End of Days

Archiwa - Quest Carla, Zandalora i Avenkera w Katakumbach

Matiddd - 2009-02-05, 18:10

Hobbit, przed wejściem do środka, nazbierał tyle kamieni, ile mógł. Zapakował je w kieszenie, by jak coś posłużyły mu za broń. W dzieciństwie uwielbiał rzucać kamieniami w napitych odjeżdżających klientów karczmy, dlatego miał trochę w tym doświadczenia. Gdy wszedł trochę głębiej, schował tam swój plecak z gratami kuchennymi, by mu nie przeszkadzał. Gdy wrócą, weźmie swoje narzędzia pracy. Wyciągnął tylko tasaki i nóż kuchenny. Tak uzbrojony spojrzał na psa i spytał:
- No, Kieł, czy chcesz tam wchodzić? tam jest ciemno i będą wrogowie, jeśli nie chcesz iść, zostań tutaj, przy wejściu. - po czym czekał, co pies zrobi.

Vanilla - 2009-02-05, 19:03

Pies szczeknął z bulwersem i wszedł do środka. Hobbit ukrył nieco w korytarzu, po lewej stronie oprzyrządowanie kuchenne.
Avenker - 2009-02-05, 21:43

Avenker razem z Calrem doszli w końcu do wejścia do katakumb. Zobaczyli akurat znikającego w przejściu hobbita.
- Zaczekaj! - krzyknął elf. Następnie ruszył jego śladem.

Matiddd - 2009-02-05, 21:47

Hobbit, widząc, jak pies wchodzi, natychmiast ruszył wgłąb tunelu, jednak nieważne jakby szybko biegł, nie nadąży za psem. Poczekał więc na towarzyszy i dopiero wtedy poszedł szukać Kła.
Carl - 2009-02-05, 22:59

-Cholerne elfy i niziołki.
Carl nie mając innego wyjścia zajrzał przez wejście, jednak nie wszedł głębiej.
-Wracajcie tu, sami sobie możemy nie dać rady, trzeba czekać na wsparcie!

Vanilla - 2009-02-05, 23:18

Elfy i niziołki wróciły, pies powrócił takżę. Drużyna stała przed wejściem. Nagle w oddali zauważyli dwie, z wolna idące postacie. Jedna z nich była Carlowi dziwnie znajoma, zaś drugiej raczej nie kojarzył, ubrana była w czarny płaszcz. Kiedy podeszli już bliżej, Carl rozpoznał je - ubrana była w dziwnie bogate szaty, jakby zbyt bogate na maga... Nagle Carl zastygł w zdziwieniu. Bogato ubranym człowiekiem był nikt inny jak Retar, zaś osobą w kapturze była jego służąca.
-Witam! - radośnie krzyknął Retar - Widzę znalazłeś pomocników. Świetnie, ruszamy zaraz. Sprawdźmy tylko broń - skończył, po czym szybko sprawdził swoje dwa sztylety, zaś jego służąca przetarłą dziwną kryształową tabliczkę.
-Będzie - odrzekła.

Carl - 2009-02-05, 23:36

Carl uśmiechnął się widząc idącego w jego stronę Retara. Widząc bogacza odzianego w takie szaty, na jakie nie było go stać, i to w dodatku na wyjście do katakumb, gdzie na pewno się zniszczą, poczuł ukłócie zazdrości. Minęło jednak równie szybko jak się pojawiło. Gdy tylko przybyli, ukłonił się nisko, i nie tylko samemu panu, ale również służącej, co przez niektórych mogło zostać odebrane jako ośmieszenie samego siebie. Jednakże szanował on wszystkich bez wyjątku. Po co ma robić sobie przecież wrogów na dole drabiny społecznej, skoro w przyszłości może spaść na ich poziom?
-Również witam - odezwał się. - Co prawda moja kompanija mała, ale za to prężna i skuteczna.
Zdziwił się trochę widząc wyciągniętą przez służkę tabliczkę, jednak nie zadawał zbędnych pytań w tej sprawie. Dręczyło go jednak coś innego.
-Ruszamy zaraz? Myślałem, że towarzyszyć nam będą członkowie gildii magów?

Vanilla - 2009-02-05, 23:52

Retar zaśmiał się - pewnie czekają w środku.
-Może nie wyglądamy, ale wystarczymy - idiotycznie rzuciła dziewczyna, po czym ruszyła w stronę wejścia.
-Dobra, koniec żartów, idziemy. O - zafrasował się Retar, widząc dużego psa, po czym zwrócił się do hobbita - skąd wytrzasnąłeś wilkołaka?
Kobieta w tym momencie weszła już do środka
-Czysto - krzyknęła donośnie.
Retar zaczął posuwać się w stronę wejścia.
-Idziemy, panowie - rzekł raźnie.

Avenker - 2009-02-05, 23:56

Elf ładnie przywitał się z przybyszami a następnie wszedł do katakumb. Miał dziwne przeczucia. Ale na razie nic nie mógł zrobić jak jedynie iść dalej. I zobaczyć co przyniesie przyszłość.
Vanilla - 2009-02-06, 00:21

Jeśli ktoś nie chciał od razu wchodzić, niech mi powie. Avenker zostanie dobitnie ukarany

Weszli do środka. Dość szybko ustawili się w formacji(tył->przód):
    hobbit->pies->Avenker->służka->Retar->Carl

Carl nieco oponował, jednak szli dalej. Mijając wąskie korzytarze i rozgałęzienia, hale z dziwnymi starożytnymi żłobieniami coraz bardziej zagłębali się. W końcu gdy zrobiło się już zasadniczo ciemno, Retar wyciągnął spod ubrania naszyjnik, który zaczął świecić, wypełniając mrok jasnością.
-To mi się podoba - wymruczał.
Droga szła spokojnie, oprócz krętych korytarzy.
Nagle dziewczyna najzwyczajniej ostrzegła wszystkich:
- Wykrywam jakieś anomalie przestrzenno-czasowe.

Matiddd - 2009-02-06, 08:10

- Co dla Nas oznaczają te całe anomalie przestrzenno-cośtam? Bo mi osobiście nic to nie mówi - mruknął hobbit, niezadowolony, że kobieta mówi tak, że on nie może zrozumieć. Martwił się jednak, że te anomalie mogą mieć kły i szpony, dlatego pewniej chwycił duży tasak i wyciągnął jeden z kamieni.
Carl - 2009-02-06, 10:24

-Na prosty rozum? W każdej chwili możesz zabłądzić w świecie równoległym ze względu na to, że przecinają się ze sobą co najmniej dwie sfery. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę to, iż do naszego wymiaru równie dobrze może przybyć ktoś z innego. Wytłumaczyłem trochę ogólnikowo, ale myślę, że w miarę trafnie - rzekł.
Czuł inność ich towarzyszy. To nie byli zwykli ludzie, a bogacz nie był zwykłym dowódcą, nie mówiąc już o służącej posiadającej zbyt dużą wiedzę jak na ten fach.
Ta sprawa paskudnie śmierdziała i straszliwie się mu się nie podobała. Z nimi jest "coś nie tak". Nie mógł w końcu wytrzymać i wypalił, jednak starał się, aby ton głosu był spokojny jak zazwyczaj.
-Kim wy jesteście na prawdę? - zapytał zleceniodawcę i służkę nieodwracając się w ich stronę i kontynuując wędrowanie przez korytarz oraz przedzieranie się przez pajęczyny.

Avenker - 2009-02-06, 13:41

Elfowi nie spodobały się słowa służki. I sama służka też. Jedno było pewne. Na pewno to nie była zwykła służąca. Może to członkowie Gildii Magów? Nie wiedział, w każdym bądź razie nie podobało mu się to.
Vanilla - 2009-02-06, 14:18

-Świetnie! - uśmiechnął się Retar - procedura standardowa, poproszę.
Dziewczyna wyjęła kryształową tabliczkę i rysikiem napisała coś na niej. Matiddd, Carl i Avenker poczuli się tak, jakby jakaś część ich jestestwa uleciała w nicość.
-Mamy tylko dostarczyć was do magów - odpowiedziała niepewnie służąca. Dochodzili do końca korzytarza. Carl wychylił się i zza winkla po lewej dostrzegł dwie niewysokie kościste postacie, obrócone tyłem w odległości mniej więcej dziesięciu metrów. Zdradzało ich światło Retara, więc w każdej chwili mogliby zostać zaatakowani - pomysłał. Światło odbijało się dziarsko od sypiących się ścian piaskowcowych.
-Cele na lewej - stwierdziła kobieta - dwa. Żywe istoty.

Carl - 2009-02-06, 15:04

Carl był lekko poirytowany faktem, że towarzysze nie odpowiedzieli na jego pytanie, jednak powstrzymał się od zadawania go ponownie. To nie jego sprawa, on ma tylko zdobyć kamyk, ot co. Płacą i wymagają. Jeśli te istoty miały wobec nich przyjazne intencje-powinny się odwrócić, gdy tylko zauważyły światło. Gdyby owe intencje były wrogie-również, z tym, że po to, by zaatakować. Nie zrobiły tego jednak od razu. Może to nie ludzie lub ślepcy niedostrzegający ich? Wszystkie myśli były poplątane, a nigdy nie można zakładać, że się nie myli. Carl na wszelki wypadek wyciągnął z pochwy swój miecz. Musiał być w razie potrzeby gotowy na wszytko. Miał nadzieję, że nie rozjarzy się tym razem swoim potężnym blaskiem, to znaczyłoby, iż zwróciłby na siebie uwagę tamtych "cosiów".
-Ludzie? - zapytał, chociaż wątpił, czy będą znać odpowiedź.

Avenker - 2009-02-06, 15:49

Elf zauważywszy dwie postacie przygotował się do walki. Powtórzył sobie w pamięci zaklęcie kuli ognistej. Bo przecież co mogą robić w katakumbach dwie samotne postacie? Na pewno to nie ludzie, którzy wybrali się na wycieczke.
- Idź zobacz co to za jedni. - cicho powiedział mag do Carla. - Ja będę cię osłaniał.

Matiddd - 2009-02-06, 15:51

Hobbit niepewnie podniósł rękę z kamieniem, by w razie czego móc nim rzucić prosto we wrogów. Czekał jednak na dalszy rozwój wydarzeń, bowiem nie był pewny, czy to są przeciwnicy. Spojrzał na psa, czekając, czy psia coś postanowi zrobić. Nizioł jednak samym sposobem patrzenia chciał mu powiedzieć, że ma zostać. Nie chciał nic mówić, by nie usłyszeli tego tamci nieznajomi.
Carl - 2009-02-06, 17:35

Carl poruszył bezgłośnie ustami, jakby chciał zaprotestować czymś w stylu "Dlaczego ja?!". I w istocie tak właśnie myślał. Czemu miał iść on, a nie ten złodziej z genów, mały podbipięta? Zrozumiał jednak, że tego właśnie wymagaliby od niego zleceniodawcy. Przecież za to płacą. Carl nie mając innego wyjścia przysunął się do ściany i z mieczem w dłoni zaczął skrada się w stronę nieznanych osobników. Cały czas zerkał to na nich lub pod nogi, aby się czasem nie potknąć. Raz jeno spojrzał przez ramię, aby zobaczyć hobbita. "Po co ja go tu wziąłem?!" - wypowiedział we własnym umyśle. Kto nie ryzykuje, ten biedak. Wpojona mu niegdyś zasada zawsze przekonywała go w takich momentach, tym razem jednak zapomniał. Mimo tego w tej chwili kierowała nim czysta chęć zysku, który zapewne znajdzie na końcu katakumb.
Vanilla - 2009-02-06, 17:46

-W porządku, co tam widzisz - zwrócił się do Carla Retar - jeśli nie są zbyt mocni, możemy ich zaatakować. To raczej nie są przyjaciele.
Carl popatrzył się dokładnie. Były dość wychudzone, jednak miały jakieś czarne kawałki na sobie, jakby kości obite ciemną skórą. Miały także ogony, leżące na ziemi. Były wyposażone w ostre wypustki.. Mogły być niebezpieczne.
Jeden ze stworów chrząknął.

Pies raczej ciągnął do przodu, nie chcąc zostawać z tyłu.

Sytuacja mocno wskazywała na to, że wszyscy oczekują od Carla postanowienia co zrobią.

Matiddd - 2009-02-06, 18:45

Hobbit, widząc, że jego towarzysz ciągnie do przodu, postanowił sam zangażować się wa lakę. Powoli kroczył ku kapitanowi, by w razie czego rzucić się i mu pomóc w walce. Gdyby musiał interweniować, będzie uważał szczególnie na ogony, próbując je odciąć tasakiem.
Avenker - 2009-02-07, 00:02

Elf uważnie obserwował Carla zbliżającego się do postaci. W razie czego zeebrał w sobie energię, by w razie zagrożenia rzucić czar. A taka sytuacja na pewno będzie. Jeśli nie teraz to potem. Odruchowo zacisnął też dłoń na rękojeści sztyletu i czekał na razwój wydarzeń.
Carl - 2009-02-08, 18:26

Ogony rozwiały wątpliwości co do tego, jak wobec nich są ustosunkowane istoty. Nie słyszał o żadnych przyjaznych humanoidach posiadających ogony. Lekko poddenerwowany skradał się dalej przy ścianie, probując wywołać jak najmniej hałasu. Starał się ukryć strach, co raczej nie było trudne, jako, że był do innych odwrócony tyłem i na dodatek otulony ciemnością. Dłoń zacisnęła się mocniej na rękojeści miecza, zaś brzeszczot zaczął powoli się unosić. Czuł spływający po czole pot, którego nie mógł niestety wytrzeć. Jeśli to istoty magiczne, cieszył się, że ma okazję zaatakować je od tyłu. Końcówka klingi była coraz wyżej. Jeszcze trochę i będzie o jeden problem mniej. Chwycił broń obiema rękoma, zbliżył się jeszcze trochę i spróbował wbić ostrze w plecy kreatury. Byle się tylko udało, byle się tylko udało. Byleby to nie byli zwykli ludzcy pederaści dopinający sobie dziwne akcesoria.
Vanilla - 2009-02-08, 23:09

Ostrze wbiło się rozjeżdzając dużo niższą postać. Wysypało się z niej trochę prochu, druga postać zasyczała szpetnie i rzuciła się na Carla. Od razu zauważył jej paskudne czarne, długie pazury. Kształty miała humanoidalne, jednak jej twarz była jakby spłaszczona. Nie zauważył oczu. Na szczęście dystans był niewielki, i obronny zamach bronią Carla kompletnie zdewastował drugie stworzenie, z którego suchej, czarnej i cienkiej skóry wysypał się jakiś proch. Światło nasiliło się, gdyż Retar i reszta drużyny wyszła zza zaułka i stanęła przy zwłokach postaci.
Avenker - 2009-02-08, 23:16

Elf przyjrzał się zwłokom. Dokładnie rozejrzał się też po pomieszczeniu. Gdzieś w cieniu mogły się czaić kolejne istoty. Następnie dokładnie zbada pomieszczenie. Z tymi potworami poszło im nadzwyczaj łatwo, ale w dalszej części podziemi na pewno spotkają o wiele groźniejsze bestie.
Matiddd - 2009-02-09, 21:24

Hobbit podszedł do trupów i zaczął je przeszukiwać, szukając czegokolwiek, co można gdzieś sprzedać. Pierw jednak dziabnął każdego stwora tasakiem w szyję, by dziad na pewno nie zaatakował go.
Vanilla - 2009-02-09, 22:34

Elf przyglądał się jak hobbit ucina potworom głowy. Z uciętych szyj wysypało się trochę prochu, jednak nie wyglądało to na krew. Zupełnie po tym, jak nizioł rozciął na płaty potwory, Avenker stwierdził że są w nich jakieś małe, czarne, zasuszone narządy i drobne kostki, lecz nic poza tym.
-Dobra, idzieemy - upiornie brzmiącym głosem zaczął Retar. Drużyna posuwała się naprzód...

Matiddd - 2009-02-09, 23:00

Hobbit zawiedziony, że niczego nie znalazł, snuł się powoli za nieznajomym magiem. Mimo parunastu minut spędzonych w katakumbach, nadal nie mógł pokazać, jaki jest heroiczny. To nie było tak, jak sobie zaplanował. Gdzie te tabuny wrogów, których mogę pociąć na kawałki? Gdzie wieszcz, który rozpowiedziałby wszystkim o moich wyczynach? W tych kanałach nie ma nic prócz brudnej wody, a przecież tak kanały nie wyglądają, pomyślał sobie.
Avenker - 2009-02-10, 19:40

Elf obrzucił jeszcze raz trupy wzrokiem, kopnął jednego z nich (bliższego) i ruszył za magiem. Po drodze zaczął zastanawiać się co jeszcze w katakmbach spotkają. Ale nie chodziło mu o potwory, tylko o skarby. Na pewno po drodze znajdą coś ciekawego oprócz klejnotu, celu ich wyprawy. Pożyjemy, zobaczymy, pomyślał. CHyba, że nie pożyjemy...
Carl - 2009-02-10, 20:36

Istoty wzbudziły w nim obrzydzenie, jednak mimo to spojrzał na leżące u stóp truchło. Wyglądało gorzej niż się tego spodziewał. Ruszył dalej za Retarem niechowając wciąż wyjętego z pochwy miecza. Trzeba być gotowym, a czas przeznaczony na wyciągnięcie ostrza może okazać się wartym śmierci.
Altaris - 2009-02-11, 14:13

Ich śladem biegł młody elf. Pytając przechodniów o kierunek i drogę. Gdy doszedł do katakumb zauważył dziwne przejście wyglądające na portal... Doszedłem aż tu... dalej też mogę-powiedział i wyjął miecz na wszelki wypadek. Powoli i coraz dalej wchodząc w ciemności. Zapalił jedną z pochodni bo przecież nie wiadomo co czai się za rogiem. Słyszał tylko wchodząc jakby ktoś rozmawiał a potem walczył... Mam nadzieję że się przydam-pomyślał.

Elf wbiegł do katakumb, jednak tuż przed niego wyskoczył wielki, paskudny, czarny potwór z wielkimi zębiskami. Survival event

Vanilla - 2009-02-11, 20:09

Podróżnicy w końcu doszli do pewnego balkonu. Za nim, kilka metrów niżej, krzątało się małych i większych ogoniastych stworów, takich jakie spotkali wcześniej. Retar przygasił nieco światło. Zarówno na lewo, jak i na prawo było zejście schodami. Mogli też wycofać się tym przejściem, które wprowadziło ich na raczej duży balkon. Cała ta konstrukcja, poza balkonem, podpierana była wieloma kolumnami, między którymi łaziły potworki, co wybitnie ograniczało ludziom widoczność.
-Cicho - przyciszonym głosem zakomunikował Retar - Laf, sprawdź je, może czegoś się dowiemy - powiedział do dziewczyny, po czym zwrócił się do reszty drużyny - spróbujcie zejść, może zobaczycie co tam jest dalej.
Pies sapał cicho, jednak próbował coś zwietrzyć...

Avenker - 2009-02-11, 22:56

- Ja tam wole poczekać, aż się dowiem czegoś o tych stworach. - powiedział elf wyglądając zza balustrady. - Jeszcze chce żyć.
Matiddd - 2009-02-12, 15:47

- Ja pójdę, jestem najmniejszy z Was i najłatwiej będzie mi się ukrywać - spostrzegł Munfi. Nakazał Kłowi zostać przy reszcie towarzyszy. Pies dość niechętnie położył się i czekał na powrót swojego pana. Tymczasem Nizioł zaczął schodzić schodami. Uważał na odłamki skalne, by przypadkiem żadnego nie zrzucić i tym samym nie dać się wykryć. Miał zamiar oszacować, czym dokładniej są te stwory, ile ich jest i co robią. Następnie wróci na górę, zdając raport towarzyszom.
Avenker - 2009-02-12, 16:54

- Czekaj. - powiedział cicho elf. - Pójdę tam. Mam zaklęcie niewidzialności. Mam tylko nadzieję, że te istoty nie widzą niewidzialnych.
Mag wyjął odpowiedni komponent i skupił się. Przywował sobie w pamięci słowa zaklęcia i rozpoczął jego rzucanie. Gdy tylko czar zadziała Avenker najcichszej jak potrafi zejdzie na dół i rozejrzy się po pomieszczeniu.

Vanilla - 2009-02-12, 17:36

Elf rzucił na siebie zaklęcie niewidzialności. Zadziałało. Kiedy elf miał wziąść pierwszy krok, chwyciła go za ramię dziewczyna
-To bez sensu - popatrzyła się mu w oczy i dodała - masz na sobie płaszcz energetyczny, a one widzą astralnie. Świecisz się dla nich jak pochodnia.

Matiddd - 2009-02-13, 16:28

- W takim razie ja idę - mruknął hobbit. Oddał wszystkie niepotrzebne bibeloty na przechowanie nieznajomemu elfowi (avkowi), zostawiając przy sobie tylko nóż. Następnie zaczął obserwować, jak potwory się krzątają, by wyczuć moment, w którym można iść. Schodził powoli schodami, przy ścianie, by te kreatury go nie wyczuły. Uważał na każdy odłamek skalny, by przypadkiem go nie strącić i nie dać się wykryć. Cały czas więc patrzył pod nogi, powoli schodząc. Gdy zbliży się już dostatecznie blisko, ukucnie i postara się znaleźć jakąś przeszkodę, za którą byłby niewidoczny. Jeśli znaleziony punkt widokowy będzie mu odpowiadał, policzy stwory i zobaczy, co one robią i czym dokładniej są. Jeśli to nie wystarczy, poczeka, aż nadarzy się dogodny moment, by szybko przebiec dalej, by ukryć się za jakąś kolumną. Oczywiście pierw dwa razy sprawdzi, czy w nowym miejscu nikt nie będzie go widział.

Jeśli będzie jakaś okazja, hobbit postara się pozbyć mniejszego stwora, ucinając mu głowę. Zrobi to jednak w taki sposób, jakby chciał poderżnąć gardło. Nie wiedział bowiem, czy zwykłe rozcięcie zabije stwora. Oczywiście postara się wybrać taki cel, do którego będzie sięgał....lecz nie zaatakuje, gdy będzie ryzyko, że inny stwór go zobaczy. Odciętą głowę chwyci i położy na ciele, które zaciągnie do jakiegoś kąta.

Avenker - 2009-02-13, 16:37

- Wcześniej nie dało się tego powiedzieć. - mruknął elf i wziął od niziołka rzeczy. Następnie uważnie obserwował jak ten schodzi schodami na dół.

Ruchy kluchy, leniwe. Val, kiedy ja będę mógł wpaść?

Vanilla - 2009-02-14, 11:00

Nizioł wsadził nóż za pas i ruszył schodami. Były one dość podniszczone. Hobbit starannie balansował tak, aby nie zruszyć zniszczonych schodów.
Zwinny to ty nie jesteś. Musisz rzucić dwa sejwy 6 na k10.
Nizioł pokonał dwa schody. W tej chwili lewą nogą spoczywał na schodku, a prawą próbował wmanerwować się w następny schodek.
Udało mu się, słychać było co prawda chrząst, ale sam Munfi miał problemy z jego usłyszeniem. Zrobił kilka następnych kroków po lepszych już schodach. Zostały mu już tylko cztery zepsute schody do pokonania. Nizioł widział że popękana skała zniszczeje pod jego ciężarem, więc elegancko skoczył, odbił się od ściany i wylądował. Szybko wyjął nóż i z wyczuciem schował się pod schodami. Oddzielała go od wzroku potworów sterta worków z piaskiem..

Matiddd - 2009-02-14, 11:47

Zapominasz, że jestem hobbitem - Niziołcza zręczność i zwinność :D
Zręczność i szybkość, bucu :)

Hobbit odetchnął. Jest już na dole, teraz będzie musiał jakoś manewrować miedzy stworami, by go nie zauważyły. Dokładnie więc zaczął się przyglądać, co stwory robią i gdzie chodzą. Nie był bowiem pewny, czy z tego miejsca będzie mógł wypatrzeć każdy szczegół....

Jeśli ten punkt widokowy jest dobry

Hobbit zaczął uważnie przyglądać się pomieszczeniu i stworom. Musiał zapamiętać jak najwięcej szczegółów, by zdać porządny raport towarzyszom na górze. Gdy Munfi już dowie się, co te jaszczury kombinują, spróbuje się przedostać do drugich schodów, by wrócić do kompanów. Będzie czekał na odpowiedni moment, by ruszyć do następnej zasłony, by zaraz znowu przedostać się dalej, aż do schodów.

Jeśli z tego miejsca Nizioł za wiele nie zobaczy

Niziołek, widząc, że to nie jest dobra kryjówka, z której można szpiegować, postanowił ruszyć dalej. Przyglądał się krzątaninie obleśnych wrogów, by wyczuć moment, w którym będzie mógł się prześlizgnąć dalej.

Mogłabyś mi Van dać dokładniejszy opis tego miejsca? Będzie wtedy łatwiej mi ustalić plan, jak będę się poruszał :P

Carl - 2009-02-14, 19:40

Carl nie mając nic do roboty nudził się trochę, wiedział jednak, że niziołek da sobie radę. Kurdupel to kurdupel, ale umiejętnością zaprzeczyć nie można. Stojąc tak w oczekiwaniu zaczął zastanawiać się nad sytuacją. Skoro w katakubach znajdowało się stado tych potworów, znaczyło to, iż żadni magowie przed nimi tędy nie szli. Jego zleceniodawcy ponownie okazali się oszustami. Miał już tego serdecznie dość. Gdyby powiedzieli mu wszystko od razu, zrozumiałby i kroczyłby dalej, jednak kłamanie mu prosto w oczy było nie do zniesienia. Zacisnął mocno pięść i podszedł do Retara. Nie mógł wytrzymać życia w niepewności. To, że coś ukrywają było pewne. Nie zdziwiłby się, gdyby byli ukrywającymi się pod innymi postaciami renegatami, wszak najlepszą kryjówką jest życie tuż obok osób cię ścigających. Przez chwilę udawał, że nic go nie dręczy, jednak ponowił cicho pytanie, które wcześniej zignorowali.
-Kim jesteście na prawdę? - tym razem głos nie był już taki luźny jak wcześniej. Z jego tonu wyczytać się dało żądanie jasnej odpowiedzi.

Avenker - 2009-02-14, 22:55

Elf, nadal niewidzialny, przyglądał się niziołkowi. Jednak jego uwagę zwróciło pytanie towarzysza. Nadal obserwójąc postać hobbita Avenker przysunął się bliżej rozmówców, by lepiej słyszeć.
Vanilla - 2009-02-15, 00:59

Hobbit był schowany za worami piasku pod schodami. Znajdowały się one bezpośrednio nad balkonem. Przed nim była duża, zamglona komnata którą widzieli także jego towarzysze na górze. Krzątał się w niej szereg potworków. Hobbit zauważył że na prawo od jego pozycji znajduje się jakieś przejście, wydawało mu się że wiodło w dół. Nie wychylał się zbytnio by uniknąć zauważenia. Jego towarzysze na górze przycupnęli za solidną, żelazną, trochę już zardzewiałą balustradą. Nagle niziołowi wydało się że jeden potworek coś zwęszył. Kiedy obracał głowę w stronę worków, hobbit dał szybkiego nura na ziemię...

@Carl
-Magami - cicho odpowiedział mu Retar.

Matiddd - 2009-02-15, 12:21

Hobbit, wiedząc, że zaraz przyjdzie tu pomniejszy stwór, postanowił działać. Skoro stwór się teraz kieruje ku workom, hobbit nie ma możliwości przedostania się do przejścia. Jedyne, co mógł zrobić, to gdzieś schować się między workami, w takim miejscu, by móc zaatakować z tyłu stwora. Musiał działać szybko. Ostrożnie zabrał parę worków z piaskiem i położyć je w kącie, tak, by wyglądało to tak, jakby ktoś krył się za tymi workami. Sam hobbit miał zamiar ukryć się w miejscu, z którego wyciągnął worki. Jego plan był taki: stwór, sprawdzając, czy nie ma tu nikogo, zajrzy do jego pułapki, gdyż ona będzie bardziej rzucała się w oczy. Gdy zajrzy za worki, będzie odwrócony tyłem do hobbita. Hobbit natychmiast wtedy wykorzysta sytuację i poderżnie mu gardło, a najlepiej od razu utnie głowę, by mieć pewność, że stwór nie przeżyje i nie podniesie alarmu. Potem hobbit włoży go między worki i zakryje.

Były jednak też inne opcje: gdyby stwór zajrzał pierw do jego właściwej kryjówki, hobbit natychmiast wbije mu nóż w gardło. W końcu jaszczur musiał się nachylić, by zerknąć dokładnie między worki, a wtedy Nizioł będzie miał idealną okazję, by go zabić. Następnie zwłoki ukryje.

Jeśli jednak jaszczur nie zajrzy do żadnej z kryjówek, hobbit nie zrobi nic, tylko poczeka, aż stwór sobie pójdzie.

Jeśli któryś z powyższych planów się uda, Munfi będzie obserwował krzątaninę paskud, by wychwycić moment, w którym błyskawicznie przebiegnie do przejścia.

Vanilla - 2009-02-15, 12:49

Hobbit zruszył worki z piaskiem, wydały one szeleszczący odgłos. Węszący potwór ruszył dziarsko w stronę hobbita. Reszta drużyny na górze zauważyła że kilka potworów popatrzyło się w stronę z której dochodził hałas, jednak czekała.
-Kompromitacja - wyszeptał Retar.

Matiddd - 2009-02-15, 13:12

Hobbit, gdy już zrobił to, co zaplanował, po cichutku schował się między worki. Wiedział teraz, że nie może tknąć stwora, dopóki ten nie da znaku towarzyszom, że wszystko w porządku. Musiał więc siedzieć między workami i zachować absolutną ciszę. Miał nadzieję, że jego podstęp się uda, i że potwór nic nie wykryje. Jeżeli jednak stwór zajrzy do jego prawdziwej kryjówki, hobbit nie będzie miał wyboru, i szybko go pchnie w gardło nożem, zanim ten wyda jakiś odgłos. Przy tej sytuacji Nizioł będzie musiał liczyć, że jego kompani mu pomogą.
Vanilla - 2009-02-15, 13:24

Potwór zaszedł za worki i zajrzał. Patrzył się kilka centymetrów w bok od hobbita, po czym parsknął i oddalił się. Światła nie było praktycznie w ogóle, tak więc nizioł nie widać mordy stwora. Reszta potworów także szybko rozeszła się. Hobbit odetchnął stęchłym powietrzem z ulgą.
Matiddd - 2009-02-15, 14:01

Nizioł odetchnął z ulgą. Gdy już nie słyszał w pobliżu stwora, ostrożnie wygramolił się z pod worków. Gdy będzie pewien, że żaden stwór go nie przyuważy, Munfi ruszy szybko do przejścia.
Carl - 2009-02-15, 15:17

Magami... gdyby byli zwykłymi magami, z pewnością nie bawiliby się w te głupie oszustwa. Albo są potężniejsi, niż Carl może przypuszczać, albo magowie to idiotyczne istoty lubiące się bawić w podchody. Magia była dla niego dotychczas niesamowitym zjawiskiem, równie nieznanym jak to, co kryje się w głębi katakumb. Fascynowała go, jednak nigdy nie odważył się jej praktykować. To się jednak zmieni, zbyt wielu magów pojawia się ostatnio.
"Jeśli oni mogą, to czemu ja nie?!" - pomyślał.
Od tej pory miał zamiar przyglądać się wszystkiemu, co wykonuje ta trójka czarodziejów.
Uzyskując niezbyt satysfakcjonującą odpowiedź, nie było sensu dalej się wypytywać. Wiedział, że i tak się niczego nie dowie. Dał kilka kroków w stronę ściany, i już miał usiąść, jednak tego nie zrobił. Zaczął zastanawiać go wiek tego podziemnego kompleksu. Przestudiował wiele książek, jednak nigdy nie pomyślał, że może teorię sprawdzić w świecie rzeczywistym. Carl miast odpocząć, postanowił przyjrzeć się ścianom i spróbować oszacować jak dawno mogły powstać te katakumby poprzez przyjrzenie się architekturze. Miał nadzieję, że korytarze nie stanowią zwykłych kamiennych ścian podpieranych drewnianymi belami.

Vanilla - 2009-02-15, 19:21

W pewnej chwili hobbit zauważył że z przeciwnej strony coś przykuło uwagę potworów. Hobbit szybko wymknął się z worków i ruszył w lewo, w stronę przejścia. Przejściem były schody prowadzące w dół. Za sobą słyszał piski, zupełnie jakby stworzenia z czymś walczyły i przegrywały.

@Carl
Carl nie był w stanie dokładnie stwierdzić z jakiej epoki pochodzi zabudowa. Wyeliminował wszystkie do 850 lat wstecz, potem jego pamięć nieco zaczęła zawodzić, więc zaprzestał wewnętrznych dywagacji.
Avenker popatrzył się na hobbita zachodzącego w przejście - mogli szybko zejść schodami i ruszyć w jego stronę, wykorzystując moment nieuwagi.

