Kopalni.

- To zadanie sprawdzi też Twoje umiejętności i pomysłowość. Pamiętaj, że moim celem jest zjednoczenie całej Bolgorii, a więc między innymi Portu i Kopalni. Jeśli uda Ci się w jakimkolwiek stopniu przysłużyć się w tej sprawie, zyskasz bardzo wiele w moich oczach.

Tak więc możesz już pisać w Porcie. Albo możesz też pozwiedzać jeszcze Bolgorie.

Lowcakur - 2013-01-17, 11:28

<Albrecht, ciągle nie mogąc się otrząsnąć po całej sytuacji. W jego głowie ciągle gościła Cesarzowa Nina, jej słowa pobrzmiewały w głowię Albrechta, przepływały nieuchwytnie wraz ze strumykiem innych myśli. Jednak, czas był aby się wziąć w garść i wreszcie wyruszyć w podróż. Przerzucił więc torbę przez ramię, poprawił rożne sakwy i sakiewki, pogładził się po kilkudniowym zaroście, i wyruszył w podróż. Na głowę zarzucił sobie szmatę, dla ochrony przed słońcem, a hełm garnczkowy zaczepił na rzemieniach przy pasie. Jego misja się rozpoczęła. >
kastyl - 2013-01-28, 01:36

Thor dotarł do komnat Regenta, gdzie został zatrzymany przez strażników.
- A ty czego tu chcesz? - Zapytał jeden ze strażników.
- Porozmawiać z regentem. - Głos elfa był niemal pozbawiony jakichkolwiek emocji.
- W jakiej sprawie. -
- W ważnej sprawie. Mam do zaoferowanie wiele. Reprezentuje sporą grupę, która dysponuje dużą ilością wiedzy i mocy. Zwłaszcza wiedzy sprzed błysku. Więcej takiemu pachołkowi jak ty nie powiem. -
Thor miał nadzieję, że te słowa połączone z jego prezencją wystarczą do tego, żeby wejść do regenta.

Faust272 - 2013-01-29, 08:43

Rzeczywiście, strażnicy popadli w zadumę. Od jakiegoś czasu nie można było zaobserwować ludzi chcących się widzieć z regentem. Może już wszyscy uciekinierzy, którzy mieli dotrzeć do Kopalni, już dotarli i zostali poinformowani o panujących tu zwyczajach?

Strażnik już miał odmówić...

- BACZNOŚĆ!

Strażnicy wyprostowali się kierując w stronę elfa broń, jakby był wrogiem, ale była to tylko postawa strażnicza.

- Hmmmm - mruknął z zadowoleniem krasnoludzki porucznik - Jeszcze będą z was strażnicy. Jak dobrze, że czasu stania na baczność i kompletnego ignorowania otoczenia już minęły.

Krasnolud zbliżył się do elfa już szykując zgryźliwą uwagę, gdy nagle zatrzymał się z szeroko otwartymi oczami lustrując zbroję.

- Hmmm, imponujący pancerz... Co Cię tu sprowadza... - i właśnie wtedy dotarło do niego, z kim rozmawia co objawiło się delikatnym nachmurzeniem, ale nie pogardą - elfie?

kastyl - 2013-01-29, 09:21

Thor przyglądał się strażnikom gdy oni stawali na baczność. Nie był może nigdy wojskowym, ale starał sie ocenić ich wyszkolenie i ekwipunek.
Nie są na pewno pierwszymi lepszymi obdartusami. A to, że krasnolud jest z nich zadowolony tylko działa na ich korzyść.
- Witaj poruczniku. Mam bardzo ważną sprawę do regenta. Jesten wysłannikiem pewnej grupy, którą z wami łączy wspólny wróg. Na współpracy każdy zapewne zyska, zwłaszcza że mamy dostęp do większości technologii utraconych w Błysku. -
Thor spojrzał jeszcze raz na wartowników.
Teraz nie mam za bardzo szans na użycie Sarnetha. Kiepsko. Ale może sie uda inaczej to rozegrać.

Faust272 - 2013-01-29, 20:29

Krasnolud przyglądał się Thorowi uważanie. Po chwili podejrzliwego łypania westchnął i potrząsnął głową.

- Nie wyczuwam kłamstwa w Tobie. Albo jesteś świetnym aktorem zachowującym kamienną twarz ("heh, przy braku pełnej kontroli nad nerwami i hormonami to nie trudne"), albo rzeczywiście mówisz prawdę. Z resztą Twój ekwipunek z pewnością świadczy na Twoją korzyść. Martwi mnie ta czaszka na Twoim biodrze. Co to właściwie jest, hmm? To tylko ozdoba?

Lowcakur - 2013-01-29, 20:55

<Albrechtowi znudziło się czekanie w karczmie. Piwo już wypite, piwo towarzysza wypite, a sam towarzysz elfa nierozmowny. Podczas takiego rozmyślania wpadł na pomysł, aby zameldować wszystko swojej mocodawczyni. Nigdy nie wiadomo co czeka go podczas polowania na heretyka, trzeba zabezpieczyć to, czego już udało mu się dowiedzieć.

Wyszedł przed karczmę, a potem do punktu postoju karawan. Tam, już nieco doświadczony w tych sprawach, dołączył do jednej z nich ruszającej w kierunku Bolgori. Po drodze dokładnie zajmował się swoim ekwipunkiem, czyszcząc go i chroniąc przed kurzem i korozją, oraz regularnie popijając wody, aby się przypadkiem nie osuszyć. Podróż była krótsza od ostatniej, jako że tym razem pogoda sprzyjała. Zero burz i wichrów, czyste pustynne niebo. Karawana dotarła nareszcie do Bolgori. Tam Albrecht bezproblemowo przedarł się przez zewnętrzne straże świecąc ewentualnym pytającym przepustką w oczy i pokierował się w stronę domostwa Regenta. Otrzepawszy z siebie pustynny kurz, lekko poprawiwszy przylizane od hełmu włosy, poprawiwszy kapitańskie dystynkcje, Albrecht podszedł do strażników pilnujących bramy i rzekł>

- No, witam was ponownie, żołnierze. Czy Regent przyjmie informację, które ze sobą przynoszę, czy może muszę poczekać?

Faust272 - 2013-01-29, 21:06

Albrecht zauważył, że strażnicy byli zajęci rozmową z jakimś gościem. Był w pobliżu także jeden z nadzorców. Rozmawiali oni z jakimś elfem, był on dziwnie ubrany. Jego zbroja sprawiała wrażenie złowieszczej, a sam elf bardziej rysami przypominał mordercę, niż np. barda. Zimna, wyrachowana twarz i bardzo dobrze dopasowana, wyglądająca na drogą zbroja. Tak, nic dziwnego, że strażnicy wzięli go na spytki.

Albrechtowi odpowiedział krasnolud.

- A, to Ty Panie von Hackfleish. Regent z chęcią Pana przyjmie. Już od jakiegoś czasu wyrażał chęć zobaczenia się z Panem. Proszę, droga wolna.

kastyl - 2013-01-29, 21:23

- Cóż, nigdy aktorem nie byłem i daleko mi do tego. I, tak, czaszka jest tylko i wyłącznie ozdobą. -
No tak, mogłem się tego spodziewać. Ludzie są pewnie cały czas zestrachani przed Beliarskim ścierwem i zapewne boją się wszystkiego, co jest związane z nim.

Thor zauważył w tym momencie nadchodzącą postać. Ekwipunek zrobił wrażenie na elfie, zwłaszcza broń nowo przybyłego.

Tego topora każdy pewnie się boi. Ja także bym się bał, jakbym miał przeciwko niemu walczyć. A więc wysoko urodzony, tak? Jak mnie nie przepuszczą, będę musiał go zaczepić jak będzie wychodzić. Z nim raczej by mnie przepuścili.

- W każdym razie nie masz się czego obawiać. Jakbym przychodził tutaj w złych zamiarach tobym nie wchodził głównym wejściem, a na pewno nie paradował w tak ozdobionej zbroi. -

Faust272 - 2013-01-29, 21:34

- Ha! I tu się mylisz! Przed błyskiem strach było zostać w jednym pokoju nawet z własnym ojcem. Najgorsze zło to takie, które się nie ukrywa, które każdy akceptuje. Pijaństwo, głupota, choroby weneryczne. Wszystko to niszczy człowieka, ale każdy akceptuje, ba, niekiedy nawet to uchodzi za zaletę, tfu.

Krasnolud spojrzał na elfa podejrzliwie.

- A masz Ty jakiś dowód na to, że jesteś z "tej" grupy? Ekwipunek masz, nie powiem, zachwycający. A co jeśli go ukradłeś?

Lowcakur - 2013-01-29, 21:41

<Albrecht spojrzał z ukosa na elfa. Wyglądał mu co najmniej na jakiegoś łowcę głów. Dziwnej budowy pancerz, czaszkowe ozdoby... W połączeniu moglo to zastraszyć co słabsze umysły. Sam czuł lekki niepokój patrząc na osobnika, ale postanowił nie rozmyślać o nim zbyt długo. Zaraz zobaczy Cesarzową, podczas misji myślał praktycznie tylko i wyłącznie o niej. Bez chwili wahania wkroczył do komnaty Regenta. Tam, ujrzawszy go, lekko się skłonił i rzekł>

- Panie Regencie, witajcie. Mam parę nowych informacji, niektóre są nawet wielkiej wagi. Chciałbym, aby usłyszała je także z mych ust jej wysokość Cesarzowa, gdyż część z nich dotyczy jej osoby.

Faust272 - 2013-01-29, 21:51

Albrecht wszedł do środka. Wewnątrz komnaty jak zwykle panował przyjemny chłód, tak inny od ukropu Kopalni. Wiedział też, że zaraz... O. Właśnie wyszły pokojówki ze swoich sal i zaczęły z uśmiechem rozbierać Albrechta aż cała jego zbroja nie znalazła się na stojaku a ekwipunek nie został zabrany dalej w celu przejrzenia i naprawienia drobnych usterek.

Albrecht siedział już w fotelu mając postawione przed sobą różne trunki: wodę, wino, piwo, wódkę. A wszystkie z pewnością doskonałe.

Regent wszedł do komnaty gdy temperatura wewnątrz wzrosła do przyjemnych 22 stopni.

Gdy usłyszał prośbę, uśmiechnął się:

- Naturalnie. Szkoda czasu na powtarzanie tych samych informacji. Sama Cesarzowa była zainteresowana... O!

Do komnata weszła Cesarzowe. Rude włosy zostały ułożone w elegancki kok a zielone oczy bacznie obserwowały wasala.

Gdy wszyscy zajęli miejsca Nina odezwała się

- A więc, słucham.

kastyl - 2013-01-29, 22:05

Za każdym wyliczeniem elf przybliżał się (i nachylał) do krasnoluda.
- Po pierwsze nawet nie wiesz z jakiej grupy, więc ciężko będzie udowodnić przynależność do niej.
Po drugie mój ekwipunek zdobyłem jak najbardziej powszechnie akceptowanym sposobem, poza tym kradzież takiego ekwipunku nie wchodzi w rachubę. -
Teraz Thor mówił dużo ciszej, tak aby strażnicy nie słyszeli.
- Po trzecie jedyne zło jakie nęka mnie, to to wyrządzone przez Belaiara i dlatego szczerze jego nienawidzę, krasnoludzie. Tak samo jak ta grupa. Wszyscy jesteśmy "Świadomi" - słowo to elf specjalnie zaakcentował - tego, co nam ten plugawiec uczynił. -
Tellan wyprostował się.
- Wśród nas są nie tylko elfowie. Także ludzie, krasnoludy i niziołki. Szukamy każdego, kto pomoże nam w walce z Beliarem, lub każdego, kogo słowa i czyny są zgodne z prawami Denaghoga lub Angrogha. Jeśli nie tu, to gdzie indziej. -
Thor jeszcze raz spojrzał na porucznika i strażników.
To powinno przebić w końcu ich tępe łby.
- W każdym razie jeżeli mnie nie chcesz przepuścić, może w porcie znajdę kogoś bardziej rozumnego. -
Thor poczekał na reakcje krasnoluda.

Lowcakur - 2013-01-29, 22:14

<Albrecht, popijając dobrego wina dla zwilżenia gardła, rozpoczął opowiadać o calej swojej wyprawie.

- A więc, zacznijmy od początku. Po dotarciu do Portu postanowiłem rozpocząć zbieranie informacji i poszlak od centrum każdego miasta - karczmy. Po zaoferowaniu niebotycznej łapówki karczmarzowi uczyniłem go swoim informatorem i dowiedziałem się o punkcie rozprowadzania halunówki po całym Porcie. Niepozorna lepianka, jakich wiele. Widocznie ta komórka przestępcza bazowała na tajemnicy i potężnych plecach, gdyż mimo ogromnego ładunku tego narkotyku(kupa skrzyń i paczek zajmująca sporą przestrzeń dość przestrzennej lepianki) w środku znajdowało się jedynie dwóch mężczyzn w stanie wskazującym oraz kobieta, żona jednego z bandytów.

Po, hm, perswadowaniu z przywódcą tej komórki dowiedziałem się, iż handlem halunówką zajmują się kupcy, działający z ramienia Cartera. Imiona ich to Thanis i Madok. Większość członków nowo utworzonej straży bezwstydnie wspomaga handel, pomagając w transporcie i przymykając oko na handel. Kończąc przesłuchanie trafiłem właśnie na dwóch skorumpowanych strażników. Szybko więc podpaliłem zapasy halunówki, która zaczęła płonąć jak złoto i szybko zajeła się cała chata. Kożystając z zamieszania zlikwidowałem dwóch strażników, po czym wycofałem się do innej części miasta. Tam spotkałem tego elfa, Altarisa. Od niego dowiedziałem się iż po Porcie chodzi ktoś, kto stanowi jawną obraze dla wszystkiego co święte.

Heretyk i zdrajca, paladyn-renegat, obecnie sługa Beliara. Nienawidzi Cesarstwa i wszystkiego co ma z nim związek. Na dodatek, poluję na was, moja Pani. Z Altarisem postanowiliśmy go zgładzić. On został teraz w Porcie, gdzie gromadzi sojuszników do pokonania renegata, a ja skorzystałem z chwili wytchnienia aby jak najszybciej dostarczyć Pani świeże informacje.


<Albrecht zaczerpnął tchu, popił winem i z lekkim napięciem przysiadł na siedzisku, czekając na komentarz Cesarzowej. >

Faust272 - 2013-01-29, 22:22

Kastyl

Gdy Thor się nachylał, strażnicy szykowali broń. Krasnolud pokazał otwartą broń. Strażnicy nie atakowali, ale jeden fałszywy ruch, a z elfa zostałoby sito.

Krasnolud słuchał tego z niesmakiem, po czym Thor z zadowoleniem zauważył zmianę w jego oczach na słowo "Świadomi".

Thor wyprostował się. Nastała cisza, którą przerwał krasnolud.

- Strażnicy rozejść, przypilnować całego korytarza. Niech nawet mysz się nie przeciśnie. Nie chcę nikogo w zasięgu wzroku.

Gwardziści zdziwili się, ale wykonali rozkaz przyglądając się Thorowi z mieszanką strachu i podejrzliwości.

Krasnolud za to, gdy zostali już sami, wyciągnął mithrilowe stiletto. Przybrał poważny wyraz twarzy.

- Jeśli dobrze przypuszczam, należysz do grupy rzeczywiście równie tajemniczej co potężnej, i sprawdzenie tego jest nadrzędnym celem. Skoro jesteś tym, za kogo się podajesz, pozwól że przebiję Twoje serce tą bronią.

Krasnolud spiął się. Nie przybrał postawy do ataku, ale to nie znaczy, że jest mniej niebezpieczny.

Łowca

Cesarzowa z Regentem słuchali słów Albrechta. Gdy skończył, Cesarzowa zaczęła pić nalane przez regenta wino patrząc gdzieś obok. Najwyraźniej nie była zadowolona.

Regent spojrzał przepraszająco na Albrechta i powiedział:

- Musisz wybaczyć naszej Pani swoje zachowanie. Ostatnio dostajemy różne informacje od naszych szpiegów, które spędzają jej sen z powiek. Niestety, nie takich informacji się spodziewaliśmy. Liczyliśmy na dane o strukturze władzy w Porcie. Czy możesz nam coś na ten temat powiedzieć?

Lowcakur - 2013-01-29, 22:29

- Oczywiscie. Tetarchia zamieniła się w rządy dwójki, a za nie długo władzę będzie sprawować tylko jedna osoba, a mianowicie sam Carter. Jak pewnie już wam wiadomym jest, Dotris zostal juz wyeliminowany a jego dominium podzielone pomiedzy Cartera a Thoina. Teraz to Carter chce uzyskac pelnie wladzy, co w krotkim czasie mu na pewno wyjdzie. Powoli przejmuje kontrole nad cala straza, zatrudnia asasynow wygladajacych na prawdziwych mistrzow w swym fachu. Ma wyrazna przewage nad Thoinem.

A sam Carter nie jest przychylny przejeciu przez was wladzy, moja Pani. Wtedy utraciłby część swoich wpływów i nie byl panem samemu sobie. Czuje się mocarny. Jeśli mógłbym coś zaproponować, to byłaby to eliminacja Cartera. Jego upadek spowoduję dogodny grunt do tego, aby Bolgoria przejeła panowanie nad Portem.

kastyl - 2013-01-29, 22:38

Thor spojrzał na krasnoluda i jego broń.
- Nie ma problemu. I tak już nie mam serca. Pozwól tylko że zdejmę zbroje i ubranie. Wszystko to sporo kosztowało, szkoda byłoby zniszczyć. -
Elf zaczął zdejmować zbroję i ubranie na tyle, żeby odsłonić pierś.
- A więc słyszałeś o nas. Dobrze że wygoniłeś tych strażników. Nie chcę, żeby rozeszły się plotki. Nikomu to nic nie da a tylko kłopotów przysparza. -
Tellan w końcu odsłonił pierś na wysokości, gdzie powinno być serce u żywego człowieka.
- Przebijaj. Nie mamy czasu zbytnio na to. -

Po wszystkim Thor wytarł płyn balsamiczny i ubrał się.
- Z racje tego, że nasze ciała rozkładają się, nie mamy krwi. Zamiast tego w naszych żyłach jest płyn balsamiczny. -

Faust272 - 2013-01-30, 00:30

Łowca

Regent pokiwał głową, Cesarzowa ożywiła się i potaknęła coś Regentowi.

- Tak. Ta informacja jest tym, czego oczekiwano. Chciałbym wiedzieć, byś powiedział coś więcej o tym Dotrisie i o jego upadku. Jak to się stało, kiedy, jak szybko, w jaki sposób. Opisz wszystko ze szczegółami.

Kastyl

Krasnolud wytarł broń i schował ją do pochwy.

- Nie mam teraz wątpliwości. Uprzedzę Regenta.

Łowca i Kastyl

Dyskusję przerwało pojawienie się krasnoludzkiego nadzorcy. Wszedł wpierw wypukując specjalne hasło. Po usłyszeniu cesarskiego "proszę", wszedł do środka.

Krasnolud ukląkł na kolano.

- Pani. Mamy "kontakt"

Cesarzowa i Regent spojrzeli na siebie zaskoczeni. Cesarzowa kiwnęła głową i wyszła z komnaty. Odezwał się Regent.

- Wprowadzić.

Thor wszedł do komnaty. Nie został rozebrany przez pokojówki, ale zaoferowano mu miejsce w fotelu i wyborne trunki.

Odezwał się Regent.

- Co Cię do nas sprowadza szanowny przybyszu? Jestem Regentem Kopalni, a tutaj jest mój wasal. Z przyjemnością wysłuchamy tego, co masz nam do powiedzenia.

kastyl - 2013-01-30, 01:20

Elf poczekał chwile kiedy krasnolud wszedł do komnaty. Wykorzystał to na "przeskanowanie" okolicy w sferze duchowej, znajdując w komnacie do której udał się porucznik 4 dusze. Niestety nie miał czasu się im przyjrzeć.
Więc są tam jeszcze 2 osoby w tym pomieszczeniu, poza człowiekiem w zbroi i krasnoludem.
Tellan zdążył tylko zobaczyć, jak jedna osoba się oddala, po czym żołnierz zaczął wracać z powrotem.
Dla strażników wyglądało to tak, jakby Thor przysiadł na chwile pod ścianą.

Krasnolud zwołał elfa, a ten wszedł do komnaty, po czym przywitał się z obecnymi niemal dworskim ukłonem.

- Witaj Regencie i witaj Panie von Hackfleish. Wołają na mnie Thor. Jestem wysłannikiem pewnej grupy, o której chyba już kiedyś słyszeliście. Mianowicie mówie o Świadomych.
Przybyłem tutaj z misją pozyskania sojuszników w walce z Beliarem. -

Wymawiając imię złego boga elf mimowolnie się skrzywił

- Sami nie jesteśmy w stanie wygrać tej walki. Jak zapewne wiesz, mości Regencie, jesteśmy nieumarłymi, którzy zostali wyzwoleni spod mrocznej władzy plugawego. Wszystko co mieliśmy straciliśmy przez niego, a i stracić mogliśmy również wiele więcej.

Ale przejdę do konkretów. Najważniejsze dla nas jest wsparcie waszej wiary w Angrogha i Denaghoga. Tylko wy, żyjący, jesteście w stanie dzięki swojej wiedzy, oddaniu i ograniczaniu swoich odczuć ciała możecie pokonać Beliara swoją wiarą. Dlatego też musimy pomóc waszym kapłanom w krzewieniu wiary, choć zdaje sobie teraz sprawę z tego, jak to może być teraz trudne. W końcu bogowie pozwolili aby stało się coś takiego...

W zamian za waszą pomoc możemy ofiarować choć część tego, co utraciliście. Wiedzę. Po błysku także i sam plugawy stracił dużą część swych mocy, co pozwoliło naszemu przywódcy wyzwolić znaczną część istnień. Wielu z nich to wspaniali rzemieślnicy, doskonale znający się na swoim fachu, na przykład doskonałych kowali lub też rusznikarzy. Jak i wiele innych.

Tak więc, pomożecie nam w tym? -

Thor napił się trochę wody, aby namoczyć wyschnięte gardło.

Wydawało mi się, że jest tutaj jeszcze jedna osoba. Ciekawe gdzie ona jest i dlaczego się schowała. Czyżby ktoś, kto naprawdę trzyma tu władzę, a ten tu byłby tylko pionkiem?

Lowcakur - 2013-01-30, 15:31

<Albrecht z zaciekawieniem słuchał rozprawy tego zimnookiego. Wyjaśniła się jego bladość i pozbawione życia oczy. On był po prostu truposzem. A Albrecht zbyt wielu widział truposzy podczas wojny, zbyt wielu truposzy położył do snu wiecznego... Jednak powstrzymał złośliwości, tak jak uczono go na lekcjach dyplomacji. >

- Hm, tak więc... panie Thoru, mówicie iż chcecie nam pomóc w walce z Beliarem, dostarczając rzemieślników. Jendakże, jaką mamy rękojme iż jesteś wysłannikiem Twojego, hm, ludu? Jesteś w stanie dać parol na prawdziwość Twoich słów?

kastyl - 2013-01-30, 19:44

Elf spojrzał na mówiącego i jego dystynkcje. Oceniał człowieka, na ile może być przydatny lub też na ile może być groźny.
Raczej nie będzie zbyt upierdliwy. Mam nadzieję.
- Nie tylko rzemieślnikami, ale też takimi jak ja. Świadomymi specjalizującymi się w walce. Beliara nie można pokonać samą modlitwą. -
- A odpowiadając na Twoje pytanie, mogę pokazać wam kilka rzeczy, lecz i tak wszystko będzie się opierało na moich słowach.
Po pierwsze kto inny miałby mnie wysłać, jeśli nie Świadomi. Beliar raczej nie wysłałby żadnego nieumarłego. "Szeregowi" w jego armiach to zwykli nieszczęśnicy, którzy zostali nasączeni jego plugastwem i "wtłoczeni" do martwych ciał. Są oni niezdolni do bardziej skomplikowanych działań, jak również nowe ciała odrzucają nową duszę, przez co niezbędna jest magia, która takowego sługę trzyma w całości. Natomiast bardziej potężni nieumarli, jak lisze, są zbyt cenne dla plugawego, aby mógł ryzykować ich stratę.
Po drugie mój ekwipunek był tworzony z myślą o walce z pomiotem ciemności jak również umożliwia mi powrót do Podmiasta, naszej, można by rzec, ojczyzny.
Poza tym my, Świadomi, jako jedyni potrafimy tworzyć i wykorzystywać Kryształy Dusz i za ich pomocą wzywać chowańców. A propos, nie chciałbym być niekulturalny i nadużywać gościnności, ale czy mogę prosić o choćby kilka kawałków mięsa dla mojego chowańca? -
Thor sięgnął do torby i otworzył ją.
- Chodź do mnie, Kiro. Możesz już wyjść. -
Mały imp rozprostował skrzydła i ręce, po czym z wyrzutem spojrzał na swego pana. Następnie wzleciał w powietrze i usiadł na ramieniu Thora.
- To jest właśnie mój chowaniec, Kiro. -
Tellan zwrócił się w stronę Albrechta.
- Czy to choć w małym stopniu rozwiewa Twoje niepewności, Kapitanie? -

Faust272 - 2013-01-30, 23:52

Regent zaskoczony przyglądał się małemu demonowi. Na początku wyglądał na zaniepokojonego, ale z czasem obserwując małego impa nabrał pewności siebie i przybrał z powrotem uprzejmą postawę gospodarza. Regent zawołał, by przyniesiono mięso i z niemałym zainteresowaniem oglądał, jak mały chochlik pałaszuje kąski prychając i mrucząc z zadowoleniem.

- Hmm. Bardzo ciekawe stworzenie. To pozwala rozwiać pewne wątpliwości. Sugerując się zachowaniem mojego krasnoludzkiego nadzorcy, który zapowiedział Ciebie tutaj, Thorze, wiem, że przynajmniej w jego odczuciu jesteś Świadomym. Znając go prawdopodobnie upewnił się do Twojego... hmmm... stanu, przebijając Ci serce. Czy to prawda?

kastyl - 2013-01-31, 00:45

Thor zauważył reakcje Regenta na wypuszczenie Kiro.
- Nie masz się czego obawiać. Te maleństwa są bardzo lojalne i nie są agresywne. No, chyba że ktoś próbowałby mi coś złego zrobić. Poza tym są one bardzo przydatne. -
Elf dał kolejny kawałek smakołyka chowańcowi.
- Tak, to prawda. Nadzorca sprawdził mnie w ten sposób. I tak już serca od dawna nie mam, więc nie był to dla mnie żaden problem. -

Lowcakur - 2013-01-31, 11:36

<Albrecht wydawał się być przekonany co do elfa. Mówił rozsądnie. Zaciekawil go jednak chowaniec, śmieszne stworzonko pożerało kawalki mięsa z taką zachłannością, jak żołnierze po całodziennym marszu.>

- Mówicie z sensem, mości Thorze, a w waszych słowach nie czuję fałszu. Moim zdaniem można mu zaufać, wasza regencka mość.

Faust272 - 2013-01-31, 23:23

Regent kiwnął głową i uśmiechnął się.

- Dobrze. Skoro nikt nie wnosi sprzeciwu, co do prawdomówności naszego gościa, należałoby go wprowadzić w nasze tajemnice.

Thor zauważył poruszenie duszy. Do komnaty weszła piękna kobieta ubrana w perfekcyjnie dopasowany skórzany pancerz. Przylegał idealnie. Dzięki temu był niezrównanie elastyczny, wytrzymały oraz niewyczuwalny. Jak druga skóra. I tak jak ona zgrabnie opinał krągłe kształty Cesarzowej. Taka zbroja wyglądała na kobiecie stokrotnie lepiej, niż najlepsza suknia.

Ćwieki zrobione były z jakiegoś połyskliwego stopu, łączenie wzmacniane był żyłką, a miejsca newralgiczne umocnione płytkami i kolczugą.

+ 300 EXP dla Thora za odegranie scenki z wykryciem duszy wcześniej
Regent i Albrecht powstali i złożyli ukłon, po czym Mophius oznajmił.

- Oto Jej Cesarska Mość: Cesarzowa Nina.

Gęste, falowane, rude włosy. Zielone oczy. Kształtne, jędrne ciało. Kobiece, a jednocześnie drapieżne rysy twarzy. Żadnych śladów makijażu. Właścicielka tych walorów usiadła przed gościem na przepastnym fotelu mając regenta po swojej prawej, a Albrechta po swojej lewej stronie.

- Słyszałam, czego potrzebujesz. Nie mamy kontaktu z kapłanami, więc mogę zaoferować militarną pomoc lub źródła Odłamku Dusz.

Thorowi szczęka opadła na dźwięk tych słów. Znaczy, opadła by, gdyby nie jego wrodzona, kamienna twarz. Skąd ona to wie?

- Wzmagam się tutaj z opanowaniem Bolgorii i przywróceniem jej do pierwotnego stanu. Będę bardzo zobowiązana, jeśli pozwolisz nam skorzystać z waszego zasobu wiedzy oraz mocy przedstawicielu Świadomych. Jeśli uda mi się zebrać całą Bolgorię pod jednym sztandarem, wtedy będę wstanie wyruszyć za góry odzyskać Akilę.

kastyl - 2013-02-01, 00:22

Thor przyglądał się cesarzowej. Pierwsze wrażenie, jakie wywierała sobą, było naprawdę wspaniałe. Jej naturalna uroda i sposób poruszania się robiły spore wrażenie na nieumarłym. Robiłyby jeszcze większe, gdyby jednak żył.
Jeżeli nie znajdowałbym się w tym stanie, to pewnie bym się zw niej z miejsca zauroczył. Najwidoczniej wie co robi i co przez to może osiągnąć.
Tellan wstał i uczynił niemal ten sam ukłon, jakim niegdyś przywitał się z nim czart.
Druga przydatna rzecz, którą wyniosłem z tamtego spotkania.
- Witaj Cesarzowo. Świadom byłem obecności jeszcze jednej osoby, lecz nawet nie przypuszczałem iż będzie to osoba aż tak wspaniała w swym majestacie. -
Elf poczekał aż Nina usiadła, ponieważ tak nakazywała mu grzeczność. A przynajmniej jej resztki.
Thor nie chciał przerywać słów Cesarzowej, więc poczekał aż ta skończy swoją wypowiedź. Niemal go zatkało, gdy władczyni wspomniała o odłamkach dusz i ich źródłach, lecz nie dał po sobie tego poznać.
- Cóż, każda pomoc będzie mile widziana, choć miałem nadzieję, że dowiem się u was czegoś więcej.
Mogę się dowiedzieć skąd wiesz o źródłach odłamków? Dość mnie dziwi, że ktokolwiek poza Świadomymi zna tą tajemnicę. Choć nie nalegam na odpowiedź, jeśli nie chcesz tego ujawnić.

Zjednoczone państwo prawdopodobnie pomogłoby nam w osiągnięciu naszego wspólnego celu. Wszakże orkowie i inne plugastwa nie staną bezbronni przed modlitwami świętych wysłanników Angrogha i Denaghoga. Tak, myślę, że będziemy mogli wspomóc was w tym.

Jeśli natomiast pragniesz ruszyć na Akillę, muszę Ciebie ostrzec, że nic tam nie znajdziesz. Byłem w niej, a raczej w miejscu, gdzie powinna się ona znajdować. Nie wiem czy widziałaś jak wyglądają tereny po których przetoczyła się niszczycielska fala Świtu. Wszędzie dookoła rozciąga się pustynia, przesycona pozostałościami magii i stworami przez nią ukształtowanymi. Samego miasta nie widziałem, choć powinienem znajdować się na tyle blisko niego, aby choć zobaczyć go z daleka. -
Thor zastanowił się przez chwile.
- Choć równie dobrze mogło być ono gdzieś ukryte. Tego pewien nie jestem.
W każdym razie większość terenów dawnego cesarstwa jest teraz tylko magiczną pustynią.

