End of Days

Archiwa - [Node] Carl głęboko pod ziemią

Vanilla - 2009-04-07, 18:57
Temat postu: [Node] Carl głęboko pod ziemią
Split tematu. Dla przejrzystości.

Dziwne. Nie było widać żadnych pułapek.
No, może poza tymi wielkimi kolcami na suficie i porysowanymi ściankami, wyglądającymi jakby strzałki z toksynami zaraz miały ich przedziurawić.
Przy wejściu do poprzedniej sali mignął kościotrup. Carl uszedł 4 metry bez aktywowania pułapek i zastanawiał się, co robić...

Carl - 2009-04-07, 19:08

Żadnych pułapek? Ciekawe. Hmmm... a może pułapki nie są aktywowane w tym korytarzu? Może wchodząc na jedną skazał na śmierć swoich przyjaciół kilka metrów wyżej? Jeśli tak, to z drugiej strony oni również mogą uaktywnić jakąś, która znajduje się w tym korytarzu. Nie ma mowy! Nie mógł im w żaden sposób zaufać, przecież to same pokraki. Już chciał przyśpieszyć kroku, jednak w sali mignęła mu jakaś biała postać. Nie ma mowy. Walczyć TUTAJ?! Serce mocno waliło w jego piersi, nie mając innego wyboru, starał się kontynuować powrót jak najszybciej.
Vanilla - 2009-04-07, 19:14

Poczynił kilka kroków naprzód, aż poczuł że płytka wgniata się lekko w podłogę. Carl przełknął ślinę. Podłoga zatrzęsła się, i jedyne co zauważył to mnóstwo gruzu spadające w poprzednią salę, najpewniej od góry. Wejście w każdym razie było zablokowane, a trup zapewne przysypany.

Teraz nie ma tylko dokąd wracać.

-Chyba znowu się wracamy się wracamy - zauważyła czarodziejka.

Carl - 2009-04-07, 19:30

-Ekhem... ale... dokąd? - był trochę zmieszany z powodu swojej nieuwagi. Teraz jednak nic nie będzie zwalone na niego. To nie on prowadzi. - Zawierzam twojej... - chciał powiedzieć "kobiecej intuicji", jednak to brzmiałoby trochę seksistowsko i niezbyt komfortowo w takim położeniu - ... twojemu intelektowi i twoim zdolnościom. Mam nadzieję, że znajdziemy jakąś drogę, prowadź.
Vanilla - 2009-04-08, 23:31

-W porządku - odrzekła - mam pewien pomysł. Wejdź na mnie... To znaczy.. Uczep się mnie - próbowała złapać tok zmieszana - obejmij... A... Po prostu będę teraz biec dość szybko, a ty nie nadążysz... rozumiesz? - skończyła, z wyraźną ulgą, po czym odwróciła się plecami do wojownika i bacznie lustrowała stojące przed nią pułapki...
Carl - 2009-04-08, 23:38

Carl wzruszył jeno ramionami słysząc słowa czarodziejki. Pierwsze słowa mu się spodobały, jednak poprawienie ich trochę wróciło go do świata rzeczywistego. Bez wagania objął towarzyszkę tak, jak tego chciała. Nie wiedział po co -któż przecież może zrozumieć magików- ale sytuacja jak na razie mu pasowała. Nie dał po sobie poznać, że trochę poirytował się myśląc, że jej pomysłem jest szaleńczy bieg, który wcześniej zaproponował, i za który został zbesztany.
Vanilla - 2009-04-09, 00:13

Upewniając się że Carl objął czarodziejkę dostatecznie silnie, ta zainkantowała pewne zaklęcie. Nagle Carl poczuł się dziwnie. Świat jakby zwolnił przed jego oczyma. Jednak to nie był koniec. Kiedy czarodziejka zaczęła biec, widział tylko rozmazane barwne plamy i czuł się jakby miał zwymiotować. Jego zmysły nie rejestrowały praktycznie nic, co doprowadzało go do szału. W końcu czarodziejka dobiegła do wyjścia i grzmotnęła o ziemię. Carl, który miał w tej chwili ochotę porządnie się zrzygać, leżał plackiem na czarodziejce.
-Złaż - powiedziała słabym głosem. Chwilę potem wojownika dobiegły głosu ogólnej rozróby w poprzedniej sali. To chyba reakcja tych wszystkich pułapek.