Carl - 2009-02-15, 19:46

Gdy tylko skończył przyglądać się zabudowie, natychmiast zacisnął mocniej dłoń na rękojeści i dał kilka kroków w stronę schodów. Gdyby nadarzyła się okazja, z chęcią ruszyłby do walki, nim jednak rzuciłby się w jej wir, przyrzałby się przeciwnikom, aby być pewnym co do ich predyspozycji w bitce.
Matiddd - 2009-02-15, 20:20

Hobbit, słysząc piski zwątpił. Bo skoro te stwory czegoś się tam boją, to może Niziołek też powinien? Jednak wrodzona ciekawość nie pozwoliłaby mu ot tak wrócić. Musiał wiedzieć, co tam się na dole dzieje. Wyciągnął więc przed siebie nóż i ostrożnie schodził po schodach, czasami odwracając się, by zobaczyć, czy jakiś potwór nie schodzi do niego. Munfi jednak był cały czas przygotowany do ucieczki, gdyby to coś z dołu próbowało go zeżreć. Miał zamiar tylko zerknąć, co tam jest, by ocenić, czy należy spróbować przejść koło tego czegoś czy uciec gdzie pieprz rośnie...
Avenker - 2009-02-16, 16:19

Elf zrzucił z siebie zaklęcie niewidzialności i skradając się ruszył w stronę hobbita. Miał nadzieję, że moment nieuwagi stworów pozwoli mu dojść niezauważony do schodów.
Altaris - 2009-02-16, 18:57

Galahad z szeroko otwartymi i zdziwionymi oczyma spojrzał na potwora. Po szybkiej chwili namysłu wykrzyknął szykując się do walki (wyjmując miecz i przyjmując postawę bojową) :Poczuj smak mej stali brzydalu!! Lecz elf nie skoczył do potwora tylko cofnął się parę kroków i czekał na reakcję gotowy do uniku...


Vanilla czy mogłabyś powiedzieć mi coś o tym potworze (co przypomina, ile ma metrów/cm ... czy to humanoid, czy to jakiś niezręczny troll czy coś w tym stylu), oraz coś o moim otoczeniu...

Vanilla - 2009-02-16, 20:19

Nagle w ścianę obok ludzi na tarasie uderzyły zwłoki potwora, rozsypując się na proch. W oddali zauważyli zakapturzoną postać idącą w ich stronę. Nizioł powoli zagłębiał się w schody, jednak końca nie było widać. Elf zauważył to w połowie drogi, gdy już zszedł ze schodów, jednak przerażony zatrzymał się. Drużyna wyciągnęła broń.

@Galahad
Elfie zmysły zarejestrowały jakby zasuszonego, czarnego, rosłego potwora. Potwór nie czekał aż elf zareaguje, tylko rzucił się, przygniatając elfa. W końcu otworzył nad głową elfa swoją paszczę. Elf mógł tylko nieznacznie poruszać lewą ręką.

Avenker - 2009-02-16, 20:25

Elf widząc zbliżającą się postać szybko poszukał wzrokiem jakiegoś miejsca, gdzie go nie zobaczy. Przypomniał sobie w pamięci czary, chociaż wątpił, że coś zrobią przybyszowi. Widząc jak rozwala te potwory ciarki przechodziły mu po plecach. Zawsze jednak pozostaje nadzieja, że nie będzie wrogo nastawiony. Albo, że ten Rentar czy jak mu tam, jest naprawdę potężny.
Carl - 2009-02-16, 20:28

Carl domyślał się, co to może oznaczać. To nie był zwykły podróżnik. Odrzucenie ciała na taras oznaczało tylko jedno-magię. Bez zastanowienia rozejrzał się za jakąś wielką kolumną czy czymś w tym stylu. Jeśli ją znalazł, niechowając miecza do pochwy skrył się za nią. Trzeba być przygotowanym, jeśli mag przystąpi do ofensywy przeciw nim. W razie czego będzie miał szansę zaatakować z zaskoczenia.
Matiddd - 2009-02-16, 20:43

Hobbit mimo strachu nadal szedł w dół schodami. Zastanawiał się, jak długa może jeszcze być droga na dół. Gdy jednak w korytarzu będzie tak ciemno, że nie będzie nic widać, hobbit wróci na górę.
Faust272 - 2009-02-16, 20:50

Zakapturzona postać zatrzymała się w pół drogi. Nieznajomy ubrany był w czarną szatę pokrytą czerwonymi runami z wysokim kołnierzem i szerokimi rękawami. Tak jak przewidzieli niektórzy członkowie drużyny, nieznajomy był magiem. Mag sięgnął za siebie i w jego ręku pojawiła się błękitna i opalizująca różdżka, która roztaczała wokół siebie zimne powietrze. Nieznajomy najwyraźniej czekał na ruch drużyny.
Carl - 2009-02-16, 21:00

Carl zrozumiał, że nie osiągną celu cofając się. Jeśli nie osiągną celu, nic również nie zarobi i okaże się, że przybył tu na próżno. Odsunął się od kolumny, po czym schował broń. Niepotrzebnie prowokowałaby maga, z którym zapewne nie miał szans. Głowę, którą podobnie jak ręce wcześniej wtulał w kolumnę, uniósł. Brwi zostały zmarszone, zaś krok stał się pewny. Ruszył po schodach w stronę przybyłego czarodzieja. Mimo, iż poczuł napływający chłód, a włosy na skórze uniosły się, ogólnie sylwetka nie drgnęła, a przynajmniej próbowała. Gdy stanął naprzeciw nieznajomego, spojrzał mu prosto w oczy, aby wyrazić rozmówcy, iż nie traktuje tej rozmowy jak gadki na ulicy.
-Kim jesteś, magu? - zapytał bezpośrednio. Uwielbiał manipulacje głosem. Tym razem stał się chłodny i wyrazisty, aczkolwiek spokojny i nieprowokujący.

Avenker - 2009-02-16, 21:04

[Jeśli mag go nie widział i znalazł kryjówkę]
Elf nadal siedział schowany i przysłuchiwał się rozmowie Carla z magiem. W razie czego gotów był zatakować z zaskoczenia maga.

[Jeśli mag go widział]
Avenker cały czas przyglądał się magu. Jednak zachowywał się spokojnie. Nie miał zamiaru żadnym ruchem go sprowokować.

Faust272 - 2009-02-16, 21:12

Mag uaktywnił moc laski i wystrzelił jeden ładunek w Carla, gdy ten zrobił pierwsze dwa kroki. Niezależnie od wyniku cofnął się chwytając pierwsze z brzegu truchło wyjmując z sakwy onyksowy kamień oraz wypowiadając inkantacje w celu przywrócenia zwłok do życia (stworzenie szkieletu).
Carl - 2009-02-16, 21:26

-Sukinkot! - wrzasnął wyskakując w bok. Jeśli uda mu się wykonać skuteczny unik:
Carl podniósł się jak najszybciej mógł. Widąc tego opętanego szaleńca nie wiedział co zrobić. W tej chwili zauważył pierścień znajdujący się na jego palcu. Będąc na tej samej płaszczyźnie co mag, miał szansę dobiec do niego w dość krótkim czasie. Widział, że wykorzystuje on magiczną formułę i wyciągnąwszy rękę do czarodzieja skoncentrował się. Jak się okazało-pierścionek był magiczny posiada jeden ładunek mogący wywrócić przeciwnika. W kierunku maga został wystrzelony ładunek, zdolny go wywalić. Tym samym Carl nawet jeśli go nie wywali, rozproszy jego koncentrację i uniemożliwi wskrzeszenie zwłok. Tuż po tym rozpoczął szaleńczy bieg, nawet niewyciągnowszy broni, by się nie spowolnić. Jeśli mag się wywróci po oberwaniu ładunkiem, Carl wymierzy mu potężnego kopniaka prosto w twarz.

Jesli unik się nie uda, spróbuje wstać i puścić się biegiem, dalej wykonując swój trick z pierścieniem. Ma nadzieję, że zdąży przed rzuceniem zaklęcia ożywienia zwłok, które z natury do łatwych i szybkich nie należy.

Altaris - 2009-02-17, 07:46

Galahad zdesperowany przekręcił miecz i szybkim ruchem kutym (ostrzem w dół) chciał wbić ją w oko potwora. Poczekał na dobry moment mocowania się z potworem i chwytając się jakiegoś "odnóża", następnie wykonując unik i odskakując w drugą stronę był na wysokości oka. Gdy nie uda mu się wbić w oko przeciwnika upadnie na ziemie i przekoziołkować pod nogi potwora by wbić w tylną część jednej z nich. Gdy jednak trafi zacznie dźgać potwora po twarzy.
Vanilla - 2009-02-17, 15:29

Pocisk maga uderzył w schowany miecz Carla, który upadł na ziemię, jednak wojownik szybko podniósł go(zauważając że miecz zrobił się wyjątkowo zimny) i wystrzelił z pierścienia.

Czarodziej zręcznie ominął w jego stronę wystrzelony ładunek i zauważył szarżującego człowieka. Koncentracja czarodzieja została rozproszona minimalnie i po dwóch sekundach od uniku zwłoki potworka zaczęły powoli podnosić się z ziemi. W tym momencie Retar przesadził taras i wylądował na ziemi, w odległości kilkunastu metrów od wroga.
-Kryj mnie - krzyknął. Czarodziejka zbiegała pośpiesznie ze schodów, wykonując jakieś gesty..

Sytuacja oglądowa. Wrogi mag jest w odległości 10 metrów od Carla, 14 od Retara, pies jest na balkonie. Strop poza balkonem potrzymują znaczne kolumny(cover bonus :D ). Avenker jest w połowie drogi do zejścia, hobbit stoi gdzieś na schodach. Czarodziejka dopiero zeszła ze schodów

Faust272 - 2009-02-17, 15:58

Nekromanta (tak, można tak powiedzieć; nikt normalny nie ożywiałby zwłok) wyzwolił kolejny ładunek ze swojej różdżki w stronę czarodziejki. Miał nadzieje, że chociaż uda mu się rozproszyć zaklęcie kobiety, zanim je zakończy. Bezwartościowa różdżką rzucił w Carla, żeby odwrócić jego uwagę. Następnie krótkimi susami oddalał się pośpiesznie od Carla w stronę kolejnego truchła. W biegu w dłoni nekromanty błysnął wyciągnięty z sakwy na komponenty kolejny onyksowy kamień. Wymawiając inkantacje w biegu mag miał zamiar zakończyć ją w chwili dotarcia do zwłok i wyzwolić zaklęcie stwarzając kolejnego nieumarłego sługę.

Wszystkim stworzonym przez siebie nieumarłych automatycznie wydawał krótki myślowy rozkaz "zabij wszystkich, oprócz mnie".

Avenker - 2009-02-17, 17:30

Elf widząc, jak mag wystrzela pocisk w Carla, zaczał rzucać kulę ognia. Jednak na razie nie wychylał się zza kolumny. Dopiero gdy niemal skończył czar lekko wysunął się zza swojej osłony. Zauważył jak nekromanta biegnie po komnacie i wskrzesza nieumarłych. Odczekał więc odpowiedni moment jak będzie przebiegał koło jakiegoś truposza i wystrzeli ognistą kulę, tak, by oberwał i czarodziej i truposz.
Matiddd - 2009-02-17, 17:48

Hobbit cały czas jest w ruchu (mój ostatni post), tyle, że nikt na niego nie odpowiedział :P )

Na mnie nie patrz, to quest Vanilii.

Altaris - 2009-02-17, 18:37

A ja :mrgreen: ??? :-(
Carl - 2009-02-17, 20:08

Ja poczekam aż zostanie odpowiedziane matidddowi
Vanilla - 2009-02-17, 20:32

Hobbit schodząc naliczył około stu schodów, potem była tam jakaś komnata, jednak było zbyt ciemno. Jego oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, i co dziwne, zaczął dostrzegać ledwo widzialne światło, które zdawało się wszystko wypełniać, dzięki czemu nie było kompletnie ciemno. Szybciutko wrócił na górę, a widok zwyczajnie go przeraził.

@Zandalor
Próba dobycia broni była bezsensowna. Potwór był dość ciężki. Elf ledwo uniknął odgryzienia głowy, odsuwając ją sprzed kłapnięcia szczękami potwora.

@dalej
Pocisk uderzył w czarodziejkę, jednak ta szybko zasłoniła się odrobiną wyczarowanego ognia. Nekromanta zauważył że jej ręce zaczęły się lekko trząść, co spowolni rzucanie zaklęć. Był już w pobliżu stworzenia, i rzucił na niego wskrzeszanie, po czym schował się za kolumną, która została potrzaskana kulą ognistą. Umarlak powoli wstawał. Wojownikowi zaplątała się pod nogi laska. Prawie stracił równowagę, lecz odzyskał ją w ostatniej chwili. Przed nim stał ożywiony truposz...

Carl - 2009-02-17, 21:48

"Żywy trup?! Chyba ktoś sobie żarty stroi!" - pomyślał. - "Z ghulami w ściekach walczyłem, to ze szkieletem sobie nie poradzę?! Żarty wolne!"
Dłonie zacisnęły się na chłodnej rękojeści w pozycji odpowiedniej do trzymania półtoraka. Nie mając lepszego pomysłu, wziął zamach starając się uderzyć umarlaka ze wszystkich sił. Przy odrobinie szczęścia połamie mu kilka kości, co może mu przeca zrobić nieuzbojone stworzenie? Mimo, że był zajęty własną walką, wywrzeszczał głośno kilka słów mając w nich na myśli nekromantę.
-Niech ktoś się zajmie tym chędożonym psychopatą zrodzonym przez starego kobolda!
Słowa nie były dobrane przypadkowo, wiedział, że magowie mogą zginąć, jeśli nie zdążą wypowiedzieć zaklęcia przed przybyciem przeciwnika walczącego wręcz. To, co przed chwilą zrobił, było zwykłą prowokacją wymierzoną w oponenta. Pragnął, aby czarodziej-przeciwnik zwrócił uwagę na niego. Powód był prosty-jeśli się uda, drugi ożywieniec ruszy na niego. Sam może da sobie radę, a tymczasem magowie będą mieli więcej czasu.

Faust272 - 2009-02-17, 21:53

"Cholera. Muszę uważać, abym nie przekroczył limity energii magicznej. Mając przeciwko sobie kilku przeciwników muszę oszczędzać energię"

Nekromanta skrył się za kolumną przed ognistym pociskiem. Przynajmniej wojownik (Carl) został odciągnięty przez stworzony szkielet. Najgroźniejsza na razie wydawała się czarodziejka. Czary tworzące pole siłowe mają różny charakter, więc lepiej nie ryzykować.

"Muszę rozproszyć jej uwagę"

Nekromanta już wcześniej zauważył lecącą w jego stronę kulę ognistą. Dlatego już w trakcie ukrywania się za kolumną zaczął inkantować zaklęcie oślepiające, które rzuci natychmiast (w Avenkera), gdy tylko kula ognia rozbije się o kolumnę. Następnie mag wyjmie z sakwy fiolkę krwi i zawiąże zaklęcie czerwonej gorączki skierowane w czarodziejkę.

Avenker - 2009-02-17, 22:09

Elf po rzuceniu kuli ognistej natychmiast chował się za kolumną. Następnie po kilku sekundach wyjrzał szybko zza kolumny w celu zlokalizowania nekromanty. Następnie ponownie schował się za kolumną i zacznie rzucać błyskawicę. Gdy skończy inkantację czaru wysunie się lekko zza swojej kryjówki i wystrzeli czar w nekromante.
Vanilla - 2009-02-17, 22:11

Retar z wyciągniętymi sztyletami zaczął biec w stronę nekromanty. Mag wychylił się zza kolumny i rzucił zaklęcie oślepiające. Wbrew jego oczekiwaniom, a nawet ku jego zdziwieniu nie oślepiło ono permanentnie jego oponentów, jedynie dezorientując ich na chwilę. Po ich zachowaniu mimo to widać było, że nie oślepli zupełnie. W momencie uderzenia zaklęcia poczuł jakby bariery, które wsysały część energii zaklęcia pod płaszcz wymiarowy.

Kolumna osłoniła nekromantę przed błyskawicą, jednak został nią lekko porażony.

Potworek sporym susem rzucił się na Carla, ten jednak zablokował się ręką. Potworek chwycił rękę i wbił w nią niewielkie zęby. Carl syknął z bólu i upuścił miecz, jednak wyprowadził porządny prawy sierpowy i dosłownie zmiażdzył czaszkę stworzenia, która rozsypała się w pył. Mimo to potrzebował chwili aby dojść do siebie po ugryzieniu i promieniu światła nekromanty.

Pies w tym czasie zeskoczył z balkonu i zaczął sadzić susy w stronę nekromanty. Na odsiecz ruszył mu drugi truposz, walecznie ustawiając się na jego trasie.

W końcu Retar krzyknął - Angroghu, dodaj siły swojemu wyznawcy!. Zupełnie wyprowadziło go to z konfuzji i wznowił swój bieg w stronę nekromanty
Magowie wyczuli w sobie wewnętrzny niepokój, jakby głos wielu umysłów dochodzący zza nekromanty i zbliżający się.

Ok. W stronę nekromanty biegnie pies, na jego drodze stoi truposz. Biegnie także Retar. Powoli acz skutecznie przebija się Carl :)

Faust272 - 2009-02-17, 22:20

"O rzesz..."

Nekromanta widział zbliżających się przeciwników. Mag sięgnął do kieszeni po kolejny komponent, którym była grzyb o ślicznej nazwie Czarcia Purchawka nasączona wywarem z rośliny nazywanej tytoniem. Mag zaczął inkantacje wycofując się w stronę dalszej kolumny. Zakończywszy inkantacje wydmucha w stronę Retara toksyczny wyziew. Pod osłoną zaklęcia łamanym krokiem schowa się za dalsza kolumną, ale utrzymując stałą odległość z Carlem. Następnie nekromanta zawiąże zaklęcie ciemność, którego celem będzie Carl.

Carl - 2009-02-17, 22:24

-Zabiję go, zabiję sukinsyna! - wrzasnął po pokonaniu szkieleta czując ból w ręce. - Nie daruję ci tego! - kontynuował. - Jest mój!
Miał dość zachowania się podopiecznego nekromanty. Naginanie pałki ma pewne granice, a tym razem pałka się "przegła". Po chwili wycia chwycił obiema dłońmi rękojeść broni i podniósł ją.
-Zabiję, zabiję, zabiję, zabiję, zabiję, zabiję - mruczał pod nosem, jednak za którymś razem przestał. - Tylko jak trupa do cholery zabić?!
Biegnąc w stronę następnych zwłok nie chciał ryzykować ponownego dziabnięcia go w rękę. W biegu wziął potężny zamach, dzięki któremu zbliżając się był w stanie rzucić swoim mieczem, co z resztą zrobił. Nie ważne czy trafił go czy nie. Gdy tylko dobiegnie zacznie maltretować truposza jak tylko się da, najlepiej rozwalając mu łeb.
-I tak cię zabiję - skomentował w odpowiedzi na swoje wcześniejsze słowa.

Avenker - 2009-02-17, 22:48

Elf wdząc jak nekromanta przemieszcza się dalej również, tak by ten go nie zauważył, przebiegł i schował się za kolejną kolumną. Zrobił to kilka razy, by mniej więcej być równolegle z nekromantą. Następnie najcichszej jak potrafi zacznie skradać się w strone kolumny rzucając przy tym zaklęcie fali. Jak tylko mag wychyli się zza kryjówki elf wystrzeli w niego strumień magicznej mocy. Jeśli jednak się nie wychyli, Avenker obejdzie kolumnę i również wystrzeli w niego strumień magicznej mocy.
Matiddd - 2009-02-18, 09:46

Hobbit, widząc, co się dzieje, skomentował sytuację krótko i treściwie: "o Ku***!". Musiał przemknąć na górę, by pomóc towarzyszom w walce z jakimś facetem w jakimś dziwnym habicie. Postanowił, że spróbuje przemknąć na górę po schodach (będzie uważał, żeby nikt go nie zauważył, ale znowu nie będzie też się ociągał, w końcu odgłosy walki zagłuszają jego chód) i epicko wbije temu komuś nóż między łopatki.
Vanilla - 2009-02-18, 15:00

Carl szybko biegł w stronę szkieletu, jednak tuż przed nosem skoczył na niego pies i doszczętnie zmiażdzył szkielet. Wojownik ledwo zahamował. Za Avenkerem, pomiędzy kolumnami, prześlizgiwał się hobbit zmierzając w stronę nekromanty, by zabić maga z noża. Równoległe obok psa przemknął Retar. Kiedy wskakiwał na pozycję złego, ten wychylił się i wystrzelił prosto w niego toksycznym wyziewem. Retar zatrzymał się i upadł na ziemię. W tym momencie Avenker wychylił się zza kolumny i posłał Falę prosto w czarownika. Tego oderwało od ziemi i posłało kilka metrów dalej. Nekromanta z impetem wyrżnął prosto w ścianę. Nekromanta zszokowany wstał szybko. Zauważył kątem oka że czarodziejka kończyła zawiązywać zaklęcie...
Matiddd - 2009-02-18, 15:31

Hobbit czekał tylko na sytuację, by zaatakować z tyłu przeciwnika. Miał zamiar przemknąć na jego tyły w momencie, gdy będzie próbował rzucić jakiś czar w Elfa. To pozwoli hobbitowi w miarę bezpiecznie obejść maga. "Przynajmniej na tyle elf może się przydać" stwierdził zadowolony Nizioł. Gdy już będzie za plecami maga, będzie czekał na odpowiedni moment do ataku, najlepiej na taki, gdy czarnoksiężnik będzie się upajał wygraną z Elfem...
Avenker - 2009-02-18, 15:58

Elf od razu po wystrzeleniu strumienia magicznej energii ruszył biegiem do kolumny za którą ukrywał się mag, wyjmując w biegi sztylet. Gdy do niej dobiegnie schowa się za nią, tak by widzieć nekromante, gdyby ten chciał się gdzieś przekraść. Będzie uważnie nasłuchiwał, czy czarnoksiężnik rzuca jakiś czar i czy się porusza.
Faust272 - 2009-02-18, 17:42

Nie było miło. Nekromanta powoli był otaczany przez przeciwników. Mag sięgnął po przywieszony do pasa granat dymny i uderzył nim o ziemie. Dym rozszedł się w promieniu 5 metrów od maga tworząc nieprzeniknioną dla wzroku barierę dymu. Mag przemieścił się w dymie i korzystając z klejnotu widzenia obserwował przeciwników. Jednocześnie nekromanta wyjął kolejną fiolkę krwi z sakwy na komponenty i inkantował kolejne zaklęcie czerwonej gorączki skierowane w czarodziejkę. Unikał ciosów przeciwników ukrywając się w chmurze i obserwując wrogów przy pomocy klejnotu.
Altaris - 2009-02-18, 18:22

Galahad ponowił próbę lecz tym razem. Najpierw kopnął potwora w miejsce które wydawało się bez kości i miękkie. Miał zamiar zluźnić zacisk potwora. A następnie wyjąć miecz:
A) Gdy mu się to uda: Zacznie dźgać potwora po twarzy (oku, otworze gębowym, oraz innych częściach głowy). Następnie zeskoczy i zawiąże line o jeden ze słupów (na pewno są jakieś-i oczywiście stabilne). Następnie upatrzy sobie kolejny (jeśli potwór odzyska sprawność Galahad będzie wykonywał serię uników i ataków tak aby kierował się do kolejnego obiektu.
B) Jeśli nie uda mu się dobyć broni skoczy na potwora (na głowę) i wtedy dobędzie broni i zacznie wbijać w kark potwora swoje ostrze, aż potwór przewróci się... wtedy skoczy mu do gardła i dobije.
C) Jeśli w tamtym miejscu było coś twardego. Galahad będzie mocował się z rękoma potwora by zluźnić uścisk na tyle by móc wykonać unik i dobyć jakiejś broni (gdy będzie się mocował będzie uważał na inne odnóża potwora i jego "pysk").

Carl - 2009-02-18, 18:45

Carl przeklnął widząć pojawiającą się przed nim kłowatą bestię. To ten psiur tego Munfiego czy jak mu tam. Gdy tylko szkielet padł nieruchomy, człek puścił się biegiem w stronę nekromanty. Był już w miarę blisko, jednak w jakiś niewyjaśniony sposób zaczęła się nagle pojawiać ta cholerna ciemność. "Co to ma być?!" - powiedział w myślach.
Wiedział, że złapanie nekromanty przy pomocy ostrza nie będzie możliwe, tak więc schował je do pochwy. Zapamiętał rozmieszczenie sojuszników i starał się wyszukać kogoś, kto znajduje się w miejscu od nich odległym. Jeśli takiego spotka-przyrżnie mu prosto w twarz.

Vanilla - 2009-02-18, 19:40

Granat odpalił przed tym jak ktokolwiek znalazł się w odległości bliższej niż 5 metrów od nekromanty, więc pies zawrócił i schował się za kolumnę. Czarodziejka wystrzeliła zaklęcie. Niebieski snop światła poszybował do Retara i wniknął w niego. Ten charknął dwa razy i podniósł się, po czym z wigorem schował się za kolumnę. Czarodziejka schowała się szybko pod balkonem. Jeśli obolały nekromanta miał się wstrzelić, to musiał wychylić głowę.
Avenker - 2009-02-18, 19:55

Elf biegł w stronę kolumny, gdy przed nim wybuchł granat dymny. Na szczęście adept znalazł się poza jego zasięgiem. Natychmiast cofnął się do tyłu i schował się za kolumnę.
Matiddd - 2009-02-18, 19:58

Hobbit postanowił wykorzystać moment, w którym przeciwnik nic nie widzi, by zajść go od tyłu. Natychmiast więc wyszedł zza kolumny i pobiegł na tyły wroga, by w odpowiedniej chwili dziabnąć go nożem.

Wait a moment, zaraz zaślę profil sytuacyjny

Carl - 2009-02-18, 20:19

według starego postu szukam ofiary po ciemku
Vanilla - 2009-02-18, 20:34

@zandalor
Potwór kłapnął w rękę zasłaniającego się elfa. Bardzo go to zabolało i przyćmiło na chwilę wzrok, jednak po chwili usłyszał odgłos wystrzału hakownicy. Potwór wyłożył się na elfie martwy
-Żyjesz? - usłyszał jakiś głos

@reszta teamu
Stan sytuacji z mojego ostatniego postu

proszę

Faust272 - 2009-02-18, 21:28

W takim razie nekromanta zrezygnował z rzucenia czerwonej gorączki i wyciągnął kolejny komponent. Tym razem wyciągnął ich kilka. Miał zamiar rzucić zaklęcie ciemność tworząc coś w rodzaju ścieżki między nim, a czarodziejką. Czyli rzuca kilka razy zaklęcie ciemność. Po jej wytworzeniu szybko ukrywa się w niej i pod jej osłoną zbliża się do czarodziejki. Jeśli wszystko się uda, nekromanta wystrzeli w czarodziejkę toksyczny wyziew.
Matiddd - 2009-02-18, 22:36

Hobbit wykorzystując sytuację przebiegł do kolumny, za którą stał jego pies. Następnie kucnął przygotowany z nożem, i czekał na ruch przeciwnika. Widząc, jak przeciwnik wyciąga jakieś dziwne przedmioty z sakwy i próbuje rzucić zaklęcie, hobbit postanowił wykorzystać sytuację i ruszyć na przeciwnika, by rzucić w niego w biegu nożem. Po za tym Nizioł miał nadzieję, że przez to ten mag będzie musiał się skoncentrować na nim, co da innym czas na pokonanie go.

Oczywiście liczę, że dzięki "Niziołczej zręczności i szybkości" moja postać nie zostanie przerobiona na skwarkę.
Nekromantę spowija gęsty dym. Podbiegasz do kolumny, ale nie szykujesz się do niczego

Vanilla - 2009-02-18, 23:49

Carl ruszył w stronę nekromanty i po chwili wpadł w gęsty dym, próbując znaleźć nekromantę. Ten z kolei skupił się i uszczelnił przejście między nim a czarodziejką seryjne rzucanie tego zaklęcia kosztowało go sporo many Ciemnością. wydawało się że na tej drodze powstały jakieś sfery, pochłaniające całe docierające do nich światło. Pies podążał wolnym krokiem w stronę tego korytarza, uważnie nasłuchując i pociągając kufą. Podejrzane było także zachowanie Retara, który szedł w jego stronę, jednak odchodził też na boki, co nekromanta wziął za fakt, że on też nie widzi. Hobbit zresztą zachowywał się praktycznie tak samo. Mag zauważył też że czarodziejka praktycznie skończyła zawiązywać silne zaklęcie temporalne.
Wysiłki elfa i nizioła zostały szybko przytemperowane, z racji iż nie widzieli dokładnie gdzie ich oponent się znajduje.

Teraz Carl jest na miejscu nekromanty, nekromanta w połowie drogi do czarodziejki, a hobbit, pies i Retar idą obok siebie w kierunku tego 'korytarza ciemności'.

Altaris - 2009-02-19, 05:28

Myślałem że podołam temu potworowi-powiedział elf-lecz jak widać... eh dziękuję.
Galahad ze zdziwieniem popatrzył w kierunku głosu by zlokalizować jego położenie i kim był jego tajemniczy zbawiciel.

Po zdemaskowaniu tego gostka dobija potwora ucinając mu łeb mówiąc:
Hah teraz wyglądasz na mniej groźnego-uśmiech.


Po pokonaniu potwora elf pyta się przybysza czy umie zabandażować/uzdrowić jego rany. Jeśli tak prosi go o to, i proponuje iść w kierunku w którym przez puste krypty przenikają odgłosy walki. Przygotuje się do wyprawy pytając towarzysza kim jest. Będą próbować dogonić nasz team.

Carl - 2009-02-19, 07:59

"Cholernik powinien był tu być. Zdążył zapewne już zwiać" - pomyślał Carl.
Nie widząc możliwości dorwania go pośród ciemności, puścił się biegiem w kierunku, z którego przybył. Gdy tylko tam się znalazł spojrzał na mroczne sfery przed nim się rozciągające, i wciąż nowe powstające. Teraz już wiedział, w którą stronę zmierza nekromanta. Ruszając z miejsca biegł przy krawędzi zasięgu zaklęcia do czasu, aż obejdzie je ze strony, w którą zmierza mag i spróbuje go dorwać swoją pięścią.

Avenker - 2009-02-19, 14:30

Elf, widząc pasmi ciemności ciągnący się od miejsca, gdzie niedawno stał nekromanta do balkonu z czarodziejką, domyślił się co on chce zrobić. Tylko pewnie on widzi w ciemnościach. Ruszył więc powoli w stronę balkonu szukając wzrokiem jakiejś kryjówki. Chciał schować się tak, żeby mniej więcej widzieć schody na balkon oraz koniec strefy ciemności.
Vanilla - 2009-02-19, 15:26

Nekromanta od razu wyczarował wszystkie niezbędne kule, więc Carl nie miał możliwości zlokalizowania. Jedynie pies powoli kroczył w ich kierunku. Teraz nekromanta rozumiał - pies go wywęszy i wysłucha. Czarodziejka skończyła wykonywać zaklęcie. Mag widział ją jakby rozmytą, a samo patrzenie się sprawiało mu nieprzyjemne uczucie. Wybiegła nagle z niezwykłą prędkością i wyskakując z ciemności schowała się za kolumnę. Nie była już w sferze mroku. Jednak w niej dalej znajdował się nekromanta, który mógł z ukrycia przypuścić zdradziecki atak...
Faust272 - 2009-02-19, 16:13

"Skoro istnieje możliwość ataku, dlaczego by tego nie wykorzystać?"

Nekromanta widząc zakończone zaklęcie czarodziejki przestał inkantować toksyczny wyziew i rozpoczął rzucanie czaru pazurów. Rzuca go w trakcie gdy czarodziejka zajmuje się znalezieniem kryjówki. Uzbrojony rzuconym czarem próbuje wykonać o zdradziecki atak.

Carl - 2009-02-19, 16:26

Carl zdenerwował się widząc pojawiające się kule ciemności. Mag nie był jakimś amatorem, bez problemu zużył olbrzymią ilość many. Kiedyś jednak jego zasoby się skończą. Człek nie mając innego pomysłu schował się za kolumną i biegł od jednej do drugiej, aby dostać się w pobliże czarodziejki, którą dojrzał, w tym momencie wyciągnie krwi łaknące ostrze.. Gdy będzie dość blisko, będzie się czaił w strefie światła za kolumną do czasu, aż mag wyjawi się z mroku.
Vanilla - 2009-02-19, 19:20

Mag uzbroił się w pazury ghula. W ciemności zaczęło coś niebezpiecznie chrzęścić. Pies zaczął warczeć, podchodząc już dość blisko ciemności. Czarodziejka odbiegła jeszcze trochę, chowając się za kolejną kolumną, dalej od kul ciemności.

