End of Days

Archiwa - Brygada Molea - Walka o dzielnicę klasztorną

zkajo - 2008-12-21, 12:58
Temat postu: Brygada Molea - Walka o dzielnicę klasztorną
Młodzi Adepci połączyli swe siły by wspomóc wojowników którzy ruszyli odbić dzielnicę. Manufaktura oraz skład handlowy były bezpieczne, chodź zniszczone. Wyzwanie stawił Zakon Białego Płomienia. Gotycka budowla w której zabarykadowali się orkowie. Bestie nie zdążyły zabarykadować jednak drzwi, a rycerze szybko dostali się do środka. Kule ognia powędrowały w stronę orków. Adepci dali świetny popis swych umiejętności. Kilku nawet przybrało formę zwierząt by pokazać orkom gdzie ich miejsce.

***

Convectum
Elf znalazł się w pierwszym szeregu. Tną orków jak tylko mógł. Kiedy tylko chłopi oraz adepci uporali się z pierwszą falą orków, pomioty beliara uciekły na wyższe piętro.

Możesz iść swoją drogą i plądrować klasztor, albo iść walczyć dalej ;) Nie powiem ci co jest gdzie, bo nie masz pojęcia co znajdziesz na którym piętrze.

Convectum - 2008-12-21, 13:37

„Jakież to szczęście narażać się w pierwszym rzędzie” – przyszło elfowi na myśl. Siarczyście przeklinając pod nosem pech, który ciągle go prześladował, jak też brak szybkiej logiki, splunął pod nogi chłopa idącego obok. Inehgar postanowił nie oddalać się od brygady, gdyż tak zawsze było bezpieczniej. W pojedynkę najpewniej nie poradziłby sobie z nadmiarem orków, obsługując się dodatkowo niezaznajomioną bronią. Trzymając miecz w prostej linii szedł równym krokiem, aby być między ludźmi i żeby tylko nie wystawać. Przewidywalnym manewrem było wejście na wyższe piętro, w ten sposób i tak nie powinni pozostawić dużej ilości niedobitków, więc opuszczanie grupy było jeszcze bardziej irracjonalnym, niepotrzebnym pomysłem, niż wydawałoby się. Czekam aż coś zaatakuje ;p Stara, dobra kontra...
Vanilla - 2008-12-21, 13:56

Po chwili parter był zabezpieczony. Grupka walczących stanęła na schodach przed drzwiami prowadzącymi na wyższe piętro, za nimi adepci przygotowali się do wysadzenia drzwi. Elf rzucił okiem na zwłoki. Ohydne "ozdoby" orkowej nacji odpychały go. Zauważył jednak kilka ciekawych medalionów na zwłokach.
-Wszyscy gotowi? - krzyknął jeden z adeptów.
Ranni chłopi wycofali się, zaś ci wciąż zdatni do walki zakrzyczeli euforycznie.

Convectum - 2008-12-21, 14:37

Elf czekając, aż adepci wysadzą drzwi, podszedł bliżej do zwłok, by przyjrzeć się lepiej medalionom, wcześniej przykuwającymi jego uwagę. Gdy niespodziewanie, zanim postawił choć krok w kierunku naznaczonego umrzyka, rozbrzmiał okrzyk chłopów. „Cóż za zadowolenie”. Ciekawe z czego… Może cieszą się, że są przydatni i ratują miasto czy też po prostu siec to jedyna rozrywka? Iście zbędna wiedza. Inehgar z powrotem przyjął pozycje, wypychając kogoś z drugiego/trzeciego, nie pora w końcu na liczenie, szeregu. Niech naraża się ktoś inny. Nader wielki heroizm jest bardzo szkodliwy w zagrożeniu. Postanowił utrzymywać poprzedni plan, operując na kontrach, więc utrzymał poprzednie ustawienie oręża. Niechaj coś go napadnie...
Vanilla - 2008-12-21, 14:47

