End of Days

Slumsy - Uliczki

Faust272 - 2010-01-30, 20:00
Temat postu: Uliczki
Slumsy to jedna z nowszych dzielnic znajdująca się poza murami miasta. Nie działa tam Straż Miejska, nie zbiera się tam podatków. Planuje tam całkowita dezorganizacja. Slumsy są pełne wszelkich mend i meneli, cała dzielnica zawiera w sobie ponad 80% całego marginesu społecznego miasta. Powstała na skutek przeludnienia, kiedy różnego rodzaju obywatele Imperium, głównie wieśniacy, zostali pozbawieni domu przez orki i nieumarłych. Wszyscy Ci ludzie migrowali do Akili w poszukiwaniu nowego domu. Jakież ich było rozczarowanie, kiedy nawet tutaj go nie znaleźli.

Dlaczego Cesarzowa pozwala na istnienie czegoś takiego? Ano nie jest możliwe osiedlenie wszystkich w mieście, po prostu brak miejsca. Nie można też zostawić ich samopas, gdyż szybko przekształciliby się w bandy łupiące podróżnych na szlakach i traktach. Dlatego Cesarzowa nie ingerowała. Powoli rosły rozpadające się domki, które razem przypominały duże gruzowisko. Ludzie przywiązywali się do mieszkań w Slumsach, co zniechęcało ich od kradzieży i pozwalało im w przyszłości zapracować na lepsze życie w mieście.

***

Uliczki Slumsów jak zwykle były brudne i mokre. Nikt szanujący siebie i cieszący się jakąś reputacją nie zaglądał tutaj. Uliczki pozbawione kanalizacji pełne był nieczystości, brudu, a nawet krwi i fragmentów organów. Naprawdę, świetne miejsce dla kogoś kto chce się tutaj ukryć. Czasami Straż Miejska robiła najazdy i czyściła dzielnice z przestępczości, lecz to nie zniechęcało nikogo.

Cały czas coś tutaj się działo. To ktoś kogoś zaczepi, to gdzieś trwa bójka, o! właśnie kogoś okradli. Nie było tutaj oni odrobiny prawości, za to po ulicach włóczyły się watahy żebraków.

Altaris - 2010-01-31, 07:09

Parys ruszył do Slumsów i jego oczom ukazały się ohydne widoki Uliczek w Slumsach... Elf splunął na ziemię jak to właściwie nie miał w zwyczaju:
-Miej ich w opiece Panie, by nie cierpieli gdy będą ginąć... - powiedział Parys widząc te zbiorowiska żebraków. Co chwila się odwracał i rozglądał. Szedł taką drogą że można było co chwila skręcić w inną uliczkę. Nie chciał pójść do ślepego uliczka z odciętą drogą powrotną. Rozglądał się tylko po cuchnących kątach i zakamarkach ulic i uliczek. Na szare, często zniszczone domy oraz na dziwnie leżące w niektórych miejscach śmieci z dziwnymi substancjami o których pochodzeniu nikt nie miał wiedzy.

Faust272 - 2010-01-31, 19:15

Parys łaził po Slumsach be celu. Początkowo nikt nie zwracał na niego większej uwagi, ale po minucie rozszedł się szept: elf.

Ludzie poznawszy rasy przybyłego zaczęli przyglądać mu się z zainteresowaniem ale i też z zawiścią i dyskryminacją. Parys zauważył, że w Slumsach nie ma ani jednego krasnoluda, ani jednego elfa. Żadnych innych ras oprócz ludzkiej. Elf czuł się zaniepokojony, swoją obecnocścią zwracał uwagę wielu ludzi. Niektórzy zaczeli się do niego szczerzyć i pokzaywać noże i sztylety, lecz elf nie pozwalał osaczyć się w jakieś ślepej uliczce.

Po 5 minutach ludzka ciekawość wygasła i kilku rzezimieszków zaczęło zwracać uwagę elfa mówiąc do niego między innymi:

- Hej Ty!
- Chcesz coś kupić?
- Psss, mam dobry towar.