Lowcakur - 2013-02-01, 13:32

<Albrechtowi serce szybciej zabiło, gdy do sali ponownie wkroczyła Cesarzowa. Lekko ogarnął fałdy szlafroczka na wysokości pasa, aby nic nie mogło go zdradzić. Gdy co nieco się ogarnął, rozpoczął przysłuchiwać się rozmowie. Nie miał za bardzo nic do powiedzenia w sprawie tych kryształów, więc milczał. >
Faust272 - 2013-02-01, 17:41

Cesarzowa pokręciła głową.

- Wiem, że za górami znajduje się ogromna pustynia. Ale co zniszczyła magia, magia może również odzyskać.

Nina wzięła puchar napełniony przez Regenta i umoczyła swoje jędrne wargi.

- Teraz jednak nie jest problemem Ponure Pustkowie, ale ilość ludzi. Jeśli nie zjednoczę Bolgorii, zostaniemy wytępieni jak zwierzęta. Bez jednolitej struktury, dobrej gospodarki oraz wyćwiczonego wojska duże społeczeństwa nie przetrwają.

Cesarzowa spojrzała na regenta, ten kiwnął głową, po czym odezwał się.

- Musimy zjednoczyć całą Bolgorię. A więc musimy przejąc kontrolę nad Portem i Mirtem. Zgodnie z Twoim raportem Albrechcie można wysnuć wniosek, że ktoś inny pragnie Portu tak samo mocno jak my. Przejęcie Portu jest również ważne z powodu jego dostępu do oceanu i możliwością handlu z innymi nacjami drogą wodną.

- Dodatkowo straciliśmy kontakt z Mirtem, a było to miejsce bardzo dal nas ważne ze względu na istniejące tam złoża gliny oraz pastwiska idealne na hodowle zwierząt. Nie wiem co się stało, ale musimy odzyskać kontakt z Mirtem oraz uzyskać pełną kontrolę nad nim.

- Drogi Thorze. Mam do Ciebie dwie prośby. Pierwsza jest taka, byś otworzył połączenie między Kopalnią a Podmrokiem (Na Angrogha! Skąd Mophius to wie?) oraz udostępnił nam dane technologii Świadomych, a także byś przekonał do czynnej pomocy swój lud. Drugą prośba pokrywa się prośbą skierowaną do Albrechta, więc słuchaj uważnie.

- Drogi mi von Hackfleish i Ty Thorze. Potrzebujemy symbiotycznej zależności między Portem, Mirtem, a Bolgorią. Niezbędny jest handel, wymiana informacji, wzajemna ochrona. Jakie są wasze przemyślenia na temat zjednoczenia razem tych miast?

Debowy_Mocny - 2013-02-01, 20:00

Enderus przemierzał korytarzami, aż w końcu odnalazł drzwi nad którymi była tabliczka z napisem "REGENT".
Zauważył jak dwóch strażników wycelowało w jego stronę swoim oręzem, i go "Powitali".
Kurcze, ci faceci strasznie narwani. Regent jest albo zajęty albo może po prostu nie chce by byle kto mu nie zawracał dupy. No cóż, nie pozostaje nic innego jak uciąć niewielką pogawędkę ze strażnikami.

Enderus trochę się odsunął się lekko.
Witam szanownych panów. Otóż, nazywam Enderus, i przybyłem tutaj z bardzo daleka. Jestem w miarę dobrym wojownikiem. A do tego doskonałym inżynierem. Z tego co słyszałem, że Regenta można zainteresować tylko wykształceniem i umiejętnościami, więc Regenta na pewno zainteresują moje umiejętności w konstruowaniu maszyn i broni palnej. Mogę poczekać jeśli Pan Regent jest aktualnie zajęty innymi prawdopodobnie bardzo ważnymi sprawami. Powiedział inżynier i czekał na reakcje strażników.

Faust272 - 2013-02-01, 20:07

Strażnik przyglądał się przybyszowi. Widział, że nie gada z jakimś podrzędnym typem.

- Dobrze, proszę w takim razie poczekać. Regent w tej chwili jest bardzo zajęty. Polecam zwiedzenie Kopalni.

Strażnicy przyglądali się ekwipunku syna Herpderpusa. Zauważalna była w ich oczach zazdrość.

Debowy_Mocny - 2013-02-01, 20:18

Widzę że spotkałem porządnych ludzi, no cóż w każdym razie póki Regent jest zajęty to z przyjemnością pozwiedzam kopalnie. Miłego dnia życzę Odpowiedział Enderus po czym odszedł pozwiedzać kopalnie.
No dobra, póki co mam czas dla siebie, narazie to pójdę coś zjeść, po drodze minąłem knajpkę, może tam znajdę coś ciekawego

kastyl - 2013-02-01, 21:00

Regent wie o podmroku, bo o nim mówiłem xD
Thor zastanowił się przez chwilę nad słowami Cesarzowej i Regenta patrząc na Kiro.
- Prawdopodobnie uda się ustalić jakiś portal prowadzący bezpośrednio z Podmroku do miasta, ale o szczegóły musiałbym się odpytać, gdyż nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Choć wy, żyjący, początkowo wzbudzalibyście zapewne sporą uwagę wśród Świadomych i innych istot, to raczej nikt by nie naruszał tam waszego spokoju.
Sporo Świadomych skrywa sekrety swej wiedzy, lecz są też tacy, co chętnie jej uczą. No i oczywiście każdy z inżynierów czy sprzedawców chętnie sprzeda swój towar. -
Elf napił się wody.
- Przekonanie Świadomych nie byłoby trudne, lecz nie wiem czy znajdzie się sporo osób na tyle nie rzucające się w oczy, aby móc czynnie pomagać wam w czasie codziennych czynności. Wszakże nieumarli w Waszych oddziałach raczej nie poprawialiby morale żołnierzy, a i nie obyłoby się zapewne bez groźnych incydentów. -
Thor znów łyknął nieco wody. Zastanowił się chwilę nad kolejnym ciągiem odpowiedzi, przyglądając się jednocześnie zebranym.
- Co do przejęcia władzy w porcie, na początek przydałoby się zdobyć ciche lub ukryte wsparcie jednego z oligarchów. Z tego co słyszałem, trzech ich sprawuje tam władzę. Można jednego przekupić, lub zaszantażować. Albo to i to najlepiej. Niech wie, że ktoś z jego rodziny jest przez was przetrzymywany, ale za to niech będzie dobrze opłacany. Lecz także karany za niesubordynacje. Z czasem w podobny sposób można przeciągnąć na swoją stronę pozostałych, lub ich usunąć.
A co do tej wioski, to powinniście wysłać jakiś mały oddział lub, nazwijmy to, delegację do niego, abo dowiedzieć się co się dzieje. A potem przejąć tam władzę, siłą lub kasą. Zależy, nie wiem kto tam dokładnie panuje. -
Thor dopił swoją wodę, po czym skusił się na spróbowanie wina.
- Tak dobre jak jeszcze za czasów panowania Króla Hereka. Niewiele takich zostało. -
Tellan opamiętał się
- Proszę o wybaczenie, Cesarzowo. Zamyśliłem się trochę. -
Elf dopiero teraz dokładnie przyjrzał się Ninie. Jej uroda była niemal powalająca, idealnie niemal podkreślona przez ubiór i dodatki. Brak makijażu był w jej przypadku zaletą. Miała w sobie coś z władcy, jakby była stworzona do tej roli.
- Mogę zadać osobiste pytanie? Nie jesteś chyba tą cesarzową, która władała Akillą przez ostatnie lata, prawda? -
Thor przyglądał się twarzy Niny, zadając te pytania. Ciekawy był, czy wywołają one jakąś reakcję na jej ustach. Chciał wybadać dokładnie z kim ma do czynienia.

Faust272 - 2013-02-01, 21:50

Nina skrzywiła się. Szybko jednak zreflektowała się i przywołała na swojej twarzy uprzejmy uśmiech (numer 4 według skali regenta).

- Nie. Cesarzowa Akili za czasów jej istnienia była uzurpatorką, która doszła do władzy dzięki skrytobójstwom i manipulacjom. Jej panowania były dobre dla niej i jej przyjaciół. U mnie cieszy się nawet zwykły górnik. Wiem, co trzeba, by mój lud żył dostatnio, a dzięki temu miał siłę bronić swego domu.

- Co do portali to bałabym bardzo wdzięczna, gdyby udało się Tobie Thorze otworzyć takie przejście. Co prawda nie mogę przedstawić go wszystkim moim poddanym, ale moi najwierniejsi na pewno chętnie skorzystają z towarów i usług Świadomych.

- To co mówisz na temat Portu jest po części prawdą, ale najważniejsze jest pytanie: kto będzie w stanie to zrobić?

Tutaj Cesarzowo znacząco spojrzała na Albrechta.

- Byłabym wdzięczna gdybyś pomógł mi w odzyskaniu Portu, albo wyruszył na wyprawę do Mirtu w celu ustalenia, co tam się dzieje oraz, jeśli to możliwe, by go odbić.

Cesarzowa wypowiedziała te słowa do Thora, ale Albrecht wiedział, że są one kierowane również do niego.

Lowcakur - 2013-02-01, 22:33

- Pani ma, jestem na wszystkie wasze rozkazy! <rzekł Albrecht, stając na baczność i salutując>

- Myślę, iż najlepszym pomysłem byłoby wybadanie sytuacji w Mircie, jak mówicie to miasto jest całkowitą niewiadomą. Jestem gotów wyruszyć choćby i natychmiast, jednakże wiem, iż wyruszenie samemu to samobójstwo. Prosiłbym o wsparcie, niewielkie, paru zbrojnych i kuszników powinno wystarczyć. W końcu to misja wywiadowcza, a nie wyprawa wojenna.

Ale, kto wie co nas czekać będzie w Mircie. Skoro nie ma z nim żadnego kontaktu, można spodziewać się najgorszego. Albo może po prostu potwory zablokowały szlaki komunikacyjne.
<Albrecht na chwile zamyślił się i złapał oddech>

- Jednakże, z drugiej strony sytuacja w Porcie jest również niepokojąca, może nawet krytyczna. Jeśli Carter wyeliminuje Thoina to możemy się pożegnać z szybkim zwycięstwem. Na pewno koronowałby się na króla, albo co najmniej duce Portu. A lud z władcą to już nie to samo co lud bez władcy. Wiem pani, iż to takie niezdecydowanie, ale uważam iż lepiej będzie wszystko wyłożyć na ławę, zanim podejmie się działania.

Zastanawiając się dłużej, dochodzę do wniosku iż sytuacja w Porcie teraz nadaje się dla skrytobójcy, który wyeliminuje Cartera. Ja, Albrecht von Hackfleish, wolałbym wyruszyć na zwiad do Mitry(wraz z paroma podkomendnymi oczywiście), jako pozornie bardziej niebezpiecznego miejsca.


<Albrechtowi twarz się rozjaśniła, jakby wpadł na genialny pomysl>

- Mości Thor przecież jest idealnym kandydatem do kontynuowania misji w Porcie! Niech się wykaże, zbierając informację i podejmując odpowiednie działania! On, jako jeden z niewielu, jest na tyle szlachetny aby podjąć się tej misji i wyjść z tarczą, a nie na tarczy!

kastyl - 2013-02-02, 01:32

Thor wysłuchał argumentacje człowieka. Niemal złamał swoją maskę śmiechem, gdy Albrecht nazwał go szlachetnym.
- Cóż, do szlachetnych to ja na pewno nie należy. -
Elf spojrzał na Cesarzową.
- Rozumiem. Mogę udać się do portu, oczywiście po odwiedzeniu Podmroku. Osobiście wolałbym unikać większych miast, ale jeśli nie ma nikogo innego, to podejmę się tego zadania. -
W sumie wolałbym przejść od razu do zabijania i tyle.

- Cóż, za niedługo wrócę do Podmiasta i zdam relację Świadomym. Postaramy się ustanowić jakiś szlak handlowy. Kiedy wszystko załatwię wszystko, co muszę zrobić na miejscu, ruszę do Portu i zorientuje się w tamtejszej sytuacji.
Potrzebowałbym jeszcze jakichś informacji i waluty, aby dobrze wykonać to zadanie. -

Faust272 - 2013-02-02, 15:10

Cesarzowa kiwnęła głową.

- Mój drogi Albrechcie. W takim razie Twoim zadaniem jest zwiad oraz rozpoznanie a w ostateczności przejęcie miasta Mitra. Ruszaj. Zaopatrz się dobrze, a ludzi szukaj wśród najemników. Ja niestety nie mogę sobie pozwolić na uszczuplenie mojej straży, zwłaszcza, że populacja cały czas się rozrasta. Mniemam, że zostało Ci jeszcze sporo pieniędzy, wynajmij ludzi, i ruszaj do Mitry. Jeśli chcesz, możesz szukać najemników w naszej Bolgorskiej Tawernie, lub nawet w Porcie, ważne jest wykonanie zadania.

- Co do Ciebie Thorze, to ruszaj do Podmiasta i przedstaw moje Słowo swoim braciom. Jednakże wolałabym, byś wspomógł mojego wasala w jego zadaniu. W Porcie znajduje się już kilku moich ludzi, wysyłanie kolejnych może spowodować powstanie przeszkód w ich planach.

- Tak więc mój Albrechcie, wyrusz do Mitry jak tylko Thor wróci z Podmroku. Do tego czasu zbierz ludzi, najemników i potrzebny sprzęt.

Lowcakur - 2013-02-02, 15:49

- Dobrze pani, tak zrobię. Jednak, mam jeszcze jedną prośbę zanim odejdę. W Porcie mam do odebrania jedną paczkę. Czy Wasza Wysokość mogłaby mi udostępnić jakiegoś posłańca, który w moim imieniu odebrałby to zamówienie? <spytał się Albrecht, powstając z siedziska>
Faust272 - 2013-02-02, 16:22

Cesarzowa nie zdradzała żadnych emocji. Od zwyczajna wymiana informacji.

- Nie posiadam posłańców. Nie są potrzebni. Wszystko w Bolgorii można załatwić przez strażników, a nie mam potrzeby na razie utrzymania stałego kontaktu z innymi miastami. Ale mam nadzieje, że dzięki wam wkrótce to się zmieni.

- Jeśli potrzebujesz posłańca, nie pozostaje nic innego, jak go po prostu wynająć.

kastyl - 2013-02-02, 20:45

Elf wysłuchał cesarzową i rycerza. Powiedział do Niny.
- A więc udam się teraz do Podmroku i omówię sprawę z innymi Świadomymi. Jak tylko wszystko zakończę, udam się tu natychmiast. -
Teraz zwrócił się do Albrechta.
- Mości von Hackfleish, proponuję spotkać się w karczmie, ale nie wiem ile mi zajmą sprawy w Podmroku. Mam nadzieję, że uda mi się skończyć wszystko w ciągu trzech dni. Jeżeli nie, wyśle do Cibie na umówione spotkanie posłańca. Niech naszym sygnałem rozpoznawczym będą słowa "Świadom jestem tego, co nas czeka." Jeśli także Ty nie będziesz w stanie się stawić też wyślij wiadomość przez kogoś. -
Teraz znów zwrócił się do Cesarzowej.
- Powiedz mi tylko, Pani, w którym miejscu miałby powstać portal. Mam nadzieję, że uda nam się wszystko ustawić, aby było w porządku. -

Faust272 - 2013-02-02, 21:39

- Odizoluje jedną komnatę specjalnie dla Portalu. Oddaj się do wybranej jaskini i ustaw tam portal. Liczę na pozytywne rezultaty.
Lowcakur - 2013-02-02, 22:17

- Dobrze, moja pani. Ma pani jeszcze jakieś zalecenia dla mnie, czy mogę udać się wypełniać me obowiązki?

<Albrecht z nadzieją liczył na to, iż Cesarzowa coś jeszcze dla niego wynajdzie, aby choć te parę chwil dłużej móc delektować się jej obecnością. >

- Szlachetny Thorze, niech tak będzie. Za trzy dni będe oczekiwać was w karczmie, o ile werbowanie najemników nie zajmie mi dłużej. Mój ewentualny posłaniec przybędzie z hasłem "Oficer nigdy nie ucieka. Oficer wykonuje manewr taktyczny."

kastyl - 2013-02-03, 18:04

- Dobrze, Cesarzowo. Udam się tam natychmiast i ruszę do Podmroku. -
Thor jeszcze zwrócił się do Albrechta.
-
Elf wstał, chwycił swój plecak i zaczął przygotowywać miejsce dla Kiro w plecaku.
- Niestety musisz znów na krótką chwilę się schować. -
Chowaniec zrobił krzywą minę, ale posłuchał świadomego.
- Czy jest coś jeszcze, o czym powinienem wiedzieć, czy mogę już ruszać? -
Kiedy wszyscy zaprzeczyli Tellan ukłonił się.
- A więc ruszam w moją drogę. Mam nadzieję, że do naszego kolejnego spotkania wszystkie sprawy związane z Podmrokiem będą zakończone. Cesarzowo, Regencie. -Elf wykonał znów niewielki, acz zgrabny ukłon. - Niech wasze rządy będą sprawiedliwe i oby Bogowie Wam sprzyjali. -
Zwrócił się do Albrechta wykonując podobny ukłon.
- Kapitanie von Hackfleish, Oby twoim przygotowaniom nic nie przeszkodziło. -
Thor wyszedł z komnaty i ruszył pewnym krokiem w stronę Jaskini.

Faust272 - 2013-02-04, 08:26

- Mophius, przynieś sakwy!

Powiedziała Cesarzowa stanowczo, ale jednocześnie czule. Coś zakuło Albrechta w sercu.

Cesarzowa spojrzała na swojego wasala mając na twarzy założoną maskę powagi i dostojeństwa.

- Właściwie to jeśli będziesz się wybierał do Portu, mógłbyś wspomóc Altarisa w jego poczynaniach. Gdy wyruszał, nie zaopatrzył się dobrze, a sądząc...

- A właściwie... Spotkałeś go? Zdaj raport z jego poczynań.

Lowcakur - 2013-02-04, 19:25

<Rycerz poczuł się tak, jak nigdy w swoim nie za krótkim życiu. To uczucie... nie spodziewał się iż dozna zawodu. Nigdy to mu się nie natrafiło. Żołnierze, Akilia, stara Cesarzowa... Nic go nigdy nie zawiodło w takim stopniu, jak ten niepozorny, czuły ton. Dotknął go do głębi, siecząc jego serce niczym berdysz derwisza, będącego w szalonym tańcu.

Albrecht poczuł przemożną ochotę aby rzucić czymś o podłogę, wstać, obrócić się na pięcie i wyjść z tego miejsca, miejsca w którym doznał swojej pierwszej miłosnej klęski. Do tej pory wystarczały mu burdele i chętne do zaspokojenia żołnierzy mieszczki i wieśniaczki, z nimi nie było takiego problemu. Do zaspokojenia swych cielesnych żądz nie potrzeba było kochać.

Nagle, tuż po ukłuciu, poczuł zdenerwowanie, potem złość, wkurzenie... Na końcu szał. Jego umysł opętała tylko jedna myśl - eliminacja tego skurwysyna. W końcu, przysięgał Cesarzowej, nie Regentowi. Dorwie go, kiedyś go dorwie... A jego serce wyląduje na talerzu! Da go tej kurwie Ce...

Albrecht opamiętał się. Jednak, nie udało mu się w pełni zamknąć tej ciemnej strony umysłu. Uciszył ją... jak na razie. Przez cały proces myślowy starał się zachować kamienną twarz dyplomaty. Po przemyśleniu paru spraw, zebrał się w sobie i rzekł w najbardziej bezpłciowym tonie jaki mógł tylko odnaleźć. Nie ma już zamiaru być miłym. >

- Altaris się spisywał. Pochwalam jego metody. Niestety, nie będę udawać się do portu. Zbyt mało czasu. Mogę wysłać tę paczkę razem z moim posłańcem. Mogę już iść wykonywać obowiązki?

Faust272 - 2013-02-04, 20:53

Cesarzowa przygryzła dolną wargę w delikatnym zdenerwowaniu. Poprawiła swoje aksamitne włosy jakby z roztargnienia, po czym przyjęła od regenta podane wino. Podziękowała mu tonem władcy zwracającego się do sługi.

- Co to znaczy, że się spisywał? O jakich metodach mówisz? Misja, na którą go wysłałam, nie powinna tak długo mu zając. Co on planuje? Co on właściwie robi.

Cesarzowa zasypała Albrechta pytaniami. Zdenerwowana ułożyła nogę na nogę nadając swojej pozycji jeszcze bardziej drapieżny i jeszcze bardziej kobiecy wygląd. Wyglądała na równie podenerwowaną, co ciekawą słów swojego wasala.

Lowcakur - 2013-02-04, 21:13

<Albrecht postanowił lekko podrażnić Cesarzową. Należało mu się coś więcej za te misję, jak tylko kolejne zadanie." Nawet głupiego "dziękuje". Głupia, arogancka paniusia" pomyślał rycerz. Kontynuował równie beznamiętnym tonem co przedtem. Wiedział, iż jest on niesamowicie denerwujący, jego samego brała cholera gdy miał dyskutować z cesarskimi urzędnikami>

- Poluje na renegata. Oraz zbiera jakieś informacje, ale nie zdradził mi ich. Przeniknął do straży Cartera jako jej kapitan. Jego metody to zastraszenie, przemoc i inwigilacja. Wystarczy, czy jeszcze chcesz coś usłyszeć zanim udam się werbować ludzi?

Faust272 - 2013-02-04, 21:43

Cesarzowa roześmiała się perliście na słowa von Hackfleish'a. Nie można było na pewno stwierdzić, czy był to efekt jej osobowości, czy już działania alkoholu.

- Zastraszenie, przemoc i inwigilacja? Doprawdy co za dziwny przedstawiciel elfickiej rasy. Od świty coraz częściej widzę takie aberracje. Krasnolud dogaduje się z elfem, ludzie szanują karły, elf stosuje metody łotrzyków. Istna paranoja.

Nina roześmiała się znowu, po czym spojrzała maślanym wzrokiem na Albrechta. Było to spojrzenie równie drapieżne co zmysłowe. Wasalowi żołądek opadł na dno brzucha, serce podskoczyło pod samo gardło, a w tyle głowy czuł podniecający dreszcz. Uśmiechnięta Cesarzowa kontynuowała swoją wypowiedź nieźle się bawiąc. Tak. Trzepnął ją alkohol.

- Jak dobrze, że w tym całym bałaganie znalazł się jeden szlachcic, który jest godny swojej pozycji i warty mojego czasu?

Mówiła o Albrechcie? Czy może o Mophiusa? Specjalnie wymieniła tylko jednego, czy to już bezwładność języka skołatanego alkoholem to spowodowała?

- No, ale powiedz mi Albrechcie von Hackfleish, jakiego to renegata ściga Altaris, że aż posunął się do odsunięcia moich rozkazów na boczny tor?

Lowcakur - 2013-02-04, 22:55

<"A może, może jeszcze mam szansę..." pomyślał już mniej zdenerwowany rycerzyk. Cesarzowa była wyraźnie podchmielona, straciła swój wyraz dostojeństwa i niedostępności. Teraz była bliższa temu, co szlachcic już znał. Otwarte i drapieżne hetery były w burdelach zjawiskiem równie częstym, jak gówno w rynsztoku. Nie jedną taką żołnierskie ręce trzymały pod sobą, nie jedna taka przyprawiła Albrechta o stratę paru monet z mieszka.

Tak, wiedział jak z nią działać. Trzeba być niedostępnym, a przynajmniej udawać takiego. Taka kocica jak ona nie odmówi sobie uwiedzenia kolejnego celu. Jednak, trzeba dać jej wyraźne znaki, iż jest on reformowalnym niedostępnikiem. Lekko zrzucił więc z obojętnego tonu, przybierając o ton swobodniejszą maskę, i kontynuował>

- Pani Nino, jednooki łotrzyk poluję na renegata - paladyna, o którym już nieco wspomniałem. Teraz wyznaje Beliara, jest zły, ma władzę nad magią i ogólnie(za przeproszeniem) to kawał z niego skurwysyna. Podobno poluje on na Cesarzową, nie wiem tylko czy na prawdziwą, jaką jesteś Ty, pani, czy na uzurpatorkę. Może natrafił na trop tajnej organizacji. Wcalemu się nie dziwie, każdy chwyciłby się każdych możliwości aby zobaczyć taką piękność, jaką jesteście wy, Pani. Na Angrogha, nie żałuję iż powróciłem do służby!


<Albrecht lekko się rozsiadł na krześle, przyjmując swobodniejszą o włos postawę, eksponując z lekka swoje twarde, żołnierskie mięśnie ukryte pod szlafroczkiem. Musiał wyglądać nieco bardziej męsko i pociągająco niz Regent.>

Faust272 - 2013-02-05, 11:20

Cesarzowa uśmiechnęła się. Regent w tym czasie przyszedł z sakwami. Nina wzięła wdzięcznie od niego jedną z sakw patrząc się w swoje naczynie. Cesarzowa podała sakwę Albrechtowi.

- Skoro tak rwie Cię do zadań, to ruszaj. Jeśli to wszystko co wiesz o tym renegacie, to nie ma sensu Ciebie tutaj zatrzymywać. Schlebia mi służba oddanego rycerza. Liczę na dobre wyniki, w zamian na pewno otrzymasz swoje wynagrodzenie.

Sakwa powędrowała w stronę Albrechta. Miała w sobie jakieś 20 sztabek żelaza.

- Jak dowiesz się czegokolwiek jeszcze o tym renegacie, daj mi znać, a tymczasem...

Mophius już podchodził do ALbrechta trzymając... klatkę z sową.

- To Sowa. - Cesarzowa roześmiała się na widok lekkiego zdziwienia Albrechta - Nie, nie nabijam się, ona naprawdę tak się nazywa. To jedyne zwierze w okolice, a proste imię jest niezbędne by szybko ją przywołać. Pozwoli Ci przesyłać wiadomości do mnie do Kopalni. Przy nóżce ma tasiemkę oraz mały pojemniczek. W klatce w ukrytej szufladzie w spodzie klatki znajdziesz papier i przybory do pisania. Wysyłaj mi ważne wiadomości przy pomocy tej sowy. Możesz wypuścić ją z tej klatki jak już opuścicie Bolgorię, wtedy będzie reagowała na swoje imię, a wróci do Kopalni jak przyczepisz do niej wiadomość. To mądre zwierze, na pewno nie ucieknie bez powodu.

- Tak więc, jeśli nie masz do mnie większej ilości spraw, możesz ruszać wykonywać powierzone Ci zadania.

Lowcakur - 2013-02-05, 12:24

- Tak jest! <Albrecht wstał, stanął na baczność i zasalutował. "Ta Cesarzowa wie, jak odnowić lojalność i oddanie swoich podopiecznych. Cholera, zupełnie jakby czytała w myślach i wiedziała, o czym myślę" pomyślał sobie.

Skłonił się Cesarzowej, kiwnął głową Regentowi, po czym udał się na strone aby ubrać swój pancerz, wziął klatkę z sową i dodatkową gażę, po czym wyszedł z pałacu. >

Debowy_Mocny - 2013-02-05, 13:11

Enderus spędził trochę czasu zwiedzając kopalnie. Chyba Regent powinien teraz znaleźć dla niego czas.


Podszedł do strażników pilnujących kwatery Regenta. Strażnicy byli ci sami co przedtem.
Witam, zapewne już mnie panowie pamiętają. Otóż, czy teraz Regent ma teraz wolną chwilę na spotkanie ze mną? Powiedział do strażników uprzejmym głosem.

Faust272 - 2013-02-05, 14:16

Strażnicy zlustrowali Enderusa. Jego ekwipunek zrobi wrażenie, lecz nie przekonał ich do kompletnego posłuszeństwa.

- Wybacz nam Panie, ale Regent nie przyjmuje każdego, kto chce się z nim widzieć. Skutkowałoby to kompletnym czasem dla niego i jego spraw. W jakiej sprawie szanowny Pan przychodzi?

Debowy_Mocny - 2013-02-05, 14:22

Chyba nie zapamiętali mnie, no cóż.
-Nazywam się Enderus i pochodzę z bardzo odległego miasta zwanego Azgardad. Jestem inżynierem i Słyszałem że Regent poszukuje ludzi wykształconych. Regenta na pewno zainteresują moje umiejętności w konstruowaniu maszyn i broni palnej.

Faust272 - 2013-02-05, 23:34

Strażnik uśmiechnął się powątpiewająco. Jeżeli miał jakieś wątpliwości, to teraz wszystkie mu wywiało.

- Rozumiem szlachetny Panie, ale takich osób jak Pan przekonanych o swojej niezastąpionej osobie jest bardzo dużo i Regent Mophius naprawdę nie jest w stanie wszystkich przyjąć. Polecam udanie się do Kuźni lub da jakiegokolwiek zakładu rzemieślniczego i pokazanie swoich umiejętności jednemu z krasnoludów. Jeśli zafascynuje Pan ich swoim talentem, to oni z pewnością wstawią się w Pana imieniu u regenta.

Debowy_Mocny - 2013-02-05, 23:43

Pierdolone przybłędy. Przyłażą i zawracają dupę regentowi. A potem tacy jak ja mają problemy ze spotkaniem się z nim.
Rozumiem. Życzę miłego dnia
Zniesmaczony lekko Enderus postanowił odnaleźć jakiegoś krasnoluda którego by zainteresowały jego umiejętności. Musi wyrobić sobie co nie co renomy.

Pierwsze miejsce jego poszukiwań. Kuźnia i huta.

kastyl - 2013-02-17, 22:50

Elf podszedł do strażników.
- Muszę się zobaczyć z Regentem. Mam bardzo pilną i ważną sprawę do niego. Nazywają mnie Thor-
Mam nadzieję, że mnie pamiętają, albo dostali wytyczne, żeby mnie przepuścić. Jak nie to najwyżej poszukam tamtego krasnala.
Nieumarły czekał na odpowiedź.

Faust272 - 2013-02-18, 12:30

Pamiętali go. Przepuścili go. Jednakże powiedzieli mu to, czego Thor się obawiał.

Regent śmiertelnie gorączkuje.

***

Nie było służby, nie było przepychu. Komnata była opustoszona. Została tylko wygodna kanapa, na której leżał Mophius, a przy nim strażnik, służka i jakiś dziadek, chyba lekarz, bo zmieniał mu kompresy.

Regent wyglądał jeszcze bladziej niż zazwyczaj. Był spocony, a jego twarz wyrażała nieprzytomność umysłu i gorączkę. Chociaż oczy widziały gościa i wydawały się rozumieć otoczenie, mimo zasnutej na nich mgły bólu i gorączki.

Do Tellana podszedł inny strażnik.