Carl - 2009-04-09, 00:20

Dopiero chwilę po usłyszeniu rozkazu usłuchał głosu czarodziejki, wszak trzeba się było cieszyć chwilą. Nie miał w tym momencie jednak siły powstać, oparł się tylko wpierw na jednym ramieniu i padł na ziemię leżąc obok magini. Udało mu się naprędce wypowiedzieć jedynie ciche słowo "przepraszam", po czym na chwilę, jakby dla odpoczynku, zamknął powieki. Gdy je uniósł, odezwał się ponownie.
-To było... - ponownie zabrakło mu tchu - ... niesamowite.
Nie wiedział gdzie się tego wszystkiego nauczyła i ile czasu poświęciła na naukę. Mimo wszystko magia ponownie go do siebie przywoływała, i to nie tylko ze względu na to wspaniałe uczucie, jakie nie raz wynika z jej używania.

Vanilla - 2009-04-09, 00:34

Czarodziejka, zadowolona z siebie powoli wstała i otrzepała szatę.
-To faktycznie działa - stwierdziła cicho, tak iż Carl ledwo mógł dosłyszeć. Człowiekowi powoli już przechodziło, a dziewczyna popatrzyła się na niego wyczekująco i wyciągnęła rękę.
-Wstawaj, idziemy. Tu może kręcić się więcej szkieletów.

Carl - 2009-04-09, 00:47

Carl zignorował wyciągniętą ku niemu pomocną dłoń. Czy ona na prawdę myślała, że przyjmie ją od kogoś, kto zwraca się do niego tak lekceważącym tonem? Może była kobietą, ale jest również jedynie żywą istotą. Co ona sobie wyobraża? Człek podparł się rękoma o podłogę i spróbował powstać o własnych siłach. Na słowa czarodziejki nie odpowiedział nawet cichym burknięciem czy skinienem głowy. Tłumaczy mu sytuację jak jakiemuś dziecku, które nie potrafi zrozumieć, co się wokół niego dzieje.
Vanilla - 2009-04-09, 00:52

Wojownik nie miał problemu z powstaniem o własnych siłach. Szli dalej, Carl za czarodziejką, która co pewien czas przystawała i nasłuchiwała pozornie głuchą ciszę. W końcu doszli do pewnej wielkiej komnaty. W tej chwili kiedy zbliżyli się do jej środka, buchnął tam płomień i rozświetlił komnatę jasnym, migoczącym światłem. Oczom Carla ukazały się zapiski, hieroglify i rysunku naścienne w ilościach wręcz niewyobrażalnych. Sama dziewczyna oniemiała, i tylko obracała się dookoła zapatrzona w wizerunki i inskrypcje...
Carl - 2009-04-09, 01:00

Mężczyzna podobnie jak czarodziejka był zafascynowany tym widokiem. Różnili się jednak tym, że on niestety niewiele -a raczej nic- z tego nie rozumiał. Doceniał jednak wagę tego miejsca. Wiedząć o swojej bezsilności, zacisnął mocno pięść i z trudem się powstrzymywał, by nie uderzyć pięścią w kamienną ścianę. Rozsądek wziął jednak górę. W głębi serca chciał zapytać czarodziejkę, co to za miejsce, oraz co jest tu spisane, aczkolwiek nie zrobił tego. Nie chciał się ponownie upokarzać w tak jawny sposób. Miast tego podszedł do najbliższego naściennego rysunku i zaczął mu się przyglądać delikatnie wodząc po nim palcami. Jeśli rysunek przedstawia jakąś historię, Carl postara się dotrzec do jej początku i spróbować zrozumieć główne przesłanie "zapisanego" wydarzenia.
Vanilla - 2009-04-09, 01:04

Carl podszedł do pewnego obrazu, jednak czarodziejka patrzyła się na coś i pokazując palcem na duży napis mówiła bezwiednie

    O Eredurinnu,
    Stary świat, stary dzień, stara,
    eee...
    Trzech braci, trzech braci, trzech braci,
    Jednego siła,
    co tu jest napisane?
    O Eredurinnu, wiedz
    Powstał czwarty, nikomu niepodobny,
    I do czwartego należała
    co?
    I porządek tworzyli bracia, pracą,
    silną ręką, potęgą swoją.
    Każdy z nich tworzył, każdy
    cośtam
    A czwarty, nikomu niepodobny
    Niszczył.
    O Eredurinnu, tu wieść
    Czwarty poległ, wygrany
    Zszedł do nas, o Eredurinnu
    Zszedł, lecz nie w mocy
    a tej linii nie rozumiem
    I trwa po czasów dziś dzień


-To pismo strasznie podobne do naszego - powiedziała do siebie.

