End of Days

Kopalnia - Opuszczone chodniki

Faust272 - 2012-12-16, 12:30
Temat postu: Opuszczone chodniki
W kopalni górnicy mogą trafić na wiele rzeczy. Albo to podziemne, skażone jezioro, albo leże potworów, albo złoże właśnie się wyczerpało, jest za rzadkie lub w ogóle nieprzydatne. Wtedy odwierty się zamyka, zawala, zostawia pod strażą lub w ogóle samemu sobie.

Takich miejsc jest pełno po całej kopalni. Brak ludzi i środków by je wszystkie obstawić, a ciągle sprawiają kłopoty. To jakiś potwór, to gaz, to inne cholerstwo.

Lowcakur - 2013-05-14, 11:58

<na skraju wejścia do opuszczonych sztolni stanęli Albrecht i Raven. Kapitan dopilnował, aby nikt im nie przeszkadzał, po czym rzekł do medyczki>

- Jesteśmy sami. A więc, opowiedzcie o Baldwinie, a później ja opowiem o moim posłaniu.

Kalkstein - 2013-05-14, 12:16

-Co tu dużo mówić... ich gród zaatakowały driady, zabiły dwóch, porwały kilku. Sam pan na Grani został ciężko ranny w brzuch- pęknięta wątroba i najpewniej wyłączenie z walki do końca życia. W sumie dzięki temu dowiedziałam się co tam się działo- w końcu ktoś zszywał ranę po wyrwanej żywcem strzale.

-Ogólne: ten gród cierpi okazuje się na niedobór wszystkiego. Ludzi, inwentarza, narzędzi... Z tego co mogłam wywnioskować po słowach "przekazać mu by się pospieszył" to przesłał już panu jakąś wiadomość. Nie otrzymał jej pan?

Twarz była cały czas z takim samym wyrazem. Podejrzewała jednak kruka o przejęcie i tej wiadomości.

Lowcakur - 2013-05-14, 12:20

- Żadnej wiadomości nie otrzymałem. Coś się czai w przestworzach, bo nie doszły także wieści z Mirtu.

<powiedział Albrecht i zamyślił się na chwile. "Będę musiał z moimi rekrutami wyruszyć do tego grodu na manewry">

- Jednakże, mam dla was propozycje. Powiedziałem o waszych umiejętnościach Cesarzowej, której to spodobało się Twoje doświadczenie i wysłała mnie z poleceniem, abym zaproponował wam pozostanie w Bolgori i służenie ludziom tego miasta w leczeniu zarazy. Oraz oczywiście ewentualnych rannych. Cóż na to powiecie?

Kalkstein - 2013-05-14, 12:39

Westchnęła. Spodziewała się dokładnie tak ładnej wypowiedzi.

-I wysłała do mnie pana, człowieka, który na oczach medyka dopuścił do masakry? Wiemy oboje jaka jest prawda. Znajdowałam się w karczmie, kiedy to wszystko się zaczęło i widziałam jakimi kłamstwami faszerował pan ludzi. I choć wiem, że zrobił pan to dla Bolgorii, to jednak nie mam zamiaru łatwo tego panu wybaczyć. Widzi pan... ja także kieruję się ideałami i to nawet starszymi od pańskich.

-Teraz sprawa mojego pozostania tutaj. Po dokładniejszym przyjrzeniu się sprawie stwierdzam, że laikowi faktycznie może się wydawać, że jest to jakaś trucizna. Ludzie mają problem z oddychaniem, mają gorączkę... szczególnie dzieci.
Zbadałam jednak każdą studnię w barakach i nie stwierdziłam żadnego śladu trucizny. Najgorszą toksyną, jaką faszerują się mieszkańcy jest halunówka z tych grzybków. Żeby móc skutecznie pomagać potrzebuję dokładnej informacji o tym co wiecie na temat. I nie, nie dam się zwieść byle głupią gadką.
To mój pierwszy warunek: dokładna informacja o tym, co tu się właściwie dzieje.

Lowcakur - 2013-05-14, 13:00

- O wszelkie dodatkowe informacje proszę udać się do cesarzowej. Ja nie mam zamiaru usprawiedliwiać się przed młodocianą medyczką. Wystarczy że nie dopuściłem do niepotrzebnej śmierci, a wszystko dokonało się w imię wyższej sprawy. Nie musi mi pani nic wybaczać, nie potrzebuję wybaczenia i o nie nie proszę.

Nasza władczyni na pewno wyjaśni wszystkie Twoje wątpliwości i udzieli wszelkich informacji potrzebnych do leczenia. Tak więc, akceptuje pani propozycję i uda się do Cesarzowej przedyskutować wszystko dokładnie?


<Albrecht zadał pytanie nie oczekując odpowiedzi przeczącej. W końcu jest medyczką, cyz chce czy nie musi udzielić pomocy zwykłym ludziom. >

Kalkstein - 2013-05-14, 13:07

-Więc przyszedł pan z zamiarem skaptowania mnie i zrzuca pan całą odpowiedzialność na wyższą instancję? Dobrze. Pomogę ludziom, ale nie Bolgorii. Poproszę o jakiś dokument, zaświadczenie czy cokolwiek, co pozwoli mi dostać się do pałacu Cesarzowej.

Kiedy go dostała spojrzała kapitanowi w oczy i zamigotała swoimi tęczówkami.
-Do widzenia kapitanie.

Jeśli wszystko poszło zgodnie ze schematem dziewczyna ruszyła do pałacu.

Lowcakur - 2013-05-14, 13:11

<Albrecht szybko naskrobał na papierze parę słów>

Ta medyczka, Raven, ma pełne pozwoleństwo na dostanie się do naszej Pani. Udzielam go w mym imieniu.

Albrecht von Hackfleish


<po czym wręczył papierek medyczce>

- Proszę. To powinno wystarczyć. Do zobaczenia, udam się wykonywać moje obowiązki.

<i odszedł w stronę baraków>

Kalkstein - 2013-05-16, 17:49

Po pełnej krępującego milczenia chwili w końcu dotarli na skraj opuszczonych ścieżek. Odwróciła się do rozmówców.
-Więc podsumujmy. Chcą panowie szukać ziaren zarazy jak to ładnie nazwaliście i jednocześnie nie wzbudzać paniki. Że tak się zapytam: jak do ciężkiej cholery chcecie tego dokonać wybijając je w zatłoczonej łaźni? Rozumiem, że moje podejście momentami jest nieco... utopijne, ale od kogoś kto mnie krytykuję oczekiwałabym większego pomyślunku.

-Wiecie z czym macie do czynienia, co oznacza, że ubiliście przynajmniej jeden egzemplarz i wiecie, że pluszowe i budzące sympatię to one nie są. Następnym razem pomyślcie, zanim wpadniecie na genialny pomysł.

-Skupmy się jednak na konkretnych zagadnieniach. Próbujemy działać przynajmniej na początku na sposób mniej więcej oddalający zagrożenie? Niech będzie. Potrzeba jednak nam czegoś, co pozwoli wykrywać nam te stworki. Kapłan ma tą zdolność że tak powiem z przydziału. Bieganie we trójkę po całym mieście byłoby jednak mało zoptymalizowane. Do tego, aby móc wyczuwać pasożyty potrzebuję jednego żywego. Najlepiej teraz zaraz.

-Pan panie Thorze... myli się pan, jeśli pan uważa, że nie widzę różnicy pomiędzy pluskwą wysysającą emocje, a tą odbierającą życie. Widziałam dosyć przypadków zaatakowania, aby stwierdzić, iż mamy do czynienia z mentalnym krwiopijcem. A ja działam na takie jak magnes.

-Coś mi się jeszcze zdaje, że "odłamki duszy" nie były jakimś wymyślnym hasłem. Może się pan pochwalić jakąś przydatną niespodzianką?

Vanilla - 2013-05-16, 21:53

Kapłan zaczął, teraz już nieco głośniej i pewniej.
-To, co zostało przerzucone do Kopalni to pewnego rodzaju nasiona, jaja, karmiące się siłą życiową. Musi być ich kilka w kopalni. Teraz przebywają w stanie uśpienia, więc pewnie jakoś są w stanie się maskować. Nie wiem dokładnie jak - może magia psychiczna albo niewidzialność? Tak czy inaczej musimy je wykryć. Dobrze byłoby ustalić gdzie mamy je szukać. Jakieś pomysły?

Kalkstein - 2013-05-17, 09:37

-Dlatego właśnie potrzebuję egzemplarza. Każdy wytwarza jakąś aurę, którą inni odpowiednio interpretują. Czasami nazywa się to empatią, czasami zmysłem magicznym. Niech pan nie będzie zdziwiony, to jest dokładnie ta sama zdolność, tylko inaczej ukierunkowana. Muszę wiedzieć jak konkretnie wygląda aura tego stworzenia, a wtedy będę w stanie wyczuć je choćby i po mackach.

-Solankowe źródła są dobrym pomysłem. Przychodzi tutaj sporo ludzi i dlatego na pewno jest tu jakiś pasożyt. Lepiej jednak ewakuować ludzi choćby pod pretekstem zatkanych odpływów.

-Co do miejsc... Nie uwzględnialiście baraków. Jest tam jedno miejsce, gdzie rodzice prowadzą swoje dzieci, kiedy nie mogą na czas pracy zostawić ich z rodziną. To koło 30 dzieciaków w różnym wieku. Gdybym miała zgadywać, choć jeden pasożyt znajdowałby się właśnie tam. Problem może być krytyczny- tam są dzieci, więc potwór mógł zgromadzić już dosyć sił aby przejść do kolejnej formy.

-Dalej, gdybym miała naprawdę wymordować gród, to postarałabym się na początku utłuc jego elitę. Atak przepoczwarzonych zacznie się tu, w Kopalni. Stawiałabym na dzielnicę rzemieślników.

kastyl - 2013-05-19, 21:44

Thor wysłuchał co ma do powiedzenia dzewczyna i chwilę pomyślał nad odpowiedzią.
- Ta metoda ma jedną zaletę nad Twoją. Jeśli ludzie będą widzieli, że coś jest robione to to ich uspokoi. Zwłaszcza jeśli pomacha się im odpowiednim papierkiem i sprzeda odpowiednią bajeczkę. A zmuszani ich do zażywania jakiegoś lekarstwa, niewiadomo na co i przeciw czemu zrodzi masę pytań i domysłów. Ludzie lubią jak inni robią wszystko za nich, a nie jak sami muszą coś robić. Widać rzadko przybywasz z innymi ludźmi. Neraq jest w stanie sam znaleźć i zniszczyć ziarna, ja prawdopodobnie też. Ty raczej z magią nie miałaś za wiele wspólnego więc nie wiem w jaki sposób miałabyś wychwytywać ich obecność, ale w to nie wnikam.
Zaczniemy od Źródeł, tam też zobaczysz jak to wygląda i będziesz miała chwilę na zbadanie tego, ale tylko chwile. Potem pójdziemy po jakiś papier i napiszę wam odpowiednie pisma, żeby nikt was nie zatrzymywał. Rozdzielimy się i przeszukamy najbardziej zaludnione miejsca w kopalni. Jeśli chcesz, dziewczyno, możesz zacząć od tego miejsca w Barakach, o którym mówiłaś. Jak znajdziesz jakiś sposób na zniszczenie ziaren, od razu rób to. Jeśli nie, spotkamy się tutaj i któryś z nas się nimi zajmie. -
Thor już miał ruszyć gdy wpadł na jakiś pomysł.
- Choć nie, może coś wymyśle. -
Tellan sięgną do plecaka i wyciągną 4 odłamki dusz. Usiadł pod ścianą i opuścił ciało.
W planie duchowym Świadomy skupił się na trzymanych przez siebie kryształach. Pobrał moc z pierwszego i skupił się na pozostałych trzech. Mając w pamięci więź łączącą jego i chowańca utworzył podobe połączenie pomiędzy kryształami. Lekko zmodyfikował tą więź, aby przenosiła tylko myśli pomiędzy osobami trzymającymi dany kryształ. Następnie nieumarły wrócił do swego ciała.
Thor wstał i dał towarzyszom po jednym z odłamków.
- To są właśnie te odłamki. Zmieniłem je tak, aby umożliwiły komunikację między nami. Mam nadzieję, że zadziałają. Jakieś pytania czy sugestie? -

Kalkstein - 2013-05-19, 22:18

Zdziwiła się nieco, kiedy elf padł bez życia na ziemię, a potem wstał, otrzepał się i podał jej kamień. Nawet nie uaktywniła zmysłu magii- jeśli będzie okazja, to sam jej o tym opowie, a poza tym nie opanowała kontroli nad nim na tyle, aby nie było to męczące. Jeszcze nie opanowała.
-Dziękuję za ten... podarek. Kiedy to wszystko się skończy będę miała parę pytań odnośnie tych niezwykłych kamieni. Zaś co do sposobów neutralizacji. -wyciągnęła z pochwy w rękawie skalpel i pokazała go mężczyznom- te ostrza nie są zwykłym srebrem. Choć może nie wyglądają, ten skalpel kroił demoniczny pancerz jak gorący nóż masło. Jeżeli coś może rozkroić jajo takiego pasożyta, to właśnie na to patrzycie. Ruszajmy do tych źródeł, zadanie czeka.

Faust272 - 2013-05-20, 16:31

Nareq i Raven dostali po krysztale Komunikacyjnym. Dwa nadal miał Thor.

Coś zgrzytnęło. Podłoga zatrzęsła się. Dudnienia i wibracje nie były sine, ale były niepokojące. Po 2 sekundach ziemia dosłownie pękła pod znajdującymi się tutaj przybyszami.

Spadali w towarzystwie ciężkiego gruzu. Zasłonili się rękami, co uchroniło ich przed poważnymi obrażeniami głowy, ale cała reszta uległa solidnemu poturbowaniu.

Upadli z głośnym plaskiem na coś miękkiego i ruchliwego. Poderwali się przestraszeni myśląc, że wpadli na ruchomy kompost. Niewiele się pomylili.

Stali na jakieś psudoorganicznej materii. Zakrywała ona błoną, jak wielki organ całą podłogę. Drużyna mogła zauważyć żyły, tętnice, naczynia prowadzące produkty procesów metabolicznych.

- Nareszcie się spotykamy, Thorze...

Znał ten głos. Odwrócił się.

Pod jedną ze ścian znajdowała się ogromna plątanina jakby drzew, grzybów, organów i narządów. Poziom obrzydlistwa ustępował tylko brzydocie. W samym centru znajdowała się jakąś humanoidalna postać. Przynajmniej kiedyś taka była. Teraz była zniekształcona o odchodziły od niej rzędy i kaskady różnych połączeń, żył, narządów, konarów. Wszystko pulsowało i pompowało różne substancje. Wystawała tylko głowa, która była na brzegach rozciągnięta jak tkanina i nałożona na inny organ. Przez naciągniętą skórę prześwitywały żyły tego organu. Te rysy, te rogi...