Both teams could use more support

Avenker - 2009-02-19, 19:37

Elf widząc jak czarodziejka wybiega z kuli ciemności wstrzymał się. Następnie schował się za jakąś kolumną, tak by mniej więcej widzieć cały zaciemniony obszar i ze sztyletem w ręku czekał na dalszy rozwój wydarzeń.
Vanilla - 2009-02-20, 22:17

Pojawiło się kilka następnych kul, jedna po drugiej, po czym na końcu tunelu utworzonego z tych kul ostro się zadymiło, a pies zaszczekał. Stało się jasne że nekromanta zbiegł. Niestety, kilka kul ciemności pozostało, a coś dziwnego i niebezpiecznego wydawało się w nich czaić. Retar przygotował się ze sztyletami, a czarodziejka rozpoczęła zakładanie zaklęcia...
Avenker - 2009-02-21, 00:18

Elf miał złe przeczucia. I sądząc po minach towarzyszy nie tylko on. Jednak za bardzo nie widział czemu. I nie miał pojęcia co może zrobić. Tak więc, schowany za kolumną, ściskając w dłoniach sztylet i powtarzając sobie w pamięci słowa czarów czekał na rozwój wydarzeń.
Carl - 2009-02-21, 11:03

Carl stał ciągle za jedną kolumną znajdującą się nieopodal czarodziejki. Obnażona broń już od jakiegoś czasu nie była nakarmiona. Wiedział, że coś się święci, nie wiedział jednak co. Mimo, że był zniecierpliwiony, nawet się nie poruszył.
Vanilla - 2009-02-21, 23:16

Z kul ciemności wyskoczyły niskie, czarne szkielety ożywionych potworów, pięć. Nie były zwykłe, miały straszne, długie pazury na rękach. Z impetem rzuciły się na drużynę.

1 dla psa,
1 dla Retara,
1 dla Avenkera
1 dla Matiddda,
1 dla Carla.


Pies warczał na szkieleta trzymając go w szachu, Retar zaś pojedynkował się ze szkieletem, parując jego ciosy swoimi szkieletami. W końcu potwory dotarły do Munfiego, Carla i Avenkera, szczerząc kły. Elf wyczuł w nich coś niedobrego..

Szkielety poruszały się szybko i zygzakiem.

Carl - 2009-02-22, 09:35

-Zaje*** cię, kurduplu - warknął Carl zza uniesionej klingi swego miecza w stronę biegnącego nań szkieleta. Gdy ożywieniec zbliżał się, Carl stanął w rozkroku, chwycił rękojeść dwoma rękoma, po czym zamachnął się tak, jak zachodnie ludy w grze, którą nazywają baseballem. Jeśli truposz zdąży przed nim wyhamować, młodzik spróbuje zamachnąć się od drugiej strony, aby nie zmarnować siły pędu, którą nabrał. Jeśli i tę szansę zmarnuje, będzie próbował odrąbać przeciwnikowi ręce, aby istota stała się mniej groźna, następnie pamiętając przykre zdarzenie z niedalekiej przeszłości, będzie starał się wybić szkieletowi... zęby.
Avenker - 2009-02-22, 14:06

Elf widząc nadbiegającego szkieleta zaniepokoił się. Nie zdąży rzucić w niego żadnego czaru. A i wręcz nie ma szans go pokonać. Jednak do głowy przyszedł mu pewien plan. Elf miał nadzieję, że mu się uda. Avenker skoncentrował się na przeciwniku i sięgnął, jak to zwykle robił przy rzucaniu czarów, po magiczną energię. Tym razem jednak żadnego czaru nie rzucał. Zamierzał uwolnić surową moc, nieograniczoną żadnym czarem i ukierunkować ją w nieumarłego. Wiedział, że taka czynność może być niebezpieczna, ale musiał zaryzykować. Dzika magia jest bardzo trudna do opanowania, a więc adept będzie starał się uwolnić jej nie za dużo. Tylko tyle, ile potrzebuje. Mimo wszystko czuł, że to nie jest zwykły szkielet. To nie był zwykły nieumarły. Najpewniej moc zawarta w zaklęciach nekromanty zmieniła go. Tylko jak bardzo? Elf wyrwał się z zamyślenia. Każde zwrócenie jego uwagi może przerwać strukturę czaru, a tym samym doprowadzić do uwolnienia większej energii niż zamierza mag. Takie coś może być katastrofalne w skutkach. I to jest jedna z największych wad takiego czarowania. Ale oczywiście i jest zaleta. Takie zaklęcie nie ma ściśle określonej formy oraz trwa chwilę (rzucanie). Dzięki temu może być użyte w najbardziej krytycznych sytuacjach. Trzeba się jednak liczyć z ryzykiem porażki. Gdy tylko Avenker uwolni odpowiednią ilość energii (nie za dużo, by mieć jeszcze moc na inne czary), siłą woli spróbuje jej nadać kształt jasnego pocisku i pośle go w szkieleta. W razie niepowodzenia chwyci w ręce kostur i przygotuje się.
Vanilla - 2009-02-22, 23:57

@Zandalor.
Postać wyszła z mroku. Był to ubrany w czarny prochowiec, zarośnięty, wysoki mężczyzna.
-Wyłazimy stąd, tu jest zbyt niebezpiecznie - powiedział, ładując hakownicę - samemu nie masz szans, tutaj potwory są zbyt niebezpieczne. Jeśli chodzi o leczenie to coś tam znajdziesz - rzucił.
Elf zauważył długą pochwę z mieczem przywiązane do pasa podróżnika. Człowiek poprawił kapelusz i skierował się w stronę wyjścia.

@Avenker
Elf poczuł jak uchodzi z niego mana. Różnokolorowe smugi wypłynęły z jego palców i trafiły w szkielet. Chwilę okrążały szkielet, który stanął w miejscu jakby przywiązana była do niego niewidzialna linka. W końcu zmienił kolor na promienujący biały, wydał z siebie przytłumiony pisk, zapalił się i eksplodował. Fragment postaci uderzył elfa w brzuch. Avenker upadł oszołomiony. Jednocześnie poczuł się bardzo słabo, jakby cała jego moc została wyssana... Jego zmysły zostały przytłumione, leżał na ziemi i słyszał wyciszone szumy potworów i walczących towarzyszy.

@Carl
Mały był szybki. Pazury jednej ręki parowały nawet silne uderzenia broni człowieka, a druga jednocześnie umożliwiała mu ataki, przed którymi Carl musiał się salwować unikami. Mocne zamachy nie dawały efektów, jednak wojownik z doświadczenia wiedział, że jeśli prędko czegoś nie wymyśli, skończy się to źle.

Avenker - 2009-02-23, 00:10

Elf czuł jak traci energie. W dodatku kawałek szkietelu przywakił mu w brzuch. Nie mając energii upadł na ziemię. Mimo, że czar zniszczył nieumarłego i najprawdopodobniej uratował mu życie wyssał z niego całą magiczną energię. Teraz Avenker nie miał siły nawet wstać. Spróbował znaleźć chociaż odrobinę siły, by odczołgać się z pola walki (nie za daleko) i obserwować je z daleka.
Carl - 2009-02-23, 14:36

Wytrzymała bestia, nie ma co. Przetrzymanie takiego uderzenia było nie lada wyczynem. Musiał coś wykombinować. Ożywieniec potrafił zablokować każdy atak skierowany na jego ręce. Był jednak niski. Cóż to oznaczało? To, iż jego głowa znajduje się na bardzo wygodnym miejscu. Odskoczył do tyłu, gdy tylko obronił się przed jednym uderzeniem, wycofał do tyłu miecz, gładząc równocześnie ostrzem po szponach oponenta, po czym wziął potężny obrót, starając się zyskać jak największą siłę pędu. Był wystarczająco daleko, by nie otrzymać obrażenia od drugiego szponu przed wykonaniem tego manewru, aż do samego uderzenia, które skierowane było w szyję wroga. Cel był prosty-pozbawił go głowy. Duża szasa powodzenia miała mocną wadę-jeden z jego boków, podczas kończenia kombinacji, był odsłonięty. Wiedział, że zapewne otrzyma weń nieliche obrażenia, aczkolwiek liczył po cichu na swoje wrodzone szczęście i głupotę żywego trupa.
Vanilla - 2009-02-24, 01:10

Jakkolwiek potężny cios Carla by nie był, potwór sparował go szponami. Nie kontrował tym razem, jednak wojownik usłyszał drobne chrupnięcie w szkielecie gdy ten przyjmował cios. Carl dalej parując ciosy szkieleta zauważył że kość była nadłamana. Jeśli wyprowadzi jeszcze kilka takich ciosów, nie dając się przy okazji dziabnąć, zwycięży.
Retar dalej trzymał swojego szkieleta w szachu, podobnie jak i pies. Wyraźnie podobała im się walka. Czarodziejka zawiązywała jakieś dziwne zaklęcie, rysując rysikiem po płytce...

Szkielet podchodził do hobbita powoli. Nizioł trzymał mężnie tasak w ręce, byli znacznie oddaleni od towarzyszy.

Altaris - 2009-02-24, 14:48

Galahad spojrzał w ciemną otchłań:Może innym razem. Ale te odgłosy walki gdy próbował wejść dalej do katakumb cały czas kołatały mu się po głowie. Może ktoś potrzebuje pomocy... lecz nowicjusz nic tu nie zdziała.

Elf ze spuszczoną głową wychodzi jeszcze raz dziękując przybyszowi.

Mam pytanie:Nie do końca zrozumiałem tą odpowiedź o uleczeniu.

Carl - 2009-02-24, 15:51

Carl ponawiał silne uderzenia. Nie miał innego wyboru-to nie był zwykły przeciwnik. Zwykłe trafienie nie wchodziło w rachubę. Starał się wciąż uderzać w to samo miejsce, musiał w końcu przełamać obronę wroga. Przełamać? Ciekawe słowo, ponieważ chodziło o dosłowne przełamanie.
Matiddd - 2009-02-24, 21:15

Hobbit, widząc, że jeszcze jest daleko od wroga, postanowił się rzucić na niego. Miał zamiar rozpędzić się i mijając bokiem przeciwnika, uderzyć go tasakiem w miednicę. Zdecydował się na taki ruch, gdyż przy takim ataku łatwo mu było ominąć cios przeciwnika, a jednocześnie sam mógł go wyeliminować. Atakując pomyślał, jakie to będzie heroiczne, gdy już go rozwali. By zwiększyć widowiskowość jego walki, zacząć się drzeć:
- A masz, poczwaro! -

Vanilla - 2009-02-25, 23:32

Hobbit zahaczył tasakiem o potwora, jednak ten zahaczył pazurami, wcinając się w jego ciało. Siła tasaka rozerwała potwora tam, gdzie powinien być kręgosłup. Potwór rozpadł się na dwa kawałki i osypał na ziemię, jednak ciężko ranny hobbit upadł bez sił na ziemię. Środowisko było przytłumione, a nizioł tracił przytomność.

wyłączony z walki

Carl miarowo walił w potwora. Ten w pewnym momencie osunął się na ziemię, wybraniając się szponami z ręki. W odruchu rozpaczy chlasnął człowieka w łydkę. Carl syknął z bólu i przypuścił frontalny cios na czaszkę potwora, która od ciosu mieczem rozpadła się.
-Żyjesz? - odrzekł do niego Retar. Kątem oka Carl zauważył że mag, podobne jak i pies, rozprawili się ze szkieletami.

Avenker - 2009-02-25, 23:42

Elf przestał słyszeć odgłosy walki i domyślił się, że szkielety zostały pokonane. Otworzył oczy i rozejrzał się. Rzeczywiście, wrogowie zostali pokonani. I nie on jedyny został znokautowany. W dalszej części komnaty hobbit też leżał na ziemi. Jego ubranie było zakrwawione, jednak jego szkietel też się nie ruszał. Elf spróbował wstać. Przecież nie mógł tutaj leżeć przez reszte dnia. Gdyby udało mu się stanąć na nogi Avenker podejdzie do najbliższej kolumny i oprze się o nią, czekając aż odzyska siły.
Vanilla - 2009-02-25, 23:55

Elf ledwo wstał i oparł się o niedbale o kolumnę. Jego serce biło szybko, a on sam był jeszcze trochę oszołomiony.
-Będziesz żył - rzuciła czarodziejka, która nie wiadomo jak znalazła się za jego plecami.

Avenker - 2009-02-26, 00:04

- Ciekawe jak długo. - mruknął. - Nie znasz jakiegoś zaklęcia, które mogłoby mnie wzmocnić? Albo choć częściowo uzupełnić moją magiczną energię? Bo obawiam się, że całą straciłem.

Jeśli czarodziejka nie będzie mogła na to nic poradzić elf spróbuje odnaleźć jakieś Miejsce Mocy. Te zjawoska są bardzo rzadnie, ale nigdy nie wiadomo kiedy można je spotkać. Być może adept będzie miał szczęście i na jedno z nich trafi?

Carl - 2009-02-26, 11:36

-Tak jakby - syknął zaciskając zęby. - Oberwałem w nogę, raczej nie będzie w pełni sprawna przed końcem podróży, chyba, że Twoja magia coś na to poradzi.
W tej chwili poczuł kolejną porażającą falę bólu, idącą ze strony dolnej kończyny.
-Przydałby się jakiś porządny bimber.

Vanilla - 2009-02-26, 22:58

Retar podszedł do Carla i wyciągnął swoją rękę. Widać było na jego twarzy wyraz skupienia, po czym Carl poczuł się znacznie lepiej. Jego rana jakby została zagojona. Następnie podbiegł do hobbita, malując wzory na ziemi jego krwią i zawijając jakieś zaklęcia.

Elf poczuł się lepiej. Mógł już normalnie chodzi.
-E, ściągać zapasy? - rzuciła do Retara czarodziejka - poza tym raczej spadajmy stąd. Ktoś wie gdzie jest wyjście? - dorzuciła, omiatając wzrokiem pomieszczenie.

Carl - 2009-02-27, 11:09

Carl ucieszył się czując ulgę. Coraz bardziej doceniał magię, która zaczęła mu imponować. Podparwszy się jedną ręką wstał, po czym podobnie jak czarodziejka rozejrzał się dookoła.
-A nie lepiej byłoby ścigać nekromantę, póki nie dorwał się o żadnego miejsca mocy? Jest wycieńczony, później możemy mieć z nim problemy - odpowiedział czarodziejce.

Matiddd - 2009-03-01, 17:53

Hobbit wstał. Rana piekła niesamowicie, mimo tego, a może przez to, że wyleczył go mag. Nizioł podreptał do towarzyszy, którzy zebrali się i debatowali nad czymś. Mały człowieczek postanowił nie wtrącać się w rozmowę i zdać się na ich decyzje.
Avenker - 2009-03-01, 22:22

Sry, że tak samo jak w poprzednim poście ale nie chce mi się opisywać jeszcze raz tego samego. I wogóle teraz wcale nie chce mi się pisać :-|

BTW, Van, na przyszłość odpisuj na całe posty ;-)


Elf spróbuje odnaleźć jakieś Miejsce Mocy. Te zjawoska są bardzo rzadnie, ale nigdy nie wiadomo kiedy można je spotkać. Być może adept będzie miał szczęście i na jedno z nich trafi?

Faust272 - 2009-03-02, 14:51

Avenker nie wyczuł żadnych miejsc mocy.

- W takim razie jak nie ma żadnego sprzeciwu, to idziemy po nekromantę. Coś mi mówi, że jest tutaj z tego samego powodu co my. Dlatego nie możemy pozwolić mu uciec.

Drużyna poprawiła ekwipunek i poszła dalej.

Pierwszą przeszkodą okazało się rozwidlenie.

- No to musimy się rozdzielić. Ja, Retar i "pies" (Nie wiem czy ma nazwę własną; jeśli ma to w domyśle zamiast pies jest owa nazwa własna) zbadamy prawą, w idźcie w lewo.

Czarodziejka i jej grupa odeszła w prawy korytarz. Reszta musiała wybrać lewy.

Korytarz miał 3 metry wysokości i półtora metra szerokości. Tylko jedna osoba może iść na raz, reszta gęsiego.


Teraz proszę o kolejność jak wchodzicie i jaką broń szykujecie i ogólnie.

Altaris - 2009-03-03, 05:43

Ja bym radził (sory że się wpycham). W waszej grupie jest Carl-wojownik, Matid-wojownik...
Avenker-mag. Za wami jest ta sala którą wytłukliście... A przed wami ciemny korytarz. Więc 1 powinien iść Carl z mieczem lub bronią drzewcową ale lepszy będzie chyba miecz. Hobbit stanie z tyłu plecami do towarzyszy. Najlepiej z jakimś kosturkiem chociaż tasak ujdzie. W środku stanie mag. Będzie nawalał z dystansu. (plecami do towarzyszy carl i hobbit, lecz jak się nie zmieszczą tak to będziecie mieć ręce z atakiem w stronę wejścia.

Faust272 - 2009-03-03, 09:13

Zandalor na skutek niesamowitej mocy stracił przytomność. Obudził się w jakieś komnacie pełnej trupów.

Carl, hobbit i reszta usłyszeli, jak coś spadło do komnaty, w której ostatnio walczyli.


No to się teraz bawcie. Sam teraz im to powiedz Zandalor o swojej taktyce :D

Avenker - 2009-03-03, 15:36

Elf trzymając w rękach sztylet sprawdził co spadło w komnacie. Gdy zobaczył, że to nie wróg powiedział mu o co biega itd. (że poszukują czegoś).
Altaris - 2009-03-03, 15:44

Co?? Udało mi się ich dogonić??!!
O_O
Jak tak Galahad opowiada o taktyce przejścia. I postanawia pomóc;)
A jak nie i nadal jak wyszedłem i się plątam po ulicach to telepatią.
Ale pewnie jestem w katakumbach. Informuje o taktyce... jak już wspomniałem. I zgłasza się do pomocy nieznajomym (czuję że będzie sieka jak nie ma żadnego NPC). I teraz się weźmie może ja będę stał jakoś przy hobbicie (nie żebyś był słaby ale niziołek a< człowiek... No jak się zgadzacie to powiedzcie ruszamy a jak nie ustali się.
Galahad cicho wyszeptał do towarzyszy-To co idziemy? Czy robimy biwak na miejscu?-uśmiechając się- W końcu ja jakiś berserk to jestem...

O i jestem Galahad ;p
I wyjmuję katanę.

Carl - 2009-03-03, 20:04

Bez jaj

Straszliwie poirytowała go decyzja czarodziejki. Co on do cholery ma zrobić?! Walczyć z potężnym magiem z pomocą kucharza kurdupla, nieznajomego, który spufala się z nowopoznanymi bardziej niż Carl, co było nie lada wyczynem, oraz czarodzieja, który ledwo co trzymał się na nogach. Brawo bić tylko geniuszowi przewodników. Nie zdążył zareagować, a Ci już sobie poszli. Teraz jednak naszła go niezła myśl. Bez wahania rzucił, aby reszta została w miejscu i ruszył w prawy korytarz truchtem, aby dogonić Retara. Gdy tylko to zrobi, podchodząc od tyłu położy rękę na jego ramieniu i obróci go twarzą do siebie.
-Nie musimy się rozdzielać. Mamy psa, z pewnością wyczuje zapach nekromanty. Nawet jeśli zna on zaklęcie czyszczące swój ślad, prawie na pewno go nie użyje. Podczas ucieczki nie myśli się w pełni racjonalnie - zechciał dodać: "wiem coś o tym", jednak powstrzymał się. - Tak będzie lepiej.

Altaris - 2009-03-03, 20:28

Też dobre...
Vanilla - 2009-03-03, 20:37

Banda weszła w korytarz. Ciągnął się raczej dość długo z ciasnymi ściankami. Galahad szedł przodem, za nim szedł Carl, potem niziołek, a na samym końcu elfi mag. Ściany emanowały dziwnym światłem, jednak nie na tyle aby przypisać im świecenie, jednak nie były to całkowite ciemności, co ze zdziwieniem stwierdziła drużyna. Przecież nie powinni byli nic widzieć. Z oddali dochodziły groźne syki i chrząknięcia. Zwłaszcza że żelastwo na hobbicie tłukło się niemiłosiernie. W pewnej chwili doszli do czegoś w rodzaju urwiska - dalsza droga na korytarzu ciągnęła się dwa metry niżej. Carl nakazał drużynie zatrzymać się i sam spojrzał w dół. Na dole leżał raczej duży potwór. Gdyby się wyprostował, byłby całkiem wielki - pomyślał doświadczony wojownik.
Chyba że na niego skoczą.

Matiddd - 2009-03-03, 20:53

Hobbit, widząc jakieś ogromne bydlę w kotlinie, ledwo powstrzymał się przed krótkim skomentowaniem sprawy za pomocą "o k****". Zaraz jednak pomyślał o tym, jakkie by powstały ballady na jego cześć, gdyby teraz tam skoczył i skrócił dni bestii. Zanim towarzysze zdążyli cokolwiek zrobić, hobbit wyciągnął najdłuższy nóż jaki miał i skoczył w przepaść, mając zamiar spaść na łeb bestii. Leciał tak, by upaść na miękką skórę bestti, która będzie amortyzacją, jednocześnie wbijając w tył szyi bestii najdłuższy nóż, jaki miał.

Garnki zostawiłem przed wejściem tutaj, Vanillko. Pierwsza strona tego tematu

Carl - 2009-03-03, 20:59

Nie miał czasu na zastanawianie się odnośnie taktyki. Potwór mógł w każdej chwili zwrócić na nich uwagę, co spowodowało pojawienie się zniesmaczenia na twarzy Carla. Nienawidził nieprzemyślanego ataku. Nie mógł również przekazać innym swojego planu. Czystą głupotą (a może ponownie chęcią zysku?) wyciągnął szybko ostrze z pochwy i skoczył w dół chcąc wyprowadzić atak na kark bestii. Jeśli się to nie powiedzie, będzie miał problem. Sam nie wierzył, że mu się uda, ale "nie zyskuje, kto nie ryzykuje". Liczył po cichu, że w takim przypadku bohaterski kurdu... nizioł ruszy mu do pomocy. Takiego malca potwór może niedocenić, zaś może on poważnie mu zaszkodzić przemykając między nogami i podcinając ścięgna. To było kolejne w co wątpił-właściciel tasaka był raczej kucharzem, nie wojownikiem i może nie dojść do takiego wniosku. Będzie wówczas w gorszej opresji. Tuż przed nim wyskoczył niziołek. Nie miał do niego nerw. Kretyn! Przez niego wszyscy mogą zginąć. Miał nadzieję, że z powodu większej wagi uderzą w miarę równocześnie.
Avenker - 2009-03-03, 23:52

Miło było was poznać :-P Przyjde na pogrzeb. Aha, Carl waga nie wpływa na prędkość spadania (o ile pamiętam z lekcji fizyki z I gim :mrgreen: )

Elf patrzył jak jego dwaj towarzysze skaczą na bestię. Niezbyt rozważnie, pomyślał. Ale zobaczymy co będzie. W razie czego ukrył się, by móc obserwować całe wydarzenie ale nie być za bardzo widoczny. W razie czego też zkoczy na bestię ze swoim sztyletem (a jak!). Jednak na pewno nie zrobi to w tak nieprzemyślaty sposób jak jego towarzysze.

Carl - 2009-03-04, 11:24

Avenker napisał/a:
Miło było was poznać :-P Przyjde na pogrzeb. Aha, Carl waga nie wpływa na prędkość spadania (o ile pamiętam z lekcji fizyki z I gim :mrgreen: )

Jasne, że nie wpływa. Jednak w takich zacofanych czasach chyba Carl może myśleć inaczej :-) .

Vanilla - 2009-03-04, 19:33

Carl zeskoczył i z impetem walnął ostrzem w ciało bestii. Poczuł jakby rozrywał mocny pergamin, zaś bestia obudziła się i wierzgnęła, wywalając Carla jakieś pięć metrów do przodu. Towarzysze z góry mogli podziwiać imponującą posturę bestii - miała spokojnie jakieś dwa i pół metra. Wyszczerzyła na przerażonego Carla swój zestaw zębów i zaczęła kroczyć w jego stronę. Potwór nie był tak zasuszony, był sporo grubszy niż wcześniejsze 'okazy'. Miał długi ogon i płaski pysk.
Jednak nie było to ważne. W stronę Carla szedł właśnie wielki gryzomat.

Altaris - 2009-03-04, 19:38

Galahad szeroko otworzył oczy... Wyjął łuk, napiął cięciwę i wycelował w kark potwora (tak aby uderzyć sekundę (ok.) przed spadnięciem towarzyszy). Po wystrzeleniu strzały celuje dwie w "tyły" potwora. Następnie próbuje zaskoczyć bestię od tyłu i zrealizować plan niziołka (ścięgna pomóc pociąć na kiełbaskę)...


ALBO NIE...
Wyjął łuk i wystrzeli w potwora trzy strzały. By zwrócić uwagę potwora. Następnie zajdzie go od tyłu i poprzecina mu kończyny...

Carl - 2009-03-04, 21:50

Carl wiedział, że w walce bezpośredniej musiałby mieć ponownie napływ wielkiego szczęścia. Było ono skuteczne, jednak posiadało ono wielki minus-nigdy nie było wiadomo, kiedy się kończy. Nie chcąc ryzykować, powstał z ziemi i z bronią w pogotowiu planował jakieś działanie. Widząc, że nowy towarzysz wystrzelił w stronę bestii strzały, sam rozpoczął wycofywać się w odskokach. Wolał poczekać, aż oponent odwróci od niego swą uwagę z powodu strzał, które pojawią się w jego ciele. To chyba wystarczy, aby sprowokować istotę. Wówczas będzie miał możliwość zaatakowania wroga o podzielonej uwadze.

Carl has startled the witch!

Altaris - 2009-03-05, 06:37

:-) Dokładnie, jak potwór będzie do mnie lazł będę w niego strzelał aż dojdzie do mnie blisko. Wyjmę katanę i się zobaczy...
Moim zdaniem wtedy hobbit z Carlem powinien zaatakować na tyły i podbrzusze potwora. On się zdziwi... Wtedy skoczę mu na łeb i będę w dół dźgał mieczem. A wtedy Avek jak chce to też zeskoczy mu na plery i lejemy łajzę.
Co o tym myślicie??

Vanilla - 2009-03-05, 15:17

Podczas gdy potwór kroczył w stronę Carla ten zauważył ze jego łapy uzbrojone są w długie, ostre pazury.
Galahad dobył łuku, wyciągnął strzałę, jednak napięcie łuku przyszło mu z największą trudnością.
Stary, nie jesteś z żelaza. Już masz trochę obrażeń, i biorę to pod uwagę.
Pierwsza strzała chybiła, podobnie jak druga. Elf z trudnością wpakował trzecią strzałę gdzieś w plecy stworzenia, które odwróciło się, z pewną trudnością, zważywszy na swoje rozmiary i wydarł się przeraźliwie, co nieco ogłuszyło elfa. Potwór przyśpieszył. Elf stał co prawda na dwumetrowej skarpie, widział jednak że pazury wystarczą aby go rozwalić. Carl stał ze swoją bronią z tyłu potwora, widząc ogon zakończony ostrym kolcem...

Altaris - 2009-03-05, 17:40

Galahad dobył miecza (Vanilla powiedziałabyś mi nieco o otoczeniu a szczególnie za mną??).
Może jakby coś się znalazło wycofa się i schowa (na parę sekund) by wyczuć moment ataku. Hmmm... "które odwróciło się, z pewną trudnością, zważywszy na swoje rozmiary".
Aaaa tu jest sposób :-) .
Chłopaki-musimy go zrobić zręcznością. Chociaż może i tak o tym wiecie...
Galahad gdy się wycofywał obserwował potwora jeśli ten go zaatakuje wykona unik w postaci odskoku. I z siłą obrotu nie będzie się zatrzymywał lecz odrazu obróci się (obrotem) i sieknie poczwarę w odnóże/lub głowę.
I mam pytanie czy mogę swobodnie dojść do Avenkera i czy Hobbit jest w dole??

Carl - 2009-03-05, 17:58

Zandalor08 napisał/a:
(Vanilla powiedziałabyś mi nieco o otoczeniu a szczególnie za mną??).

Za Tobą jest korytarz, którym przyszliśmy.
Cytat:
Chłopaki-musimy go zrobić zręcznością. Chociaż może i tak o tym wiecie...

Tak, rób go zręcznością, a sieknie Cię ogonem. Tu potrzeba inteligencji. Poza tym w wypowiedziach w ten sposób nie możesz komunikować się z graczami. Postacie przecież nie słyszą Twoich myśli. Na przyszłość -jeśli możesz- uwagi poza grą pisz pomniejszoną czcionką.

Cytat:
Galahad gdy się wycofywał obserwował potwora jeśli ten go zaatakuje wykona unik w postaci odskoku. I z siłą obrotu nie będzie się zatrzymywał lecz odrazu obróci się (obrotem) i sieknie poczwarę w odnóże/lub głowę.

Jak Ty chcesz to zrobić, skoro jesteś dwa metry wyżej oraz ciężko raniony?
Cytat:
I mam pytanie czy mogę swobodnie dojść do Avenkera i czy Hobbit jest w dole??

Hobbit jest w dole, zaś elf stracił całą manę oraz jest bardzo osłabiony, nawet gdyby umiał walczyć w zwarciu, niezbyt by się przydał, chociaż nie pamiętam, czy ktoś go w końcu uleczył.


Carl nie przepuścił okazji, aby obejrzeć potwora. Poznał jego mocne punkty. Nie da rady wykorzystać powolności bestii. Zręczne unikanie ciosów szybko straciłoby na wartości, gdyby tylko w ruch ruszył ogon przeciwnika. Ogon! Gdy tylko oponent ruszył na elfa, Carl zacisnął obie dłonie na rękojeści broni i puścił się biegiem, póki istota była nieuważna. Wyskoczył w powietrze, upadł tuż za kolcem kreatury i sprintem przemieszał się w przód po ogonie, sprawiając gnidzie ból. Gdy tylko dopadł końcówki ogona, uniósł miecz i zamachnął się z całej siły, by go odrąbać. Dał się pociągnąć pędowi, który wraz z ostrzem pociagnął i jego. Może znalazł się przy okazji w niekorzystym położeniu za nogami bestii, ale pozwoliło mu to być chronionym przed ciosami z użyciem pięści, póki wróg się nie odwróci.

Altaris - 2009-03-05, 18:41

Dobrze... POPRAWKA

Galahad spojrzał na Carla gdy ten chaotycznie biegnie na bestię.
Wyjął swojego Zweihandera. Ostrze zalśniło i zabłysnęło od razu po wyjęciu. Elf cofnął się czekając na plan wydarzeń. Gdy potwór zdąży zaatakować Galahad skoczy w bok upadając na ziemię. Następnie cofnie się jeszcze do tunelu tak by mógł jeszcze bronić się przed ciosami wroga (przodem do niego-tyłem do korytarza-jego łapy chyba się nie zmieszczą). Robiąc niezgrabne uniki.
Gdy Carl "uderzy" zanim potwór coś zrobi-wymyśli się coś.

Matiddd - 2009-03-05, 19:02

Nie wzięłaś chyba pod uwagi Van że ja też skakałem na stwora. Co się ze mną stało i co zrobiłem? Odpisz, bo teraz nic nie mogę napisać...
Vanilla - 2009-03-05, 23:32

Hobbit, spadając z wysokości, upadł dość niefortunnie, a jego ekwipunek rozsypał się po ziemi. Wstał nie mniej jednak i rozpoczął szarżę na bestię. Elf także skoczył, jednak wyszło mu to zręczniej niż niziołowi. Wyciągnął swojego Zweihandera, co nie przyszło mu bez trudności, gdyż bolało go prawe ramię.
Carl zastosował także niefortunną taktykę. Kiedy nastąpił na ogon stworzenia, to wywinęło nim, wywracając Carla, jednak nie kłując go szpikulcem. Wojownik wstał szybko. Potwór dalej kroczył w kierunku elfa, błyskając długimi pazurami. ..

Altaris - 2009-03-06, 05:29

Ale ja jestem na górze... Jeszcze nie zeskakiwałem... Dobra jak już było zadecydowane to muszę zeskoczyć. Galahad przyszykował katanę. Czekał na rozwój tego zdarzenia. Przygotował się... modląc do Angrogha:"Wielki Angroghu daj siłę tym którzy jej potrzebują.
Daj ją tym którzy bez niej zginą. Twoi słudzy zawsze oddani teraz potrzebują pomocy by pokonać przeciwnika. Wspomóż mnie i moich towarzyszy!". Elf skupił się dalej nie spuszczając z oczu potwora. Na samym końcu powiedział""Ojcze...!". Próbował obudzić w sobie gniew, adrenalinę, strach, złość i inne nie miłe uczucia. By swoją nienawiścią zaatakować poczwarę. Po chwili krzyknął do towarzyszy:"Zróbmy porządek z tą zarazą!... splunął na ziemię:"Bo nie wiadomo co się zaraz stanie... powiedział ciszej.
Po czym ugiął kolana jakby do uniku/skoku lub do biegu.