Elf zauważył tylko że był to złoty medalion z wygrawerowanym pentagramem i czymś czerwonym w środku, lecz jego uwagę przykuła nagła eksplozja. Adepci sprawnie wysadzili drzwi i wstrzelili kilka kul do środka, po czym do pokoju wpadła fala rozszalałych ludzi.
-Braaaaaaaać! - dało się słyszeć.
Elf przygotował oręż i zaczął bieg po schodach.
-Uciekają na górę! - krzyknął któryś chłop
Elf wpadł do pokoju i zobaczył jedynie zachwyconych chłopów całych upapranych w mazi orkowej krwi. Rycerze i adepci nie wyglądali na zadowolonych. Nagle jedna z szaf wywaliła się na ziemię a z dziury za nią wyskoczyło kilku orków..

[Adepci i rycerze stoją przy prostych schodach prowadzących na drugie piętro. Inehgar obok nich, przy wejściu do pokoju. Szafa była bezpośrednio na drugim końcu pokoju. Między elfem a szafą stoją chłopi].

Convectum - 2008-12-21, 15:17

Czemu nagle wrzawa walki zgasła? Przecież akurat teraz mają kogo znów zabić. No i z jakiego powodu wszyscy są niezadowoleni? Wybić wszystkie te kreatury z dzielnicy, to w końcu ich zadanie. Elf postanowił działać, mając na celu bitkę, acz przede wszystkim mobilizację. Układając w głowie najlogiczniejszy tekst, podszedł do ściany. Nie chciał przepychać się przez wieśniaków. Postanowił Przejść obok całego skupiska i zaatakować najbliższego orka, lecz najpierw:
-No co jest? Brać ich! – krzyknął zatrzymując się w połowie drogi, by poczekać na najprawdopodobniej szybką reakcję pozostałych. W głowie kotliły się pewne podejrzenia, ale wolał póki co ich nie przedstawiać.

Vanilla - 2008-12-21, 15:22

Chłopi nie mieli za dużo do roboty. Rozpaczliwie starli się z orkami, jednocześnie raniąc ich i będąc ranionymi. Nie mniej jednak jako amatorzy mieli dużo wprawy/szczęścia. Z pomocą pośpieszyli im rycerze, adepci wstrzymali się od wysadzenia wszystkiego w powietrze. Elf, który nie stał się widocznie obiektem zainteresowania orków, mocnym ciosem mieczem odrąbał jednemu z nich rękę.

Po chwili jatka była skończona. Inehgar zajrzał za szafę.
-Uuu.. - pomyślał. Za szafą było dokładnie przygotowane małe stanowisko alchemiczne, teraz już niestety cokolwiek rozjechane przez niegdyś kryjących się tam orków.

Czarodzieje i rycerze znowu przyjęli pozycję do wysadzania drzwi. Problem stanowiło tylko że były one zwieńczeniem zwykłych, prostych schodów bez półpiętra, co znacznie utrudniało szarżę...

Convectum - 2008-12-21, 15:42

Co tam problemy adeptów. Elf zszedł po schodach, nie zwracając na siebie zbytniej uwagi. Wrócił po medalion umrzyka. Spotykając zwłoki zachylił się nad nimi i jednym ruchem zerwał łańcuszek medalionu. Schował amulet do kieszeni, zsuwając go jak najgłębiej. Powrócił do brygady, zastanawiając się nad brakiem półpiętra. Swoją drogą schody musiałyby być solidnie przymocowane do ściany, by to się bez niego trzymało. Zależnie, od tarcia poręczy, wejście mogło być łatwe. Gdyby nie były aż takie śliskie, przejście z jednej na drugą nie powinno być trudne, ale zbyt czasochłonne. Na początek możnaby to zaproponować dla paru osób.
Jak pomyślał, tak też zrobił i poinformował o tym paru adeptów.To był zły pomysł. Teraz będę wysnuwał budowlane twierdzenia

Vanilla - 2008-12-21, 16:21

-Szczerze mówiąc ci chłopi nie bardzo nas obchodzą - szeptem powiedział elfowi adept - Niech tam pójdą, zabiorą sobie coś i wrócą do siebie. Ostatnie słowa zagłuszyła eksplozja. I znowu powtórzyła się sytuacja, parę zaklęć wpadło do pomieszczenia, zapewnie niemiłosiernie siekąc orków. Chłopi zafascynowani pobiegli na górę, jednak orkowie zdążyli się nieco podnieść i nadziać paru chłopów na miecze. Wywiązała się bitka pomiędzy orkami zajmującymi górę i broniącymi się, a chłopami dziabiącymi orków widłami i innym sprzętem paramilitarnym.
-Idziesz czy poczekasz chwilę? - z przekąsem zapytał adept.

