End of Days

Koszary - Koszary

zkajo - 2008-04-11, 10:22
Temat postu: Koszary
Przechodząc się ulicą widzisz kompleks budynków wykonanych z białego kamienia. Słychać bojowe okrzyki i szczęk broni które wydają się dochodzić nie wiadomo skąd.
Podchodzisz bliżej i widzisz strażnika. Zaczepiasz go mówiąc:

-Przepraszam, co się tu znajduje mości panie?

-To? Kiedyś były to królewskie koszary króla Drakana. Teraz także to są Koszary, ale już nie tak wspaniałe jak kiedyś. A teraz wybacz, mam sprawy do załatwienia. Jeśli interesuje cię coś na temat koszar, lub jeśli chcesz wstąpić do armii, porozmawiaj z kapitanem. Znajdziesz go gdzieś w pobliżu...

Faktycznie. Kapitan strażników o wdzięcznym imieniu Pablo wałęsał się po dziedzińcu nadzorując prace oraz treningi rekrutów.

zryty - 2008-04-17, 08:01

Eledilla podeszła do kapitana. Uśmiechnęła się uroczo i spytała:
-Witaj. Nie wiesz może czy można dołączyć do straży?.-

Faust272 - 2008-04-17, 17:26

Pablo ukłonił się nisko dostrzegłszy przybyszkę.

- Witam serdecznie szanowną Panią. Proszę mi wybaczyć zapytanie, ale czy stanowiska Strażnika Miejskiego nie jest przypadkiem nieodpowiednim zajęciem dla damy?

zryty - 2008-04-17, 17:34

-W bitwie potrzebna jest nie tylko siła-powiedziała elfka z uśmiechem- A każda osoba chętna do walki się przyda. Walczyć potrafię, i chcę.-ciągnęła dalej- To znajdzie się coś?-uśmiechnęła się uroczo do Pabla.
Faust272 - 2008-04-17, 17:52

Pablo podrapał się w głowę.

- Eee. Proszę mi wybaczyć, ale w Straży Miejskiej liczy się tylko i wyłącznie siła oraz umiejętności. Bardzo mi przykro, ale nie mogę przyjąć Pani do grona żołnierzy. Poza tym mogłaby Pani źle się czuć w towarzystwie samych mężczyzn.

zryty - 2008-04-17, 19:22

-Rozumiem. Żegnam-powiedziała elfka i ucałowała Pabla w policzek.
Faust272 - 2008-04-17, 19:35

Pablo zaczerwienił się, ale szybko oprzytomniał, odchrząknął i wrócił do swoich obowiązków. Przedtem tylko rzucił to tłumu gapiących żołnierzy:

- Do roboty, bo wychodki każę wam czyścic !!!

polak93 - 2008-04-27, 15:07

Do pełniącego służbę kapitan podszedł Longin i zagadną:
- Bratku poszukuje pracy, idealnie nadam się jako doradca i żołnierz, jestem doświadczony przez większość życia walczyłem przeciw dzieciom Beliara, wywodzę się z rodu wspaniałych wojowników i idealnie nadam się by piastować godność żołnierza. Moja godność brzmi Longinus.
Przybysz skończył mówić i z zaciekawieniem spojrzał na kapitana oczekując odpowiedzi.

Faust272 - 2008-04-27, 15:30

Pablo właśnie był zajętym cotygodniowym, dokładnym patrolem i rewizja rzeczy osobistych żołnierzy. Z pasjonującego zajęcia wyrwało go0 pojawienie się przybysza.

- Wyćwiczony to Ty jesteś na pewno w przechwalaniu. Idź do Sentezy i niech Cię sprawdzi, zobaczymy, czy się nadasz.

polak93 - 2008-04-29, 15:32

Do pełniącego służbę Pabla podszedł Longin i rzekł:
- Synteza dał mi swoje rekomendacje z drugiej strony poczułem się raźniej wiedząc że tacy ludzie strzegą twierdzy. Myślę że w przyszłości wraz z Syntezem się zaprzyjaźnimy.
Longin czekał na odpowiedź Pabla przyglądając mu się przyjaźnie.

Faust272 - 2008-04-29, 17:59

Zachowanie przybysza wydało się kapitanowi przynajmniej ekscentryczne. Niemniej w obliczu zbliżającego się oblężenia przyda się każdy żołnierz.

- Eeee... Dobrze. Czyli tak jak zapewne wiesz, wroga musisz położyć za pierwszym ciosem inaczej możesz mieć kłopoty. Nie powinieneś się angażować w walkę z wieloma przeciwnikami, inaczej będziesz na straconej pozycji i nie przepowiadam Ci wygranej.

- Dobra. Wstępując do Straży podlegasz mi i Haradowi, chyba, że my powiemy inaczej. Wstępujesz w szeregi Strażników?

polak93 - 2008-04-29, 18:08

Longin uśmiechną się i rzekł:
- Przyjmuję lecz moc mojego miecza można poznać tylko w walce na śmierć i życie.
Po czym wyciągnął rękę ku kapitanowi by przypieczętować umowę i domówić szczegóły.

sorry że jestem trochę ekscentryczny ale chodziło mi o postać coś na kształt Longinusa z ogniem i mieczem ale pozdrawiam i staram się to naprawić
ps. jak mi idzie gra? czy trzymam się klimatu i jestem ,,znośny,, ?

Faust272 - 2008-05-01, 09:12

Zachowuj się tak, jak wykreowałeś swoją postać. Po jakimś czasie wszyscy się przyzwyczają, a jak zasłużysz sobie na szacunek innych, to może nawet będą Ciebie naśladować. Pablo docenia żołnierzy, a nie to jak mówią, chociaż może się zdenerwować, jak będziesz do niego mówił per "bratku".

