End of Days

Archiwa - Ręka Vecny

Faust272 - 2008-08-23, 13:37
Temat postu: Ręka Vecny
Grupa podróżników miała się spotkać z informatorem przy wejściach do kanałów Cytadeli. Według dotychczasowych wieści miejsce spotkania ma być przy drugim skrzyżowaniu ścieków pod miastem Telding.

Na skrzyżowaniu czekał wysoki mężczyzna ukryty pod długim czarnym płaszczem i w naciągniętym na twarz kapturze. Obok niego stał Mercel.

Chomik_Zaglady - 2008-08-23, 15:45

Elf podszedł do informatora, rozejrzał się po czym powiedział:

- To ty masz nam wytłumaczyć dokładnie na czym polega nasza misja, tak?

Tulkas - 2008-08-23, 16:17

Tulkas który przybył tusz za chomikiem słysząc pytanie które również jemu cisnęło się na usta podszedł bliżej i czekając na odpowiedz wpatrywał się w informatora.
Matiddd - 2008-08-23, 16:34

Hobbit przyszedł niedługo po Tulkasie i Aiwie. Stanął przy ścianie, obserwując uważnie całą czwórkę.
Tygrysica - 2008-08-23, 18:50

Wojowniczka przybyła waz ze wszystkimi towarzyszami. Szczerze nienawidziła tego miejsca, tym bardziej więc zacięła usta, gdy jej towarzysze wymieniali formułki grzecznościowe.

Za dużo gadania, za mało akcji.

Tulkas, tuŻ ;P

Matiddd - 2008-08-23, 18:57

hobbit, wiedzac, że nie powinien brać wszystkich rzeczy ze sobą, opróżnił kieszenie i sakwę. Wybrał tylko najpotrzebniejsze rzeczy: obie liny, kuszę, bełty, wytrychy, prowiant, plecak, 5 pochodni, bandaże, hubkę i krzesiwo, kolczugę i złoto oraz diament. Resztę starannie ukrył w cytadeli. Potem wrócił do grupy.

EDIT:
Hobbit postanowił jeszcze wziąć śpiwór. Nie będzie spał przecież na kamieniu.

Faust272 - 2008-08-23, 19:40

Na pytanie Aiwa informator powiedział:

- Ja nic nie wiem. Ja mam was poprowadzić do wyjścia, dać mapę, a reszta to wasza sprawa. Z tego to wiem jest jedna osoba wśród was, która wie więcej o miejscu, do którego się udajemy. Mówię o Tobie hobbicie - tutaj spojrzał na Borgasa - Jeżeli chcecie wiedzieć więcej, pytajcie się jego.

Niziołek zrozumiał, że chodzi i misję Poszukiwanie Palucha Umarlaka.

- Dobra ruszamy.

Informator poprowadził dalej drużynę.

No kurde. Liczyłem, że nikt nie wpadnie na pomysł czyszczenia KP. Pamiętajcie, że będę rozliczał z ekwipunku, a zwłaszcza z jego masy. A teraz jest za późno na schowanie cokolwiek w Cytadeli.

Teraz macie czas na pomęczenie Matidda w sprawie dalszych informacji o misji.

Matiddd - 2008-08-23, 19:53

Przepraszam, ale ja oczyściłem KP. Spójrz na post nad Tobą :D

Hobbit jęknął. Teraz musiał wszystkim tłumaczyć, co jest w tej przeklętej krypcie. Od niechcenia więc powiedział:
- Dobra, co chcecie wiedzieć? -

Tulkas - 2008-08-23, 19:59

- wszystko! - powiedział zdecydowanie Tulkas idąc obok hobbita - Każdy szczegół ma znaczenie.
Matiddd - 2008-08-23, 20:17

- Nie drzyj się, doskonale Cię słyszę. I orkowie nad nami chyba też - powiedział hobbit.
- Krypta jest pełna korytarzy i krętych dróżek. Łatwo tam się zgubić. Prawie wszędzie znajdują się groby. Po za tym z dolnych części uwalnia się zielony gaz - który w większym stężeniu uniemożliwia oddychanie i ożywia nieumarłych. Im więcej tego gazu, tym żywe istoty są słabsze, a nieumarli silniejsi. Po za tym nie spotkałem się z żadną pułapką, oprócz ogromnej płyty blokującej drogę powrotną.

Tulkas - 2008-08-24, 13:46

- a dobra, będzie wesoło - powiedział szeptem Tulkas - czy do krypty jest tylko jedno wejście? - I zauważył jak pochłoniecie rozmowom przeszli spory kawałek drogi.
Faust272 - 2008-08-24, 14:52

- To tutaj!