Convectum - 2008-12-21, 16:50

„Rany! Ich zachowanie mnie przeraża” – raczej jasne było, że elf swoje zdanie wyraża na temat chłopów. „Niech sobie coś wezmą i pójdą do domu”, a parę adeptów da sobie radę z resztą orków? Przedziwne rzeczy się tu działy. Włożył rękę do kieszeni i przetoczył medalion zastanawiając się, czemu jemu to mówiono.
-Poczekam, nie będę się na razie ingerował w tą bijatykę – mruknął sucho w stronę adepta i stanął pod ścianą zastanawiając się, czy pokazać amulet jakiemuś adeptowi. Czekając, opatrzył dzierżony oręż, obracając rękojeść. W zasadzie to sam chciałby wiedzieć na co czeka, ale coś mu mówiło, że dobrą decyzję podjął. Jeśli tamci, chłopi, są niezdatni to oznacza, iż tu coś ciekawszego miejsce będzie miało.

Vanilla - 2008-12-21, 16:56

-Huraa! - Krzyczeli chłopi, siłą rozpędu przebijając się przez orków i szlachtując ich zupełnie niezgodnie ze wszystkimi zasadami walki. Wśród potworów rozpętała się panika. Uciekali jak tylko się dało na następne piętro i pośpiesznie barykadując się. Rannych chłopów pobieżnie jeden z adeptów opatrzył magią, po czym pozwolił mu odejść. Zostało jeszcze około piętnastu chłopów. Adepci wraz z rycerzami weszli na drugie piętro.
-Świetnie nam idzie! - tubalnym głosem zawołał wojownik - tak dalej, a wkrótce te potwory posmakują co znaczy nasz gniew! Wyprzemy ich z tej dzielnicy raz na zawsze!
W międzyczasie jeden z magików obadał dziwnym zaklęciem ściany. Przygotowali się do wyważenia następnych drzwi. Elf poczuł że medalion się rozgrzewa...

Convectum - 2008-12-21, 17:09

Inehgar wyjął ostrożnie medalion za sznur, zakrywając dłonią tak, aby nikt poza nim go nie widział. Wyjścia nie było, on się nie znał na kuglarstwie, więc podszedł do adepta badającego ściany, jedynego nie zajmującego się wyważeniem. Pokazał amulet dyskretnie, nadal kryjąc w dłoni przed pozostałymi magami. Nie odzywając się, kiwnął tylko porozumiewawczo głową, sądząc, że magowie znają się na wszelkiego rodzaju talizmanach. Z drugiej strony to dość kontrowersyjna decyzja. Adept mógłby się zaraz wydrzeć, ale po przemyśleniu nie zrobiłby tego, inaczej ściągnąłby orków. Po okazaniu przedmiotu, schował go z powrotem do kieszeni i spytał się:
-Wiesz, cóż to jest?

Vanilla - 2008-12-21, 17:32

Adept podrapał się chwilę w głowę.
-Wygląda mi to na jakiś ichniejszy wyrób jubilerski. Haha, jubilerski, co też ja mówię. Jakby te orki się na czymkolwiek znały... Sprzedasz to pewnie na targu za jakiś grosz i będzie.

Kilka metrów dalej adept rozmawiał o czymś z rycerzem. Rozmowa była o układzie pokoi w budynku i możliwościach jego zdobywania, nic ciekawego. Rozochoceni chłopi nadal czekali. Elf zauważył że kilku z nich było już konkretnie obwieszonych paciorkami bliżej nieokreślonego pochodzenia.