- Zgadza się Thorze. To ja, Twój właściciel. Jak widzisz Beliarowi nie spodobała się Twoja ucieczka. Ale teraz jak Cię znalazłem, to już mi nie uciekniesz. Ukorz się i oddaj się mojej woli a wtedy nie dosięgania Cię kara.

Nareq wyglądał jakby miał zwymiotować. Raven również, ale mniej, poza tym cały ten twór. Fascynujące! Jak to działa, jak to zostało zrobione? Połączenie ciała, roślin i grzybów? Jak to możliwe.

Kalkstein - 2013-05-20, 17:10

Nie-sa-mo-wi-te. Co z tego, że śmierdzi, przecież już niemal odruchowo powstrzymała odruch wymiotny. Tak niezwykłe połączenie zupełnie różnych gatunków! Ile rzeczy do zbadania, ile rzeczy do odkrycia! Jak to działa? Jak można to wykorzystać? Tak mało czasu a tak wiele pytań!

Potem usłyszała ten głos i spojrzała odrywając się na chwilę od studiowania błony pod sobą.
-O kurwa...

O tym stworzeniu czytała tylko w księdze sprzed tysiąca lat. Inteligentny pasożyt psychiczny. Nienarodzony. Stworzenie, które ostatni raz widziano setki lat temu i które ponoć zdolne było wyssać życie z całego miasta. Mogła mieć tylko nadzieję, że nigdy go nie spotka.

Rozejrzała się po komnacie. Cała pokryta była tą wielogatunkową substancją. Wprawne oko widziało wiązki nerwów...
-Uważajcie na to coś - szepnęła tak by usłyszeli - Nie wiem co potrafi, ale na pewno zdolne jest nas wyczuć kiedy chodzimy po tej błonie i zaatakować wasze umysły. Thorze, o co chodzi z tą własnością?

Ona była drugim celem, niesamowicie smakowitym kąskiem dla tego stworzenia. Obudziła w stan pełnej gotowości wszystkie zmysły. Już kiedyś miała do czynienia z atakiem takiego pasożyta na swoje myśli i nigdy, przenigdy nie da czemukolwiek grzebać w swoim mózgu. A już na pewno nie bez walki. Umysł szykował się do obrony.

kastyl - 2013-05-22, 22:00

Thor wylądował na czymś miękkim. Poobijany, ale cały. Przynajmniej to coś pod nim zamortyzowało upadek. Po chwili usłyszał głos, który przyprawiłby go o ciarki i być może nawet zatrzymał serce, o ile by żył. Elf odwrócił głowę w kierunku z którego dobiegał go dźwięk.
- Kurwa... mam przejebane. -
Tellana na kilka sekund ściął strach. Zdarzyło mu się to może trzeci raz w życiu.
Już po mnie, kurwa, nawet nie ma jak zwiać, nic!
- Uspokój się do cholery, tym razem jesteś na swoim terenie, nie u niego. -
I CO Z TEGO!?
-TO ŻE MASZ OKAZJĘ SIĘ ODPŁACIĆ! W końcu tyle na nią czekałeś. Weź się do cholery w garść i myśl jak go zabić! W końcu jedziemy na tym samym wózku -

Szybko się otrząsnął i sięgnął po łuk, napiął go i nałożył zatrutą strzałę na cięciwę. Odzyskał już nieco swojego zwyczajowego spokoju i ukrył emocje za swą zwyczajową maską.
- Powinieneś najlepiej wiedzieć, że nie mam żadnego pana. To co zrobił Beliar uznaj za pierwszą cześć spłaty długu, który mam u Ciebie. Teraz oddam Ci drugą. -
Thor w czasie mowy wycelował w głowę stwora i wypuścił strzałę, po czym szybko nałożył kolejną, tym razem zwykłą, i znów wystrzelił.

Faust272 - 2013-05-23, 06:42

Thor zdejmował łuk.

- A więc chcesz walczyć.

Zanim Thor cokolwiek zrobił, zanim nałożył cięciwę, wystrzeliła w niego macka pokryta dziwnymi naroślami. Uderzyła go w twarz jakby to był policzek. Tellana aż odrzuciło. Drugie uderzenie, jednak tym razem Thor wykonał unik.

- A Ty lepiej, byś nie przeszkadzała.

Spod nóg Raven wystrzeliły rzędy giętkich, gładkich macek. Nie był one silne, nie były szybkie, ale wystarczały by złapać i unieruchomić Raven, która nie poświęciła ani minuty na ćwiczeniu Uników. Poczuła się jak kukiełka na sznurkach. Wystrzeliło 6 macek. Po jednej na nadgarstki, kostki i dwie oplotły się wokół kibici. Uniosły ją w górę, unosiła się kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią w dosyć groteskowej pozycji nie mogąc nic zrobić.

- A dla Ciebie Thorze mam inny zestaw.

Od strony stwora wystrzeliła sztywna macka, jak pocisk, jak włócznia. Tellan uniknął jej, ale był przyparty. Stwór nie pozwoli mu założyć strzały na cięciwę. Coś jeszcze dziwnego się działo. Jedna z macek w pobliżu dawnego czarta skręcała się i zwijała, jak sprężyna. Koniec wycelowany był w Świadomego.

Kalkstein - 2013-05-23, 09:48

Cholera. Miała pomóc a już od początku robi za piąte koło u wozu. Kostki, talia, nadgarstki. Nie trzymały mocno i sądząc z wyglądu mocniej nie mogły. Były jednak już na pierwszy rzut oka elastyczne, co skutecznie uniemozliwiło podjęcie próby przez zerwanie.

Hm... może ruszać ręką. Nogami także. Po prostu pozostaje cały czas w tym samym miejscu i na tej samej wysokości... Już wiedziała jak się uwolnić a ponadto wpadła na pomysł jak może pomóc.

Dłoń wystrzeliła do przodu. Jeśli nawet macka stawiała opór, to dziewczyna zdusiła go zwiększoną siłą. Skalpel wysunął się tak jak został umieszczony- ostrzem do przodu. Ostrze zdolne przeciąć prawdopodobnie każdą materię organiczną nie miało problemu z cienką macką. Ostrze przecięło podwójną pętlę tkanki jakby to było powietrze. Sam skalpel wpadł jej zgodnie z przewidywaniami do ręki, choć w razie potrzeby była przecież w stanie go chwycić. Druga ręka była prostsza- nadal przecież trzymała w niej ostrze, które pokazywała mężczyznom jeszcze przed walką. Wystarczyło tylko je obrócić i przeciąć cholerne ciało. Zręczne palce chirurga nie miały z tym problemu...
Zabrała się za talię. Te dwie narośle były znacznie grubsze jak pozostałe i to one głównie ją trzymały w powietrzu. Dwa cięcia winny wystarczyć aby uwolnić ciało od nieważkości. Wszystko trwałoby może 5 sekund.

Kiedy wylądowała na ziemi natychmiast się poderwała po drodze tnąc po tkankach oplatających kostki. Kiedy była już wolna uważała na kolejne macki, w szczególności te obronne z którymi walczył elf. Jej celem było to, co pozwalało stworowi kierować mackami. Wiązki nerwowe. Białe włókna, wręcz krzyczące swoim kontrastem od zgniłej palety barw ciała stwora. Rzuciła się ze skalpelem na tą, która najpewniej prowadziła impuls do tego fragmentu jaskini. W międzyczasie uważnie studiowała cholerstwo i próbowała wyciągnąć jakieś sensowne wnioski na temat "Jak to ubić". Dalej uważała na macki.

Potwór widać jeszcze nie wykrył że Raven ma więcej energii życiowej jak wszystkie dzieci w mieście. Do czasu, choć to było ciekawe- umiała się odruchowo kryć, czy co? Dot tej pory nie cierpiała nawet na zawroty głowy.

Kapłan chyba wyrzygał wszystko co zjadł w ciągu ostatnich dwóch dni. Może w końcu pomoże?

kastyl - 2013-05-23, 20:15

Tellan po pierwszym ataku demona odrzucił łuk i wyciągnął miecz, wysyłając impuls myślowy do pierścienia niewidzialności aktywujący czar rozmycia. Nie miał czasu na atak, ale mógł ranić przeciwnika w czasie obrony. Zadawał płytkie, krótkie cięcia aby impet macki nie wytrącił mu broni z ręki.
Świadomy sięgnął do plecaka wypuszczając chowańca i sięgając po Odłamek.
- Kiro, podpal go. Uważaj tylko na te macki. -
Thor zauważył kątem oka, że demon szykuje się do jakiegoś dziwnego ataku., Sam też się przygotował i w momencie gdy macka zaczęłaby się poruszać, elf odskoczy w bok.

Faust272 - 2013-05-24, 11:58

Raven wyszarpnęła skalpel. Szybki ruch palcami, a ostre narzędzie błyskawicznie nadcięło sploty na jednym z nadgarstków. Potwór nie zauważył jej jeszcze. Widać nie miał połączeń nerwowych z tymi mackami, które ją oplotły. Jakby on sam nie był jednym wielkim organizmem, ale sercem kolonii wielu różnych żyjących w nim w symbiozie.

Thor wypuścił Kiro i aktywował pierścień.

- Widzę, że masz kilka sztuczek w swoim zanadrzu. Ale cóż to?

- JAK ŚMIESZ POMIOCIE SŁUŻYĆ TEMU ŚCIERWU!

Kiro był przerażony. Nic dziwnego, prawdopodobnie ten czart jest z jego planu albo miał z nim styczność. Kiro zaskrzeczał i uciekł schować się w cieniu.

- No a ty spróbuj TEGO.

Olbrzymia macka wystrzeliła jak nakręcona sprężyna. Uderzyła z ogromnym impetem w ścianę wzniecając chmurę kurzu, opad małych odłamków i wyczuwalne drżenie ziemi. Gdyby Thor nie uniknął tego ciosu, sam zostałby prawdopodobnie rozsmarowany.

Aktywował się pierścień. Tellan stał się transparentny a jego kontury niewyraźne i falujące.

- Oho, naprawdę trochę się zmieniłeś od ostatniej naszej wizyty. Spodziewałem się raczej użycia Sarnetha.

- Co do piekieł?

Demon zwijał podczas rozmowy sprężynową mackę, ale ona nagle została unieruchomiona i leżała bezwiednie na ziemi.

- Ty głupia kobieto!

Naprężyły się mięśnie i ścięgna. Z której strony nadejdzie atak?

Kalkstein - 2013-05-24, 12:29

Demon był skoncentrowany na elfie i nie zauważył że się uwolniła dopóki skutecznie nie utrudniła mu zamordowanie... właśnie, jak go nazwać? Klatka piersiowa nie poruszała się, a jednak ruchy były całkowicie płynne. Takie coś skutecznie wykluczało opętanie, gdzie ciało stawia mimowolny opór temu, co próbuje przejąć nad nim kontrolę, a nie jest pasującą do niego duszą. Już nie mówiąc o impie z plecaka... Jeśli z tego wyjdą, to będzie miała wiele, wiele pytań.

Ostatnie sekundy poinformowały ją także z inną ciekawostką. Stwór nie miał całkowitej kontroli nad tą organiczną materią. Jeden, tak mały mózg nie ma szans sprawować kontroli nad tak wielkimi połaciami tkanki. Tym bardziej, że on najpewniej nie znajdował się tylko w tej jaskini. To cholerstwo musi jakoś się odżywiać i oddychać, a powietrze, nie licząc smrodu, było podobnego składu jak w reszcie Kopalni. Demon dysponował głównie nerwami wychodzącymi. W większości nie czuł bólu, ale i nie miał szans zorientować się, co się dzieje poza jego wzrokiem...

Widziała dokładnie skąd biorą się te cholerne pnącza. Nietypowe, okrągłe zwieracze, które otwierały się i wypuszczały mackę wyzierały gdzieniegdzie ze ściany. Uważała na to, czy któryś z nich przypadkiem się nie otwiera. Już widziała jak to działa- od pierwszych symptomów do wystrzelenia macki mijało około dwóch sekund.

-Thorze, on jednak nie umie widzieć przez tą tkankę, w każdym razie nie za dobrze. trzeba mu zasłonić widoczność.
Kiro, tak? Spróbuj mu zrobić przed ryjem ognisko. Jeśli myślisz, że masz szansę wyłgać życiem, jeśli zginiemy, to się mylisz.

To miało sens. Ta tkanka była pokryta ni to śluzem ni to olejem. A nuż łatwopalne?

kastyl - 2013-05-24, 21:17

Thor z trudem uniknął pierwszego ataku macką. Było blisko, ale przynajmniej nie oberwał. Gorzej, że Kiro przestraszył się nie na żarty. Widocznie ten demon zna go z ich ojczystego planu. Elf odezwał się mentalnie do chowańca.
- Kiro, nie bój się. On Ci nic nie zrobi, przysięgam. Nie jesteś moim sługą, jesteś moim przyjacielem. I dlatego zawsze będę Ciebie chronił. Uwierz mi i pomóż go pokonać, a obiecuję, że nie będzie w stanie nikomu nic powiedzieć. Uwierz we mnie, tak jak ja wierze w Ciebie. -
Jednocześnie elf wysłał do chowańca falę ciepłych uczuć.

Ataki na Thora ustąpiły, teraz demon skierował swoją uwagę na dziewczynę. Jego błąd. Tellan potrzebował dosłownie chwili, żeby aktywować trzymany w ręce odłamek i nasączyć go odpowiednią mocą. Następnie rzucił odłamek w stronę demona.

Faust272 - 2013-05-24, 21:38

+ 50 EXP dla Raven za odkrycie "organów mackowych" + 5 EXP za Chłonny Umysł

Raven skoczyła na bok, gdy zwieracze otwarł się. Wystrzeliły macki. Różne. Giętkie, twarde, silne, z guzami, naroślami i bez. W miejscu, gdzie sekundę temu stała dziewczyna, zaroiło się od odnóży. Z braku celu smagały siebie, ale szybko doszło do nich, że nie trafiły i schowały się z powrotem w tkance.

Thor rzucił Odłamkiem.

- GHAAAAAAAAAARGH

Stwór oberwał w okolicach brzucha. Wyrwane z niego zostały kawałki mięsa i wnętrzności.