Informator wskazał ręką na wyjście.

- Znajdujemy się przy ujściu kanałów, w pobliżu rzeki. tutaj powinno byc w miarę bezpiecznie i bez orków. Dobra, ja się zmywam, róbcie co chcecie.

Informator uciekł z powrotem tą samą drogę, którą wcześniej przyszli.

Tygrysica - 2008-08-24, 15:24

Tygrysica wylazła na zewnątrz pierwsza, zachowując ostrożność na wypadek, gdyby informator się mylił i w okolicy kręcili się jednak jacyś Zieloni.

Jeśli nie zauważyłam żadnego potencjalnego niebezpieczeństwa

Wojowniczka weszła na dwa kroki do rzeki, aby obmyć sobie nogi ze smrodu kanałów... Nie będzie przecież podróżować, ciągnąc za sobą ten smród...

Tulkas - 2008-08-24, 15:29

Tulkas ostrożnie wyszedł z kanałów tuż za tygrysicą zasłaniając się tarcza i mając włócznię w pogotowiu. gdy upewnił się że ni ma zielonych za przykładem tygrysicy również umył sobie nogi i skarpetki po czym spojrzał na przyjaciół a właściwie na hobbita który znał drogę do krypty.
Matiddd - 2008-08-24, 16:05

Nie będę mógł wskazać dokładnego kierunku (dostaliśmy mapę, ale my jako gracze nie wiedzieliśmy jak idziemy :D ) ale jako, że miałem w ręku przez długi czas mapę (mag nam dał, gdyby co, link: http://endofdays.laa.pl/v...er=asc&start=0) do skarbu powinienem znać drogę

- Hej! Zostawiasz nas tak bez niczego, żadnej mapy czy pomocy? - powiedział hobbit do przewodnika. Ten jednak zdążył się ulotnić.
- Psia krew, tak to jest z tymi ludźmi. - powiedział.
Hobbit też umył nogi. Choć nigdy nie przesadzał szczególnie z higieną, mył się czasami, by nie śmierdzieć.
- Muszę sobie przypomnieć drogę....po potrwa chwilkę - po czym dokładnie się rozejrzał, próbując coś sobie przypomnieć. Poznał trochę ten teren, i po chwili namyślania się stwierdził:
- Myślę, że powinniśmy iść w tamtym kierunku. - pokazał hobbit* i ruszył w drogę.

* - opisałem już problem wyżej :P

Tulkas - 2008-08-24, 16:35

Tulkas niechętnie poprawił sobie tarczę i ruszył za hobbitem cały czas obserwując okolicę w razie gdyby któryś z zielonych wybrał się na mały patrol.
Faust272 - 2008-08-25, 17:15

- Hej tam gdzie wy lecicie? - potem inżynier wyjął mapę i wskazał palcem inny kierunek mówiąc z uśmiechem - To w tą stronę.

Ujście kanałów znajdował się w innym miejscu niż kiedy przedtem zaczynał hobbit.

W oczy podróżnikom rzuciło się przede wszystkim niebo. Mimo, że w pobliżu nie było śladów orków, to niebo było zasnute czarnym dymem, było takie jak w Telding. Wszędzie panował półmrok, mimo że formalnie było południe.

- Dobra, ruszamy! - powiedział inżynier i grupa podążyła za nim.

Krajobrazy były nietknięte wojną, tylko niebo i rzeka - brudna, pełna jakiś olejów i posoki przypominały o niedawnych wydarzeniach.

***

Kilkugodzinna wędrówka doprowadziła podróżników do celu. Mapa teraz była bezużyteczna, gdyż nie było naniesionych na nią żadnych korytarzy.

Celem okazywał się jaskinia znajdująca się na środku polany. Wyglądała jak olbrzymi kawał skały, w którym ktoś wywiercił wejście do podziemi. Wejście było zawalone olbrzymim głazem blokując wejście do jaskini. Niepewność przeszła przez głowy uczestników wyprawy, lecz inżynier zachowywał spokój.

Wyciągnął on ze swojego plecaka coś, co wyglądało jak niewielka czarna skrzynka. Położył ją przy głazie i wyciągnąwszy wcześniej wiertło nawiercił parę otworów, a potem kilofem wybił niewielkie wgłębienie. Do skrzynki przyczepione były haki, które umieścił w otworach, a samą skrzynkę wsadził do wykutego wgłębienia. Następnie wyciągnął zwinięty lont i przyczepiwszy go do skrzynki rozwinął go oddalając się od głazu na odległość 15 metrów.