- Dobrze. Zostaniesz przyjęty. Otrzymasz żołd równy 4 sztuki złota na tydzień. Przysługują Ci treningi z naszymi nauczycielami. I jeszcze jedno, do przełożonych zwracaj się z szacunkiem. Idź do zbrojowni i odbierz tunikę żołnierza. Jasne?

polak93 - 2008-05-01, 11:50

- Tak panie kapitanie, proszę o wybaczenie lecz przywykłem do bycia w zgranej lecz nie liczniej grupie - oczywiście przystosuję się. I jeszcze raz przepraszam.
Po czym skłonił się i odszedł ku magazynom po tunikę.

Mam gdzieś zgłaszać że zostałem przyjęty?

polak93 - 2008-05-03, 14:20

- Witam panie kapitanie!!!- prawie krzyknął Longin salutując Pablowi.
Po komendzie spocznij zapytał się:
- Przyszedłem odebrać rozkazy.

jeżeli nie tu to niewiem gdzie odbiera się misje

Faust272 - 2008-05-03, 16:00

- Dobrze, że jesteś. Ostatnio dzieją się niepokojące rzeczy. Myślę, że palce w tym maczali orkowie, a nawet sam Beliar. Najpierw orkowie, potem wypadki na Cmentarzu, potem przecieki o tajnych patrolach. Źle się dzieje. W górach znajduje się wiele prywatnych grobowców. Problem w tym, że od wypadku mającego miejsce na Cmentarzu, pochowani w nich ludzie ożywiają i sieją spustoszenie. To nie powinno być trudne zadanie. Musisz udac się we wskazane miejsca, do grobowców i oczyścić je. Oto mapa:

Pablo dał ci zapieczętowany rulon papieru.

- Znajdują się na niej dokładne wskazówki prowadzące do trzech krypt. Udaj się niezwłocznie. Zanim wyruszysz, kup sobie jakiś ekwipunek, nie wiem, co tam możesz spotkać.

polak93 - 2008-05-19, 18:12

Przed kapitanem stanął brudny i śmierdzący Longinus zasalutował i powiedział:
- Krypty oczyściłem wedle rozkazu: w jednej było parę ghuli, w drugiej jedynie szczury a w trzeciej znalazłem dwóch rzezimieszków których musiałem zabić. Czy mogę odejść i się umyć?

Faust272 - 2008-05-19, 19:14

- Dobra robota żołnierzu. Jeżeli chcesz, to się myj. Kobiet, dzieci i starców już niema w mieście, więc nie masz dla kogo się myc, ale jak chcesz. Zanim odejdziesz musisz odebrać swoją nagrodę. Oto ona. Dorzuciłem do środka także Twoją wypłatę.

Kapitan podał żołnierzowi sakiewkę wypełnioną złotem.


+ 200 EXP
+ 100 sztuk złota

polak93 - 2008-05-25, 17:05

Do kapitana podszedł ogolony, uczesany i czysty Longinus i salutując zapytał się:
- Czy mogę pomóc w przygotowaniu obrony np. usypywać wały i przy okazji chciałbym się dowiedzieć gdzie będę stacjonował podczas oblężenia - chciałbym na wałach ew. na murach.

Faust272 - 2008-05-26, 17:01

- Jeżeli umiesz strzelać z łuku lub kuszy, będziesz stacjonował na murach, jeżeli nie, będziesz bronił bramy. Odpowiada Ci to. Co umiesz?
polak93 - 2008-05-26, 17:18

- Więc przy bramie - powiedział cicho do siebie Longin i już miał odchodzić gdy zmieszany znów zwrócił się do kapitana - przepraszam a czy może mamy w zbrojowni jakiś niepotrzebny pistolet lub muszkiet oczywiście pokryje wszelkie koszty.- mówiąc to na twarzy Longina pojawiła się nadzieja.
Faust272 - 2008-05-26, 18:26

- Patrz no, nic nie uchowa się w tajemnicy u magów - powiedział rozbawiony Pablo, najwyraźniej wiadomość o przecieku z Gildii Magów sprawiała mu nie lada przyjemność - Więc interesują Cię muszkiety... Jeżeli chcesz, możesz trenować strzelanie, ale najpierw muszę otrzymać Twoją pisemną zgodę i oświadczenie, że nie będziesz rościł sobie pretensji w razie wypadku, wiesz... zalecenie zakonne. To jak? Oczywiście musisz nabyć trochę doświadczenia poza obsługa broni palnej, by nią ćwiczyć. Czyli musisz mieć nowy poziom lub wolne punkty nauki, żeby nauczyć się walki muszkietem
polak93 - 2008-05-26, 18:37

- Oczywiście zgodę podpiszę i pokryję wszelkie koszta - powiedział Longin który wpadł w nieopisany dobry humor.


z tym poziomem to w podręczniku pisano że 2 poziom jest od 400 exp a ja mam 450 więc decyduj

Faust272 - 2008-05-26, 18:51

No to problemu z doświadczeniem nie ma. Wyślij mi pm-kę o tym, co chcesz podnieść.

- No to leć na targ i kup papier, pióro i kałamarz! Co ty, myślisz, że ja CI to napisze i przygotuję?

polak93 - 2008-05-26, 19:21

-Już oczywiście za chwilę wrócę- po czym ze szczęściem emanującym z twarzy pobiegł ku straganowi.
polak93 - 2008-05-27, 11:23

Po dłuższej chwili Longinus pojawił się trochę zdyszany i powiedział:
- Zrobiłem formę roboczą czy może być?
Podając kapitanowi kartkę z napisem:

Oświadczenie

Oświadczam że dobrowolnie i świadomy tego rodzaju niebezpieczeństw
poddaję się szkoleniu obsługi broni palnej.


Longinus

Po czym czekał z zaciekawieniem na twarzy na reakcję kapitana.