Convectum - 2008-12-21, 18:40

-Jesteś stuprocentowo pewien? „Orkowy wyrób jubilerski” raczej nie nagrzewałby się bez powodu w kieszeni – mruknął. Ton, ani barwa głosu nie przybierały na razie jakiejś cechy czy też akcentu – A oni? – Elf wskazał głową na chłopów – Też nic specjalnego? Dla mnie, to tego jest tu za dużo jak na zgrabiony klasztor – dokończył, po czym odwrócił się na pięcie i powędrował w kierunku adepta prowadzącego konwersację z rycerzem. Nie miał zamiaru po raz kolejny chwalić się znaleziskiem, tylu przysłuchać się planom.
Vanilla - 2008-12-21, 18:52

-Aaa... To już inna sprawa - powiedział adept z zaciekawieniem - sprawdzimy to później. Teraz za bardzo nie ma czasu.
Elf nie mógł już przysłuchać się planom, bo oto drzwi wyleciały z hukiem i polecieli do środka rozochoceni chłopi. Tym razem rycerze udzielili bezpośredniego wsparcia i więcej chłopów zostało rannych. Adepci od razu wysadzili drzwi do drugiego pokoju. Chłopi mieli już mniej animuszu, zaś orkowie zaczęli biec w stronę ludzi. Elf stał bezpiecznie, razem z adeptami z tyłu, osłaniała go zaś grupka chłopów i rycerzy, którzy przygotowali się na odparcie ataku..

Convectum - 2008-12-21, 20:06

„Ja tu przyszedłem walczyć czy stać z boku?” – pytanie godne filozoficznych ksiąg. Niby retoryczne, acz pozostałe obecne osobistości znacznie utrudniały spełnienie poprawnej odpowiedzi. Elf wolał nie ryzykować i pozostawić wojaczkę chłopom. Nadal, nie wiedzieć czemu, był wyróżnionym spośród innych i szybciej zaliczanym do adeptów. Inehgar po raz kolejny opierając się o ścianę próbował przejść obok wojów. Wyciągnął niedawno schowany miecz z pochwy i stał tak, mając lepszą perspektywę do oglądania poczynań w bitce wojów z orkami. Broń trzymał oburącz, ostrzem do ziemi. Nie wzbudzało do podejrzeń wrogów, że jest zagrożeniem, ale pozwalało na szybkie cięcie tylne. Szczerze mówiąc nudziło mu się bez braku ataków ze strony orków, których w końcu przyszedł tu tępić.
Vanilla - 2008-12-21, 21:16

Zza drzwi wypadło kilkunastu orków, którzy dość szybko zostali rozsiekani. Kiedy nacierała druga fala, rycerze wycofali się. Chłopi tego praktycznie nie zauważyli, jednak po chwili dotkliwie poczuli. Zostali dość szybko wyrżnięci.
-Koniec zabawy chłopcy, Zakon musi chronić swoje tajemnice - rzekł jeden z adeptów.
Mówiąc to rzucił dziwne zaklęcie. Padasz na ziemię i kątem oka widzisz jak dosłownie rozwalają orków i idą dalej.

[Shellshock przez minutę. Tracisz przytomność]

czekaj, Vanilla generuje zasoby. Mapa katedry, itp.
zasoby wygenerowane


Budzisz się. Nie wiesz zbytnio ile czasu upłynęło. Sprawdzasz swój ekwipunek - wszystko jest na miejscu. Jesteś w tym samym miejscu w którym straciłeś przytomność. Za tobą jest wyjście na schody na drugie piętro. Przed tobą jest przejście do następnego pokoju, w którym widać ciała orków. Oglądasz się po pokoju w którym jesteś - nie ma w nim nic specjalnego oprócz uchwytów na pochodnie. Okien nie ma.