- Wiem, że jesteś ważny Panie, ale czy istnieje chociaż cień szansy, byś mógł nie narzucać Panu Mophiusowi kolejnych zmartwień? Mała olbrzymią gorączkę, chociaż jego umysł nie stracił ostrości, jednakże jeśli możemy, unikamy podawania mu złych wieści.

kastyl - 2013-02-18, 22:38

Po wejściu do komnat Regenta, Thor przypomniał sobie znów o swoim błędzie.
Kurwa, nie myślałem, że to postąpi aż tak szybko. Muszę znaleźć jakiegoś kapłana i to szybko.
- Spokojnie. Przynoszę na równi dobre i złe wiadomości. Lecz aby wszystko nabrało sensu, muszę powiedzieć każdą z nich. -

Thor podszedł do Mophiusa i powiedział do niego na tyle chicho, aby straż i służba nie słyszeli.
- Witaj Regencie. Przynoszę kilka wiadomości. Po pierwsze dobre. Wiem co jest przyczyną Twojego stanu i jak najszybciej podejmę kroki, aby Twoje zdrowie wróciło. Po drugie, stworzyłem portal prowadzący do Podmiasta, naszej siedziby. Niestety tworząc go, coś przywołało mnie do planu Beliara i przez to teraz Bolgoria i Ty, Regencie, cierpicie. Postaram się jak najszybciej coś na to zaradzić. Wiem co muszę zrobić. I obiecuję, nie spocznę puki tego nie zrobię. Angrogh nie dopuści, aby zło zatryumfowało. -

W tej chwili elf wpadł na pewien pomysł.
- Jeżeli to moce Belira na Ciebie wpływają, być może uda mi się jakoś Ciebie od nich odseparować. Choć raczej tylko w jednym miejscu będziesz mógł przebywać a i nie daje gwarancji, że to się powiedzie. Musiałbym jednak prosić, abyś wyprosił resztę ludzi, lub zostawił tylko tych, którym możesz zaufać. -

Kiedy Regent spełnił jego prośbę, elf wziął się do roboty. Wyciągnął 3 Odłamki Dusz i utworzył z nich trójkąt równoramienny w centrum którego znajduje się łoże Regenta. po czym chwycił jeden odłamek w rękę.
Po ustawieniu Odłamków, Thor wyjął księgę nekromancji i wypuścił Kiro z plecaka.
- Musisz mi pomóc mały. Patrz na tą księgę i kiedy Ciebie mentalnie o to poproszę, przewrócisz stronę księgi, dobrze? -
Tellan naprędce przeszukał księgę w poszukiwaniu czegokolwiek na temat podobnej klątwy lub choroby. Niestety nie znalazł nic na tyle użytecznego. Ustawił księgę na najbardziej według niego potrzebnej stronie, po czym zaznaczył inne interesujące fragmenty.

Następnie Thor zajął wygodną pozycję obok kanapy Mophiusa, po czym opuścił ciało.
Przestrzeń w wymiarze duchowym wyglądała zupełnie inaczej, niż ostatnim razem. Tym razem aura otoczenia była dużo ciemniejsza, na co niewątpliwie miał wpływ Plugawego. Świadomy zbliżył się do duszy Regenta i przyjrzał się jej.
Tak, na pewno ma na sobie delikatną skazę mrocznego boga. Tak samo jak ja. Ale na mnie dużo słabiej oddziałuje. Pewnie przez Kontrakt.
Tellan wziął się do roboty. Nawiązał więź z Kiro, po czym przyjrzał się jeszcze raz słowom w księdze, po czym starał się przypasować spisane klątwy i choroby do objawów i tego, co się dzieje w planie duchowym.
Wiele tego nie ma, cholera. Może wystarczy to, co planowałem wcześniej, tylko odseparować Regenta od wpływu Beliara. Przynajmniej spowolni to postęp choroby. Tylko pytanie na ile to wytrzyma. Obym zdążył znaleźć kapłana zanim osłona się rozpadnie. Wiecznie raczej nie będzie trwać.

Thor wybrał sporą ilość swojej czystej, nienaznaczonej duchowej energii po czym wypełnił nią odłamki dusz. Uważał, aby nie zdetonować żadnego z odłamków. Następnie połączył odłamki ze sobą, tworząc trójkąt, po czym rozszerzył powstałe w ten sposób linie, aby utworzyły "ściany" osłony, tworząc czterościan. W razie potrzeby elf wykorzystuje trzymany w ręce odłamek jako katalizator lub dodatkową porcję energii, jeżeli będzie ona potrzebna. Następnie elf "wyciąga" całe skażenie wewnątrz osłony.
To powinno pomóc. Czas wracać.

Zdążywszy to pomyśleć, Thora zalała niemal ogromna fala duchowego zmęczenia.
Więc to jest zapłata za zbyt duże korzystanie z tej mocy muszę zapamiętać.
Wraz ze zmęczeniem siła ciągnąca elfa do jego ciała znacznie przybrała na sile.

Thor wrócił duszą do Ciała i spojrzał na efekt swojej pracy. Dookoła łoza lśniła delikatna poświata, która mieniła się na niebiesko.
- To powinno Tobie pomóc, lub choćby znacznie spowolnić postęp choroby. -
Thor spakował księgę i pomógł Kiro schować się do plecaka.

Faust272 - 2013-02-19, 08:52

+ 300 EXP

Tellan utworzył barierę z Odłamków posługując się czwartym jako katalizatorem. Bariera była silna. Musiała być, w końcu poszły na nią aż 4 Odłamki. Gorzej było z wyciągnięciem negatywnej energii. Była ona lepka, czepliwa i jakby bezpośrednio nakierowana na regenta, co jeszcze bardziej utwierdziło Świadomego w źródle jej pochodzenia.

W końcu udało mu się wybrać przynajmniej część energii, nie całą, ale zawsze. To jednak wystarczyło. Thor teraz dostrzegał, że dusza Mophiusa ma przewagę w jego ciele nad mocą choroby. Z czasem mięso Regenta się oczyści..

- Dziękuję Ci... Rzeczywiście, trochę mi lepiej...

Regent nadal gorączkował i wyglądał jakby jedną nogą był już po drugiej stronie, ale Thor wiedział, że nie umrze, że siły duchowe Mophiusa mają przewagę. Z infekcjami naturalnymi powinny poradzić sobie zgromadzone przez regenta medykamenty.

- Czy... Ty... Jesteś kapłanem? Zresztą nieważne... Czy tak, czy nie, jesteś DOBRY. A to wystarczy... Rób co musisz...

Thor nie wiedział ile bariera wytrzyma, na razie jest nieprzenikniona, ale Tellan wiedział, że nie by on mistrzem tej dziedziny magii. Coś zawsze mogło ujść jego uwagi.

Nieciekawą konsekwencją jest też to, że uwolnił sporo magii.

kastyl - 2013-02-19, 19:00

- Nie, nie jestem kapłanem. Po prostu korzystam z tego, co mam i co potrafię. Pod żadnym pozorem nie opuszczaj tej bariery, chyba że chcesz nawrotu tej choroby. Bądź co bądź, dużo przyjemniej jest umrzeć od sztyletu w sercu niż przez splugawienie Beliara. - Ostatnią uwagę elf skierował jakby do siebie.
- W każdym razie, ruszam dalej. Muszę jak najszybciej znaleźć jakiegoś kapłana, inaczej ta zaraza będzie się rozprzestrzeniać. Wybacz, ale muszę Ciebie opuścić. -
Thor podniósł się i ruszył w kierunku drzwi.
- To było DOBRE, Tellanie. -[i]
Elf zatrzymał się wpół kroku.
[i]Znów ten sam głos. Kim ty do cholery jesteś?

Znów cisza.
- Coś się stało, Thorze? - Regent zaniepokoił się nagłym zatrzymaniem świadomego.
- Nie, wszystko w porządku. Żegnaj. -
Elf wyszedł z pokoju, zatrzymując się jeszcze na chwile obok lekarza i mówiąc do niego..
- Regent ma nie opuszczać swego łoża pod żadnym pozorem. Czynie Ciebie za to osobiście odpowiedzialnym, rozumiesz? Chyba że groziłaby mu śmierć. W innym wypadku odpowiesz za niedotrzymanie tego. -
Starzec nie powiedział nic, tylko potakiwał.

kastyl - 2013-02-25, 20:19

Po wyjściu z komnaty portalowej Thor udał się prosto do komnat regenta. Miał złe przeczucia, ale miał też nadzieję.
Przecież nie po to ustawiałem tą barierę, zęby teraz mi bezczelnie umarł.Bariera była silna, powinna wytrzymać. Przecież nie minęło dużo czasu. On MUSI żyć.
- A jak nie to co? To tylko kolejna ofiara na twoim koncie. -

Elf nie zatrzymał się na dźwięk słów w swoim umyśle. Już zaczynał do tego głosu przywykać. Poza tym miał teraz ważniejsze sprawy na głowie.
Tellan mijał strażników nawet nie wypowiadając ani jednego słowa. Jego mina, mowa ciała oraz szybkość, z jaką szedł skutecznie odstraszała kogokolwiek przed zaczepieniem elfa.
Thor przeszedł przez drzwi i wszedł do komnaty Regenta. Spojrzał szybko na barierę i powiedział.
- Oto obiecana pomoc. Ten człowiek zajmie się Twą chorobą, Regencie. -



No chyba nie zabijesz regenta, Faust? Nie po to marnowałem odłamki i szukałem kapłana, żeby teraz miał chłop paść. Poza tym wpierw chciałem usunąć źródło zarazy, ale Ty oczywiście musiałeś ich naje... na całą kopalnię.

MrocznyKefir - 2013-02-26, 16:48

Baldwin przeszedł przez miasto nie zatrzymując się ani na chwilę, mimo usilnych próśb towarzyszy by iść do burdelu. Nie było na to czasu. Rozgrywki polityczne nie pozwalają na wałęsanie się w to i we wte. A dla Rodu pracować trzeba. Po drodze do miasta popytał się tylko prostaczków o sytuację Bolgorii i tym podobne....
************************************************************************
- Baldwin Bordword, syn Rhaegara Bordword. Przybywam to jego miłości Regenta z polecenia mego ojca, który to jest starym przyjacielem naszej miłości. Mam dla niego wieści z Akilii oraz kilka miejscowych, które mogą go zainteresować. Posiadam również prywatny list dla jego miłości. Czy mógłbym się z nim spotkać?

Nie podobali mu się ci strażnicy. Mendy, które myślą, że są ważne. Mógłby ich zabić. Ale dobro rodziny jest najważniejsze.

Faust272 - 2013-02-26, 20:26

Kastyl

Thor i kapłan poszli do Regenta. Oczywiście napotkali strażników. Byli zajęci.

MrocznyKefir

Strażnicy wykłócali się z Baldwinem. Bronili wejścia powołując się na chorobę Mophiusa. Jednakże Rhaegar Bordword był znany wśród strażników. Często dochodziło do wymiany informacji między jego dworem a regentem. Tak więc nie mogli spławić go jak zwykłego przybysza.

wszyscy

Na szczęście przybył Tellan z kapłanem, który mając na sobie jedynie płaszcz nomadowy i zbroje skórzaną w ogóle nie był rozpoznawalny jako kapłan.

Strażnicy ucieszyli się na ten widok i powiedzieli Baldwinowi, że oni nie mogą zejść ze swoich stanowisk by go eskortować, ale ten dobrze ułożony mężczyzna (Thor) z chęcią oprowadzi go (I przypilnuje - dodali w myślach) do Regenta, albo nawet może świadczyć jako jego pełnomocnik.

Strażnicy odeszli do dalszej części korytarza nadal spełniając swoją strażniczą rolę, ale nie byli już w pobliżu przybyszów.

MrocznyKefir - 2013-02-26, 21:19

Baldwin z lekkim uśmiechem odwrócił się do Thora, ukłonił się lekko i uścisnął prawicę:
- Jestem Baldwin Bordword syn Rhaegara. Miło mi poznać. Mógłbyś mnie zaprowadzić do regenta?

kastyl - 2013-02-26, 21:24

Thor zlustrował człowieka.
- Kim jesteś i co Ciebie sprowadza do Regenta? Z resztą nie ważne, jeśli strażnicy Ciebie przepuścili. -
Elf otworzył drzwi i ruszył do przedsionka komnat Morphiusa, po czym zwrócił się do Baldwina.
- Poczekaj tutaj, wpierw my musimy porozmawiać z Regentem. Raczej nie powinno nam to zająć za dużo czasu. -
Po tym Tellan poprowadził kapłana dalej do pokoju, w którym stało łóżko namiestnika.
Świadomy podszedł do kanapy i zlustrował siłę bariery. Była słaba, ale jeszcze istniała.
- Regencie, przyprowadziłem Ci człowieka, który pomoże Tobie w Twej chorobie. Jest kapłanem i zaoferowałem mu moją i Twoją ochronę w zamian za to, że pomoże oczyścić Kopalnie od pomiotu zła. Mam do niego zaufanie, nie wyczuwam w nim kłamstwa ani skazy Beliara. -
Elf wstał i zwrócił się do kapłana.
- Oto i Regent Morphius. Wiem, że nie pałasz do niego i innych ludzi miłością, ale jego śmierć tylko pogorszy sprawę. Proszę, pomóż mu. Na chwile Ciebie zostawię, pójdę przypilnować tego człowieka, który przyszedł z nami. -
Thor wypuścił Kiro z plecaka, da mu kawałek mięsa i powiedział do niego.
- Zostań tutaj. Będziesz moimi oczami, w razie gdyby coś się miało stać. -
Świadomy wstał i wyszedł z pokoju do przedsionka i zwrócił się do czekającego człowieka.
- Jeszcze chwilę musisz poczekać. -

MrocznyKefir - 2013-02-26, 21:57

Baldwin westchnął lekko i rzekł
- Cierpliwość to cnota, jak mawiali dawni filozofowie. Dobrze, poczekam, lecz jak długo? Gnają mnie pilne sprawy, a wiadomość może usłyszeć tylko regent. I co mu się stało? Jakaż to choroba mu zaszkodziła? Wybacz, lecz niedawno wróciłem na tereny Bolgorii. Mógłbyś mi opisać co tu się dokładnie dzieje?

Faust272 - 2013-02-27, 09:12

Thor wszedł do alumnaty, a za nim kapłan, a za nimi jeszcze Badwin.

Drzwi nie były zamknięte. Otworzyły się z delikatnym skrzypnięciem. Przybyłych w twarz uderzył zapach krwi i swąd magicznej spalenizny.

Komnata były pusta nie licząc kanapy. Kanapa była rozpruta, jakby wywrócona na lewą stronę i spalona. Na ścianach znajdowały się osmolenia spowodowane wybuchem magicznym. Thor szybko skojarzył to z wybuchem jego bariery, kapłan się tego domyślał. Wokół kanapy, na suficie i ścianach znajdowały się ślady krwi. Rozchodziły się promieniście od kanapy, jakby ktoś eksplodował leżąc na niej.

Były też inne ślady. Były to tropy stworzone z krwi i z jakiegoś śluzu. Prowadził one do ściany komaty i znikały w niej. Jednak nie było tam żadnego przejścia. Kawałek ściany do której prowadził trop nie był w ogóle brudny.

MrocznyKefir - 2013-02-27, 16:22

Baldwin z ogromnym zdenerwowaniem patrzył na to o się dzieje. Był również i przerażony. Wszystko to zaczęło się mieszać z adrenaliną i wspomnieniami. Ten sam zapach czuł na pustkowiach akilijskich... Smród magii. Złej magi..

Szybkim ruchem wyjął z pochwy swój półtoraręczny mithrillowy tasak, a na lewe ramię założył tarczę tak, by mógł trzymać oręż dwoma rękoma. Był gotów. Widać było, że Thor wie o co chodzi. Lepiej było się go trzymać:
- Nie wiem co tu się dzieje. Czuję magię. Tą samą co na pustkowiach. Jesteś w to zamieszany... Pewnie musisz rozwikłać tą zagadkę, co? Pomogę ci. Chcę wiedzieć co się stało z Regentem... Bo... - skrzywił się dość - nie wygląda na to, by już żył.

Wszystko to mówił cicho na tyle, by mógł go usłyszeć tylko Thor. Gdy ten się ruszał - podążał za nim. Tutaj w tej komnacie - słuchał się go.

kastyl - 2013-02-27, 20:24

Thora zamurowało. Bariera, która miał ochronić Regenta po prostu eksplodowała. Powinna wytrzymać spokojnie ten czas, a nie rozwalić się w pizdu, rozwalając wszystko dookoła.
Co tu się do cholery stało? pomyślał.
Elf nie stał długo. Ruszył przed siebie próbując wyczuć jakikolwiek ślad, po czym przyjrzał się śladom na podłodze i ścianach. Szczególnie interesował go ten ślad. Jakby ktoś lub coś tam stało tuż przed tą... eksplozją. Tellan niemal wyszeptał.
- Ulurzisha. Dorwę Ciebie i zabije, przysięgam. -
Po czym odezwał się do kapłana.
- Możesz coś wyczuć? Jakieś ślady magii lub moc jakiegoś boga? -
Thor wypuścił Kiro z plecaka, nie przejmując się reakcją człowieka i niemal o nim zapominając.
Następnie elf przysiadł i wyszedł z ciała, rozglądając się za jakąkolwiek obecnością. Także szukał znaków działania mrocznego boga.

MrocznyKefir - 2013-02-27, 20:29

Gdy mały stworek wyskoczył z plecaka Baldwin głośno westchnął. Tego się nie spodziewał. Chociaż po zobaczonych zniszczeniach nic go już nie zdziwi.
Przypatrzył się pokojowi i wytężył umysł. Był wykształcony. Może już coś takiego kiedyś widział bądź o tym czytał?

Faust272 - 2013-03-02, 12:04

Kapłan zasłonił twarz chustką.

- To mi wygląda na Beliara. - powiedział niepewnie. Nie dlatego, że nie był pewny swoich słów, ale dlatego, że niepokoiło go towarzystwo Baldwina.

- Aura jest bardzo czytelna, nie ma wątpliwości.

Kapłan ustawił się tak, by między nim a Baldwinem znalazł się Thor.

Kastyl

Thor zbadał pomieszczenie. Bariera była dosyć silna, więc co za siła mogła ją przerwać? Chociaż... od środka? Ślady krwi oraz wybuchu rozchodzą się promieniście we wszystkie strony od kanapy. Nawet sufit ucierpiał. Jeśli atak nastąpił by z zewnątrz, było by miejsce mniej naruszone wybuchem. To tak jak z wysadzeniem a uderzeniem szklanej bańki. Gdy wysadzi się od środka, rozlatuje się ona wszędzie. A gdy uderzy się ją np. kijem z boku, to rozleci się zgodnie z wektorem przyłożonej siły. Tutaj czegoś takiego nie ma. Ale jak od środka?

Kiro był dziwnie podniecony, ale zaniepokojony. Węszył, jakby wyczuwał coś znajomego, ale nie był pewien.

Tellan wyszedł z ciała. Ciało natychmiast opadło na ziemie jak szmaciana lalka. Thor nie mógł wykryć wiele. Oprócz siebie i towarzyszy nie wyczuwał nikogo. Albo właściwie wyczuwał, ale coś to tłumiło. Czy to ściany Kopalni izolują to? Czy to może komnata regenta tak została skonstruowana?

MrocznKefir

Baldwin przeszukał również pomieszczenie. Zainteresowały go ślady krwi urywające się przy ścianie. Również ta dziwna istota tego bladego elfa węszyła w ich pobliżu. Baldwin w końcu zauważył drobne szczeliny. To było ukryte przejście. Gdzieś musi być przełącznik je otwierające.

Nagle blady elf upadł. Kapłan podszedł do Thora i złapał go za głowę.

- Stracił przytomność... Kurde, nie wiem czy to jest groźne dla niego...

Kapłan spojrzał na Baldwina. Spojrzenie było wypełnione obawą lub niepewnością.

MrocznyKefir - 2013-03-02, 12:13

- Nie martw się. Nie jestem nastawiony wrogo do magów... Nie mogę obwiniać setek za błędy dziesiątek. Przeżyłem błysk... nic mnie już nie zdziwi.
Z tego co zauważyłem i z tego co powiedziałeś widać tutaj siłę Beliara... Miałem nadzieję, że skurwiel został pokonany. Możesz go jakoś ocucić? Zapewne użycie magii przyzwie potwory... Nie martw się - uśmiechnął się lekko i pogłaskał mithrillowy miecz - Obronię nas gdy będziesz działał. Nie mogę otworzyć ukrytego przejścia przed jego ocuceniem.

kastyl - 2013-03-02, 19:45

Thor rozejrzał się dookoła. Nic nie zauważył, przynajmniej nic w tym pokoju. Natomiast zauważył, że reszta osób w komnacie zbliżyła się do jego ciała.
No tak, wyglądam, jakbym zapadł w śpiączkę lub stracił przytomność.
Tellan powędrował do miejsca na ścianie, gdzie kończyła się smuga śluzu i nie było krwi, po czym próbował przeniknąć przez ścianę i rozgląda się co jest za nią.
Tak czy inaczej, Thor wrócił do swojego ciała.
- Wybaczcie, mogłem was o tym ostrzec. Znaleźliście coś? -
Gdy Baldwin lub kapłan odpowiedzieli, co znaleźli -
Dobra, ruszamy wgłąb tego tunelu. Musimy się dowiedzieć, co zabiło Regenta. Baldwinie, idź przodem, ja pójdę za tobą. - Elf zwrócił się do kapłana - Wybacz, ale nie miałem okazji spytać się o Twoje imię. Pójdź na końcu, a razem z Tobą Kiro, mój chowaniec. Jest oddanym towarzyszem i nie zrobi Ci krzywdy. -

MrocznyKefir - 2013-03-02, 22:47

Baldwin skinął głową. Poprawił tarczę na lewym ramieniu, ścisnął rękoma miecz.
- No to chodźmy. Zrób tylko jakąś sztuczkę z magicznym światłem czy coś. Ja kilku rąk nie mam. Pochodni nie utrzymam.
I otworzył tajemne przejście...
I poszli...

Faust272 - 2013-03-06, 14:30

Przejście prowadziło do niewielkiego pomieszczenia. Pomieszczenie było wykute w ścianie, ale nie był wyrównane. Wewnątrz z pewnością znajdowały się meble. Świadczyły o tym wytarte ślady i zarysowania po ich przesuwaniu, także wartwy kurzu były różne w różnych częściach komnaty. W ścianach znajdowały się różne haki i zaczepy. Możliwe, że kiedyś to pomieszczenie było umeblowane i udekorowane. Teraz było puste i jedyną ozdobą była smuga krwi rozmazanej na podłodze. Dodatkowo w ścianie znajdowały się jakieś otwory. Umożliwiały one obserwacje wydarzeń dziejących się w pokoju obok.

Drużyna szła dalej. Wyszli z komnaty odchodzącym od niej korytarzem długim na 6 metrów i szerokim na półtora. Na ścianach i podłodze znajdowały się ślady krwi. Na szczęście korytarz był oświetlony dogasającymi lampami naftowymi umieszczonych w wykutych wnękach. W końcu doszli do stalowych drzwi. Były uchylone. Ślady krwi prowadziły dalej do znajdujących się z drzwiami nieznanych jeszcze pomieszczeń.

- Czuje, że jesteśmy blisko - szepnął kapłan

Kiro zastrzygł uszami. Sam Thor słyszał jakieś sapanie, trzaskanie drewna, pękanie drobnych gałęzi, stukot drewna o kamień i dźwięk roztrzaskiwanych naczyń porcelanowych.

MrocznyKefir - 2013-03-06, 14:39

Baldwin bał się. Był tylko człowiekiem.
Przeżył wiele - zasadzkę orków w lesie Mohikańskim, bitwę pod Avillą i inne... Jednakże odważnym jest ten, który pokonuje swój strach, a nie się nie boi. Poprawił lekko rękawice, sprawdził rzemienie, które doczepiały elementy pancerza do przeszywanicy i pasek na tarczy. Był gotów. Wziął miecz w dwie ręce i zrobił postawę bojową. Tarcza zasłaniała newralgiczne punkty, a on sam był gotowy do wyprowadzenia szybkiego, potężnego cięcia z góry.
- Idę pierwszy. Wy za mną.
Lekko uchylił drzwi i ostrożnie przeszedł przez nie, cały czas pozostając czujnym...

kastyl - 2013-03-06, 20:46

Thor szedł przez korytarz uważnie rozglądając się i nasłuchując, czy nic nie słychać.
- A więc nawet jak chcesz komuś pomóc, to i tak zabijasz. Jesteś niezwykły, powiedziałbym, że nawet mistrzem w dziedzinie zabijania. -
A ty co się tak rozgadałeś? Sam wiesz, że ta bariera nie mogła zabić. Coś musiało ją wykorzystać.
- Ale mogłeś tu przyjść wcześniej. Spokojnie, teraz masz dwie osoby więcej do zabicia hahahaha

Głos roześmiał się i w tym śmiechu było coś bardzo znajomego. Sposób, w jaki ten głos przeciągał dźwięki, w jaki sposób "nabierał" powietrza. Elf powoli zaczynał przypominać sobie do kogo mógłby ten głos należeć.
Doszli w końcu do drzwi. Chciał wybadać co się za nimi znajduje, ale człowiek przed nim już zaczął się wpychać do pokoju. Tellan zdążył tylko wyciągnąć miecz i przygotować się do nadejścia ewentualnego ataku. Kiedy Baldwin otworzył drzwi i wparował do środka, elf również wskakuje do środka pomieszczenia i odskakuje od drzwi w przeciwnym kierunku, co człowiek. Kiro zostaje przy kapłanie i w razie czego stara się go obronić, lub dać czas na to, aby ktoś inny pomógł.

Faust272 - 2013-03-08, 08:29

Znaleźli się w jakimś kompleksie komnat. Sypialnia, łaźnia, biuro, warsztat. Umeblowane prosto meblami z blachy. Puste haczyki i gwoździe oraz ślady po wytarciach sugerowało, że kiedyś był on lepiej wyposażony.

Wszędzie panował nieład. Porozrzucane suknie, zapach perfum z pobitych flakoników, poskręcane jakby uderzone wielkim młotem blaszane łóżko. Mijając łazienkę zobaczyli przebitą na wylot od zewnątrz blaszaną wannę. Rozległ się odgłos szumu wody. To z rozbitej rury prowadzącej do bojlera kapały resztki wody. Zawartość byłą rozlana po podłodze łazienki, gdyż samo pomieszczenia znajdowało się o kilka centymetrów niżej niż korytarz.

Ślady krwi rozchodził się po wszystkich pomieszczeniach i pokrywały się ze zniszczeniami.

W końcu zbliżali się do ostatniej komnaty. Ciężkie stalowe drzwi zostały rozprute. Jakby ktoś je przebił, a potem poszerzał dziurę konsekwentnie rolując blachę. W środku rozlegały się miarowe uderzenia jakby drewna o metal.

Ślady krwi prowadził właśnie tam.

MrocznyKefir - 2013-03-08, 14:28

Po oględzinach pokoju Baldwin zmarszczył czoło. Martwił się. Czuł się w jak podaniach pewnego starożytnego pisarza Lowkrafta, pochodzącego z dalekiego zachodu. No cóż. Raz kozie śmierć.
Stanął w pozycji bojowej przed ostatnimi drzwiami, skinął towarzyszom głowom, pokazując by weszli za nim.
Szybko wparował do pokoju i starał się ogłuszyć tarczą najbliższego przeciwnika.

kastyl - 2013-03-09, 23:33

Tellan przyglądał się otoczeniu, w którym się znaleźli. Wiele mebli zostało usuniętych, spora część rzeczy była zniszczona, wszędzie te dziwne ślady krwi. Thor nigdy nie zostawiał takiego bałaganu, gdy wykonywał "robotę". To, co było przed nimi, to nie był człowiek.
To tutaj musiała skrywać się Nina, kiedy Mopius przyjmował niezbyt pewnych gości.
- Dobrze się przygotujcie, to będzie coś groźnego. - Szepnął do towarzyszy.
Świadomy schował miecze i wyciągnął łuk. Nałożył na cięciwę strzałę z trucizną i przygotował się do wystrzału.
- Baldwinie, jak wejdziesz do pomieszczenia postaraj się odejść w którąś stronę. Postaram się trafić to coś. Na tej strzale jest dość silna trucizna, która powinna wywołać paraliż. W razie czego, atakuj, później strzelać nie będę, tylko dołączę do walki wręcz. -
Elf wypowiedział to wszystko szeptem, aby postać po drugiej stronie drzwi nie słyszała.
- Uważajcie, jeśli to sługa Beliara, to będzie ciężko. W razie czego możemy z niego zrobić pochodnie. -

Tellan stanął w pozycji strzelniczej, trzymając jeszcze łuk skierowany ku dołowi. Nogi w jednej linii, prawa ręka lekko napinała cięciwę Gdy tylko wojownik wejdzie do komnaty, świadomy podniesie łuk napinając cięciwę i celując w potwora, po czym odda strzał, gdy tylko będzie czysta linia strzału.

MrocznyKefir - 2013-03-10, 11:54

Baldwin milcząco skinął głową.
Zapowiadała się niezła walka.

Faust272 - 2013-03-10, 15:55

Wpadli do środka. Baldwin schylony schowany za tarczą zaszarżował w stronę nieznajomego niebezpieczeństwa. Tellan błyskawicznie naszykował, nie celował. Zauważył ciemny kształt i wystrzelił póki Baldwin jeszcze nie zasłonił mu widoku.

Strzelił słabo. Cięciwą szarpnęła i boleśnie trzasnęła go po wewnętrznej stronie ramienia. Strzałę zniosło w prawo, ale Świadomy się tym nie przejmował. Po to miał truciznę, by nawet zadrapanie było problemem.

Syn Rhaegara poczuł głuche uderzenie gdy zderzał się z celem. Nie było ono dźwiękiem satysfakcjonującym. Nie było to wytłumiające, głuche uderzenie w ciało, ani dźwięczny zgrzyt gniecionej zbroi. Czuł się dosłownie jakby uderzył w drzewo. Człowiek odskoczył stwarzając dystans. Thor tymczasem odrzucił łuk do tyłu i chwycił za miecz.

Stworzenie nie ryknęło ale głośno trzasnęło jak łamany pień. Teraz mogli się szybko przyjrzeć.

Potwór był jakimś dziwnym połączeniem oślizgłego drzewa i zrogowaciałego grzybu. Wielki drzewo-podobny twór o grubych, pniakowatych nogach i parze konarów tak grubych i zbitych, że do złudzenia przypominały młoty lub pałki. Był do nich zwrócony bokiem, a przodem był zwrócony do stojącej pod ścianą wzmocnionej, stalowej szafy przyśrubowanej do podłogi. Strzała elfa i szarża członka rodu Bordword przeszkodziły mu w próbach rozerwania szafy, a niewiele już brakowało. Blacha mebla była w kilku miejscach pęknięta i przebita. Szczególnie jeden z boków mebla został nieźle wgnieciony do środka.

Stworzenie odwróciło się do nich przodem. Wojownicy poczuli mdłości. Z prawego boku stwora zwisał Mophius. Miał białą skórę poprzecinają pajęczyną zielonych żyłek, oczy zaszły bielą a z ust wydobywał się grzyb. Cały jego brzuch został rozpruty a z niego wraz z flakami wystawało owo stworzenie. Jakby to monstrum wprost wyrosło z niego.

MrocznyKefir - 2013-03-10, 17:26

Baldwin lekko zwymiotował. Widział już kilkakrotnie na pustyni czy w czasie wojen rozszarpanych ludzi... Lecz to zawsze pozostaje szokującym wydarzeniem...
Wkurwił się. Zdenerwował to za mało. Szybka analiza - nie ma co się zasłaniać tarczą, potwór jest wolny, ale bardzo potężny. Trzeba przyjąć taktykę jak do walki z tradycyjnymi monstrami. Tarczy nie odrzuci - może nie zahamuje uderzenia całkowicie, ale chociaż w razie czego sobie ręki nie złamie.

Szybko podszedł z powrotem do potwora. Można rzec - ponownie zaszarżował. Lecz zderzenie się z celem nie było jego zamierzeniem. Gdy już potwór zamachiwał się na niego ten na prawej pięcie odskoczył, wykonał lekki półpiruet i gładko ciął swoim mithrillowym tasakiem zza pleców, starając się uderzyć w któreś z odsłoniętych miejsc potwora, a najlepiej w szyję. Następnie szybko okrążył ten... koszmar tak, by to coś miało zawsze kogoś za plecami - albo Baldwina albo Thora. Po zrobieniu uników < jeśli potwór atakował > syn Rhaegara czekał, aż zaatakuje jego towarzysz, by po chwili samemu wydać atak.

Sługa Beliara musi pozostać rozkojarzony i rozwścieczony...

kastyl - 2013-03-10, 20:23

Thor był zły na siebie. W sumie pierwszy bojowy strzał i spartaczony aż tak. Ale trucizna powinna podziałać na wszystko, co żyjące. Ale TO nie musiało być żyjące.