Faust272 - 2008-05-27, 14:21

- Wspaniale! Udaj się do miejsca treningowego dla strzelców. Tam będziesz się szkolił. Jeżeli chcesz kupić muszkiet lub pistolet na własność, odwiedż naszą zbrojownie, albo Velta. Lepiej Velta. Niedawno dostał parę sztuk na sprzedaż, ale nieoficjalnie. Pogadaj z nim i powiedz, że a Cię przysyłam.
Jarema - 2008-05-27, 18:01

Do kapitana podszedł wysoki i szczupły Jarema i powiedział stojąc na baczność:
- Witam Kapitana Chciałbym ubiegać się o służbę w straży potrafię dobrze walczyć szablą i co nieco wiem o strzelaniu z pistoletów.

Faust272 - 2008-05-27, 19:43

- Tak. Teraz nie zajmuję się przyjmowaniem nowych rekrutów. Zgłoś się do łącznika zakonnego, teraz on przyjmuje nowych, taki wymóg miasta w obliczu dużego zagrożenia. Lord przyjmuje tam - kapitan wskazał palcem na murowany budynek, niedawno odnowiony.
Hermer - 2008-06-13, 23:02

Do Kapitana podszedł Herman i nienagannie zasalutował:
- melduję się posłusznie. Byłem jednym z członków sabotażowych grup które działały na tyłach wroga. Obecnie oczekuję dalszych rozkazów.

Faust272 - 2008-06-15, 09:33

Pablo spojrzał na przybysza jak na idiotę.

- Przykro mi podróżniku, ale ja Ciebie nie znam. Jeśli chcesz się zapisać do straży, idź do Lord Garlonda - łącznika zakonu. A teraz opuść to miejsce.

Nim przybysz mógł zareagować, już 2 żołnierzy wyprowadziło go z Koszar.

Miki - 2008-06-15, 17:14

Niziołek Jan przybiegł pod koszary. Widok hobbita wywołał pobłażliwe uśmiechy strażników, ale mina im zrzedła, gdy usłyszeli...
- POTWORY, MONSTRA ! W GOSPODZIE I NA RYNKU ! DO BOJU ŻOŁNIERZE !!!- wrzeszczał niziołek, po czym rozejrzał się po koszarach za jakąś kuszą. Być może ktoś nie ruszy do boju.

Faust272 - 2008-06-15, 17:27

Żołnierze spojrzeli na niziołka z politowaniem. Jakże zabawny jest widok hobbita będącego w stanie upojenia alkoholowego lub pomieszania zmysłów. "Już dobrze mały", "Tutaj nic Ci nie grozi" - takie komentarze do wtóru z wybuchami śmiechu przywitał niziołka. Ogólną wesołość przerwał odgłos niewielkiej eksplozji dochodzący z Rynku. Pablo z grymasem na twarzy wrzasnął (właśnie się golił):

- Co jest do diaska !?

Kapitan Koszar chwycił lunetę i spojrzał ze strażnicy na Rynek.

- Alarm !!! Sformować szeregi. Wrogowie wewnątrz murów miasta ! - krzyczał ze strażnicy

Żołnierze szybko chwycili broń i tarcze. Były też kusze, ale każdy łapał za swoją broń. Niestety nie dane im było ruszyć do boju. Pole bitwy przyszło do nich. Wejście do koszar zagrodziła grupa niszczących miasto troli. Stwory te miały prawie 3 metry wzrostu, gumowatą, zieloną lub szarą skórę upstrzoną plamami zieleni i szarości. Ich czaszki porastały przypominające kępę włosy o barwie czarnozielonej lub o barwie żelaza. Ramiona i nogi były długie i niezgrabne. Stopy były masywne i trójpalczaste, dłonie szerokie i krzepkie oraz zakończone pazurami. Poruszały się wyprostowane, ale przygarbione do przodu. Chodziły chwiejnie kołysząc rękami i ciągnąc dłonie po ziemi. Wyglądały niezgrabnie, chudo i krucho.

Można było naliczyć 6 sztuk, ale pewnie inne czają się dalej. Stwory wparowały na dziedziniec.

Miki - 2008-06-15, 17:32

Niziołek, z braku lepszej inicjatywy podnosił z ziemi kamienie i ciskał nimi w troll, celując w głowy. Do strzelców wrzeszczał, żeby również celowali w łeb bestii.
polak93 - 2008-06-15, 18:21

Longinus który właśnie wypadł z budynku mieszkalnego straży zobaczył trolle i poczuł jak nogi się pod nim chwieją. Po paru sekundach zdążył się opanować wyciągnął pistolet uważnie nabił*, i długo celował by wypalić potworowi w głowę. Uznał jednak że przez niedawny uraz nie jest wstanie dobrze wycelować oparł rękę o miecz i celując wypalił do pierwszego potwora. Jeżeli ma czas to ładuje jeżeli nie to chowa pistolet i łapie za miecz.
Faust272 - 2008-06-16, 08:14

Stwory wpadły z impetem na dziedziniec. Żołnierze ustawili się w szyku bojowym czekając na przeciwnika.

Jan celnie rzucał kamieniami w głowy troli, jednak potwory najzwyczajniej ignorowały pociski niziołka.

Longinus nabił pistolet prochem, włożył kule i przybił. Następnie wycelował w głowę stwora i wypalił. Gęsty, czarny dym na kilka sekund przysłonił mu twarz zmuszając do płaczu. Gdy dym się rozwiał, Longin szukał trola, którego zranił. Niczego takiego nie znalazł, najwyraźniej jego strzał okazał się niecelny.

Pablo zasypywał monstra strzałami z kuszy siedząc w strażnicy.