Również żebracy powoli zaczęli się do niego przyzwyczajać i błagać go jałomużnę.

Altaris - 2010-01-31, 19:53

Parys stanął na środku uliczki, jednak przy jakimś zakręcie na jakąś zaczepkę odwrócił się tylko srogo patrząc surowo na jednego i łapiąc za rękojeść miecza. Jednak po chwili poszedł dalej w poszukiwaniu owych "porywaczy". Wiedział, że jak dłużej tu zabawi może go spotkać coś przykrego... Taka "niespodzianka" zza zakrętu. Rozglądał się tylko i nasłuchiwał dalej krążąc. Nie chciał nadal wejść w jakiś zaułek bo dosłownie czuł jak gdzieś z tyłu czeka na taką okazję. Pozostawał więc czujny... Jednak w tej sytuacji mógł powiedzieć tylko jedno...
-Oby nie spotkało mnie coś, co będzie wykraczać za wszelkie granice ludzkiego myślenia...

Faust272 - 2010-01-31, 20:21

Niestety nie mógł znaleźć "porywaczy". W końcu nie wiedział jak wyglądają. Nikt także jak na złość nie porywał dzieci przed jego oczami tak, żeby mógł to zauważyć. Cholerny świat, na czym on stoi.

Napięcie powoli rosło. Widać było, że mieszkańcy Slumsów powoli stają się zniechęceni widokiem elfa.

Altaris - 2010-01-31, 20:26

-Jeszcze chwila i mnie pozabijają... - skomentował to Parys patrząc czy gdzieś nie zbliża się jakiś łajdak z zamiarem ograbienia go... Ale niby z czego jak nic nie miał? Elf tylko spojrzał się po boku szukając kogoś kto miałby jakąś szatę bądź kogoś kto przechodził poważnie przez to miejsce widocznie do konkretnego celu i miejsca. Wyglądający tak człowiek powinien przynajmniej mieć tu jakieś interesy, bądź coś do zrobienia.
-Jak tam nasze tyły, zbliżają się? - zapytał cicho Parys modląc się po cichu w myślach...
Wielki Obalianie, Panie Światłości. Niech przez Ciebie i do Ciebie trafią moje modły do Władcy. Lecz nie będąc godzien również Ciebie, chcę składać me słowa prosto w Twoim kierunku. Chcę być Tobie zawsze wierny, Panie mój, miłosierny... Elf czuł, że zaraz miecz będzie mógł zaistnieć w akcji.

Faust272 - 2010-01-31, 22:31

Jedynymi obecnymi tutaj ludźmi byli żebracy, czasami kobiety z koszykami lub dziećmi, ale zdecydowana większość to byli mieszkańcy lub rzezimieszki w zwykłych szatach, zwykłych skórzniach, mających zwykłe ostre noże i zawistne spojrzenie.
Altaris - 2010-02-01, 06:34

Parys już był lekko znudzony i czuł nadchodzące napięcie. Zlustrował panoramę Slumsów jeszcze raz i podążył za jedną kobietą z dzieckiem utrzymując stosunkowo średnią odległość. Nie zapominał także o czających się wszędzie łajdakach myślących jedynie o jego sakiewce. Jego oczy manewrowały to tu, to tam. W sercu zaś czuł normalne bicie, jednak takie inne bicie.
Faust272 - 2010-02-01, 12:20

Parys szedł za jedną z kobiet z dzieckiem. Kobieta przyspieszyła kroku i zniknęła w jakimś domu, więc Parsifal dalej szwendał się po mieście. Mijał właśnie grupę mieszczuchów, gdy jeden z nich uderzył go pięścią w twarz. Nim się zorientował, ktoś podciął mu nogi kopniakiem, a inni uderzył go czymś twardym w kręgosłup. Upadł na ziemie. Ostatnim co zobaczył był metalowy łon szybko zbliżający się do jego czoła. Potem nastąpiła ciemność.