(Wszystko mówił pospiesznie).

Carl - 2009-03-06, 08:41

Carl poważnie się zdenerwował upadając w ten sposób na ziemię. Potraktował to podobnie jak ugryzienie przez nieumarłego - jako obrazę, której nie można przepuścić. Nim jednak wstał, opanował się na chwilę i spojrzał na koniec pomieszczenia. Miał nadzieje dojrzeć na końcu początek wąższego korytarza. Jeśli go dojrzał, spróbował ocenić jego szerokość i wysokość na oko. Następnie podniósł się i dał ponownie opanować gniewowi. Trzymająć broń oburącz starał się w furii odciąć chociaż kłującą końcówkę ogona bestii.
Avenker - 2009-03-06, 14:44

Avenker przyglądał się z góry walce jego towarzyszy z bestią. Chętnie by im pomógł, lecz za bardzo nie miał jak. Wcześniej rzucane czary niemal całkowicie go wycieńczyły. W walce wręcz też za bardzo nie pomoże. W końcu to nie jego specjalność. A zresztą po co oni tam bezmyślnie skoczyli. Mogli chociaż wcześniej umówić jakiś plan działania. Ich sprawa. Mimo to elf nie za bardzo chciał ich śmierci. W końcu w dalszej części mogą się nawet przydać. Nie mając nic lepszego do roboty mag uważnie przyjrzał się pomieszczeniu w którym odbywała się walka. Może otoczenie pomogłoby im w walce z bestią? W każdym razie jakoś musieli tą wakle skończyć i nie dać się zabić.
Altaris - 2009-03-06, 15:51

Po pierwsze ja nie zeskoczyłem :-?
Avenker - 2009-03-06, 16:35

Zandalor08 napisał/a:
Ale ja jestem na górze... Jeszcze nie zeskakiwałem... Dobra jak już było zadecydowane to muszę zeskoczyć.


Zandalor08 napisał/a:
Po pierwsze ja nie zeskoczyłem :-?


Weź się może zdecyduj. Poza tym już zeskoczyłeś więc mówi się trudno xD

Vanilla - 2009-03-06, 22:53

Po paru chybionych uderzeniach i denerwującym brzęku metalu, Carl odciął kawałek ogona bestii. Wkurzyło ją to niemiłosiernie. Odwracała się w jego stronę...

OK, survival event!

Altaris - 2009-03-07, 01:11

ehh... Galahad widząc zajście (nie szarżą lecz podkradł się za bestię. I mocnym zamachem od dołu spróbował wbić ostrze w podbrzusze. Lecz jeśli to się nie uda... Szybko przetnie jej ścięgna.
Carl - 2009-03-07, 16:33

Spróbował pownie użyć tego samego manewru co wcześniej. Widząc, że Galahad atakuje bestię, Carl puścił się biegiem w głąb pomieszczenia nim kreatura się odwróciła. Los nieznajomego go nie obchodził. Podobnie jak niegdyś w kanałach, i tym razem wydarzy się zapewne podobna sytuacja. "Niech się biją, proszę bardzo, ja dupy ryzykować nie będę". Powolność istoty działała na jego korzyść, zaś prowokowanie jej przez przybysza jeszcze bardziej. "Zajmij się nim, a ja się zajmę tobą" - pomyślał.
Avenker - 2009-03-07, 18:38

Jedyna droga prowadzi przez to pomieszczenie z bestią?


[Jeśli tak]
Elf widząc jak Carl zostawia bestie i rusza dalej również skoczy na dół (najcichszej jak potrafi) i ruszy za towarzyszem-wojownikiem.

Vanilla - 2009-03-07, 20:34

Cios Galahada, mimo że okupiony niesamowitym bólem, był skuteczny. Źle wymierzony cios przebił podstawę czaszki stworzenia, kładąc je trupem na miejscu. Po uderzeniu jednak ból przymusił elfa do puszczenia miecza. Wykonywanie jakichkolwiek ruchów prawą ręką okupione było potężnym bólem. Avenker co prawda zeskoczył, ale sprintowanie na drugi koniec było bez sensu. Leżał przed nim spory trup.

Carl biegiem puścił się dalej. Po dłuższej chwili wybiegł do komnaty, o promieniu jakiś pięciu metrów. Drugie wejście było kilka metrów dalej, a naprzeciwko obu wejść znajdowało się jakieś wyjście, ze zdobieniami, miedzią lub złotem - w słabym świetle Carl nie był w stanie się rozeznać. Usłyszał jakiś rumor z drugiego wejścia...

Carl - 2009-03-07, 20:45

Carl miał zamiar zatrzymać się chwilę wcześniej, a przez pewien czas jedynie oglądać starcie elfa z bestią, ewentualnie później się włączyć. Teraz jednak nie widział potrzeby powrotu. Znalazł się w bezpiecznym miejscu, tamci sobie na pewno radę sami dadzą. Aby nie wyjść na tchórza w przyszłości, nie szedł póki co dalej. Zauważywszy zdobienia podszedł i wodził po nich palcami. Lubiał tak robić z dobrze wykonaną robotą, jednak w nikłym świetle nie wiedział jeszcze, czy takowa ma do czynienia. Starał się dojrzeć co one przedstawiają - czy to tylko losowe wzory, czy też może układające się w jakąś historyjkę obrazki. Nie wiadomo na co można się natknąć w takich starożytnych budowlach.
Po chwili oglądania usłyszał rumor z drugiego wejścia. Przeklnął cicho swoją ciekawość i ruszył w tamtym kierunku pozostawiając wyjście w spokoju. Miał nadzieję, że to Retar pojedynkujący się z nekromantą.
Jeśli coś zdołałem dojrzeć na zdobieniach, proszę o odpisanie również w tej sprawie ;-)

Matiddd - 2009-03-07, 21:50

Hobbit, widząc, że nieznajomy elf jest w kiepskiej sytuacji, postanowił się wychylić zza kamienia i zaatakować stwora. Miał szczęście, gdyż stwór go najwidoczniej nie zauważył. Jego plan był prosty - miał zamiar z zaskoczenia rzucić się na tył stwora, i wdrapać się na niego, by móc zadać cios tasakiem czy nożem w kark. Miał nadzieję, że elf mu pomoże i zaatakuje stwora, by ta nie mogła go zrzucić i zmiażdżyć.
Vanilla - 2009-03-07, 21:51

Carl zaczął obserwować napisy. Ściany nie emanowały światła, a raczej jakieś podświetlenie, dzięki któremu nie wydawało się kompletnie ciemno. Carl dotykiem zbadał napisy. Były faktycznie w jakimś języku, były to kształty połączone linią, jakby napisane bez odrywania rylca. Materiał był dość miękki, ale zapewne był to metal. Wojownik nie znał jednak takiego. Po chwili z drugiego przejścia pokazało się białe, silne światło i wypadł Retar z czarodziejką i psem.
-Gdzie reszta? - rzucił.

Avenker - 2009-03-07, 22:05

Elf widząc nieżywą bestię wzruszył ramionami i szybkim, acz wesołym krokiem ruszył w stronę kolejnego pomieszczenia. Gdy tam doszedł zobaczył Retara, czarodziejkę i psa.
- O! Znaleźliście nekromantę? - spytał się.

Carl - 2009-03-07, 22:33

-W tamtym korytarzu - stwierdził spokojnie wskazując przejście, którym przybył. - Nie przejmuj się nimi, na pewno sobie dadzą radę, ja troche się... zapędziłem. Nie zwracaj na nich uwagi.
W krótkiej ciszy podszedł ponownie do wyjścia i zaczął wodzić po tajemniczych literach. Po chwili odezwał się nieodrywając i tak niewiele widzącego w ciemności wzroku od znaków.
-Mam tu coś ciekawszego. Potrafisz to przeczytać?
Retar nie zdążył odpowiedzieć, a do środka już wszedł Avenker.
-Mówiłem, że nic im nie będzie.

Vanilla - 2009-03-08, 00:05

-U nas nic - odpowiedziała czarodziejka, a Retar zaczął przyglądać się literom.
-Ostrzeżenie.. Wchodzicie na własne ryzyko - stwierdził Retar - ale sobie ktoś trudu zadał - skończył, po czym głośno zawołał - Ej, wy w tunelu! Wyłazić!
Pies sapał ciężko.

Global Interpreter Lock: czekamy na resztę

Altaris - 2009-03-08, 06:53

Galahad chwiejnym krokiem podszedł do bestii: Podniósł mały kamień leżący na ziemi a następnie rzucił go w potwora: A masz ty głupia poczwaro! Nie dość że taka trudna do zaje****** za życia to jeszcze śmierdzi gdy nie żyje.- Elf spojrzał na resztę...:Przecież nie będę tutaj tak stać-pomyślał. Schował miecz i resztę swojego ekwipunku w parę sekund. Oparł się o ścianę i zapytał:Retarze, słyszałem że jesteś magiem... może potrafisz uleczyć moje rany, albo przynajmniej swoimi czarami spowodować by nie bolały przez jakiś czas?? Byłbym przydatniejszy-. Po czym zaczął ciężko oddychać by złapać dużo tlenu... prawdopodobnie się przyda...
Avenker - 2009-03-08, 13:18

Elf rozejrzał się po pomieszczeniu. Podszedł do zdobienia i przyjrzał mu się. Nic ciekawego, pomyślał.
- Może chodźmy do tego wejścia na przeciwko? - powiedział. Następnie ruszył w stronę wejścia, wcześniej upewniając się, że nie idzie sam.

Carl - 2009-03-08, 13:27

-Zaczekaj na kurdupla - zatrzymał maga słownie Carl mając na myśli Munfiego. - Albo idź dalej sam, jeśli chcesz.
Matiddd - 2009-03-08, 14:32

Hobbit, słysząc obelgę Carla, wyraźnie się zezłościł, lecz wstrzymał się przed odgryzieniem się, a poszedł za magiem, mamrocząc coś pod nosem. Zobaczył jednak, że jego pies sapie ciężko; podszedł więc do niego i go pogłaskał, sprawdzając, czy psina nie jest ranna.
Altaris - 2009-03-08, 15:38

Galahad po spytaniu Retara o pomoc spojrzał na Carla który bez powodu obrażał jednego z towarzyszy. Zdziwiło go to ponieważ myślał że to jacyś zawodowcy...
Avenker - 2009-03-08, 15:49

Van, możesz odpisywać :mrgreen:

- Skoro wszyscy są to możemy iść dalej. - powiedział elf a następnie wszyscy ruszyli, zwiedzając dalszą część katakumb.

Altaris - 2009-03-08, 15:52

CO?!
Retar miał mnie uzdrowić-pomyślał Galahad...

Nie ruszę się stąd póki mnie nie uleczą!! :-P -znowu pomyślał elf po czym patrzył na Avenkera który dziwnie się zachowywał... Może zamierzał już ruszać???

Vanilla - 2009-03-08, 20:29

-Dobra, idziemy - powiedział Retar wykonując zamaszysty ruch ręką. Ból u Galahada i Carla ustąpił.
Gdy mieli już przechodzić przez przejście, usłyszeli rumor. Przed nimi stał kościotrup. Mało tego, gdy sformowali koło, zauważyli że są okrążeni. Ze wszystkich stron nacierały szkielety. Dużo kościotrupów. Upiorne szczękanie truposzy udzielało sytuacji ponurego nastroju. Instynktownie wyciągnęli broń...

Pies oczywiście ranny nie był. Wydawało się że Retar i jego grupa z nikim nie walczyli w tunelu...

Carl - 2009-03-08, 20:40

Carl zacisnął dłoń na ostrzu i sieknął najbliższy szkielet. Ta walka była już nazbyt irytująca i nudna. Zależało mu na tym, aby jak najszybciej zakończyć wyprawę. Jeśli będą posuwać się w takim tempie ciągle, nigdy chyba nie ujrzą końca przygody.
Altaris - 2009-03-08, 20:44

Ty pokrako!!-Wykrzyknął elf do jednego ze szkieletów idącego w jego stronę-Zatłukę Cię! Moje zmysły elfiego czucia szaleją od twego smrodu!. Po czym skupił się na przeciwniku... i całą moc przelał w ręce i nogi. Gotowy do przedłużonego ataku (Daleki zamach zwiększa zasięg i siłę i do tego nie muszę się rozbiegać). Gdy zadał cios wycofał się i czekał na odpowiedź.
Avenker - 2009-03-08, 21:18

Elf, widząc, jak otaczają ich szkielety przygotował swój kostur. Gdyby jakiś szkielet go zatakował mag spróbuje zrobić unik i przywalić mu z kostura. W razie czego Avenker stara się jednak, by nie doszło do bliskiego kontaktu między nim a truposzami.
Matiddd - 2009-03-08, 21:42

Hobbit wyciągnął swoje tasaki i wyszczerzył zęby. Był gotowy do aktów heroizmu. Widząc, jak jeden z kościotrupów niebezpiecznie się do niego zbliża, ruszył na stwora, by w odpowiednim momencie uchylić się przed jego ciosem i ściąć go z nóg. Miał zamiar uderzyć w rzepkę, by przeciwnik stracił nogę i upadł na ziemię. To samo robiłby z innymi szkieletami, jako, ze one nie myślą, i nie wyciągną wniosków z jego ruchów.
Vanilla - 2009-03-08, 23:04

Drużyna natarła na szkielety, które posypały się pod gradem ciosów. Niekończące się fale zaczynały jednak męczyć drużynę. Hobbit został draśnięty w prawe ramię, co utrudniło mu walkę. Potem nikt już nie zauważał jak otrzymuje następne ciosy. Po minucie, gdy fala ustąpiła, był cały poraniony.
-Ściągam zapasy - stwierdziła zimno czarodziejka. Avenker poczuł ulgę.
-Nekromanta pewnie zdążył już zwiać - powiedział Retar - w każdym razie idziemy dalej.
Przy zapalonym świetle przeszli zdobionym przejściem. Tunel był ciemny, długi i zatęchły. W końcu dotarli do wyjścia. Przy świetle Retara dostrzegli marmurowe ściany, dalej zaś znajdował się ołtarz z figurkami. Były to figurki postaci ze skrzydłami, postaci z rogami i ogonem zakończonym strzałką oraz postaci dwóch ludzi. Ołtarzyk był jednolity z alabastru, jednak na jego powierzchni było kilka miejsc, obniżonych w kształcie kół.
-To chyba jakaś zagadka - stwierdził Retar, razem z czarodziejką uważnie badając ściany...

Avenker - 2009-03-08, 23:12

Elf uważnie przyjrzał się figurką. Odczuwał dziwne uczucie deja vu, sam nie wiedział czemu. Uważnie przyjrzał się leżącym figurką, nie dotykając ich. Spróbował również wyczuć w nich magię.
Altaris - 2009-03-09, 06:52

Tak... to zagadka- powiedział do towarzyszy...-Retarze czy umiesz przesuwać przedmioty magią??

Jeśli tak... mógłbyś przesunąć figurki na koła??-powiedział elf po czym przyjrzał się figurkom i pomieszczeniu. Może to pułapka... a może "bezpieczna" zagadka. Byle co to by było nie czuł pozytywnych uczuć...

Carl - 2009-03-09, 15:00

-Cholera - mruknął. Miał zamiar wpakować jedną z figurek do torby, jednak raczej nie będzie to możliwe.
-Retarze, poczekaj z tym przesuwaniem ich. To równie dobrze może być pułapka. Czy podczas naszej podróży znalazłeś jakikolwiek ślad nawiązania do tej zagadki? Może naścienne zdobienia?

Altaris - 2009-03-09, 16:36

Elf spojrzał na Carla-Możliwe-powiedział do niego cicho-To była tylko propozycja. Lecz gdzie jak nie tu znajdziemy koniec wyprawy??
Matiddd - 2009-03-09, 21:59

Hobbit przez dłuższą chwilę trzymał się na tyłach, próbując zatamować rany. Szedł powoli, i był strasznie blady, jakby zaraz miał wyzionąć ducha. Nagle dało usłyszeć się ciche uderzenie o podłogę. gdy towarzysze się obrócili, hobbit leżał już martwy na posadzce, a obok niego skomlał pies.
Altaris - 2009-03-10, 06:40

... martwy?! O kur** ja pierd*** O_O -pomyślał elf... przecież hobbit nie mógł zginąć...
Galahad wziął hobbita na plecy i szybko podszedł z nim do Retara. Na pewno on będzie coś umiał... Ale jak to mogło się stać-w głowie kołatało mu się tysiąc pytań- Czy Retar nas wszystkich nie uzdrawiał? Gdy pokonaliśmy szkielety nie było z nim tak źle.... Czy może to stało się po tym jak tu weszliśmy... ale kto!? co?!


...

Vanilla - 2009-03-10, 22:18

Figurki były dość wyrafinowane. Stały na cylindrycznych podestach, a szczegółowość ich wykonania była zaskakująca.
-Nie sądzę aby to był sposób - powiedział Retar, kończąc sprawdzać ściany. Skinął na czarodziejkę, a ta wyjęła rysik i zaczęła robić na ścianach rysy.
-Spróbujcie umieścić te figurki w dołkach - powiedział.

Znajdowały się tam cztery dołki, umieszczone mniej więcej na bokach czworokąta.

Nagle istnienie hobbita i psa, wraz ze wszystkimi ich rzeczami, zostaje wymazane z rzeczywistości. Ktoś kto wspomni jego istnienie naraża się na skutki dyslokacji temporalnej. Czyli wyślę go do dinozaurów.

Avenker - 2009-03-10, 23:00

Elf przez chwilę przyglądał się podejrzliwie figurkom. Następnie ostrożnie chwycił postać ze skrzydłami. Miał tylko nadzieję, że żaden piorun w niego nie trafi. Gdy uda mu się chwycić figurkę, nie ginąc przy okazj ustawi ją w jednym z zagłębień. Potem odsunie się i poczeka chwilę na efekt. Jeśli się nic nie stanie Avenker chwyci kolejną figurkę, tym razem człowieka i również ustawi ją w jednym z zagłębień znajdujących się na ołtarzu.
Vanilla - 2009-03-12, 00:18

Elf podniósł jedną z figurek i umieścił ją w dołku. Poczuł przechodzący przez siebie dreszcz.
-Mam złe przeczucia - stwierdził Retar. Miał rację.
Po chwili pokój zatrząsł się, a część podłogi od wejścia bez ostrzeżenia zapadła się. Carl wydał tylko przeciągły krzyk w czasie gdy spadał w czeluść wraz z czarodziejką. Galahadowi, Avenkerowi i Retarowi udało się utrzymać równowagę. Po chwili ołtarzyk obniżył się, pokazując niewielką dziurę stanowiącą jakiś rodzaj przejścia. Wąski tunel, przez który należało się czołgać. Drużyna była jednak w szoku, zostali rozdzieleni ze swoimi kompanami..

Altaris - 2009-03-12, 11:57

Co robimy!?-próbował przekrzyczeć hałas elf. Galahad poczuł strach i złość na myśl że nie może pomóc swoim towarzyszom. Czekał na decyzje innych... Lecz po chwili krzyknął-Kto ma linę!?
Carl - 2009-03-12, 19:13

Vanillko, mogłabyś napisać, co się ze mną stało? Tzn. czy leżę przygnieciony kamieniami, leżę na jakichś w kolejnym korytarzu, a może po prostu jestem trupem? :-)
Vanilla - 2009-03-13, 20:26

Nie odpowiedział mu nikt.
-Spróbujemy im pomóc dalej. Myślę, że jeszcze ich spotkamy - rzekł z zdenerwowaniem w głosie Retar i skierował się w stronę kanału.

Carl poczuł dotyk ręki na twarzy. Otworzył oczy i zobaczył czarodziejkę.
-Jesteś ranny? - zapytała się. Carl czuł się fatalnie. Popatrzył się do góry i zdziwił się wielce, dlaczego jeszcze żyje. Jego całe ciało było obolałe. Leżał na stercie gruzu, a dookoła znajdowały się dziwne kolumny i dekoracje pomieszczenia, z którego prowadziło jedno, zdobione kolumnami, przejście dalej. Dopiero teraz zauważył że ubiór kobiety był poszarpany. Upadek też jej nie posłużył...

Avenker - 2009-03-13, 21:55

- Dobra. - powiedział elf. - Trzeba coś zrobić z tymi figurkami.
Następnie Avenker chwycił jedną z figurek człowieka i ustawił ją na którymś z zagłębień. W razie czego przygotował się na jakąś pułapkę, albo coś podobnego.

Carl - 2009-03-14, 08:43

Carl, czując dotyk czarodziejki, przez chwilę nie odpowiedział niczym oprócz jednego stęknięcia.
-Zdaje się, że porządnie, ale raczej iść dalej będę mógł. Przynajmniej skróciliśmy sobie drogę. A co z tobą?
Przez chwilę miał zamiar jak najszybciej ruszyć w dalszą drogę, aby czym prędzej opuścić to miejsce, gdy jednak się rozejrzał, zachwycił się zdobieniami, które go niezwykle zainteresowały. Uwielbiał poszerzać swoją wiedzę w każdym, nawet najgorszym, położeniu. Kiedy tylko się napatrzył, zadał następne pytanie.
-Czy wiesz może coś o tej cywilizacji?

Vanilla - 2009-03-15, 13:39

-Chodźmy już - odezwał się Retar z przejścia. Avenker szybko przestawiał figurki, jednak bez skutku. Galahad patrzył się w dół dziury tępym wzrokiem. Nawet gdyby mieli linę, nic by to nie dało. Była głęboka, a ciemność która ją spowijała uniemożliwiała dostrzeżenie dna.

-Wydaje się nam że to dość stara cywilizacja, jednak tutaj wiem mniej więcej tyle co ty - powiedziała, nie przykładając specjalnej uwagi do Carla. Patrzyła się na komnatę, w której się znajdowali. Dawniej może miała by choć trochę starożytnego wdzięku, jednak teraz znajdował się w niej niezły bałagan.
-Wydaje się że została zbudowana kilka tysięcy lat temu, jednak czemu zginęła, nie wiemy. Najpewniej wyparły ją te potwory z którymi dane było nam walczyć...
W tym momencie rzuciła zaklęcie. Światło rozbłysło, a ściany stały się bardziej widoczne. Pokryte były dziwnymi hieroglifami, dość uproszczonymi, a Carl nie był w stanie zrozumieć przekazu. Czarodziejka rzuciła okiem po napisach i ruszyła w stronę wyjścia.
-Musimy uważać, mogą tu znajdować się pułapki - rzekła stanowczo, jednak z pewną nutką trwogi w głosie.

Avenker - 2009-03-15, 21:16

Elf wzruszył ramionami i skierował się w stronę Retara.
Carl - 2009-03-17, 15:35

Światło! Magia jak widać jest rzeczą wspaniałą. Cieszył się, że nie został uwięziony tu wraz z tym kiepskim magiem, który nie potrafi wykrzesać z siebie ani trochę many więcej. Z uśmiechem na ustach ruszył za czarodziejką, jednak słysząc ostrzeżenie, zwolnił. Uważnie rozglądał się ze wystającymi kamieniami w podłożu, linkami przecinającymi przejście, czy wreszcie metalowymi wachlarzami chcącymi posiekać wędrowców. Mógł się spodziewać wszystkiego.
Vanilla - 2009-03-19, 16:41

Elfy z Retarem szły korytarzem. Od czasu do czasu przechodzili nad kratkami, najwyraźniej szli tunelem wentylacyjnym. Wskazywał na to też zaduch w kanale. W końcu tunel skończył się. Retar uderzył w kratki, które wypadły. Z tunelu zauważyli balustradę, dobiegł ich także duszący zapach. Drużyna szybko wyczołgała się i rozglądnęła. Schodów nie było, a od umieszczonego 10 metrów niżej było coś w rodzaju dziwnego bagna. Było dość parno, a śmierdziało flakami, śluzem i gównem, jak to ładnie skwitował Retar. Obejrzeli pomieszczenie. Na suficie wisiało coś w rodzaju żyrandola.
-No to następna przeszkoda - powiedział mag.

----------

Carl z czarodziejką szli dalej. Faktycznie, teren był nadziany pułapkami, od zapadających się schodów po dziwne przełączniki. Oboje instynktownie unikali pułapek, choć Carl i tak podążał bezpiecznym śladem dziewczyny. W końcu jednak czarodziejka wstrzymała Carla i stwierdziła, że gdzie nie postawiłaby kroku, znajdzie się pułapka. Widocznie byli w potrzasku...

Carl - 2009-03-19, 17:26

Do tego momentu wolał ten rodzaj podróży od ciągłego borykania się z potworami. Co jednak zrobić dalej? Carl skwitował to jedynie jedną, idiotyczną propozycją.
-Skoro nie damy rady przejść dalej bez uruchamiania pułapek, może je... uruchomimy? Wyjściem, jakie nam pozostało jest chyba tylko szybki bieg.

Altaris - 2009-03-20, 06:04

Wpadliśmy w niezłe gówno... (ile ta krata nad nami jest m?) Ma ktoś może linę?- Spytał resztę Galahad. Po czym obejrzał dokładnie pomieszczenie i miejsce z którego można było wyjść z tego "gówna". Pomyślał sobie- Przecież jakoś musimy stąd wyjść... nie zamierzam spędzić reszty życia w odpadach z kibli jakiejś starożytnej cywilizacji-uśmiechnął się- Lecz wszystkim dowodzi Angrogh on wie co komu pisane...
Avenker - 2009-03-20, 13:46

Elf niemal zrzygał się ze smrodu. Jednak udało mu się zatrzymać swoje śniadanie w brzuchu. Gdy trochę przezwyczaił się do smrodu spojrzał w górę. Przyjrzał się też dokładnie ścianom w poszukiwaniu jakiejś dalszej drogi. W dół spojrzał tylko na chwilę. Niezbyt to ciekawie wyglądało.
Vanilla - 2009-03-21, 16:30

Zandalor&Avenker
Ściany, a ogólnie otoczenie było kompletnie wyzute z magii. Wyglądało to na system mechaniczny. Galahad zauważył że na ścianie między parującym śmietniskiem a balkonem. znajduje się coś w rodzaju korytarza, bezpośrednio pod nimi. Jednak aby tam zejść, należało wejść do niego, czyli albo skakać albo skorzystać z liny.. Właśnie, z liny. Nie było także gwarancji, że cokolwiek tam się znajdzie, pomoże in przedostać się przez parujący ściek.
Drugim genialnym pomysłem było zaczepienie liny o żyrandol i przehuśtanie się na drugi balkon, od którego zagrodzeni byli małą przepaścią z.. czymś śmierdzącym.
Sam Avenker zauważył, że zaczął już od tego smrodu myśleć przytępawo, a w głowie zaczęło mu się kręcić...


Carl
Wyraz twarzy czarodziejki wskazywał na zaniepokojenie pomysłem.
-Może jest inna droga - odparła - albo da się to zrobić jakoś inaczej.. Nie chcę tu być pokrojona żywcem, człowieku.

Avenker - 2009-03-21, 23:41

Elf, nieco zorientowawszy się w sytuacji, powiedział do reszty:
- Musimy wybrać czy spróbujemy przedostać się na drugi balkon, czy może spuścić się na dół. Ja byłbym za pierwszą opcją. Zawsze przecież będziemy mogli wrócić i zbadać korytarz niżej. Co wy na to? - rzucił okiem na Galahada. - I, do diabła, po co ci druga lina? Przecież jedną ty masz.

Altaris - 2009-03-22, 06:36

Wybacz nie zauważyłem... Tylko nie wiem czy wytrzymam taki raid nad tym "gównem"... (Mam naderwane ścięgno w ramieniu prawym). Powiedział Elf i podał linę elfowi po czym spojrzał czy to może się udać... Lecz po chwili powiedział do towarzyszy-To musi się udać nie chcę umrzeć w kąpieli, lub utopiony we własnych... ekhm-po czym uśmiechnął się i obejrzał swoje obrażenia-Lecz, jeśli wybierzemy drugą opcję to nie wiadomo czy w tunelu nie zasadzi się jakaś poczwara z setką nóg... Mam głupi pomysł co do tego, lecz jeśli wybieramy pierwszą opcję to robimy huśtawkę...-po czym wyjął jabłko które mu dość smakowało i nawet miało ładny zapach... Galahad jeszcze raz spojrzał na zawartość pożywienia (Dokładnie ile owoców ;p) oraz sprawdził czy lina ma na pewno 15m.
Vanilla - 2009-03-23, 23:09

Galahad miał 3 owoce, wszystkie niestety były jabłkami. Kurczę. Elf-wojownik co prawda nie miał przy sobie miarki, lecz na oko przewinął szybko linę. Miała faktycznie koło 15 metrów. Na oko ocenił odległość. Powinna wystarczyć. Tylko teraz jak ją dobrze rzucić? Sam miał całkiem niezłe szanse spaprania sprawy przez bolące ramię...

Carl
- Być może uda nam się odejść na bezpieczną odległość, a ja odpalę jakiś czar i uruchomimy pułapki - powiedziała czarodziejka - wracajmy do pierwszej sali.
Teraz to Carl musiał prowadzić. Czarodziejka była tuż za nim i jednocześnie nie mogła go wyprzedzić - uruchomiłoby to pułapki. Musiał się zdać na swoją obserwację i intuicję...

Avenker - 2009-03-24, 11:36

Avenker spojrzał na Galahada.
- Ja spróbuję rzucić linę. - powiedział i chwycił linę. Następnie spróbował rzucić ją tak, by zaczepiła się na żyrandolu.

Altaris - 2009-03-25, 10:39

Tylko rzuć dobrze bo nie chce skończyć jako dodatek do tego... na dole.
Vanilla - 2009-03-25, 23:29

Elf rzucił linę, jednak nie zaczepiła się. Opadła. Avenker z przerażeniem zwinął ją spowrotem.
Avenker - 2009-03-27, 13:45

- Cholera. - mruknął elf pod nosem łapiąc linę. Dokładnie przyjrzał się żyrandolowi. Następnie spróbował jeszcze raz rzucić liną. Tym razem się bardziej przyłożył.Miał nadzieję, że tym razem mu się uda. Oby tylko lina nie spadła. Albo nie poluzowała się. Avenker nie chciałby z bliska badać ścieków. Tak więc rzucił i pomodlił się do Angrogha by tym razem mu się udało.
Vanilla - 2009-03-27, 20:22

Avenker po raz kolejny rzucił liną. Tym razem zahaczyła się, jednak nie dość mocno. Gdy elf pociągnął ją, aby sprawdzić jak dobrze zaczepiła się, opadła.

Linia nie jest ferromagnetykiem żeby się miała przykleić do tego żyrandola

Altaris - 2009-03-28, 04:57

Hmmm... Retarze nie odpowiedziałeś na moje pytanie ze związkiem z przenoszeniem przedmiotów za pomocą magii. Po chwili rozejrzał się po pomieszczeniu i powiedział- Lub czy któryś z was dysponuje hakiem czy czymś w jego podobie? Użyjemy formacji <Uruk'hai---->Mur Hełmowego Jaru. Każdy z nas powinien się przeprawić... -po cichu dodał- mam nadzieję że mnie też.
Avenker - 2009-03-29, 00:53

- No właśnie, Retarze, nie mógłbyś pokierować liną lat, by się zawiązała?- spytał się. - Jeśli nie to w ostateczności możnaby przywiązać sztylet do liny ale nie jestem pewien czy to udałoby się.
Vanilla - 2009-03-29, 00:57

-Ach. Spróbuję - powiedział Retar - rzuć linę, elfie.
Avenker posłusznie rzucił linę, a czarodziej wyciągnął rękę w kierunku żyrandola. Na jego twarzy ukazał się wyraz potężnego skupienia, a ręką zadrżała. Po chwili lina była silnie zamocowania.
-Dobra, teraz możemy się przeprawiać - rzekł Retar - Kto pierwszy?

Avenker - 2009-03-29, 01:17

- Dobra, ja idę pierwszy. - powiedział elf. Następnie stanął na krawędzi (nie tak, żebym spadł xD) i odetchnął. Następnie chwycił mocno linę i spróbował przeprawić się na druga stronę.
Altaris - 2009-03-29, 08:16

Galahad spojrzał na elfa... poczuł mały ból gdy dotknął ran. Po czym podszedł z drugiej strony nowego towarzysza (po drugiej jego stronie był Rethar-"asekuracja"). Po czym zgłosił się na drugiego ochotnika.
Vanilla - 2009-03-29, 13:12

Avenker chwycił mocno liny i odbił się w kierunku drugiego balkonu. Lina wpijała się z jego ręce, jednak udało mu się przelecieć i wpaść z łoskotem na drugi balkon, wywalając się. Lina zaczęła wracać, jednak nie miała już dość sił. Zauważył to Retar który wyciągnął do niej rękę i magią przyciągnął linę. Galahad złapał linę.
Altaris - 2009-03-29, 19:02

Najpierw zawiązał sobie w kawałek materiału ręce. Wspiął się na linę z nogami i krótką modlitwą do Angrogha zakończył przygotowania. Przed mocnym odbiciem najpierw przemyślanym szepnął do Rethara- Jakby co to mnie ratuj... A jak coś się nie uda to mnie wyciągnijcie a jak nie da rady... nie oglądajcie się za mna- Po czym mocno odbił się od balkonu wpięty w linę jak mały lemur do matki...
Vanilla - 2009-04-02, 19:52

Galahad dzięki swojej wojennej zwinności bezproblemowo przedostał się na drugi koniec. Retar przyciągnął linę magią i także przedostał się na drugi brzeg. Z tunelu, który prowadził ich dalej, dobiegł groźny warkot. Był kompletnie nieoświetlony, nawet swoistym 'światłem ścian', efektowi znanemu już przez drużynę. Retar zaświecił klejnotem, jednak światło nie przebijało się przez mroki...
Vanilla - 2009-04-03, 15:00

Carl usłyszał nagle że coś głucho gruchotnęło o ziemię. Dźwięk dochodził z komnaty, do której wpadli. Po chwili rozległy się wolne, nieregularnie odgłosy szczęku metalu.
- Co to było? - zapytała się przestraszonym głosem czarodziejka.