Convectum - 2008-12-22, 11:50

-Że zawsze mnie to spotyka… - mruknął. Tak oto pech po raz kolejny okazał siwe znaki. Nieustannie prześladował elfa, psując życie i robiąc z niego nieudacznika. Może nim był, ale niekorzystne sytuacje to podkreślały. Inehgar wstał, postanowił przeszukać wszystkie pomieszczenia, nie stroniąc przy tym od walki. Nudno mu się zrobiło, to spotkał go oczywisty los.
Nie miał zamiaru poszukiwać adeptów, zupełnie jak w gildii magów pozostałych poszukujących. Na początku swoje kroki postawił w kierunku pomieszczenia naprzeciw. Było mało wyjść, więc warto było przeszukać wszystkie pomieszczenia na piętrze.

Vanilla - 2008-12-22, 15:27

Elf przeszedł do następnego pokoju. Zdążył się już przyzwyczaić do specyficznej woni martywch orków, jednak jej intensywność wprost uderzyła w jego nozdrza. Na ścianach po lewej, prawej oraz przedniej stronie wisiały różne oręża białe. Śzytlety, rapiery, szable... Brakowało chyba tylko muszkietów i bomb. Ineghar ostrożnie wychylił się aby sprawdzić przejścia w lewo i prawo. W lewo znajdowała się mała komnata. Widocznie była oświetlona dziwnym czerwonym światłem. Na prawo znajdowało się spore przejście, bez ozdób jednak oświetlone tym samym czerwonym światłem, padającym jakby od strony okien, jeśli były tam jakieś. Na końcu holu znajdowały się zamknięte drzwi...
Convectum - 2008-12-22, 15:48

Elf rozejrzał się po pomieszczeniu wypełnionym bronią białą. Zauważył zbawienny, mały kształt sztyletów. Natychmiast rzucił się na ścianę próbując parę zdjąć z zamocowań. Miecha brak, więc po zdjęciu jakichkolwiek schował je do drugiej kieszeni, by czasem nie miały kontaktu z medalionem. Wiadomo, w końcu znalazł coś, czym potrafił się „obsługiwać”. Co prawda waga, budowa jak również wypracowany środek ciężkości kordzików skrytobójczych, jakie tu były różni się od tych do rzucania, ale to mało znaczny fakt… W euforii ogarniającej Inehgara, prawie nieistniejący. Elf postanowił sprawdzić najpierw połączoną komnatę po lewej. Nie było to zamknięte pomieszczenie, co na wypadek kolejnych oznak pechu nie utrudniało… Ucieczki. Pomysł pochodzenia światła przez okna był prawdopodobny, w końcu musiało być tu owe pochodzenia naturalnego, klasztor zawsze jednoczył się mu z naturą. Choć ostatnio przekonał się, iż wiele rzeczy źle kojarzy.
Vanilla - 2008-12-22, 20:37

Światło słusznie kojarzyło mu się źle. Wyglądając przez okno widział co prawda część miasta, jednak jakby zatopioną w czerwieni.
-Niedobrze - pomyślał, cokolwiek słusznie. Elf zdjął trzy sztylety ze ściany. Nie były dobrze wyważone, jednak lepsze to niż nic. Z komnaty tejże nie było już wyjścia. Nagle elf wdepnął na coś. Był to zwój pergaminu. Drzwi od długiego przejścia naprzeciw zaczęły się niebezpiecznie trząść.

Drzwi z hukiem odleciały. Przez nie wpadło kilku orków, którzy natychmiast z beznadziejnymi wyrazami twarzy zaczęli biec w stronę elfa. Naliczył czterech, trzech miało tasaki a jeden długi metalowy kij.

Convectum - 2009-01-01, 18:56

Elf stanął wryty w ziemię i wybałuszył oczy, gdy zauważył orków biegnących w jego stronę. Wyciągnął z kieszeni trzy sztylety, które wcześniej zdjął ze ściany. Celnie uderzając w co ważniejsze części ciała mógł położyć trójkę z tasakami i zmierzyć się z dzierżącym kij, choć mała była szansa na powalenie zielonych, szczególnie przy takiej różnicy masy między kordzikami do których się przyzwyczaił, a tych które trzymał w ręce.