***

Parys obudził się. Leżał w rynsztoku zanurzony w jakieś kałuży wypełnionej moczem, fekaliami i stęchłą wodą. Czół okropny ból pulsujący w głowie, plecach i nogach. Jego ubranie było w nieładzie. Spodnie spadły mu do połowy ud, jego koszula była porwana w kilku miejscach i leżała koło niego wraz z kubrakiem i resztą odzieży. Niestety, został okradziony.

Ukradziono Tobie:
dwuręczny miecz Zweihander
pochwę do miecza
muszkiet
pistolet skałkowy
skórzaną zbroję gdzieniegdzie utwardzaną metalem
pas z klamrą rodu Białego Kruka
wytrzymałe, eleganckie szelki;
1 sztuka złota
13 sztuk srebra
5 sztuk miedzi w mieszku
skórzana torba przy pasie sznurowana rzemieniami
kubek
dwa jabłka owinięte w lnianą chustę
bandaż
2 agrafki

Altaris - 2010-02-01, 17:24

Parys uniósł się na rękach sprawdzając czy ma przy pasie miecz... Niestety, nie znalazł go. W pobrudzonym ubraniu które było w niektórych miejscach i podarte leżał tak wsparty na rękach. Nie miał opisu swych uczuć. W sercu i jego duszy zapadła czarna pustka. Po jego żyłach przeszła inna fala krwi niż zwykle... Dawna krew... Oczy skierowane nadal ku ziemi nie wyrażały żadnego uczucia. Bądź był to strach? Jego życiowy cel, symbol wiary, religii, przeszłości i jego przyszłości został utracony. Podniósł się rozglądając po bokach miejsca w którym się obudził i poprawił podniszczone ubranie. Przynajmniej teraz wygląda jak inni. Oparł się o obskurny, szary mur i rozglądał się na boki wychodząc na jakąś ulicę. Spojrzał tylko po innych ludziach i znów spuścił wzrok. Prawdopodobnie nie wpuszczą go do Nowego Miasta, więc pozostał tu. Usiadł pod jedną ze ścian i kucając rozglądał po przechodniach.
-Nie... Wszystko inne... Ale nie to... Nie Zweihander... Dlaczego On... - powtarzał w myślach elf a do oczu dochodziły łzy, jednak zostały powstrzymane. Wojownik spojrzał na panoramę Slumsów i wstał idąc ulicą w poszukiwaniu czegoś, czego nigdy nie było i nie będzie... Sensu nowego życia. Jedyne co mu zostało to wiara... Oczy nabrały znów dumy a jego duszę rozjaśniło jasne światło Obaliana. Serce znów zaczęło bić a w krwi i w ciele powstałą dawna siła.
-Odzyskam miecz i zostanę Twym sługą Obalianie... Miej ich w opiece Panie, by nie cierpieli gdy będą ginąć... Bo nie będę oszczędzał by odzyskać mojego miecza... - powiedział nie tracąc nadziei i spojrzał się głęboko w niebo.
Marzenie o czymś nieprawdopodobnym ma swoją nazwę. Nazywamy je nadzieją.
W jego myślach teraz nie ukazywały się wizje i rozmowy Opiekuna. Teraz mógł zauważyć, że jego myśli były rozświecone. Jasne smugi światła otaczały go gdy on szedł przez bezkresną, białą przestrzeń. Idąc tak napotykał pojedyncze pomniki, srogo patrzących ludzi w zbrojach i z niespotykanymi na co dzień mieczami... W tym momencie elf upadł na bruk podtrzymując się jedną ręką. W myślach szedł jednak dalej... Mijał kolejnych ludzi... Aż w końcu dotarł do pewnego większego pomnika który przedstawiał jakiegoś paladyna. Obok stała dwójka elfów, jeden był ponad dwu metrowy i obaj trzymali coś podobnego, lecz innej wielkości i kształtu... Trzymali własne Zweihandery. To dało mu siłę by iść dalej... Wstał i ruszył...