Carl podszedł do ściany i oglądał obrazki. Ukazywały one coś w rodzaju ludzi. Jedyne co zaciekawiło go w tych obrazach, był fakt, że ukazane tam postacie miały ogromne niebieskie oczy. Były tam rysowane także przedmioty codzienne, jednak Carl zrozumiał że bez zapisków nie pojmie wiele...

Carl - 2009-04-09, 01:12

Widząc zachowywanie się czarodziejki zaczął powątpiewać w to, czy będzie mu jednak zależało na odkryciu arkanów sztuki tajemnej zwanej magią. Oczywiście, jest przydatna, ale bez przesady. Nie ma zamiaru zwariować jak ta kobieta gadająca sama do siebie, podczas gdy obok stoi inna, towarzysząca jej osoba. Zastanawiało go to, skąd zna język, chociaż zarzekała się, iż niewiele wiedzą o tej cywilizacji. Znowu kłamią. Ciekawe, czy dotychczas powiedzieli coś, co jest prawdą. Pewnie nawet ich imiona są zmyślone. "Rozumiem, tajemnica" - pomyślał. - "... ale po jaką cholerę ukrywać takie rzeczy przed osobą, która się dla nich naraża?". Wiedział, że nie wyciągnie z kobiety wiele, tak więc usiadł sobie na podłożu opodal niej i zaczął się przysłuchiwać. Może znowu zacznie gadać do siebie. Jeśli powtórzy czytanie jakiegoś tekstu, tym razem spróbuje go jak najdokładniej zapamiętać.
Vanilla - 2009-04-09, 20:18

-Miło mi że cię zainteresowałam - odezwała się ironicznie czarodziejka patrząc się na Carla, po czym wskazała na gęstą serię zapisków bliżej sufitu - zawiera krótką historię pewnej cywilizacji. Język jest bardzo podobny do naszego, tylko zapisany starym skryptem magicznym. Jeśli to skrypt magiczny, to mogą być tu także pułapki magiczne...
Carl - 2009-04-09, 20:29

-Nie schlebiaj sobie, zależy mi tylko na tym, aby opuścić to miejsce w miarę cały i z pełną sakiewką - odpowiedział na słowa kobiety powolnym głosem, z którego dało się wyczuć tylko jedną emocję-nudę. Zapewne po szaleńczym biegu oglądanie obrazków potrafiło dać się we znaki.
-Możesz jakoś je wykryć? - dopowiedział po chwili namysłu. - Chyba, że wolisz od razu posłać mnie na pierwszy ogień, abym uaktywnił wszystkie do najdalszego miejsca, do którego dam radę dojść. Wolałbym jednak tego uniknąć, czarodziejko.

Vanilla - 2009-04-09, 21:41

-Ach, musiałam tu z tobą wylądować - mruknęła pod nosem, rzuciła okiem parę razy na napisy i ruszyła w stronę wyjścia - żeby mieć napchaną sakwę, musisz jeszcze stąd wyjść. Zamierzasz być mądrzejszy ode mnie? - mówiła ironicznie, kierując się w kierunku wyjścia z sali, w kierunku nieznanym, niosącym ze sobą nowe zagrożenia. Błyski ognia odbijały się od twarzy podróżników i tańcząc po ścianach...
Carl - 2009-04-09, 21:49

-Zamierzam. Na razie ci nie dorównuję, ale jestem młody i mam czas. Czego nie można powiedzieć o niektórych, zapewne maskujących swój prawdziwy wiek nienaturalnymi sposobami - czuł, że przesadził, jednak nie żałował wypowiedzianych słów. Wątpił, by zbytnio się mylił. Nawet jeśli nie maskuje wieku, z pewnością robi to z wyglądem. Na maginie oddawane są zwykle pochodzące z rodów kobiety z wadami zewnętrznymi, które nie mają szans na normalny związek wiążący rodzinę z inną, bardziej wpływową. Jeśli to w jej przypadku również było prawdą, spodziewał się, że zaraz otrzyma potężny cios. Cóż... przyzwyczaił się. Potrafi zachowywać się schlebiająco, ale i również bezczelność nie jest mu obca. Po wypowiedzeniu ostatniego zdania nie czekał na reakcję i podniósł się z miejsca, po czym również skierował ku wyjściu.
Vanilla - 2009-04-09, 21:55

Czarodziejka wyciągnęła kryształową tabliczkę i narysowała na niej jakieś znaki. Po chwili zamieniła się w kolorową plamę i zniknęła z pola widzenia Carla. Teraz wojownik został sam...
Altaris - 2009-04-09, 21:59

Hahahaha!