Gdy Baldwin odsłonił cielsko potwora, elf przyjrzał się uważnie temu stworowi. Widok zwisającego Mophiusa wywołałby pewnie niejedne emocje u innych ludzi, lecz świadomy już dawno wyzbył się większości uczuć. "Drzewo" wydawało się potężnym, lecz powolnym przeciwnikiem. Tym lepiej dla niego, a gorzej dla Baldwina.
A więc to się stało z Regentem. Przykra to śmierć i daremna. Oby bogowie się Toba zaopiekowali, Mophiusie
- Od kiedy to jesteś taki religijny? -
Dobre pytanie. Chyba od momentu, gdy stałem się celem jednego z bogów.
- Dob ra, pogadamy później o tym. Chętnie wysłucham. -
Głos wydawał się być naprawdę zaciekawiony tą historią.

Thor znów skupił się na potworze. Ataki musza być szybkie i jednocześnie silne. Krótkimi mieczami raczej za wiele nie zdziała, ale jakby tego stwora podpalić, to dałoby im chyba jakąś przewagę.
- Kiro, podpal tego stwora. Szybko. -
Tellan wkroczył do komnaty i stanął po przeciwnej stronie potwora niż Baldwin.
- Kapłanie, nie wychylaj się i uważaj na Ciebie. Podejrzewam, że nie ma szansy na uratowanie Regenta, ale jeśli możesz to postaraj się zrobić cokolwiek. Ale też uważaj na siebie. -

Faust272 - 2013-03-11, 07:01

Drewno zatrzeszczało złowieszczo. Dźwięk do złudzenia przypominał grzmot eksplodujących drzwi, ale sam potwór cały czas stał "żywy". Monstrum nie wydawało poza tym żadnych odgłosów. W końcu nie miał strun głosowych ani płuc.

Potwór zaatakował. Długi konar pokryty śluzowatymi grzybami uderzył w Baldwina. Tamten zasłonił się tarczą. Uderzenie było porównywalne jak uderzenie taranem. Wojownika odrzuciło z olbrzymią siłą na boczną ścianę. Uderzenie zabolało głuchym bólem, ale było nieszkodliwe. W końcu po to nosi zbroje. Ręka pod tarczą delikatnie drżała. Może to uderzenie było raczej nieszkodliwe, ale jak będzie zbierał kolejne takie dzwony, to może się skończyć nieciekawie.

Thor wykorzystał za to to, że potwór zajął się Baldwinem, by oflankować stwora. Wykonując manewr przez chwile znalazł się w zasięgu stwora, co zostało przez niego wykorzystane. Nieużyta jeszcze łapa tak zbita, że przypominała młot, zaatakowała od góry. Tellan odskoczył mając szczęście. Odnóże potwora wbiło się w kamień zagłębiając się w LITEJ SKALE na głębokość 1 centymetra.

Kiro zaskrzeczał i szarpnął swoimi małymi łapkami zbierając moc. Po 2 sekundach stwór buchnął czerwony ogniem. Rozległ się smród palnego kompostu. Ogień lizał ciało ofiary, zjadał znajdujący się na zewnątrz grzyb, ale dosyć szybko zgasł, nie udało się zapalić. Ciało potwora było oporne, ale i ono powinno wkrótce poddać się ogniowi.

Coś się rozsypało. To torba Baldwina. Pękł jeden z rzemieni podtrzymujących ekwipunek, co spowodowało jego rozsypanie wokół. Kapłan podbiegł do wojownika i złapał jego ekwipunek by go odrzucić, by nie przeszkadzał i nie uległ uszkodzeniu. Następnie kapłan zaczął wykonywać jakąś inkantacje. Po 2 sekundach błysnęło i wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu sojusznicy zostali otoczeni jakimś światłem. Nie wiedzieli jednak, jaki jest temu cel.

Baldwin zaatakował. Ostrze tasaka błysnęło w świetle lamp oświetlających komnatę. Stwór jakby się czegoś obawiając zasłonił się łapą z młotem. Tasak wbił się w łapę stwora zaskakująco łatwo, jednak to była tylko łapa. Drugi konar, o kształcie maczugi, wystrzelił poziomo w stronę Baldwina. Tamten nie mógł uciec, gdyż siłował się z tasakiem by go wyciągnąć. Dostał znowu w tarczę, rozległ się trzask pękającego drewna. Uderzenie odrzuciło go w bok, ale utrzymał równowagę.

Teraz Baldwin znajdował się z boku potwora 3 metry od niego, a Thor był za monstrum 3 metry od jego "tyłu".

MrocznyKefir - 2013-03-11, 09:54

Kurwa mać. Moja ręka! Zaklął w myślach Baldwin. Podsumowując - walczył z czymś wielkim, odpornym na żywioły, o sile niemalże tarana, którego łapa wbija się w litą skałę.
Wspaniale.
Syn rodu Bordword popatrzył na kapłana, uśmiechnął się i skinął głową w podzięce, gdy ten wziął jego torbę. Po chwili został otoczony jakąś magiczną tarczą. Czuł się silniejszy. Pewniejszy. I na pewno ta tarcza zatrzymuje ciosy potworów!
- TERAZ THOR! - wrzasnął Baldwin i zaszarżował na potwora. Gdy ten spróbuje go zaatakować rycerz wykona unik w bok i będzie ciął kończynę potwora. Zmasowany atak z dwóch stron powinien go zdezorientować. - Podpal go, ty mały diabelny chomiku! - wrzasnął do chowańca swego towarzysza. Ciosy Baldwina były silne, wykonane zza pleców - tylko tak mógł pokonać to... coś.

Zauważył w trakcie walki dziwną prawidłowość. Boi się lamp. Boi się światła.
- Kapłanie! Rzuć w niego lampą! boi się światłą! Wykonaj jakieś rozbłyski czy cokolwiek!

kastyl - 2013-03-11, 22:28

Elf stojąc za potworem przyjrzał się trochę dokładniej jego posturze i reakcjom. Bał się światła, albo raczej jego rozbłysków, za to był dość szybki i piekielnie silny. Jego ciało nie paliło się aż tak łatwo, jak miał nadzieję, do tego raczej nie będzie stał i się patrzył na próby poszlachtowania go.
Thor wyciągnął drugi miecz, "Bratobójcę" i chwycił go dominującą ręką. Stwór prawdopodobnie jest odporny na działanie trucizn,. ale nie szkodzi spróbować.
- Kiro, spróbuj ponownie. Tym razem postaraj się włożyć więcej mocy w zaklęcie. -
Thor wysłał mentalnie bardzo krótką instrukcję, jak chowaniec powinien wzmocnić zaklęcie, aby objęło całego potwora i nie wygasło od razu.
Spróbuj podtrzymać zaklęcie, wykorzystując do tego swoją moc. Uważaj tylko, żeby nie zużyć jej za dużo.

Tellan wyczekał aż jego sojusznik przypuści atak na stwora, po czym sam zaatakował. Zrobił szybki doskok, wyprowadził po jednym ciosie na każde ostrze w miejsca które najbardziej pracowały przy poruszaniu się potwora. Powinny być bardziej miękkie niż ręce czy nogi. Przy każdej sposobności Thor ponawiał swój atak.

Faust272 - 2013-03-12, 14:28

Kapłan wypowiedział krótkie słowo-rozkaz. Pomieszczenie wypełniło się jasnym blaskiem słonecznym. Zupełnie jakby nastał poranek.

Thor zidentyfikował to zaklęcie jako Sztuczny świt.

Stwór zasłonił się młotem tak, by pomiędzy środkiem ciężkości jego ciała a centrum zaklęcia znajdowała się jego młotopodobna łapa.

Baldwin ciął za pleców. Tasak wzmocniony siłą bezwładności nabytej podczas całego ponad dwustusiediemdziesięcio stopniowego cięcia wbił się w ciało jak w masło. Mithril ciął sprawnie. Wojownik nie wyrwał żadnego drewna, cięcie było długie, głębokie i niemalże chirurgicznie czyste.

Thor wykonał krok do przodu i dwa ostrza wbiły się w odnóża stwora. Po jednym na każde. Ciało było zbite, drewniane, jakby poskręcane z giętkich, ale jednocześnie twardych i oślizgłych konarów. Ostrze Tellana nie zagłębiło się wystarczająco głęboko by dotkliwie zranić, ale wystarczająco, by ugrząźć na dobre.. Widocznie stal nie jest efektywna przeciwko temu stworzeniu. No cóż. Mógł mieć nadzieje, że chociaż trucizna zadziała.

Imp tymczasem zaskrzeczał piskliwie i zaczął zbierać energię. Wokół jego rogów i łap pojawiły się języki ognia. Jego oczy płonęły czystą magią. Cokolwiek ten mały demon wystrzeli, będzie to silniejsze.

Tymczasem monstrum zaatakowało kapłana. Szybkie dwa kroki i maczugowa łapa leciała już w stronę głowy czarującego by zabić. Tamten wykonał unik, ale niepełny. Kapłan oberwał w lewy bark. Walczący zobaczyli jak kapłanem targnęło jak szmatą. Uderzył w ścianę tuż obok swojej ręki, która teraz oderwana od ciała leżała bezwładnie. W miejscu gdzie uderzył potwór kapłana znajdowała się mielonka z ciała. Kapłan upadł nieprzytomny. Zaklęcie wywołujące sztuczny świt uległo rozproszeniu.

MrocznyKefir - 2013-03-12, 15:06

Baldwin ze zgrozą popatrzył na uderzonego kapłana. Nie mogli go stracić. Był potrzeby później, by jak by co uratować regent.
Skoro zaklęcie się rozproszyło trzeba działać inaczej
- Thor! Weź lampy, pochodnie... cokolwiek i oślepiaj go! Ja cię osłaniam! BORDWORD! - wrzasnął Baldwin i rzucił się na potwora z obłąkańczą furia w oczach. Adrenalina, ciężkie wydarzenia dnia i stres zrobiły swoje. Wpadł w szał i wykonywał co chwila mocarne ataki zza pleców. Stwór był zbyt twardy, by bawić się w lekkie ataki. Był, no cóż, zdeterminowany by wygrać. Musiał. To monstrum nie mogło ujrzeć światła dziennego. W dodatku... co znajduje się w tej szafie?!

kastyl - 2013-03-12, 21:43

Thor niemal w spowolnieniu patrzył, jak ręka potwora opada na ciało kapłana. Nie mógł nic zrobić, bestia była na tyle szybka, mimo mieczy wbitych w nogi i ataku z dwóch stron. Kapłan chciał odskoczyć od ataku, ale dostał i padł ciężko ranny na ścianę.
- Kurwać -
Thorowi wyrwało się przekleństwo z ust. Szkoda że nie ma z nim jakiegoś drwala, który porąbałby to coś na kawałki.
Myśl, elfie, myśl. Jak to cholerstwo do cholery rozwalić.

- Powstrzymaj go przez chwilę i staraj się odciągnąć od kapłana. Zaraz coś na to monstrum poradzę. -
Thor chwycił pochodnię znajdującą się najbliżej niego pochodnię i zaczął nią "przypiekać" potwora, gdy tylko ten nie będzie zdolny do ataku. W międzyczasie elf wyciągnął jeden z pozostałych mu Odłamków Dusz i wysłał w jego stronę małą porcję duchowej energii, aby przygotować go do użytku. Mocy było na tyle mało, że nie powinna w żaden sposób spowodować jego aktywacji. Następnie elf podszedł do kapłana i sprawdził jego stan.

Faust272 - 2013-03-12, 22:17

Potwór uderzył znowu. Maczuga wbiła się w kamień wbijając drobny żwir w powietrzu. Baldwin dosłownie tańczył wokół stwora unikając z trudem ataków. Zasapał się. Tak dynamiczna walka zaczynała go wyczerpywać. Uderzenia tasakiem były blokowane przez młot. Ostrze wbijało się coraz głębiej.

W końcu udało się. Jedna łapa stwora została odcięta przez mithril. Masywny młot z drewna potoczył się po podłodze. Stwór wycofywał się.

Wtedy rozległ się delikatny pisk. To Kiro uwolnił zaklęcie. Plugawy drzewiec stanął w szkarłatnych płomieniach. Rozległ się smród palonego drewna i nawozu. Pomieszczenie zostało wypełnione ciężkim, gryzącym, czarnym dymem. Pojawił się też zapach palnego ciała, gdy ogień ogarnął truchło regenta. Ogień prawie tak samo błyskawicznie jak wybuchnął, tak samo uległ wygaszeniu. Na szczęście niecałkowicie. Wewnątrz stwora coś się tliło i strużki dymu wydobywały się z jego wnętrza.

Pochodnia Thora nie dawała porządnych rezultatów. Odłamek Duszy został częściowo napełniony energią. Kapłan nadal był nieprzytomny, ale jego rana byłą dziwna. Zamiast lewego barku miał mielonkę, która nie krwawiła. Rana wyglądała paskudnie z tymi całymi sporymi drzazgami w środku, ale była zasklepiona jakimś cudem. Drzazgami w środku? Wcześniej potwór przywalił łapą w lity kamień i nic się jej nie stało, dlaczego po uderzeniu w kapłana zaczęła się sypać, że drzazgi dostały się do rany? To nie były małe odłamki, to były spore kawałki, jakby ktoś je wyłupał.

MrocznyKefir - 2013-03-12, 22:25

Baldwin zwolnił. Stwór się wycofywał. Wojownik musi wiedzieć, kiedy chwilę odpocząć. Rzucił kątem oka na kapłana. Głośno wciągnął powietrze.
- Thorze! Utnij mu rękę! Chyba jest zainfekowany! Zapewne robi się z nim to samo, co z Regentem!
Wiedział jedno - nie dać się zranić. To jest najważniejsze. Bordword podszedł do ściany i wziął kolejną pochodnię. Wolnym krokiem podszedł do stwora... I gdy ten chciał się na niego rzucić syn Rhaera zrobił unik i pchnął pochodnią w najbardziej odsłoniętą część monstrum i wycofał się. Patrzył co się stanie. W razie czego zaatakuje go jeszcze kilka razy tasakiem. Ale tak, by się nie zmęczyć.

kastyl - 2013-03-12, 22:50

Thor podbiegł do kapłana. Szybko obejrzał ranę i przyjrzał się głównie jednej z "drzazg" tkwiących w ciele człowieka.
- Kiro, pilnuj mnie i kapłana. Postaram się wybadać, czy coś jest z nim nie tak. Jeżeli ten potwór spróbuje nas zaatakować, ostrzeż mnie. Będę posługiwać się twoim słuchem, więc zacznij alarmować mnie, jak coś się zmieni. -
Thor wyszedł z ciała, nawiązał kontakt słuchowy z chowańcem i przyjrzał się na planie duchowym ciału i duszy kapłana. Wyczuł siłę życiową znajdującego się przed nim człowieka, po czym postarał się ją wzmocnić swoją mocą. Choć jeszcze nie odpoczął porządnie po wytworzeniu bariery, Tellan zregenerował na tyle swoje siły, żeby mógł się bez większego uszczerbku wspomóc towarzysza.
Świadomy zbliżył się swoją duszą do duszy wysłannika boga i starał się nawiązać jakiś kontakt mentalny. Gdy był na tyle blisko, wysłał część swojej mocy duchowej w stronę kapłana kształtując ją w taki sposób, aby ta wspomogła siły życiowe człowieka.
Żyj. Zwalcz to, co się z Tobą dzieje. Nie mogę Ciebie wyleczyć.
Thorowi przyszło coś na myśl. Moc kapłanów bierze się od ich bóstw, więc może będzie w stanie wezwać pomoc Denaghoga, aby ten wspomógł swojego sługę. Świadomy musi tylko zadziałać jako przekaźnik mocy. Może się to udać.
Denaghogu, Panie równowagi. Nie proszę o nic dla siebie, lecz wspomóż swego sługę, który walcząc z nierównowagą wymaga Twej pomocy. Wiem, iż wprowadziłem wiele nierównowagi w czasie swego życia, lecz ten człowiek jest Twym wysłannikiem i potrzebuje Twej pomocy. Wspomóż go w walce ze złem i nierównowagą.
Tellan wrócił do swego ciała i spojrzał na ciało kapłana, czy jego działania odniosły jakikolwiek skutek.

Faust272 - 2013-03-13, 09:16

Kiro zapiszczał, stanął pomiędzy Thorem o potworem i zaczął zawiązywać moc. Ogień znowu buchnął wewnątrz potwora i zgasł prawie natychmiast. Niemniej sporo oślizgłych grzybowych narośli zostało spalonych.

Pomiot Beliara zaatakował, dokładnie tak jak Baldiwn się spodziewał. Jednak monstrum okazało się szybsze niż unik wojownika, który musiał sobie to zrekompensować tarczą. Maczugowe ramię z ogromną siłą uderzyło w tarczę. Rozległ się ogłuszający grzmot uderzenia. Zarówno tarcza jak i maczuga poszły w drobne drzazgi. Syn Rhaegara odleciał na bok targnięty uderzeniem. Ręka zwisała mu bezwładnie. Nie było chyba złamana, ale uderzenie było tak silne, że musiały popękać mu napięte mięśnie. Czuł tępy ból promieiujący z całej ręki zwiastujący ogromny siniec. Ręka spod tarczy była bezwładna. Tak czy siak nie czuł silnego bólu, mógł walczyć, ciało wojownika napompowane adrenaliną i wolą walki pragnie dalszych zmagań.

Thor przyjrzał się duszy. Była silna, nie groziło jej "ulecenie" z ciała. Jednakże nie mógł ingerować w energie życiową innych istot. Kapłana chroniła jakaś bariera, która izolowała go od KAŻDYCH takich mentalno-duchowych ataków.

Thor zmówił improwizowaną modlitwę. Poczuł chwilową ulgę i lekkość, przypływ energii, czystość umysłu. Gdy to minęło i spojrzał na kapłana, ten miał już oczy otwarte.

- Denagogh słucha nieumarłego? Świat się przewraca do góry nogami!

Kapłan wstał i rozejrzał się. Gdy zauważył swoją rękę, wziął ją i przyłożył do rany.

- To zajmie chwilkę.

Tellan obserwował jak rana samoistnie się oczyszcza, jak mielonka z ciała i kości układa się i zmienia się w funkcjonalne połączenia. Żyły, nerwy, mięśnie, kości. Wszystko to regenerowało się na oczach Świadomego. Trochę powoli, ale do diaska! Kapłan przyłącza sobie odrąbaną rękę!

Baldwin:
Zaktualizowano Stan
utrata tarczy

MrocznyKefir - 2013-03-13, 14:28

-BORDWORD! - wrzeszczał i napierd**** stwora. Można powiedzieć iż lekko oszalał. Adrenalina, ból, strach, nadzieja, wola przetrwania, wszystkie te emocje mieszały w się w naczyniu, jakim był Baldwin. Poczuł ogromny ból w lewym ręku i przesunął się do tyłu. Przez chwilę ręka była bezwładna. Popatrzył tępym wzrokiem na tarczę. A raczej to, co z niej zostało - dwa zwisy drewna na rzemieniach, obciążające rękę. Szybkim, chirurgicznym ruchem pozbył się balastu. Poczuł ogromny smutek - tarcza ta ochroniła go wiele razy i wierzył, że herb rodziny przynosił mu szczęście.
Postarał się chwycić tasak w dwie ręce. Kurwa. Nie udało się. Pozostało mu jedno. Usztywnić lewą rękę. Uśmiechnął się lekko. Paradoksalnie, ból może być ratunkiem. Odsunął się od stwora, oparł tasak o bark tak, by mieć prawą rękę wolną i jak najciaśniej przymocował stalowe elementy lewej ręki do przeszywanicy. Efekt powinien być taki, że ręka będzie sztywna jak cholera, ale będzie się trzymać. Z tego co czuł - bark i palce dłoni są całe. Więc może nią machać i trzymać miecz. Trwało to chwilę, lecz wiedział, że w trakcie walki nawet trzy sekundy są czasem wystarczającym by umrzeć.

Usłyszał za sobą, że kapłan żyje i zaczął się leczyć. I pomógł mu jego Bóg. Dobrze... więc każda strona boju ma po swojej stronie jednego boga. Będzie ciekawie . Musiał dać jeszcze trochę czasu towarzyszom. Kapłan zapewne po wyleczeniu się znów rzuci zaklęcie światła. Dobrze...

Bał się. Te monstrum go obrzydzało i przerażało. Wielkie i potężne, nie dające się pokonać. Mogło go zabić. Lecz wiedział, że jeśli go nie powstrzyma jeszcze odrobinę to zginą wszyscy.... Jak by co to kapłan mnie uzdrowi.... Szepnął w myślach.

Jak uczył go ojciec, Rhaegar. Nogi ugięte, stopy odsunięte od siebie, ułożone prostopadle. Postawa pochyła....
- BORDWOOORDD!!! - wrzasnął Baldwin i rzucił się prosto na stwora. Gdy był już przed nim zrobił coś, czego sługa Beliara na pewno się nie spodziewał - skoczył i wykonał frontalny kop w odsłonięty odwłok. Gdy już "zatrzymał się" na nim - wykonał czyste cięcie zza pleców, po którym rozpoczął się z wolna wycofywać, starając się ciąć w łapy stwora tak, by go pozbawić broni. Mithrill był o wiele wytrzymalszy od jego tarczy... I zapewne parowanie nim będzie mądrzejsze.

kastyl - 2013-03-13, 19:39

Thor niemo przyglądał się jak na jego oczach kapłan przytwierdza sobie rękę na miejsce. Choć cały proces był powolny, to jednak dalej była to potężna magia.
- Bądź świadom, że nie jestem zwykłym nieumarłym. Choć to magia Plugawego wróciła mnie do życia, to i tak zawsze będę walczył przeciwko niemu. Tak samo jak mi podobni. -
Tellan odwrócił się w stronę drzewca. Łuk i strzały będą raczej nieefektywną bronią, natomiast sztylet ma za małe ostrze. A jego obydwa miecze tkwią dalej w cielsku potwora. Świadomy wyciągnął sztylet i znów zaszedł drzewca od tyłu, rzucając jeszcze w stronę kapłana.
- Uważaj na siebie. Nie daj temu czemuś podejść do siebie. -
Thor wyczekał na moment gdy drzewiec odpowiednio się odsłoni, po czym podskoczył do niego i wbił sztylet pod pachę, aby jak najbardziej uniemożliwić mu ruchy. Jednocześnie, elf kopnął jeden z mieczy w taki sposób, aby jak najmocniej go zagłębić w cielsku stwora. Nie szarpał się z sztyletem. Jeżeli ten był zbyt mocno wsadzony, Tellan zostawia go i odskakuje na bezpieczniejszy dystans.

Faust272 - 2013-03-18, 07:49

Baldwin zaatakował. Akrobacja byłaby na pewno widowiskowa, gdyby się udała. Noga ześlizgnęła się po pokrytym grzybem pniu. Wojownik wylądował boleśnie na plecach. Nie mógł też się szybko podnieść z powodu bezwładnej jednej ręki.

Potwór czekał na tą okazję. Drewniana maczuga spadła na Baldwina jak grom. To uderzenie śmiertelne, nie ma ucieczki. Strzaska mu mostek a z serca i płuc zrobi mielonkę.

Błysk jasnego światła. Stwór uderzył w krąg białego światła unoszący się nad Baldwinem. Ręka z maczugą została odrzucona z ogromną siłą tak bardzo, że rzuciło drzewcem o ścianę.

Kapłan charknął i wypluł z siebie bryzg krwi.

- DRUGI RAZ NIE BĘDĘ W STANIE PRZYJĄĆ CIOSU, PILNUJ DUPSKA!

Thor zaatakował sztyletem. Ostrze się nie wbiło. Potem spróbował kopnąć miecz. Miecz utkwiony w cielsku potwora złamał się. Jedno jest pewne, stal i trucizna nie działają na drzewca.

Kiro znowu ładował energie na większą eksplozję.

Potwór tymczasem zbierał siły po odrzucie.

MrocznyKefir - 2013-03-18, 15:21

Baldwin przeklął własną głupotę.
- Dzięki kapłanie! Jakbyś mógł, to weź wyczaruj jakieś światło by go zniszczyć! Bez twojej magii nie mamy szans!
Syn rodu Bordword wstał szybko i znów przyjął postawę szermierczą i po chwili wolno ruszył na przeciwnika. Nogi ugięte, lekko od siebie oddalone. Stopy prostopadle. Mithrillowy tasak trzymał się pewnie w obu rękach. Gdyby przeciwnik go zaatakował Baldwin zrobi lekki pół-piruet i spróbuje ciąć go w kończynę.
Taki był również jego cel - poucinać celnymi ciosami te uzbrojone gówna!

I w międzyczasie przyjrzał się sali... gdzie są lampy bądź pochodnie.

kastyl - 2013-03-18, 22:13

Thor nie miał już niemal żadnej broni przeciwko drzewcowi. Jedyne dwie rzeczy, jakie mu pozostały to Odłamki Dusz lub Sarneth. Obie rzeczy mogą zadziałać, albo i nie.
To cielsko raczej uszu nie ma, więc zostają tylko Odłamki.
- Kiro, przerwij czar, teraz moja kolej. -
Tellan skupił się na trzymanym krysztale i wpuścił do niego pozostałą do aktywacji część mocy, po czym korzystając z okazji, że stwór jeszcze nie zebrał wszystkich sił po odrzucie, elf doskoczył do drzewca i włożył naładowany odłamek dusz do jednej z "jam" w ciele stwora. Czy to "naturalnej", czy części ciała pozostałej po Regencie lub też powstałej w wyniku walki.
- Odsuńcie się od niego, to powinno go powstrzymać. -
Thor jeszcze spojrzał jak daleko jest od potwora szafka, którą ten wcześniej okładał i stwierdził, że jest w bezpiecznej odległości.

Faust272 - 2013-04-02, 17:44

Baldwin doskoczył i ciął bestię po nogach . Tasak przeszedł przez ciało jak przez masło przerywając konary i ścięgna w lewej "nodze". Ogromne cielsko stwora nagle pozbawione podparcia upadło na kikut, który rozsypał się na wiele luźnych gałęzi. Wylała się jakaś ciecz. Wyglądało to na żywicę pomieszaną z jakąś pachnącą grzybem cieczą. Potwór upadł na "kolano" próbując nie stracić całkowicie równowagi.

Baldwin odskoczył widząc, że Thor planuje coś we własnym zakresie.

Świadomy podbiegł z naładowanym Odłamkiem i wcisnął go między konary drzewca, po czym odbiegł.

Kiro pomimo nakazu nadal zbierał moc. Musiał, po prostu mógł albo buchnąć ogniem w siebie,a albo w drzewca. Decyzja była oczywista. Wnętrze potwora buchnęło znanym już magicznym ogniem. Odłamek zalśnił jasno. Zaraz eksploduje.

Tymczasem kapłan skończył wiązać kolejne zaklęcie i pomieszczenie znowu zostało wypełnione Sztucznym Świtem.

Odłamek zareagował na całą magię eksplodując. Spora magiczna implozja rozszarpała od wewnątrz drzewca rozrzucając po pomieszczeniu nadpalone drewno i resztki. Po potworze zostało jedynie ucięte do połowy klatki piersiowej, osmolone ciało regenta i resztki jego cielska.

+ 300 EXP dla każdego walczącego gracza

kastyl - 2013-04-02, 21:30

Eksplozja odłamka zrobiła niemałe wrażenie na elfie. Choć widział już w jaki sposób ten eksploduje, nie spodziewał się, że wybuch będzie aż tak silny.
Thor szybko otrząsnął się z podziwu i spróbował wyczuć, czy ten potwór miał duszę czy też był zwykłym konstruktem. Jeśli wyczuł duszę, krystalizuje ją w odłamku.

Po tym Tellan podszedł do truchła i wyciągnął swój miecz. Na szczęście kopnął zwykłą klingę i Bratobójca był cały i nienaruszony. Wytarł go o resztki ścierwa potwora po czym zlustrował to, co z niego pozostało. Ciało regenta było ucięte w połowie klatki piersiowej przedstawiając makabryczny widok. Gdyby miał sprawny żołądek pewnie walczyłby teraz o utrzymanie ostatniego posiłku w środku. Człowiek pewnie zaraz nie wytrzyma.
Elf odwrócił wzrok z bestii i podszedł do metalowej szafy i przyjrzał się jej, czy nie da się jakoś jej otworzyć. Jeśli stwór chciał się do niej dostać, to pewnie było w niej coś ważnego. Albo ktoś. Z tego co Thor pamiętał gdzieś w komnatach Regenta powinna mieć swoją kryjówkę Cesarzowa Nina. Ale jak do tej pory nigdzie jej nie znaleźli, więc istnieje szansa, że to właśnie tutaj się schowała.

Tellan znalazł sposób, żeby otworzyć nad niszczoną szafę i wyłamał część pogiętych elementów, odsłaniając jej wnętrze.

MrocznyKefir - 2013-04-02, 23:22

Baldwin oparł się na mieczu by przetrwać eksplozję. Był pod wrażeniem. Zawsze gdy widział działanie magii był poruszony - zawsze chciał ją okiełznać. Ach marzenia..
Wolnym krokiem i ciężko dysząc podszedł do szafki, przelatując niewidocznym wzrokiem nad ciałem regenta.

- Otwórz to towarzyszu... Bo ja chyba nawet na taką prostą czynność ni mam siły... - oparł się na mieczu i czekał.

Faust272 - 2013-04-06, 17:58

Thor zebrał ulatującą energię życiową. Było jej całkiem sporo. Najwyraźniej całe to groteskowe monstrum tak bardzo "nie miało prawa istnieć/żyć", że trzeba było w nie wtłoczyć wiele istnień. Część energii uleciała, ale krystalizacji uległo całkiem sporo.

Tymczasem kapłan usiadł ciężko na ziemi dysząc z wyczerpania.

+ 5 Odłamków Dusz

Świadomy wyłamał drzwi. Wewnątrz tak jak się spodziewał, znajdowała się rudowłosa piękność - cesarzowa Nina. Wyglądała jak bezwładna lalka. Na jej skroni znajdował się paskudny, krwawiący guz. Ścieżka krwi biegła od jej skroni, biegła przez szyję, po czym ginęła gdzieś w dekolcie zabarwiając prostą, białą suknię (prawdopodobnie przeznaczoną do spania) na szkarłat. Zabrudzoną krwią miała całą klatkę piersiową. Nina była nieprzytomna.

kastyl - 2013-04-06, 22:39

Thor schował odłamki po czym wziął się za drzwi. Nie był najsilniejszy w całej grupie, ale jako jedyny nie cierpiał od zmęczenia walką. Głównie dlatego, że i tak już nic w sumie nie czuł.
Po wyłamaniu szafy elf spojrzał na jej wnętrze.
- Tak myślałem - Powiedział sam do siebie.
W środku znajdowała się rudowłosa Cesarzowa. Wcześniej nie miał czasu jej się dokładnie przyjrzeć, ale teraz zauważył subtelne oznaki tego, że Nina miała w sobie elfią krew. Lekko szpiczaste uszy, rysy twarzy, udowa ciała. Wszystko wskazywało na to, że któryś z jej przodków należał do elfiej rasy.
Tellan przypatrywał się tak tylko przez chwilę, szybko się otrząsnął. Otworzył szerzej wyłamane drzwi i delikatnie chwycił Cesarzową i wyciągnął ją z szafy. Wzrokiem poszukał czegoś, na czym można było ją położyć, po czym nakrył ją swoim płaszczem i przyjrzał się ranie na skroni.
- Kapłanie, możesz coś na tą ranę poradzić? Wiem, że jesteś zmęczony, ale ta osoba jest o wiele ważniejsza od Regenta i prawdopodobnie ona była celem Beliara. I sprawdź proszę, czy nie jest "skażona" przez to co się dzieje w kopalni. -
Następnie Thor nachylił się nad Niną i sprawdził czy nic poza guzem się jej nie stało i spróbował ja ocucić, lekko ją potrząsając.