Faust272 - 2010-02-03, 20:07

Kiedy Parys wstał, z ziemi rozległo się znajome narzekanie.

- Nosz kurwa jego jebana w dupę mać!!! Ty to jednak jesteś debilem z urodzenia i z wyboru. Nie wiem czy to dlatego, że ktoś ci worek kamieni na łeb upuścił, albo pieprznął łopatą w ciemię, ale wiem, że Twój kretynizm dotarł już do granic pojmowania.

- Dobrze, że kurwa znam jeszcze kilka sztuczek, inaczej skończyłbym jeszcze gorzej niż teraz. Bierz dupę w troki i do roboty imbecylu!

Zweihander leżał na ziemi w błocie przybrawszy formę prostego zardzewiałego miecza.

Parys będzie musiał do listy zakupów dołożyć jakiś pas i pochwę.

Altaris - 2010-02-03, 20:42

-Siedź cicho, nie zdążyłem zareagować... Kiedyś tutaj wrócę... - skomentował Parys.
-W takim stanie nie wpuszczą mnie nawet do Nowego Miasta, trzeba tutaj na trochę zostać... - powiedział z rezygnacją elf, wstając podparty rękoma.
Tak, w końcu tutaj wrócę i popamiętają rękę Obaliana...
Wstał poprawiając ubranie i wyszedł na główną uliczkę. Teraz nie powinien być zainteresowaniem tych łotrów. Po prostu poszedł uliczkami szukając czegoś, co by go zainteresowało. Mianowicie jakiejś bójki, albo posiadaczy jego ekwipunku.

Faust272 - 2010-02-03, 21:26

- Debilu, tutaj nawet zardzewiały śmieć się liczy! Wynoś się sta póki jeszcze dychasz! Tutaj zabiliby Cię za samo to, że jesteś elfem! Tylko to, że się na Tobie wzbogacili uratowało Cię od śmierci.
Altaris - 2010-02-04, 08:13

Parys zrobił grymas zatrzymując się. Poprawił ubranie i najkrótszą drogą ruszył z tego miejsca.
-No ale powiedz mi, jeżeli nie tutaj... To gdzie mam szukać... - namyślał się elf trzymając Zweihandera za rękojeść i wychodząc szybko ze Slumsów. Teraz jego oczy biegały od jednej strony ulicy do drugiej. Przez ciało przeszedł dreszcz a żyły wypełniła normalna krew. W oczach było widać myślenie, jednak decyzja podjęta. Czas na Stare Centrum...

Faust272 - 2010-05-09, 14:18

Parys i nieznajomy "handlarz" dotarli w końcu do slumsów.

Zaciekawiony mężczyzna znowu odwrócił się w stronę Parysa.

- Nadążasz, Panie?

Rzucił z uśmiechem.

Altaris - 2010-05-11, 06:58

-Nadążam, o mnie się nie martw... - powiedział powtarzając słowa owego handlarza. Rozejrzał się na boki i cicho wciągnął trochę nieświeżego powietrza, bo nie wiedział, czy tam może być bardziej świeże. Cicho podążał za swoim przewodnikiem dalej, trzymając dłoń na rękojeści swojego miecza.


Niedługo będą ładniejsze i staranniejsze posty, gdy będę miał czas...

Avenker - 2010-08-19, 00:26

Sharin wraz z Natariel wkroczyli do slumsów. Półelf czuł na sobie spojrzenia leżących w brudzie żuli. W końcu razem z elfką podszedł do jakiegoś samotnego mężczyzny i kopnął go, by ten się obudził.
- Widziałeś tu kogoś podejrzanego? - spytał się.