Uaktywnił się chyba jakiś system obronny. Pomieszczenie nagle zostało wypełnione gęstym dymem. Był on fiolotowozielony. Śmierdział pyłem kwiatowym i zarodnikami grzybów. Po to w sumie były wielkie zarodniki. Gaz. Pewnie trujący.

kastyl - 2013-05-24, 21:50

- Kiro, uleć do góry. Tam będziesz bezpieczny od tego czegoś. LEĆ, RUSZ SIĘ! -
Tellan po prostu przestał oddychać. Choć w sumie i tak trucizna nie wywrze na nim żadnego efektu, w końcu ma pierścień. Gorzej z Raven i.. cholera, kapłanem.
- Neraq, Raven, podrzućcie mi swoje amulety komunikacyjne. Przydadzą mi się do czegoś. Raven, pomóż kapłanowi. -
Elf złapał rzucone do niego Odłamki Dusz. Były ze sobą połączone, więc napełnienie magią i zdetonowanie jednego powinno wywołać reakcję również u pozostałych.
Thor aktywował pełną niewidzialność dzięki pierścieniowi, tak, żeby nawet podczas walki pozostać niewidzialnym. Gaz utrudni widoczność demonowi, a dzięki temu ułatwi nieumarłemu działania.
Tellan podrzucił 3 z 4 kryształów w pobliże przeciwnika, po czym naładował magią jeden, trzymany w ręce, po czym rzucił go tam, gdzie resztę. Taka ilość magii powinna się uporać z potworem.

Kalkstein - 2013-05-25, 02:56

Kiedy myślała, że będzie miała sporo pytań odnośnie tego mężczyzny, to się myliła. Będzie ich miała znacznie więcej. Rzucił kawałkiem kryształu, a ten wybuchł niczym prochowy granat. tyle energii... Te odłamki faktycznie mogły zawierać duszę. Pada tylko pytanie czy więziły właśnie tą astralną część łączącą z planem duchowym, czy tylko energię wiążącą duszę z ciałem? Któryś z jej przodków postulował istnienie czegoś podobnego.

Potem wypuścił się ten dym. Ni cholery nie była pewna, czy to był element systemu obrony potwora, czy po prostu z bólu puściły mu odpowiedniki zwieraczy. Na wszelki wypadek nakazała ciału nie oddychać- hybryda wydajnego elfiego i pojemnego ludzkiego płuca dawała jej dziesięć minut bez oddechu. Jaskinia jak już wcześniej zauważyła była częścią kompleksu. Stężenie tej substancji, czymkolwiek by nie była, zmaleje dzięki dyfuzji całkiem szybko.

Odrobina substancji jednak dostała się wraz z tlenem do organizmu. Te pojedyncze cząstki, pilnie eskortowane przez białe krwinki, trafiły z oznakowaniem "priorytet" do wątroby. Kiedy rzucała elfowi odłamek najwydajniejsze laboratorium tego świata właśnie wynajdywało środek, który neutralizował ten nieszczęsny dym.

Jeszcze przed podaniem mu odłamka wykorzystała go w sposób, do jakiego został przeznaczony- komunikacji. Przekazała Thorowi mentalny sygnał, który trwał tyle ile myśl.
-Uważaj na siebie. Spróbuję ogarnąć kapłana. Przydałby się nam, choć teraz może nam pomagać na innej płaszczyźnie. Z jakiegoś powodu ten demon nie atakuje nas psychicznie. Albo nie chce, albo, co bardziej prawdopodobne- nie może. O mnie się nie martw- nie tylko ty masz niezwykłe tajemnice.

Łamanym, nieregularnym krokiem ruszyła ku kapłanowi. Stawała tak, aby podrażnić możliwie wiele nerwów, uważając, czy aby żadna macka nie próbuje się wynurzyć z zagłębienia Może i nie odbierze wszystkiego, ale jej przeciwnik na pewno miał gdzieniegdzie czucie. Taka ilość bodźców najzwyczajniej w świecie go rozproszy. Choć w ten sposób ułatwi zadanie elfowi.

Faust272 - 2013-05-25, 19:49

Kiro nie odzywał się. Thor nie mógł go dostrzec ze względu na zasłonę z zarodników. Wiedział jednak, że mały demon nie umie latać więc musi się chować w jakimś załomie.

Raven rzuciła kryształem w stronę Thora nadając sygnał mentalny przed rzutem.

Kryształ komunikacyjny przepadł. Thor nie mógł go dojrzeć przez "dym" a kobieta wycelować. Kryształ upadł na miękką tkankę, więc również nie można było go zlokalizować poprzez słuch.

Raven nie mogła znaleźć kapłana. Poszła tam gdzie się go spodziewała, ale go nie znalazła.

Tellan aktywował pierścień niewidzialności raz jeszcze. 10 sekund i stanie się kompletnie niewidzialny.

Thor czekając na odłamki stracił trochę czasu, co wykorzystał potwór.

Coś wystrzeliło z kłębów dymu. Było to coś na wzór ogromnych żuwaczek. Uderzyły w Tellana, zacisnąły się na jego lewym barku... i oderwały z głośnym chrupnięciem lewą rękę elfa. No cóż. Tak by było, gdyby nie naramiennik Świadomego.

Zbroja pod kleszczami zgrzytała, ale nie puściła. Naramiennik okazał się być naprawdę mocny, zostały tylko rysy.

Odnóże cofnęło się po kilkusekundowym zmaganiu.

Ten potwór musi wykorzystać coś jeszcze oprócz widzenia.

Raven nadal nie mogła znaleźć kapłana, a podrażanie nerwów potwora nie wyszło jej na zdrowie.

Wpadła nogą w jakąś dziurę. Dopiero okropny ból tuż poniżej kolana uświadomił ją, że to był jakiś otwór gębowy.

Krzyknęła i przewróciła się na pokrytą śluzem powierzchnie przetaczając się na bok. Była brudna, upaprana w osoczu i limfie i innych płynach, a jej noga poniżej kolana została odgryziona. Rana wyglądała, jakby wpadła w niedźwiedzie sidła. Po prawej nodze poniżej kolana nie było śladu poza tryskającą krwią.

Niewidzialność aktywowała się. Thor rzucił Odłamkami w stwora. Nastąpiły dwa wybuchy, były prawe jednoczesne. Impet był bardzo silny. Tak silny, że Thor został zwalony z nóg, a Raven przekoziołkowała jeszcze dalej. Pęd powietrza wypchnął gaz z zarodnikami przez dziurę w suficie oczyszczając powietrze.

Czart nadal tam był. Jego twarz wykrzywiona była grymasem a poniżej jego klatki piersiowej znajdowała się ogromna wyrwa w tkance. Jak w cieście, z którego ktoś podjadł pełną garścią.

kastyl - 2013-05-25, 20:52

Thor nie czekał, wszakże ten typ niewidzialności nie trwa wiecznie. Rozejrzał się dookoła lustrując stan kapłana i Raven, oraz szukając wzrokiem Kiro. Nie przyglądał się, tylko rzucił okiem na stan towarzyszy. Niedobrze, tylko on jeszcze był w stanie walczyć.
Odłamki były naprawdę skuteczną bronią, ale miał ich ograniczoną ilość, do tego będą mu później też potrzebne. Choć z drugiej strony skrystalizowanie duszy czarta przyniesie mu znaczne korzyści. Nic innego nie miał, musiał polegać na nich. Jest jeszcze Sarnetch, ale co on może mu polecić? Samobójstwo? Poza tym czart jest na niego przygotowany i może na to tylko czekać, żeby coś zrobić.
Thor wyciągnął kolejny odłamek, tym razem przed detonacją podszedł kilka kroków do demona i rzucił odłamek do utworzonej już szczeliny w jego ciele. Miał nadzieję, że wybuch oderwie przeciwnika od reszty komnaty. Gdy nerwy się rozerwą, nie będzie on w stanie kontrolować macek. W sumie nawet teraz powinien mieć strasznie utrudnioną kontrolę nad swoją bronią.

Kalkstein - 2013-05-25, 21:23

-KURWAAAAAA!!!

Nie wiem jak wy, ale ja dla wczucia się słuchałem Tego utworu.

Pierwsze co zrobiła to zablokowała sygnały z nerwów czuciowych umieszczonych w tej części ciała. Dopiero teraz mogła spokojnie myśleć. Straciła połowę nogi. Pieprzone pół nogi siedziało teraz w paszczy stwora i było radośnie trawione. Blokada tętnic i żył skutecznie zablokowała dalsze krwawienie. Z limfą już nadciągały oddziały do obrony przed infekcją, a śledziona przygotowywała się do ewentualnego desantu. Ciało nie podda się brakiem byle nogi.

Pomyślała o tym cholernym otworze. Pewnie teraz ten otwór ogarniał, że cokolwiek do niego wpadło, za chwilę wypuści soki trawienne i zacznie trawić ja w całości. Potem, w zależności od siły kwasów, wypluje same kości, albo śluzowatego gluta, który urozmaici wnętrze. Oczami wyobraźni widziała swoje komórki rozpaczliwie broniące się przed kwasem...

Moment... komórki! Jeśli jest zdolna kierować nimi w swoim organizmie, to być może będą się jej słuchać i na zewnątrz ciała. Nie kierowała nimi przecież za pomocą nerwów, a sama wolą. Skupiła się. Spojrzała wgłąb swojego ciała i wyczuła nogę. Nakazała jej się poruszyć, a ta posłuchała swojej pani. Nerwy, włókna mięśni, blaszki kostne, krwinki, tkanki łączne... Wszystkie odpowiedziały na jej wezwanie. Miała w tej wojnie do dyspozycji armię.

Padł rozkaz, a część żołnierzy oddała bez wahania swoje życia, aby tylko móc służyć za pokarm dla reszty. Cała reszta przeprowadziła błyskawicznie proces, który normalnie trwałby lata. Już nie było mięśni czy kości. Były komórki macierzyste- poddani zdolni zmienić się w każdy rodzaj tkanki. Nieprzemienione zostały tylko krwinki białe, do których dołączyło drugie tyle nowych, świeżych rekrutów. To, co kiedyś było nogą momentalnie się rozpłynęło i zaległo na dnie otworu. Kwas trawienny jeszcze nie zaczął nawet wypływać.

Padł kolejny rozkaz. Krwinki wgryzły się w tkankę żołądka. Momentalnie przebiły nigdy nienadgryzaną, a przez to cienką ścianę i dostały się do tkanek potwora. Armia ruszyła kanałami żył przez ciało przeciwnika miażdżąc każdy napotkany opór układu odpornościowego.

Kolejne zadanie było nieco bardziej skomplikowane. Armia zlokalizowała skupisko nerwowe i przebiła się do niego. Komórki macierzyste zaczęły się zmieniać i powstawały z nich neurony. Wczepiły się swoimi mackami w istniejące nerwy. Potężny impuls zwalczył jakikolwiek obcy wpływ na tkankę. Przejęły momentalnie kontrolę nad węzłem, a po zostawieniu do obrony grupy białych krwinek reszta komórek ruszyła dalej- do kolejnego węzła.

Głupiec, który nie pojmuje nawet ułamka tajemnicy życia próbuje panować nad innymi organizmami? Niedoczekanie. Niech się zmaga z potęgą ciała, które służyło mu dotąd nie mając pojęcia czym jest prawdziwy władca.
Padł rozkaz.
Macki zaczęły tańczyć.

Jednocześnie zachowywała świadomość tego, co się dzieje dookoła niej. Słyszała chrupnięcie naramiennika i widziała nagłe zniknięcie elfa. Uruchomiła w pełni zmysł magii i połączyła jego działanie ze wzrokiem. Nagle ujrzała wyraźnie całą jaskinię w innych barwach. Delikatny pastelowy błękit skał, brązy organicznej materii wokół oraz dwie potężne plamy z odcieni czerni. Co ciekawe- pomimo tak zbliżonych i mrocznych barw widziała wszystkie kontury jak na dłoni. Jeden demona, a drugi w kształcie Thora. Znała tą paletę i znalazła kolejne pytanie. Obaj byli skażeni przez to samo bóstwo, więc czemu ze sobą walczyli?

Widziała także resztę jaskini. O ile kapłan nie poszedł do sąsiedniej komory, to mogła wypatrzeć jego postać wręcz bijącą lazurową energią Denagogha. Zauważała także otwory z mackami. Jeśli jakiś by planował ją zaatakować, to po prosu by się odturlała, bo i co do cholery mogła innego zrobić?

Po przejęciu kontroli nad tym fragmentem jaskini skupiła się na ochronie własnej i elfa. Kilka poddanych jej woli delikatnych macek uniosło jej ciało od podłoża, a sprężynowe włócznie zaczęły się nakręcać. Na ile pozwalały jej możliwości sabotowała ataki potwora na oboje z nich. Spojrzała na bydlaka. Jej wzrok i głos były zimne niczym stal.

-Próbowałeś pozbawić życia mnie i całe miasto. Módl się o szybką śmierć, bo ja nie mam zamiaru dać ci tej łaski.

Faust272 - 2013-05-25, 23:30

Raven nie mogła skontaktować się z nogą. Albo jej kontrola nie obejmowała aż tak zaawansowanej operacji na komórkach, albo swoją wiedzę opierała na domysłach, które nie miały prawa być zbadane we współczesnym Eradanie (przed Błyskiem), albo aby kontrolować aż tak swoje ciało, potrzebowała połączenia bezpośredniego z mózgiem (poprzez np. nerwy). Nie wiedziała dlaczego, ale wiedziała, że nie ma kontroli nad już raz oderwaną częścią ciała.

Thor rzucił Odłamkiem. Odłamek wylatując z jego dłoni stał się widzialny. Czart użył jakiegoś organu, by wypluć jakąś glutowatą substancję. Ciecz trafiła w Odłamek i odbiła go w przeciwną stronę.

- Znalazłem Cię!

Kaskada macek wystrzeliła ze ścian, podłogi i od czarta w kierunku elfa. Były szybkie, były ostre, a przede wszystkim, było ich dziesiątki.

Thor nie miał jak uciec. Przezornie schował ręce. Tak, przyjął uderzenie na siebie. Zbroja Świadomego była wspaniała. Uderzenia odbijały się nie robiąc elfowi większej krzywdy niż siniaki. Bolało, ale nie tak bardzo. Kiedy potwór skończył, zbroja wyglądała jak piłka do golfa.

- Zaskakujesz mnie coraz bardziej. Widać, że nie próżnowałeś, ale ile jesteś w stanie wytrzymać?

Czart ruszył ręką jakby miał czymś rzucić... ale nic się nie stało.

- To znowu ty! Gdzie jesteś?

Raven cały czas przerywała nerwy eliminując kolejne połączenia. Sama schowała się pod tkanką organiczną. Dosłownie. Wlazła pod skórę. Dzięki precyzyjnemu odcięciu nerwów była niewykrywalna.

- Gdzie jesteś? A, nieważne!

Czart zaczął recytować coś, a nad jego dłonią zaczęła się formować kula ognista.

Raven + 100 EXP za post, za kombinowanie, i za poprawne zinterpretowanie "aur" Thora i czarta. (bonus +10 EXP za Chłonny Umysł)

Kalkstein - 2013-05-26, 00:16

To było do przewidzenia. Elf został wykryty dokładnie tym samym zmysłem jakim ona go zauważyła. Czemu jednak jej nie wykrywał? Wyciszyła myśli aby wyczuć tą tarczę.