Altaris - 2009-04-03, 21:00

Galahad chwycił miecz... chciał chwycić łuk ale pomyślał... gdzie jest Carl... i czarodziejka. Nie wiemy gdzie oni są a tym warkotem mogą być oni...pomyślał elf. Po czym spytał się towarzyszy czy nie mogliby utworzyć jakiegoś pola ochronnego żeby nie pchać się na ślepego. Najlepiej jakby wojownik poszedł przodem... Lecz miał jakąś osłonę. Przed każdym krokiem badał podłoże i kazał magom trzymać się ścian.
Vanilla - 2009-04-03, 22:32

Drużyna nawet nie weszła do tunelu, gdy dobiegł ich głos
-Kiiiim jeeesteeeeścieee....
Głos był przeciągliwy, jakby charczący, syczący.
-Posługuje się telepatią - zauważył Retar. Ani Galahad, ani Avenker nie byliby w stanie stwierdzić, czy to ich mózg odbiera jakiś głos, czy też uszy.
-Wróóóóg, przyjacieeeeeeeel...

Altaris - 2009-04-03, 22:41

Galahad szybkim ruchem wyciągnął przed siebie miecz i cofnął się do tyłu. Wpatrując się w ciemności szybkimi słowami zaczął szeptać do Retara: Retarze... potrafisz określić kim, lub czym to jest... jak ono to robi. Zrób obojętnie co, a może potrafisz się z tym skontaktować lub potrafisz to... zabić? Po czym elf rozruszał ramię i dodał-jeśli uda ci się z tym skontaktować powiedz że jesteśmy przyjaciółmi... nie wiemy czy damy temu radę... jeśli nie...?? Elf wolał przejść bezpiecznie w obliczu wroga który był zamaskowany (nie wiedział z kim ma do czynienia).
Vanilla - 2009-04-03, 22:50

Retar przymknął na chwilę oczy. Nagle pochylił się i zaczął kaszleć. Gdy podniósł się, jego oczy miały upiorny wyraz, a twarz była niebezpiecznie blada. Chwycił Galahada za ramię.
-Jestem Raihannua, Strażnik Bramy - odrzekł charkliwie - Kim jesteście, ludzie?
Widok Retara trzymającego silnym uściskiem Galahada był niesamowity. Avenker szybko zdał sobie sprawę że mag został opętany przez ducha.

Altaris - 2009-04-03, 22:54

Galahad odważnie spojrzał w oczy przybyszowi. I przypomniał sobie słowa swojego ojca które m.i.n. wypowiedział-Dąż do celu i nie poddawaj się nigdy-po czym ukłonił się "Retarowi" i rzekł-Witaj potężna istoto, przybyliśmy z powierzchni ze świata śmiertelników, nie jesteśmy godni lecz musimy odnaleźć swoich przyjaciół którzy zaginęli tu nie dawno-Tu Galahad miał na myśli Carla i czarodziejkę, tymi słowami nie kłamał ani nie mówił całej prawdy o celu wyprawy...

Sprytnie Van.

Vanilla - 2009-04-03, 22:57

Istota/Retar wlepiła w Galahada ślepia.
-Mam jednak jeden warunek - tu zrobił krótką przerwę - Jeden. Czy wiesz gdzie jesteś?

Altaris - 2009-04-03, 23:00

Dokładnie nie wiem... wiem przynajmniej że to pozostałości dawnych cywilizacji i katakumby...-tu elf zawiesił się pamiętał kolejną z nauk jego ojca... Tak istoty strażnicy są "trudni", lecz można podejść ich sprytem jak to zrobił Bilbo Baggins z Gollumem w opowieściach ojca Galahada. Tu wojownik zacisnął lekko ręce i próbował odejść krok od Raihannuy (nie uciec tylko pochodzić wokół-rozluźnić atmosferę troszkę).
Vanilla - 2009-04-03, 23:07

Retar stał dalej, zwieszony i niespokojny, śledząc wzrokiem Galahada.
-Jeden warunek, jeden warunek... Gdzie jesteś?

Altaris - 2009-04-03, 23:09

Galahad zaczął myśleć wszystko co mu wpadało do głowy analizował i wyrzucał z myśli wiedząc że to nie to. Przypominał sobie wszystkie opowieści jakie usłyszał, może tu chodzi o logikę?? Elf zdenerwowany lekko cicho mówił do siebie przerzucając myśli.

-Co to może być... gdzie ja jestem... na granicy?? Niee to nie to. W Mun'alah dawnej cywilizacji podziemnej... Też nie-elf zrobił grymas jakby chciał powiedzieć coś głupiego- A może ty mi odpowiesz na dwie zagadki... jeśli nie odpowiesz za drugim razem podasz mi odpowiedź na Twoje pytanie-po czym ukłonił się i schował miecz... I dziwne lecz uśmiechnął się myśląc że zaraz może zostać zabity...

Po chwili podszedł do Strażnika i spytał-Gdzie ja jestem... wprawdzie nie wiem może na granicy innych światów lub jestem przy bramie. Moja odpowiedź to na granicy i pod bramą.

Van a może odpowiesz na moją zagadkę... (nie musisz oczywiście).
Jest taka chwila, w której, zdani sami na siebie, przestają żyć, a starają się zaledwie przeżyć... o kogo chodzi w tej zagadce...? bo wszystkie drogi do nich prowadzą...

Avenker - 2009-04-04, 17:00

Elf spojrzał na opętanego towarzysza.
- Witaj strażniku. Jesteśmy przyjaciółmi. - odparł Avenker.
Uważnie przyjrzał się Retarowi. Chwilę się zastanowił i powiedział:
- To jest warunek? Mamy wiedzieć gdzie jesteśmy? - elf zamyślił się. - Kiedyś w jakiejś książce przeczytałem pewną legendę. Wtedy za bardzo nie wierzyłem w nią ale teraz chyba zmieniłem zdanie. Jeśli to była prawda, to jesteśmy... w więzieniu.

Vanilla - 2009-04-04, 19:53

-Ach, więzienie - postać popatrzyła się na Avenkera - wiele racji masz, ale nie. Jestem ostatni z wielkiej rasy. Moja dusza została wyrwana z ciała i teraz tułam się tu tysiąclecia. Uwolnijcie mnie od tego cierpienia, a wskażę drogę.
Po tych słowach Retar padł na ziemię. Avenker pomógł mu wstać.
-Ale przeżycie - wysapał, otrzepując się - co ten duch chciał?

Altaris - 2009-04-04, 21:15

Nic szczególnego, Retarze. Mamy pomóc mu wrócić do materialnej postaci jak mniemam... tylko jak. W każdym razie musimy mu jakoś pomóc by pomóc sobie-Galahad spojrzał w oczy Avenkerowi po czym spytał-Nie wiem skąd to wiedziałeś ale masz łeb. Chyba lepiej mi idzie wymyślanie zagadek niż odpowiadanie na nie-Elf zapatrzył się w klingę swojego miecza którą ledwo co widział-W każdym razie musimy iść naprzód. Co robimy?-spytał wojownik, przykucnął przy ścianie i nasłuchiwał... w każdym razie chciał pomóc istocie a ona zna drogę.
Avenker - 2009-04-04, 22:51

- Tak jak powiedział Galahad. Mamy mu pomóc uwlonić się od cierpienia. - odparł elf. - A więc do roboty. Idź przodem, Galahadzie. Retar jest osłabiony a ja nie mam siły na zaklęcia. W drogę.
Powiedziawszy to popchnął (lekko :mrgreen: ) towarzysza i ruszył za nim. W razie czego pomoże iść Retarowi.

Vanilla - 2009-04-04, 22:57

Szli dalej w szyku Retar, z wyciągnięta bronią, za nim Galahad, a na końcu Avenker. W końcu Avenker potknął się o coś. Metal brzęknął, a Avenker wywali się jak długi.
-Patrzcie - powiedział Retar, wskazując coś palcem. W tunelu rozległo się zielone światło. Retar podążył w stronę światła, a Galahad za nim.

Na ziemi leżało zardzewiałe ostrze.

Avenker - 2009-04-04, 23:13

- Kurwa. - mruknął pod nosem elf patrząc o co się potknął. Zardzewiały miecz. E tam, idę dalej. Zaraz, co u diabła robi tu ten miecz? Hmmm, podejrzaaaaaaaaaane...
Avenker chwycił miecz w dłoń. Może jest magiczny. Idąc powoli za towarzyszami spróbował wyczuć choćby najsłabszą magiczną aurę. Choćby mały ślad po działaniu magii. Może ktoś tu przed nami był? Jeśli tak to na pewno niezbyt dobrze skończył. Pożyjemy, zobaczymy, pomyślał mag.

Vanilla - 2009-04-04, 23:15

Bezpośrednio przed nimi znajdował się kryształowy, świecący na zielono ołtarz w małej komnacie z jednym wyjściem w prawo. Ciemność niestety ograniczała widoczność. Obok nagle zmaterializowała się postać człowieka, cała czarna, będąca jakby uproszczeniem sylwetki człowieka. Retar obrócił się dookoła.

Avenker czuł że metal jest podejrzany. Przy jego dotknięciu lekko kopnął go prąd. Szybko podniósł się i dołączył do drużyny. Poczuł, że zmaterializowana postać to najpewniej duch.

Avenker - 2009-04-04, 23:34

Elf schował miecz i przyjrzał się powstałej postaci.
- Kim jesteś? - spytał się. W razie czego przygotował się do walki. Nie był do końca pewien, czy duch będzie przyjaźnie nastawiony. W każdym razie za chwilę się przekona.

Duch tylko tępo popatrzył na elfa pustymi oczami. Kompletnie bez gałek ocznych. Oczy świeciły się jedynie na złamany biały przez pomarańcz

Elf widząc, że nie doczeka się odpowiedzi ostrożnie wszedł do pomieszczenia i się po nim rozejrzał. Szczególną uwagę zwrócił na ołtarz.

Vanilla - 2009-04-04, 23:45

Ołtarz był wykonany z litego kryształu. Avenker wyczuł ścieżki obwodu magicznego w ołtarzu. Postać ciągle śledziła go wzrokiem. Był solidnie osadzony na skale, a ponadto niewyobrażalnie ciężki. Miał kształt prostopadłościanu, 3 metry szerokości, 2 głębokości, 1 metr wysokości z charakterystycznym wgłębieniem.
-Świętość nad świętościami - odczytał Retar z runów na ścianie. Avenker rzucił okiem na pismo. Nie kojarzył kompletnie nic.
Galahad tępo wlazł do pokoju. On rozumiał chyba najmniej.

Avenker - 2009-04-04, 23:53

- Rozumiesz coś więcej z tego Retarze? - spytał się elf towarzysza wskazując na runy. Potem spojrzał na ołtarz. - Być może tutaj starożytna cywilyzacja odprawiała rytuały lub składała ofiary jakiemuś bogu.
Altaris - 2009-04-05, 10:44

Tak, chyba tak. Wiem tylko że ten ołtarz jest związany z naszym "strażnikiem" który prawdopodobnie jest tym duchem-Galahad niepewnie podszedł do ducha ze schowanym mieczem, zatrzymał się trzy kroki od niego i spytał-Raihannua, Strażnik Bramy, czy to ty nim jesteś? Czy raczej nie...-głośno powiedział elf po czym kątem oka spojrzał po towarzyszach i w stronę drugiego wyjścia, po czym dodał-postarajcie się oświetlić to miejsce, w szczególności ołtarz... jak najbardziej, Retarze... możesz emanować specjalne fale magii?? (np. ultrafiolet)-spytał wojownik po czym przypatrując się duchowi spojrzał na ołtarz (było on prawdopodobnie więzieniem... więzieniem ducha, lecz jeśli nie, istota ta została złożona tu w ofierze jakimś bożkom).
Vanilla - 2009-04-05, 22:44

-Raczej nie bogowi.. Ten ołtarz coś przechowuje. Spróbuj go dotknąć i przyłożyć trochę magii, elfie - rzekł Retar, przykładając rękę do ołtarza.
Avenker - 2009-04-05, 23:36

- Mogę się założyć, że nie przechowuje celu naszej wyprawy. Aż tak dobrze tu nie ma. - Mruknął pod nosem elf kładąc dłoń na ołtarzu. Następnie skoncentrował się i część swojej przekazał ołtarzowi. Miał nadzieję, że to coś da.
Vanilla - 2009-04-05, 23:43

Avenkerowi do głowy wpadła od razu cała struktura ołtarzyka. Wewnętrzna sieć połączeń obwodów, materiał, nasycenia. Informacji było aż za dużo. Elf klęknął, trzymając się za głowę. Zauważył wśród nawału informacji coś dziwnego. W środku znajdowały się dwa kryształy. Avenker czuł jednak jakby coś było w jego głowie, jakieś istoty, duchy. Lekkie, niepokojące jednak zarazem. Czuł jakby coś otwierało warstwy jego umysłu i patrzyło co tam jest. Dziwne uczucie. Tak samo jak dziwny był ten kompleks.
Avenker - 2009-04-05, 23:47

Elf wobec nawału informacji oderwał rękę od ołtarza i klęknął. Spróbował zamknąć swój umysł, otoczyć go barierą. Nie miał zamiaru pozwolic, by ktoś wbrew jemu grzebał mu w umyśle.
Vanilla - 2009-04-06, 15:11

Elf próbował wypchnąć z umysłu istoty, jednak te przyciągały jego uwagę na ołtarz. Elf poczuł żądzę destrukcji, lecz opanował ją. Poderwał się jednak z ziemi, cały zlany potem. Duchy odstąpiły.

Galahad usłyszał z tyłu podejrzane, brzęczące dźwięki i przenikliwe pomruki. To nie mogło być dobre.

Avenker - 2009-04-06, 17:54

Elf przez chwilę oddychał głęboko. Gdy się trochę uspokoił powiedział:
- Nie wiem co to do końca było ale czułem jakby jakieś duchy chciały dostać się do mojego umysłu. Jednak wydaję mi się, że w ołtarzu znajdują się dwa klejnoty. Wiesz może... - urwał słysząc dziwne pomruki za swoimi plecami. Spróbował ujrzeć źródło dźwięków. Miał nadziję, że jego elfi wzrok mu w tym pomoże.

Altaris - 2009-04-06, 20:36

Galahad cofnął się do towarzyszy przydałaby się teraz gwiazda którą posiadał Frodo, bohater z opowieści jego ojca, lub chociaż "Żądło". Elf robiąc parę wymachów mieczem wyszeptał do magów: Na pewno to nie jest coś dobrego, bądźcie czujni i gotowi na wszystko-po czym wystawił przed siebie miecz mając za sobą towarzyszy krzyknął do Avenkera donoście-Megyl!-następnie zwracając się do Retara-szykuj swoje oręże przyjacielu-po czym znów obrócił się w stronę ciemności przyjął postawę bojową i echo poniosło ostatni okrzyk-anga arda aha!!


Megyl! -Wyjmuj miecz bracie!
anga-żelazo
arda-królestwo
aha-gniew
czyli Żelazne Królestwo gniewu woła! <tu elfowie mają zazwyczaj na myśli swój miecz>...
PS: Będę często używał elfickich słów (nie za często) i będę pisał wyjaśnienia czy cóś.

Avenker - 2009-04-06, 22:32

- Dobrze, że mi powiedziałeś, że mam się przygotować. - warknął, dobrze pamiętając jeszcze swoje ostatnie przeżycia. - Mógłbyś łaskawie iść tam i zobaczyć co to jest. Osłaniamy cię. Już odzyskałem trochę sił i moge rzucać czary.
Vanilla - 2009-04-06, 22:55

Rumor nieco ucichł. Na twarzy Retara pojawiło się zamyślenie.
-Musimy rozwalić ten ołtarz. Wycofujemy się na balkon.
Galahad cofał się miarowo, jednak ciemność wyjątkowo ograniczała mu widzenie, i nie pomagało mu bynajmniej to, że był elfem. Avenker był tuż za nim. Retar, stojący plecami do maga, przygotował zaklęcie...

Avenker wyczuł zimną aurę, taką jak przy spotkaniu z nekromantą. Zapewne był w pobliżu...

Altaris - 2009-04-07, 14:43

Galahad czekał na resztę będzie trzymał się na uboczu. Po czym szybko podreptał w kierunku balkonu machając przed sobą "ciupaską".
Avenker - 2009-04-07, 15:05

- Uważajcie. Gdzieś tu może czaić się nekromanta. Radziłbym przygotować się do walki. - cicho ostrzegł swoich towarzyszy elf. Następnie zwrócił się do Retara. - Jeśli naprawdę jest tu nekromanta i szuka tego co my, to jak odejdziemy może sam rozwalić ołtarz i ukraść klejnoty.
Vanilla - 2009-04-07, 15:39

Galahad przycupnął na końcu tunelu, zapatrzony w drugi balkon. Dobiegł go zapach rozkładających się ekskrementów z dołu. Nieprzyjemnie.
Avenker stał tuż za Galahadem, przygotowany do rzucenia zaklęcia w cokolwiek się tam pojawi.
Retar dalej zawiązywał zaklęcie.
-To nie będzie takie proste, ten ołtarz jest wytrzymały na większość konwencjonalnej magii.

No i dla zachęty, mapka sytuacyjna

Vanilla - 2009-04-07, 15:45

Nagle Galahad posłyszał miarowe rzężenie. Wydawało się dochodzić tuż zza ściany balkonu... Jakby coś miarowo uderzało czymś pustym o skałę, z której był zbudowany...
Avenker - 2009-04-07, 15:52

- Nie to nie, idziemy. - powiedział elf. - Tylko ostrożnie.
Altaris - 2009-04-07, 15:58

Elf krzyknął (chyba każdy to zna) -Nan garath-(brzmiące Nanderahajat-coś w tym stylu :)
Po czym cofnął się parę kroków... chciał być w cieniu i sam widzieć przeciwnika... Zmienił broń na łuk po cichu mówić- "ping"-i dokańczając przedbitewny monolog-Niech Angrogh prowadzi mą strzałę-w tym momencie napiął strzałę i wycelował w kierunku końca tunelu.
(Jeśli Avek poszedł za mną to niech stoi obok mnie, a jak nie poszedł to go wołam... a jak nie chce przyjść to go będę osłaniał i jakby co skoczę do walki... w końcu tylko Ci którzy coś poświęcają zostają prawdziwymi bohaterami).

Ping-Łuk, strzała, cel
Nan garth-Do twierdzy, wycofywać się
I niedługo użyję słowa Noro-czyli biegiem, ruszamy, biegnijcie oraz Hebo lir-czyli trzymać szereg, trzymać formację, A han nostron ned wilith-czuję to w powietrzu. Udos ph' sargtlin d' Eredan! Whol Angrogh!!-Jesteśmy wojownikami Imperium Eredanu! Za Angrogha!

Elf spojrzał na towarzysza-nie zrozumiałem Twojej mowy, wysłów się treściwiej.

Vanilla - 2009-04-07, 16:08

Strzała poleciała, a rzężenie ucichło. Znajdowali się teraz przy bezpośrednim wyjściu na balkon i widzieli mniej więcej. Sytuacja prezentowała się tak, jak wcześniej. Elf zauważył jednak że wejście na balkon, gdyby próbował się wdrapać z dołu, jest zruszone. Avenker był tuż za nim.
Altaris - 2009-04-07, 16:14

Galahad szybko wyszeptał do elfa- A han nostron ned wilith. Noro! Osłaniaj mnie!- I pobiegł pędem w stronę końca balkonu (dwa kroki od balustrady). Trzymał przed sobą nie miecz tylko łuk gotowy by puścić cięciwę... Spojrzał w dół... i wyszeptał-blothr.

blothr-stój i czuwaj.

Vanilla - 2009-04-07, 16:22

Zonk

Na ściance zauważył sporo przyczepionych szkieletów gapiących się na niego. Niektóre miały w zębach szable, inne miecze, a jeszcze inne łańcuchy. Umarlak najbliżej elfa wyciągnął w jego kierunku łapę, ale
spodobało mi się point-blank strzałą
elf zwolnił cięciwę, a strzała wbiła się w jego czaszkę. Oderwała go od ściany i zaliczył długie spadanie. Szkielety ruszyły w górę, a niektóre zaczęły już włazić na balkon. Elf nie liczył ich, zauważył tylko, nawet podświadomie, że było ich dużo.

Altaris - 2009-04-07, 16:28

Elf desperującym ruchem zmienił broń na miecz i krzyknął jak najgłośniej umiał- Nind doer!
Po czym próbował zepchnąć bronią stwory. Najbliższego wchodzącego na balkon zaatakował cięciem w bok i natychmiast szybkim kopnięciem z obrotu odbijając się od napastnika i wtedy krzyknie-Udos ph' sargtlin d' Eredan! Whol Angrogh!!- I znowu rzuci się w wir walki wypatrując nekromanty.




Nind doer!-Nadchodzą!

Vanilla - 2009-04-07, 16:35

Najbliższy wchodzący umarlak dostał po łapach i z hukiem spadł w dół. Nagle spośród tego wesołego biegania do następnego trupa z dołu wystrzelił łańcuch i elf prawie nie spadł do rowu. Widocznie trupki zmądrzały - pomyślał. Teraz nie mógł już trzymać się tak blisko - myślał, uderzając następnego trupa mieczem prosto w brzuch i wysyłając go spowrotem na dół.

Nieumarli wchodzili całą szerokością balkonu.

Z 5 jest już na górze

Zdrowy rozsądek elfa zaproponował mu, aby się wycofać.
Avenker przyglądał się biernie sytuacji.

Faust272 - 2009-04-07, 16:35

Nekromanta ukrył się w kręgu ciemności, który wcześniej stworzył. Użytkownik czarnej magii zawiązał kolejne zaklęcie i wystrzelił w stronę najbliższej mu osoby toksyczny wyziew.
Avenker - 2009-04-07, 16:40

Elf widząc jak trupy wchodzą na balkon krzyknął do Galahada:
- Cofnij się! - a następnie skoncentrował się i rozpoczął inkantację czaru ognistej kuli. Gdyby Galahad nie zdączył się wycofać Avenker rozkarze mu rzucić się na ziemię i ciśnie w umarlaki płonącym pociskiem.

Altaris - 2009-04-07, 16:41

Galahad skoczył do tyłu robiąc na końcu koziołka, liczył na pomoc Retara. Głośno krzyknął gdy widział zbliżających się napastników i rzucił się w tunel na wysokości Avenkera i w tunelu postanowił się bronić.


"Nekromanta ukrył się w kręgu ciemności, który wcześniej stworzył. Użytkownik czarnej magii zawiązał kolejne zaklęcie i wystrzelił w stronę najbliższej mu osoby toksyczny wyziew."


Ale gdzie się ukrył, czy jest tutaj... i czy to we mnie leci czy kogo??

O tym zdecyduje Vanilia


Spoko-pomyślał elf.

Vanilla - 2009-04-07, 16:52

Galahad zrobił szybkiego koziołka do tyłu, a nawet dwa. Ognista kula poszybowała we wspinające się umarlaki, ale uderzyła dosłownie w krawędź balkonu. Dało się słyszeć jak szkielety poszybowały w dół i gruchnęły o dno śmierdzielni.

Ani Galahad, ani skupiony Avenker nie zauważyli skąd dokładnie nadleciał wyziew, jednak Galahad zmienił swoją pozycję i wyziew minął go dosłownie o kilka metrów, czego specjalnie nie zauważył.

Usłyszeli bieg z tunelu i głos, należący do Retara.
-Mam klejnoty, co tam się dzieje, do licha?

Altaris - 2009-04-07, 16:58

Galahad krzyknął-Nadchodzi kolejna fala i rozglądając się po pozostałych wrogach cofnął się o dwa kroki i wyjął łuk od razu wystrzeliwując trzy strzały (nie na raz) i znowu zmieniając oręż.
Avenker - 2009-04-07, 16:59

- Nekromanta jest w pobliżu. - odparł szybko elf. - Na balkon wchodzi pełno umarlaków. Wątpie byśmy się stamtąd wydostali. Możemy spróbować ich zatrzymać w korytarzu. - Avenker wskazał ręką tunel biegnący na prawo od ołtarza. A następnie dalej skupił się na obserwowaniu balkonu. W razie czego spróbuje uniknąć ataku nekromanty lub poczęstuje kolejne umarlaki czarami. - Możemy też się spróbować przebić przez balkon ale wtedy musielibyśmy pokonać nekromantę. - pokazał palcem klejnoty. - Czy tego szukałeś? Wtedy możemy się już stąd wynosić.
Altaris - 2009-04-07, 17:02

Galahad szybki tchnieniem zmieniając znów na miecz po wystrzale (może trafię chociaż jedną strzałą) wyszeptał-Wycofujmy się możecie zwalić ten balkon-zaśmiał się i spoważniał od razu elf-W takim razie może wtedy pokonamy nekromantę i te szkielety... I jakoś uda nam się uciec nim to się zapadnie. W końcu musimy uratować tego-tu spojrzał na Avenkera-Werdan-uśmiechnął się lekko ten strażnik faktycznie może potrzebować pilnej pomocy "śmiertelnych".
Vanilla - 2009-04-07, 17:44

Elf wystrzelił trzy strzały, przy czym tylko jedna spowodowała że truposz upadł na posadzkę. Umarlaki nadal nacierały. Galahad o włos uniknął ciosu ciężkim łańcuchem. Retar spojrzał na trupy i niech przeraził się. Zainkantował kulę energii i posłał ją w kierunku truposzy, które rozleciały się na boki. Trzy z nich wpadły do rowu, zaś reszta uderzyła w ściany. Drużyna zauważyła jednak że niektóre się podniosły...
-To może.. Damy im spokój? - zapytał nieśmiało Retar.

Avenker - 2009-04-07, 17:47

- Ta, dobry pomysł. Zmywamy się do drugiego tunelu. I tak nie przebijemy się do balkonu. - powiedział elf i ruszył w stronę tunelu. Rzucił przez ramię do Galahada. - Osłaniaj nasz odwrót. I spróbuj nie zginąć.
Altaris - 2009-04-07, 18:30

Na to czekałem!-Wykrzyknął wojownik, uniósł wysoko Zweihandera i krzyknął-Teraz Angroghu potrzebuję twej siły! Daj mi moc bym mógł bronić to co mi bliskie!-ciszej już dodał-Ojcze, w Ciebie także wierzę-i postarał uwolnić z siebie zastygłe teraz runy na jego ciele miał nadzieję że pomogą mu w walce. Skupił swoją całą moc na mieczu. Zamknął na chwilę oczy i otwierając je był pełny gniewu i wszystkich uczuć na raz. Truposza który był na czworaka kopnął w żebra tak by go odepchnąć lecz by noga mu nie została następnie uderzy go w kark mieczem i obróci się walczyć lecz cofając się troszkę.
Avenker - 2009-04-07, 18:36

- Ale nie zgrywaj do jasnej cholery bohatera. Masz się wycować pilnując, by żaden truposz nie zatakował nas od tyłu! - krzyknął elf widząc, jak Galahad zostaje w tyle i atakuje szkielety.
Vanilla - 2009-04-07, 18:38

Galahad wyrżnął pobliskiego truposza, kompletnie go dewastując. Nie zauważył jednak następnego ciosu łańcucha, który uderzył go w lewe udo. Elf wycofał się, siepając Zweihanderem. Truposze zachowywały dystans. W tym momencie jego brzuch dosięgł drugi cios łańcucha. Elfowi ciemno zrobiło się przed oczami i zamachnął się Zweihanderem, niszcząc kolejnego truposza.

Ciekawostka: rzuty WBB nie obowiązują jeśli trupek zostanie zniszczony bronią power przynajmniej dwa razy silniejszą niż jego wytrzymałość

Altaris - 2009-04-07, 18:42

Eh..-mruknął elf i krzyknął-Siyo ush'akal, whol l' Angrogh! Belbau uns'aa dosst dumoas!-Po czym spróbował odbiec trochę i dogonić towarzyszy uważając na łańcuchy... I parując broń białą innej maści.

Siyo ush'akal, whol l' Angrogh! Belbau uns'aa dosst dumoas!-Oczywiście, dla Angrogha i jego mocy! Daj mi swoje błogosławieństwo!


PS: O co chodzi z tymi rzutami WBB??

Carl - 2009-04-07, 18:52

Carl drgnął lekko słysząc metalowe szczęknięcie. Wreszcie popełnił błąd próbując wrócić tą samą drogą. Upokorzony przed czarodziejką zdobył się jedynie na to, aby unieść dłoń i... podrapać się z tyłu głowy. Dopiero po chwili zorientował się z grozy sytuacji. Musiał obejrzeć się, czy czasem aby nie widać pułapki już z tego miejsca. Na dole nie ma co szukać, bo już byliby martwi. Zaczął rozglądać się po ścianach i w głąb korytarza, czy nie ma w nich aby żadnych zmian. Pamiętał, jak raz znajdował się w podobnym miejscu. Metalowe strzałki nasączone trucizną wylatywały wtedy ze ścian. Paskudna sprawa, tylko szybkie nogi uratowały przed niechybną śmiercią jego wraz z połową towarzyszy. Jeśli nic nie zauważył, postanowił spojrzeć dopiero na koniec w górę, na sufit. Dostrzeżenie pułapek z niego trwało zazwyczaj czas najdłuższy, dlatego tak opieszał się ze sprawdzeniem tego kierunku. Z drugiej strony nie było nic gorszego niż śmierć z powodu przygniecenia.
Altaris - 2009-04-07, 18:57

Biegiem!-Krzyczał wojownik cofając się-Co tam widzicie?! Gdzie mam iść?! Są rozwidlenia?!-krzyczał cofając się elf.
Vanilla - 2009-04-07, 18:59

Dla Carla:
http://endofdays.jun.pl/viewtopic.php?p=9876

Elf ledwo trzymał się na nogach. Ruchami Zweihandera odganiał się od hordy, jednocześnie nadrabiając za drużyną. Znajdowali się już w sali z ołtarzem. Elf oberwał ciosem łańcucha w rękę, a Zweihander gruchnął o ziemię.

No dobra, chyba survival event!

Altaris - 2009-04-07, 19:07

Xxizz! Abbilen Usstan ssrig'luin xxizz lu' usstan Shlu'ta el!- Zawołała do Avenkera i następnie głośniej przekoziołkowawszy do miecza krzyknął- Wsparcia! Nie dam rady!-łapiąc miecz był lekko schylony i skierowany twarzą do umarlaków i próbował odgonić je mieczem i wycofując się tak by go nie otoczyły.




Xxizz! Abbilen Usstan ssrig'luin xxizz becouse usstan Shlu'ta el-Pomocy! Potrzebuję wsparcia do walki! Nadchodzą wrogowie!

Avenker - 2009-04-07, 19:14

Avenker widząc, że jego towarzysz ma kłopoty przez chwilę zastanowił się czy opłaca mu się pomagać. Najwidoczniej jednak doszedł do wniosku, że tak, gdyż rozpoczął inkantować kulę ognia. Gdy był już w punkcie kulminacyjnym czaru wstrzymał się na chwilę i krzyknął:
- Uważaj! Leci kula ognista. - poczekał chwilę, aż jego towarzysz się uchyli/odsunie/położy/co tam jeszcze chce i ciśnie pociskiem w umarlaki.

Altaris - 2009-04-07, 19:16

Galahad podbiegł do ściany szybko, przykucnął i zasłonił się płaszczem.
Faust272 - 2009-04-08, 13:53

"Cholera, uciekną mi".

Nekromanta wyszedł z czaru ciemności i rozpoczął inkantowanie nowego czaru. Wyciągnął w międzyczasie z dziwnego puzderka cenny, jadowicie zielony szmaragd. Po 30 sekundowej inkantacji Marszu nieumarłych naładowany energią szmaragd wylądował w rowie pełnym trupów.