Źle. Mwahahahaha, ewentualnie kekekekeke zerg rush

Carl - 2009-04-09, 21:59

-Cholerna suka - mruknął pod nosem Carl. - Magią mi się przed oczami zabawiać będzie. Skoroś taka cwana, to czemu uciekasz, zamiast odpowiedzieć?! - zawołał głośno, chociaż wiedział, że go nie usłyszy. Nie mając innej możliwości, skierował się ku wyjściu.
Vanilla - 2009-04-11, 12:38

W miarę jak Carl kierował się dalej i dalej od płomienia, robiło się coraz ciemniej. Wojownik w pewnym momencie musiał szukać drogi po omacku. Nagle usłyszał cichy warkot, dochodzący z kierunku, w którym szedł...
Carl - 2009-04-11, 14:13

-To chyba żart - mruknął pod nosem.
"Dlaczego zwykli ludzie nieparający się magią nie mają szans na swobodne przemieszczanie się po zabytkowych... zabytkowym czym? Nawet nie wiem co to jest, cholera jasna" - pomyślał po wypowiedzeniu krótkiego stwierdzenia. Wszędzie wokół panowała coraz większa ciemność, a bez umiejętności magicznych nie potrafił skrzesać tu ani odrobiny światła.
Usłyszawszy warkot jęknął w duchu. I co miał teraz zrobić, no co? Biegnąć i czekać, aż jakaś pradawna bestia go zabije i zje? Na dodatek niekoniecznie w tej kolejności? Toż to czysta głupota, prawie tak wielka jak przyjście tu z Retarem. Tym razem nie trzymał się dewizy "Do odważnych świat należy".
Bez zwlekania zawrócił na pięcie i stanął dopiero w miejscu, które było w miarę dobrze oświetlone. Jak jednak sprowokować potwora? Raczej niezbyt wielki problem. Wystarczy pohałasować.
-Ekhem... - chrząknął tylko. Nie miał zupełnie pomysłu, co mógłby wrzasnąć, na dodatek, jeśli po drugiej stronie znajdują się istoty rozumne, przed którymi nie chciałby się zbłaźnić. Tylko jedno przyszło mu do głowy w tej chwili: - Pomocy! Pomocy!
To chyba wystarczy. Nie ważne, czy to człek czy zwierz, na pewno zaraz przyleci, zaś Carl będzie oczekiwał przybysza z obnażonym ostrzem.

Vanilla - 2009-04-11, 19:09

O ile z tej odległości warkot był niesłyszalny, o tyle nie słyszał go dalej. Carl odczekał 5 minut z ostrzem w ręku. Nic nie wyskoczyło na niego z przejścia, kompletnie nic.

Don't assume, not everything is hostile

Carl - 2009-04-11, 22:43

Po czasie oczekiwania usiadł pod ścianą. Nie wiedział kompletnie co ma robić. Walka w ciemnościach nie jest jego domeną, ale jeśli będzie czekal, pewnikiem i tak umrze tu z głodu. Trzeba wziąć też pod uwagę, że ta istota też może nie widzieć w ciemnościach, a jedynie się w nich ukrywa. Może nawet jest niegroźna? Czuł, że będzie tej decyzji żałował, mimo, iż nie miał innego wyboru. Ruszył powoli przy ścianie, uważająć, aby nie wydawać zbędnych odgłosów. Czasem spokój pozwala ominąć niebezpieczne bestyje.
Vanilla - 2009-04-11, 23:59

Carl cicho szedł dalej. Trzymał się lewą ręką ściany. Po chwili usłyszał znowu warkot. Dochodził on jednak bardziej z prawej.. W każdym razie szedł dalej. W końcu stwierdził że nie może iść dalej, wymacał na przedzie drzwi. Jednak z chwilą dotknęcia ich, otworzyły się, a rozświetlone pomieszczenie oślepiło Carla na chwilę. Gdy w końcu był w stanie widzieć, zauważył dwie osoby stojące przy zielonym, prostopadłościennym krysztale.