Carl - 2010-08-19, 00:34

Bród, smród i ubóstwo slumsów były wyczuwalne w całej ponurej okolicy. Brak jakiejkolwiek straży mógł budzić niepokój prostych przechodniów, jednak tym razem w dzielnicy pojawiła się dwójka doświadczonych magów, którzy nie mieli powodów do większych zmartwień.

Jako, że Natariel miała jedynie nadzorować pracę Sharina, postanowiła na razie nie ingerować w jego działania. Wolała jednak mieć pewność co do okolicy za ich plecami. Tutaj nigdy niczego nie można być pewnym.
Elfka skupiła się, po czym spróbowała podobnie jak wcześniej wykryć energie życiowe znajdujące się na ulicy. W Velenie było to całkiem przydatne, może i teraz pozwoli jej poczuć się nieco bardziej pewnie z powodu możliwości przeczucia ewentualnego zagrożenia. Miała nadzieję, że nie wykryje żadnych podejrzanych ruchów.

Vanilla - 2010-08-19, 00:37

Leżeli sobie spokojnie trzej Żulowie.

-Mmoże czegoś? - mruknęli do pary która ukazała się im na widoku - A jaka dyftyngowana bez ręki.. Rzuci sobie jednego...

Natariel stwierdziła że Żule są żywi.

Avenker - 2010-08-19, 00:43

- Kurwa. Widzieliście tutaj kogoś lepiej ubranego? Kogoś kogo widok w slumsach nie jest czymś normalnym? Zastanówcie się. - odparł Sharin sięgając po sakwę ze złotem i brzęcząc nią.
Vanilla - 2010-08-19, 00:49

-Pewnie. Chociażby Pana szanofnefo. Może troszku na plyn Pan da?
Avenker - 2010-08-19, 00:50

- Może troszku fięcej pofiecie? Ftedy na pefno dam.
Vanilla - 2010-08-19, 00:51

-No, jakieś magi, straszniki czasem... A pan już po flaszuni fidzę - mówiąc to szeroko ziewnął.
Avenker - 2010-08-19, 00:52

- Oszywiscie. A jakiesz to magi fidzialeś tutej?
Vanilla - 2010-08-19, 00:59

-A różne psze pana, różne te magi, ale to nie wim. To jak z tymi dropnymi?
Avenker - 2010-08-19, 01:00

- A gzie takich magof znajde? - powiedział Sharin sięgając do sakwy.
Vanilla - 2010-08-19, 01:24

-Nie mm pojęcia.


Pffff... Ha ha ha ha! Heh, nie mogę :D

Vanilla - 2010-08-20, 16:59

Nagle zza winkla wyszli dwaj mężczyźni. Podeszli do Sharina i Natariel, oraz do Żuli, i rzucili szybką propozycję
-Tajne zaklęcie do sprzedania! Chodźcie z nami.

Carl - 2010-08-20, 21:43

-Jakie zaklęcia? - zapytała natychmiast, chociaż wątpiła, że się czegokolwiek dowie.
Vanilla - 2010-08-20, 21:45

-Wykradzione cesarskim badaczom - mruknął jeden - chodźcie, pokażemy wam - wykonali kilka kroków w stronę alejki.
Carl - 2010-08-20, 21:54

To było ciekawe. Aż nazbyt. Nie zważając na ewentualne konsekwencje Natariel bez wahania chwyciła Avenkera, po czym pociągnęła go w kierunku alei.
Vanilla - 2010-08-20, 22:20

Tuż po wejściu do alejki mężczyźni stanęli za nimi i wyciągnęli broń, pchając ich wgłąb. Stało tam dwóch osobników, którzy rzucili jakiś czar, zarówno na Sharina jak i na Natariel.

-Ruszać się, dalej! - rzucił jeden z "sprzedawców".