MrocznyKefir - 2013-04-06, 23:00

Baldwin popatrzył zdziwiony na młodą, atrakcyjną kobietę wychodzącą z szafy. Kiwnął jej z lekkim uśmiechem głową na powitanie. Gdy usłyszał słowa, że "ona jest ważniejsza od regenta" wybłuszył oczy i rzekł zdziwiony:
- Jak to ważniejsza od Regenta, mości Thorze? Jesteś jej lennikiem? Jest ona jakąś elfią księżniczką? Zaginioną pięknością - rzekł pół-żartem pół-serio uśmiechając się ciepło do kobiety.
- Jak to się stało mościpanno, że ten stwór cię zaatakował?

Faust272 - 2013-04-07, 07:06

Kapłan wstał. Był wyczerpany, ale pewny siebie. Można by nawet rzec, że był zadowolony. Jak wojownik który znowu walczył po długiej rehabilitacji. Jak człowiek, który wypełnił poprawnie swoje obowiązki. Jak rzemieślnik, który poprzez ciężka pracę i wyrzeczenia, okupując swoje dzieło krwią i potem, wreszcie osiągnął cel w swojej sztuce.

Sługa Degaghoga podszedł ciężkim krokiem do kobiety. Był zbyt zmęczony by czuć pożądanie. Położył jedną dłoń na czole kobiety, drugą ją podtrzymywał za plecami.

Tymczasem Baldwin i Thor zauważyli jakąś zakapturzoną postać w wejściu do komnaty. Obcy ubrany był w czarny płaszcz, jakby składający się z samej czerni, nie odbijało się od niego żadne światło. Wojownicy błyskawicznie się sprężyli, lecz wtrącił się kapłan mówiąc.

- Spokojnie. To nie wróg.

Po czym mówił dalej, ale już nie do nich, a do postaci stojącej w wejściu.

- Ona będzie żyć, nie masz co tutaj szukać, Grabio.

Czarna postać nie znikała.

- Poprowadzisz duszę mężczyzny później, teraz dla równowagi tutaj zostanie uratowane życie.

Nieznajoma istota rozpłynęła się w powietrzu jak czarna mgła.

Tymczasem kapłan zaśpiewał coś przywołując moc. Blada poświata ogarnęła kobietę. Guz regenerował się zmniejszając swoją objętość, jakby był wchłaniany do wewnątrz ciała. Zakrzepła krew znikała rozpadając się w pył.

Nina otworzyła oczy.

Jej zielone oczy były fantastycznej barwy. Głęboka, ciemna zieleń urzekała i wprost kazała w siebie wpatrywać. Teraz gdy wyglądała na bezradną, wątłą kobietę, wydawała się jeszcze piękniejsza. Jak delikatny, egzotyczny kwiat potrzebujący czułości i opieki. Rozszerzone źrenice zwężyły się, powracał blask w świadomość we wzroku kobiety. Rozejrzała się nie zmieniając pozycji i będąc cały czas podtrzymywana przez kapłana. Zauważyła wszystkich obecnych, w jej oczach pojawiło się zrozumienie, gdy zobaczyła Thora. Miała tylko jedno pytanie.

- Gdzie jest Mophius?

Stanowczy głos o przesłodkiej barwie był jednocześnie ostrym, nie znającym sprzeciwu rozkazem. Ta kobieta była dowódcą, w każdym calu. Z każdą sekundą z delikatnej niewiasty zamieniała się w stanowczą, drapieżną kobietę.

kastyl - 2013-04-07, 11:39

Thor patrzył jeszcze chwile na miejsce, gdzie stała zakapturzona postać.
Będę chyba musiał zadać sporo pytań, żeby zrozumieć o co tu chodziło.
W tym momencie Nina się przebudziła.
- Pani, wybacz mi, ale zawiodłem. Nie byłem w stanie uratować Regenta. Mophuis nie żyje, został przemieniony w to coś, co Ciebie zaatakowało. -
Tellan nie miał nic więcej do powiedzenia. Był na siebie zły,że dopuścił do tej sytuacji.
- Nawet jak chcesz dobrze to Ci nie wychodzi. Komiczne.
Elf nie odpowiedział głosowi.

Faust272 - 2013-04-07, 19:25

Nina odepchnęła kapłana jakby parzył. Wstała gwałtownie i natychmiast zakręciło się jej w głowie, ale nie upadła i nie pozwoliła siebie podtrzymać.

Spojrzała na resztki Regenta. Poznała go. Resztki bogatego, delikatnego szlafroka koloru błękitnego, teraz koloru ciemnego szkarłatu od posoki i krwi. Wolnym kokiem podeszła do zwłok, uklękła i dotknęła delikatnie resztek korpus, jakby nie wierzyła.

- Mophius...

Cicho westchnęła, po czym zakryła twarz dłońmi i zaczęła płakać. Szloch był wpierw cichy, tłumiony, ale potem nabierał siły, po czym emocje eksplodowały jak spiżowy dzwon. Nina krzyczała z rozpaczy zwracając twarz ku sufitowi i mając zamknięte oczy. Łzy lały się strumieniami a ona wyrzucała z siebie smutek głośnym wrzaskiem rozpaczy.

Kapłan był jak skamieniały. Nie wiedział co robić. To chyba była jego pierwsza taka sytuacja.

Nim zebrani oprzytomnieli krzyk urwał się. Nina opuściła głową nie zakrywając jej i wciąż klęcząc. Patrzyła otumaniona na ciało Mophiusa szlochając. Ale uspokajała się. Gdy ktoś do niej podchodził, ona tylko podnosiła rękę i tym gestem zakazała się zbliżać.

Rudowłosa piękność nadal zwrócona do nich plecami westchnęła i już spokojna zaczęła opowiadać.

- Kiedy uzurpatorka mnie pojmała... Tak, zostałam złapana. Wiedziałam o zbliżającym się gniewie Beliara, więc postanowiła opuścić Buntowników i ostrzec uzurpatorkę przed niebezpieczeństwem. Pojmała mnie a sama przygotowała się do obrony ludu Akili.

Nina roześmiała się przez łzy.

- Nie mogę jaj winić. W końcu byłam wrogiem, ale jednak obie wiedzieliśmy, że ludzie są najważniejsi. Doceniła to, i dlatego nie zabiła mnie od razu. Postanowiła za to oddać mnie jako ladacznicę do klonii karnej w Bolgorii.

Przeszły ją dreszcze.

- Gdy dotarła w końcu do Bolgorii, nie miała już żadnej całej odzieży. Chodziłam ubrana we worki... Wyglądałam tak, że nawet żaden więzień już nie chciał dzielić ze mną ani łoża ani posiłku. Byłam też chora na wiele chorób, głodowałam. Umierałam.

Kobieta znowu zaczęła szlochać, ale potem wyprostowała się jakby coś ją nagle pocieszyło.

- I wtedy spotkał mnie Mophius. Nie wiem co go podkusiło. Byłam najbrzydsza, najbardziej chorą, najbardziej plugawą kobietą w całej kolonii. Było wiele innych ladacznic, więźniarek, nawet strażniczek. A on przygarnął mnie.

Nina otarła wreszcie łzy. Jaj głos przybrał na sile. Już nie był przerywany szlochem. Mówiła wyraźnie i stanowczo, jak dowódca na pogrzebie swojego oficera.

- Okazało się, że był skrytym Buntownikiem. Naszym anonimowym informatorem i sponsorem. Nawet ja nie wiedziałam, że miałam swojego człowieka na tak wysokim stanowisku tutaj w Bolgorii. Uśmiech losu. Gdybym wiedziała, wiedziałby tez ktoś inny, a w takim razie również uzurpatorka, a wtedy nie znalazłabym się tutaj.

Nina patrzyła przed siebie opowiadając dalej. Mężczyźni widzieli jej rozluźnione, ale wyprostowane plecy.

- Pomogłam mu jak umiałam w zarządzaniu. Dzięki mojemu obyciu w tradycjach i kulturze szybko udało nam się zjednać krasnoludów. Po Świcie dzięki temu udało nam się utrzymać w ryzach Kopalnie. Dalsze szczegóły nie są już tak ważne...

Kobieta wstała i odwróciła się do nich. Jej wzrok był przytomny i ostry. Była dowódcą. Była Cesarzową. Miała to we krwi.

- Dziękuję wam za ratunek. Gdyby nie wy, nadzieja na pokonanie Beliara i na odbudowę stabilnego państwa ległaby w gruzach.

Odwróciła się do nich tyłem i westchnęła cicho:

- Gdybyście byli tylko trochę wcześniej...

Komentarz poza aktualnymi wydarzeniami:

Tak. Gdyby byli wcześniej. Thor zdecydował, że najważniejsze było przerwanie kontaktu Beliara z Kopalnią. Gdyby przybył najpierw do Regenta, z pewnością by żył. Miał przy sobie kapłana o potężnej mocy. Mógł on uleczyć Regenta i uratować go. Ale co wtedy stało by się z Kopalnią? Co z nasionami zła, które nadal uśpione są poukrywane w Kopalni? Czy Beliar byłby obojętny na to, że ktoś miesza mu w szykach i ratuje Regenta? Czy ratując Mophiusa nie skazali by mieszkańców Bolgorii na cierpienia a nawet śmierć?

Tego już się nikt nie dowie.

Koniec komentarza

- Kapłanie.

Kapłan podskoczył zaskoczony, gdy został zawołany.

- T-t-tak?

- Jak się nazywasz i jakiemu Bogu służysz?

- Neraq. Służę Denaghogowi. Pani - dodał pośpiesznie.

- Zapieczętujemy tą komnatę podpalając ją, a potem zawalając. Odpraw też natychmiast uroczystości pogrzebowe. Zostawiam Cię z tym zadaniem.

- D-dobrze.

Kapłan stał zszokowany.

- Pozostali niech zaczekają na mnie w gabinecie Regenta.

Cesarzowa Nina wyszła z komnaty do innych znajdujących się w tym kompleksie. Podświadomie wszyscy czuli, by jej nie przeszkadzać.

Kapłan w końcu otrząsnął się z szoku i zaczął przeszukiwać szafki mrucząc...

- Potrzebuje oliwy i komponentów...

Teraz macie czas na rozmowę między sobą. Na przykład dowiedzenie się o co chodzi, Baldwin pewnie niewiele z tego rozumie. Jeśli skończycie, udajcie się do gabinetu Regenta.

kastyl - 2013-04-07, 20:38

Thor stał i słuchał monologu władczyni. Nie podchodził do niej i n ie próbował pocieszać, bo nie widział w tym żadnego celu. Łzy muszą znaleźć swoje ujście a żal po stracie musi ochłonąć.
Tellan wiedział, że śmierć Regenta jest w dużej mierze jego winą, ale miał wybór pomiędzy całą kopalnią a jednym człowiekiem. Dla niego Kopalnia była ważniejsza.
- Widzę że jesteś zimny jak zawsze. Zawsze znajdziesz dla siebie usprawiedliwienie, prawda? -
Dzięki temu uratowałem więcej osób. Przynajmniej taką mam nadzieję.
- Od kiedy to stałeś się błędnym rycerzem? -
Nie jestem rycerzem. Mam w tym interes, to wszystko.
- Tak, tłumacz się dalej. -


Gdy Nina wyszła Thor podszedł do szafek i też zaczął szukać oliwy, jednocześnie powiedział.
- Oliwy może i nie mam, ale wiem czym można zastąpić komponenty. Nie wiem czy to zadziała z magią kapłańską, ale działa dość dobrze przy innych rodzajach magii. -
Thor dalej szukał oliwy.
- Baldwinie, nie masz może oliwy albo czegoś łatwopalnego? -
Tellan spojrzał na twarz człowieka zdradzającą głębokie niezrozumienie o co tu chodzi i o czym wszyscy mówią.
- W sumie należy Ci się kilka słów wyjaśnień. To, że Regent zamienił się w potwora jest "zasługą" Beliara, a dokładniej jednego z jego wysłanników, Ulurzisha. Miałem znaleźć sposób aby pomóc Morphiusowi, ale zdecydowałem że ważniejsze jest odcięcie kopalni od wpływów mrocznego boga. I przez to Regent zginął. Dalej już wiesz co się stało. -

MrocznyKefir - 2013-04-07, 22:35

Baldwin patrzył trochę niezrozumiale na monolog rudej. Był zmęczony, schodziła mu adrenalina - bolała go głowa. Zrozumiał tylko tyle - kobieta jest bardzo wysoko postawiona, prawdopodobnie pochodziła z rodziny prawowitych władców Królestwa - honor nakazywał jej służyć i robił to również Morphius. Jego ojciec kazał mu dogadać się z Regentem. Więc teraz ma za zadanie dogadać się z tą ślicznotką. To tyle. O co chodzi? Za cholerę nie wiedział.

Po pytaniu Thora uśmiechnął się zmęczony:
- Drogi memu sercu i mej broni Towarzyszu - te rzeczy znajdują się w moim upadającym gronie. Uważam... że postąpiłeś mądrze. Wojna z bogami to nie tylko ludzie... ale i również liczby - uśmiechnął się zdenerwowany... z smutkiem - Uratowałeś zapewne gospodarkę i stosunki rasowe... ceną było za to życie regenta. Co się stało, to się nie odstanie. Dziękuję ci za wytłumaczenie. To wiele dla mnie znaczy - uśmiechnął się delikatnie i serdecznie do elfa i skinął mu głową - wiem tylko tyle. Powinniśmy chronić tą dziewczynę... kim ona jest? Jakąś kuzynką dawnego rodu? Rozumiem tylko tyle, że honor nakazuje mi ją chronić... biedną, zagubioną piękność, której podlegał Morphius... mógłbyś mi to wyjaśnić?

kastyl - 2013-04-08, 00:19

Thor spojrzał na Baldwina.
- O samej Ninie wiem niewiele więcej niż Ty, Baldwinie. Jeśli jest tym, za kogo się uważa, czyli prawowitą dziedziczką tronu, musi być spokrewniona z Herekiem. Moim zdaniem jest albo jego córką, albo jakąś niewiele dalszą rodziną. Nie słyszałem, żeby ówczesny król miał żonę, ale to nic nie znaczy. Dalszej rodziny też nie miał, a przynajmniej o niej nie słyszałem. -
Tellan wrócił do przeszukiwania szafek.
- Wątpię żeby ona była aż tak bezbronna, na jaką wygląda. Z tego co mówi niejedno przeszła i niejedno umie. W każdym razie zaoferowałem jej swoją pomoc i będę dalej jej pomagał jak tylko będę mógł. -
Thor zwrócił się do kapłana.
- Neraq, możesz mi powiedzieć, kim była ta odziana w czerń istota? -

Faust272 - 2013-04-09, 08:50

Kapłan podrapał się po głowie pobrudzonymi oliwą palcami zostawiając ślady na włosach. Znalazł oliwę, jednak przez nieuwagę i brak oswojenia z takimi przedmiotami już zdążył się ubrudzić.

- Grabia. Omen śmierci. Neutralna istota. Przychodzi zawsze w pobliże miejsca, gdzie ginęli ludzie w dziwny sposób i pomaga ich duszom przejść "na drugą stronę". Można się było go tutaj spodziewać, w końcu regent zginął jako źródło mocy dla potwora.

Kapłan nadal czegoś szukał.

- Cholera. Potrzebuje jakiegoś źródła mocy. Nie uda mi się zburzyć tej komnaty samą moją mocą...

MrocznyKefir - 2013-04-09, 12:40

- Nie mógłbyś nie wiem.... wziąć trochę siły ode mnie i mości Thora ? - spytał się żywo zaciekawiony tematem Baldwin - Albo użyć tego stwora? Czy coś w ten deseń?
Dzięki za wyjaśnienia Thorze... Orientujesz się może, kto teraz rządzi Bolgorią? Rzeknę ci tak w komitywie, że przysłał mnie tu ojciec... wiesz, stary drug Morphiusa. Miałem poprosić go o jakąś pomoc w odbudowie grodu, a tu.... trup - podrapał się z zakłopotaniem po twarzy - I czy rudowłosej piękności uda się przejąć władzę?

kastyl - 2013-04-09, 20:47

- Grabia powiadasz. Dziwna ta istota. -
Thor zwrócił się do Baldwina.
- Oficjalnie Bolgorią rządził Regent, ale on sam służył Ninie. Teraz może się pojawić mały problem, ale myślę, że ta kobieta da sobie radę. -
Tellan zwrócił się ponownie do kapłana.
- Jeśli chodzi o źródło mocy to z tym nie ma większego problemu. Mogę Ci zapewnić trochę magicznej energii. Powiedz tylko kiedy, ile i jak uformowanej, a postaram się zrobić co w mojej mocy. -
Kiedy Neraq wytłumaczył elfowi co i jak, Thor wziął jeden z odłamków, zebrał w nim swoją moc i wypuścił w ustalony wcześniej sposób. Oczywiście uprzednio opuszczając komnatę.

Faust272 - 2013-04-10, 17:37

Kapłan pokręcił głową.

- Wykorzystywanie energii innych istot to domena Beliara. Ja się nią za bardzo brzydzę.

***

Neraq obejrzał Odłamek.

- Niesamowite. Czuje w tym nutkę boskości Denaghoga! Co to jest? Jak to działa? Jak to zrobić? Czy to jest dzieło Denaghoga, czy tylko było w pobliżu jego mocy? A nieważne. Pozwól.

Kapłan wziął Odłamek i zaczął uwalniać jego moc. Tymczasem wszyscy wyszli z pomieszczenia.

Kapłan odmówił modlitwę.

- Denaghogu, strażniku równowagi. Twój sługa prosi o ukazanie łaski Regentowi Mophiusowi. Jego dusza, dzieło Angrogha, została zakłocona przez zło, Beliara. Proszę, odegnaj to co należy do Pana Ciemności a zachowaj to co należy do Wielkiego Angrogha. Zachowaj go w swojej pieczy i za swoim pośrednictwem oczyść go i poprowadź do jego nagrody.

Kapłan zapalił łuczywo.

- Niech ten ogień zabierze ze sobą wszystko co niezgodne. Niech oczyści tą komnatę i przywróci równowagę naturze.

Łuczywo zostało rzucone do komnaty. Buchnął błękitny płomień gorący jak samo piekło. Topił metal, prażył kamienie. Tych poza komnatą chroniła jakby niewidoczna ściana, która nie pozwalała przedostać się płomieniom.

Gdy płomienie opanowały całą komnatę a wnętrze wypełniał oprócz płomienia tylko dym.

- O Denaghogu. Zaklinam Cię. Wspomóż swego sługę, by mógł uczynić z tego miejsca zapieczętowane miejsce wiecznego spoczynku dla Regenta Mophiusa.

Strop po usłyszeniu tych słów pękł jak uderzony młotem a płomienie zostały przysypane ogromnymi głazami i gruzem. W wejściu do pomieszczenia wytoczył się z komnaty kulisty głaz, który zablokował sobą wejście. Na jego powierzchni pojawił się wyżłobiony napis:

"TU SPOCZYWA MOPHIUS
NIECH JEGO DUSZA ZAZNA SPOKOJU"


Po skończonym obrządku kapłan zwrócił się do Thora.

- Czuję od Ciebie smród demonów, ale jednocześnie delikatną nutę aromatu mocy Denaghoga. Dlaczego tak jest?

MrocznyKefir - 2013-04-10, 17:52

Baldwin nic nie robił. Przyglądał się tylko zauroczony w dzieło kapłana, a następnie słuchał konwersacji...
kastyl - 2013-04-10, 21:03

Thor przyglądał się dziełu kapłana. Starał się jak najwięcej zapamiętać z tego rytuału, choć pewnie na wiele mu się to nie przyda. Ale zawsze to jakaś wiedza.

Tellan spojrzał na Baldwina i przez chwilę zastanawiał się, czy może przy tym człowieku powiedzieć więcej. Zdecydował się zaryzykować. w końcu ten człowiek prawdopodobnie będzie dobrym sprzymierzeńcem Cesarzowej.
- Tylko my, Świadomi potrafimy je kształtować. Nazywamy je Odłamkami Dusz. Nie wiem czym jest to dziełem, ale jak już wspomniałem, na razie tylko nam udało się opanować sztukę wytwarzania tych kamieni. -
Thor znowu się zawahał, ale ciągnął dalej. -
Są to dusze zmarłych. Nie wiem jak to dokładnie działa, ale potrafimy dusze zmarłego zamknąć w tym krysztale. -
Elf spojrzał na wyraz twarzy kapłana i Baldwina
- Spokojnie, nie wykorzystałem żadnej żywej duszy do utworzenia jakiegokolwiek odłamka. Głównie potworów zrodzonych z magii, jak tamten. Osobiście używam ich jako źródła mocy i zamiennika komponentów. Są bardzo przydatne. Dzięki jednemu z tych kamieni udało mi się wysadzić tego potwora. -

Thor pomyślał chwilę nad drugim pytaniem kapłana i odpowiedział.
- Chyba mogę Ci powiedzieć, Neraq. Ten fetor unosi się za mną od mojej śmierci. Pewien diabeł opacznie zrozumiał moje słowa i chciał ze mną podpisać jakiś kontrakt. Nie wiem jak, ale udało mi się odmówić jemu i jego czarom. Efektem była moja śmierć. Następne co pamiętam to to, że chcieli mnie przyzwać do życia jako sługę Beliara. Żebyś widział miny tych akolitów, gdy okazało się, że nie mam zamiaru słuchać się ich pana. A co do mocy Denaghoga, Świadomi czczą Twego Pana. Kiedy po błysku ich spotkałem, przystąpiłem do nich. Być może od nich spłynęła na mnie część jego mocy, albo ma to związek z wcześniejszymi wydarzeniami, nie wiem.

MrocznyKefir - 2013-04-10, 22:08

- Świadomi ? - rzekł zdziwiony - To nie jest coś na kształt nieumarłych... - następnie wysłuchał całej opowieści Thora i uśmiechnął się lekko - Nie powiem nikomu twej tajemnicy, Thorze, przyrzekam na honor mego rodu. Chociaż więzienie dusz w kryształach - wzdrygnął się lekko - oj straszna to sztuka, straszna, aczkolwiek jak ujrzeliśmy, bardzo pomocna. Ciekawe co się robi z tymi duszami po wybuchu...
Ciekawa historia. Wrócimy do tej pięknej rudowłosej? Mam jakieś złe przeczucia że coś jej się może stać... Musimy ją chronić.

Faust272 - 2013-04-11, 09:06

Kapłan nie był do końca przekonany.

- No nic. Przyjmę Twoje słowa za prawdę. Do tej pory instynkt mnie nie zawiódł a tym bardziej moc Denaghoga.

Kapłan odwrócił się poszedł w stronę komnat Regenta. Tam zamierzał poczekać na Ninę.

MrocznyKefir - 2013-04-11, 14:42

Baldwin nic nie mówiąc poszedł za kapłanem.
kastyl - 2013-04-11, 19:51

Thor został sam. Spojrzał jeszcze raz na komnatę za sobą.
- Jednak moc Denaghoga i Agrogha jeszcze nie zniknęła z tych krain. Dobrze, łatwiej będzie walczyć z plugastwem. -
Thor ruszył korytarzem w stronę komnat należących niegdyś do Regenta, po drodze słuchając czy nic niepokojącego się nie dzieje w pozostałych pokojach.

Faust272 - 2013-04-13, 09:15

Tellan idąc do komnat regenta słyszał jedynie plusk wody. Nina prawdopodobnie bierze kąpiel.

***

Wszyscy znaleźli się w pustej komnacie Regenta. Prawie. Gdy wyszli przez ukryte drzwi, zauważyli wewnątrz 5 krasnoludów. Każdy z nich uzbrojony był po zęby i każdy ze zdziwieniem i dezorientacją oglądał ślady krwi.

Wszystkie oczy zwróciły się na wchodzących:

Na elfa o trupio bladej cerze, martwych oczach, wyglądzie zabójcy w mrocznej zbroi przypominającej Beliara oraz z obnażoną bronią pokrytą posoką

Na Baldwina pokrytego w posoce z obnażonym, tasakiem pokrytym jakimś świństwem i ze świeżą raną na lewej ręce.

Kapłan nie przeszedł do komnaty coś przeczuwając. Cofnął się i ukrył się w cieniu.

MrocznyKefir - 2013-04-13, 11:05

Widok grupy uzbrojonych krasnoludów go bardzo zdziwił - to Regenta nie powinno się grupowo wchodzić z bronią. Straż nie powinna na to pozwolić. A ci ludzie nie maja prawa wiedzieć, że Morphius nie żyje.
Nie znał ich. Nie znali jego. Ale Thora wszyscy raczej kojarzyli - był zapewne stałym bywalcem na dworze nieboszczka.
Stwierdził, że nie będzie się odzywał i początkową gadkę zostawi swojemu towarzyszowi.

kastyl - 2013-04-13, 22:36

Thor wszedł do komnaty za Baldwinem.
Kurwa, krasnoludy. Oby udało mi się ich przekonać, inaczej będę posiekany.
Elf stanął wyprostowany, przyjął swój normalny wyraz twarzy, który niemal ścinał krew w żyłach żyjących. Jego cała postawa nie wyrażała żadnej emocji, gotowości do jakiegokolwiek ruchy. Za to wzbudzała strach i zrodzony z niego szacunek. Do tego bladość jego cery i wygląd ekwipunku potęgował te uczucia.
Tellan stał się na powrót Thorem. Zabójcą, któremu nikt nie był w stanie patrzeć w oczy. Awatarem lęku przed ciemnością i tym, co czyha na skraju rzeczywistości. Innymi słowy, jego postawa i ruchy były tak dobrane, aby wzbudzały jak największy strach. Jeśli choć jeden z krasnoludów zaatakuje, będzie miał przerąbane.
Elf szybkim ruchem miecza strzepnął posokę z broni i schował ją do pochwy. Zlustrował grupę krasnoludów i poszukał jakichś insygni dowódcy czy czegoś podobnego. Nie znalazł ich.
- Kto wami dowodzi? Gdzie jest jakiś porucznik lub ktoś zajmujący wyższe stanowisko? Muszę z nim pilnie porozmawiać. Sprawa jest BARDZO ważna. I CO TAK STOICIE? BIEGIEM! TU SIĘ WAŻĄ LOSY KOPALNI! -
Thor miał nadzieję, że szok, strach i inne uczucia zrobią swoje i posłuchają się go.

Faust272 - 2013-04-17, 09:46

Wewnątrz pomieszczenia rozległ się dźwięk dobywanej broni.

- A żebyś wiedział elfia poczwaro!

Wszystkie karły miały ubrane zbroje łuskowe. Pierwszy z nich trzymający ostry krótki miecz zaatakował elfa.

A więc do tego doprowadziła śmierć regenta. Rewolta. Przewrót w Kopalni.

Krasnolud zaatakował pierwszy. Nie chciał czekać. Pchnięcia były szybkie i celne, ale na szczęście ześlizgiwały się po pancerzu elfa.

Jeden z krasnoludów wyszedł z komnaty zamykając drzwi za sobą na klucz. Kolejny z nich szykował toporki do rzucania i czekał na okazję. Trzeci wyciągnął ręczny topór, a czwarty z pozostałych już trzymał w ręku ciężki buzdygan.

MrocznyKefir - 2013-04-17, 14:41

Baldwin nie miał czasu do stracenia. Krasnolud był pewny siebie. Zbyt pewny. Zaatakował Thora i nie pomyślał nawet o milczącym Baldwinie.
Cięcie było szybkie i precyzyjne, z prawego ramienia. Przed uderzeniem ciało samo przyjęło świetną, szermierską postawę. Nie atakował sam miecz. Atakował cały ciężar Baldwina. Nie ważne jaką zbroję mają krasnale. Nic nie powstrzyma mithrillowego ostrza.

Po przepołowieniu pierwszego krasnoluda Baldwin sprintem puścił się w stronę tego, który szykował toporki do rzucania i wykonał czysty front kick, a następnie ciął z pół piruetu tego, który trzymał buzdygan.

Walka z dziwnymi potworami to jedno. Walka z humanoidami do drugie. Baldwin zdecydowanie wolał opcję numer dwa.
W czasie szarży krzyknął tylko proste słowo
Bordword

Faust272 - 2013-04-18, 18:39

Krasnolud był pewny siebie. Było ich 4 kontra 2. Przegrana nie wchodziła w grę.

- BORDWORD!

Wojownik wyprowadził idealne skośne cięcie na szyje krasnolud. Nie było ciężko. Karzeł był niski, a Baldwin wytrenowany. Krasnolud dostrzegł błysk metalu. Rozpoznał mithril. Ale było już za późno. Ostrze z rzadkiego metalu wbiło się w ciało jak w masło przecinając kręgosłup i wychodząc z drugiej strony rozrywając pancerz. Dzięki temu ostrze nie zatrzymało się a Baldwin mógł cały czas wykorzystać impet. Co zresztą zrobił sprzedając krasnoludowi z toporkami do rzucania potężnego kopa w klatę. Ofiara dosłownie odbiła się od buta i uderzyła w ścianę. Kolejne cięcie z piruetu. Nie trafił krasnoluda ale w jego buzdygan. Broń człowieka po prostu odcięła koronę, która z głośnym brzękiem upadła na ziemie.

Pozostałe przy życiu krasnoludy upuściły broń i pokazały otwarte dłonie.

- Ło, ło, ło, ło, ło! Spokojnie, nie chcemy się bić!

MrocznyKefir - 2013-04-18, 19:55

Baldwin wziął upuszczoną broń i rzucił ja w kąt, zabierając dla siebie toporki do rzucania - takie coś zawsze się przyda. Następnie zabrał mieszek złota z zabitego i pokazał krasnalom, że mają oddać również swoje. Po chwili jak gdyby nigdy nic oparł się o framugę drzwi, pretensjonalnie ziewnął i spojrzał na krasnoludów
- Przedstawić się. Już. Co tu robicie. Czemu nas zaatakowaliście.

kastyl - 2013-04-18, 20:25

Thor nie zdążył odpowiednio zareagować. Gdy tylko wyciągnął swoją broń, jeden krasnal już nie żył, a pozostałe były rozbrojone.
- Niezły z Ciebie szermierz. Przypomnij mi, żeby w przyszłości Ciebie nie wkurzać. Ale teraz pozwól, ja z nimi porozmawiam. -
Tellan zwrócił się do krasnoludów.
- A teraz grzecznie mi powiecie o co tu chodzi. I kto wami dowodzi. No i krzykniecie na tamtego, żeby otworzył te cholerne drzwi. Inaczej zmienimy metody "rozmowy" -
Zabójca trzymał swój bezuczuciowy wyraz twarzy. Wyglądał teraz dość strasznie, "uroku" dodawała mu bladość cery, niemal niezauważalny oddech i zbroja. Do tego wszystkiego na nowo wyciągnął swój miecz i trzymał go w ręce. Nie machał nim na prawo i lewo. Po prostu trzymał w takiej pozycji, która była wygodna, ale jednocześnie pozwalała na szybkie zadania ciosu.

Faust272 - 2013-04-19, 08:19

Krasnoludy trzymały otwarte dłonie i były pewne siebie. Ich pewność nie wynikała z sytuacji, w jakiej się znaleźli, no bo w końcu byli rozbrojeni. To raczej skutek jakby pewności w ich racje. Jakby stali przed kimś, kto nie ma prawa ich skrzywdzić.

- Oj nasze imiona wam nic nie powiedzą. Powiem tylko, że jesteśmy z Granitowych Braci. Z chęcią powiemy co tu robimy, jednakże strażnik musi zostać za drzwiami. Zależy nam na dyskrecji tej rozmowy. Daję swoje słowo i poświadczam za pozostałych tutaj, że nie zaczniemy walki niesprowokowani.

Pozostałe krasnoludy kiwnęły głową.

MrocznyKefir - 2013-04-19, 14:48

Baldwin opierał się nonszalancko o framugę drzwi i słuchał krasnoludów. Coś chyba słyszał o Granitowych Braciach.... <użycie dużej wiedzy>.
Pozwolił prowadzić rozmowę Thorowi.

kastyl - 2013-04-19, 21:43

Thor przyjrzał się dokładniej krasnoludom. Były pewne siebie i przekonane o swoich racjach. Zbroje i ubrania miały wysokiej jakości, czyli byli tutaj silną grupą. Kwestia jeszcze jak liczną i na ile wpływową.
- Nam też zależy na dyskrecji. Choć trzeba będzie się zająć tym narwańcem. Powiedzcie mi, kim są ci Granitowi Bracia i co chcecie od nas. -

Faust272 - 2013-04-23, 17:38

Krasnolud wsadził jedną rękę do kieszeni a drugą gestykulował.