Nekromanta nie czekał na przebieg czaru, tylko zdjął z pleców ciężką kuszę i załadował do niej kotwiczkę, do której przywiązana była lina. Użytkownik czarnej magii wystrzelił pocisk, mając nadzieje, że kotwiczka zaczepi się o balustradę lub inną przeszkodę. Jeżeli uda mu się tylko przerzucić linę, wysyła myślowy rozkaz do najbliższych 4 nieumarłych, by przytrzymali linę.

Sprawdziwszy, czy lina mocno trzyma, nekromanta przechodzi na drogi balkon nad rowem.

Jeżeli się uda przedostać na drugą stronę, nekromanta zawiązuje czar Pasożyt wyciągając z puzderka potrzebny komponent. Za podmiot czaru obiera osobę, która miotała ognistymi pociskami.

Altaris - 2009-04-08, 15:17

Elf kątem oka spojrzał w stronę balkonu...
Vanilla - 2009-04-08, 21:50

przetworzenie zapytania trwało 6 minut 30 sekund

Galahad wykonał szybki unik i kula ognista uderzyła w truposzy, posyłając ich daleko w tył. Elfem-wojownikiem też co prawda rzuciło, jednak po chwili chwycił Zweihandera i dobiegł do drużyny, uważając na pozostałe trupki, które trzymał na odległość swoim mieczem. Drużyna powoli wycofywała się do tyłu.

Trupy przytrzymały linę, a nekromanta powoli przedostawał się na drugą stronę.
wbrew pozorom trochę to trwa

Galahad zajęty walką z trupami nie zauważył nic, poza dwoma najbliższymi truposzami.

Altaris - 2009-04-08, 21:59

Wojownik cofając się tuż za towarzyszami krzyknął-Spróbujcie jeszcze coś wystrzelić by zatrzymać tą watahę. Lecz pamiętajcie nie zużyjcie całej energii-biegnąć odwrócił się do towarzyszy by ich troszkę przegonić... zatrzymał się i za drużyną szedł przodem do umarlaków patrząc czy który nie wstaje równocześnie nadrabiając dystans podbiegnięciem.
Avenker - 2009-04-08, 22:45

- Nie ma potrzeby. - powiedział elf wycofując się do korytarza. - W korytarzu powinieneś sobie poradzić z powstrzymaniem szkieletów. Poza tym mamy to po co przyszliśmy. Teraz musimy się stąd wydostać.
Altaris - 2009-04-08, 23:04

Dobrze zatem-powiedział Galahad i biegł za towarzyszami oglądając się za siebie czy jaki szkielet ich nie goni.
Vanilla - 2009-04-08, 23:04

Drużyna wyszła z korytarza do przepastnej sali o długości jakichś 30 metrów. Sufit zawieszony był wysoko. Wydaje się że zgromadzali się tu starożytni, lecz teraz drużyna powoli wycofywała się w stronę drugiego wyjścia, próbując minimalizować obrażenia od trupków. Nekromanta podążał z tyłu za trupami, próbując mieć jakieś sensowne pole widzenia w kierunku drużyny. W końcu udało mu się. Kilkanaście trupków wyszło na otwartą przestrzeń i podążało szerokością sali. Nekromanta zaczął inkantować zaklęcie i po chwili z jego palców wystrzelił snop czerownego światła, lecąc w kierunku drużyny...
Altaris - 2009-04-08, 23:20

Galahad zaśmiał się-Haha, mówiłeś coś o wąskim korytarzu??-Wojownik dostrzegł zaklęcie, prawdopodobnie jak i jego towarzysze, lecz dla pewności krzyknął-Na ziemie!. Zasłonił się peleryną i skoczył w bok (jest coś tutaj dużego?? Nie wiem ławeczka mała, świecznik-zaraz Avek będziesz sam na jakiś czas ja będę podążał za drużyną i robił to co reszta Więc jeśli coś jest złapie to i spróbuje rzucić w kierunku zaklęcia/nekromanty/truposzy. A następnie znowu zacznie biec.
Vanilla - 2009-04-08, 23:27

Drużyna uchyliła się od zaklęcia, jednak ono jakby nigdy nic poleciało na drugą stronę komnaty i uderzyło tuż obok wejścia. Strop zatrząsł się nieco, a wyjście z komnaty rozpadło się i zawaliło skałami. Teraz jedyne wyjście z tej komnaty blokowane było przez nekromantę w tunelu i zwiększającą się ilość szkieletów pomiędzy drużyną, a nim...
Altaris - 2009-04-08, 23:35

Ja pierdole-szepnął cicho wojownik...-przyjaciele... jeśli mogę was tak nazywać. Nie wiem jak wy, ale ja myślę że mamy małe kłopoty, jaki plan-Galahad od razu przyjął bojową postawę i wypatrywał słabego punktu w szeregu i dokładnie wyszukał nekromantę. Wiedział że to może nie skończyć się happy endem.
Avenker - 2009-04-09, 00:29

- O kurwa. - zaklnął elf. Cały czas obserwując truposze zwrócił się do Retara. - Masz może jakiegoś asa w rękawie? Albo chociaż jakiś pomysł?
Gdyby truposze się zbliżały mag wystrzeli w nich falę energii magicznej. Będzie również szukał wzrokiem nekromanty. Niemal na 100% był pewien, że czarnoksiężnik tam jest. Czuł jego smród.

Vanilla - 2009-04-09, 00:32

-Dajcie z siebie wszystko co macie. To będzie piękna walka - odrzekł z pasją Retar i zakasał rękawy, po czym zamruczał pewną melodyjkę.
Avenker - 2009-04-09, 00:40

- Żaden trupek nie przywalił ci czymś w głowę? - spytał elf z powątpieniem ale odwrócił się w stronę nieumarłych i zaczął szukać nekromanty. Gdy go znajdzie wystrzeli w jego szatę ognistą strzałę. W razie, gdyby szkielety podeszły zbyt blisko poczęstuje ich magiczną falą.
Vanilla - 2009-04-09, 00:47

Kula poszybowała daleko w ciemność tunelu. Avenker nie był w stanie stwierdzić czy został trafiony, usłyszał jednak odgłosy trzaskania szkieletów, zniszczonych przez falę uderzeniową kuli.

Retar wyciągnął przed siebie rękę i zgiął lekko palce.
-Pokaż im, Angroghu!

Elfy zarejestrowały lekką czerwoną poświatę. Większość szkieletów padło na kolana, wszystkie zaś drżały. Retar w końcu zdjął rękę. Niektóre szkielety popadały na ziemię, a inne szły jakby były pijane.

Niestety, z końca tunelu napływały nowe fale kościanych wojowników...

Avenker - 2009-04-09, 00:51

- Nie mógłbyś wykorzystać jakoś tych kryształów? - spytał się elf Retara. - Inaczej zginiemy.
Elf odczekał chwilę, aż kolejna fala wojowników podejdzie bliżej i wystrzeli w nich strumień magicznej energii [Fala].

Vanilla - 2009-04-09, 00:56

Fala poszybowała w trupy, które potrzaskały się i legły na ziemi.
Ku zdziwieniu elfa, niektóre kości przyciągnęły się do siebie. Trzy szkielety złożyły się i pomaszerowały w jego stronę.
Galahad wśród jednego z wchodzących szkieletów rozpoznał tego, któremu umieścił w czaszce strzałę. Maszerował dziarsko w jego stronę ze strzałą w głowie.
-Użyć kryształów.. Nie myśl że to takie proste - odrzekł Retar i wykrzyknął "Aa umarlaki, w imię Pana umrzyjcie!".

Avenker - 2009-04-09, 01:10

- Domyśliłem się tego. - warknął elf zirytowany. - Ale wole spróbować ich użyć niż tutaj zginąć. Niedługa zapasy mocy mi się skończą a trupów wciąż przybywa. Więc się decyduj. - Elf spojrzał na nieumarłych. - Tylko szybko!
Altaris - 2009-04-09, 07:23

Wojownik chwycił miecz i krzyknął-Hado pen pheth! Ulu XONATHULL! Whol jal lodias dal Eredan! Whol ELGHINN lu' DRO!-ciszej dodał-Dzisiaj mogę nie zastać pięknego zachodu i wschodu słońca-chwycił mocniej broń i jeszcze raz krzyknął-Do walki towarzysze!



Hado pen pheth!-Strzelać bez słowa/atakować bez rozkazu.
Ulu XONATHULL! Whol jal lodias dal Eredan! Whol ELGHINN lu' DRO!- Do walki! Szarża! Za wszystkie istoty żyjące w Eredanie! Za ŚMIERĆ i ŻYCIE!

Carl - 2009-04-09, 08:33

Po cholerę piszesz słowa po "elfiemu", skoro niczego takiego jak słownik czy zasady gramatyki nie są nigdzie spisane?

P.S. Czy w ogóle istnieje tu język elficki? Nie zauważyłem, aby elfy miały go jako zdolność, więc raczej wszyscy posługują się wspólną mową.

Altaris - 2009-04-09, 09:16

To Twoja postać czy moja?
Martw się sobą i swoimi nieudanymi próbami zostania czarodziejem i wojownikiem w jednym.

Carl - 2009-04-09, 09:29

Zandalor08 napisał/a:
To Twoja postać czy moja?
Martw się sobą

Marwię się sobą, ponieważ uzupełniasz również i MOJĄ rozgrywkę czymś zupełnie nielogicznym oraz niepotrzebnym.

Cytat:
i swoimi nieudanymi próbami zostania czarodziejem i wojownikiem w jednym.

Jeśli na prawdę uważasz, że moje "próby" są nieudane, zapraszam na arenę.


Jesteś cholerna pieprzona łajza. Wiesz że nie dam elfowi szans. Bo jest elfem.
Oczywiście, że wiem. Jednak nie traktowałem tego co pisałem jako wyzwania, a jedynie wyrażenie tego, że wygrałbym, chociaż według niego prowadzę "nieudane próby" w szkoleniu się. Co do cholernie pieprzonej łajzy... zgadzam się, chociaż to nazbyt delikatnie powiedziane i zabrzmiało prawie jak komplement.

Altaris - 2009-04-09, 12:14

Zależy kto będzie przewodniczył naszej walce... a poza tym jak ja mam mieć jakieś szanse z gościem co ma full złomu i ekwipunku. Ale dobrze... Twoje próby magii zostaną wypróbowane.
Sory Van i Avek że tu piszę...
Oraz "nekromantę".

Vanilla - 2009-04-09, 20:11

-Nie możemy użyć tych kryształów, są pełne złej magii - powiedział Retar, wyciągając sztylety i zwinnie posyłając dwa truposze do piachu. Galahad wywijał Zweihanderem i rozcinał truposzom żebra. Taki umarlak czynił parę kroków do tyłu i stał, jakby próbował złapać oddech, po czym rzucał się w wir walki.
Avenker, przerażony, stał za bohaterami..

Avenker - 2009-04-09, 20:23

Taa, zaraz przerażony xD

Elf wzrószył ramionami i zaczął inkantację zaklęcia Fali i powiedział do Retara:
- Ja wolałbym zaryzykować, ale w końcu to ty masz kryształy. To masz jakiś inny pomysł na wydostanie się stąd? Czy została nam tylko bohaterska śmierć w jakichś zapomnianych katakumbach? - mag w razie czego przygotował obity stalą kostur. Za chwilę znowu skończy mu się energia. Chociaż miał jeszcze jeden pomysł. Ale to w ostateczności...

Altaris - 2009-04-09, 21:18

Galahad szukał jakiegoś słabego punktu w szyku truposzy i rozglądał się za kawałkiem przejścia czy luki. Krzyknął by dodać towarzyszom otuchy i jego krzyk poniosło echo-Nan de ga delanh!

Nan de ga delanh!-Do śmierci walczyć!

Vanilla - 2009-04-09, 21:30

Fala roztrzaskała następne szeregi truposzy odrzucając ich szczątki do tyłu, a Retar zaczął inkantować kulę energii. Galahad nie był w stanie znaleźć niczego.

Nekromanta ziewnął.

Altaris - 2009-04-09, 21:42

Wojownik podniósł zabitego truposza (jeśli to można tak ująć) i zasłonił się klnąc cicho po elficku... Gdy nekromanta zaatakuje, elf podskoczy w stronę nekromanty próbując zahaczyć o niego kataną. W taki sposób że wyskoczy w powietrze i przechyli się do przodu robiąc okrężny ruch mieczem w celu niby przecięcia przeciwnika.
Avenker - 2009-04-09, 23:53

Elf cofnął się do tyłu. Zostało mu energii na ostatnie zaklęcie. Wolał je na razie zostawić. Na ostateczność. Obserwując szkielety i szukając jakiejś drogi ucieczki ponowił pytanie do Retara.
Vanilla - 2009-04-09, 23:59

Kula energii uderzyła w stertę gruzu, wytwarzając małe przejście.
-Ruchy, panienki! - krzyknął Retar, posyłając Klątwę w potwory i krzycząc donośnie. Tak jak poprzednio, niektóre trupki padły. Galahad wykonał idiotyczną akrobację, nie wiedząc tylko po co, z racji że nekromanta był od niego jakieś 10 metrów, i to na końcu ciemnego korytarza.

Avenker - 2009-04-10, 00:11

- Sam jesteś panienka. - powiedział elf ale biegiem ruszył w stronę przejścia utworzonego przez Retara.
Altaris - 2009-04-10, 09:40

Wojownik krzyknął i udając szarżę pobiegł dwa kroki i pędem biegł za towarzyszami.
Może był to idiotyczny ruch ale chciał zmylić przeciwnika. Swojego Zweihandera wziął w jedną rękę i podkulił go zmieniając pozycję klingi tak, by była równoległa z jego ręką. Ułatwiało mu to bieg.

Vanilla - 2009-04-11, 12:26

Nie mógł po prostu się wycofać. Zweihanderem osłaniał towarzyszy, którzy uciekali przez dziurę, aż w końcu sam się w niej znalazł, otrzymawszy cios łańcuchem w głowę. Zemdlał w przejściu. Retar szybko odciągnął go i poraził magią szkielety.
survival event!
i Avenker doskonale wie, co należy zrobić. Frag away, trooper!

Faust272 - 2009-04-11, 18:32

Nekromanta ukrył się w cieniu z przygotowanym czarem toksycznego wyziewu. Aby aktywować czar wystarczy tylko wypowiedzieć ostatnią głoskę. teraz nekromanta czekał na ofiary.

Atakuje pierwszego z graczy, który pojawi się. Utrzymuje z nieumarłymi więź mentalną, dlatego nie pomylę szkieletu z żywą istotą.

Mam nadzieje, że odpisujesz mi ładunki z artefaktu.

Avenker - 2009-04-11, 20:49

Elf był pierwszym celem na drodze najbliższego trupa. Nie miał szans rzucić zaklęcia a na wykorzystanie "dzikiej" magii nie miał dostatecznie dużo energii magicznej. Poza tym wolał nie ryzykować. Było to bardzi ryzykowne a on był już nieźle zmęczony. Zrobił więc rzecz najprostrzą i najbardziej intuicyjną. Chwycił mocniej swój obity stalą kostur i przywalił nim w nieumarłego. :vanilla:
Vanilla - 2009-04-11, 20:52

Kiedy tylko trup wszedł dość głęboko do dziury, oberwał znienacka kosturem. Rozbił on podstawę czaszki trupa, a ten pozbawiony głowy osunął się na ziemię.
-Spadamy stąd! - krzyknął Retar, zarzucając Galahada na plecy. Avenker zauważył że resztki rozwalonego trupa przysuwają się do siebie magicznie. Będzie nieciekawie.

Altaris - 2009-04-11, 21:32

Jeśli Galahad może mówić to szepcze cicho Retarowi-Mam u Ciebie dług, teraz biegnij w Tobie nadzieja.

A jak nadal jest taki "nieprzytomny" to regeneruje swe wewnętrzne siły...
Rozbawiło mnie to. Czytaj 'dalej nieprzytomny'

Avenker - 2009-04-11, 23:01

:joy:

Elf butem odkopnął kości szkieletu jak najdalej i biegiem ruszył za Retarem.
Jeśli jednak kości były poza zasięgiem jego nogi zostawił je w spokoju i pobiegł za towarzyszem.

Vanilla - 2009-04-11, 23:29

Avenker nie miał czasu na kopanie kości, przez dziurę pakował się następny szkielet. Serce elfa biło szybko, jak wraz z Retarem uciekali przez korytarz. W końcu zauważyli że zaraz przebiegną przez rozchylone, kamienne drzwi, które prowadziły do swoistej komnaty...

Kombinować :) Szkielety mają kondycję na +INF, a wy skończoną :)

Avenker - 2009-04-11, 23:35

Avenker biegnąc korytarzem zobaczył kamienne drzwi.
- Możemy się zamknąć w tej komnacie. - wysapał do Retara.
Gdy tylko elf dobiegnie do drzwi wbije się do komany i (wcześniej upewni się, że Retar jest w środku :^^: ) i zamknie za sobą drzwi. Następnie szybko rozejrzy się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś do zastawienia przejścia. Sprawdzi też, czy drzwi nie mają żadnego zamka do zamykania.

Vanilla - 2009-04-11, 23:36

-Ja pitolę - pomyślał elf, zaciągając drzwi. Stawiały niesamowity opór.
Retar zwiększył natężenie światła i szukał czegoś, patrząc się po ścianach. W tunelu pojawił się pierwszy, zdążający w parodii biegu, kościotrup z krótkim mieczem...

Altaris - 2009-04-11, 23:44

Elf przekazem myślowym próbował dojść do towarzyszy-A mnie to zostawicie kurna??
Ziomki zastawcie drzwi w poprzek halabardą, czy czymś takim. Jakaś ławka czy coś.
Van załatw coś! ;p-pomyślał elf...

Avenker - 2009-04-11, 23:46

- Do diabła, pomógłbyś mi! - krzyknął do niego elf. Potem dodał spokojniej. - No chyba, że masz jakiś pomysł na szkielety albo na te drzwi.
Mimo oporu Avenker nadal próbował zamknąć drzwi. Zresztą nie miał żadnego pomysłu co mógłby innego zrobić. A robienie nawet najbardziej bezsensownej rzeczy jest lepsze od nic nie robienia.

Altaris - 2009-04-11, 23:48

Tu bym się przydał-pomyślał wojownik nie mogąc nic powiedzieć, ruszyć się ani myśleć...
Vanilla - 2009-04-11, 23:51

Retar rzucił Galahadem o ziemię. Elf stęknął cicho. Rzucił się jak oparzony do jakiejś dźwigienki, którą z impetem nacisnął.

Avenker szpetnie zaklął. Drzwi o mało nie przytrzasnęły mu palców. Byli bezpieczni. Na razie. Galahad zaczął jęczeć. Dochodził do siebie.
-Będziesz żył - rzucił Retar.

Avenker - 2009-04-11, 23:55

- Cholera. Mogłeś mnie uprzedzić. - powiedział z wyrzutem elf do Retara. - Poza tym skąd wiedziałeś, że tu jest ta dźwignia?
Mówiąc to Avenker uważnie rozejrzał się po komnacie w której się znajdowali.

Altaris - 2009-04-11, 23:57

Galahad po cichu pod nosem szepnął-Kurwa co mnie tak boli-spróbował wstać i chciał podeprzeć się o miecz. Gdy to się uda podziękuje towarzyszom że go przynieśli i rozejrzy się po komnacie.




...
Rzucił...?? -_-

Vanilla - 2009-04-12, 00:02

-Czasem zamiast ciągnąć za sobą kamienie wolę popatrzeć czy coś nie pociągnie ich za mnie - odrzekł z ironicznym akcentem.

Komnata miała ściany o fakturze piaskowca, o białym kolorze. Same kamienne drzwi były wykonane z czarnego bazaltu. Avenker popatrzył się na sufit, na którym zauważył wzór kwadratu, wykonany czarną farbą(?). Na podłodze wykonany był analogiczny znak. Z komnaty wiodło wyjście przez drugie drzwi, także z czarnego bazaltu, jednak nie było widać dźwigni.

Zrzucił znaczy nie położył na ziemi, tylko uwolnił chwyt którym trzymał cię na plecach i wyrżnąłeś o glebę

Altaris - 2009-04-12, 00:05

Bazaltu...?
Czyli gdzieś w pobliżu jest wulkan ^^-pomyślał.

Galahad wstał i oparł się o ścianę i obejrzał dokładnie skały i próbował zobaczyć podobieństwo między owymi znakami.


No właśnie się pytam rzucił??
Dlaczego mną rzucił... Dlaczego nikt mnie nie kocha :joy: :|P:

Elfowi w myślach ukazała się Mroczna Pani, która zakasała rękaw. Elfowi ukazał się zegarek na rękę. Mroczna Pani puknęła dwa razy w zegarek, a potem w czoło. Koniec wizji. Wizja oczywiście non-canon.

Avenker - 2009-04-12, 00:16

A wzór na pole czy na obwód kwadratu? :joy:

Elf przyjrzał się znakom wykonanym na suficie i podłodze. Czubkiem buta dotknął farbę na ziemi.
- I co teraz proponujesz? - spytał się Avenker Retara.

Vanilla - 2009-04-12, 12:21

Farba była zaschnięta.

-Co ja proponuję.. Idziemy dalej. Kurcze, nie wiem co robić - odrzekł Avenkerowi, po czym zaczął liczyć na palcach. "Dwa mamy, dwa już mają, jeden mieli znaleźć, co zostawia nam jeszcze dwa, jeśli nasze rachunki są dobre...'

A pamiętasz o mnie i moich snajperskich toksycznych wyziewach.
Tak, nikt się nie wychylił więc nie został wystrzelony

Altaris - 2009-04-12, 17:20

... Dziwna wizja.

Elf wstał, oparł się o ścianę, i myślał o całym zdarzeniu. Próbując rozluźnić atmosferę opowiedział parę żartów- Co mówi elf do krasnoluda?? Ale ty masz kark młody, na co krasnolud z dumą, no! trzeba ćwiczyć! Na co elf No! Trzeba myć-lekko się uśmiechnął po czym dodał-może znacie przypadkiem tych bohaterów. Ja znam ich z opowieści Ojca. A więc tak:
Rozmawia Sauron i Bilbo w więzieniu.
-Stary jak wpadłeś.
-Przez Froda...
-Jak to przez Froda??
-Miał w szkole napisać pracę pt –„Co robi mój tata”.-elfa śmieszyły lecz nie dość by mógł się śmiać. Podszedł trochę do drzwi trzymając odpowiedni dystans i próbował zajrzeć za nie. Po cichu dodał-Chłopaki zwijamy się czym prędzej zmęczyłem się już trochę a poza tym boli mnie głowa-tu złapał się za głowę w jednym ręku trzymając miecz.

Vanilla - 2009-04-12, 20:08

-W porządku, idziemy dalej - machnął ręką Retar i ruszył w kierunku korytarza. Przy drzwiach zatrzymał się i rzekł - Mam na was czekać?
Altaris - 2009-04-12, 21:30

Wojownik poklepał Avenkera po ramienia i gestem wskazał na drzwi. Po czym uśmiechając się lekko coś pod nosem zagadał i poszedł za Retarem oglądając się często. Chwilę przed wyjściem powiedział cicho-Radziłbym aby te drzwi także zamknąć-po czym skierował się w kierunku wyjścia trzymając rękę na klindze.
Vanilla - 2009-04-12, 21:41

Z chwilą kiedy Galahad przeszedł do tunelu, drzwi zamknęły się i coś kliknęło.
-Mam złe przeczucia - odrzekł Retar, po czym podłoga najzwyczajnie otworzyła się, a drużyna zaczęła spadać...

Avenker - 2009-04-12, 22:25

Elf poczuł jak zapada się pod nim podłoga. Zanim zdążył cokolwiek zrobić swobodnie spadał w ciemność. Ciekawe, gdzie spadnę, pomyślał. Jednak od razu odrzucił to pytanie, gdy przed oczami stanął mu obraz swojego ciała, przez które na wylot przechodzą stare, zardzewiałe pręty. Mam nadzieję, że tak to się nie skończy.
Altaris - 2009-04-12, 22:26

Galahad kurczowo złapał cały swój ekwipunek. I przyszykował się do upadku. Spojrzał w dół. Jak coś będzie stabilnego złapie się tego. Jeśli nie to jak będzie upadał zrobi koziołka i przyszykuje się do walki od razu oczami szukając drogi ucieczki.

Wojownik spadając tylko krzyknął- Psi synu coś zbudował ten...! :kijemgo: :idiota: :lamer:

Vanilla - 2009-04-12, 22:27

Elf w końcu upadł.

Kiedy obudził się, usłyszał brzęki upadających małych kamieni. Otworzył oczy. Wizję miał trochę rozmazaną, ale zobaczył jak podbiega do niego Retar, po czym zamknał oczy. Kiedy otworzył je raz drugi, widział już wyraźnie.
-Wstawaj - rzekł ostro Retar, podając mu rękę.

Avenker - 2009-04-12, 22:33

Avenker chwycił dłoń Retara i wstał. Od razu rozejrzał się dookoła. Czyli jednak nie nadział się na żadne kolce. Co za ulga. Tylko gdzie on teraz jest? Rozmasował obolałe kości i chwycił mocniej kostur. Przy okazji spróbował zlokalizować gdzieś w pobliżu jakieś źródło magii. Nigdy nie wiadomo, gdzie może ono być, a mana zawsze się przyda.
Altaris - 2009-04-12, 22:33

Elf złapał za rękę wstał i wyjął miecz będąc gotowym na najgorsze. Rozejrzał się i szepnął do Retara-Dzięki brahu-po czym przetarł czoło wolną ręką.
Vanilla - 2009-04-12, 22:38

Avenker próbował wyczuć źródło magii, ale

INTERRUPT

Usłyszeli rumor dochodzący z jednej strony korytarza, tej w którą zwrócony był Retar

Altaris - 2009-04-12, 22:42

Galahad stanął za nim i w jedną rękę chwycił Zweihandera. Po cichu powiedział-Chłopaki...-tu zawisł-jeśli mogę tak do was mówić, przyjaciele. Nie podoba mi się to... To świetna przygoda ale mam wątpliwości czy stąd wyjdziemy. Jednak gdy niebezpieczeństwo się pokaże ruszę by walczyć z wami ramię w ramię przeciw wspólnemu wrogowi- Tu pooddychał parę razy. Ciszej niż wcześniej swoim sposobem dokrawając- Prowadź mnie Angroghu.



Do kogo wyciągnął rękę?? ... :-D
:joy: :mur: :joy:

Avenker - 2009-04-12, 23:17

- Nie możesz :joy: - odparł Avenker. Następnie odwrócił się w stronę źródła odgłosu. - To jak idziemy? W końcu, gdze jest hałas z reguły coś się dzieje. I może spotkamy Carla i czarodziejke? (zwłaszcza Carla :idiota: :^^: )
Altaris - 2009-04-12, 23:21

Wojownik ruszył za Avenkerem (i przypuszczalnie Retarem).





Bardzo śmieszne Avenkerze-pomyślał elf.
:lol: :faust: :faust: :joy:

Vanilla - 2009-04-12, 23:31

Nie było czasu. Z tunelu wybiegła mocno zdyszana czarodziejka.
-Gdzie byłaś? - krzyknął Retar.
-Oni.. oni tu są. Arnold... - tu przerwała i musiała złapać oddech.
-Już nic nie mów - mag podrapał się po brodzie - Idziemy, panowie, w drugim kierunku. Chyba że ktoś na coś przeciwko...

Avenker - 2009-04-12, 23:34

- Kto? Jaki Arnold? - spytał się elf. Jednak ruszył za Retarem. Nie podobało mu się to. Coś tu śmierdziało, i nie byli tylko jego towarzysze.
Altaris - 2009-04-12, 23:35

Ja nie-powiedział cicho wojownik-ale dlaczego? Kim oni są rywalami, wrogami?? O co tu tak na prawdę chodzi-głośniej i bardziej stanowczo powiedział Galahad. Spojrzał w oczy Retarowi domagając się prawdy.
Vanilla - 2009-04-12, 23:41

-Członkowie Gildii Magów, jednak podejrzewamy że służą jakiemuś mrocznemu bóstwu.. Teraz mamy już pewność... Jeśli znajdą wszystkie diamenty, ten świat nie będzie miał już sensu.. Musimy ich powstrzymać. - mówił Retar z zapałem.
Altaris - 2009-04-12, 23:50

Jestem z Tobą przyjacielu- wyciągnął rękę ku Retarowi i po chwili powiedział-nie damy rady ich pokonać??.
Avenker - 2009-04-13, 00:18

- Nie będzie miał sensu. - powtórzył elf z błyskiem w oku. Po chwili jednak ciągnął dalej z kamienną twarzą. - No to musimy znaleźć resztę kryształów. Ile ich jest?
Vanilla - 2009-04-13, 00:27

-Pewnie że damy. Idziemy.

Drużyna Retara szła kilka minut ciemnym tunelem. W końcu wyszli do czegoś, co wyglądało jak komnata. Gdy wyszli wszyscy, rozglądnęli się. Zauważyli młodą czarnowłosą kobietę, wysokiego mężczyznę i... Carla.

-Wy! - krzyknął Retar zaciskając pięści.

Carl, możesz tu pisać

Avenker - 2009-04-13, 00:52

Avenker szedł tuż za Retarem przez korytarz. Jego koniec ginął w ciemnościach. Po chwili wyszli do jakiejś komnaty. Było tu o wiele jaśniej. Elf zauważył sylwetki osób. I niemal od razu rozpoznał w jednej z nich Carla, byłego towarzysza.
- Jebany skurwysyn. - zaklnął szpetnie Avenker.
Co on do diabła robi z nimi? Może po prostu nie wiem kim oni są? Kurwa, przecież aż taki głupi nie jest. Może zaatakuje ich w czasie walki. Jeśli nie to zginie.
Adept zacisnął dłonie na kosturze. Czuł chłodny dotyk drewna. Drugą ręką chwycił sztylet nekromanty. Nie miał już mocy magicznych, ale Avenker lubił ten sztylet. Dobrze leżał mu w dłoni, jakby był wykuty specjalnie dla niego. Być może kiedyś odnowie w nim moce magiczne? Możliwe, ale teraz najbardziej zależało mu na przeżyciu. Przez chwilę pomyślał nad przyłączeniem się do tamtych. Szybko jednak się rozmyślił. Skąd on, do diabła, może wiedzieć, czy oni po walce po prostu nie wpakują mu cztyleta w serce? Nie, lepiej nie ryzykować. Zresztą w ostateczności może dobić Retara i zabrać mu klejnoty.
Mimo, że umysł maga zaprzątało wiele różnych myśli nadal bardzo uważnie obserwował "znajomych" Retara i czarodziejki. Zwłaszcza ich dłonie. Prawdopodobnie są oni o wiele silniejszi od niego, więc elf nie zamierzał stawać do bezpośredniej walki z nimi. Zajmie się Carlem. A potem pomyśli co robić dalej.

Altaris - 2009-04-13, 06:46

Jebany skurwysyn. - zaklął szpetnie Galahad pod nosem. Ciszej jeszcze- Niech nie będzie to to myślę... Ale w każdym razie, i tak będzie zabawa. Elf skinął na Avenkera by ten się przygotował do walki. Wojownik miał nadzieję na atak "po" ataku Retara.
Jeśli to spisek i Carl jest po ich stronie.

:faust: :faust: :faust:

Carl - 2009-04-13, 08:19

-Nawet gdybym niechciał, to czy miałbym wybór? - roześmiał się słysząc słowa Arnolda. Pytanie o współpracę było z resztą retoryczne.

Wędrowali przez katakumby w ciszy, Carl nie widział nawet powodu, by ją przerywać. Mimo wszystko nie czuł się źle w ich towarzystwie. Z drugiej strony nic mu przecież nie groziło, póki opowiadać się będzie po ich stronie. Dlaczego niby miałby pomagać dawnym sojusznikom? Są z pewnością słabsi, wynagrodzenie przekazują w niewiele wartym złocie, którego pewnie i tak by nie dali. Poza tym ciągle go oszukują. Skąd mieliby mieć forsę? Retar powiedział wcześniej, że sprzeda kamienie Gildii Magów, sam jednak do niej należy. Kłamca! Od samego początku kłamał, nie mówiąc już o kłamstwach pomniejszych, które ciągle ponawiał w podziemnej wędrówce. Avenker i ten nowy? Ich również prawie nie znał. Czarodziejka? Ta suka, która zostawiła go na pastwę losu wcześniej obrażając? Nie. Nie czuje do nich żadnego przywiązania.

Gdy tylko doszedł do tych wniosków, na drodze Carla z towarzyszami pojawiły się sylwetki jakichś osób. Bez wahania szybko wyciągnął ostrze z pochwy. Kiedy okazało się, iż to Retar ze swoimi elfami i czarodziejką, westchnął jedynie, jednak broni nie schował. Mag poznał Arnolda, ale... co z tego? I tak zapewne zaraz zginie. Co on sobie myśli? Oszukuje, a potem się dziwi? Co to za pomysł? Czując do tego kłamcy nagły przypływ nienawiści miał ochotę ruszyć do przodu, jednak oczekiwal wpierw na reakcję swoich nowych znajomych.