...Ommmm....
Cień. Ta sama, której oczami patrzyła podczas wizji w trakcie podróży do Bolgorii. Teraz ta sama wojowniczka jej pomagała. Ten trans... najpewniej pozwalał skryć się przed oczami istot magicznych. Raven nigdy nie słyszała o takiej technice, ale nie znaczyło to, że takowa nie istnieje. Być może kiedyś ją pozna. Nie przeszkadzała kuzynce. Później z nią porozmawia.
...Ommmm....


Walka nie została zakończona. Przez niewielką, praktycznie niezauważalną z góry wyrwę w tkance (najpewniej spowodowaną przez odłamek) widziała dokładnie demona i elfa. ten pierwszy zbierał się do rzucania zaklęcia, a drugi robił... coś. Potwór nie zwracał na nią uwagi. To była jej szansa.

Znalazła kolejny węzeł neuronów. Jeden z większych, jeśli nie największy. W końcu była blisko przeciwnika. Nacięła na łokciu skórę, tak aby odsłonić nerwy. Natenczas pieprzyć możliwe infekcje- i tak ciało będzie zdolne się obronić przed mikrobami, a sama tkanka zarośnie się tak jak zawsze- w ciągu godzin.

Kiedy odsłoniła neurony u siebie nacięła także w odpowiedni sposób węzeł- każda tkanka ma przecież jakiś rodzaj osłony. Nawet grzyby nie były wyłączone z tej zasady. Przytknęła łokieć do odsłoniętej materii i nakazała swoim komórkom wytworzyć bezpośrednie połączenia z tkanką. Nakazywała już swojemu ciału łączyć ścięgna i budzić siłę godną orka. To nie wykraczało poza jej możliwości.

Teraz nie było już mowy o braku komunikacji. Połączenie nerwowe pozwalało na dokładną kontrolę nad tkankami. Z braku najmniejszej konkurencji, która aktualnie była całkowicie skupiona momentalnie przejęła władzę nad węzłem. Neurony z którymi przyszło jej się zmierzyć nie były w najmniejszym razie niezależne. Były tylko przedłużeniem sznurków zajętego teraz czym innym lalkarza. Nawet gdyby Nienarodzony zorientował się, że coś się dzieje to nie miał szans nic zrobić. Nie widział jej, ani nie mógł wyczuć, a uczucie ingerencji w jego ciało odbierał w zasadzie z całej jaskini.

Trzymała łokieć cały czas w tej samej pozycji. Wiedziała, że nie mogła drgnąć, i tak się również stało. Nawet krew płynęła do tej ręki jakby ostrożnie. Mogła teraz męczyć się z wyczuwaniem kolejnych macek, albo uruchomieniem tych przecudnych żuwaczek. Wymagałoby to jednak od niej za dużo czasu. Zamiast tego podrażniła wszystkie możliwe połączenia, które szły bezpośrednio w stronę potwora. Niech poczuje, jak jego skóra płonie żywym ogniem, niech poczuje, jakby ciało miało za chwilę sczernieć z bólu. Niech poczuje się jak ona, która każdej nocy znosiła te tortury w imię nauki. Niech zwija się z bólu, który będzie wiecznością.

Była tu niezauważalna. Niewykrywalna. A jednak nie należało jej ignorować.

kastyl - 2013-05-26, 01:00

Po kaskadzie ciosów Thor był cały obolały ale nieruszony. Będzie musiał podziękować twórcom tej wspaniałej zbroi. Ale ile można polegać tylko na ekwipunku? W tym czasie Raven zaczęła znów przeszkadzać demonowi. Dobrze. Potwór zaczął skupiać się na zaklęciu. Jeszcze lepiej, przez chwilę nie będzie zwracał uwagi na elfa. Niewidzialność jeszcze działała, do tego zbroja ochrania przed magią. Jak będzie miał szczęście nawet centralne trafienie zaklęciem nie zaszkodzi nieumarłemu.
Tellan przyjrzał się demonowi, myśląc jakby tu zaszkodzić jemu. Kula ognia. Kiedyś też zajmował się tą magią. Ze wszystkich magii żywiołowych tej najbliżej do czystej mocy.

Moc, to jest coś, czego mi brak. Potrzeb uje jakiegoś źródła, do cholery!
- Przecież masz je, tam nad jego głową. -
KURWA, czemu sam na to nie wpadłem!


Thor rzucił się w bok od miejsca, w którym stał. Starał się tak ułożyć ręce i nogi, aby nic sobie nie połamać ani nie uszkodzić. Tuż po wybiciu się opuścił ciało. Miał mało czasu, nie wiedział kiedy czart zakończy zaklęcie.

Gdy tylko Tellan wszedł do wymiaru duchowego, zalała go niemal wszechobecna czerń, zamiast standardowej mieszanki różnych kolorów.

No tak, w końcu wszędzie dookoła jest twór Beliara.

Świadomy niemal od razu znalazł sylwetkę demona i zgromadzenie mocy nad jego głową. Tak, kolor splugawienia na błękitnym ciele elfa był taki sam jak u czarta, w końcu to on "podpisał" kontrakt z elfem. Thor błyskawicznie ruszył w stronę demona, ignorując wołanie ciała. Nie miał czasu, musiał się spieszyć.

Tellan dotarł do czarta zanim ten zakończył zawiązywanie zaklęcie i mocnym strumieniem pobrał energię ze zgromadzenia mocy, po czym większa część rozproszył dookoła. Do siebie zagarnął tylko taką ilość, jaką mógł szybko zmienić dla siebie we własną moc, uzupełniając i wzmacniając swoje siły. Potwór nie zorientuje się co go czeka, zanim będzie za późno. Tellan pamiętał, jak wcześniej podchodził do innych ludzkich lub nie ludzkich dusz. Pamiętał to uczucie, które wręcz nawoływało go do zgaszenia ognia duszy, do odebrania całej mocy życia, do wessania całego ja danego istnienia. Wcześniej te uczucia odruchowo ignorował, tak że niemal nie zauważał ich obecności. Lecz teraz sytuacja była inna, teraz dusza, do której się zbliżał była wrogiem, można, a nawet trzeba, ją zniszczyć, wyssać, usunąć z tego świata, zdeprawować, anihilować!
Thor lekko przestraszył się tego uczucia, lecz teraz było za późno na odwrót. Nie wiedział, czy był to wpływ Beliara, czy po prostu część jego duszy, ale posłuchał się. Oddał się woli zniszczenia, walki.

Pewnie będzie osłonięty przed takimi atakami, tak samo jak był osłonięty kapłan. Ale kilka lat temu sam wydał na siebie wyrok. Nawiązał połączenie. Teoretycznie ja jestem sługą, a on panem. Ale tylko teoretycznie. Połączenie jest i będzie ono drogą dla zemsty.

Tak jak myślał, bariera ochronna była. Ale była także "furtka" Więź z demonem otworzyła bramę bariery i pozwoliła Świadomemu przebić się bez kłopotu przez nią. Ruszył wgłąb, zaatakował z furią, całą swoją mocą. Dusza Tellana zaczęła przebłyskiwać innym kolorem niż do tej pory. Innym od wszystkiego, co widział do tej pory w tym planie.

**********

Thor stał w wielkim pomieszczeniu. Z otwartymi ustami patrzył dookoła siebie. Jeszcze przed chwilą, przed ułamkiem sekundy był gdzie indziej, toczył walkę z demonem, już miał przypuścić ostatni atak.
Posadzka była wykonana jakby z białego kamienia, ogromne kolumny z tego samego materiału sięgały w górę, niknąc jakby w chmurach. Rzędy kolumn sięgały poza zasięg jego wzroku. Z trzech stron nie wiedział ścian, za to za sobą zobaczył ogromną ścianę i wielkie wrota tuż przed sobą. Ściana była również biała, lecz drzwi były koloru błękitnego, jak jego nieskażona dusza, pokryte nieznanymi Thorowi runami.

Umarłem? Jednak demona zauważył mój atak i zabił mnie?

- Nie, nie umarłeś, mój uczniu. - Głos dobiegł elfa z tyłu, ze strony w którą przed chwilą był zwrócony.
Tellan stanął jak wryty, zaskoczony, nie raczej zszokowany tym głosem. Znał go, ten głos, tą barwę, tą charakterystyczną wymowę. Pełny trwogi odwrócił się i powiedział.
- Shanhaevel? To Ty? Jak? -
Stary iluzjonista, jedyny przyjaciel w niemal całym życiu elfa, gestem ręki uciszył młodzieńca. Ubrany był w szaty podobne do tych, jakie zwykł nosić za życia, lecz świeższe, jakby dopiero co uszyte. Jego twarz była przepełniona smutkiem, a oczy karciły ucznia.
- Nie czas na to. Tak, to ja. Poprosiłem, aby być Twoim przewodnikiem i mi pozwolono. -
Tellan nie wiedział co powiedzieć. Chciał powiedzieć cokolwiek, zadać jakieś pytanie, lecz stary mag, znanym i utęsknionym gestem powstrzymał młodszego od siebie przyjaciela.
- Rad jestem z tego spotkania, lecz Ty mnie zasmuciłeś. Nie tego Ciebie uczyłem, nie do tego miałeś wykorzystać otrzymaną moc. Lecz to co było, już zostało zapisane na kartach historii. Złe siły na Ciebie wpłynęły i wiele zła uczyniłeś. Choć także szukałeś dobra. Teraz masz szansę, aby się od Cienia. Posłuchaj. -
Thor usłyszał w oddali jakiś głos.
- ON NALEŻY DO MNIE! -
Odpowiedział mu drugi.
- Nie, Bracie. On tego nie podpisał, został do tego zmuszony. -
Znów pierwszy głos.
- Co z tego? Jest MÓJ! Jego krew upuszczona jego rękami znajduje się na cyrografie! -
Drugi głos.
- Jest wolny. -
Tym razem odezwał się trzeci głos.
- Niech zadecydują oni. Jeśli pan okaże się silniejszy, sługa pozostanie sługą. Jeśli sługa się wyzwoli, pan przestanie być panem. -
Drugi głos odpowiedział niemal natychmiast.
- Niech tak będzie! -
Pierwszy, z wyraźnym oporem, odpowiedział tak samo. Potem nastała cisza.
Shanhaevel zwrócił się do swego ucznia.
- Werdykt zapadł. Idź i uczyń co w Twojej mocy. -
Stary iluzjonista przytulił młodego elfa do siebie po czym wyszeptał do jego ucha.
- Znajdź swój kolor, mój uczniu. -
Świadomy znów stał sam. Drzwi się otworzyły.

Zawsze mówiłeś, że iluzjonista zawsze ma coś specjalnego na koniec pokazu. Proszę, patrz na mnie i daj mi siłę, żebym mógł sprostać Twoim oczekiwaniom.

Tellan spojrzał przed siebie, odwrócił się i przekroczył drzwi.

**********

Thor znów pojawił się w tym samym miejscu, w którym był przed pojawieniem się w świetlistej komnacie. Czas jakby się zatrzymał, ale powoli zaczął startować i przyśpieszał coraz szybciej. Sylwetka elfa przedarła się przez ostatnie osłony duszy i rzuciła się do ataku na przeciwnika. Płonęła kolorem, którego nigdy jeszcze ten świat nie zaznał. Szkarłatem krwi.

Tellan zebrał całą dostępną energię i skoncentrował ją w jednym ataku. Po jego wykonaniu zaczął od razu pochłaniać moc, która rozproszyła się w momencie uderzenia, aby zaspokoić nowe dziwne pragnienie, które pojawiło się wraz z ignorowanym do tej pory uczuciem.

Faust272 - 2013-05-26, 14:33

Raven nie mogła kontrolować wroga. Po prostu nie mogła. To nie była jej tkanka, jej połączenia, jej ciało, jej gatunek. Sygnały wysyłane przez jej mózg nie były odczytywane poprawnie przez mutanta. Kobieta nie jest mutantem jak ten potwór, nie potrafi się z nim komunikować.

Wkurzona zaklęła szpetnie. Coś zachrypiało. Obejrzała się. Rozcięła tkankę pod którą się znajdowała by lepiej widzieć. Coś się działo z otworem gębowym, który pożarł jej nogę. Krztusił się, rzygał. Wypluł jej nogę. Znaczy to co z niej zostało. Dziwna, bezkształtna masa czarna jak heban. Mieszanina toksyn i martwych tkanek. Jej ciało jednak się broniło. Czy sygnał z mózgu jednak doszedł? Czy może samoistna reakcja?

Raven postanowiła spróbować. Skoro samo zadziałało, to pod wpływem rozkazu będzie potężniejsze.

Kobieta skupiła się a jej krew wnikająca z rany w tkanki mutanta zaczęła się zmieniać. Zaczęła błyskawicznie gnić i rozpadać się transformując się na jej oczach w jad i toksyny martwego ciała. Takie to proste. Pompowała toksyny wprost do węzła nerwowego potwora zwiększając jednocześnie produkcję krwi, by uzupełnić ilość wysłaną do nerwów stwora.

Nowa Cecha:
Toksyczne tkanki - Ciało postaci na życzenie może zamienić się w mieszaninę jadów i toksyn zdolnych do wielu negatywnych efektów. Postać poświęca własne ciało, krew, by potem w jakiś sposób przekazać efekt celowi. Postać jest wrażliwa na te toksyny, więc produkowanie ich we własnym ciele bez natychmiastowego pozbycia się ich spowoduje negatywne skutki. Zamianie w toksynę automatycznie podlega każda żywa komórka postaci oderwana od organizmu.


***

Kula ognista pękła zalewając czarta płynnym ogniem. Energia wydarła mu się spod kontroli. Dusza Thora przełamała blokady wykorzystując subtelną nić powiązania jego duszy z duszą czarta poprzez cyrograf. Świadomość diabła zgasła.

Pozbawiony kontroli zmutowany organizm zaczął z siebie wypluwać kaskady kwasów i toksyn. Setki macek wystrzeliło jednocześnie smagając wszystko na swoje drodze. Bezwładne ciało Świadomego jakby rzucone w sam środek sztormu było rozrzucane po całej sali. Zbroja pękła, kości również. Głodny krwi zmutowany pomiot zła rozrywał ciało Tellan na kawałki. I jak nagle się to zaczęło. Tak nagle się skończyło.

Toksyna Raven sparaliżowała układ nerwowy. Macki upadły bezwładnie, a wraz z nimi szczątki Thora. Głowa, ręce, nogi, korpus. Wszystko osobno upadło z cichym plaskiem na truchło wylewając z siebie zielonożółty, mętny płyn.