Carl - 2010-08-20, 22:24

Natariel nienawidziła takich sytuacji. Wraz z Sharinem wystawili się na działanie zaklęcia, którego efekt podejrzewała. W takiej sytuacji będzie trzeba grać na zwłokę. Powolnym krokiem ruszyła dalej.
Avenker - 2010-08-20, 23:10

Kurwa, pomyślał Sharin. Jak mógł wpaść w taką głupią zasadzkę. Miał pewne podejrzenia, co to za czar, więc na razie musiał ich słuchać. Tak więc posłusznie ruszył się za Natariel.
Vanilla - 2010-08-21, 00:08

Gdy weszli nieco bliżej w alejkę, facet rzucił:
-Oddawać rzeczy! Ale bez jaj, z nami, tak zwanymi buntownikami nie ma żartów, cesarskie świnie!

Avenker - 2010-08-21, 00:25

- Że niby my pracujemy dla Cesarzowej? - zaśmiał się Sharin. - Nigdy w życiu.
Vanilla - 2010-08-21, 00:26

-Dawaj rzeczy, ciołku - powiedział człowiek, podtykając mu miecz pod szyję.
Avenker - 2010-08-21, 00:29

- I wy buntownikami jesteście? Swoich okradacie? - warknął półelf.
Vanilla - 2010-08-21, 00:29

-Sraj się, swoich, kurwo. Dawaj teraz albo... - miecz nieco zagłębił się w szyję półelfa, który uczuł niewielki ból.
Avenker - 2010-08-21, 00:34

- Spokojnie. - odparł Sharin lekko odpychając miecz od szyi. - Co ode mnie chce? Te kilka sztuk srebra które mam? A może linę albo pochodnię?
Carl - 2010-08-21, 00:45

-Gdybyśmy byli cesarscy, nie lecielibyśmy za zaklęciami wykradzionymi cesarskim, a wyciągnęlibyśmy je od nich samych. To chyba logiczne.
Vanilla - 2010-08-21, 01:09

-Rzucać torby! Już! - mówiąc to człowiek odciął Sharinowi torbę i rzucił drugiemu do przeszukania.
Carl - 2010-08-21, 01:13

- Uwaga, za wami! - krzyknęła wskazując palcem na odległy punkt.
Vanilla - 2010-08-21, 01:14

-Hehe, nie takie rzeczy z nami, dzieweczko - odrzekł jeden z magów i zaczął zbliżać się do elfki z podejrzanym uśmiechem...
Avenker - 2010-08-21, 01:22

- Nie tak szybko. - Sharin skoncentrował się i już chciał wystrzelić Falę, gdy poczuł blokadę. To pewnie to zaklęcie. Sharin maksymalnie skoncentrował się i niemal całą swoją energią uderzył w czar, próbując go przełamać. Gdy tylko mu się uda, wykorzystując to, że mężczyzna za nim na chwilę odwrócił od niego uwagę, rzucając jego torbę, półelf z całej siły walnął go w brzuch i poprawił kopniakiem w jaja. Następnie wykrzykując zaklęcie wystrzelił w stronę dwóch magów z przodu zaklęcie Fali. Gdy tylko wystrzeli zaklęcie Sharin sięgnie po sztylet i rzuci się na mężczyznę koło Natariel, próbując mu wbić sztylet najlepiej w twarz.
Vanilla - 2010-08-21, 01:24

Uczciwszy uszy, JEB JEB PIZD PIZD OMGWTFLOL

Magowie spektakularnie odlecieli na dystans jakichś czterdziestu metrów, a rąbnięcie było wręcz cudownie głośne.

Człowiek zblokował cios Sharina i wytrącił mu sztylet, który wylądowął jakieś trzy metry od niego. Ludzie z tyłu podstawiwszy nogę Sharinowi i Natariel, wywrócili ich. Usłyszeć dało się jak drugi człowiek wyciąga miecz.

-Co to kurwa było?