Po chwili wyczekiwania trale zaszarżował na obrońców. Ogromne cielska zderzył się z ustawionymi w szyku żołnierzami. Potwory z niesamowitą szybkości, celności i siłą tłukły ludzi. Na Longinusa i Jana przypadło po jednym trolu. Strażnik wyciągnął miecz i w ostatniej chwili udało mu się sparować cios wielkiej łapy kierują ją dalej, co spowodowało, że trol stanął do niego bokiem.

Na Jana także zaatakował jeden trol, na szczęście zręczność niziołka pozwoliła mu uniknąć ciosu tak, że trol uderzył łapami o kamienny bruk.

Miki, napisz mi na pm-kę, jak rozdzielasz walkę na dystans, bo nie mam tego zapisane w KP.

polak93 - 2008-06-17, 13:28

Longinus gdy tylko zorientował się w sytuacji chwycił miecz i wtłaczając całą swą duszę i siłę zadał cios.
Miki - 2008-06-17, 17:23

Jan miał nadzieję, że kusz znajdzie się więcej. Unikając ciosów trolli, pobiegł do strażnicy.
Faust272 - 2008-06-19, 09:47

Trolle były najeżone coraz większą ilością strzał z kusz. Żołnierze pomimo swojej determinacji z trudem opierali się atakowi. Longinus zadał sztych mieczem. Ostrze z trudem wbiło się w cielsko monstrum, a jak tylko Longin je wyciągnął, rana natychmiast się zasklepiła. Potwór uśmiechnął się w morderczym grymasie i zaatakował od doł€ swoją wielką łapą. Longin trafiony został w podbródek. Strażnik poczuł szarpnięcie i uciekającą spod nóg ziemię. Upadł z hukiem na bruk. Czuł okropny ból w kręgosłupie a po rozciętej szyi spływała mu obficie krew.

Trafienie krytyczne: - 60 HP

Niziołek próbował dostać się do strażnicy. Chwilę nieuwagi wykorzystał walczący z nim stwór. Po chwili Jan poczuł, że coś podcina mu nogi. Hobbit gruchnął twarzą o bruk, połamał nos i pokiereszował sobie twarz. Troll najwyraźniej nie pozwoli tak łatwo uciec swojej zdobyczy. Gdy Jan dochodził do siebie, troll z wyrazem tryumfu na twarzy powoli zbliżał się do niego.

- 19 HP

Norbin - 2008-06-25, 22:23

Jakiś czas po całym zamieszaniu (przepraszam, że wtryniam, ale mało się dzieję, a ja musze do Pabla :D ) przy koszarach pojawił się Norbin. Zagadnął jegomościa, który wyglądał w miarę nieszeregowo i stał na środku. Być może to jakiś dowódca.
- Dobry... mam takie pytanie... - zaczął - związane z tym oblężeniem coto ma nastąpić. Nakazano się zbroić we własnym zakresie, to jeszcze rozumiem, ale poza tym nikt jakoś nie organizuje uzbrojonych ludzi. Jedną orkową napaść przeżyłem, ale wtedy każdy wiedział gdzie ma się stawić i kto jest jego bezpośrednim zwierzchnikiem. Chciałbym się tego w miare możliwości dowiedzieć.

Faust272 - 2008-06-26, 19:58

- A co, nie widać? Jak myślisz po co jest Straż i jej dowódcy. Na bogów samych debili teraz nosi ziemia.

Pablo ochłonął i ciągnął dalej:

- Dowódcą Koszar jest aktualnie Garlond, a obroną miasta pewnie będzie kierował Zakon.

Norbin - 2008-06-26, 20:55

- Ee... a tak bezpośrednio? Orkowie u bram, miecz w dłoni jest, ale gdzie stawić się mam to nikt nie powiedział. Z broni dystansowych to kamieniem mogę rzucić... mam się tłoczyć pod murami aż ktoś przyjdzie?
Faust272 - 2008-06-26, 21:31

- Już powiedział, do diabła. Zastanów się czego chcesz i leć do Garlonda - łącznika zakonu. Teraz on zajmuje się sprawami Koszar.
Norbin - 2008-06-26, 21:35

- Dobrze już dobrze... - odparł nadal nie pojmując czego ten nie mówił tak od razu. Potem odszedł w stronę jednego z budynków, miał nadzieję że tam Garonda znajdzie. Tylko czy taki, aż prawie rekrut musi od razu zaprzątać głowę dowództwu?
Faust272 - 2008-06-26, 21:41

Pablo popukał się w głowę kiedy podróżnik odchodził i wrócił do swoich obowiązków.
Norbin - 2008-06-28, 18:13

Zdążając w kierunku bramy Norbin przeszedł koło Pabla. Uśmiechnął się głupkowato do niego na wszelki wypadek - dla zachowania wizerunku. Potem odszedł.
Faust272 - 2008-10-18, 16:01

Koszary odrobine się zmieniły od czasu Oblężenia. Brukowana podłoga i podwyższenia zostały, jednak teraz zamiast ludzi, pełno tutaj było orków. Kompleks budynków niedawno zupełnie zniszczony teraz był częściowo odbudowany przez zielonoskórych. Dziury w dachach zostały zabite kilkoma rzuconymi na siebie deskami, a wiele belek i ścian zostało wymienionych. W miejsce baraków znajdowały się teraz rzędy namiotów wciśnięte między ruinami ścian i dachu. Budynek dowódcy, jako jedyny murowany w całości, pozostał prawie nietknięty. No może oprócz tego, że ściany i wnętrze był brudne i zaniedbane. Na ścianach rozwijał się grzyb. Strop podtrzymywany był przez kilka byle jak ociosanych belek (główna kolumna została zniszczona)

Norbin jak przez mgłę pamiętał poprzednie wydarzenia. Nic dziwnego. W chwili przechodzenia przez barierę został natychmiast przez nią zaatakowany, gdy tylko ją przekroczył w całości. Gdyby nie skomplikowane zaklęcia ochronne nałożone na niego tuż przed wyjściem, na pewno by tego nie przeżył.