Raven była zdziwiona. Thor nie miał pulsu, płyn wyciekał swobodnie. I to nie była krew. Zielonożółta substancja z mętną zawiesiną.

Dusza Thora wisiała nad pobojowiskiem. Nie mogła już wrócić do swojego ciała.

Thor + 250 EXP
Raven + 100 EXP


Cytat:
Jeśli pan okaże się silniejszy, sługa pozostanie sługą. Jeśli sługa się wyzwoli, pan przestanie być panem.


Piętno na duszy wypaliło się. Kontrakt już nie obowiązuje.

Dusza Thora już nie jest we władaniu złych sił, została oczyszczona.

Wady
- Kontrakt Wypełniony - trzykrotne odwiedzenie piekieł dokonało się; teraz dusza należy do czartów a samo ciało do ziemi; jedynie niemożność znalezienia "zakontraktowanego" opóźnia to przeznaczenie
- Smród Biesów - demoniczne wymiary zostawiły swój ślad na duszy, cuchnie ona jak piekielny pomiot zła, może zmylić nawet diabły i kapłanów
zostały zlikwidowane.


Ciężar został zrzucony. Żadne zło teraz nie broni Thorowi walczyć w imię Świadomych. Ich błogosławieństwo i umiejętności wreszcie się w nim obudziły.

OFICJALNIE WITAJ W SZEREGACH ŚWIADOMYCH TELLANIE VARJO. Głos Lorda Karakasa był pełen ojcowskiej miłości.

Nowe Cechy:
- Wyczucie żywych
- Wola Świadomych

Kalkstein - 2013-05-26, 15:49

Więc... stało się. Uratowali Bolgorię od powolnej śmierci, a ona sama przeżyła w środku zamętu. Poznała kolejną tajemnicę swojego ciała- rozkład, który kończył cały cykl życia i rozpoczynał kolejny. Przyjęła z pokorą wiedzę o tej zdolności.

Cała jaskinia była wręcz w agonii. Pomiot demona umierał od jej nogi. Zabawne, jednym "kopnięciem" zdolna jest zabić coś o masie wszystkich ludzi se sporego miasteczka.

...Ommmm.... Już koniec. Nie czuję już żadnych macek próbujących cię zaatakować.

-Dziękuję za pomoc. Bez ciebie nie dałabym sobie rady. Kiedyś być może zdołam ci się odwdzięczyć.

-Odwdzięczyć? Hahahaha! Moja droga, jesteśmy rodziną. Jeśli przyjdzie ten moment to wiem, że ty pomożesz mi tak jak ja teraz tobie. Mam dziwne wrażenie, że ten czas nadejdzie szybciej niżbyśmy się spodziewały. Do zobaczenia lekarko, może kiedyś będziemy mogły porozmawiać twarzą w twarz.

-Zaczekaj! Mam jeszcze wiele pytań! Co wiesz o tym Bły...


Wizja się urwała. Niestety, nie kontrolowała ich długości ani intensywności. Być może jeszcze nie. Skarciła się w myślach. Tego potwora zgubiła pycha. Musi pamiętać jak wiele jest jeszcze przed nią. Jak wiele komnat jeszcze do zbadania w zamku wiedzy. Zwiedzi ten zamek i pozostawi mapy dla następnych pokoleń. Nic jej nie powstrzyma.

Będzie szukać odpowiedzi na pytania. które miała odwagę stawić tylko ona. Będzie tym podróżnikiem, który kreśli mapy i przeciera szlaki. Pozna arkana alchemii- tej niezwykłej dziedziny stojącej na pograniczu magii i nauki. Stworzy z medycyny prawdziwą sztukę. Może to właśnie skłoniło ojca do pierwszej sekcji? Do łamania tabu? Może. Pewnie nigdy się nie dowie..

Z prób przejęcia tkanki zrezygnowała już jakąś chwilę temu. Schowała skalpele do pochew- nie będą już jej potrzebne. Teraz wyczołgała się z dziury umierającego mięsa. Nie szło jej to łatwo. Tkanka była śliska i gładka, a ona nie miała połowy nogi. Doszło do tego, że w jednym momencie musiała użyć zwiększonej sił i uderzyć ręką w ciało z takim impetem, że zrobiła się dziura. Dzięki temu dalej wygrzebała się już bez większych problemów.

Rozejrzała się. Czerń demona już dogorywała, a nad nią unosił się duch elfa. Szkarłatny niczym gęsta krew. Uśmiechnęła się delikatnie.
-Więc nie tylko ja odnalazłam w tej jaskini własną ścieżkę.

Potem zauważyła w jakim stanie znajduje się ciało wojownika. Kaleka doczołgała się bliżej resztek aby ocenić stan ciała. Cholera. Nie ma szans aby choć z grubsza to poskładać. Więc już być może nigdy już nie ujrzy słońca... Fala bezsilnych łez popłynęła jej z oczu. Te wszystkie marzenia o lepszym świecie, o tryumfie nauki nad ciemnotą, ba nwet to o nieśmiertelności. Wszystkie przepadły w tej jaskini.

Martwym wzrokiem przyjrzała się dokładniej ciału elfa. Zauważyła coś, co już znała. Z resztek ciała wyciekała zielonożółta breja, które dosyć napatrzyła się w domu. Teraz uśmiech był cholernie gorzki.
-Nie da się tego połączyć... Niestety, medycyna jeszcze nie jest zdolna odtwarzać tak zdewastowanych tkanek. Jeszcze. I być może nigdy. Ten płyn... Nieumarły, prawda? Jakież to Los ma poczucie humoru, że wy, żywi po śmierci, nie dajecie mi o sobie zapomnieć nawet całe tygodnie drogi od domu i jesteście nawet tutaj, w miejscu mającym być dla mnie grobem. Cóż... Choć znamy się krótko to przeżyliśmy razem wiele. Nadstawianie za siebie nawzajem karku czasem zwą braterstwem broni. Jeśli już mam tu umrzeć przynajmniej niech pamięć o tym co badałam zostanie nieco dłużej. Czas zatem, aby się przedstawić tak naprawdę. Raven van Pinkle, córka Alistara. Miło mi.

Może słyszał o słynnym chirurgu. Może nawet używał trucizn jego wytworu. A może nie.

Nawet sama sytuacja wyglądała groteskowo. Ona, kaleka z kikutem siłą woli powstrzymywanym przed krwawieniem i duch po raz drugi martwego elfa. Było jej wszystko jedno. Sama z tej jaskini nie wyjdzie. Być może to jest jej ostatni rozmówca. Jeśli tak, to przekaże mu tyle wiedzy ile tylko zdoła. Powstrzymała łzy. Bezradność zastąpił nowy cel.

Faust272 - 2013-05-26, 16:22

- Oooooouuuu - rozległ się jęk.

Raven błyskawicznie odwróciła głowę. Wśród hałdy organicznych odpadków coś się poruszyło. Rogata głowa, korpus ucięty w połowie pod klatką piersiową, poparzona twarz. Tak. Czart żył i podnosił się. Był obolały i widać, że dochodzi do siebie. Ale żyje, i co zrobi gdy już się pozbiera?

Organiczna tkanka jaskini powoli ulegała degeneracji i odpadała ze ścian.

Kalkstein - 2013-05-26, 16:41

O nie... Nie da mu tej satysfakcji. Stwór znajdował się może dwa metry po jej lewej. Prawą ręką zbliżyła się do odgryzionego kolana. Naczynia na moment się rozszerzyły i od razu zacisnęły z powrotem. W zwiniętej w łódkę dłoni miała garść krwi. chlusnęła nią w czarta i temu, co leciało prosto w jego stronę nakazała natychmiast się rozłożyć. Tylko temu. Nie będzie się przemieszczała po kwasie.

Od razu po rzucie zaczęła się czołgać w stronę potwora. W zasadzie tak szybko, że lepszym byłoby "skakać". Trzy skoki i była na miejscu. Podczas ostatniego z rozmachu wyrzuciła skalpel z pochwy i złapała go w rękę. Celowała w twarz. Prosto przez oko do mózgu. Ten skalpel ciął już organiczne pancerze o twardości czarnej stali. Czym dla niego może być zwykła kość?
-NIE DAM CI ŻADNEJ SZANSY MENDO! KIRO, RUSZ SIĘ TUTAJ I MI POMÓŻ!

kastyl - 2013-05-26, 17:09

Thor ucieszył się słysząc głos Lorda Karakasa. W końcu uwolnił się od tego znamienia, ciężar, który ciążył na duszy odszedł, rozpłynął się. Był wolny, w końcu wolny.
Niestety przypłacił tą wolność zniszczeniem ciała. Ze smutkiem patrzył jak wspaniała zbroja rozpada się na kawałki, jak jego ciało było rozszarpywane, niszczone. Pomimo tego, że jego dusza znajdowała się poza ciałem, jakby czuła część z tych ciosów. Bolało.
Może mnie poskładają w Podmroku? Mam nadzieję. Tylko trzeba będzie się do niego wpierw dostać. A do tego potrzebuje innego ciała.
Thor rozejrzał się dookoła i dość szybko znalazł ciało, które jeszcze mogło jego przyjąć. Wprawdzie cuchnęło piekłem i było urwane w połowie, ale lepsze to niż nic.
Przed przejęciem ciała wysłał jeszcze do chowańca kilka słów.
- Kiro, już nic Tobie nie grozi. Pokonałem tego czarta, wyzwoliłem się z jego paskudnego kontraktu i jestem wolny. Oboje jesteśmy wolni. Teraz zamierzam przejąć jego ciało, gdyż moje, sam widzisz, nie wygląda najlepiej. Pomóż mi i powstrzymaj tą dziewczynę, żeby nie zrobiła niczego głupiego.
Tellan wszedł w ciało czarta, potrzebował chwilę czasu na przyzwyczajenie się do niego. Dawno tego nie robił, ciało było toporne, jakby odrętwiałe, ale reagowało szybko i nie stawiało zbyt wielkiego oporu. Gdy Świadomy w ciele demona otworzy oczy, zdążył zobaczyć jak Raven zamachiwała się czymś w jego stronę, ale jego chowaniec zdążył szarpnąć za jej ramię, dzięki czemu ta ciecz nie trafiła celu.
Tellan jednak dal bezpieczeństwa od turlał się i schował ja jakimiś odpadkami.
- Cholera Raven, to ja, Thor! Uspokój się na chwile, nie jestem tym czartem, tylko przejąłem jego ciało. POTRZEBUJE CZEGOŚ DO JASNEJ CHOLERY! -

Kalkstein - 2013-05-26, 17:39

Już miała rzucić w czarta krwią, kiedy w ostatniej chwili imp odciągnął jej rękę i cały "pocisk" trafił w ścianę obok. W kontakcie z fragmentem całkiem dobrze trzymającej się materii natychmiastowo sprawił, że ciało zaczęło obumierać, a czerń martwicy szybko rozszerzała się wzdłuż dróg naczyń. Reakcja była szybka. Potem usłyszała głos diabła, który przekonywał ją o byciu rozczłonkowanym elfem. Zerknęła okiem na miejsce, gdzie znajdowała się wcześniej dusza. Szkarłatny kontur powoli blaknął i stawał się przezroczysty. Więc mówiła do śladu duszy, który trwał znacznie dłużej jak sam duch.

Pokazała ręką na rozszerzającą się pajęczynę martwego ciała.
-Jak mówiłam, umiem i wiem więcej jak na to wyglądam. Gdyby nie szybka reakcja twojego chowańca, to prawdopodobnie byś się teraz radośnie rozpuszczał. Jeśli ktoś coś do ciebie mówi, to często należy to uwzględnić. I z łaski swojej powiedzieć co zamierza się czynić.

Przesunęła się bliżej demonicznego ciała.
-O ironio, beznogi przybywa na ratunek kalece. Widzę, że nasz potworek może się jeszcze przydać. Pomóż mi poszukać którejś jego nogi. Osobiście wolałabym prawą, ale w ostateczności lewa też ujdzie. To w końcu rozwiązanie tymczasowe.

Kiedy tak grzebała chwyciło ją obrzydzenie. Tyle śluzu i wstrętnej, demonicznej tkanki... Myśli poszły przeskokami w taki sposób, że przypomniała sobie naraz o kapłanie.
-NAREQ KURWA, JUŻ PO WSZYSTKIM! RUSZŻE W KOŃCU SWOJE DUPSKO I NAM NIECO POMÓŻ!

W tej jaskini wszystko co było niebezpieczne albo zostało zjedzone tygodnie temu, albo dosłownie przed chwilą zginęło śmiercią tragiczną od kopniaka w płynie. Będzie się drzeć. Straciła nogę, jest bohaterem cywilnym i ma swoje prawa do kurwy nędzy!

Faust272 - 2013-05-26, 17:57

Nareq wygramolił się z jakiegoś kąta. W ręku trzymał jakieś żyły, które prowadziły do ściany i sufitu.

- Ta istota była połączona z nasieniami zła w Kopalni. Dzięki tym - potrząsnął trzymanymi w ręku żyłkami - będziemy mogli je bezpośrednio wyśledzić.

- Więc poczekajcie trochę, muszę naznaczyć je zanim zgniją.

I kapłan zaczął inkantować jakis psalm do trzymanych w ręku witek nie zwracając uwagi na resztę.

Raven myślała, że mogłaby jednak pozszywać ciało Thora do kupy. Także te wszystkie tkanki... Mogłaby znaleźć coś ciekawego, jeśli wiedziałaby, co chce znaleźć.

Thor wyczuwał na zębach dziwny posmak. Jakby oprócz zębów było coś jeszcze.

kastyl - 2013-05-26, 18:19

Gdy tylko odeszło zagrożenie ze strony Raven, Thor skupił się na otaczającym go umierającym organizmie. To było nienaturalne, ale żyło, więc być może uda mu się uzyskać jakieś odłamki z niego. Skup[ił się i spróbował skrystalizować ulatującą dookoła niego energię.
Gdy skończył, skupił się z powrotem na tym, co się dookoła niego dzieje. Zwrócił uwagę na swoje rozczłonkowane ciało.
- Jak myślisz, możesz coś z moim ciałem zrobić? w tej chwili trochę ciężko będzie mi zrobić cokolwiek, a będę musiał zdać kilka raportów niedługo. -
Thor poczuł coś w zębach, jakby było tam coś dziwnego. Sięgnął ręką i spróbował namacać co to było.
Potem podczołgał się do swojego ciała sprawdzając co z ekwipunku się zachowało, a co było całe. Na szczęście sam plecak nie oberwał aż tak mocno, stworzenie skupiło się na ciele.
Kiedy kapłan skończył, Tellan zwrócił się do niego.
- Ej, mógłbyś coś zrobić z moim oryginalnym ciałem. Byłem do niego trochę przywiązany... -
Thor zrobił proszącą minę, co przy aktualnym stanie rzeczy musiało wyglądać wprost komicznie.