Avenker - 2010-08-21, 01:26

- Nie dotykaj mnie, bo to powtórze. - odparł Sharin.
Vanilla - 2010-08-21, 01:29

Nie byli w stanie widzieć co robili mężczyźni, ale po chwili torba Sharina wylądowała pięć metrów za nim. Teraz drugi mężczyzna podchodził do Natariel, próbując odebrać jej torbe...
Avenker - 2010-08-21, 01:33

Sharin obrucił się na plecy. Sprawdził czy ma jakieś szanse, by rzucić się po sztylet albo kopniakiem obalić stojącego nad nim przeciwnika.
Vanilla - 2010-08-21, 01:35

Sharin obrócił się na brzuch i dostał bolesnego kopniaka w brzuch. Następny kopniak spowodował że na chwilę ciemno zrobiło mu się przed oczami.

Drugi człowiek odebrał sakwę Natariel i począł ją przeszukiwać. Nie pilnował elfki...

Carl - 2010-08-21, 01:57

Elfka była pozbawiona zarówno komponentów, jak i swojej magii. Musiała liczyć na bardziej tradycyjne środki.

Jako, że nie była pilnowana, chwyciła za trzymający się pod suknią na rzemieniu sztylet, wyciągnęła go z małej pochewki, po czym rzuciła się w stronę zajętego poszukiwaniem pieniędzy bandytę w celu dźgnięcia go w brzuch.

Avenker - 2010-08-21, 02:01

Sharin zdołał pokonać ból, gdy zobaczył, że Natariel rzuca się na napastnika. Półelf odczekał chwilę, żeby mężczyzna nad nim zwrócił na nią uwagę, i z całej siły kopnie go w jaja.
Vanilla - 2010-08-22, 15:48

Widząc że elfka podrywa się drugi człowiek zamachnął się mieczem, raniąc ją w rękę. Syknęła z bólu i wypuściła sztylet. W tym momencie zerwał się Sharin. On też przyjął ranę na rękę, jednak człowiek nie miał tyle czasu się zamachnąć, i oberwał prosto w twarz. Zdekoncentrowany, przyjął też cios na krocze.

-O kurwa - powiedział drugi i zaczął uciekać z torbą.

Carl - 2010-08-22, 16:11

- Zajmij się uciekającym!

Ciężka sytuacja. Sami sobie nie poradzą, jednak to nie było konieczne. Razem z nimi do Akilii przybyły także artefakty Veleńczyków, które znajdowały się zapewne w rękach cesarskich! Natariel natychmiast chwyciła amulet, po czym wysłała komunikat.
Przysłać posiłki, kilku buntowników w slumsach
Następnie przekaże także lokalizację miejsca.

Vanilla - 2010-08-22, 17:52

Na kanale cisza.
Faust272 - 2010-08-22, 19:02

Błysk fioletowego światła. Uciekający buntownik zapadł się pod ziemie, po prostu zniknął.

Chwilę potem w zaułku zmaterializował się niewielki portal z Podmroku, z którego wyszedł potężny, nieumarły szkielet ubrany w czarną, kolczastą zbroję. Stanął przed Sharinem i Natariel trzymając w prawej, kościanej dłoni szyję jednego buntownika, a pod jego lewą nogą leżał kolejny buntownik.

Magowie natychmiast rozpoznali, że portal był specjalnie maskowany, tak by nikt nie mógł go wykryć w promieniu dalszym niż półtora metra. Sama zbroja Świadomego była zrobiona z rudy runicznej tak przerobionej, by ukrywała manę wszystkich w promieniu 6 metrów, natomiast każdy wewnątrz tego kręgu mógł zlokalizować siebie nawzajem.

Świadomy wyciągnął długi sztylet o falistym ostrzu z żyłką purpurowego metalu biegnącą przez całe ostrze i wbił w przytrzymywaną szyję buntownika aż po rękojeść tak, by ostrze zagłębiło się od gardło wzdłuż klatki piersiowej aż do serca. Buntownik chciał krzyczeć, lecz krew i jakaś czarna maź zalała mu gardło wypływając gęstą strugą z ust. Oczy wywróciły się białkami na zewnątrz, a skóra zszarzałą momentalnie.