Tak więc wędrując między resztkami namiotów, jakiś chałup i mijając orkowe trupy orków, którzy odważyli się podejść za blisko Tarczy, Norbin dotarł do jakiegoś znajomego miejsca. Były to Koszary, ale teraz wyglądały trochę inaczej.

Norbin - 2008-10-19, 14:39

Norbin potoczył się jeszcze kilka kroków, po czym oparł się o resztkę muru w większości zniszczonego już budynku i w kilku rzutach pozbył się zawartości żołądka.
Po kilku chwilach otrząsnął się. Podrapał po kroczu i ruszył dajej przed siebie. Koszary. Znajdują się tu jedne z mocniejszych budynków w mieście, więc nic dziwnego, że przetrwały choć w części. Nie miał zamiaru od razu przystępować do jakiegoś większego dzieła.
- Rozeznanie sytuacji to podstawa. Mówcie mi Sztirlic. - mruknął niemalże niesłyszalnie pod nosem. Potem już jedynie w ciasnych orkowych myślach dodał: "Najpierw znaleźć cel... cel... machiny oblężnicze. Jeśli znowu bariera osłabnie przynajmniej kilka domów więcej ocaleje. Lecz najpierw... zobaczyć życie orków, dostosować się i coś zjeść... JEŚĆ! " Następnie zaprzeczył słowom jakoby Salomon z pustego nie nalał. Z pustego żołądka Norbina wydostało się jeszcze wiele.
"Teraz poobserwować orków. Poszukać robotników. Część robotników pracuje przy maszynach, a wszyscy dostają jeść. Czyli załatwię 3 cele za jednym zamachem. Dowiem się jak żyć, gdzie i co jeść oraz gdzie są machiny." Rozejrzał się.

Faust272 - 2008-10-20, 16:11

Kiedy szedł wzdłuż koszar potrącił go jakiś ork. Norbin zachwiał się i nie mogąc nad sobą zapanować warknął na winowajce.

Okazało się, ze potrącił go jakiś ork. Na warknięcia Norbina obrócił się do niego i spojrzał na jego zbroję. Orkowa zbroja Norbina była już nieźle poharatana i osmolona (pozostałość po reakcji z Tarczą). Nieznajomy ork już miał zignorować Norbina, gdy ten zauważył na jego ręce sygnet i rapier przy pasie. Zielonoskóry odwrócił się i warknął:

- "No no. Ładne masz tutaj ozdoby kocie! Dawaj mi je!" - ork jakby nie spodziewając się odmowy już kierował łapczywą rękę w stronę miecza i sygnetu...

Norbin - 2008-10-21, 13:06

Czy ja je zakładałem? Bo zdejmowałem na pewno... no cóż

Norbin spojrzał na orka. Uległym ruchem zaczął gmerać przy palcu, po czym zrezygnowany sięgnął po rapier. Ostrożnie położył ostrze na lewej ręce, prawą cały czas trzymając rękojeść i powoli wysunął broń przed siebie. Ork niecierpliwie ręce wyciągał, a szlachcic jeszcze jego samoocenę swoją uległością zwiększał. Pochylił głowę i już miał podać rapier w geście pełnym szacunku.
Nagle jednak, gdy wróg zaczął się schylać Norbin wyprowadził płaskie cięcie na krtań orka zgrywając to jednocześnie ze zwodem w postaci ruchu lewej stopy. Po cięciu nie czekając na reakcję przeciwnika młodzieniec wywinął się i stojąc już obok orka doprawił ciosem lewej, wolnej ręki w potylice.

Faust272 - 2008-10-25, 10:11

Ork już prawie trzymał rapier Norbina. Niestety.

***

Okr upadł na kolana. Z rozciętej krtani tryskała jasna krew. Krwawy guz wyrósł na jego prawej potylicy. Zielonoskóry zdążył jedynie złapać się jedną ręką za gardło i wywrócić zdziwiony wzrok białkami na zewnątrz. Spora masa cielska runęła na ziemie zmywając brud z bruku swoją krwią.

+ 50 EXP

Koszary zmieniły się trochę od ostatniej wizyty Norbina, ale orkowie nie zniszczyli wszystkiego i wykorzystali cześć zabudowań dla własnej korzyści.

W kwaterach dowódców rezydowali teraz kapitanowie orków. W kwaterach żołnierzy nocowali orkowie (w namiotach, bo ich atak zniszczył dach). Zbrojownia wyglądała na nienaruszoną, brakowało w niej tylko drzwi. Pilnowało ją wiele orkowych strażników. Pole ćwiczebne muszkieterów zostało zburzone. Poza tym Koszary nie były już takie uporządkowane: wały śmieci, resztek machin i broni utworzyły z placów koszar coś podobnego do labiryntu. Niektóre miejsca zostały oczyszczone, żeby dało się gdzie ćwiczyć, ale ogólnie był tu śmietnik.

Co do pierścienia i rapiera to nie napisałeś, że ich NIE ubierasz.

Norbin - 2008-10-26, 21:51

- Było zadzierać z lepszym? - warknął Norbin. Jednocześnie schował sygnet do plecaka, nie chciał by innych też korciło. Ale rapier przy boku zostawił, musiał mieć jakąś lepszą broń przy sobie. Wytarł ostrze o skórę martwego już przeciwnika i schował ją do pochwy.

Rozejrzał się chwilkę i zarzucił sobie ramię trupa za szyję. U zielonoskórych też się chyba zdarzają pijani, nie? Jedną ręką jednocześnie przytrzymywał go za gardło - niestety, ale rana była widoczna, a tak to co najwyżej byli parą dziwnie zachowujących się orków po kilku... litrach. Wlokąc tak założone na siebie ciało doszedł ja najbliższego zaułka, miasto w nie obfitowało.