Kalkstein - 2013-05-26, 18:20

Oczywiście, że były połączone. Te nasiona były niczym korzenie dla drzewa. Wysysały ludzi aby tu, na dole mogło rozwijać się to coś. Okazuje się, że będzie musiała uzupełnić rodzinne zapiski o Nienarodzonych. Inkubatory dla istot z planu duchowego, kto by pomyślał...

-Dobra, ty poszukaj mi jakiejś nogi w tym wszystkim, a ja jeszcze raz się przyjrzę twoim kawałkom. Proszę państwa, oto przed wami czołga się kulawa lekarka! Cuda od ręki na niemożliwości czekacie godzinę!

-Kiro-znajdź mi wszystkie kawałki swojego pana. Nie będę popierdalać w tym śluzie po całej jaskini aby wszystko złożyć na jedno mijesce. Na co czekasz? Ruchy!

Sama prześlizgała sięw miejsce, gdzie spadli. Tak jak myślała- skrzynka z narzędziami pozostała w zasadzie tam, gdzie plasnęła. Solidne zapięcie na klamry na pewno nie pozwoliło zabrudzić się sprzętom w środku.

-Stosik składaj tutaj. Czekają nas ciekawe puzzle.

Faust272 - 2013-05-26, 18:27

Kiro posłusznie zabrał się do roboty. Po chwili powstał zgrabny stosik ociekający żółtozielonym płynem. Ciekawe czy jest on do czegoś potrzebny.

Raven mogła też zaryzykować przeszczepienie sobie któregoś z odnóży mutanta, których było tutaj od cholery. A może doczepić jeszcze jakiś organ?

Thor próbował wyrwać jeden z zębów. Wszystkie trzymały mocno, bez obcęgów się nie obejdzie. A nie. Jest jeden luźny. Wyrwał go.

Trzymał w ręku pojedynczego zęba, w którego koronę wtopiony czy wbity był kamień szlachetny wypełniony jakimś blaskiem. Korzeń natomiast był dziwnie uformowały. Ząb miał korzeń składający się z dwóch ramion tworzących okrąg. Całość z pewnością magiczna. Tellan wyczuwał więcej takich zębów.

kastyl - 2013-05-26, 18:42

Thor przyjrzał się znalezisku. Biła od tego magia, jednak ni cholery nie wiedział po co ktoś umieszcza magiczne kryształy w zębach. Nie widział tego wcześniej, inaczej wiedziałby co to jest, ale może zbadać aurę tego znaleziska. Skupił się na nim, próbował wyczuć moc tego kryształu i zidentyfikować ją.

Jeśli nie dowiedział się niczego ciekawego na temat tego zęba zawołał kapłana i zapytał się go czy widział coś podobnego lub czy wie co to takiego.

Kalkstein - 2013-05-26, 21:29

Była zła. Straciła nogę i teraz będzie musiała znaleźć sobie nową Tajniki wykształcania tak wielkiego fragmentu ciała były dla niej nadal zagadką. Nie była nawet pewna, czy podołałaby zadaniu wyhodowania palca, a co dopiero mówić o nodze!

Przyjrzyjmy się... Ułożyła z części efla nieposkładane jeszcze ciało. Okazało się, że brakło jeszcze prawej dłoni i kawałka skóry na korpusie. Pierwsze wypatrzyła wiszące smętnie na zębie jednej z żuwaczek. Ofuknęła impa i miała bardzo szybko komplet podstawowych części. Zbroi w zasadzie nie było. Przynajmniej nie w kawałkach możliwych do zidentyfikowania. Wisiały tylko smętne paski, które musiała poprzecinać.

Dobra, zaczynamy zabawę.

Trzasnęły zamki pudełka na narzędzia, a w raz z nimi zamknął się cały świat zewnętrzny. Nie było już kapłana napieprzającego mantry do mięsnych nitek, nie było Thora latającego teraz na rękach po całej jaskini, nie było w ogóle żadnej jebanej jaskini. Spokój. Oczyszczenie. Siedziała teraz na klęczkach i była gotowa do działania.

Na początku zbadała stan "pacjenta". Prawy piszczel pęknięty wzdłuż, poza tym kończyny powyrywane ze stawów, kolejno z barku, łokcia uda i kolana... łącznie cztery miejsca. Do tego rany cięte na korpusie, ale szczęśliwie naruszające w zasadzie tylko skórę. W jednym tylko miejscu przyuważyła przebicie do jamy brzusznej. Zbroja jednak przed poddaniem się zrobiła swoje. Głowa zaś... głowa była radośnie odcięta. Zadziwiające, ale odcięta. Jakaś wyjątkowo ostra macka gładko oddzieliła ją od reszty ciała przebijając się między kręgami.

Zaczynamy od głowy. Cieknąca powolutku maź z mikrobami nie utrudniała pracy, bo po prostu było jej nieco za mało. Szybko się odtworzy, ale tymczasowo było tej mazi niewiele. Najpierw zabrała się za splatanie na powrót nerwów. Mozolna i wymagająca praca, ale kocie oko pomagało w dokładnym dojrzeniu tego, co zbyt małe dla wzroku zwykłego człowieka. Zresztą pozbawione drgań ręce też były ważne, Ta część trwała najdłużej. Później już było z górki. Nawet nie musiała używać dużo pajęczych nici- poszły tylko na łączenie opon chroniących rdzeń kręgowy. Potem już tylko pozostawało jej jedwabną nicią splatać żyły i tętnice. Chociaż... nie było sensu ich rozdzielać na te dwa typy.

W normalnym organizmie żyły klasyfikujemy według tego, z której strony serca się to znajdują. Praktyka pokazywała jednak, że wiele organów, w tym serce ulega u nieumarłych degeneracji i powolnemu zanikowi na rzecz rozwiniętego układu naczyń. Tak... ten był nieumarłym już od dłuższego czasu. Ilość dodatkowych naczyń świadczyła o prawdopodobnie zakończonym już procesie, jak go nazwała, martwienia. Połączyła zgrabnie naczynia, a potem zaszyła skórę. Co prawda szwy pewnie będą musiały pozostać na zawsze, ale wysoki kołnierz powinien być w stanie je zasłonić.

Teraz kończyny. Cztery punkty, gdzie nastąpiło zerwanie stawów, poza tym piszczel pęknięty wzdłuż sztuk jeden. Co robić...

Najpierw łokieć. Stan bardzo dobry, skóra nawet cała, tylko naciągnięta. Dobra.. łączymy. Torebka maziowa, tkanka chrzęstna, nerwy... to nieco dziwne, ale nieumarli torebki maziowe mają wypełnione tą samą masą, jak płynie w ich żyłach. Krócej mówiąc- nic się nie stało, że torebka pękła. Pierwotniaki momentalnie wypełnią wolną przestrzeń. Kilka prostych szwów powinno trzymać ją przez kolejne lata. Wstawiła kość, która trafiła na miejsce z satysfakcjonującym, głośnym chrupnięciem. Połączenie zaczepów mięśni i ścięgien było już drobnostką. Nerwy z kolei robiły za dopełnienie dzieła jakim było łączenie ręki. Złączone i na powrót osłonięte mieliną nerwy powinny działać całkowicie dobrze. Skóra z kolei była niejako na deser- w końcu nie ma problemu, aby ją pozszywać.

Następnie pozostałe kończyny. Bark był oderwany czysto i nie było problemu z jego naprawieniem. Przebiegało ono dokładnie tak samo jak łokcia. Kolano... nadkruszona rzepka. Musiała wyciągnąć odłamki ze środka i na powrót zaszyć całe ciało. Poza tym ta kończyna także przebiegała standardowo.

Ciekawie było w urwanym udem. Co zadziwiające- panewka biodrowa była cała. Nie wiadomo jakim cudem macka urwała nogę pod takim kątem, ale tym lepiej dla zszywanego. Tutaj musiała użyć znacznie więcej siły, aby wstawić kość do stawu. Wręcz trzeba było siły dwukrotnie większej, jak mogła mieć przeciętna dziewczyna jej postury. Głośny trzask wynagrodził za to wszystkie trudy. Potem znany już schemat- nerwy, ścięgna, mięśnie i skóra. Łączenie przebiegało sprawnie jak zawsze.

Pozostał piszczel i dłoń. Postanowiła najpierw zająć się tym drugim. Dłoń nieumarłego nie różniła się niesamowicie od tej zwykłego człowieka. Może miała jedno, dwa naczynia więcej, ale to wszystko. Tu nie było tkanek, które mogły degenerować- wszystko było przydatne i jej dokładnie znane. Zbyt wiele razy kroiła ręce, aby się pomylić. Naczynia nerwy i ścięgna łączyła z błyskawiczną prędkością. Dłoń w ciągu dosłownie chwili była połączona nerwami i ścięgnami z resztą ciała. Pozostał tylko pasek skóry, który musiała wyciąć. Jakby któraś macka była trująca i oplotła dokładnie to miejsce.

Wyszła ze swoistego transu. Kapłan nadal śpiewał kołysanki wydziałom zamiejscowym jaskini, a korpusik na łapkach latał wesoło dookoła plecaka. Przyuważyła leżący obok płat lśniącej tkanki - właśnie odnalazł się fragment skóry z korpusu. Wycięła z niego pasek i wszyła niczym swoistą bransoletę na odsłonięty fragment nadgarstka. Reszta po prostu została przyszyta z powrotem do boku elfa. Właśnie, zapomniałaby o korpusie. Dosłownie odrobiną pajęczej nici połączyła przecięty skrawek jelita, a potem zszyła wszystkie rany cięte. Sporo tego nie było na szczęście.

-Kiro, ram wiszą takie szerokie żuwaczki. Podaj mi je proszę. Nie kurwa, nie patrz tak na mnie. Nie ruszę się sama, bo nie mam nogi.

Kiedy już dostała rzeczony organ dokładnie go oczyściła z martwiczej materii. Miała teraz w ręku szczęki które w poprzek miały wewnętrzny przekrój wielkości nogi elfa, a na szerokość miały około osiemdziesięciu centymetrów. Przełożyła nogę tak, aby znajdowała się wewnątrz organu i pociągnęła za ścięgno. Uśmiechnęła się. Żuwaczki zareagowały i zacisnęły się woków nogi z siłą, jakiej od nich oczekiwała. Teraz noga była w kolanie unieruchomiona. Musi taką być, to inaczej kość się po prostu rozleci. Tak miała jakąkolwiek szansę na zrost.

Zabieg szycia trupa można uznać za zakończony.

Sama rozejrzała się po jaskini. Ech... tyle macek, tyle odnóży i tyle do zbadania... A ona potrzebowała jednej konkretnej rzeczy- nogi. Zwykłej nogi, takiej pasującej wyglądem do szesnastoletniej dziewczyny. Coś takiego ujrzała pod jedną ze ścian. Prawa noga, wystająca w tkanki pokrywającej tutaj wszystko. Pod nią ujrzała wykrzywioną w bólu twarz dziewczyny podobnej jej wiekiem biologicznym- miała koło dwudziestu lat. Martwa. Szkoda... żeby się zmarnowała. Ostrożnie odcięła nogę nieco ponad kolanem, tak aby mieć spory zapas. Zgodnie z odwiecznymi prawami wszechświata element przycięty na miarę zawsze okaże się za mały. Z odciętego kikuta popłynęła czerwonawa ciecz... nie była to krew, ale w porównaniu z zieloną breją nieumarłych- dostatecznie blisko.

A teraz zaczynamy kolejną operację. Przeturlała się z kończyną do puszki z narzędziami i ustawiła w pozycji siedzącej. Znowu zniknęło wszystko, co tylko dało się zauważyć poza ciałem. w szczególności kapłan, który powoli stawał się śpiewającym piosenki elementem krajobrazu. Pełna blokada wszystkich nerwów. Na stanowisku pozostają tylko te, które trzymają naczynia i sterujące mięśniami uda.

Oczyściła najpierw swoją ranę. Dobra, nie oczyściła. Usunęła skrzepy i możliwe do usunięcia zabrudzenia. Dokładnie przebadała stan swojego kikuta. Ta gęba była cholernie mocna. Odcięła jej nogę z kością, dobre dwa centymetry poniżej rzepki. Niestety, jej piszczel i strzałka były teraz ledwie ułamkiem dawnych siebie i należało je usunąć. i tak też zrobiła.

Potem świeża kandydatka na nogę roku. Pozbawiła ją całej góry i odsłoniła wszystko aż do kości. Jednak dobrze, ze tak skrupulatnie pakowała w domu puszkę na narzędzia. A kruk kłapał dziobem, że pęseta niepotrzebna, a że po co bierze sprzęt do łyżeczkowania... dziwne, ale się własnie przydały. Przyłożyła na próbę- nie dość, że ten sam wzrost, to nawet taki sam rozmiar buta. Co prawda noga była w widocznie ciemniejszym odcieniu, ale będzie działało.

Więc jedziemy. Położyła wszystko na płasko i pochyliła się nad swoim zadaniem. Nieco czasu zajęło jej rozwiązywanie łamigłówki który nerw połączyć z którym, ale w końcu dała radę. Tutaj już używała nici jedwabnych. To nie jest nieumarły, któremu w zasadzie wszystko jedno, a żywy organizm. Splotła nerwy i delikatnie okryła je przezornie zostawioną podczas łyżeczkowania osłonką mielinową. Ogólnie- starała się zostawić sobie spory margines bezpieczeństwa i w razie potrzeby po prostu wyciąć nadprogramowe części. Potem czas na zaczepienie naczyń, ścięgien, mięśni i przyłączenie kości.

Tkance chrzęstnej nakazała przyłączyć je w zasadzie od razu po ustawieniu w odpowiedniej pozycji. dzięki temu do końca operacji będzie miała już pełnowartościowy układ chrzęstno-szkieletowy. Ścięgna i mięśnie łączyła znowu jedwabną nicią i od razu po zszyciu zmusiła swoje ciało do zrastania przerwy między tkankami. Każdą z nich w miarę możliwości okrywała właściwą osłoną. To ważne, choć w wielu wypadkach banalne- nie musiała nawet szyć, bo tkanka po prostu się z miejsca zrastała.

Skóra z kolei była już podsumowaniem całej zabawy- ta dokładana była lekko odwodniona i cienka, ale szybko odzyska swój dawny blask. Nie trzeba było nawet nic naciągać. Jednak przydał się ten zapas na wszelki wypadek.