Jedna z osób odwróciła twarz, by spojrzeć w jego kierunku. Carlowi zaburczało w brzuchu. Patrzyła się na niego młoda kobieta o czarnych włosach. Miała na sobie dopasowany, czarny strój, na którym zawieszone były jakieś przedmioty. Druga osoba, wyższa, o siwych włosach, miała przy sobie torbie. Patrzyła się z zaciekawieniem na kawał kryształu.

Carl - 2009-04-12, 15:28

Był zupełnie zaskoczony nową sytuacją. Spodziewał się raczej jakiejś kolejnej ciemnej komnaty, na środku której stałaby jakaś potworna postać chcąca zjeść go na śniadanie, obiad lub kolację. W podziemiach stracił zupełnie rachubę czasu.
Tymczasem rozglądał się po jaśniejącym pomieszczeniu, w którym nie dość, że nie można było uświadczyć obecności żadnej bestii, to na dodatek znajdowały się w nim... kobiety, w tym jedna młoda. Czarnowłosa, takie lubił najbardziej. Z trudem przełknął fakt, że zapewne stoją po drugiej stronie barykady i są sojuszniczkami nekromanty.

Mimo to schował broń, gdy tylko napotkał wzor jednej z nich. Wpierw swój czyn uważał za nierozważny, jednak zaraz zrozumiał, że jeśli znajdują się tu same, zapewne potrafią posługiwać się magią, więc i tak zginąłby, zanim dobiegłby ze swoim scyzorykiem.
Widząc, iż jeszcze nie oberwał piorunem czy czymś w tym stylu, miał nadzieję na możliwość w miarę bezpiecznej konwersacji. Jak wcześniej-nie miał przecież innego wyboru. Przełknął ślinę i powolnym krokiem zaczął zbliżać się do kobiet. Gdy tylko znalazł się nieopodal nich, ukłonił się nisko i rozpoczął mowę:

-Wybaczcie, że przeszkadzam, ale obowiązkiem moim jest zapytać, co was tu sprowadza.

Vanilla - 2009-04-12, 16:36

Postać o siwych włosach zaśmiała się grubym głosem i odwróciła głowę w kierunku Carla. Był to starszy, wysoki mężczyzna.
-Co nas tu sprowadza, pytasz.. Jesteśmy magami i szukamy pewnych świecidełek.. A co do ciebie, to jak zdołałeś zajść tak daleko? Nic cię przecież jeszcze nie zjadło, prawda?

Carl - 2009-04-12, 16:46

Uśmiechnął się słysząc głos mężczyzny.
-Widzisz... ja również czegoś szukam, jednak prawdopodobnie nie tego co Ty, a nasze drogi po prostu się z jakiegoś powodu skrzyżowały. Nie będę naciskał, bo zapewne i tak nie powiesz mi niczego o tych świecidełkach. Jak zdołałem tu dojść? Zdaje mi się, że po prostu postawiłem na dobrego konia w tej wędrówce i podążam za żądzą pieniądza. Jestem tam, gdzie mogę zarobić. Daję radę przeżyć tam, gdzie muszę przeżyć, a także zdobywam to, co chcę, bo nie mam innego wyboru. Możesz mnie również nazywać Carlem - zakończył prosto. Przeciągał gadkę tak, by dać czas do namysłu rozmówcy, co pozwalałoby mu w przyszłości mieć szansę wziąć nogi za pas, miast zginąć.
-Wydaje mi się również, że jesteście osobami, które mogą zaoferować mi więcej, niż mój... pracodawca. To, iż dotarłem tutaj sam powinno świadczyć trochę o moich zdolnościach. Co byście powiedzieli o przyjęciu moich usług?

Vanilla - 2009-04-12, 16:54

-Faktycznie, to że dotarłeś aż tutaj oznacza że jesteś nieprzeciętny - odrzekł z namysłem człowiek - nazywam się Arnold.
Dziewczyna uczyniła krok w tył.
-Domyślam się że twój pracodawca to Gildia Magów - ciągnął dalej człowiek - jeśli tak, to zapewne zaoferujemy ci dużo więcej... Opowiedz tylko, co też ta banda kretynów od ciebie chciała?