Miał nadzieję, że nikt się teraz nim nie zainteresuje. Przeszukał truchło i ostatecznie porzucił zabierając interesujące rzeczy ze sobą. Najważniejsze to nie rzucająca się w oczy broń - orkowa broń. Coś jak dwuręczny topór ;-) Czyli standard orka-szeregowca.


- Co by tu teraz zrobić? - mruknął do siebie. - Z murów widział gdzieś stanowiska katapult. Albo lepiej. - złośliwie uśmiechnął się gładząc delikatnie sakiewkę z pięcioma czarnokolcymi nasionami i patrząc na kwaterę oficerską. Postanowił chwilę poobserwować ją z bliska.

Faust272 - 2009-05-18, 17:47

Koszary zostały odbudowane i z powrotem pełniły swoją pierwotną funkcję. Pieczę nad tym kompleksem miał kapitan o wdzięcznym imieniu Pablo, który najczęściej spędzał czas na patrolowaniu dziedzińca.
Altaris - 2009-05-20, 21:58

Galahad poszedł do koszar... Miejsca które najmniej lubił w całym mieście, oprócz cytadeli... Elf powędrował do dowódcy, żołnierzom którzy go zatrzymywali kłaniając się mówił:
-Ja w sprawie ogłoszenia...

Gdy podszedł do głównych drzwi, zapukał trzy razy. Po czym jeśli usłyszał pozwolenie wszedł. A jak nie usłyszał zapukał jeszcze raz.
Jednak gdy wszedł, powiedział:
-Witam, jestem poszukiwaczem przygód, dzisiaj przywędrowałem do tego miasta i znalazłem w karczmie pewne ogłoszenie... Czy znajdę tu niejakiego Pabla??

Jeśli elf znajduje, zagaduje: Witam ja w sprawie ogłoszenia...

Vanilla - 2009-05-20, 22:41

-Witam - odrzekł dowódca i odwrócił głowę do swoich papierów. Po chwili, jakby coś go zaintrygowało obrócił się i zlustrował elfa. Jego twarz przybrała bardzo zdziwiony wyraz.
-Brać go! - krzyknął do stojących w pobliżu żołnierzy. W mgnieniu oka pod szyją elfa znalazł się miecz, a kilku innych strażników trzymało silnie swoje miecze, gotowi posiekać elfa gdyby stawiał opór.
-A więc cię mam.. Nie myślałem że ten morderca będzie aż taki głupi.. W każdym razie, zawiśniesz koleżko... Zawiśniesz...

Altaris - 2009-05-21, 17:29

Elf zrobił grymas... Zdziwił się, ponieważ nie pamiętał nic o morderstwie... Pamiętał tylko, jak wchodzi do slumsów, a potem idzie na rynek.

Galahad pewnym głosem powiedział:
-Wybacz, ale możesz mi powiedzieć o co chodzi panie...??
Przecież ja nikogo nie zabiłem w swoim życiu, nie licząc paru zwierząt i wczorajszego obiadu
-tu lekko się śmiejąc.

Vanilla - 2009-05-21, 22:39

-Nie, nie, wcale - odezwał się dowódca - Zabrać mi tu tego zbója sprzed oczu.

Zandalor został zabrany przez strażników i wrzucony do pokoju, który zamknięty był z jednej strony kratami. Z pozostałych były tylko kamienne ściany, i praktycznie zero szans ucieczki. Strażnicy, brutalnie kopiąc i bijąc elfa, odebrali mu broń i większość ekwipunku, po czym wrzucili go do celi.
-Zgnijesz - odpowiedział jeden z nich na odchodne.

Altaris - 2009-05-22, 15:22

Galahadowi mieszało się już w zmysłach.
Przykucnął w rogu. Rozglądał się i szukał wyjścia. Nagle upadł na ziemię... Oddychał ciężko. Wstał i chciał uderzyć o ścianę lecz jego ręka zawisła w powietrzu.
-Puszczaj... Puść mnie! -krzyknął.
Po czym jakiś głos, bardzo podobny do jego... powiedział mu:
-Jak mogłeś dać się tak złapać... Mogłem Ci powiedzieć... -bardzo cicho mówiąc.
-... Kiedy byliśmy w slumsach zabiliśmy paru ludzi, w tym strażników... -lekko chichocząc. Nasz Khad-zun dobrze się spisał... jego ostrze pięknie lśniło w krwi -tu śmiejąc się donośnie.

-Nie... nie mogliśmy zabić... Dlaczego to zrobiłeś?! Ja przysięgi nie miałem zamiaru spełnić, to nie jest do końca wiadome... Może to zbóje to zrobili?! Chociaż... Ale dlaczego mi nic nie powiedziałeś?! A poza tym, nasze ostrze zwie się Zweihander i takie pozostanie!
-Pozostanie, czy nie pozostanie... To już mój wybór. Lepiej pomyśl jak się stąd wyrwać a nie, tylko w tej naszej głowie jakieś tatatata, sratatata... Ogarnij się w tym swoim myśleniu.
-Moja głowa, moje decyzje...
-Dobra, myśl Galahadzie, ja też pomyślę...
-Dobrze, tylko... nie zapomnij że ja byłem pierwszy Mefisto... Nie zapominaj tego...
-Taa...


Elf usiadł oparty o ścianę, i obejrzał swój ekwipunek... Miał nadzieję że znajdzie coś przydatnego... Jednak nic nie znalazł. Rozglądał się za jakimś kruchym kawałkiem ściany... Wystającym kamieniem. Lub za jakąś rzeczą leżącą na ziemi... czy szmatą. Kawałkiem sznura...