Po wchłonięciu energii życia pierwszego buntownika lisz wbił sztylet w ucho drugiego, który leżał przyciśnięty pod lewą stopą Świadomego zakutego w czarną zbroję. Ciało wygięło się nienaturalnie prawie pod kątem 100 stopni, by potem głucho opaść na ziemi nieruchomo.

Świadomy zdjął nogę z martwego truchłą i wyprostował się rzucając zaklęcie bariery na całą uliczkę, by nikt nie mógł im przeszkodzić. Wszystkim w pobliżu nagle ta uliczka wydawała się tak brudna i cuchnąca, że wejście tam było ostatnią rzeczą, jaką chcieli teraz zrobić.

- Mamy problem - usłyszała w głowie przekaz telepatyczny Świadomego. Nieumarły jak zwykle, nie wyrażał emocji swoim zachowaniem ani twarzą, w końcu była to czysta czaszka bez mięśni. Jednak Natariel wyczuwała w przekazie poruszenie, a nawet zaniepokojenie, czy nawet... strach.

Carl - 2010-08-22, 19:32

Świadomy. Nie minęło wiele czasu od ostatniego spotkania z tą nieumarłą rasą, jednak zdawało się jej, że były to całe wieki. Nie rozpoznała przybysza, ba! Zdawał się być zupełnie innym od tych, których przyjemność miała poznać. Tamci nie zaatakowaliby mających szansę na przeżycie ludzi w celu ustabilizowania swojej egzystencji na planie materialnym.

Tutaj musiało chodzić o coś ważnego. Tak ważnego, że Świadomy był w stanie złamać swoje postanowienie. Miała nadzieję, że ta sprawa nie będzie dotyczyła jej osobiście.

- Zdecydowanie. Najwyżsi kapłani Angrogha z tego planu zginęli tuż przed tym, jak otworzyłam portal przed miastem. Jestem jednak pewna, że możecie liczyć na pomoc Cesarzowej. Z czym przybywasz?

Faust272 - 2010-08-22, 19:50

Nie otworzyłaś portalu przed Akilą. Aktywowałaś kryształ portalowy, ale Świadomi i bramy do Podmroku nie pojawiły się.

- Nie możemy liczyć na pomoc Cesarzowej. Nie otworzyliśmy portali na obrzeżach miasta ze względu właśnie na nią. Zagłada kapłanów Angrogha jest potężnym ciosem, dziwię się zresztą, że mogli egzystować w pobliżu tego monstrum w mieście.

Natariel słyszała myśli Świadomego, ale Sharin nie. Mag ze dziwieniem obserwował rozmawiającą elfkę do zupełnie nieruchomego i nie wydającego z siebie żadnego głosu Świadomego.

Carl - 2010-08-22, 19:57

- Monstrum? Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała, chociaż spodziewała się kogo ma na myśli. Ciekawość jednak popychała ją do przodu, aby dalej drążyć niezwykły temat.
Faust272 - 2010-08-22, 21:53

- Nie mogę tutaj rozmawiać. Moc z tych ludzi - wskazał na buntowników - jest za mała by utrzymać mnie i barierę. Zabierz mnie tam, gdzie nie będzie Beliara i będzie kapłan dobrego bóstwa.

Świadomy wskoczył w portal, którym przyszedł. Portal, Świadomy i bariera znikły. Nikt nie wiedział co się tutaj dzieje, ale na pewno Cesarzowej nie mogło umknąć nagłe niknięcie Natariel i nagłe jej pojawienie się po minucie. Chociaż jej nieobecność trwała około minuty, istnieje 75% prawdopodobieństwo, że wywiad tego nie zauważy. No ale w końcu się wyda, w końcu para buntowników wewnątrz Akili jest dosyć ważnym wydarzeniem. Poza tym coś i tak tu śmierdzi i nie są to slumsy, a raczej prawdziwa tożsamość napastników.

Tam gdzie nie ma Beliara...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group