- Granitowi Bracia to, powiedziałbym, odpowiednik waszego Cechu Kamieniarzy. Zajmujemy się wydobyciem, obróbką oraz budowaniem kamienia i z kamienia. Byliśmy pierwszymi krasnoludami w Bolgorii. W ogóle pierwszymi wysłanymi tutaj istotami. Nie byliśmy skazańcami, nie wyobrażaj sobie, elfie.

- Naszą rolą była budowa kopalni. Wyrobienie chodników, zbudowanie baraków, wyrównanie ścian. Zresztą nie będę was tutaj zanudzał.

- Byliśmy i nadal jesteśmy ważni. Od nas zależało działanie kopalni jak i jej wydobycie.

- Z czasem Cesarzowa postanowiła umieścić nad nami Regenta Mophiusa.

Krasnolud uśmiechnął się jakby na wspomnienie czegoś wesołego z przeszłości.

- Człowiek nad krasnoludem, nad całym jego dziełem, nad wszystkim. No, jaka to była potwarz. Nie spodobało się to nam, ale nie mieliśmy co robić. Regent okazał się naprawdę przebiegłym człowiekiem. Nie dość, że na dzień dobry kazał wytłumaczyć sobie najdrobniejsze szczegóły kopalni, a był on cżłowiekiem diabelnie dociekliwym, nie umknęło mu nic, to jeszcze podburzał więźniów przeciwko nam. Tak żeby jakby co, to by nam się dostało. No bo jak przybył Mophius, to wraz z nim przyszedł legion podburzanych już wcześniej skazańców.

- Nie podobało nam się to, zwłaszcza gdy kilku moich braci zginęło z jego ręki.

Krasnolud zakaszlał.

- Tak czy siak przyszedł świt i wiele było okazji, ale dopiero dzisiaj okazała się ona idealna. Przyszliśmy tutaj za naszym bratem przejąć władzę w Kopalni, ale skoro on już nie żyje, to nic tu po nas i możemy wrócić do naszych zajęć, prawda?

kastyl - 2013-04-24, 22:41

Thor stał i słuchał krasnoluda. Badał wyraz jego twarzy i to w jaki sposób się on zachowuje.
Najłatwiej byłoby wypytać go z pomocą Sarnetha, ale nie chcę go pokazywać przy wszystkich. Im mniej osób o nim wie, tym lepiej dla mnie. Muszę im przemówić do ich łbów, żeby przystali na panowanie Niny. Lub na współpracę z nią.
Tellan poczekał, aż jego rozmówca skończył swój monolog.

- Przykro mi, ale nie możesz jeszcze stąd wyjść. Owszem, rozumiem waszą chęć wyzwolenia się spod jarzma ludzi, ale niestety w tym momencie jest dla was niemożliwe całkowite zerwanie stosunków z nimi. Nawet powiem więcej, musicie sprzymierzyć się z nimi. Wiem że brzmi to co najmniej komicznie, ale daj mi dokończyć, a zrozumiesz. -

Elf ruchem dłoni uciszył krasnoluda, który już chciał mu przerwać

- Wiem jacy są ludzie. Wiem też, jacy jesteście wy, krasnoludy. Ale to, co jest naszym wrogiem, jest silniejsze niż każda odosobniona rasa.
Powiem Wam prawdę, bo i tak się wyda. Regent nie żyje. Zginą za sprawą Beliara i jego mrocznych mocy. I także cała kopalnia jest w tym samym niebezpieczeństwie. Wy, wasze rodziny, wasze dzieci. Zwłaszcza dzieci.

To jest pierwsze zagrożenie, jakie nam wszystkim grozi.
Po drugie, jak już wspomniałem, Regent nie żyje. A to znaczy, że ludzie mogą zacząć się buntować. Podejrzewam że tylko jego osoba i autorytet był w stanie utrzymać jako taki porządek w kopalni. Wiem co o myślisz, ale wątpię, żeby podburzał ludzi przeciwko wam. Potrzebował waszej pomocy, nie waszych ofiar.
Jego śmierć może doprowadzić do walki o władzę. Ludzie nie ustąpią wam, a wy nie ustąpicie ludziom. Przez to miasto się rozpadnie i będzie wiele ofiar. Zwłaszcza że wy weszliście do komnat Regenta przed jego śmiercią. Ludzie muszą mieć jakiegoś władcę, człowieka. I najlepiej człowieka wpływowego. Ten problem da się łatwo rozwiązać, ale Wy i reszta Granitowych Braci musicie się zgodzić na panowanie tej osoby. Inaczej wasza odmowa będzie oznaczała krwawą walkę. Tylko Beliar na tym zyska. I ludzie z portu, a oni zapewne wykorzystają okazję do ataku na was, aby zdobyć żelazo.

Co do zagrożenia mocą Plugawego, jest ono realne. Prawdopodobnie nawet ktoś z Was już doświadczył jego mocy. To coś, co powstało w tawernie jest wynikiem jego działań. I będzie się to nasilać, jeśli nie uda nam się odciąć kopalni od jego wpływów.
Poza tym, ugrupowanie do którego należę może pomóc Wam w odzyskaniu straconej przez wybuch wiedzy. Od produkcji broni, przez techniki metalurgiczne, na prostych rzeczach skończywszy.

Tak więc w imieniu ludzi oraz mojego ugrupowania ofiarowuję wam propozycję sojuszu. -

Thor miał nadzieję, że udało mu się przemówić krasnoludowi do rozsądku.

MrocznyKefir - 2013-04-24, 23:21

"Thor Samodzierżca. Elf osadzający trony, ach zapowiada się coraz ciekawiej" pomyślał Baldwin uśmiechając się delikatnie. Nie zamierzał się odzywać. Jego chwilowym priorytetem jest pomoc Thorowi w osadzeniu dziewczyny na "tronie" Bolgorskim. Gdyby jego ród był silniejszy - może dałoby radę coś wskórać. Lecz teraz się to nie uda.
Milczał dalej. Chwilowo nie miał nawet po co się odzywać.

Faust272 - 2013-04-25, 09:12

Krasnolud stał wyraźnie rozbawiony.
Thor napisał/a:
- Przykro mi, ale nie możesz jeszcze stąd wyjść. Owszem, rozumiem waszą chęć wyzwolenia się spod jarzma ludzi, ale niestety w tym momencie jest dla was niemożliwe całkowite zerwanie stosunków z nimi. Nawet powiem więcej, musicie sprzymierzyć się z nimi. Wiem że brzmi to co najmniej komicznie, ale daj mi dokończyć, a zrozumiesz. -


Krasnolud zgodnie z przewidywaniami z szerokim uśmiechem na twarzy zamierzał grzecznie przerwać. Świadomy na to nie pozwolił. Karzeł wycofał się z próbą i nadal będąc rozbawiony słuchał dalej. Wyglądało to tak, jakby pozwalał Tellanowi mówić, bo on sam wie lepiej.

"Niech sobie ten elf gada. Jeszcze nie wie, że strzępi sobie język na darmo" - dokładnie taka postawa emanowała od krasnoluda.

Jednak gdy Thor zaczął mówić o regencie, wyraz twarzy się zmienił. Stał się poważny, zacięty, rysy się wyostrzyły.

Krasnolud patrzył na Tellana z otwartą wrogością. Słyszał co mówi dalej Thor, o sojuszu i takich tam, ale go nie słuchał. Pozwolił mu skończyć, po czym nadeszła kolej krasnoluda.

- Co to znaczy regent nie żyje? Zabiliście go?

Rozbawienie zostało zastąpione nieufnością, a otwartość i beztroska wrogością.

MrocznyKefir - 2013-04-25, 10:45

- Zastanów się dobrze - wtrącił się do rozmowy Baldwin - po co mieliśmy zabić Regenta? - zapytał się z ironią w głosie - Ja miałem się z nim spotkać, miałem ważną misję od mojego pana-ojca by prosić Morphiusa o pomoc! Co elf oraz błędny-rycerz mieliby z zabicia Regenta? Nic. Mroczne Siły, krasnoludzie. One wracają. Nie czujesz tego? Może z magią nie mam nic wspólnego ale to czuje każdy... Musimy się zjednoczyć, by znów nie było kolejnego Błysku. Teren do zamieszkania nam się kończy...

Po wypowiedzianej kwestii Baldwin siedział cicho. To rozmowa Thora, jednakże wypadało się trochę odezwać by nie wyjść na bezmózgiego osiłka.

kastyl - 2013-04-25, 22:15

- Dzięki, Baldwinie. - Elf zwrócił się ponownie do krasnoluda.
- Nie, nie zabiliśmy Regenta. Próbowałem mu pomóc, ale... nie zdążyłem. Jak już wspomniałem, a ty puściłeś to mimo uszu, Mophius stał się ofiarą mrocznej magii Beliara. Szedłem mu z pomocą, ale gdy tu dotarłem, zobaczyłem to, co i Ty tutaj widzisz. Krew i zniszczenie.
Mophiusa zabiła bestia, którą udało nam, mi i temu o to wojownikowi, pokonać. Sam widzisz, że to co na naszych ubraniach i broni, to nie ludzka posoka.
Ja tak samo jak Baldwin, potrzebowałem pomocy Regenta. Bez niego ciężej będzie wypełnić moją misję. -

Faust272 - 2013-04-29, 14:26

Krasnolud się uspokoił.

- Nie wyczuwam kłamstwa, ani fałszu. Tak więc muszę wam uwierzyć.

Krasnolud podrapał się po głowie jakby się zastanawiał.

- No i co teraz?

MrocznyKefir - 2013-04-29, 14:35

Baldwin uśmiechnął się i skinął Thorowi głową, pokazując, że decyzja należy w pełni do niego i on, syn Rhaegara nie będzie oponował a w razie czego pomoże elfowi w walce.
kastyl - 2013-04-29, 23:58

- To co mówiłem, ale mnie nie słuchałeś. Ludzie muszą mieć przywódcę. Silnego i, co najważniejsze, z autorytetem. Najlepiej by było, gdybyście wy go oficjalnie poparli. Wiem że to dla was trudne do przełknięcia, ale tak musi być. Inaczej grozi tu rebelia i walka o władzą. Wiele istnień zginie, zanim ta walka się skończy. I prawie pewne jest, że Port się do tego włączy, jawnie albo z ukrycia. -
Tellan westchnął.
- Do tego właśnie potrzebne jest Wasze wsparcie. Jest jedna osoba, która dla ludzi spełnia wszystkie wymogi. Najważniejsze żebyście ją zaakceptowali.
Drugą, ale nie mniej ważną sprawą, są mroczne siły. Nie opuściły one kopalni. Głównym ich celem są noworodki. Musimy się spieszyć, inaczej wasze i ludzkie dzieci zaczną umierać. Kopalnia stanęła nad przepaścią i tylko wspólnymi siłami możemy zabezpieczyć jej przyszłość.
Poza tym, moje ugrupowanie posiada sporą wiedzę i umiejętności. Łącznie z wiedza o magii, metalurgii, kowalstwa, inżynierii. Nawet znamy sekrety broni palnej. Do mego ugrupowania należą wszystkie rasy.
Musicie nam pomóc. -

Faust272 - 2013-05-01, 12:07

Krasnolud patrzył tępo w elfa. Obejrzał się po swoich braciach. Cześć kiwnęła głowami, reszta wzruszyła ramionami.

- Nasze dzieci są zagrożone, heh? To źle się składa. Lada dzień obchodzimy święto narodzin pierwszego dziecka w Kopalni... Byłoby wielce niedobrze, gdyby zostało obłożone klątwą...

Krasnolud spojrzał na Thora z wyzwaniem i zaintrygowaniem.

- Dobrze. Powiedz nam więcej o osobie, pod którą mamy służyć i walczyć.

MrocznyKefir - 2013-05-01, 14:59

Baldwin uśmiechnął się niewinnie i zaczął słuchać udając pełne przejęcie.
Faust272 - 2013-05-01, 21:50

Baldwin zobaczył, jak w korytarzu stał przyczajony kapłan pytający gestami o co chodzi.
MrocznyKefir - 2013-05-02, 13:53

Baldwin popatrzył na niego i uśmiechnął. Jak mu przekazać o co chodzi tak, by tamci nie widzieli? Po chwili wpadł na pomysł, głupi i dziecinny, ale powinno być "ok".
Syn rodu Bordword zrobił nagle do kapłana znudzoną minę i pogłaskał swoją niewidzialną brodę i poklepał się po brzuchu.
W oczach krasnali zapewne wyjdzie tylko i wyłącznie na idiotę bądź niespełna rozumu osobnika, a kapłan będzie wiedział, że chodzi o krasnoludy.

Faust272 - 2013-05-05, 15:37

W odpowiedzi kapłan wyrzucił z siebie szereg gestów i mimikry. Swoim zachowaniem wyrażał przynajmniej zaniepokojenie. Baldwin dzięki swojemu wykształceniu zrozumiał przekaz.

"Cesarzowa tu idzie"

kastyl - 2013-05-05, 16:43

- Jest to osoba, która powinna mieć wystarczająco dużo autorytetu, aby zapobiec zamieszkom ludzi. Do tego jest naprawdę mądra i ma dobre serce. Choć część z Was może żywić jeszcze uraz do jej przodków, ale mam nadzieję, że to nie będzie zbyt wielki problem.
Najważniejsze jest to, że chce ona zjednoczyć na powrót ludzi i odbudować upadłe państwo. Przez długi czas pomagała Regentowi w rządzeniu kopalnią i zawsze nalegała, aby nawet najbiedniejszy człowiek miał jakąś szansę życia w kopalni. Dzięki niej panuje tu jako taki spokój i porządek. -

MrocznyKefir - 2013-05-05, 16:52

Baldwin podszedł wolnym krokiem do Thora i poklepał go po ramieniu. Uśmiechnął się ciepło i rzekł mu krótko i cicho tak, by tylko on to usłyszał:
- Nasz skarb tu nadciąga....

Faust272 - 2013-05-06, 17:05

- No dobrze... Zobaczymy...

Do sali weszła Cesarzowa. Jej pojawienie się było jako grom. Jej czerwone włosy spływały falami jak płomienie po białym marmurze jej ciała. Miała na sobie szmaragdową suknie. Prostą, bez ozdób, ale z fantazyjnie ułożonymi fałdami i falbanami. Długie rękawy ciasno opinały jej smukłe ramiona. Oczy błyszczały pięknem mimo tego, że były pełne nieustępującego zimna.

Krasnoludy patrzył przez chwile zdumieni. Lecz szybko dosyć opamiętali się.

- To ona? Człowiek i w dodatku kobieta? Regent był potężnym wojownikiem, sprawiedliwym zarządcą i bystrym rzemieślnikiem. Nawet jeśli był tylko zarządcą jakieś prowincjonalnej kopalni, to znał się na tym, a ona co.

Krasnolud spojrzał wyniośle na Ninę. Nina tylko uśmiechnęła się. Nie był to promienny uśmiech radości, tylko uprzejmy uśmieszek sugerujący pełną kontrolę.

Krasnoluda to jednak nie zniechęciło, chociaż widać było jego zaintrygowanie.

- Kim ona w ogóle jest, co?

MrocznyKefir - 2013-05-06, 17:19

Gdy Nina weszła do komnaty Baldwin zaniemówił. Tam na dole nie wyglądała tak... tak...tak. Jej czerwone włosy wywołały żywą reakcję emocjonalną Baldwina i kontrastowały idealnie z jej bladą karnacją. Była po prostu na swój sposób piękna. No i było jego nową suwerenką. Znaczy się, jeszcze nie, ale będzie. Chyba. Tak będzie. A może nie będzie? Może go nie będzie chciała? Ach, pieprzyć to!

Syn rodu Bordword klęknął na jedno kolano przed Niną, okazując szacunek. W ten sposób na dalekim wschodzie okazywano przełożonym swoje poddaństwo. No i za dawnych czasów w Królestwie. A Nina jako wykształcona osoba to pamięta na pewno. I zapewne doceni. A może nie doceni? Baldwin mentalnie podrapał się po głowie.

Usłyszawszy słowa krasnoluda powstał zdenerwowany i wymierzył w jego stronę palec
- Racz na słowa. To twoja jak i moja nowa suzerenka. Okaż skruchę za swe zachowanie inaczej wytarmoszę twoją brodę i utnę ją tak, że będziesz pośmiewiskiem wśród swego ludu - zagrzmiał Baldwin. Wyciągnąłby broń, jednakże wszystkie zasady pisane i niepisane zabraniały wyciągania oręża w obliczu monarchy. W wielu przypadkach oznaczało to śmierć, nie ważne jak od intencji dzierżącego. No chyba, że ktoś zamachnąłby się na życie władcy. Wtedy można swoją broń wyjąć, ukarać skurwysyna i przeprosić swego suwerena za kłopoty.

Faust272 - 2013-05-06, 17:25

Nina kiwnęła władczo głowa na gest Baldwina, ale jeszcze nie wykonała nic, co świadczyłoby o zaakceptowaniu Baldwina. Prawdopodobnie najpierw chciała załatwić sprawę z krasnoludami.

" - Racz na słowa!..."

Cesarzowa stanowczym ruchem podniosła dłoń i nakazała milczenie. Jeszcze za wcześnie na groźby.

Krasnolud tymczasem nie dawał za wygraną.

- No i czemu nic nie mówisz, co?

Zwrócił się do elfa.

- No pokrako. Elfi, nieumarły... Kurde, już naprawdę gorszej kombinacji dawno nie widziałem. To jest wszystko co miałeś do powiedzenia?

kastyl - 2013-05-06, 18:00

- Owszem, jest to kobieta, jak trafnie zauważyłeś.
Lecz przed tym jak ją przedstawię, pozwolę o sobie powiedzieć kilka słów.
Me miano Thor, jestem oficjalnym wysłannikiem rasy wolnych od wpływów Beliara nieumarłych. Nazywamy siebie Świadomymi. Przybyłem tutaj aby nawiązać kontakt i sojusz z żyjącymi rasami.

A teraz pozwól, że przedstawię Wam Ninę, córkę Króla Hereka, przywódczynię buntowników za czasu panowania Cesarzowej Akilli, oraz prawowitą dziedziczkę korony Królewskiej. -

Tellan po tych słowach uczynił ukłon w stronę Cesarzowej.

- Dodam do tego, iż Regent od długiego czasu był jednym z jej popleczników i wykonywał jej rozkazy. Czy to wystarczająco wiele, abyście mogli ją zaakceptować? -

Faust272 - 2013-05-07, 07:05

- O Tobie już wiemy elfie. Regent Mophius nam o Tobie powiedział. Wspaniała, rzeczywiście cudownie, że będziemy mieli dostęp do utraconej wiedzy, ale kiedy? Portal otworzony a nic przez niego nie przechodzi. Cały czas czekamy...

- Znakomicie.

Barwnym głosem odezwała się Cesarzowa. Wszystkie krasnoludy zaintrygowane zwróciły się w jej stronę unosząc brwi.

- Skoro znacie tajemnicę Świadomych, to Mophius z pewnością wam ufał i wierzył, że jesteście honorowymi przedstawicielami swej rasy.

Twarze krasnoludów wyrażały coś jak: "No ba! To oczywiste!" na przemian z "O co tej kobiecie chodzi"?

Nina uśmiechnęła się i zaczęła mówić w krasnowodzkim języku. Wypowiedziała kilka krótkich zdań - formułek władczym głosem. Krasnoludom oczy wyszły z orbit a szczęki padły ze zdziwienia. Rozgorzałą kłótnia. Język krasnoludzki sypał się jak grad po komnacie. Twardy, szorstki, rzeczowy, jak ich rzemiosło, taka była ich mowa. Głos Niny dobarwiał go jeszcze innym akcentem, bardziej ludzkim i barwniejszym. Cesarzowa odpowiadała krótkimi zdaniami. Każdy krasnolud coś krzyczał, coś mówił, istny chaos. Po 5 minutach przekomarzań Krasnoludy umilkły. Patrzyły po sobie zdezorientowane, ale w końcu przybrały opanowaną postawę i skłoniły się lekko Cesarzowej.

- Skoro hołd przeszedł na Ciebie, Pani, nie musimy długi raz przysięgać. Co za czasy. No ale cóż, może coś z tego wyjdzie...

- Waszym zadaniem jest ustabilizowanie sytuacji w Kopalni i rozniesienie wiadomości o tym, co się tutaj zdarzyło.

Krasnoludy burknęły.

- Tak tak...

Krasnoludy ukłoniły się jeszcze raz Cesarzowej, skinęły głowami w stronę Baldwina i Thora i wyszły z komnaty.

Cesarzowa Nina, oficjalna i prawowita spadkobierczyni tronu Akili, regentka Bolgorii stanęła przed Baldwinem i Thorem.

- Czasu mamy mało. Powiedzcie, z czym do mnie przyszliście.

MrocznyKefir - 2013-05-07, 12:38

- Przybyłem z rozkazu mojego pana ojca, Cesarzowo - skłonił się lekko i popatrzył jej w oczy - wraz z swoimi dwoma żołnierzami: Teemem i Bogusławem. Mieliśmy porozmawiać z Regentem Morphiusem i dać mu ten list - wyjął z swojej torby zrulowany kawałek papieru z niezłamaną pieczęcią <ostatnia strona questu Którędy do domu>. Mój ojciec, Rhaegar był starym kompanem Morphiusa i liczył na pomoc w dotarciu do reszty mojego czcigodnego rodzeństwa oraz osadzenia grupy wieśniaków na terenie mego rodzinnego Grodu. No ale cóż, reszty dowiesz się w liście, wasza miłość - uśmiechnął się do niej ciepło i życzliwie - No i w wyniku zaistniałych sytuacji chciałbym ci złożyć hołd i zaoferować swoją pomoc. W tej chwili chyba przyda ci się zdolny wojownik. Mogę również powołać pod broń grupę moich towarzyszy. Dawniej byłem dowódcą setki cesarskiej. Przeszliśmy aż od dawnej stolicy do Bolgorii całą tą pieprzona pustynię pełną potworów i innych pokrak. No i.... - Baldwin zaczerwienił się lekko i podrapał się po głowie - W sumie jestem chyba twoim rycerzem, pani, w końcu wyciągnąłem cię z opałów razem z Thorem - uśmiechnął się lekko, powstrzymując gromki, wesoły śmiech.
Faust272 - 2013-05-07, 18:13

Cesarzowa sięgnęła po list i czytała go uważnie. Puściła słowa Baldwina ocierające się o flirt mimo uszu. Teraz studiowała słowa w liście. W niektórych momentach jej brwi uniosły się do góry. Ostatecznie złożyła list i trzymając go w ręce rzekła.

- Dobrze. Gdzie jest Teem i Bogusław, a których wcześniej wspomniałeś?

Z jej postawy nie można było nic wyczytać. Dumna i władcza. Wyrażała swoją postawą absolutne posłuszeństwo a jednocześnie mamiła urodą.

MrocznyKefir - 2013-05-07, 18:58

Baldwin mamiony urodą zakrył dłonią twarz, uśmiechnął się jak idiota i potarł oczy
- Teoretycznie stoją gdzieś przed wejściem do tejże dawnej siedziby Morphiusa. Zostawiłem ich tak by pilnowali koni i chwilę odpoczęli. Stwierdziłem wtedy, że raczej nie będę musiał tutaj walczyć - uśmiechnął się lekko - Mam po nich iść? I czy jej cesarska mość odpowie coś na słowa mego ojca?

Faust272 - 2013-05-08, 09:17

- Dobrze. Pomogę Twojemu ojcu oraz przyjmuję Twoje usługi jako rycerza. Jako, że brakuje nam czasu, musimy jak najszybciej brać się roboty.

W tym momencie do komnaty wpadł krasnolud goniec. Z jego miny można wywnioskować istnienie bardzo ważnych informacji. Nie zwracając uwagi na towarzystwo Baldwina i Thora opowiedział o najeździe wojska z Portu, robieniu rabanu w Gospodzie oraz rozbiciu ich obozu na obrzeżach.

- Cholera, gdyby tylko Mophius nie zginął. Tylko on potrafił kontrolować ludzi w Barakach. A tak mam do czynienia z Kopalnią na granicy anarchii.

Nina spochmurniałą i zaczęła myśleć. Wydaje się, że śmierć ludzi w Kopalni, którzy często byli już tylko dodatkowymi gębami do wykarmienia, byłaby mnie dotkliwa niż śmierć Regenta i to w takich okolicznościach.

- Trudno, na strachu łatwiej się buduje władzę niż na miłości. - mruknęła do siebie.

- Baldwinie, chcę, abyś zebrał swoich ludzi i udał się do Albrechta i przekazał mu nowe dokumenty warunkujące jego wasalstwo wobec mnie. Również Ty także potrzebujesz podobnych warunkujące to, że jesteś moim poddanym mi rycerzem. Udaj się do BIURA i pobierz odpowiednie dokumenty, po czym przyjdź do mnie bym je podpisała (nie zapomnij przynieść też od nich pióra i atramentu) oraz przekażesz je Albrechtowi. Oficjalnie Albrecht również jest Twoim dowódcą zaraz po mnie. To również oznacza, że masz mu pomóc, jeśli będzie tego potrzebował.

Teraz Cesarzowa zwróciła się do Thora.

- A teraz Ty, przedstawicielu Świadomych, z czym do mnie przychodzisz?

MrocznyKefir - 2013-05-08, 16:11

Baldwin wziął od krasnoluda wszystkie rzeczy i mruknął tylko "ach ten brak znajomości kultury, pierdoleni biurokraci..." i kilka innych gorszych i bardziej obelżywych przekleństw po czym migusiem poleciał do Cesarzowej, w międzyczasie czytając kartki coby nie podpisał sprzedaży wątroby czy innej nerki.
*************
Zastał ją i Thora tam gdzie ich zostawił. Podszedł do nich, ukłonił się swojej pani i podał jej obydwa akty:
- Albo ja jestem szalony, albo ta machina biurokratyczna jest zwyczajnie do dupy - powiedział prosto i po żołniersku Baldwin - Skoro jestem rycerzem pod władaniem Waszej Cesarskiej Mości to jestem również i wasalem. Po kiego grzyba mi dwa dokumenty? Te krasnoludy nic nie znają się na obyczajach rycerskich, nic! - westchnął i podał Ninie dokumenty do podpisania, w odpowiednich momentach dając jej pióro z atramentem czy pieczęć.

- Rozmawiałem również z swoimi towarzyszami i wysłałem ich po resztę mojej dawnej setki. Czyli razem ze mną będzie nas z 17 luda. Podobno tych z Portu jest 30, tak? Bez trudu sobie poradzimy. Jesteśmy weteranami. Powinni to wkrótce przybyć.

Lowcakur - 2013-05-08, 22:04

<Do pałacu wszedł Albrecht. Zdziwiło go zamieszanie panujące w środku. Znalazł najbliższego strażnika i rzekł>

- Prowadźcie mnie do Regenta, mam dla niego ważne informacje z frontu. Im szybciej tym lepiej.

kastyl - 2013-05-08, 23:06

Gdy Baldwin wyszedł Thor odpowiedział cesarzowej, zanim ten wrócił z papierkami.
- Kilka rzeczy mnie sprowadza. Najważniejsze to, że w niemal całej Kopalni zalęgły się moce Beliara. Neraq, kapłan z którym udało nam się pokonać... to co chciało Ciebie zabić, może dokładniej wytłumaczyć na czym dokładnie polega zagrożenie. Najgorsze jest to, że moc Plugawego wysysa siły życiowe z noworodków, a jak się dowiedziałem, niedługo długobrodzi będą obchodzić święto związane z nowo narodzonym dzieckiem. Jeśli to dziecko zginie możesz mieć problem z poparciem Krasnoludów. Oczywiście dzieci innych ras są nie mniej ważne. Będę towarzyszył kapłanowi w oczyszczaniu kopalni, przy mnie nikt nie powinien go ruszyć.
Kolejną, ale nie mniej naglącą sprawą jest kontakt pomiędzy nami i wami. Po usunięciu zagrożenia ze strony mrocznych mocy wyruszę do Podmroku i dopytam się dokładnie co do handlu i wymiany wiedzy. Prosiłbym Ciebie o spisanie kilku słów które mógłbym przekazać lub o mianowanie Ambasadora.
Chyba że zadecydujesz inaczej, wtedy słucham Twojej propozycji. -

Faust272 - 2013-05-09, 06:59

- Baldwinie, rycerzu mój, różnice między rycerzem a wasalem jest niewielka, ale znacząca. Ja, jako senior muszę zapewnić moim wasalom ziemię, a w obecnym przypadku komnatę w Kopalni. Ty posiadasz rodzinny dwór, a mimo to chcesz zostać moim oddanym rycerzem. Powierzyć mi swoje ciało, umysł i duszę wierząc we mnie. W przypadku wasalstwa dochodzi jeszcze uzależnienie wasala od mojego majątku, gdyż jego część zostanie mu podarowana. Może to zrodzić różne emocje, od wdzięczności do poczucia zranionej dumy. Ty oferujesz mi czyste oddanie bez iskry materializmu, co jest bardzo mi miłe.

Cesarzowa mówiła to wypełniając dokumenty i przygotowując pieczęć. Nina rozpaliła ogień w ognisku szybkim ruchem dłoni nad krzesiwem. Zadziwiające jest to, że potrafiła tak szybko rozpalić wygaszone węgle. Może już znajdowała się tam jakaś rozpałka? Baldwin otrzymał papier zaświadczający o rycerstwie. Drugi dokument został wypełniony względem Albrechta. Nina wzięła jeden z węgli, który z jednej strony był rozgrzany i przyłożyła go do wosku. Następnie pozwoliła opaść roztopionemu woskowi na dokumenty, by później odcisnąć swój pierścień, co uformowało pieczęć.

Albrecht

Albrechta nie zatrzymali standardowi strażnicy, lecz bogato ubrani, silnie uzbrojeni przedstawiciele krasnoludów. Była ich para, mieli zacięte miny, częściowo zdegustowane i pełne determinacji. Dziwna mieszanka. Nie widział ich wcześniej nigdy.

- Regent nie przyjmuje. - krótko odgryzły się krasnoludy.

Tak, te krasnoludy był inne, nie pochodziły ze straży, nie znały go.

Reszta

- Dobrze Thorze, dostaniesz interesujące Cię dokumenty. Wielka szkoda, że nie powiedziałeś wcześniej, wtedy Baldwin mógłby przynieś również część dla Ciebie. Po dokumenty więc musisz udać się do Biura. Tymczasem gdzie jest ten kapłan? Widziałam go wcześniej i tamtej pory się nie pojawił...

MrocznyKefir - 2013-05-09, 11:34

- Skoro taka jest w.g. ciebie różnica, wasza miłość to to zaakceptuję - uśmiechnął się lekko i popatrzył na nią - nie potrzebna mi ziemia. Nauczyłem się, że w życiu tytuły, posiadane dobra czy zaszczyty są mało ważne. Ważniejsze są idee, cele i prywatne osiągnięcia....

- To teraz zgłoszę się do Albrechta. Spróbujemy wykurzyć stąd Portowców - popatrzył na nią, ukłonił się delikatnie i wyszedł.

Schodząc po schodach miał lekki mętlik w głowie, ale był zadowolony. Jego sytuacja była już pewna. Po wygonieniu obcych będzie mógł wreszcie zając się sprawami rodu, by później spełnić swoje powołanie - ochraniać prostaczków.
Zauważył po chwili swojego dawnego [ i w sumie obecnego ] dowódcę z wyprawy na Mirt, Albrechta oraz krasnoludów, którzy byli niedawno w komnatach Regenta.
- Albrechcie! Dowódco! - zawołał wesoło Baldwin - Mam się do ciebie zgłosić! Przepuście go, krasnoludy, nie widzicie dowódcy wojsk?! - podszedł wreszcie do niego i przywitał się z nim prosto, po przyjacielsku, uściskiem dłoni.