Galahad podszedł pod kraty i obejrzał się po korytarzu by zlokalizować swoją lokację.

Vanilla - 2009-05-22, 22:01

W celi nie było nawet gdzie usiąść. Elf siedział na zimnej ziemi. Był odgraniczony od korytarza kratami, a przeciwko celi była kamienna ściana. Elf nie miał wiele. Drzwi były otwierane zamkiem, na klucz. Co jakiś czas przechodził strażnik, najpewniej klawisz.
Altaris - 2009-05-22, 22:11

Galahad posiadał tylko worek... Wiele myślał i wpadło mu do głowy parę pomysłów ale znajomy głos odpowiadał mu:
-Nie... Beznadziejny... Weź mnie ni dobijaj...

Elf za wszelką cenę szukał kamienia czy czegoś w tym rodzaju...
Cicho mówiąc pod nosem:
-Beliar... Jabbuk Usstan z'klaen el! U're myar Yah! EL!
Na co dostawał odpowiedź Mefista:
-U're l'puul! Beliar zhah udossta jabbuk! Nau!
-Nau!
-Nau! Beliar udossta!


Aż w końcu usłyszał głos:
-Dam Ci wskazówkę, idź do Pana...

Elf myślał nad wskazówką, zdziwił się dlaczego Mefisto nie chce mu od razu powiedzieć. Ale potem chyba zrozumiał. Worek...
Galahad nałożył worek na głowę. Nie przyszło mu już nic innego niż śmierć. Nałożył worek ciasno, lecz by mógł oddychać. Chciał jeszcze trochę pobyć na tym świecie... Siedział tak przez jakiś czas i rozmyślał czy nie ma innej drogi niż technika Czarnych Wrót.

Debowy_Mocny - 2009-05-25, 09:06

Dragal wstąpił do koszar. Nie zwracał uwagi na to co się dzieje. Podszedł do dowódcy koszar i zaczął rozmowę.
-Witam, nazywam się Dragal, czy szanowny pan się nazywa Pablo? Jeśli tak to zainteresowało mnie pańskie ogłoszenie. Czy mógłbym się dowiedzieć więcej o problemie z farmami?

Faust272 - 2009-05-25, 11:16

Debowy

Pablo powitał przybysza.

- Witam. Tak, mamy parę problemów z farmą Wasilego. Wasili porzucił swój jakże bogaty majątek i zostawił go na pastwę potworów. Żaden ze strażników obecnych w mieście nie jest na tyle doświadczony, by dał sobie z nimi radę. Dlatego wywiesiłem to ogłoszenie. Zadanie będzie polegało na oczyszczeniu farmy Wasilego z potworów tak, by było możliwe ponowne jej zasiedlenie. Przyjmujesz to zlecenie? Do pomocy dam Ci jednego skazańca, nie mamy pieniędzy, aby utrzymywać go przy życiu a ponieważ brakuje ludzi od brudnej roboty, szkoda byłoby go zabijać.

Zandalor

Galahad usłyszał nagły zgrzyt krat, a potem poczuł mocne kopnięcie w brzuch. Ktoś zerwał mu worek z głowy i w jego oczu spojrzał inne, przekrwione i nienawidzące.

- Oż ty śmieciu jeden! - uderzenie w twarz - Ja ci dam zabijać się - kopnięcie w brzuch - Miałeś czelność zabijać innych, a teraz chcesz uciec, o nie sukinsynu - seria ciosów w twarz, Galahad poczuł, jak wypada mu ząb, policzek puchł mu bardzo szubko, chciało mu się wymiotować - Nie pozwolę ci zdechnąć, przynajmniej dopóki nie wycierpisz tak, jak ofiary, które zraniłeś.

Mocne ramiona chwyciły go pod pachy i zaniosły jak szmacianą lalkę przed obliczę Pabla.

Pablo rozmawiał właśnie z jakimś podróżnikiem.

Wszyscy

- O, jesteś wreszcie. Udasz się z tym Panem skazańce i pomożesz mu w jego zadaniu. - mówił do Galahada.

- To jak, przyjmuje pan zadanie i pomoc do niego? - zapytał się Dragala.

Debowy_Mocny - 2009-05-25, 18:15

Dragal się przyjrzał Galahadowi i stwierdził.
- Dobra wezmę go, nie wiadomo jakie świństwo się na farmie zagnieździło więc może się przydać, powiedz gdzie znajdę tą wioskę i wyruszam natychmiast

Altaris - 2009-05-29, 16:57

Galahad lekko stęknął gdy dostawał uderzenia. Gdy ujrzał kapitana chciał już puścić nerwy i pozabijać wszystkich... Lecz jego wewnętrzna bestia ucichła...
-Daj mi ich krew!
-Kiedy indziej... Uspokój się!
Elf powstał, uśmiechnął się i powiedział:
-Jakbym mógł to chcę coś powiedzieć. To prawda, prawdopodobnie będę przydatny, lecz muszę mieć czym walczyć prawda? -tu patrząc w oczy Pablowi... wiedział że ma teraz wyłącznie miano Galahada.
-I tu jest moja prośba... Czy byłaby możliwość odzyskania mojego ekwipunku? Wiem że to wątła propozycja, ale dzięki temu na pewno dłużej przeżyjemy.

Faust272 - 2009-05-29, 17:36

- Trzymaj - powiedział ktoś z tyłu.

Galahad odwrócił się, a w brzuch uderzyło go wiele kilogramów jego własnych rzeczy rzuconych przez trzech strażników.

- Ruszajcie.

Odpiszcie w farmie Wasilego.

Altaris - 2009-05-29, 17:40

Galahad ukłonił się Pablowi.
Poczuł do niego szacunek... Następnie skinął głową na Drągala by poszedł za nim.
Stanął jednak i zapytał:
-Powiedziałbyś coś więcej na temat tych potworów??