Dobrze. Noga była już połączona. Teraz próba generalna. Impuls nerwowy ruszył do nowej kończyny i sprawdzał, jak ona na niego reaguje.
-AAAAAAAAAAAAAAAAA O CHOLERA JAK TO BOLI

Że będzie boleć- to było pewne. Nie przewidziała jednak, że ten organ był pod władzą zupełnie innego gatunku i przez to różnił się znacznie od wszystkiego, co do tej pory widziała. Krwinki wpuszczone w krwioobieg starły się z obcymi i metodycznie zwalczały obcy gatunek krwi. Wątroba szybko przebadała jeńca i wysłała jej sygnał- to były niegroźne, a bardzo wydajne czarne komórki. Jakby krwinki czerwone, lecz ze znacznie gęstszym upakowaniem... jak to się zwało? Hemoglobiny. Momentalnie przerwała masakrę demonicznych ciałek i postanowiła je zaanektować. Kolejna fala bólu, kiedy musiała opanowywać protesty kolejnych części ciała... Nieco ją to kosztowało, ale właśnie zasymilowała sobie nowych poddanych. Układu odpornościowego z kolei w zasadzie nie uświadczyła, a to co było zostało zniszczone w pierwszym uderzeniu, zanim zdążyła nawet zareagować. Nerwy przejęły władzę nad ciałem. Żyły ponownie wypełniły się życiodajną esencją.

Niepewnie poruszyła palcami stopy. Ścięgna trzymały i to nieźle. Powoli i ostrożnie wstała na świeżo przyłączonej kości. Stopa miała teraz nową właścicielkę. Za godzinę będzie mogła biegać, a za dwie przenosić konkretniejsze ciężary. Za godzin sześć... wolała o tym nie myśleć. Alchemia była magią ciała. Za jej dobrodziejstwa płaciło się krwią i bólem.

Nie chciała już niczego z tej jaskini. Jej ciało miało jednak dosyć dziwactw, aby nie trzeba było dokładać do nich mackowatego ogona. choć perspektywa była kusząca... Nie po to jednak opuszczała laboratorium, aby teraz stać się chodzącym potworem. Ruszyła powoli do zdziwionych w zasadzie wszystkim mężczyzn.
-No panowie, którędy do wyjścia?

Faust272 - 2013-05-27, 11:27

Nie posiadasz wiedzy o "mazi" wypełniającej dawne ciało Thora.

Raven + 220 EXP


Operacja przebiegła pomyślnie. Pomimo niewielkich komplikacji noga przyjęła się dobrze. No, prawie. Kobieta czuła, że zbliża się stan przed-gorączkowy. Walka, kiepska dieta, brak higieny, kontakt z obcym organizmem i mikrobami oraz nagminne naginanie funkcji własnego ciała spowodowała chorobę. Raven czuła, że choroba jeszcze nie wykwitła, ale jest to tylko kwestia maksymalnie godzin.

Thor natomiast wiedział, że jego ciało na razie nie nadaje się do zamieszkania. Bez płynu balsamicznego gdy tylko przejmie ciało, rozłoży się ono na kompost. Musi załatwić więcej osocza i pozwolić namnożyć się symbiotom.

Ząb tymczasem rzeczywiście pulsował magią. Nie była trudna do identyfikacji. Ktoś w klejnocie mieniącym się wieloma kolorami zamknął zaklęcie osobliwego zaklęcia: "Tęczy". Geneza tego zaklęcia sięga zapomnianej już bogini Persefony. Zaklęcie to tworzy widowiskową tęczę, która zaczynając od rzucającego przeskakuje po siedmiu osobach uleczając je. Najwyraźniej czart był przyszykowany na długą walkę, a jedynie ostatnie zagranie Thora było tak zaskakujące, że sam pomiot Beliara o tym zapomniał. A w zanadrzu był jeszcze inne zęby, ale do ich wyciągnięcia potrzebny jest jednak cyrulik.

Kalkstein - 2013-05-27, 17:01

Elf nadal siedział w ciele demona i dłubał sobie w zębach. Czuła nawet tutaj, kilka metrów od niego, że ten nieszczęsny trzymany przez niego przedmiot jest silnie umagiczniony. W sumie na tym jej wiedza się kończyła. Choć umiała wyczuć magię jak początkujący adept tej sztuki, to jej identyfikacja była dla niej zamkniętą księgą. Cóż... szkoda.

Ta żółtozielona maź... Nie znała się dobrze na mechanice płynów, ale co do paru rzeczy miała pewność. Nawet, jeśli w tym ciele znajdowało się serce, to nie byłoby w stanie ruszyć tej kleistej mazi przez naczynia. Nie przez tak wielki system. Nawet wsparcie teorii o stymulowaniu krążenia pozwalało może na cyrkulację dość rzadkiego balsamu. To było za gęste na takie zabawy. Nie ma opcji, coś musiało tym poruszać od środka. To nie był zwykły środek balsamujący żywe trupy.

-Nie grzeb już w tych zębach. Jak chcesz, to odetnę oba łuki zębowe i się pobawisz w zestawie na wynos. Pomimo tego, że jesteśmy poskładania do kupy jesteśmy jednak w kropce. Ja w ciągu dosłownie godzin muszę znaleźć jakieś bezpieczne miejsce do umierania z bólu, a ty z bardzo konkretnego powodu nie chcesz jeszcze wracać do swojego ciała. To ten płyn balsamujący, mam rację?

-Nie przypomina czegokolwiek, co do tej pory widziałam, a uwierz mi, widziałam wiele. Jest zbyt gęsty. Postawiłabym na to, że w tej mazi coś siedzi, jakiś rodzaj mikroba wspierającego żywiciela. Teraz tej substancji, a tym samym i swoistego wsparcia znajduje się w całym ciele stosunkowo niewiele. Podejrzewam, ze to dlatego nie próbujesz wracać do ciała. Uzupełnisz i gdzieś mnie poprawisz, jeśli się mylę?

Nie chciała nawet próbować nadwerężać swoich sił. Nareq chyba jodłował na zakończenie rytuału. Może on coś poradzi?

kastyl - 2013-05-27, 23:40

Świetnie. Kilka zaklęć zamkniętych w kryształach. Jak dla mnie bomba, przydadzą się prędzej czy później. Albo opłacę nimi kolejną zbroję.
- No, z tej niewiele już zostało. Tak samo jak z Ciebie. Swoją drogą nie przeszkadza Ci brak nóg? -
Jak cholera przeszkadza. Poza tym i tak moje ciało lepiej wygląda niż Twoje. Przynajmniej JEST
- Odwal się. -

Thor jeszcze spróbował wyczuć jaka magia została zamknięta w pozostałych zębach.
Gdy wrócił myślami do rzeczywistego świata, Raven właśnie kończyła przyszywać sobie nogę.
- Widzę, że nie tylko ja mam kilka sekretów. Swoją drogą co chciałaś mi, eee znaczy się demonowi, zrobić? -
Thor wysłuchał pytań dziewczyny.
- A, to, to jest specjalny płyn balsamiczny. Wynalazek inżynierów z Podmiasta. W tej chwili jak znów przejmę władzę nad swoim ciałem może się ono zacząć rozkładać. Zostało w nim za mało płynu, a procesy pewnie szybko zaczną zachodzić. Potem znów trzeba będzie wyciąć to albo tamto, a i tak już nie mam kilku rzeczy. Szkoda że zbroja została zniszczona, dzięki niej mógłbym szybko dostać się do Podmroku i skorzystać z pomocy Alchemika. W sumie spodobałby Ci się. Tak samo jak Ty ma lekkiego fioła na punkcie zszywania i tym podobnych pierdołach. Kiedyś może z Tobą się tam wybiorę, jeśli będzie czas. -
Thor nagle się zamyślił. Mógłby stworzyć portal, ale nie chciał ryzykować kolejnym spotkaniem z jakimś wysłannikiem Beliara. Cho c teraz nie pętało go jarzmo kontraktu, więc nic nie powinno go tam przywołać.
Kapłan dalej kontynuował swój pokaz śpiewny nad żyłami truchła.
- Ten chyba tam koncert cały odstawia. Powiedz mi, nie chciałabyś się wybrać na małą wycieczkę krajoznawczą? Niedaleko, tylko jeden plan od tego. Jak się pospieszymy to wrócimy przed kolacją. -

Kalkstein - 2013-05-28, 00:03

Podmrok? Podmiasto? Nie miała pojęcia o czym ten nieumarły mówi. Ale inżynierowie zdolni wytworzyć takie cudeńka jak ta tkanka balsamująca...
-Owszem, jestem zainteresowana. Chcę zobaczyć tych, którzy byli zdolni dokonać takich osiągnięć medycyny. Zabalsamowane wolne i żywe trupy... liczba mnoga, prawda? To wygląda na opracowywane nie od dziś. Nikt nie poświęcałby całego zespołu takich artystów biologii, gdyby nie spore zapotrzebowanie.

-Muszę cię jednak ostrzec. To, co działo się w tej jaskini znacznie mnie osłabiło. Alchemia jest nieco jak ta magia odłamków- poświęcasz coś, aby osiągnąć coś innego. To kwestia może sześciu godzin, zanim będę w stanie tylko zwijać się z bólu. Może ten jak go zwałeś Alchemik będzie w stanie powstrzymać cały proces, ale szykuj się na ewentualną zapaść.

- A co do tego co planowałam zrobić...Ciało jest tylko narzędziem. Przy odpowiednim treningu można je zmusić do wielu rzeczy. Na przykład do błyskawicznego rozkładu na trupie jady. Z grubsza tym chciałam ci chlusnąć w twarz. No ale jak chcesz mi zafundować tą wycieczkę?

Była podekscytowana. Brudna, ubabrana w lepkiej mazi i z przyszytą nogą, ale ciekawość zżerała ją niesamowicie. Może pozna w końcu kogoś, kto być może wie czym tak naprawdę jest sztuka alchemiczna. Może w końcu pozna ten język, w którym zapisana jest księga ojca. Może... Podmrok brzmiał jakby znajdował się w zupełnie innym planie. Co jeśli dusze z tego planu są niekiedy budulcem dla nowych mieszkańców? Czy może spotkać ojca?

kastyl - 2013-05-28, 00:38

- Ciekawe. Przydałby mi się taki... trening. Rzadziej musiałbym wracać do Podmroku. Tak, możesz mówić w liczbie mnogiej. A, cholera, z tego wszystkiego zapomniałem się dobrze przedstawić. Pozwól, iż teraz to zrobię. -
Thor w korpusie demona oparł się o coś plecami i ukłonił się na tyle, na ile był w stanie, co przy obecnym stanie rzeczy wyglądało to dość komicznie. Skończył z twarzą na ziemi, bo stracił równowagę. Podniósł się i powiedział.
- Jestem Thor, oficjalny wysłannik Świadomych i Ambasador Bolgorii w jednym.
My, Świadomi, jesteśmy wyzwolonymi od wpływów Beliara nieumarłymi. Walczymy z pomiotem Plugawego boga i wspieramy żywych w ich walce z wszelakiej maści złymi istotami. Orkami, goblinami, nieświadomymi nieumarłymi. Więcej z chęcią poopowiadam później, jak już się stąd wydostaniemy.

- Do Podmiasta możemy się dostać poprzez portal, zostały mi jeszcze jakieś odłamki, powinienem być w stanie bez problemu otworzyć i utrzymać portal tylko dla naszej trójki, a raczej czwórki. Cholera, nie wiem jak liczyć te dwa ciała. Ale w każdym razie nie powinno być z tym żadnego problemu. A wrócimy tutaj przez już wcześniej ustanowiony portal. Jak znajdziemy się na miejscu nie będzie problemu ze znalezieniem wolnego łózka czy jakiegoś stołu operacyjnego, zależy kto co będzie wolał. Osobiście nie pogardziłbym tym drugim. O ile Neraq nie będzie miał nic przeciwko, jak już skończy swój koncert. -

Kalkstein - 2013-05-28, 00:55

-Trening... można spróbować. Jest tylko jeden szkopuł. Swoją kontrole nad ciałem opieram na wiedzy które sznurki pociągnąć, aby uzyskać efekt. Kontrola nad tkankami wynika u mnie głównie z wiedzy i siły woli. Drugiego ci nie brakuje, ale czy znajdziesz dosyć czasu i chęci aby poznać tajniki swojego ciała? Dobrze się zastanów, czy właśnie tego chcesz. Tą wiedzę zdobyłam stąpając po bardzo mrocznej ścieżce i wiele dla niej poświęciłam. Dla mnie już nie ma odwrotu.

-Świadomi... walczycie z pomiotem zła? Kolejna rzecz warta do zapamiętania: jak nie każdy nieumarły jest bezmyślną maszyną do zabijania, tak i nie wszystkie orki i gobliny są spaczone ciemnością mrocznego boga. W tej jaskini wyzwoliłeś się i pokonałeś swojego oprawcę. Nie wszyscy więc, którym przyszło żyć w mroku mają czarne serca. Raven van Pinkle, córka Alistara.

Tak... wiedziała co mówi. Na wschód, przez spaczoną Błyskiem pustynię odbywał się przemarsz wolnego orkowego plemienia. Rhazaaku, ciekawe co teraz porabiasz... Tymczasem wskazała na kapłana.
-Chyba już kończy. Jęczy tą samą pieśń, co na początku kiedy dorwał się do tych żyłek. Może go zgarnąć? Jeszcze się zgubi w tych podziemiach...

Faust272 - 2013-05-28, 03:35

Neraq przestał recytować.

- W porządku, skończyłem. W Kopalni jest około kilkudziesięciu "ziaren zła". Nie musicie się nimi martwić, zajmę się nimi, wiem gdzie dokładnie się znajdują. Wy możecie wybrać się gdzie chcecie. Spotkajmy się za godzinę pod portalem. Wy, kiedy załatwiacie swoje sprawy, a ja, kiedy będę miał problem z zadaniem. Jeśli nie znajdziecie mnie pod portalem, to znaczy że wszytko dobrze się skończyło.

Kapłan zaczął zmawiać szybką modlitwę. Ściana zawaliła się i uformowała w schody prowadzące a powierzchnię.