<Łowca, przyjmuję że się znamy, tak będzie milej xD. Jak masz obiekcje to mi napisz to zmienię treść wiadomości>

Lowcakur - 2013-05-09, 11:37

- Witajcie, mości Baldwinie. Mam ważne informację dla Regenta, w sprawie tych żołdaków z Portu. Dostaliście może jakieś polecenia w tym względzie? Mamy ich przepędzić? Bo jeśli tak, to nie będę zamęczać Regenta tymi informacjami i przekaże je wszystkie Tobie.

<rzekł Albrecht, witając się z setnikiem>

MrocznyKefir - 2013-05-09, 11:45

Baldwin gestem ręki wziął Albrechta na stronę. Gdy znaleźli się poza słuchem krasnali rzekł cicho:
- Regent nie żyje. Mroczne moce opanowują kopalnie. Ja i Thor ledwo przeżyliśmy walkę z ogromną, drzewo-podobną bestią... jakimś złym demonem, który żywił się na Morphiusie i z niego wyrósł... Zwłoki Regenta... - Baldwin zrezygnowany potarł dłonią twarz, głos mu się załamał - To był potworny widok Albrechcie. Na prawdę. Udało nam się na szczęście uratować Ninę... Zyskała poparcie krasnoludów, wkrótce ogłosi się nią prawowitą cesarzową, jeśli już tego nie zrobiono. Mam glejt. Jestem jej rycerzem i znów twoim podwładnym. Mam się zgłosić do ciebie. Krasnal powiedział, że Portowcy tu są... to prawda? Wysłałem już po moich ziomków. 15 zaprawionych weteranów, równie skutecznych co ja. Powinniśmy sobie poradzić. - przy okazji wręcza mu pismo przeznaczone dla niego - Masz jakiś wstępny plan?

Lowcakur - 2013-05-09, 11:58

<Albrechta lekko zamurowały te wieści. Nie spodziewał się aż takiej katastrofy. Jednakże, nie można było siąść i się załamać, trzeba było walczyć. Pobieżnie spojrzał na dokument i wsadził go do szkatułki, aby leżał tam razem z innymi papierzyskami.>

- To pewnie przez tego czarnoksiężnika, którego szukały mendy z Portu. To on odpowiedzialny był za wszystkie nasze nieszczęścia, które dotykały te miasto w ostatnich dniach. Strażników jest 30, mniej więcej połowa patroluje baraki a druga połowa siedzi w obozie, który na szczęście jest w oddaleniu od Kopalni. Można zająć się wpierw rozproszonymi patrolami w Barakach, a dopiero później wybić główną armię.

Są nieźle wyposażeni, dowódca ma nawet częściową płytówkę, coś jak Ty tylko że mocniejszą. Za to absolutnie nie mają morale, gdy zobaczą równe im siły na pewno wycofają się w popłochu.

Strażników można, moim zdaniem, wybić nawet zanim Twoi ziomkowie nadjadą. Co ty na to?

MrocznyKefir - 2013-05-09, 12:01

Baldwin uśmiechnął się. Albrecht widział raz czy dwa ten uśmiech w czasie walk. Nie był on jakiś makabryczny czy coś. Po prostu... ta chęć mordu ludzi zakłócających spokój zwykłych prostaczków aż wylewała się z syna Rhaegara
- Jeszcze się pytasz? Prowadź Albrechcie. Nie mogę się doczekać!

Lowcakur - 2013-05-09, 12:03

- Haha, znów czuję się jak podczas niedawnych bitew! Za mną, towarzyszu! <I Albrecht opuścił pałac, udając się w stronę baraków>
kastyl - 2013-05-09, 21:26

- Racja, powinien gdzieś tu być. Neraq, jesteś tu? Możesz już wyjść z ukrycia. -
Thor starał się wyszukać wzrokiem kapłana jednak nie był w stanie go znaleźć.
Gdzie on się podział do cholery.
Czekając na odpowiedź kapłana Świadomy zwrócił się jeszcze do Cesarzowej.
- O jakie dokładnie dokumenty mam poprosić? Nie chciałbym chodzić dwa razy. -

Faust272 - 2013-05-09, 23:41

- Udaj się po dokumenty dające tytuł Ambasadora. Dzięki temu będziesz miał imunitet ważny na terenie Bolgorii. Weź tą pieczęć.

Nina podała krążek z wcześniej odlanego wosku z wybitym na niej znakiem z pierścienia. Następnie wzięła kozik z fał szat i ucięła pukiel włosów.

- Weź też ten pukiel. Dzięki tym przedmiotom nie będziesz potrzebował mojego podpisu, zgłosisz się po niego, kiedy sytuacja się uspokoi.

Cesarzowa odwróciła się w stronę wejścia do dalszych komnat.

- Ruszaj, ja porozmawiam z naszym kapłanem na osobności. Potrzebuję pomocy w załatwieniu sprawy z Portem lub przy ustalaniu przejścia z Podmrokiem. Zostawiam Ci dowolność w tej sprawie.

kastyl - 2013-05-10, 00:37

Thor wziął od Cesarzowej dane mu przedmioty po czym ukłonił się i ruszył w stronę drzwi. Przed wyjściem zawołał chowańca i pomógł mu się schować w plecaku.
Następnie elf przekroczył próg drzwi i ruszył w stronę biura. Po drodze usłyszał kątem ucha jak ktoś opowiadał o tym, jak Kapitan i jakiś nowy człowiek ruszyli żwawo razem wspominając coś o walce i portowcach. Przyspieszył kroku.

kastyl - 2013-05-11, 15:39

Tellan wszedł do komnaty Cesarzowej pokazując dokumenty i pieczęć strażnikom. Ukłonił się i siadając na krześle przed biurkiem powiedział.
- Pani, przynosze ciekawe wieści. Albrecht i Baldwin poradzili sobie ze strażą Portu w mieście. Wezwali ludzi i zaatakowali ich obóz wygrywając bitwę. Wcześniej rozpuścili plotki o rzekomym zatruciu zapasów wody i jedzenia.
Innymi słowy rozpętali wojnę. Na szczęście udało mi się przesłuchać dowódcę portowców. Nie zadałem wiele pytań, ale dowiedziałem się przynajmniej kto rządzi teraz portem. Oficjalnie władzę sprawuje Rada, ale ostateczny głos ma Carter.
Jest jeszcze coś. Sposób organizacji Portu bardzo przypomina mi organizację Akilli. A to nasuwa pewne przypuszczenia odnośnie tego, kto naprawdę rządzi Portem.
Udam się do Podmiasta, poinformuję moich przełożonych o wszystkim i postaram się ustanowić handel między nami.
Proszę jeszcze o podpis na tym dokumencie.
Jeśli masz jakieś inne rozkazy, wysłucham. -

Lowcakur - 2013-05-11, 23:02

<do Cesarzowej przybył Albrecht, który bez wachania ruszył w stronę pałacu tuż po załatwieniu ostatnich spraw na przedpolach miasta. Wylegitymował się nowymi dokumentami strażnikom i ruszył do komnaty panującej. Nie zdążył się nawet otrzepać z kurzu i krwi i lekko zawstydzony i jednocześnie dumny z powodu swojego brudu pokłonił się Cesarzowej i powiedział>

- Pani ma, melduję się na rozkaz. Mam Waszej Wysokości złożyć dokładny raport co do przebiegu misji, czy już o wszystkim wiecie z innych źródeł? Przepraszam za mój strój, ale wracam tuż z pola bitwy.

MrocznyKefir - 2013-05-11, 23:39

Graty zostawił przy strażnikach - w końcu go już znali. Wolnym krokiem wszedł do komnat Niny, strażnikom pokazując swój glejt. Był blady, zmęczony i ciężko sapał.

Po wejściu do komnaty zamknął za sobą drzwi i klęknął okazując hołd. Próbując wstać zachwiało mu się w głowie i upadł na ziemię, w ostatniej chwili podpierając się ręką. Na szczęście głowie nic się nie stało.

Po kilku sekundach kurwiąc w myślach wstał i ustał przed Niną, siląc się na uśmiech:
- Melduję wykonanie zadania Wasza Cesarska Mość. Wszystko zapewne już wiecie od Albrechta, lecz jeśli Wasza Cesarska Mość sobie życzy, mogę i ja wszystko opowiedzieć. Jeśli mogę się silić na pytanie - przyszli już wreszcie moi ludzie ? <minęło już kilka dni> I czy dostanę następne rozkazy?

Faust272 - 2013-05-13, 11:24

- CZY WAS DO RESZTY POKURWIŁO!

Cesarzowa nie była zadowolona. Stała przed nimi ubrana w dopasowany pancerz skórzany z szablą przy boku.

- JAK MOGLIŚCIE DO TEGO DOPUŚCIĆ! KURWA!

Odwróciła się i zaczęła krążyć po pokoju wznosząc ręce do nieba. Odetchnęła głęboko i przywołała spokojny wyraz twarzy.

- Albrecht i Baldwin, zdjąć hełmy i stanąć na baczność, wzrok przed siebie.

Wykonali. Nina podeszła do każdego z nich i wykonała na każdym potężny, siarczysty policzek wierzchem dłoni ubranej w skórzaną rękawiczkę.

Mężczyźni z zaskoczenie poddali się tej karze, która była zadziwiająco bolesna tak samo dla ciała jak i dla duszy. Ta kobieta ma siłę.

Nina usiadła na fotelu patrząc na nich z niezadowoleniem.

- Wszyscy siad na ziemie.

Wykonali. Teraz patrzyła na nich z góry.

- Czy wy wiecie, że Port jest jedynym, właściwie to był, źródłem żywności dla was darmozjady? Czy wiecie, że my potrzebujemy żywności z importu by przetrwać a Port nie, bo sam ją produkuje? Czy wiecie, że jak oni kupią od nas żelazo, broń i zbroję to nie muszę jej już kupować bo ona nie wymaga takiego przechowywania jak zboże czy mięso? Czy wiecie, że mając nawet doskonałe uzbrojenie żołnierz jest do dupy, gdy głoduje? Czy wiecie, że głównym czynnikiem dezercji i śmierci w armii jest niedopilnowanie "zaplecza", na które składa się opieka medyczna i wyżywanie? Co mi po armii, która po jednej bitwie zdycha z głodu! Czy wiecie, że Port jest na takim samym. poziomie uzbrojenia co my, bo kupowali to co my nosimy?

- CZY WY DO CHOLERY WIECIE, ŻE JESTEŚMY NIEPRZYGOTOWANI DO WOJNY!?

Nina wykrzyczała na nich to ostatnie zdanie wręcz prawie wstając z fotela. Opadła znowu rozsiadając się wygodnie.

- Wiecie ile mamy zapasów? Przy aktualnym zużyciu, około półtora miesiąca. A nie mogę zmniejszyć racji, bo nastroje, które obudziliście w chłopach, zwrócą się przeciwko mnie.

Nina złożyła ręce w piramidkę myśląc. Wyglądała naprawdę jak odpowiedzialny, MYŚLĄCY, przywódca, ale nikt nie śmiał jej podskoczyć.

- Postaram się to jednak wykorzystać. Odczuwam wielki smutek, że jestem do tego zmuszona, ale rozpuszczę wiadomość, że Mophius zginął z powodu trucizny Portowców. W sumie to nawet lepiej, niż by wyszło na jaw, że Bolgoria została naznaczona przez Beliara.

Nina spojrzała tutaj wymownie na Thora, tak by KAŻDY wiedział, że on ma coś z tym naprawdę wiele wspólnego.

Nina westchnęła i uśmiechnęła się do nich życzliwie.

- Niemniej gratuluje wam. Baldwinie. Twoja postawa mimo wszystko pozwoli mi na szybkie zjednoczenie ludu Bolgorii pod moim dowództwem. Dzięki też Tobie udało się szybko sprowokować odwrót wojsk Portu. Albrechcie. Twoje zdolności dyplomatyczne i przywódcze są naprawdę przydatne i dzięki Tobie całe to powstanie nie zamieniło się w zamieszki. Dziękuję wam za to pomimo niedogodności, które stworzyliście.

Nina złożyła swój piękny policzek na swojej delikatnej dłoni. Patrzyła na nich z ukosa jak matka na swoje dzieci. W jej oczach również można było to dojrzeć. Wzrok surowej, ale sprawiedliwej, kochającej matki, a jednocześnie spojrzenie drapieżnej kobiety pełnej emocji, które jednak są pod ścisłą kontrolą.

- Tak więc śmierć regenta zwalimy na Portowców. Panujące nastroje można wykorzystać do zjednoczenia. Problemem jest wojna. Oni są do niej gotowi, my nie. Musimy albo przeprowadzić błyskawiczny atak, póki mamy żywność, co będzie raczej trudne, albo przeciągać starcie w czasie jak najdłużej aby ustabilizować sytuację w Bolgorii, znaleźć nowe źródła żywności, sojuszników lub poczekać aż zwykłe napady potworów nadszarpią Portowi siły...

- Gdybym tylko miała jakieś informacje z Mirtu. Mam nadzieje, ze nie posłałam tam ludzi na śmierć...

Nina chwilę milczała myśląc.

- Nie, operacja błyskawicznego ataku nie wchodzi w grę. Za szybko, nie mam jeszcze stabilnej administracji. Musimy więc przeciągać starcie póki możemy.

Nina znowu złożyła dłonie w piramidkę.

- Dobrze. Czasu mamy mało, a mamy wiele do zrobienia.

Cesarzowa zwróciła się do Albrechta.

- Albrechcie, miły mi wasalu. Doniesiono mi, że spotkałeś się z doktorem, mistrzem chirurgi, który uratował Baldwina. Podobno rana była śmiertelna, a on mimo wszystko zdołał go uratować. Chcę mieć tego doktora w moich szeregach. Powierzam więc to zadanie Tobie i Twoim zdolnościom dyplomatycznym. Jeśli nie masz więcej spraw do mnie, ruszaj niezwłocznie. Wcześniej jednak odwiedź Enderusa. Pomimo jego tytułu inżyniera miał niewielki wkład w rozwój technologiczny Bolgorii. Sprawdź co on właściwie robi i niech stawi się u mnie.

- Baldwinie, oddany mi rycerzu, zorganizuję Ci wyprawę do Twoich posiadłości. Będziesz dowódcą karawany z zapasami oraz grupy chłopów, którzy zgodzili się do pracy w Twojej posiadłości. W zamian oczekuję stałych transportów żywności do Bolgorii. Wiesz, jaka jest sytuacja, liczę na Twoją pomoc. Jeśli Bolgoria upadnie, Twój fort będzie następnym celem Portowców. Z tego co wiem, to jest to posiadłość w górach, więc jeśli dobrze szacuje, 5, może 7 chłopów to wystarczająca ilość. Zbierz swoją kompanie i ruszaj, jesli nie masz więcej spraw do mnie.

- Thorza, ambasadorze Świadomych. Zgodnie z tym, co mi opowiedział Nareq, w Kopalni zostały rozsiane jakieś nasiona Beliara. Twoim zadaniem jest znaleźć je oraz oczyścić. Kapłan Ci w tym pomoże. Czeka na Ciebie w Solankowych Źródłach. On sam szacuje, że tam na pewno jest to nasienie, gdyż spędza tam czas wiele osób z Boglorii. Jest jeszcze jedna sprawa. Mimo ustawionego przez Ciebie portalu, nadal nie możemy skontaktować się z Podmrokiem. Musisz zbadać tą sprawę. Jeśli nie masz więcej pytań, ruszaj wykonać zadanie.

Cesarzowa Nina wstała.

- Jeśli nie ma więcej pytań.

- Baczność! Odmaszerować do swoich zadań.

MrocznyKefir - 2013-05-13, 12:28

Ten nagły atak werbalny go totalnie zaskoczył. Nie widział od dawna tak szpetnie klnącej kobiety. Ta moc w głosie, te płynące emocje. To.. nienaturalne!
Po otrzymaniu ciosu w policzek Baldwin padł na ziemię. Pół-żartem a pół-serio można rzec, iż wykonał zadanie "siad na ziemię" przed jego wydaniem. Zakręciło mu się w głowie. Rana ciągle mu dokuczała. By powstać musiał poprosić o pomoc Thora i Albrechta. Był w naprawdę złym stanie zdrowotnym.

Po ciepłych słowach Cesarzowej uśmiechnął się lekko i delikatnie ukłonił.
- Nagły atak to zły pomysł... Krasnoludy są ledwo przekonane, a potrzebujemy ich piechoty i kuszników. Jednakże naszą przewagą jest właśnie uzbrojenie. Jeśli nakłonimy krasnali do robienia broni, to będziemy o wiele lepiej uzbrojeni od Portowców. Oni mają tylko jedzenie. My mamy za to wszystko. Brak handlu tak na prawdę uderzy bardziej w nich, Pani.

Po chwili ciszy wymaganej dla odpoczynku kontynuował:
- Oni opierali się na handlu. Kupowali od nas wszystko. Wcześniej wspomnianą broń. Narzędzia. Sprzedawali nam dobra luksusowe. Po ustaniu handlu ich gospodarka się załamie. Ludzie zaczną tracić pracę. Cena żywności wzrośnie. Nie tylko my będziemy z nią mieli problemy, pani.

- W dodatku są teraz wrogiem ideologicznym. Ludzie wiedzą, że to Port ma żywność... I w dodatku jako truciciele studni i mordercy noworodków - Baldwin zrobił bardzo smutną minkę, a głos jego był piskliwy - są źli! I w dodatku te łabserdaki zabierają nam jedzenie! Chcą nas zgładzić! I w dodatku czczą Beliara! - dodał już gromkim głosem - Ja i Albrecht sami widzieliśmy kultystów obecnych na polu bitwy. Ledwo ten o to Thor pokonał potężnego czarnoksiężnika, który miotał zaklęciami z samej Otchłani! - poklepał ożywionego trupa po barku - Brzmi głupio. I śmiesznie. Lecz ci ludzie w to uwierzą. O wiele łatwiej jest manipulować swoimi poddanymi niż obcymi. Unikniemy rozruchów. Brzmi źle i makabrycznie jednakże jest to potrzebne, by utrzymać Cię na tronie i by uniknąć dominacji Portu. Jest tam też dużo najemników, prawda? A jeśli Portowi skończą się pieniądze... - Baldwin uśmiechnął się szpetnie.

Musiał nabrać tchu. Znów się zmęczył. Po kolejnej przerwie kontynuował:
- 7 chłopów, wasza miłość? Miałem nadzieje na siedem całych rodzin. To góry, to prawda, jednakże żywności jest tam pod dostatkiem. Musimy obsiać pola. Mamy tam jednego uczonego, zna się w miarę na tym. Musimy ścinać drzewa również. Polować - lasy są pełne zwierzyny, a w rzekach jest pełno ryb. Po Pierdol... Świcie Akilijskim kłusownictwo spadło zapewne o jakieś 95%, więc przyroda odżywa bujnie, szczególnie tutaj. Jedzenia będzie w bród. W dodatku zapewnimy drewno do machin oblężniczych i umocnień oraz kusz, łuków, strzał i bełtów. Potrzebuję na prawdę dużo ludzi. Moi żołnierze z byłej setki oraz kilku przybocznych ojca zajmie się ochroną prostaczków w zamian za część plonów, którymi zapewne będą handlować. Dzięki temu również odżyje trochę handel. Bordword nie jest Portem, jednakże ma warunki do rozwoju i utrzymania Kopalni, wasza miłość.

I.. co z mym rodzeństwem? - po swoich dygresjach, pytaniach i prośbach ponownie ustał na baczność. Był blady i zmęczony, jednakże swymi oczyma wpatrywał się prosto w Ninę. Był pewny. Ta siła głosu i ciała. Postawa. W dodatku ukrywała się.
Ona była Magiczką. Władała Sztuką.

<O, Faust i tam w moim pierwszym queście - którędy do domu napotkałem driady. Ten Rhaegar miał o tym napisać w liście. Co na to Nina>

Faust272 - 2013-05-13, 13:01

- Niestety nie mogę pozwolić na więcej. Ludzie są mi tutaj potrzebni, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Jednak nie martw się, jak sytuacja się ustabilizuje, to z pewnością odwiedzi was więcej ludzi.

- Co do polityki i gospodarki, nie zaprzątaj sobie tym głowy, a tym bardziej nie rozpuszczaj więcej plotek o Portowcach. Operowanie takimi zagadnieniami zostaw mi.

- I jeszcze co do listu i jego zawartości. Zróbcie z więźniem co chcecie. Niestety na dzień dzisiejszy nie mam możliwości zająć się tą sprawą.

- Jeśli to wszytko, to możesz ruszać.

MrocznyKefir - 2013-05-13, 13:03

Ukłonił się lekko i pocałował wzorem wschodnim Cesarzową w dłoń, po czym pożegnał się uściskiem dłoni z Thorem i Albrechtem... i wyszedł.
kastyl - 2013-05-13, 20:16

Tellan słuchał co Nina ma do powiedzenia. Nie była zadowolona, co nie dziwiło elfa. Natomiast gdy Cesarzowa wspomniała o naznaczeniu Thor jak zawsze wyglądał na nieporuszonego. Nie była to do końca jego wina. Natomiast wojna wywołana była jak najbardziej celowo.
Gdy Baldwin wyszedł, Thor powiedział.
- Portal jest chwilowo zamknięty, nie chciałem aby przypadkiem osobnicy z innych planów przeszli przez portal. Przez nawał tych wszystkich spraw nie miałem czasu nikomu przekazać jak go otworzyć. Najprościej go otworzyć poświęcając kroplę krwi. Należy ją nałożyć na runę w kształcie litery M na prawej kolumnie portalu. To otworzy portal. Drugim sposobem jest posiadanie klucza stworzonego z Odłamka Dusz, którego nawet teraz mogę utworzyć. Radzę pierwszy sposób zachować w tajemnicy a wszystkim postronnym kazać używać odłamków.
Powiedz mi ile i gdzie mam przekazać te klucze. Najlepiej by było, gdybym towarzyszył pierwszym emisariuszom. Nie wiem jakie reakcje w Podmieście może wywołać pojawienie się takiej ilości żywych. Jako że mam tutaj obowiązki, wraz z ludźmi wyślę Kiro, mojego chowańca, wraz z wiadomością do moich przełożonych.
Natomiast do samego wyplenienia nasion zła, zrobię to wręcz z przyjemnością. Jednocześnie mogę z Neraq rozsiać kilka informacji. Zapewne kilka osób zobaczy co robimy, dlatego też mogę mówić ludziom iż z Twojego rozkazu szukamy źródła zatrucia wywołanego przez Port w Kopalni i okolicach. Da to nam swobodę pracy i jednocześnie wzmocni poparcie do Ciebie. Oczywiście za Twoim przyzwoleniem, Pani. -

Lowcakur - 2013-05-13, 23:22

<Albrecht nie zdziwił się zdenerwowaniem Niny, choć nieco zaskoczył go sposób wymierzenia kary. Spodziewał się raczej chłodnej krytyki, tak godzącej w serce każdego żołnierza. A ta burza emocji i ognistość wypowiedzi... Wspaniała, niesamowita i gdyby nie jej negatywny wydźwięk byłaby wręcz cudowna. Jego jasnozielone oczy płonęły ogniem pożądania, jednakże umysł szybko opanował uczucia i przywołał na twarz wyraz osoby, która doskonale wie za co obrywa.

Z cierpliwością i milczeniem przetrwał ochrzan Cesarzowej. Gdy doszło do słuchania ciepłych słów, pokraśniał nieco i spuścił wzrok(co mu się nigdy nie zdarzało, ale nie przywykł słuchać komplementów od przełożonych, a ona dodatkowo była jedynym przełożonym do którego czuł coś więcej jak służbowy obowiązek). Popatrzył się na swoje obute w stal buty, na pewno wykonane przez dobrego kowala, skoro wytrwały już tyle czasu i wędrówek. Pewnie były wykonywane w słynnym rytmie pląsających kobiet, zapomniał jakich konkretnie. Stracił rezon, bąknął coś pod nosem na podziękowanie i czekał na rozkazy. >

- Pani ma, załatwię wszystko, co mi każecie. Jednakże, zanim wyruszę, mam parę uwag.

Inżynierowi każę zgłosić się do was, ale sam nie będę go wypytywać o szczegóły tych projektów. Nie mam głowy do schematów, a na dodatek jego dzieła zdecydowanie przekraczają moje wyobrażenie co do wojskowości. Lepiej niech sam wam o tym opowie.

Co do medyczki, postaram się zrobić wszystko, choć nie darzy mnie ona ani szacunkiem, ani przyjaźnią, ani nawet nie jest neutralna. Nie lubi mnie, będzie ciężko ją skaptować.

Trzecia sprawa, to moje poglądy co do prowadzenia wojny. Port na pewno znajdzie własne źródło wydobycia rud metali potrzebnych do prowadzenia wojny, o ile nie miał takiego już wcześniej. I muszą także tamtędy przechodzić karawany z koloni do Portu, aby ruda uległa przetopieniu, a z Portu pewnie ruszają karawany z zapasami żywności. Dodatkowo, sam Port otoczony jest namiotami, lepiankami i innymi paskudami, które na pewno nie są dobrze strzeżone przez straż. Wasza Wysokość, czy pozwolicie mi zwerbować kilkunastu ludzi w Barakach, ewentualnie ich doposażyć, obowiązkowo doszkolić i utworzyć z nich oddziały guerilli, które będą nękać wroga? Myślę iż strata przy naszej ewentualnej przegranie byłaby niewielka, a zysk może być wysoki. Miejcie baczenie na moje umiejętności, przeszkalałem już większych nowicjuszy i zamieniałem w prawdziwych żołnierzy.

Dodatkowo, rozpuściłem resztki mojego oddziału przed wkroczeniem do Bolgori i wielu ludzi udało się do Kopalni. Może udałoby mi się choć paru odnaleźć i ponownie wcielić ich do wojska.

Mam jeszcze jedno pytanie zanim skończę. Jak wygląda obecna sytuacja armii? Ile ammy ludzi zawodowych a ilu możliwych do zwerbowania? Możnaby rozpocząć szkolenia i manewry.


<Albrecht wygłosił swój plan i czekął na decyzję Cesarzowej w tej sprawię. >

Faust272 - 2013-05-14, 08:47

Thor

- Dobrze Thorze, oficjalnie jesteś osobą odpowiedzialną za neutralizację trucizn Portowców. Na razie nie otwieraj portalu. Dopóki nie ustabilizuję cytacji w Bolgorii, nie chcę wprowadzać niczego nowego. Potrzebowałabym też trzech kluczy. Trzy klucz w zupełności wystarczą.

- To wszystko, możesz ruszać.

Albrecht

- Sytuacja jest jeszcze niejasna. Dlatego nie mogę dać Ci konkretnej odpowiedzi co do naszych sił. Jednakże z pewnością posiadamy setkę niezdyscyplinowanego materiału na żołnierzy.

- Pomysł nękania Portu jest interesujący. Dzięki temu opóźnimy atak Portowców a sama będę miała mniej gąb do wykarmienia. Postanowione. Gdy wypełnisz swoje przydzielone przeze mnie zadanie, zrealizuj swój plan.

Lowcakur - 2013-05-14, 11:06

- Tak jest, pani! Werbunek zacznę natychmiast, jak tylko skończę sprawy z medyczką i Enderusem. Dziękuję za wizyte, natychmiast ruszam wykonać zadania. Do zobaczenia, Wasza Wysokość!

<Albrecht pokłonił się przed Cesarzową i wyszedł z komnaty, po czym ruszył w stronę warsztatu. >

Debowy_Mocny - 2013-05-14, 12:17

Enderus podszedł do bram. Strażnicy powinni go znać, ale uznał ze wypadałoby chociaż się odezwać.
Witajcie panowie. Jam jest Enderus, inżynier i na polecenie Albrechta przyszedłem spotkać się z cesarzową.

Jak strażnicy go przepuścili to Enderus pewnym krokiem udał się do komnat gdzie była cesarzowa. Gdy ją ujrzał trochę się zaniepokoił nigdy wcześniej nie widział TAK pięknej władczyni. Trochę jakby się zaciął, jakby chciał poprostu się zatrzymać i ją podziwiać, wyglądało to komicznie jednak Inżynier przypomniał sobie powagę sytuacji, w sekunde się ocknął. Ukłonił się i powiedział
Badź że pozdrowiona wasza cesarska mość. Pani zacny wasal Albrecht powiedział, że jest tutaj sprawa dla mnie. Oczywiście przyniosłem projekty. ALe gdzie moje maniery. Otóż Nazywam się Enderus syn Herpderpusa. Jestem inżynierem specjalizującym się głównie w tworzeniu broni. Ewentualnie różnych przydatnych narzędzi dla tych co często biorą udział w walkach, wojnach i tym podobnych
Enderus położył na stole projekty miecza, tarczy oraz czołgu parowego.
Jeśli cesarzowa pozwoliła na kontynuacje, Enderus zacżął kontynuacje rozmowy omawiając projekty, zaczął od czołgu.
To jest projekt pojazdu bojowego "Parowy Torrasaque". Jest to czołg parowy którego zadaniem jest przełamywanie wrogich armii. Jeśli zbudujemy ów pojazd przed najbliższą czekającą bitwą. Będziemy mieli szanse wygrywać wiele potyczek jednocześnie odnosząc mniej ofiar własnych w ludziach. Dzięki pancerzowi ataki łuczników czy wojowników nie będą robić na nim większego wrażenia. Pojazd może być napędzany energią parową jednka potrafię zrobić także silnik zasilany kamieniami zawierających w sobie energie magiczną jednak do tego drugiego silnika potrzeba adamentu, platyny lub złota.
Czoł jest uzbrojony w działo strzelające pokaźnych rozmiarów pociskami, dodatkowo z przodu posiada walec nabijany kolcami. Dzięki któremu Parowy torrasaque może poprostu wjechać we wrogie armie i w nich siać zamęt. Z tyłu taran natomiast może ranić wrogów stojących za czołgiem... niestety jedynym problemem jest że na budowę pojazdu potrzeba dużych ilości materiałów, potrzebna by mi była pomoc finansowa bym mógł go zbudować. Ale póki co to mam jeszcze kolejne plany na oręż dla pani najbardziej zaufanych żołnierzy, jeśli wasza cesarska mość jest tym zainteresowana to mogę i to także pokazać.

Kalkstein - 2013-05-14, 13:22

W wejściu pomajtała przed oczami strażników świstkiem od kapitana. Dowiedziawszy się ponadto, że to "łona jest tom cudotwórczyniom" i "ale za młoda jakaś" w końcu puścili ją do komnat Cesarzowej. Zastała tam piękną kobietę w towarzystwie człowieka w dziwnym rynsztunku. Ukłoniła się tak, jak to robiła u Verragorskiego księcia.
-Witam, Cesarzowo. Jestem medykiem po którego posłałaś. Zgodnie z prośbą twojego podwładnego przychodzę, aby ustalić szczegóły współpracy.

Potem stanęła obok i zerknęła na biurko. Kółka, zębatki, liczby, wykresy... Nareszcie nauka! Chłonęła każde słowo jakie padło z rozmowy władczyni z inżynierem.

kastyl - 2013-05-14, 23:19

Thor ukłonił się cesarzowej.
- A więc przygotuję trzy klucze i dostarczę je Tobie, Cesarzowo. A na razie oddalę się do swoich obowiązków. -
Tellan ukłonił się, pomógł chowańcowi zająć swoje zwyczajowe miejsce w plecaku i wyszedł z komnaty. Przy wyjściu minął się z inżynierem i tylko skinął mu głową.
Elf ruszył w stronę portalu.