Mi tego nie mów ;)

Caranthir - 2009-07-21, 21:35

Altair pewnym, nawet wyzywającym krokiem wszedł do koszar. Ukłonił się nie zbyt nisko i powiedział.
- Kazano mi się tu stawić, mniemam iż masz dla mnie zlecenie. Z tego co wiem nie będzie to też samotna misja.

Vanilla - 2009-07-21, 21:37

-To ciekawe - odrzekł Pablo - nic o tym nie słyszałem. Nie mniej jednak rąk do roboty nigdy nie mam zbyt wiele, zwłaszcza teraz. Poczekamy na twoich towarzyszy, bo tak się akurat składa że mam zadanie wymagające.. niekonwencjonalnych metod, a wyglądacie na takiego który akurat mógłby to zrobić.
TripleH - 2009-07-21, 21:40

Alleria nieśmiałym krokiem wchodzi na obszar koszar lekko się kłania mówiąc
-Miałam się tu stawić...
Patrząc na Altaira ukłoniła i mu się.

Vanilla - 2009-07-21, 21:41

-Coraz ciekawiej, coraz ciekawiej - odrzekł Pablo - ktoś jeszcze?
Rapzak - 2009-07-21, 21:49

Do koszar wolno wchodzi jakiś mężczyzna z kosturem i rozglądając się mówi.
-Dobry, miałem przyjść po coś?

Vanilla - 2009-07-21, 21:51

-Świetnie - odrzekł Pablo. Wasze zadanie polega na przejściu kanałami, wyjściu nieco dalej od murów i przeprowadzeniu szybkiego zwiadu. Rozeznajcie co jest z tymi trupami, jeśli to możliwe przynieście kawałek. Kierujcie się w stronę kanałów, jeśli jakis strażnik postanowi was zatrzymać, dajcie mu to - powiedział, wręczając Altairowi list.

Każdy dostał po pochodni.

-Powodzenia - odrzekł Pablo - nagroda w miarę możliwości, jeśli to zazbrojenie nie wyssie wszystkich funduszy. Jakieś pytania?

teraz odpiszcie w temacie Śmierdząca potyczka, jeśli brak pytań

Caranthir - 2009-07-21, 21:54

- Przyjmujemy zadanie, Panowie idziemy sprawdzić co jest z tymi truposzami.
Oddalił się ku wyjściu

Caranthir - 2009-07-22, 11:33

Cały przesiąknięty okropnym odorem nieczystości wszedł do Koszar. Był wykończony ale i uradowany, w końcu nagroda czeka.
- Misja skończona, Zherv opowie ci co widział. - Po tych słowach odszedł nieco dalej od grupy i oparł się o ścianę.

Vanilla - 2009-07-22, 11:35

-To się nazywa brudna robota - mruknął Pablo, sięgając po szmatkę i przytykając ją do nosa - Mówta czego się dowiedzieli.

I teraz niech Rapzak dobrze opisze swoje przypuszczenia i pomysły. W ten sposób zwiększy waszą nagrodę i szanse miasta

Rapzak - 2009-07-22, 12:15

-Po niepełnym rozpoznaniu, przerwanym przez osobę trzecią w formie magiczki, zdołałem się dowiedzieć o tym że te szkielety są sterowane przez jakiegoś maga bądź też osobę która przerwała mi szukanie, ci nieumarli nie byli odporni na ataki lecz w dużej liczebności mogli by bez problemu zdobyć miasto. Proponuję użyć do obrony ataków obszarowych. - Przedstawił powierzchowne informacje, lecz zaraz ciągnął dalej.
- Osoba która przerwała mi dalsze rozpoznanie, po obezwładnieniu mnie i zapewne reszty grupy uciekła. Szkielety rozwiały się w pył który niedługo zniknął. Przypuszczam że wróg jest utalentowany w magii psychicznej i dzięki niej z łatwością wywołał iluzję dla moich towarzyszy, którzy toczyli epicki bój z hordami szkieletów, a w rzeczywistości leżeli nieprzytomni niedaleko mnie. - Mówił to jednocześnie gestykulując i chodząc w to i z powrotem .
- Wśród nich nie znalazłem żadnego śladu istot myślących samodzielnie, Kierowane są na bardzo duże odległości ale podczas poszukiwań były nieaktywne, jednak mogły zaraz się przebudzić, gdyby jakiś impuls magiczny kazał tej armii iść i niszczyć. - Zakończył mag stając przed kapitanem straży.

Vanilla - 2009-07-22, 12:17

-Są to z pewnością nowe informacje - odrzekł Pablo - macie jakieś próbki?
Caranthir - 2009-07-22, 12:23

- Tak mamy tego pełno - Powiedział po czym zaczął wytrząsywać z rękawów pył i kości
- O takie chodzi? Naszym celem był zwiad zebraliśmy trochę informacji na temat tej armii, przy okazji jeden z towarzyszy prawie zginął nie wiem czego jeszcze można było wymagać. - odparł Altair
- A jeśli chodzi o jakość jednostki, to wystarczy mocniej walnąć drewnianą pałką.

Vanilla - 2009-07-22, 18:39

-Jak to prawie zginął? - zainteresował się dowódca, ignorując pył rozsypany po pokoju - I co się stało z tą kobietą - wskazał palcem na Alerrię, która otworzyła oczy i bacznie obserwowała otoczenie, odzyskując tym samym przytomnośc.
Vanilla - 2009-07-24, 06:18

-Dobrze, jeśli nie macie mi więcej do powiedzenia to nie będę was zajmował dłużej - odrzekł Pablo, sięgając do szuflady i rzucając każdemu po mieszku - A teraz zajmijcie się swoimi sprawami.

Quest zakończony
+30 złota
+90 exp


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group