Altaris - 2009-04-13, 08:24

Galahad zrobił grymas wściekłości. Ugiął nogi, pooddychał parę razy. Widząc Carla złośliwie powiedział pod nosem- Wredna pijawka-bowiem jak ktoś może przechodzić na stronę wroga. Sukces nie przychodzi do tych którzy czekają tylko do tych którzy coś robią...
Vanilla - 2009-04-13, 12:42

-Ile wam zajęło odkrycie komu służymy - zapytał się z ciekawością Arnold.
-Wiedzieliśmy od tego wypadku w Gildii, a teraz mamy pewność.. Zginiecie tu i tutaj, pomioty - z wściekłością wycedził Retar. Avenker poczuł dotyk czarodziejki. Zrobiło mu się nieco lżej.
-To i tak nieważne. Czuję że macie kryształy, raczej nie oddacie ich po dobroci - stwierdził Arnold - no cóż, taka ładna para. Umierajcie.

Avenker poczuł jak czarodziejka zawiązała jakieś zaklęcie. Dziewczyna stojąca przy boku Arnolda wyciągnęła dwa sztylety, podobnie jak Retar. Zaczęła także zawiązywać jakieś zaklęcie...


Mapa taktyczna as I speak

Altaris - 2009-04-13, 12:58

-Myślę...-zaczął powoli elf. Jak gdyby nie do końca pewny swego-...myślę że najlepiej będzie jak będziemy wspierać się nawzajem podczas walki. Avenkerze ruszaj z Retarem ja pójdę bokiem. Czarodziejko ty atakuj czarami-ukłonił się nisko wojownik. Galahad usunął się w bok sali trochę w bok. By mieć wrogów z boku... (lecz nie odchodząc za daleko).
Krzyknął-Niech Angrogh ma nas w swej opiece!!-Katem oka patrzył na Carla... Przygotowując się na to że zdrajca go zaatakuje.

Carl - 2009-04-13, 13:14

Stało się to, czego Carl mógł się spodziewać. Walka została nawiązana. Póki miał czas, ponownie przełknął ślinę. Później okazja na tak prostą czynność może się nie nadażyć. Chciał coś teraz zrobić, jednak nie może wbiec pomiędzy strzelających magów. Jaki by był wtedy z niego za pożytek? Lepiej było stać tutaj i czekać, aż podejdzie do nich Galahad. Magowie bez ochrony mogliby zostać przez niego łatwo zabici. Magia jest potężna, jednak niezbyt przydaje się w walce bezpośredniej. Wiedział, że ten wojownik prędzej czy później wykona ruch, był niecierpliwy. Nie przeliczył się. Podczas obserwacji bez problemu zauważył najpierw jego ukłon będący stratą czasu na atak z zaskoczenia, a później boczną wędrówkę.

Na twarzy Carla pojawił się szyderczy uśmiech. W ręku już znajdowało się jego długi miecz znaleziony podczas walki z orkami. Liczył, że znajdująca się w nim magia wesprze go jakoś w walce.

Zostawił na sam początek swych znajomych magów i również dał dwa kroki w bok, by mieć pole do walki wystarczająco wielkie, aby nie mieszać się do czarodziejskiego starcia i równocześnie posiadać duże pole do manewrów.
Ze zniecierpliwieniem oczekiwał Galahada, który bez wątpienia zmierzał w jego stronę. Chciał mieć to już za sobą.

Altaris - 2009-04-13, 13:20

Wojownik spojrzał na Carla. Uśmiechnął się i miłym głosem powiedział-Powodzenia-Po czym parę razy obrócił miecz w rękach. Stanął tak że jedną nogę miał z przodu drugą z tyłu a miecz trzymał ostrzem w stronę Carla na wysokości głowy (trzymał Zweihandera w ten sposób że miał zgięte ręce.
Wolno podchodził do wroga nie zmieniając postawy. Czekał na ruch przeciwnika gotowy do uskoku w kierunku ściany. Czekając krzyknął- Nawet gdy zginę... Ojciec i Angrogh będą ze mnie dumni!! Tak jak reszta mojego prawie już zniszczonego rodu!!-Napawał gniewem. Chciał zaatakować, ale jego gniew mógł mu w tej chwili przynieść tylko pech.

Avenker - 2009-04-13, 13:35

Zaczynało się robić ciekawie. Dotyk czarodzjeki wyraźnie mu pomógł. Od razu poczuł się wzmocniony. Avenker cofnął się trochę do tyłu i kilka kroków w bok, by mieć widok na całe pole walki. Następnie niemal od razu rozpoczął inkantację czaru kuli ognia. Gdy tylko wiązanie zaklęcia dobiegnie końca elf ciśnie płonącym pociskiem w czarodziejkę. Carla na razie zostawi. Widział jak Galahad się na niego przymierza. Niech oni walczą ze sobą.
Carl - 2009-04-13, 13:53

Gdy Galahad zbliżył się wystarczająco, Carl ugiął nogi w przygotowaniu na odparcie ataku. Ostrze trzymanego w prawej ręce miecza ułożone było pod pewnym kątem. Taka postawa defensywna umożliwiała w każdej chwili na wykonanie uniku poprzez odskok w prawą stronę oraz odparowanie ewentualnego ataku, który mógłby przeprowadzić przeciwnik. Jeśli wróg włożyłby weń całą siłę, mógłby nawet dokonać dającą dużo szans na powodzenie silną kontrę. Poprzez zwolnienie nacisku po osiągnięciu odpowiedniej fazy natarcia, Carl mógłby spowodować, iż niedoświadzony oponent posłałby swój brzeszczot w bok siekając przy okazji powietrze, zaś jego postać zostałaby zupełnie niechroniona. Nie spodziewał się jednak po nim tak prostego błędu. Musiał więc przyszykować się na ciężką walkę.

Kiedy Galahad zbliżył się jeszcze bardziej, Carl ruszył lekko nadgarstkiem wykonując prowokujący ruch kręcąc okrąg końcówką ostrza. Lubił tak znęcać się nad przeciwnikami zachęcając ich tym samym do ataku jako pierwszych. Na tym polegała jego taktyka-wolał się bronić, niż atakować. Mimo to z tym drugim daje sobie radę tak dobrze, jak z pierwszym.

Altaris - 2009-04-13, 14:10

Heh podobna postawa jak moja. Tylko że ja wziąłem moją postawę z mojego realnego życia. Teraz zobaczę z moim kijem ćwiczebnym jak Cię zaatakować ;)

Galahad wolno skradał się do wroga nie zmieniając postawy. Jego siła polegała na ciągłych obrotach i zmianie nóg. W każdym razie prawie nigdy nie stał w miejscu. Rozluźnił palce, oddychał, miał zamiar zgromadzić siłę. I szybkim ruchem Tnącym zaatakował w prawą stronę korpusu Carla schylając się przy tym lekko i wyciągając nogę tak że znalazł się trochę bliżej (CIĘCIE Z OBROTU...) jeśli trafi lub nie trafi zmieni w 1sek pozycje trzymania miecza z pionowej (tak jakby pod ręką) w ukrytą. Cofnie szybko rękę i wyceluje w żebra chcąc wbić tam swoje ostrze.
Jeśli jednak nie trafi lub przeciwnik sparuje/zaatakuje Galahad na nodze która miał z tyłu przesunie do przodu i nadal schylonym "przeleci" pod ramieniem Carla robiąc obrót. A następnie przyjmując postawę bojową spróbuje pchnąć przeciwnika w plecy... Nie wtedy zrobi coś innego... ;)
PS: Przesuwam się CAŁY CZAS prawie do przodu robiąc obroty-uniki.

To czekamy na Van...

Carl - 2009-04-13, 14:59

Carl uśmiechnął się widząc bardzo proste cięcie Galahada. Uderzenie jego było słabe, z powodu jednoczesnego schylania się podobnego do kucania. Nie mówiąc już nawet o tym, że ostrze wroga prawie idealnie upadało na wyciągniętą rękę zdrajcy, który opuścił o parę stopni swoją broń w celu banalnie łatwego bloku. Gdy tylko nadbiegający przeciwnik zacznie się schylać z chęcią pchnięcia brzeszczota w żebra, Carl pośle mu uderzenie kolanem w twarz korzystając z wyłączenia na chwilę wrogiej broni z walki, aby posłać go na ziemię. Widząc jednak prostotę zwycięstwa, nie dobije od razu leżącego. To by było na prawdę proste. Aż zbyt.

Jeśli jednak Carl popełni niewybaczalny błąd i jakimś cudem nie przyblokuje ciosu Galahada, skorzysta z możliwości, jaką dała mu przyjęta wcześniej postawa, spróbuje uskoczyć w bok i przygotować się na kontrę-wykorzystując siłę pędu wybije się z lewej nogi atakując otwarcie swego wroga. Zapewne nic by mu wtedy nie zrobił, jednakże sam znalazłby się w dogodniej sytuacji, a jemu zakłóciłby rytm pracy.

Altaris - 2009-04-13, 15:02

Gdy atakowałem po raz pierwszy nie byłem przykucnięty ani schylony. Nawet lekko podskoczyłem... I całą siłą moich ramion i reszty ciał z nogi przeskoczyłem na drugą nogę co mi dodało siły i szybkości... Więc ten cios nie był banalny ;)
Przecież ci na gadu wytłumaczyłem...

Carl - 2009-04-13, 15:07

Bo do cholery zedytowałeś posta.
Altaris - 2009-04-13, 15:09

Żeby Ci wyjaśnić... O to mi chodziło i Ci to tłumaczę przez gg!
Więc napisałem "prościej" żebyś zrozumiał jak masz to odparować czy coś...

Carl - 2009-04-13, 15:11

Człowieku, zedytowałeś posta tak, że teraz Twój atak jest zupełnie inny. Mnie nie obchodzi co chciałeś napisać, a co napisałeś. Wyskoczyłeś mi bezbronny przed kolano-ponoś konsekwencje.
Altaris - 2009-04-13, 15:24

Nie przed kolano... lol przecież ci na gg tłumaczyłem zanim napisałeś że na początku nie jestem schylony. Dopiero potem cały czas...


Dobra ten raz Ci ustąpię chociaż wiedziałeś o co chodzi. Mówiłeś że mój styl walki jest beznadziejny a ja mówiłem ci że reszta ciosów jest schylona.

Carl - 2009-04-13, 15:34

Zandalor08 napisał/a:
lol przecież ci na gg tłumaczyłem zanim napisałeś że na początku nie jestem schylony. Dopiero potem cały czas...

I szybkim ruchem Tnącym zaatakował w prawą stronę korpusu Carla schylając się przy
Cytat:
tym lekko i wyciągając nogę tak że znalazł się trochę bliżej

Zaprzeczasz sam sobie. Schylasz się, a stoisz po mojej lewej stronie. Ja blokuję prosty atak, a ty ciągnięty przez siłę pędu i niemożliwość zaatakowania żebra jak chciałeś znajdujesz się przed moim kolanem. Gdzie tu jakieś niedopowiedzenia?


Cytat:
Dobra ten raz Ci ustąpię chociaż wiedziałeś o co chodzi. Mówiłeś że mój styl walki jest beznadziejny a ja mówiłem ci że reszta ciosów jest schylona.

No właśnie. Sam mówisz, że atakujesz schylony, więc czemu się plączesz w zeznaniach? Ciągle zmieniasz wersje, a ja stoję twardo przy swojej. Widzisz w tym coś dziwnego?

Altaris - 2009-04-13, 15:38

Nobo ty byś cały cza nie pozwalał tematu ruszyć!
Ja wiem o co mi chodziło!
A Ciebie nawet łopatą się uprzesz że piłka jest kwadratowa...


tym lekko i wyciągając nogę tak że znalazł się trochę bliżej

Zaprzeczasz sam sobie. Schylasz się, a stoisz po mojej lewej stronie. Ja blokuję prosty atak, a ty ciągnięty przez siłę pędu i niemożliwość zaatakowania żebra jak chciałeś znajdujesz się przed moim kolanem. Gdzie tu jakieś niedopowiedzenia?



Mówiłem ci wiele razy... STOJĘ PRZY ŚCIANIE PO TWOJEJ PRAWEJ!!

Carl - 2009-04-13, 15:42

Nawet jeśli tak jest (nie mogę zweryfikować, bo usunąłem archiwum), to chyba tym bardziej? jeśli atakujesz na moją prawą stronę, z prawej strony, to blokuję bez większych problemów, a Ty praktycznei sam nadziewasz się na kolano.
Altaris - 2009-04-13, 15:50

Jak na kolano... Jak blokujesz to chyba mój cios zatrzymuje a znając fizykę ja nie spadam na Ciebie tylko na bok w prawo. I że za mną jest ściana to się nie przewrócę.
Carl - 2009-04-13, 15:59

Jak możesz być na prawo ode mnie, skoro ja byłem blisko ściany, a potem jeszcze bardziej się do niej zbliżyłem? Spójrz na mapkę. Ty atakowałeś i równocześnie się schylałeś. Cios był słaby i lecący praktycznie wprost na moje ostrze. Dla lepszego efekty nieco je opuściłem. Jako, że schylałeś się do uderzenia na żebra, a broń została sparowana, wciąż przesz do przodu, zaś ręka pozostaje w tyle. Co to oznacza? Mogę w tej chwili wykonać ruch kolanem, który trafi Cię bez problemu w twarz (co z resztą poleciłem zrobić). Trzymając się fizyki nie masz szans na unik, chyba, że przewrócisz się, ale wtedy padniesz twarzą na ziemię i będziesz mógł zostać bez problemu trafiony mieczem, nie mówiąc już o tym, że wtedy mógłbyś trafić własnym ostrzem na swoją rękę. Nie ważne, z której przeprowadzisz strony manewr, wynik zawsze pozostanie ten sam.
Vanilla - 2009-04-13, 20:30

Gdy magowie skończyli inkantować zaklęcia, rzucili się na siebie.
Ba, nie była to zwykła walka. Pozostałym wydawało się, że śmigają w powietrzu jako barwne plamy, a z uderzeń ich sztyletów sypały się skry. Kula ognia przeleciała przez tą zwartą plamę bez większych skutków, zaś Arnold zwrócił swój wzrok ku Avenkerowi i czarodziejce.
Galahad przysunął się do ściany swoim prawym bokiem.

Idąc do Carla wirował jak bąk

Pierwszy cios faktycznie został zablokowany. Elf włożył w niego sporo siły. Kiedy przesuwał się w kierunku Carla, ten wyminął kłujący cios wielkim dwuręcznym mieczem(którym się nie dziabie ludzi notabene) i wyrżnął elfowi kolanem w podbródek. Ten szybko wykonał dwa kroki w tył, jednocześnie parując mieczem cios Carla.

Galahad miał szczęście. Zęby ocalały, jedynie przygryzł sobie nieco język. Poczuł krew, jednak adrenalina która wypełniała go w tym momencie bezproblemowo niszczyła ból.

Altaris - 2009-04-13, 20:45

... Wojownik uśmiechnął się śmiejąc. Przybrał pozycję pierwszą lecz teraz miecz miał skierowany na skos w górę w stronę przeciwnika. Trzymając miecz w obu rękach rękojeścią na wysokości pasa. Zaczął mijać Carla aby ten miał ścianę za sobą. Szedł w bok... Jeśli jednak wojownik się zatrzyma, elf także stanie w miejscu. Wystawi przed siebie jedną nogę kładąc ją niedaleko miejsca gdzie stał Carl (jakiś krok/dwa). I gdy będzie dość blisko tylną nogę położy na przodzie zamachując się prosto na lewą stronę karku Carla. Gdy przeciwnik sparuje jego atak elf przejdzie od razu także w sparowanie bowiem łatwe jest teraz ruch przeciwnika... Przynajmniej Galahad wiedział co prawdopodobnie zrobi Carl. Znał po części jego myśli...

Gdy jednak przeciwnik będzie krążył z nim, wojownik ma inny plan :^^:

Avenker - 2009-04-13, 21:03

Elf spojrzał w stronę Arnolda. Mag skupił się i sięgnął po magiczną moc z głębi swego ciała. Następnie poprzez wypowiadanie słów zaklęcia i wykonywanie odpowiednich gestów zaczął nadawać mocy strukturę czaru. Gdy skończył wypuścił magiczną energię, już ukształtowaną w strumień elektryczności i posłał ją w stronę wrogiego maga. Następnie przygotuje się do uniku, w razie gdyby czar Arnolda był wycelowany w niego.
Carl - 2009-04-14, 09:08

Van, mogłabyś usunąć ten wcześniejszy spam? Albo ktoś inny, jak chociażby zkajo, który jest teraz obecny?

Carl wciąż trzymał się jego zdaniem jedynej słusznej postawy. Widząc nieudolne ataki Galahada mógł bez problemu zarówno przed nimi uskoczyć, jak i się przed nimi obronić. To było prostsze niż się spodziewał. Bał się jednak interwencji jakiegoś maga. Czarodziejka i Retar na pewno nie przerwią walki, jednak nigdy nie wiadomo co zrobi Avenker. Z drugiej strony obchodzi go raczej jego własna skóra niż nowopoznanego towarzysza.

W oczekiwaniu na ruch przeciwnika Carl zacisnął mocniej dłoń na rękojeści, która wraz z bronią ciągle znajdowała się wysoko. Póki przeciwnik trzymał broń przy pasie, mógł bez problemu zostać zaatakowany. Oczywiście, zablokowałby, ale z kontrą prawdopodobnie miałby trudności, ale... to by było za łatwe. Kiedy okrążał Carla, ten cofał się jedynie opierając na lewej stopie tak, aby zawsze mieć Galahada naprzeciwko siebie. Kiedy wróg wreszcie uniósł miecz, Carl wykorzystał jego wagę i położenie - sposób ataku z góry taką wielką bronią dawał czas na przygotowanie obrony. Zdrajca bez wahania przygotował się. Uniósł wysoko swoją broń, trzymając ją za rękojeść ręką prawą, zaś za brzeszczot ręką lewą. Będzie ciężko, jednak mimo braku dotychczasowiej reakcji miecza, liczył po cichu, że jego maga się obudzi. Jeśli zdoła utrzymać się na nogach, przetrzymując miecz u góry uczyni Galahada bezbronnym i stojącym blisko naprzeciw. Może by ponowić manewr? Spróbuje go tym razem porządnie kopnąć w klejnoty.

Vanilla - 2009-04-14, 09:44

Carl co prawda sparował uderzenie, ale na kontrę nie było już czasu, gdyż w jego kierunku poleciał magiczny snop iskier.
Wojownik szybko odsunął się, jednak jedna z iskier uderzyła w jego ubranie, które zaczęło się tlić.

Elf został sparowany i cofnął się dwa kroki aby nie stracić równowagi..

Błyskawica poleciała w stronę Arnolda, który z gracją wyminął ją. Fala odbiła się od ściany i poleciała w kierunku Carla, który ją także wyminął, stał jednak teraz w głupiej pozycji umożliwiającej łatwy atak...

Carl, nie mów że przeciw tobie spiskuję, masz szczęście, wyminąłeś dwa zaklęcia i żadne cię nie spopieliło! Taki fireball to gwarantowane oparzenia IV stopnia!

Carl - 2009-04-14, 10:17

-Cholera jasna! - wrzasnął Carl oberwując iskrą.

Miał jednak większy problem. Elf, mimo, iż nie był jeszcze gotowy do ataku, stał kilka metrów od niego, zaś sam Carl odwrócony był do przeciwnika tyłem. Cóż zrobić w takiej sytuacji? Dać się zaszlachtować jak wieprzek? Dać wypruć z siebie flaki? Zostać krwawą miazgą podczas walki z niedoświadczonym wojownikiem? Nie mając wybor natychmiast puścił się biegiem do przodu, aby zyskać na czasie.

-Moja piękna, nowa, ćwiekowana kurtka! Zabiję cię za to! - nie przerywał okrzyków "bojowych". - Zabiję!

Dopiero co kupiona, a już tlił się na niej ogienek i chociaż uderzenie o nią dłonią załatwiło sprawę, Carl wciąż był zdenerwowany. Kiedy był w końcu dostatecznie daleko, odwrócił się w stronę Galahada, zapewne już zmierzającego w jego stronę. Przybrał ponownie swoją postawę w oczekiwaniu na atak.

Altaris - 2009-04-14, 10:59

Galahad nie zmierzał w jego kierunku... Cofnął się parę kroków (Mój manewr miał być taki że jestem tyłem do magów mniej więcej... i chyba się udał), odwrócił się i cały czas biegnąc zaatakował czarodziejkę ruchem w taki sposób że miecz leciał pionowo w dół (robił dwa kółka-któreś z nich musiało trafić) a następnie zamiast robić trzeciego kółka wyprężył się i skoczył wprost na czarodziejkę (tą zła ;p) i próbował przebić ją w karku (chciał się znaleźć tak na niej trochę). Po uderzeniu spadnie na nią siadając na jej rękach i dokończy dzieła (osobiście nie jestem za zabijaniu kobiet ale ona może mnie nieźle wyhaczyć od tyłu).
Carl - 2009-04-14, 11:54

Carl nie spodziewał się zupełnie, że ten tchórzliwy człek może uciec z pola walki i zaatakować osobę postronną. Rozzłościło go to zupełnie. Nie wiedział co ma zrobić. Nie zdąży go przecież dopaść nim ten dobiegnie do czarodziejki. Mógł liczyć tylko na to, iż zostanie trafiony przez jakąś kulę ognistą albo sztylet jednego z walczących magów. Nie wiedział co robić? A może nie mógł nic zrobić? Otóż mógł! I właśnie to sobie uświadomił. Obrabowanie młodego strażnika podczas wyprawy w kanałach mogło mu posłużyć do wygranej! Gdy tylko zdał sobie z tego sprawę, przełożył miecz do lewej dłoni, zaś prawą... wyciągnął z pochew dwa noże przystosowane do walki na odległość. Nie mając innego wyboru, rzucił nimi w kierunku uciekiniera. Miał szansę przy okazji osłabić go w następnej potyczce. Kiedy tylko wykona ten ruch, zacznie go gonić. Może gdy będzie unikał jego ostrzy, zwolni na tyle, by mógł zostać złapany. W samym biegu zmieni położenie broni ponownie na rękę prawą.
Vanilla - 2009-04-14, 12:01

Hit probablity at 50%
Miss, miss
It's the R.N.G.

Noże tylko brzęknęły o podłogę. Carl nie trafił.

Sprawdzenie czy masz noże deferred

Galahad próbował rzucić się na czarodziejkę, jednak ta, poruszająca się z nadnaturalną prędkością uchyliła się wprost na Retara, jednocześnie tnąc elfa w bok na jakieś trzy centymetry. Galahad jęknął i runął na ziemię. Retar ruszył się do tyłu, choć również on miał niesamowitą prędkość i wyraźnie ranił pomocnicę Arnolda w ramię. Ruszył na niego jednocześnie Carl...

odległość - 7 metrów

Mniej więcej w tym czasie, Arnold zaczął inkantować jakieś zaklęcie... Język magiczny był pokrewny do elfickiego, Galahad zdał sobie więc sprawę że to nie jest dobre zaklęcie...

Carl - 2009-04-14, 12:30

Nie trafił, ale to nie koniec świata. Jest tylko parę metrów dalej. Zacisnął mocniej dłoń na rękojeści, po czym zbliżał się w stronę Galahada jeszcze bardziej. Idiota próbował zaatakować czarodzieja od tyłu. Teraz widać, jak to się kończy. Posiada dość głęboką ranę, a także leży na ziemi zwijając się z bólu. To szansa zdrajcy. Jeśli zdąży, postara się o wyrwanie poszkodowanemu elfowi broni, a następnie odrzuci ją daleko do tyłu, a samego długouchego spróbuje ogłuszyć bijąc jego głową o ziemię.

Jeśli jednak nie zdąży, postara się doprowadzić do zwarcia nieprzygotowanego doń przeciwnika, po czym w walce spróbowa się o rozbrojenie go. Nie miał zamiaru zabijać elfa. Może się jeszcze przydać do czarnomagicznych eksperymentów, jakie mogą przeprowadzać nowi towarzysze zdrajcy.

Avenker - 2009-04-14, 12:31

Elf również rozpoczął inkantację, jednak tym razem zaklęcia niewidzialności. Gdy skończył rzucać poczuł jak moc magiczna rozpływa się po jego ciele a krew w żyłach zaczyna płonąć. Energia czaru otoczyła go. Teraz nikt nie mógł go zobaczyć. Przynajmniej miał taką nadzieję. Szybko wyciągnął sztylet nekromanty i zaczął skradać się od tyłu do Arnolda, cały czas rzucającego zaklęcie (robie takie koło). Gdy młody adept będzie tuż za nim z całej siły wbije mu ostrze sztyletu w plecy. Po ataku natychmiast odskoczy do tyłu i rozpocznie inkantację czaru Fala.
Vanilla - 2009-04-14, 12:57

Galahad otrzymał POWAŻNE obrażenia, traci kolejkę

Carl podszedł do elfa i kopniakiem wytrącił mu broń z ręki. Retar z wrogą dziewczyną walczyli już kilka metrów dalej. Kiedy schylił się aby uderzyć głową elfa, poczuł ciśnienie na prawym boku. Następnie, w oka mngnieniu, odrzuciło go na lewo. Kiedy uderzył o ziemię, poczuł ogień na ubraniu...

Rzucił okiem w kierunku czarodziejki. Miała do niego czysty strzał i jeszcze trzymała wyciągnięte ręce. Carl popatrzył sie też na Arnolda. Ten bez zmienionego wyrazu twarzy dalej inkantował zaklęcie. Wojownika przeszył dreszcz.

Avenker ma jeszcze 12 metrów trasy do pokonania.

Avenker - 2009-04-14, 13:38

Elf widząc, że Arnold jest skupiony na zaklęciu przyspieszył kroku. Gdyby skończył zaklęcie Avenker ponownie zwolni i zacznie się skradać, by ten go nie usłyszał.
Carl - 2009-04-14, 13:42

Czuł ból spowodowany upadkiem z odległości. Czuł ból spowodowany gorącem ognia. Czuł dreszcz przeszywający jego ciało. Czuł również wzork czarodziejki padający na niego. Sytuacja była gorsza niż mógł przypuszczać, ale... żył. I to jest najważniejsze. Czarne kosmyki sklejonych potem włosów Carla opadły na czoło i dalej, na oczy. Patrząc przez przerwy znajdujące się pomiędzy nimi zawołał:
-Zrób to.
Mimo swej woli szybkiej śmierci nie mógł powstrzymać naturalnego instynktu. Musiał przetrwać, a siedzenie w miejscu mu w tym nie pomoże. Tuż po krzyku, zaczął turlać się w bok jednocześnie starając się uniknąć następnego ataku, jak i gasząc płonące, nowe i już zniszczone ubranie. Nie mógł tak łatwo zginąć. To by było... za proste.

czekamy na zandalora

Vanilla - 2009-04-14, 14:39

Galahad wił się z bólu, a Arnold dalej gestami zakładał zaklęcie.

Carl turlał się po ziemi, widząc tylko, w momentach kiedy jest twarz nie dotykała bruku, jak czarodziejka zakłada nowe zaklęcie. Avenker zakradł się za Arnolda i dobył sztyletu...

Avenker - 2009-04-14, 14:45

Elf, gdy był już za Arnoldem wpakował mu sztylet w plecy. Nie miał zamiaru czekać ani chwili dłużej. Nawet nie miał pojęcia jakie zaklęcie rzuca. Nie miał również zamiaru czekać, do końca, żeby zaspokoić swą ciekawość. Po prostu pchnął. Następnie szybko odskoczył. Przerwanie czaru często miało nieprzyjemne skutki. A zwłaszcza potężnego czaru, bo adept podejrzewał, że to zaklęcie jest takie. Gdy cofnął się rozpoczął inkantację zaklęcia Fali. Miał zamiar posłać ją w Arnolda i wykluczyć go z walki, chociaż na jakiś czas.
Altaris - 2009-04-14, 14:57

Galahad lekko pojękiwał. Z gniewem spojrzał na Carla który usuwa się w bok.Cicho tylko zajęczał- Zweihanderze, daj mi moc mojego ojca...-wypluł ślinę-bym mógł wygrać w obronie tego co mi cenne!!-krzyknął końcówkę tak by wszyscy słyszeli. Obolały wsparł się na mieczu, jednym kolanem opierając się o ziemię. Próbował podejść do ściany (ten czar czarodziejka we mnie strzela chyba... ) i próbował odnowić siły, jak jakiś atak nadejdzie od pijawy lub pomocnicy spróbuje odskoczyć w lewo (Carl jest chyba na prawo-jeśli nie to skacze na prawo) upadając robiąc fikołka a następnie próbując oddalić się od czarodziejki w ten sposób by widok na niego był zasłaniany przez walczących magów.
Vanilla - 2009-04-14, 15:03

Nie zrozumiałeś mnie, zła czarodziejka tłucze się na sztylety z Retarem, dobra strzela czym popadnie w Carla, ty leżysz i kwiczysz a Avenker robi podchody na Arnolda "złego maga"
Altaris - 2009-04-14, 15:22

Poprawa posta:
Galahad lekko pojękiwał. Z gniewem spojrzał na Carla który usuwa się w bok oraz turla jak głupi po podłodze.Cicho tylko zajęczał- Zweihanderze, daj mi moc mojego ojca...-wypluł ślinę-bym mógł wygrać w obronie tego co mi cenne!!-krzyknął końcówkę tak by wszyscy słyszeli. Obolały wsparł się na mieczu, jednym kolanem opierając się o ziemię. Próbował podejść do ściany i odnowić swoje siły i energię. Spostrzegając że czarodziejka robi niezłe wrażenie pochwycił swojego Zweihandera, włożył go do prawej ręki i opierając się o ścianę przesuwał w stronę Carla...
-Jak mam pokazać ile jestem wart, chcę by mój klan był ze mnie dumny-mówił jakby sam do siebie-... muszę pokazać swoją siłę... Wierze-potakiwał głową-wierze że mogę coś zrobić. Ja!-krzyknął głośniej - Mogę! Zwyciężyć-zakrzyknął. Schylił się lekko opierając się o miecz-nie ma innej opcji bym mógł zostać zabity w hańbie..-spojrzał w kierunku czarodziejki i Carla- F'sarn neitar rei rath!! F'sarn Galahad! E'n lu Galahad! L' darthirii sargtlin d' ssussun lu' Angrogh!!!-głośno mówił do siebie by dodać sobie sił i otuchy.

F'sarn neitar rei rath!! F'sarn Galahad! L' darthirii sargtlin d' ssussun lu' Angrogh!!!
Mój klan się nigdy nie poddaje, Galahad nie może się poddać w hańbie! Jestem Galahad wojownik światła i nadziei Angrogha!

Carl - 2009-04-14, 15:23

Carl turlając się po całej sali co pare sekund unikał kolejnych uderzeń czarodziejki, która zawiązywała nowe zaklęcia. Gdy tylko udało mu się uciec przed jednym strzałem magini, musiał starać się, by nie oberwać kolejnym.

"Co robić?! Co robić?!" - zastanawiał się bez przerwy. Musiał coś wymyśleć. Musiał! Wydaje być nieprzydatnym dla tamtych póki co. Nie jest czarodziejem, więc wiele zrobić nie może. Jeśli im nie pomoże, sam może okazać się później trupem. Jak może wojownik zaszkodzić w walce magów? Zająć się przerywaniem zaklęć. Co jednak może zrobić turlając się po ziemi i uciekając przed jednym z nich? Przeszkodzić innemu?
"Jak..."-przerwał myśl widząc migającą mu co chwilę sylwetkę czarodziejki zawiązującej nowy czar. Została tylko jedna nadzieja. Jeden, zwariowany plan. Kto walcząc z potężnym przeciwnikiem na odległość patrzy się pod nogi? Chciał wturlać się na jednego z magów, jednak z pewnością zaraz oberwałby kulą ognia, piorunem czy czymś w tym rodzaju. Podczas ucieczki zauważył, iż czas potrzebny na nawiązanie nowego zaklęcia wynosi kilka sekund, na dodatek pocisk musiał jeszcze przebyć drogę. To dawało sporo czasu. Dość, aby w dogodnej sytuacji móc wstać i wybić się w bok. Właśnie to spróbował zrobić, gdy tylko uniknął następnej kuli ognistej. Jeśli mu się udało, spróbuje biec przy ścianie, aby stopniowo znaleźć się bliżej niej.