Przyjmując pozycję do rzutu, robiąc lekki rozkrok, najpierw kopnął pergamin w kąt, by potem go przejrzeć, o ile ujdzie z życiem, po czym wymierzając około… Po ocenie ciężkości, na oko dziesięciu centymetrów nad głową najbliższego orka rzucił sztyletami.

Vanilla - 2009-01-01, 19:57

Jedynie dwa sztylety sięgnęły celu. Jeden z trafionych momentalnie gruchnął o ziemię, drugi jedynie przykląkł, jednak wiadomo było że prędzej czy później zginie. Problemem było tylko dwóch, olbrzymich, szarżujących orków, zupełnie nie przestraszonych tym, co spotkało ich towarzyszy...
Convectum - 2009-01-01, 20:10

-Tak jakbym miał przesrane… - mruknął pod nosem, po czym wyciągnął z pochwy miecz, którego, mimo już sporego czasu, jeszcze porządnie nie przetestował. Nie ukrywając, nie znał się na tym, no ale w końcu jaka może być filozofia w machaniu mieczem? Przyjął stałą pozycję, którą znał jedynie z książek, lecz nawet się sprawdzała. Tak, po raz kolejny oparł ciężar ciała na którejś z nóg. Pomyślał jednak, że przy kontrze czy też szarży na obydwu orków nie sprawdzi się. Zanim zieloni dobiegli zmienił jeszcze pozycję jakieś piętnaście razy pod wpływem nachodzących, coraz to nowych pomysłów. Na koniec postanowił, że nim przeciwnicy wpadną do pomieszczenia, mógłby wykorzystać zwyczajne, chyba najprostsze zaskoczenie, schować się za ścianą przy drzwiach i przy odpowiedniej odległości wyciągnąć broń, tak aby oponenci się nadziali. Mogło być to nawet skuteczne wyjście, bacząc na spodziewaną inteligencję wroga. Jak obmyślił tak też, znów, zrobił.
Vanilla - 2009-01-01, 20:37

Elf nie przeliczył się; orkowie faktycznie nie grzeszyli inteligencją, a może to tylko kwestia słabego wzroku? W każdym razie miecz wbił się w brzuch orka który, gdyby elf nie wypuścił z ręki miecza, porwałby go ze sobą, przygniatając i niechybnie skazując na śmierć. Drugi z orków widocznie się zdziwił, jednak dla niego było już za późno, gdyż jego tętnica otrzymała szybki, zwinny, a przede wszystkim zabójczy cios sztyletem. O mały włos...

3 sztylety w domyśle idą się bujać. Są brzydkie i poplamione, a wyciągnięcie dwóch graniczy z cudem.

Convectum - 2009-01-01, 20:59

-No i po robocie – rzekł w miarę głośno otrzepując ręce. Elf spojrzał w stronę orka, który jeszcze nie zdechł od kontaktu ze sztyletem. O ile jeszcze dychał, podszedł do niego, wyciągając zarazem kij z kolcami, który otrzymał w zamian za znalezienie magów. Trzymając broń oburącz dobił zielonego uderzając prawie na oślep, jednakże celując w orczy łeb. Gdy tylko ostatni wróg padł nieżywy, Inehgar podszedł do zwłok w których utkwił jego miecz, próbując wyciągnąć broń z jego brzuszyska. Nie przywiązując do tego jakiejkolwiek wagi, postanowił, że jeśli się nie da, to najpierw przejrzy pergamin. Najwyżej, jako natręt, powróci i znów spróbuje… Potem.
Vanilla - 2009-01-01, 21:08

Ork nadział się na miecz tak nieszczęśliwie że ostrze wychodziło mu teraz plecami. Przerzucenie ciężkiego orka w ogóle odpadało. Elf postanowił zacząć czytać pergamin.