*****************

Tellan po drodze do solankowych źródeł zaszedł jeszcze do komnat Cesarzowej. Gdy szedł zauważył, że poza inżynierem była tam jeszcze młoda kobieta. Gdy elf przyjrzał się jej dokładniej, rozpoznał w niej chirurga, dzięki któremu Baldwin jeszcze cieszy się tym światem. Przywitał się z zebranymi i zwrócił się do Niny.
- Pani, oto przedmioty o które prosiłaś. -
Po tych słowach nieumarły podszedł do Cesarzowej i wręczył jej trzy odłamki dusz.
- Pozwól teraz, udam się do swych zajęć. -
Tellan ukłonił się i wyszedł z komnaty.

Vanilla - 2013-05-15, 15:59

Cesarzowa słuchała Enderusa, z pogłębiającym się zaciekawienie, łamanym jednak niepewnością i zadziwieniem. W końcu inżynier skończył, a Cesarzowa pozwoliła sobie zabrać głos.

-Inżynierze, widzę że i tobie udziela się problem właściwy waszemu fachowi, to jest brak umiejętności przedstawienia swoich pomysłów. Zacznijmy więc od początku - przemówiłem monotonem, jak matka karcąca swoje dziecko - Rozumiem że zamierasz zbudować machinę bojową. Niepotrzebne mi są twoje plany, ważne są za to informacje zasadnicze, których ty mi nie podałeś. Interesuje mnie jak wielką przewagę da nam ta machina oraz jakie będą jej koszta - ludzie, materiały i co najważniejsze - zatrzymała się tu na chwilę, wiercąc wzrokiem inżyniera - czas. Parą i adamentem zajmą się odpowiedni inżynierowie. Z mojej perspektywy widać rzeczy dużo inaczej niż z widoku twojego biurka. Co masz mi do powiedzenia na ten temat?

Cesarzowa przemówiła do Raven.
-Istotnie ciężko mi w to uwierzyć, jednak skoro moi lojalni strażnicy mieli powód cię tutaj wpuścić, to pewnie tak jest. Wolą moją jest, abyś pozostała w Kopalni i pomagała rannym. W wojnie będzie wiele rannych - oni z pewnością zasługują na godziwą opiekę. W zamian oferuję ci płacę i ochronę, a pewniejszego miejsca niż Kopalnia po prostu nie ma. Interesują mnie twoje warunki...

Skinęła głową, czekając na odpowiedź lekarki.

Kalkstein - 2013-05-15, 16:40

No to jedziemy. Dziewczyno, pamiętaj, rozmawiasz z kimś, kto może kazać cię roznieść na pikach jeśli podpadniesz.

-Moje warunki są częściowo praktyczne, a częściowo przyszłościowe. Moim zadaniem jako lekarza jest uratowanie możliwie największej liczby ludzi.

-Po pierwsze potrzebuję miejsca. Najlepiej dwóch- jedno w Kopalni jako moje normalne miejsce pracy, a drugie w posiadłości Bordwood. Umożliwiłoby to skuteczną rehabilitację z dala od zagrożeń walki. I kogoś do pomocy przy organizacji finansowej całego przedsięwzięcia. Bez bicia się przyznaję, że handel nie jest moją mocną stroną.

-Po drugie- swoiste prawo poboru. Medycyna jest w powijakach, a ja potrzebuję tak ludzi do pomocy, jak i samego przekazywania wiedzy. Kiedy uznam, że ktoś ma zadatki na medyka chcę mieć pewność, że żaden żołdak nie stanie mi na drodze.

-Po trzecie sprzęt. Palniki zwykłe i magiczne, kolumna destylacyjna, pajęcze nici... A teraz zejdźmy na ziemię. Palniki jakiekolwiek, nici może mi się uda samej opracować. Zioła i opatrunki. Dużo, możliwie dużo ziół i opatrunków. Potrzebuję ponadto do dyspozycji szklarza. I to uzdolnionego na tyle, aby był w stanie zrobić złożone narzędzia. I opcjonalnie dobry, precyzyjny kowal.

-Przydałyby się sprzęty że tak powiem specjalistyczne. Na przykład mikroskop. Pamiętam z grubsza konstrukcję urządzenia, ale wykonanie go na pewno byłoby ciekawym wyzwaniem dla inżyniera.

-Teraz przyszłościowo. Po pierwsze- Portowi. Wiem, że rozgorzała nienawiść i nie znam się na polityce. Dobijanie rannych byłoby jednak z punktu widzenia ekonomii całkowitym marnotrawstwem. Moja propozycja to transport jeńców do planowanego przeze mnie ośrodka rehabilitacyjnego w grodzie pana setnika i po przemieleniu ich przez propagandę zatrudnienie ich jako pełnowartościowych pracowników. Dzięki temu wykorzysta się potencjał drzemiący w tych ludziach.

-Po drugie: wojna przynosi ze sobą żniwo po drugiej stronie. Chciałabym mieć pewność, żę w Porcie również znajduje się jakakolwiek opieka medyczna. Najchętniej sprawdziłabym jej obecność i ewentualny poziom osobiście, choć pewnie średnio się Pani podoba.

-Ostatnią kwestię wolałabym pozostawić rozmowie w cztery oczy, bo to sprawa dość... drażliwa.

To powiedziawszy stanęła w oczekiwaniu na werdykt władczyni. Inżynier sprawiał wrażenie ogarniętego. Może to do niego wpadnie z pomysłem stworzenia urządzeń precyzyjnych?

Debowy_Mocny - 2013-05-15, 16:44

Enderus wysłuchał co cesarzowa powiedziała. Po czym podał odpowiednie dane.

Jeśli byśmy zbudowali pojazd ze stali to byśmy za pomocą Parowego torrasaque osiągnęli kolosalną przewagę jeśli wrogie wojska ograniczałyby się do wojów walczących za pomocą mieczy, łuków czy też podobnego tradycyjnego uzbrojenia, poprostu nie byliby w stanie przebić się przez pancerz. Czołg powinien być w stanie w pojedynke zdziesątkować armie składającą się z tysięcy piechurów samemu nie odnosząc żadnych uszkodzeń.. A co do kosztów to niestety niskie nie będą. Stali by potrzeba by było w około 30 ton. Ludzi do budowy czołgu to zależnie od ilości ludzi, 10 w miarę ogarniętych ludzi by starczyło by go zbudować w około 2 tygodnie, oczywiście może być krócej lub dłużej w zależności czy byłoby więcej ludzi czy mniej. Co do silnika na kamienie zawierające magiczną energie to potrzeba około 40 sztabek adamentu, platyny lub złota, oczywiście można zrezygnować z tego silnika jeśli jest pewne że raczej to egzotyczne paliwo jest niedostępne, obniżając koszty. Ale jeśli jednak jest możliwość załatwienia tych specyficznych kamieni to idealnym pomysłem byłoby wstawienie owego napędu gdyż jest 100-krotnie wydajniejszy od silnika parowego. Oczywiście pancerz można zbudować z lepszego materiału, co by bardziej zwiększyło przewage i by zapewniłoby odporność pojazdu na mocniejsze uderzenia lub substancje korodujące metal. Jednak lepszy stop to większe koszty.

Vanilla - 2013-05-15, 22:08

Cesarzowa wyglądała na zdenerwowaną. Wstała, wykonała parę kroków w stronę inżyniera i cicho, acz zdecydowanie zaczęła:
-Inżynierze. Partykularyzmy modyfikacji nie interesują mnie. Obiecujesz mi maszynę która sama wygra wojnę - i dobrze. Twierdzisz że będziesz ją w stanie zbudować przed atakiem Portu - też dobrze. Prosisz mnie o wiele - to prawie ćwierć miesięcznej produkcji żelaza. Dalej, prosisz mnie o inne metale. Nie moim zadaniem jest jednak ustalać czy potrzebny jest "silnik" taki czy taki - od tego ty jesteś inżynierem. Idź więc teraz i sprawdź czy twoje materiały są potrzebne. Ja za ten czas wydam odpowiednie polecenia byś mógł wykonać ten swój "czołg" bez zniszczenia produktywności Kopalni. Nie mogę oprzeć całej swojej obrony na jednym projekcie, który może po prostu się nie udać. Idź teraz, zabierz ze sobą swoje plany.

Zaś co do Raven, to jej wypowiedź Majestat musiał chwilę przetworzyć.
-Jestem w stanie zgodzić się na te warunki, oprócz przedostatniego. To jest wojna, a ja nie mogę zgodzić się na to by tak utalentowanego medyka otruli ludzie Portu. Teraz podróż tam jest zbyt dużym ryzykiem.

Debowy_Mocny - 2013-05-15, 22:26

Enderus wziął ze stołu swoje projekty. Miał mieszane odczucia z jednej strony był szczęśliwy że będą materiały. Jednak czuł niepewność ze względu na to że miał wrażenie że źle oszacował ilość potrzebnych materiałów. Zauważył ze cesarzowa nie zamierzała opierać wszystkiego na jego wynalazku. Według inżyniera to dosyć rozsądnie posunięcie.
Dobrze. Zatem udam się do swojego warsztatu przygotować się do rozpoczęcia budowy.

Enderus razem ze swoimi projektami opuścił komnaty cesarzowej i udał się do swojego warsztatu.

Kalkstein - 2013-05-15, 22:53

Kiedy inżynier wyszedł Raven została sam na sam z Cesarzową.

-Rozumiem, że nie chce mnie pani puścić. Proszę jednak o gwarancję, że jeśli nie pomoc, to przynajmniej nie będzie mi pani utrudniać pomagania Portowi w sytuacji krytycznej. Jako taką przyjmuję zarazę lub inny kataklizm na podobną skalę. Polityka polityką, ale rządzić bez poddanych po prostu się nie da.

-Z kolei sprawa, którą chciałam poruszyć... Cała rewolucja zaczęła się od oskarżenia Portowców o zatruwanie mieszkańców. Zbadałam jednak wszystkie studnie i proszę mi wierzyć- żadnej toksyny gorszej niż typowe dla tych zbiorników nie spotkałam. Faktem jest jednak, że ludzie chodzą wycieńczeni. Coś jednak dotyka mieszkańców, utrudnia im podstawowe czynności życiowe, szczególnie dzieciom. Im mniejszym tym gorzej.

-To nie jest efekt żadnej konwencjonalnej trucizny. Gdybym miała teraz zgadywać powiedziałabym, że jest to pasożyt wysysający energię życiową. Dzieci są jej bardzo pojemnymi zbiornikami, więc po prostu łatwiej z nich czerpać. Kojarzę kilka rodzajów istot do tego zdolnych, a każda z nich posiada jakąś formę przetrwalnikową. Jeśli się nie mylę, to niedługo to stworzenie, bądź stworzenia powinny się zacząć wykluwać, a wtedy może być bardzo niebezpiecznie.

-Mogę pomóc. Wiem więcej niż na to wyglądam. A zdradziłam się dosłownie z ułamkiem wiedzy poza chirurgią. Moje skalpele mogą wyjaśnić znacznie więcej niż się pani wydaje. Proszę zatem o dokładną informację co naprawdę dzieje się w mieście. Potrzebuję jej tak w celu przygotowania wymówek dla mieszkańców jak i w celu rozwiązania samego problemu.

Vanilla - 2013-05-15, 23:13

-Jeśli sytuacja Portu rzeczywiście będzie krytyczna, nie będzie problemu z pomocą. Choć z tego co donoszą mi moi szpiedzy pomoc medyczna w Porcie jest już zapewniona, w odpowiedniej jakości i ilości. Wystarczająco dbają też o higienę obozowisk.

Tu Cesarzowa zrobiła krótką przerwę.

-Rozumiem że mogę liczyć na twoje oddanie?

Kalkstein - 2013-05-15, 23:23

-Dziękuję za zrozumienie w kwestii Portu. Może pani liczyć na to, że nikomu postronnemu nie wyjawię informacji o tym, co się dzieje w tych czterech ścianach.

-Jeśli jednak chodzi o przysięgę wierności, to takowej składać nie będę, bo nie mogę. Obowiązuje mnie już inna, lekarska, przez którą nie służę żadnemu władcy, a ludziom. Może jednak pani liczyć tak na moją pomoc, jak i na dyskrecję, obie na mocy już złożonych przeze mnie ślubów.

Vanilla - 2013-05-16, 00:39

-Rozumiem - odrzekła Nina, teraz już nieco zafrasowana - jeśli chcesz dowiedzieć się o co tu chodzi, szukaj Thora. Powinien naradzać się z kapłanem w solankowych źródłach. Powiedz mu że jesteś tam w sprawie Odłamków Dusz, zrozumie że cię wysłałam. Powodzenia, lekarzu.
Kalkstein - 2013-05-16, 00:48

Raven Była usatysfakcjonowana. Tylko jeden warunek nie został w pełni zaakceptowany, ale i sama traktowała go jako dość utopijny.

-Zatem ruszam. Do widzenia wasza cesarska mość.

Stuknęła obcasami i sprężystym krokiem oddaliła się z komnaty. Przy wyjściu z kolei poczuła znajome ukłucie w czaszce. Nadchodziła kolejna wizja. Usiadła w pobliskiej wnęce i oddała się myślom. Ciało czuwało nie dawało się zaskoczyć.

...Poczuła najpierw zapach orkowego potu. Potem zauważyła, że widzi świat oczami właśnie tej istoty. Patrzyli oboje na ciekawy widok- kilka setek orków zwijało namioty i pakowało totemy na wozy zaprzężone w stworzenia, których lekarka nigdy nie widziała poza rycninami książek.
-Witaj ponownie Hojata. Wybacz, że Rhazaak sprowadził na ciebie chorobę. Mam nadzieję, że nie żywisz do mnie gniewu?

Raven poznała orka. Szaman, który przejął jej ciało dzięki uratowała Eriego z rąk ghouli i przypłaciła to dwoma tygodniami cierpienia. Nieustającej walki ciała z samym sobą. Dwa tygodnie niewyobrażalnego wycia i bólu, zanim żelazną wolą spięła cały układ odpornościowy w jedną, zgodną i gotową na wszystko armię. Ale tak należało.
-Nie mam żalu. Tak należało i jestem wdzięczna za twoją naukę. Co robicie z tymi wozami i gdzie jesteście? Czemu teraz z tobą rozmawiam?

Stary ork się uśmiechnął
-Ja też nie wiem, Hojata. Wiem tylko, że musimy stąd uciekać, z ziemi, która była tyle pokoleń domem dla naszego ludu. Jako wódz plemienia muszę chronić je przed tym, co plugawi te lasy od środka. Musimy ruszyć przez miejsca, które zniszczyła potężna magia. Być może już niedługo się spotkamy, a wtedy opowiem ci Hojata co widziałem tam, gdzie było źródło zniszczenia.

Młoda chirurg nie była pewna jak ma to rozumieć.
-Czy za ten kataklizm uznajesz Błysk? I co oznacza to słowo Hojata?
Skupiła się i wysłała mu wspomnienia różnych ludzi, ich opowieści, jakie nieśli z zachodu.

-Błysk... więc tak zwiecie to niosące nicość światło... Tak, to był Błysk. Już niedługo się zobaczymy! Bywaj Hojata. Bywaj Siostro!

Po tym wódz zakrzyknął coś w swoim narzeczu i wozy powoli ruszyły. Ostatnie wolne od władzy Beliara plemię orków ruszyło na wschód...


Ocknęła się. Nikt nie widział jej w stanie transu. Orkowie mieli wyruszać w stronę Bolgorii... Robiło się coraz ciekawiej.

Szybkim krokiem ruszyła na spotkanie niejakiego Thora.

Lowcakur - 2013-05-21, 12:04

<Albrecht przybył do Cesarzowej jak tylko skończył załatwiać ekwipunek dla żołnierzy. Po wejściu do komnaty pokłonił się głęboko, i rozpoczął rozmowę>

- Wasza Wysokość, wykonałem przydzielone mi przez was zadania. Udało mi się także zwerbować ludzi. Pewnie będziecie zaskoczoną liczbą wojów chętnych do takiej wyprawy, gdyż poza grupką ludzi z Baraków udało mi się odnaleźć zaginiony oddział mości Baldwina, który wyjawił wielką chęć powrotu do czynnej służby. Jest to 15 doświadczonych we wszelkich aspektach wojny wojowników, z ich pomocą na pewno uda mi się skutecznie nękać linie zaopatrzeniowe Portu.

Jednakże
<tutaj Albrecht zrobił dość zakłopotaną minę>- Musze prosić Panią o choćby kilkudniowe racje dla tego oddziału. Spojrzałem na mapy dzielące nas od Portu i jest to dość spory kawał drogi, potrzebujemy tego tylko po to, aby dotrzeć do samego miasta Port. Tam już się odnajdziemy i będziemy żyć z łupienia karawan.

Faust272 - 2013-05-21, 18:01

- 50 TON STALI?!

Rozległo się, gdy Albrecht wchodził do środka. Cesarzowa stała i górując na krasnoludem żywo z nim rozmawiała. Była zmęczona. Włosy nie były w idealnym porządku jak zawsze. Niesforne, mokre kosmki włosów opadały jej na twarz. Pomimo tego te opadające włosy dodawały jej uroku. Takie coś potrafi tylko Nina.

Krasnolud wyglądał na zmieszanego. Najwyraźniej przyniósł nie za dobre infromacje.

- Coraz mniej wydaje mi się to logiczne... Zalatuje mi niekompetencją, ale trzeba zaryzykować. Dobrze, daj mu to co potrzebne. Przetop szyny i trakcje ze starych tuneli.

Krasnolud skinął głową i wyszedł mijając Albrechta. Jego twarz była zasępiona.

Nina ciężko usiadła na fotelu. Miała delikatnie podkrążone oczy.

- Siadaj Albrechcie.

***

- Wyżywienie dla 15 ludzi...

Cesarzowa wzdychnęła ciężko. Zarzuciła głową do tyłu zbierając włosy w dłonie i odsłaniając swoją łabędzią szyję, teraz delikatnie opalizującą od potu. Zebrała swoje włosy i przerzuciła nad lewe ramię.

- Dobrze. Dostaniesz to co chcesz. Wyżywienie na pięć dni dla 15 ludzi. Za taki majątek mógłbyś wykupić sobie spory kompleks komnat i służbę.

Spojrzała na niego zmęczonym wzrokiem. Widać, że nie wysypia się. Odezwała się zmęczonym głosem, w którym zabrzęczała nuta prośby.

- Proszę Cię, chociaż Ty mnie nie zawiedź.

Podsunęła mu do jego ręki dokument wydania żywności ze Skarbca.

Lowcakur - 2013-05-22, 04:10

<Albrecht z zaciekawieniem słuchał słów Cesarzowej i jej wcześniejszej rozmowie o 50 tonach stali. "Ładny majątek, można by wyekwipować całą dawną armię Akili." - pomyślał sobie. Potem jednak zauważył smutek w oczach i zmęczenie na twarzy Niny. Nie wiedział co ma zrobić. Serce podpowiadało mu, aby objął ją mocnym uściskiem i w swych objęciach chociażby trochę ukoił nerwy jego miłości. Rozum natomiast ostrzegał go przed możliwymi nieprzyjemnymi skutkami spoufalania się z przełożoną. Nie wiedział kompletnie, co ma zrobić. Dwie siły uczucia i rozumu rozpoczęły bitwę w umyśle rycerza, a do tego wszystkiego doszła wyuczona od dawien dawna hierarchia. On, zwykły szlachcic, zaledwie kiedyś dziedzic małego zamku, a teraz zupełnie pozbawiony czegokolwiek poza tytułem i stopniem. Jak on mógł się równać z rodziną imperatora? Za wysokie progi...

Lecz, nawet jako wasal musiał wspomagać swoją seniorkę w każdej sytuacji. Ostatkiem sił własnej woli uciszył rozum i przemógł się wreszcie. Uklęknął przed panią zarówno jego jak i jego serca, ujął delikatnie jej dłoń, złożył na niej czuły pocałunek, spojrzał się na Cesarzową swoimi płonącymi najbardziej jaskrawymi barwami zieleni oczami i przezwyciężając wzrastającą w gardle kluchę lekko drgającym głosem wyrzekł te słowa>

- Pani ma, jakże ja... mógłbym panią zawieść. Gdybym tylko to zrobił, nie miałbym po co żyć. Nie mógłbym tak haniebnie skrzywdzić mej Pani, której zaprzysięgłem całego siebie. Jednak to, co wcześniej było przysięgą, zawiązało się bardziej. Po pierwszym promyku radości po Błysku, jakim było spotkanie Pani, to wszystko rozpoczęło nabierać zgoła innych barw. Już podczas przysięgi, gdy po raz pierwszy trzymałem Pani dłoń w mych rękach poczułem, iż to coś więcej, jak tylko przysięga. Gdy wtedy wyszedłem, całe dnie o pani myślałem, nawet obowiązki służbowe nie były w stanie przegnać Waszej twarzy, tak pełnej dobra i urody, oraz słów waszych, tak pełnych bystrości i humoru. Tak.. tak ciężko mi nazwać to wszystko, co we mnie siedzi. Nigdy, w całym mym życiu nie czułem takiego uczucia, jakie czuje za każdym razem gdy Wy pojawicie się przede mną lub w mych myślach. A jeszcze ciężej było mi to wszystko wyznać.

Dokonam wszystkiego, aby Pani nie zawieść. Nawet jestem gotów pójść sam na tysiące, jeśli taki byłby wasz rozkaz. Moje życie, moja dusza i moje serce należą do was, Pani mych myśli.


<wreszcie Albrecht zakończył uzewnętrznianie się. Jednak, nie spuszczał wzroku z Niny ani nie wstawał z klęczek. Czekał na choćby jej jedno słowo, nawet jeśli brzmiałoby ono "won". Na choćby jeden gest, nawet gdyby to miał być kopniak lub dobrze wymierzony cios w twarz. Męczył się, czekając na reakcję swojej miłości>

Faust272 - 2013-05-22, 09:06

Nina uśmiechnęła się i sięgnęła ręką do jego policzka. Pogładziła jego policzek swoją delikatną dłonią, pieszczotliwie głaszcząc wierzchem dłoni.

- To wspaniale, że przynajmniej Ty jesteś mi całkowicie oddany.

Nina trzymała nadal się uśmiechała. Cofnęła rękę zanim nastała jakakolwiek niezręczność. Usiadła wygodnie w fotelu. Albrecht mógł zauważyć, że pomimo zmęczenia, jakby jego słowa ściągnęły z Cesarzowej trochę ciężaru.

- Dobrze. Ruszaj! W skarbcu wydadzą Ci wszystko co potrzebujesz. Mam ogromną nadzieje, by powiodła się Twoja misja i bym mogła zająć się czymś innym niż wojna.

Lowcakur - 2013-05-22, 11:35

<Albrecht ze wzruszeniem pokłonił się Cesarzowej, odebrał dokument i rzekł na pożegnanie >

- Żegnaj Pani, wrócę albo z tarczą, albo na tarczy.
Pani, a co z grodem Bordword? Dostałem wezwanie o pomoc. Mam wyruszyć zobaczyć co się dzieje czy kontynuować moją misję?





// Fauście, można przyśpieszyć akcję o 3 dni? Tak już do rozpoczęcia misji.

Faust272 - 2013-05-22, 14:20

- Gród Brodword musi sobie sam poradzić, Twoja misja jest ważniejsza.

Cesarzowa stanowczo poleciła Albrechtowi.

Przyśpieszam akcje o 3 dni. Jesteś już w Porcie wraz z ekipą.

Kalkstein - 2013-06-22, 11:56

Strażnicy nawet jej nie zatrzymując. Znali ją już z widzenia i nie było problemu z przejściem.

Stanęła przed Cesarzową, złożyła dworski ukłon i przystąpiła do raportu.
-Witaj, pani. Składam raport w imieniu swoim, jak i Thora. Więc po kolei.

-Zaraza, która trawiła Bolgorię była w istocie zajmującym całą jaskinię demonem z gatunku, który ostatni raz świat widział jakieś dwa tysiąclecia temu. Pasożyty, które atakowały bezpośrednio mieszkańców był niejako tylko punktami przeładunkowymi do demona. Konkretnie do sporej jaskini kilka poziomów pod nami. O ile mogę się orientować, to Neraq już zlikwidował pozostałości po tym potworze.

-Sam Thor nieco ucierpiał podczas walki. Został rozczłonkowany, zszyty i pozbawiony kilku rzeczy, w tym zbroi, więc pozostał w Podmieście, aby uzupełnić ekwipunek. Tak, zostałam wprowadzona w sekret o Świadomych i ich Ambasadorze.

-Sami Świadomi chcieliby ściągnąć kapłana do siebie. Przydałaby się Pani opinia w tej sprawie. Jak również w jeszcze jednej: chciałabym nawiązać konkretną współpracę z jednym z alchemików Świadomych. Wymiana wiedzy, środków leczniczych, rozwiązań medycznych... Bez wywoływania paniki obecnością nieumarłego w Kopalni. Po prostu proszę o pozwolenie na nielimitowane używanie portalu. Z tego co się orientuję jest on w pełni sprawny.

-I... jeszcze- mam do swojej dyspozycji szklarza? I jakieś miejsce na placówkę medyczną?

Faust272 - 2013-06-22, 12:09

Cesarzowa wysłuchała raportu. Siedzący obok Neraq pokiwał głową potwierdzając jej słowa.

- Dobrze. Cieszę się, że chociaż tą jedną sprawę mam z głowy.

Nina obeszła pokój zastanawiając się. Neraq rozcierał poparzone kwasem ręce. Skora się goiła, ale na brzegach ran nadal znajdowała się ropa o niemowlęcoróżowy kolor nowej skóry bez włosów niesamowicie kontrastował z opaloną skórą kapłana.

- Jakie straty?

Pytanie było skierowane do kapłana.

- Jeden, krasnoludzki klan.

Rzekł beznamiętnie kapłan Denaghoga.

- Hmm, tak... Niedobrze. Pierwsze dziecko w Bolgorii i zarażone. Nie przysporzy nam to zwolenników. Jednakże krasnoludy są wyrozumiałe i inteligentne, może mimo wszystko nam wybaczą...

Nagle jakby dopiero teraz spostrzegła Raven.

- O. Tak. Przyprowadź mi Thora. Nie zgadzam się na osiedlenie się Neraqa w Podmieście, przynajmniej nie teraz. Moi szpiedzy donieśli mi o mobilizacji wojsk Portu. Musisz sprowadzić tutaj Thora, a także spróbować przekonać za jego pośrednictwem Świadomych, by nam pomogli w walce z Portem.

Kalkstein - 2013-06-22, 12:57

Więc to tak ludzie są wciągani w politykę. Małymi krokami, drobnymi etapami... Dobrze więc, zrobi za posłańca. Możliwie na jej warunkach.
-Pani, nie jestem jednym z twych poddanych. Mogę przekazać wieści do Podmiasta, ale proszę nie liczyć na to, że będę popierać twoje działania w sprawie zdobycia broni przeciw ludziom, bo i nie o to chodziło w misji Świadomych. Chcesz Pani użyć technologii, która może dokonać rzezi wśród ludności. Zadawanie cierpienia nie jest jedynym wyjściem. Wiem, że nie powstrzymam polityki, lecz proszę, nie stań się potworem.

-Nie jestem zwolenniczką teorii, że cel uświęca środki. Za dużo musiałam przejść z rąk kogoś, kto ją wyznawał. Zresztą sam Błysk był pewnie efektem podobnego myślenia. Kiedy przestaną tobą Pani kierować szlachetne pobudki bez wahania stanę okoniem. Nie potrzeba wrogów wśród ludzi, jeśli mamy przeciw sobie Beliara.

-Swoją drogą, są jakieś wieści o bohaterach za proletariat? Może już zaprojektowano im pomnik? Tych dwóch oficerów jest bardzo dobrym przykładem co można zrobić w imię idei.

-Eh... Może jednak Pani liczyć na to, że spróbuję sprowadzić tutaj Thora. Prawdopodobnie próbuje on teraz odtworzyć i poszerzyć swój potencjał. Nie mam pewności, czy będę w stanie znaleźć go w Dzielnicach, do których mam dostęp. Podejmę się jednak zadania.

Po zakończeniu rozmowy ukłoniła się i wyszła. Oczywiście jesli tylko Cesarzowa nie postanowiła jej zamordować.

Faust272 - 2013-06-22, 17:46

Cesarzowa nie zwróciła wielkiej uwagi na to, co uczyniła kobieta. Powiedziała swoje, a jednak wyszła wykonać zadanie. O to chodziło.

Nie musiała się na razie martwić swoim wizerunkiem. W komnacie znajdował się tylko Neraq, a on był jej całkowicie oddany. Uroda, groźba i obietnica ochrony robi swoje. Kobietą Raven nie należ się przejmować, dopóki wykonuje polecenia. Nina nigdy nie przypuszczała, że opieka nad państwem to taki kłopot. Jak Mophius sobie dawał rade, do dzisiaj nie wie.

Zarządzanie żywnością, pilnowanie czystości wód, walka z przestępczością zorganizowaną i codzienną, zapewnienie bezpieczeństwa w kopalni i poza nią.

No i wojna. Tak. Szpiedzy donieśli o mobilizacji Portu. Spodziewać się ich można alda chwila.

Oby czołg Enderusa sprawdził się i był asem z rękawa, a nie gwoździem do trumny...

Kalkstein - 2013-07-06, 14:46

Wkroczyła do apartamentu niemal z rozpędu. Ukłoniła się i rozpoczęła raport.
-Witaj, Pani. Przekazałam wieści Świadomym i nie przynoszę oczekiwanej odpowiedzi.
Stanowisko nieumarłych jest jasne: nie mają zamiaru mieszać się w walki między żywymi. Oczekują, że Port i Bolgoria się dogadają dyplomatycznie bądź drogą wojenną. Nieumarłych obchodzi tylko wojna z Beliarem, niezależnie od tego czy współpracować będą z władczynią imieniem Nina czy Anna.

-Jakieś nowe zadania, czy mogę zabrać się za wykonywanie swoich zwykłych obowiązków?

//Faust, weź mi załatw jakąś lokalizację szpitalną. Składzik, laboratorium, sala chorych, może izolatka... takie tam.

Faust272 - 2013-07-08, 12:22

Nina wyglądała na zrezygnowaną. Patrzyła na stosy map, wykresów i planów. Nie wyglądała dobrze. Widać, że przygotowania nie idą tak dobrze jak myślała.

- Nie, nie, sprowadź mi tu...

Nagle wstała, oczy się jej rozszerzyły a jej postawa naprężyła się.

- ŻE CO?

Raven poczuła lód na plecach pod jej złym spojrzeniem.

- JAKĄ WŁADCZYNIĄ ANNĄ?

Kalkstein - 2013-07-08, 12:39

Cholera. Dziewczyno, naucz się w końcu cytować wybiórczo a nie powtarzać słowo w słowo!

Niemal widziała jak przez drzwi zaglądają do komnaty nerwowi strażnicy. A i tak było to nic w porównaniu z wściekłością stojącej przed nią kobiety. Tym razem jednak spojrzenie Niny nie odniosło zamierzonego, paraliżującego wole efektu. Lata mierzenia się z wzrokiem planującego kroić cię patologa robią swoje. Głęboki wdech, utrzymane bicie serca, spokój.
-Anną. Cesarzową, władczynią Akili, tą która pokonała pochód nieumarłych jakieś czterdzieści lat temu. Świadomy przez którego dostałam odpowiedź użył dokładnie tego słowa. Nie przesłyszałam się.

Hmm... Nina zareagowała bardzo gwałtownie. Do tej pory każda jej decyzja opierała się na chłodnej kalkulacji a tu nagle takie coś... osobista uraza, czy może coś więcej?

Faust272 - 2013-07-08, 12:49

- PANI! WROGOWIE ATAKUJĄ! - do komnaty wbiegł rozgorączkowany posłaniec.

Nina poderwała się. Kazała się Raven wynosić precz a sama rozkazała mobilizację oddziałów. Wybiegła z komnaty zostawiając samą Raven lekko skonfundowaną. Gdy Cesarzowa odchodziła, słychać było jeszcze rozkazy uruchomienia czołgu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group