Vanilla - 2009-04-14, 16:11

Zarówno Carl, jak i Galahad podnieśli się. W tym czasie w stronę Carla leciała już mała błyskawica. Avenker zakradł się za Arnolda i już miał zapakować mu sztylet w plecy gdy ten obrócił się. Rozprysk z nieudanego zaklęcia odepchnął Avenkera na kilka kroków w tył, jednak ten nie stracił równowagi.
Avenker - 2009-04-14, 16:26

- O cholera. - mruknął pod nosem elf. Wykonał kilka szybkich kroków w tył. Miał problem. Arnold prawdopodobnie walczy wręcz równie dobrze jak jego towarzyszka, więc adpet nie ma z nim szans w zwarciu. I najpewniej, gdy zobaczy, że mag rzuca zaklęcie po prostu doskoczy do niego i dźgnie go sztyletem. Chyba, że... Avenker wpadł na pewien pomysł, który, mimo, że jest ryzykowny może uratować mu życie. Cały czas cofając się adept rozpoczął rzucać zaklęcie Fali. Gdyby Arnold nie rzucił się na niego, choć to bardzo mało prawdopodobne, dokończy rzucanie czaru i wyśle w złego maga strumień magicznej mocy. Jeśliby jednak czarnoksiężnik rzucił się na niego, a on nie zdążyłby ukończyć zaklęcia młody czarodziej uwolni całą moc zaklęcia, nie skrępowaną czarem w oponenta. Wiedział, że to dość ryzykowne. Taka energia może przybrać wtedy dowolny kształt bez względy na chęci rzucającego. Mimo to elf spróbuje ją choćby trochę nakierować na Arnolda.
Carl - 2009-04-14, 17:11

Carl wciąż biegł, nie zwalniając nawet na chwilę. Nie mógł przecież zrobić niczego innego. Stanie w miejscu oznaczałoby pewną śmierć, nie wiadomo też, gdzie się podział Galahad. Pewnie wciąż leży gdzieś daleko i zwija się na ziemi. Nawet jeśli czai się gdzieś w okolicy, z tą raną nie będzie mu na razie zagrażał. Gdy tylko o tym pomyślał, w tej właśnie chwili zauważył dawnego przeciwnika. Nie ma sił, by ustać na własnych nogach bez podpierania się o ścianę. Carl powinien mieć dość czasu, aby zająć się czarodziejką i w spokoju poczekać niejedną sekundeczkę na wojownika zarazem odpoczywając. Na razie nie ma jednak co o nim myśleć. Magini jest potężną przeciwniczką. Będzie starał się zbliżyć wystarczająco, jednak gdy będzie na prawdę blisko, nie może podejść bardziej, gdyż byłby łatwym celem dla jej zaklęć. W odległości paru metrów spróbuje rzucić pozostałyby mu nożami.
Altaris - 2009-04-14, 20:24

Wojownik wtapiając wzrok w biegającego Carla splunął na ziemię i urwał kawałek peleryny (uciął nożem myśliwskim miecz wkładając do pochwy), obwinął nim ranę (próbował) i wstał otrząsając się. Galahad oddychał głęboko. Zdjął kaptur który zazwyczaj nosił (w przypadku walki z Carlem nosił), poprawił pas, zdjął szarfę i schował ją do kieszeni rozpuszczając włosy. Złapał miecz w dwie ręce, zrzucił kołczan na ziemię który przeszkadzał mu czasem w walce. Pewniej złapał miecz i powolnym krokiem taki, by stać prosto i mieć silne ciosy (czynności te wykonywałem szybko-ubrania-niektóre w tym samym czasie) ruszył w kierunku Carla trzymając miecz na wysokości głowy (sposób w jaki we Władcy Pierścieni elfowie walczą mieczem). I lekko nucąc dawną pieśń z jego stron ruszył w kierunku zdrajcy. Przypomniały mu się wtedy słowa które któryś ze strażników królewskich zakrzyczał i wyzwiskami śpiewał kiedyś do pewnego szpiega którego zabito w pojedynku... Zabił go ojciec Galahada.

(O i przypominam że linę zwinąłem ze sobą żeby nie było że jej nie mam).

Carl - 2009-04-14, 20:33

Życie Ci nie miłe? Zasłoniłem Cię przed fireballem, chociaż wiedziałem, że nim dostanę, a dostać miałeś Ty. Trzymałem się jednak tego, co wiedziała postać-nie przypuszczał, że przyleci pocisk i oberwie, tak więc ruszyłem na Ciebie. Ty jednak wiesz, że w moją stronę lecą pociski. Czy Galahad jest tak głupi, że sam leci w pole rażenia zaklęć?
Altaris - 2009-04-14, 20:39

Nie, idę do Ciebie lecz nie w pole rażenia jak wiem lecisz prosto w moją stronę uciekając przed atakami czarodziejki. A ja mówię że idę w Twoją STRONĘ a nie że na Ciebie.
Carl - 2009-04-14, 20:42

Idziesz w moją stronę, czyli w pole rażenia. Poza tym ja idę w stronę przeciwną niż Ty.
Vanilla - 2009-04-14, 23:37

Carl powoli posuwał się w stronę czarodziejki, robiąc markowane uniki aby ją zdezorientować. Nie miał ran otwartych, a jedynie stłuczenia, więc dochodził do siebie. Za nim powoli człapał Galahad, nabierający jednak coraz więcej wigoru. Nie bardzo wiadomo było, czy sprawiała to moc Zweihandera, czy też fakt że był elfem.

wiecie co sądzę o elfach

Czarodziejka cofała się. Inkantowała następne zaklęcie.
-Furionis exitane - skończyła i wycelowała opuszkami palców w Carla. Podmuch wiatru przywalił wojownikiem o ścianę. Jeszcze gorzej było z Galahadem, który także znalazł się w strefie rażenia i brzydko wywrócił się o ziemię, dokładnie na ranę. Krzyknął przeraźliwie.

Avenker w tym momencie był zajęty tańcem. Arnold co kilka sekund wypowiadał formułkę i strzelał pojedynczą błyskawicą z palca, co też elf unikał. Zaklęcie wydawało się być niesilnym zaklęciem paraliżującym, ale Avenker nie znam zbyt dobrze kontrzaklęć, więc póki co tańczył.

Zła czarodziejka ustępywała miejsca Retarowi. Wydawało się że przez ranę, którą on wymierzył dziewczynie gdy ta podcinała Galahada.

Carl - 2009-04-14, 23:49

Kolejne stłuczenie, kolejna rana, i kolejne zmęczenie. Zasadniczo nie wiedział, po co walczy. I tak był dla swoich sojuszników przydatny tylko dlatego, że odwracał uwagę dwoje walczących ludzisków. Mimo to wcale zbytnio nie pomaga. Co on może tu zdziałać? Na dodatek zraził do siebie zarówno gildię, jak i jej zdrajców, którzy uważają go teraz za zbędnego, gdyż nie potrafi sobie poradzić z magami.

Jest tylko jedno wyjście.

Kiedy udeżył o ścianę, postarał się jak najszybciej wstać i biec dalej, mijając jednak czarodziejkę ku jej zdziwieniu. Musiał przecież ratować skórę. Jeśli przegra, lub nawet wygra-i tak pewnie zginie. Jeśli uda mu się bezpiecznie uciec, postara się zniknąć w trzecim wyjściu, z którego nie przybyła żadna z obu grup. Nie wiedział, co się tam znajduje, jednak liczył, że to właśnie tam odnajdzie drogę na górę. Musi dostać się na zewnątrz jak najszybciej i zbiec z miasta.

Avenker - 2009-04-14, 23:51

Jeszcze chwila i on mnie trafi, pomyślał elf. Trzeba to zakończyć. Mag, nie mając innego wyjścia, cały czas robiąc uniki, sięgnął po magiczną moc z wnętrza siebie. Poczuł jak przepływa ona przez jego ciało i wystrzela z jego wycelowanych w Arnolda palców. Teraz Avenker skupił się i spróbował nadać energii kształt pocisku. Nie patrząc na skutek zaklęcia adept chwyci w dłoń sztylet i mocno odbije się nogami, skacząc na czarodzieja. Gdy tylko na niego wpadnie pchnie w jego stronę sztyletem. Elf ma nadzieję, że choćby trochę uda mu się drasnąć przeciwnika.
Vanilla - 2009-04-15, 00:01

Czarodziejka nie zdążyła nawet rozpocząć inkantować zaklęcia, gdy Carl zbiegł trzecim wyjściem.

Avenker przeładował się energią i rzucił ze sztyletem na Arnolda. Gdy sztylet był blisko, dosłownie na trzecią część długości palca przeskoczyła iskra. Spory wybuch odrzucił zarówno Arnolda, jak i Avenkera po ścianach. Padli nieprzytomni.

Avenker - 2009-04-15, 00:07

Elf już niemal czuł jak sztylet wbija się w ciało przeciwnika, gdy niesamowita siła odrzuciła go na ścianę. Adept poczuł niesamowity ból na całym ciele, po czym osunął się w ciemność. Zdołał jeszcze zobaczyć, jak ciało wroga również upada bezwładnie na ziemię. Przynajmniej coś zdziałał.

WYŁĄCZONY Z WALKI

Carl - 2009-04-15, 00:19

Gdy znikał, kątem oka zdołał zobaczyć osuwającego się na ziemię Arnolda. Przegrywał. Walczyła już tylko jedna czarodziejka naprzeciw dwóch innych magów. Nie miała szans, a on nie mógł teraz zmienić obozu. Czy opłacałoby się teraz uciekać z... pustymi rękoma? Teraz przypomniał sobie to, co mówił wcześniej Retar o wartości tutejszych świecidełek. Są na prawdę wiele warte. Chciwość jest cechą bogacącą ludzi, ale i ich gubiącą. Nie. Nie mógł uciec bez niczego. Z odrobiną wahania, czego zazwyczaj nie okazywał, pozostawił tu cały swój ciężki ekwipunek, zaś sam puścił się szaleńczym biegiem w stronę ciała Arnolda. Miał nadzieję, że czarodzieje szybko nie przerwą walki. Jeśli da radę, postara się obrabować go ze wszystkich kamieni, a potem uciekać zbierając wszystko co ma najszybciej jak się da. Nawet kosztem utraty części ekwipunku - w tym pamiątki z przeszłości - swego pierwszego ostrza, do którego czuł wielki sentyment.
Vanilla - 2009-04-15, 00:21

Carl ruszył w stronę kamyczków. Nie odparł się pokusie odepchnięcia czarodziejki, która nie zdążyła nawet zainkantować zaklęcia. Pięknie wycyrklował w stronę Arnolda i zanurzył rękę w kieszeni, zabierając dwa pięknie oszlifowane kamyki i cyrklując, wpadł do drugiego wyjścia. Za nim poleciała kula ognista, jednak teraz nie miało to już sensu. Czarodziejka zaczęła rzucać zaklęcia wspomagające na Retara. Los złej czarodziejki był już przesądzony. Galahad zrezygnowały wsparł się na mieczu. Nie miał sił iść dalej, opatrunek był już cały zakrwawiony...
Vanilla - 2009-04-15, 00:27

Ostatni cios sztyletem trafił w samo serce dziewczyny. Odchrząknęła i padła bez życia. Wykończony Retar zwalił się na swoją pomocnicę, która przytrzymała go i położyła. Założyła na nim kilka zaklęć, po czym ruszyła w stronę kontaktującego jeszcze Galahada
-Będziesz żył - powiedziała, dotykając rany, czym sprawiła mu ból. Czuł jakby jakaś energia wnikała przez ranę do ciała. Avenker otworzył oczy. Arnold dalej leżał na ziemi, nieprzytomny...

Avenker - 2009-04-15, 00:32

Avenker, nieźle wycieńczony spróbował wstać. Następnie rozejrzał się po sali.
- I pokonaliśmy ich. - powiedział. - Teraz bierzmy kryształy i zmywajmy się.
Jeszcze raz rozejrzał się.
- A gdzie u diabła jest ten jebaniec, Carl?! Tchórz uciekł.
Adept podszedł do ciała Arnolda i przeszukał go.
- A z nim co zrobimy? - spytał sie reszty. - Nie możemy go tu raczej zostawić. Zabić? - mag wyciągnął sztylet i przyłożył mu go do gardła.

Carl - 2009-04-15, 00:33

Cieszył się ze swej nowej zdobyczy, jednak niezbyt szczerze. Nie miał pewności co do tego, ile jest ona rzeczywiście warta, zaś stracił w tej chwili wszystko co miał. Nie tylko pamiątkę, ale i również wspaniały miecz, do którego zdążył się już przywiązać. W tej chwili poczuł ogromny przypływ nienawiści do czarodziejki.
"To wszystko przez nią!" - krzyknął w myślach. Wróci tu. Wróci i wcześniej do Telding, a wtedy ją zabije!
-Nienawiść, nienawiść, nienawiść - powtarzał w kółko pod nosem.
Wciąż to mrucząc biegł do przodu. Musi szybko znaleźć drogę na górę. Jak stąd uciec, jak?!
Jego jedyną myślą poza chęcią popełnienia morderstwa była teraz ucieczka. Nie zwieje teraz z miasta. To by było... zbyt proste. Nie może dopuścić, by uszło to jej płazem! Jej oraz Retarowi! Nim zniknie, załatwi jeszcze jedną sprawę.

Vanilla - 2009-04-15, 00:53

-Nie, chcę go najpierw przesłuchać - odparł Retar, wstając i klękając przy Arnoldzie. Uderzył go w twarz kilka razy.
-Coo chcesz - odrzekł mag.

Avenker dochodził już do siebie, a Galahad zauważył że pomimo obrażeń nie jest jeszcze tak źle. Czarodziejka przeszukiwała zwłoki zabitej. Miała przy sobie fiolkę niebieskiego płynu, który został rozpoznany jako płyn leczniczy, dwa zwykłe sztylety i jeden niebieski sztylet rytualny. Czarodziejka schowała wszystkie te przedmioty do swoich kieszeni.

-Komu tak właściwie służycie?
-Umrzyj.. I tak już nie żyjecie... wszyscy umarliśmy.. - wyszeptał Arnold - po czym wyciągnął z torby jakiś ostry kawałek metalu i z gracją wsadził je sobie w gardło, po czym skonał.

---

Carl uciekał ile sił w nogach. Dobiegł właśnie na kręte schody. Nie liczył schodów, ale wydawało mu się że z 300 już przebiegł. Wojownik, mimo swojej kondycji, powoli zaczynał się męczyć. Był także nieźle wyobijany. W końcu przystanął i oddychał głośno. Z dołu dobiegały go szury i szelesty...

Carl - 2009-04-15, 01:00

Ta droga była straszna. Carl nie wiedział co robić, dłużej może już tak nie pociągnąć. Oparł się o ścianę, wziął kilka wdechów, po czym kontynuował drogę. Może już nie biegiem, jednak starał się kierować w stronę wyjścia żwawym krokiem. Musi być pierwszy!
Avenker - 2009-04-15, 15:08

Rozumiem, że Arnolda przeszukałem i nic nie miał? Jeśli nie zrobiłem tego robie to teraz

- A więc idziemy dalej? - powiedział elf wskazując trzecią drogę. - Wracać się nie ma co a z tamtego korytarza przyszli oni, więc tez pewnie nei ma nic ciekawego.

Vanilla - 2009-04-15, 15:22

Avenker przeszukał Arnolda. Znalazł torbę z odczynnikami, którą przepakował do własnej, dwie książki o ciemności i symbole do rytuałów, co też bardzo szybko zwinął.

-Pewnie musimy znaleźć resztę kryształów.. Chyba że oni je mieli. Sprawdźcie czy aby nie mają kryształów... - odrzekł Retar

Avenker - 2009-04-15, 16:01

- On nie ma kryształów. - powiedział elf wskazując trupa Arnolda. - Albo ich nie znaleźli albo może miał je ten złodziej Carl. Widać było, że bardzo go ciągnęło do kasy i świecidełek. Nie zdziwiłbym się, gdyby po prostu podpierdolił im te kryształy. Tak czy inaczej zostało nam jedno wyjście. Musimy iść dalej niezbadanym korytarzem.

Jeśli nikt się nie sprzeciwi to idziemy :D

- A wogóle to gdzie się tak walczyć nauczyłeś? - zagadnął po drodze mag Retara.

Carl - 2009-04-15, 19:18

Magowie muszą zająć się jeszcze leczeniem i innymi tego rodzaju pierdołami. Wiedział, że ma czas. Mimo to musi się śpieszyć. Starał ponownie puścić się biegiem, jednak kiedy zacznie się męczyć -zapewne po niewielkiej odległości- spowrotem przejdzie w szybki marsz.
Altaris - 2009-04-15, 20:35

Galahad oparł się o ścianę. Skinął na tunel którym uciekał Carl-Ten pierdolo... -zasyczał z bólu elf łapiąc się za ranę, tak czy inaczej czuł się lepiej- Zdrajca, tchórz, łgarz i złodziej!!-krzyknął poirytowany-...tak, widziałem że coś niósł w rękach. Nie wiem czy były to kryształy, wiedziałem że coś poświeciło mu w ręku-wojownik spojrzał w głąb korytarza i wstając podniósł do góry miecz-Ja Galahad z rodu Białego Kruka!!-odetchnął głęboko-Tak! Galahad z rodu Białego Kruka! Nie skonam! Póki nie odnajdę Carla!!-ciszej już spuszczając miecz na ziemie z głuchym łoskotem obijając o kamienną podłogę-... Następnym razem będzie inaczej-Obejrzał się po obecnych i zaśmiał się głośno- To dopiero była walka!!
Po czym podziękował czarodziejce i koślawo podszedł do drzwi i krzyknął najgłośniej jak umiał-Carl!!! Spotkamy się jeszcze kiedyś!!!
Po czym ruszył za Avenkerem... (jeśli inni idą to ja też idę co będę jak jakiś cieć zostawał po ciemku w jakichś katakumbach?? i tak poza tym katakumby są pełne mogił, tu wielu nie zastałem :mrgreen: ale to nawet lepiej to dzięki Van za oszczędzenie nam wpadnięcie do Mauzoleum xD )

PS: Van obdarz nas czymś hojnym... Mi przyda się choćby kasa na strzały.
Jak mam walczyć nie uzbrojony, wkrótce mam pokonać Carla.

Gdy wojownik wyszedł z katakumb ruszył w kierunku koszar...

Vanilla - 2009-04-15, 23:43

Ruszyli niezbadanym korytarzem. Stanowił on szerokie schody. Akustyka była niesamowita. Słyszeli z góry kroki. Rozpoczęli pogoń za Carlem...

---

Carl biegł szybko. Po chwili dobiegł do rozgałęzienia. Mógł biec do góry, lub odbić do ciemnego tunelu w lewo.

Altaris - 2009-04-16, 06:32

Galahad wspierając się ściany szedł szybkim krokiem, i nie męcząc się... W końcu w młodości bardzo dużo maszerował, ale to nie znaczyło że ma jakąś dużą kondychę. Elf co jakiś czas odwracał się by spojrzeć kogo ma za sobą. Po chwili odezwał się cicho do magów-Umiecie czarować by szybciej się poruszać? Jak tak... dorwijcie go jak najprędzej-uśmiechnął się elf.
Carl - 2009-04-16, 14:17

Carl bez wahania puścił się biegiem dalej schodami w górę. Nie tylko dlatego, że mógł tamtędy znaleźć się szybciej na górze, ale głownie dlatego, iż obawiał się, że korytarz może nagle schodzić w dół, co potem mogłoby go doprowadzić do wydającego dziwne dźwięki pomieszczenia, które miał wcześniej.
Vanilla - 2009-04-16, 23:15

Carl biegł dalej schodami. W końcu schody kończyły się ujściem do tunelu. Carl zatrzymał się, kiedy zdało mu się że jakieś mruczące odgłosy dochodzą z tunelu. Kiedy przysłuchał im się, stwierdził że coś tam jest. Jednocześnie z dołu słyszał słabe odgłosy kroków. Gonili go.
Carl - 2009-04-17, 00:00

Carl starał się rozejrzeć za jakimś miejscem, w którym mógłby się ukryć. Wnęka, korytarz, cokolwiek. Jeśli nie znajdzie nic, ruszy dalej. Nie ma innego wyboru.
Altaris - 2009-04-17, 05:46

Galahad ze schowanym Zweihanderem zacisnął pięści i przyspieszył. Gdy nie będzie mu starczać tchu nie zwolni, lecz pobiegnie dalej już wolniej/lub szybko pójdzie.

A co z moim pytaniem do magów??-pomyślał wojownik wpatrując się w drogę.

Avenker - 2009-04-17, 12:57

- Ja nie. - odpowiedział elf.

Co tu dużo pisać, lecimy przed siebie i tyle :roll:

Vanilla - 2009-04-17, 13:42

w tym miejscu wymieniam kilka postów z Carlem

-Nie bardzo - odpowiedział Retar.

W końcu dobiegli do końca. Widać było tunel, który ciągnął się w lewo. Dobiegał z niego cichy warkot. Avenker zauważył też, że jest pewien otwór wentylacyjny, niewielki, jednak zmieścił by się w nim mały człowiek.

Avenker - 2009-04-17, 14:29

Elf spojrzał w stronę korytarza na lewo. Niezbyt chciał iść tamtędy. Zauważył równierz mały otwór wentylacyjny.
- Możemy spróbować sprawdzić co jest w tym kanale wentylacyjnym. - zaproponował elf. - Możnaby też się rozdzielić ale wg. mnie nie jest to za dobry pomysł.

Altaris - 2009-04-17, 14:54

Galahad stanął w zadumie... po chwili namyślił się i powiedział-Nie by się rozdzielać... wtedy nie chodzi mi o tego nędznego Carla, lecz o inne potwory. Będziemy wtedy słabsi...-Oparł się o ścianę i westchnął-ale nie możemy zostawić tunelu czystego. Ktoś powinien chociażby sprawdzić co tam jest, a ktoś od razu ruszy kanałem wentylacyjnym. Reszta zaś pójdzie za nim... lecz musimy to jakoś rozegrać-popatrzył na towarzyszy elf.
Avenker - 2009-04-17, 22:59

Avenker zamyślił się.
- W sumie ja mógłbym zbadać ten kanał. - powiedział z wahaniem. - Tylko już nie mam siły na żadne zaklęcie, więc jak bym spotkał tam jakiegoś przeciwnika to już po mnie. A chyba nie chcielibyście stracić tak przydatnego i utalentowanego maga? - Elf zaśmiał się.

Vanilla - 2009-04-17, 23:06

-Ee tam - powiedział Retar, stając przy wejściu do wentylacyjnego - podsadzę cię. Czarodziejka popchnęła Avenkera w kierunku maga, elf poczuł pewną ulgę. Elf złapał się rękoma i wlazł do tunelu. Wydawało się że coś tam jest. Retar rzucił mu świecący kryształ. Avenker dostrzegł Carla, bezczelnie pełzącego prze tunel.

Carl zauważył to. Jednak po chwili poczuł się bezsilnie i beznadziejnie, zauważył bowiem że w jego kierunku zdąża bardzo nachalny szkielet...

Avenker - 2009-04-17, 23:27

Gdy tylko adept zobaczył swojego byłego towarzysza, a teraz przeciwnika poczuł niepochamowaną chęć zaźgania go. Opanował się jednak. Zamiast tego zaczął rzucać czar Fali. Tak będzie ciekawiej, pomyślał. Tunel jest mały, więc moc zaklęcia będzie nieźle skoncentrowana. Podświadomie włożył w ten czar całą swoją manę. Nie mógł się przed tym powstrzymać. Widok lecącego wojownika był zbyt bardzo kuszący. Po prostu wystrzelił czarem naładowanym całą swoją maną w Carla i patrzył na efekt.

Po prostu epic success. +50 exp

Vanilla - 2009-04-17, 23:28

Stay clear, we gonna get a round down there

Avenker rozpoczął inkantację zaklęcia. Włożył manę w swoje palce i powoli kształtował ją.

Target acquired!

Wymierzył zaklęcie w Carla i z najwyższym skupieniem skondensował całą moc na przedzie.

Fire!

Potężna fala przemknęła przez tunel. Carl ku zaskoczeniu wystrzelił w kierunku trupa, którego automatycznie rozwalił. To nie był koniec, Carl leciał dalej. Poczuł że uderza w coś miękkiego i usłyszał chrzęst łamanych kości. Po chwili coś, w co uderzył, uderzyło w coś twardego i Carl stracił przytomność.

-Co tam się dzieje - krzyknął Retar, słyszac potężny huk.

Avenker - 2009-04-17, 23:35

- Wszystko opanowane. - Krzyknął elf do Retara. - Właśnie unieszkodliwiłem Carla. Możecie wbijać do kanału.
Powiedziawszy to Avenker chwycił świecący kryształ Retara i ostrożnie ruszył tunelem wentylacyjnym.

Vanilla - 2009-04-17, 23:38

Avenker szybko przepełzł przez tunel. Za sobą slyszał głosy towarzyszczy wchodzących do tunelu.

Galahad też wszedł


Gdy wychodził z tunelu, zauważył że nieprzytomna leży dwójka ludzi, wśród sterty kości szkieleta. Kiedy wyszedł, obejrzał dokładnie sytuację. Jednym z ludzi był niewątpliwie Carl, drugi odziany był w dziwne, czarne szaty. Elf szybko rozpoznał nekromantę...

Avenker - 2009-04-17, 23:43

Elf zadowolony z siebie podszedł do ludzi. W przypływie nagłego impulsu złości przywalił nekromancie z buta w brzuch. Gdy już się trochę opanował przeszukał ich. Następnie poczekał na resztę drużyny. W międzyczasie rozejrzał się po pomieszczeniu w którym się znajdował.
Vanilla - 2009-04-17, 23:55

Pomieszczenie było komnatą łączącą. Z obu stron znajdowały się przejścia dalej. Przejście w lewo załamywało się po jakichś dwóch metrach, a przejście w prawo po kilkunastu. Drużyna w końcu wygramoliła się.
-Gratuluję - odrzekł Retar - jesteś świetnym... strzelcem. W każdym razie, musimy wziąść tego Carla, dobrze byłoby go przesłuchać, dlaczego dołączył do tych dwóch i co mu powiedzieli. Nekromantę można zostawić...

W tym momencie czarodziejka zaczęła przeszukiwać Carla. Po chwili wydobyła dwa diamenty i rzuciła je Retarowi, który zapakował je w przepastne kieszenie.

Avenker - 2009-04-18, 00:12

- Dobra, możemy go wziąść. - powiedział elf. Jego spojrzenie powędrowało w stronę nekromanty. - Jak chcesz możemy go tu zostawić (nekro), mi nie zależy na jego śmierci. To którędy powinniśmy iść? Na moje to w lewo.
Vanilla - 2009-04-18, 00:16

-W porządku, pójdźmy w lewo - odrzekł Retar, biorąc Carla na plecy. Avenkerowi coś zaszumiało z prawej strony. Poświecił sobie klejnotem. Na prawo mignął szkielet.

whatcha gonna do?

Avenker - 2009-04-18, 00:31

Elf chwycił mocniej swój kostur i zaświecił sobie kryształem. Jednak szedł dalej.
- Uważajcie na szkielety. - ostrzegł mag.

Faust272 - 2009-04-18, 09:25

Arghhhhhhhh!!!!!!!
No rzesz *&^$%*&%$ Masz przerąbane Avenkerze!!! Użyje swojej mocy MG i Cię zniszczę!!!

No kurde, zupełnie nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Szacuneczek. :mrgreen:

***

To.... Kiedy mogę odzyskać przytomność? :-/

Altaris - 2009-04-18, 13:30

Galahad podszedł do nieprzytomnego Carla i poklepał go po policzku.
No, no!-uśmiechając się dogryzał-teraz już taki skoczny nie jesteś-tu zawiesił głos-Kiedyś jeszcze znajdziemy się na wspólnym polu walki.

Vanilla - 2009-04-18, 13:44

Drużyna przyśpieszyła. W końcu znalazła się w dużej komnacie, w tej samej w której poprzednio zaatakował ich nekromanta. Szkielety już odpuściły sobie.

Avenker niestety usłyszał ciche warkoty, dochodzące z wielu stron.

Byli na podłodze. Przypominali sobie sytuacje, wyjście prowadziło przez schody.
Wszystko fajnie. Tylko z przejścia na pięterku właśnie wyszedł dwumetrowy zasuszony czarny potwór.

Avenker - 2009-04-18, 13:59

- No pięknie. - mruknął elf widząc czarną bestię. - Ma ktoś jakieś pomysły jak to coś pokonać? Albo obejść?
Avenker mocniej chwycił kostur i się trochę cofnął do tyłu rozglądając się uważnie po komnacie.

Altaris - 2009-04-18, 15:53

Galahad chwycił pewniej Zweihandera który teraz zalśnił w tych ciemnościach. Elf stanął w rozkroku myśląc że bestia zaraz skoczy (to ta komnata z kolumnami??). Wojownik podszedł trochę do kolumny i nie tracąc wzroku z bestii powiedział-Silne to draństwo miałem z nim chyba do czynienia jeśli to to... A przynajmniej z jego rodzinką-zaśmiał się elf-... Być może jest tak samo ciężki-Galahad przypomniał sobie ciężar tego bydlaka-... wojownik oddychał mocno (przypominało mu to regenerację, lepiej mu się walczyło).
Vanilla - 2009-04-18, 15:58

Z tyłu tunelu dobiegł rumor. Bestia odwróciła ryj i oberwała kulą ognistą z takim impetem, że przeleciała przez balustradę. Z tunelu wyszły trzy postacie obładowane jakimiś przedmiotami z dziwnie udekorowanymi półmetrowymi kijami.

-Widzę ich! - krzyknął jeden z nich do tyłu.
-W porządku - zwrócił się inny do drużyny - spieprzajcie stąd, będziemy was kryć!

Z dwóch stron ogromnej komnaty, spowitych w ciemnościach, zaczęły dochodzić pomrukiwania i skowyty, coraz bardziej zbliżające się...

sfx: umc umc umc umc umc

Altaris - 2009-04-18, 16:05

Galahad krzyknął po elficku do Avenkera-Rei Rath! Ogglinn zhah doer!! Wun doer!! Ulu l' sreen'aur!-po czym zakrzyknął do reszty-Szybciej wycofujemy się-wojownik cofnął się w kierunku magów (przypuszczam ziomy Retara :) ) wyjął łuk i napiął go w ciemności ponaglając resztę- Dalej!-elf trzymał łuk napięty i gdy coś poruszyło się w ciemnościach wystrzelił i strzelał w ciemność... jednak gdy nic się nie poruszy pomoże nieść Carla... który nie pachniał zbyt przyjemnie-Przynajmniej ja tak myślę po jego wyglądzie-pomyślał elf.


Rei Rath! Ogglinn zhah doer!! Wun doer!! Ulu l' sreen'aur! - Wycofujemy się! Wróg nadchodzi! Niebezpieczeństwo! Odwrót! (plątanina słów).

Avenker - 2009-04-18, 16:17

Avenker nie miał czasu się dziwić. Po prostu puścił się biegiem w stronę wyjścia. W razie czego pomoże reszcie nieść Carla.
Vanilla - 2009-04-18, 16:20

Teraz właściwie tylko biegli. Słyszeli jeszcze z tyłu odgłosy wybuchających kul ognistych i jęki zabijanych potworów. Po kilku minutach takiego biegu(podczas którego Avenker niesamowicie się spocił) drogę zabiegło im kilku żołnierzy. W końcu wybiegli na świeże powietrze. Wojskowi wycelowali kije w wyjście i w końcu wszyscy wybiegli, wszystkich dziesięciu żołnierzy.
Altaris - 2009-04-18, 16:20

Galahad uśmiechnął się-Widzę że skończyło się to dobrze-spojrzał po żołnierzach i towarzyszach puszczając oko do Avenkera i wyjmując miecz. Elf oparł się o niego, czoło pokrył mu pot... Wojownik chciał ujrzeć niebo. Nie odchodząc daleko od Avenkera (jemu najbardziej ufał) stanął obok niego podparty o katanę. Po chwili zapytał Retara-Po co potrzebne są te kryształy??-chciał wiedzieć w jakim celu narażał skórę... czy dla dobrych intencji czy takich które prawdopodobnie miał Arnold.
Vanilla - 2009-04-18, 16:24

Z dziury nie wylazło już nic. Avenker zauważył tylko jak Retar wymienia kilka słów z żołnierzem. Dwaj wojownicy podbiegli i wzięli Carla. W końcu oddział skrzyknął się i ruszył w stronę kwatery Gildii.

-Jeśli chcecie zgłosić się po nagrody, to walcie do Gildii. I wspomnijcie mnie - powiedział Retar, odchodząc w stronę kompleksu magicznego. To była wielka przygoda, i zapewne dostaną jakieś dodatkowe wyposażenie - myślały elfy.

Avenker - 2009-04-18, 16:25

Elf stanął przed wejściem do katakumb dysząc. Następnie przyjrzał się żołnierzom.
- Dzięki za pomoc. - wysapał.

Altaris - 2009-04-18, 16:29

Galahad ukłonił się czarodziejce i Retarowi. A Carlowi pomachał z grymasem śmiechu.
Elf skinął na Avenkera-Wybierzemy się tam?? Może będziemy hojnie wynagrodzeni... Chociaż ja chciałbym dostać kwotę pieniężną bo jak na razie jestem biedny... co nigdy dotąd mi się nie zdarzyło-Galahad popatrzył w niebo które wydawało mu się piękniejsze niż zwykle-Nareszcie! Niebo... -tutaj spojrzał znów na elfa-moja pierwsza wielka przygoda-zaśmiał się.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group