    Do jaśnie rządzącego Theona
      Doszły nas niepokojące słuchy o eksperymentach przeprowadzanych w Zakonie. Wiemy, że takowie czynności są niezbędne do jego przetrwania i zwalczania Zła, które cały czas rośnie w siłę i stosuje coraz bardziej podstępne metody. Uważamy jednak zgodnie, że używanie Zła aby walczyć ze Złem zasługuje na naganę, gdyż naraża nasz wszystkich na okrutne konsekwencje takiego postępowania. Nie próbujemy perswadować per co by się stało gdyby to zło wymknęło się spod kontroli, jednak prosimy o zatrzymanie badań w tym celu.
      Z poważaniem
        Wielka Rada

Convectum - 2009-01-02, 15:27

Elf powoli odczytując tekst prychnął tylko na koniec z pogardą. Zło od zawsze było dla niego pojęciem względnym, nigdy niczego nie klasyfikował na dobre i… te drugie. Jednakże teraz dowiadując się od „Wielkiej Rady”, iż owe istnieje, cały czas się mylił, że typowa „siła”, o ile można to tak nazwać, jest obecna w tym budynku, przeszły go ciarki. Oczy wędrowały zdenerwowane po kawałku pergaminu, patrzył na niego jak przysłowiowe cielę na malowane wrota. Gdy znów zaczął myśleć i powrócił do rzeczywistości spotkał się z mobilizującym tekstem: „…to zło wymknęło się spod kontroli…”. Spojrzał spokojnym wzrokiem na otwarte drzwi naprzeciwko niego. Nie miał nawet czym zmierzyć się z domniemanym czymś za nimi. Z tego co skojarzył, został mu tylko kij W woli ścisłości niedopisany do KP, którego planował wcześniej użyć, lecz nie było potrzeby. Tym razem wyciągnął go, chcąc potem pójść naprzeciw, rozejrzał się wpierw po pomieszczeniu, jak miał w nawyku.
(Po rozeznaniu, w desperacji, rzucając gdzieś trzymany kij, będzie próbował zdjąć jeden z rapierów na ścianie w holu)

Vanilla - 2009-01-02, 15:41

Elf spojrzał na kilka rapierów wiszących na ścianie i wybrał ten, który jego zdaniem, najlepiej mógł by się sprawić. Cóż, nie pomylił się. Był dobrze wyważony i wykonany. Raczej nadawał się do cięcia zielonego mięsa, które mogłoby wyskoczyć. Chwilę popróbował rapier, po czym jednak jego uwagę przykuł rumor dochodzący zza drzwi. Hałas przypominał trochę walenie się rupieci na ziemię. Na szczęście nie było tam słychać żadnego sapania tudzież chrząkania zielonoskórych...

Nagle elf poczuł wstrząs. Cały budynek zatrząsł się, zaś na ścianach pokazały się małe pęknięcia. Po chwili spokoju kolejny wstrząs rzucił elfa na nogi.
-Wali się! - usłyszał stłumiony głos zza ściany - spadamy stąd!

Convectum - 2009-01-03, 15:38

-Rany… Jeszcze tego brakowało – powiedział do siebie. Wstał i energicznie się otrzepał. Skoro już się wszystko wali, to teraz łatwiej powinno pójść z rapierem, który sobie obieżył Z tego co zrozumiałem, to poprzednia próba nieudana zawiasy nie trzymałyby już tak mocno. Nie próbował nachalnie wyrwać oręża, wolał ratować skórę, więc nie przeznaczył na to wiele czasu. Jak łatwo idzie, to idzie, a jak nie pójdzie gładko, to nie. Po skończonej czynności zaczął sadzić w stronę głosu za ściany, nie wiele myśląc nad tym posunięciem.
Vanilla - 2009-01-03, 15:44

Elf zdjął rapier i pobiegł w stronę głosu. Zobaczył po drodze jedynie martwego orka i prawdziwe schody na sam dół. W tym momencie budowla po raz trzeci się zatrzęsła... Elfa zwaliło w nóg i uderzył o ścianę. Podniósł się jednak...
Vanilla - 2009-01-17, 23:55

Nagle elf poczuł ciężkie uderzenie i stracił przytomność.

Dobra kajo, rozwalaj to


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group