Carl - 2009-04-12, 18:17

Ucieszył się w duchu słysząc słowa Arnolda. Udało mu się nawiązać dobry kontakt, oszukać ich i móc jeszcze na tym zarobić. Jednak w sercu zostało zasiane ziarno niepewności. Nie wiedział czy to, co planował z nimi zrobić było słuszne. Zaczął zastanawiać się nad współpracą z nieznanymi ludźmi.
-Rzeczywiście, wynajęła mnie Gildia. Nie wierzę im zbytnio i wątpię, by rzeczywiście zapłacili tyle, ile zapowiadali. Z resztą samo złoto nie jest warte bardziej niż zapotrzebowanie, niewielkie w dzisiejszych czasach. Czego ode mnie chcieli? Sam do końca tego nie wiem. Miałem odszukać jednego z ich członków. Podobno poszukiwał czegoś w tych ruinach, jednak długo nie wraca. Moim celem nie jest jego cel, a jedynie przyprowadzenie go spowrotem. Nie zdziwiłbym się, gdyby oczekiwali udzielenia mu pomocy, jednak nie sprecyzowali tego dając mi polecenia, tak więc mnie to nie interesuje. Co mam jednak począć, gdy trafia się lepsza propozycja? - uśmiechnął się wypowiadając ostatnie zdanie.
Czuł do siebie obrzydzenie, że w ogóle rozpoczął z nimi tę dyskusję. Był oszustem, osobą biegłą w perswazji, ale nigdy nie spodziewał się, że będzie uczestniczył w nielegalnej grupie działającej poza jawną rzeczywistością, którą postrzegają prości ludzie. A może przesadza? To nie żadna tajna, silna magiczna organizacja, a jedynie grupa renegatów, która prędzej czy później zginie z rąk gildijnych czarodziejów? Wtedy skończy tak jak oni. Jeśli jednak naprawdę byliby tak słabi, da radę im uciec. Jeśli zaś jego przypuszczenia się sprawdzą, jedynie zyska.

Żeby cię zabić piszę do kaja na GG że nie masz szans na przeżycie i czy mogę skasować ci KP. On odpisze że mogę, a wtedy już nie ma problemu

Vanilla - 2009-04-12, 20:03

-W porządku. Oddal się od tego kryształu - powiedział Arnold, wycofując się w stronę drugiego wyjścia z komnaty i wykonując gesty zawiązujące zaklęcie..
Carl - 2009-04-12, 20:15

Bez zbędnego ociągania się posłuchał Arnolda i odsunął się w oczekiwaniu na to, co może się stać.
Vanilla - 2009-04-12, 20:24

Z palców Arnolda wyleciał strumień niebieskiego światła, który rąbnął w kryształ, wyzwalając przy tym mnóstwo światła. Kiedy Carl był w stanie patrzyć na oczy, oto na ziemi leżały dwa, dość spore diamenty...
-Przynieś, proszę - powiedział mag do dziewczyny, która ruszyła w stronę kamieni...

Carl - 2009-04-12, 20:31

Magia. Znowu magia. Ten świat na prawdę jest przez nią opanowany, dlaczego przez tyle czasu nie zdawał sobie sprawy z jej możliwości oraz ilości jej użytkowników? Poprzez promienie światła dostrzegł sporych rozmiarów diamenty. Jęknął w duchu wiedząc, że nie może ich wziąć. Zamiast przyglądać się ich pięknu, zamknął powieki, by nie czuć dłużej chęci posiadania. Strasznie jest widzieć bogactwo i nie móc go osiągnąć.
Vanilla - 2009-04-12, 20:45

Dziewczyna podniosła diamenty i szybko wróciła do Arnolda, podając mu skrzące kamienie. Ten z uznaniem popatrzył na nie i zapakował je do kieszeni.
-Ach, mamy jeszcze wiele pracy. Panie Carlu, przyjmujemy pańskie usługi. Może pan ruszać z nami...

Carl - 2009-04-12, 21:13

-Oczywiście, że to zrobię - rzekł i ruszył w stronę Arnolda. Gdy ruszą dalej, zapyta się po krótkim czasie: - Dobrze by było wiedzieć, jaki dokładniej jest nasz cel. Wolałbym nie narażać się dla zbędnych spraw drugoplanowych. Trzymanie się z góry ustalonych priorytetów daje lepszą skuteczność
Vanilla - 2009-04-12, 22:22

-To proste - roześmiał się czarodziej - odebrać kryształy twoim... byłym pracodawcom. Wchodzisz w to?
Vanilla - 2009-04-13, 00:27

merge. Pisz w głównym temacie

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group