- Dobra, ruszajcie, ja jeszcze muszę oczyścić to miejsce, żeby nic nie zostało materialnego po tym czarcie w tym miejscu.

kastyl - 2013-05-28, 22:23

- A to skubany, mógłby wcześniej o tym powiedzieć... -
Thor powiedział to do siebie, po czym odezwał się głośniej.
- Nie wiem jak Raven, ale ja powinienem się wyrobić. Jeśli nie, wyślę Kiro z informacją kiedy będę w stanie wrócić. Chwile może nam zająć pobyt tam. Daj mi chwilę czasu na przeteleportowanie nas, potem zawalaj to wszystko w cholerę. Zabieram ciało tego czarta, być może będzie ono przydatne komuś do badań w Podmroku. Do zobaczenia i uważaj na siebie. -
Thor podszedł na rękach do swojego plecaka. Wyciągnął śpiwór, jedną z lin i trzy odłamki dusz. Jeden odłamek dał Kiro, mówiąc do niego.
- Masz mały. Choć nie wykazałeś się w walce to jednak bardzo nam pomogłeś po niej. Pamiętaj, zawsze będę o Ciebie dbał. -
Następnie elf rozłożył śpiwór, przeciągnął swoje ciało na niego, prosząc Raven o pomoc, po czym przywiązał linę do śpiwora i swojego ciała w taki sposób, aby mógł ciągnąć obie te rzeczy na raz. Następnie Tellan chwycił oba odłamki dusz i skupił się na nich. Na razie nie wychodził z ciała, starał się bez tego wykorzystać energię jednego z odłamków do zasilenia drugiego. Pamiętał sposób wiązania zaklęcia. Aby nawiązać więź musiał połączyć ze sobą dwa plany. Łatwiej było to zrobić na stałe, znajdując jakieś źródło energii i "przypinając" do niego dany portal. Czasowe i nietrwałe portale nie miały swoistego źródła mocy, więc pobierały ogromną ilość mocy od rzucającego czar. Były też narażone na przyciągnięcie wyjścia przez potężne źródła magii. Być może dlatego, wraz z połączeniem spaczenia duszy, pierwsza próba połączenia Podmroku i Bolgorii była przyczyną tych wszystkich problemów.
Bogatszy o tą wiedzę i uboższy o znamię na duszy Tellan skupił się na celu swojej podróży. Podmieście. Przypomniał sobie asurę komnaty z portalami. Tak, tam musiało być potężne źródło mocy, dzięki któremu taka ilość portalów mogła bez problemu się utrzymać. Świadomy wykorzystał to i odszukał to źródło, po czym "przypiął" się do niego, czerpiąc potrzebną moc z tego portalu. Następnie korzystając z poprzedniej próby otworzył małe przejście do komnaty portalowej. Oczywiście w którejś z wciąż z pustych niszy, aby nikogo nie skrzywdzić.
Gdy wszystko było gotowe, Thor powiedział do Raven.
- Słuchaj dziewczynko. Oboje możemy zrobić dość spore zamieszanie. Nikt nie powinien nas od razu zaatakować, ale bądź uważna. Skierujemy się od razu do Alchemika, on mi pomoże ustabilizować sytuację z moim ciałem, a na Twoją przypadłość coś poradzi. Trzymaj się mnie. No i mogłabyś pomóc mi z moim ciałem, jest jednak trochę ciężkie. -
Następnie Thor wyciągnął arkusz papieru i wyciął niewielki kawałek, na którym napisał.
ŚWIADOMY THOR, CIAŁO ZASTĘPCZE
Po czym przyczepił ją sobie na plecach, prosząc o pomoc Raven, jeśli sam nie był w stanie tego zrobić.
Na koniec elf sprawdził swój ekwipunek i poszukał zgubionego odłamka. Nie szukał do dokładnie, jeśli po chwili go nie znalazł zostawił go na miejscu.
Thor chwycił linę i założył ją na siebie, po czym ruszył w stronę portalu.

Kalkstein - 2013-05-28, 23:03

Zmarszczyła brwi. Nikt od tak dawna nie zwrócił się do niej "dziewczynko". Ale może to przez wzgląd na jego wyobrażenie o różnicy wieku. Zresztą, nawet po jej uwzględnieniu żył przynajmniej trzy razy dłużej od niej, a dochodził jeszcze okres bycia nieumarłym. Świadomi są zupełnie nowym rodzajem ożywieńców i mogą nimi rządzić prawa zupełnie odmienne.

-Nie ma problemu. W końcu musimy sobie jakoś pomagać. Neraq, mam tylko jedną prośbę- dobrze się zastanów, kiedy następnym razem będziesz się bawić w boskiego górnika. Ta góra jest w środku wydrążona niczym ser i nie mamy najmniejszego pojęcia, co się stanie z Kopalni, kiedy spróbujesz zawalić tak dużą jaskinię. Tak tylko mówię jakbyś przypadkiem chciał wprowadzić w życie sugestię Thora.

Chwyciła linę i pociągnęła za sobą śpiwór. To ona głównie ciągnęła, bo demon jakby nie patrzeć funkcje ruchowe miał już i tak upośledzone. Świadomi, miasto umarłych, Alchemik... Tyle nowych możliwości, a ona sama nie wiedziała od czego zacząć.

Już miała przekroczyć portal, kiedy coś ją tknęło. Spojrzała w jedną z odnóg jaskini i zobaczyła tam kaleką postać, która patrzyła martwymi oczami wprost na nią. Raven już się nie bała. Skinęła jej z szacunkiem i odwróciła się w stronę przejścia. Gdyby ktoś się go spodziewał ujrzałby delikatny uśmiech, który trwał mgnienie oka. Uśmiech tryumfu.
-Nie tym razem, Grabio. Jeszcze nie tym razem.

Kalkstein - 2013-05-29, 00:39

Grabia zamyśliła się.
Nie tym razem… Dziewczyna nie była pierwszą, która powiedziała jej te słowa.

Nie tym razem- powiedział jej generał po rozpaczliwej walce z orkami.
Nie tym razem- powiedziała jej uzdrowicielka, która niegdyś zdławiła zarazę.
Nie tym razem- powiedział jej akolita Anghrogha, jeden z tych, którzy pokonali poprzedniego Nienarodzonego. Cały, liczący setkę paladynów oddział wkroczył wtedy do katakumb, ale tylko ten jeden miał siłę aby przeżyć i powiedzieć jej prosto w oczy „nie dziś”…

Grabia była stara. Tak stara, że sama nie pamiętała momentu swoich narodzin. Jednak śmiertelnicy, którzy żyli ledwie mgnienie oka potrafili rzucić jej w twarz wyzwanie. Te małe, słabe istoty miały odwagę sięgać po wiedzę i potęgę dla nich nie przeznaczoną. I niekiedy im się udawało. Byli śmiertelni, którzy osiągali boskość i tacy, których poświęcenie zmieniało werdykt kości Losu.

A rodzina tej dziewczyny… Ona była wyjątkowa i nie chodziło tu tylko o niezwykłość dziedziczenia. Od kiedy jej pierwsi członkowie zawiązali rytuał krwi spotykała ich wszędzie. Tam, gdzie historia zmieniała kierunek zawsze ktoś z tego rodu był obecny, aby do tej zmiany przyłożyć rękę. Generałowie, doradcy, wojownicy, magowie… Specjaliści nauk wszelakich, którzy swoja wiedzą zmieniali świat na lepsze. Ród o niciach życia grubszych niż jakikolwiek inny.

Tak… obserwowała ich przez cały ten czas. Widziała, jak poświęcali się w imię śmiertelnych idei. Choćby i niecały rok temu podczas tego wybuchu ,który nazwali Błyskiem. Wtedy to jeden z nich poświęcił swoje ciało i duszę, aby zatrzymać to upiorne światło. Jak płatek śniegu, który postanowił zatrzymać lawinę… Ale czy gdyby nie poświęcenie tego jednego maga w Bolgorii byliby jeszcze żywi? Nie wiedziała. Brakło jej wiedzy i determinacji, aby takową zdobyć.

Upór- to szczerze podziwiała w śmiertelnikach. Żyli tak krótko i dzięki temu rodziło się w nich pragnienie zdobycia jak najwięcej. To nie była ona- praktycznie wieczny byt, który mógł zawsze powiedzieć „mam jeszcze czas”.
Postępowanie tych istot zaraziło ją niezwykłym pytaniem: co by zrobiła, gdyby nagle dano jej własne, śmiertelne życie? Nie wiedziała i tego, choć bardzo chciała. Gdyby umiała nazwać uczucie nią targające, to powiedziałaby, że dręczy ją głód. Pragnienie życia, którego nigdy nie zaznała.

Wyrwała się z zamyślenia. Jaskinia, w której miał leże potwór została wybrana nie przez przypadek. Nikt z żywych już o niej nie słyszał. Nie miała nawet pewności, czy choć połowa bóstw pamięta o tym miejscu. Stary, drewniany ołtarz krwawego boga przez który swego czasu przepłynęły rzeki krwi. Ośrodek kultu, który przez kilka setek lat terroryzował tą część świata. Grabia widziała wyraźnie, jak setki młodych ciał było składanych w ofierze, a ich duchy więzione w tym relikcie.
Potem pojawiło się to ziarno, które zaczęło kiełkować i żywić energią tych dusz. Które wtłaczało je w tkanki, aby móc tworzyć życie z nienaturalnej materii. Teraz kapłan z pomocą swojego boga zniszczył do końca tą tkankę i ruszył dalej w poszukiwaniu ziaren.

Przedstawienie nie zostało jednak zakończone. Skały podziwiają jeszcze jedną aktorkę.

Zdeformowana postać wyszła na środek komnaty i podniosła swoje okaleczone dłonie. Gdyby ktoś był w środku usłyszałby tysiące szeptów, które właśnie się uwolniły. Poczułby jak rozgorzała bitwa o ten rząd dusz. Ujrzałby wręcz namacalną wściekłość Beliara i złość Karakasa, kiedy Grabia zrywała macki i łańcuchy wiążące umarłych. Strażniczka porządku miała moc i prawo tak zrobić. Ci ludzie nie będą już więcej kartą przetargową w wojnie między bogami, żaden z nich nie stanie się już Świadomym, ani niczym innym.

Połamane palce wskazały świetlistą ścieżkę do lepszego świata, gdzie nie ma bólu i niesprawiedliwości. Do miejsca, gdzie każda istota będzie mogła żyć jak chce, bez przymusu i boskich nakazów. Gdzie i kiedyś uda się Grabia.

W to przynajmniej wierzyła kulawa Śmierć.

Faust272 - 2013-05-30, 19:52

Thor próbował zawiązać nowy portal, ale nie mógł. Coś blokowało. Obecność podobnego portalu do Podmroku w Kopalni generowało interferencje wykrzywiające działanie portalu. Jeżeli chcą się udać do Podmroku, muszę naprawić, albo zlikwidować już istniejący portal do Podmroku, który jest w Kopalni.

Kiro zeżarł Odłamek. Zaczął buczeć i skrzywił się. Coś się z nim działo. Po chwili wygiął się wydając z siebie waleczny wrzask. Jego oczy zalśniły i zaczęły płonąć demonicznym ogniem. Moc Kiro uległa zwiększeniu pod wpływem zjedzonych Odłamków.

Kalkstein - 2013-05-30, 20:19

Ten mały chowaniec zjadł odłamek komunikacyjny i zaczął błyskać z oczu niczym latarnia. Na początku była zdziwiona, a potem zauważyła, że ten stworek się po prostu cieszy. Thor z kolei miał spore problemy. Raz za razem próbował użyć swoich kamyczków, aby utworzyć przejście, ale coś mu się nie udawało. O brak wiedzy raczej by go nie posądzała, więc najpewniej coś mu uniemożliwia dopełnienia rytuału.
-Wiesz, to na nic. Twoje ciało za jakiś czas zacznie się rozkładać, to z karteczką będzie działało może jeszcze godzinę jak dobrze pójdzie, a ja po całym zajściu mogę mieć praktycznie w każdej chwili bunt na pokładzie. Powinnam jednak wytrzymać jeszcze jakieś dwie godzinki.

-Jakoś tutaj przybyłeś, a więc możesz i powrócić. Mów co mam zrobić i idę prosto do Niny. Jeszcze mogę.

Ta... Uwalona śluzem, śmierdząca i bosa na jedną nogę. Tylko fartuch był jak spod igły. Czarny jak noc obszyta srebrną nicią gwiazd- jej narzędzie pracy i tarcza. Kiedyś chciała wiedzieć, czym impregnował go ojciec, że miała na sobie ubiór niereagujący na kwasy i jednocześnie chyba niemożliwy do zabrudzenia. Teraz, poznawszy nieco słowo moralność nie była już taka chętna do zdobycia tej wiedzy.

kastyl - 2013-05-30, 23:38

- Cholera, nie jestem w stanie utworzyć kolejnego portalu. Istniejący zbyt mocno zaburza przestrzeń. Możemy albo udać się do obecnego, albo nie wiem co. Ja wa każdym razie muszę udać się do Podmroku, albo uzupełnić osocze w swojej krwi. Chociarz poczekaj, mam pewien pomysł. -
Thor po raz kolejny skupił się na magii Odłamków. Tym razem jednak spróbował "podłączyć" dodatkowe wejście portalu, do istniejącego. Stworzył tamten portal, więc nie powinien mieć większych trudności z wykonaniem tego zadania.
Tellan wyszedł z ciała i przeniósł się do komnaty portalowej. Ciężko mu było pokonać opór związany z odległością od ciała, ale przełamał go. Przyjrzał się dokładniej portalowi i znalazł kilka niedoskonałości w utworzonym zaklęciu. Wiedział teraz trochę więcej, głównie dlatego, że lepiej zrozumiał słowa zawarte w księdze. Do tego miał jeden czy dwa dodatkowe pomysły. Wpierw poprawił cel podróży i zasilanie portalu, łącząc je ze źródłem moce w komnacie portalowej w Podmieście, następnie ustabilizował sam portal. Wyrównał wahania mocy pomiędzy wejściem i wyjściem z niego. Pod koniec podłączył dodatkową "nitkę" która służyła tylko za wejście, do tego dał jej wyznaczony zasób mocy, po którym powinna zniknąć. Wejście tej nitki ustawił w miejscu, gdzie aktualnie przebywało jego ciało.

Kalkstein - 2013-05-31, 00:35

Więc w tym mieście działa pełnoprawny portal do innego świata. Do tej pory wyobrażała sobie to raczej jako wyrwę między światami podobną do tej, jaka powstaje przy przywołaniach. Pierwszy raz zobaczy portal! Czyż to nie fascynujące? Była tak podekscytowana, że niemal nie zauważyła głuchego łupnięcia demoniego cielska o podłoże.

Spojrzała zmysłem magii na to, co robi Świadomy. Błękitna magia Odłamków kształtowana przez szkarłatne dłonie tworzyła nić... z czymś. Nie wiedziała dokąd może prowadzić połączenie, ale podejrzewała, że ma to związek z portalem. To miałoby sens- po co budować kolejne drzwi, jak możemy użyć już posiadanych? Czekała na rezultat.

Faust272 - 2013-05-31, 19:42

Thor naciągnął osnowę rzeczywistości. Tak. Manipulacja już obecną energią jest już banalnym zabiegiem. Wiedział gdzie jest portal, wiedział jak on działa, wiedział co trzeba, by zawiązać energię Odłamka by wykonać rezonans z Portalem.

Udało mu się.

Raven już się zastanawiała, czy nie za długo Thor jest bezwładny, gdy nagle buchnęło energią uwolnioną z Odłamka i wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu w niewielkim promieniu od zastępczego ciała Tellana zostali przeniesieni do PORTALU W KOPALNI


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group