- Dobra wszyscy. Cofnąć się, będzie mały huk.

Wszyscy wykonali polecenie a inżynier podpalił lont. Niewielka iskra szła wzdłuż lontu i zbliżała się do skrzynki. Gdy do niej dotarła rozległa się potężna eksplozja. Kawałki skał latały w powietrzu i raniły wszystkich wokół. Kilogramy kurzu i gruzu zaścieliło teraz wszystko i wszystkich na polanie. Przed podróżnikami pokazało się wejście do jaskini, a w nim schody prowadzące w dół.

Wszyscy zapaliły po jednej pochodni i zeszli w dół schodów. Korytarz był zbudowany z dużych bloków skalnych. Widoczność była w miarę dobra. Nie przeszkadzały żadne zielone opary.

Podróżnicy zeszli w dół. Ich oczom ukazały się ogromne, stalowe drzwi, na których była zawieszona gruba na centymetr i o średnicy 2 metrów kolista płyta z czarnej stali. Na jej środku była wtopiona jakby czaszka z otwartą żuchwą. Rzeźba miała metr wysokości. Same drzwi miały 3 metry wysokości.

Całe pomieszczenie było kolistego kształtu o średnicy 5 metrów. Oświetlały je pochodnie, w których jarzył się zielony płomień. Od odkrytej groty odchodziły 4 dodatkowe wyjścia. 2 z nich znajdowały się przy schodach, z których przyszliście i prowadziły w dół. Oświetlały je takie same, zielone płomienie w pochodniach. Pozostałe dwa znajdowały się przy drzwiach i prowadziły w górę, oświetlały je pochodnie z czerwonym ogniem. W bocznych ścianach oprócz wyżej wymienionych korytarzy znajdowały się między nimi zwykłe, drewniane drzwi. Po jednym na każdą boczną ścianę, razem 2.

Na podłodze została wyrzeźbiona czteroramienna gwiazda na tle półksiężyca. na czubkach ramion gwiazdy zostały wyryte szczeliny w kolistym kształcie.

Z korytarzy prowadzących do góry wydobywał się okropny smród stęchlizny i zgnilizny.

Matiddd - 2008-08-25, 18:05

- Chyba pamiętam to pomieszczenie - powiedział nagle hobbit.
- Wtedy bodajże poszedłem w górę.....nie pamiętam jednak dokładnie, w który korytarz. Tak czy siak tam znajdowały się groby, skąd powyłaziły szkielety. Wolałbym teraz sprawdzić dolne korytarze - stwierdził hobbit.

Chomik_Zaglady - 2008-08-25, 18:55

- Lepiej jednak zabezpieczyć tyły. Nie chcemy chyba zostać zaatakowanym z tyłu. - Odparł Elf
Matiddd - 2008-08-25, 18:58

- Cóż więc proponujesz? Rozdzielać tu się nie warto, jednego szkieletu we dwójkę nie mogliśmy po konać, a co będzie, jak wylezie ich więcej. Dlatego radzę iść kupą, szybko znaleźć tą rąsię i zwiewać. Z tego co pamiętam, tu nie ma aż takich skomplikowanych labiryntów, przynajmniej nie na górze. Co do zajścia od tyłu - i tak nie wiele zrobimy, gdyż nawet teraz mogą wyleźć ze wszystkich stron. Nie wiemy, skąd one będą nadchodzić, dlatego jedynie, co możemy zrobić to pilnowanie się.
Tygrysica - 2008-08-26, 18:02

- Ruszajmy zatem - mruknęła Tygrysica. Za dużo słów, za mało czynów... I od kiedy to szkielety atakują ludzi? Po co budować takie labirynty? Tyle zbędnych pytań... I żadnej niezbędnej odpowiedzi.
Matiddd - 2008-08-26, 18:41

- W takim razie jeśli nikt nie zgłasza propozycji, skręćmy w lewy korytarz prowadzący w dół - mruknął hobbit, po czym ruszył pierwszy, patrząc, czy reszta za nim podąża.
Tygrysica - 2008-08-26, 18:44

Nie mając wszak nic innego do roboty, wojowniczka ruszyła żwawo za niziołkiem.
Tulkas - 2008-08-26, 19:12

Tulkas trzymając zapaloną pochodnię ruszył za hobbitem.
Faust272 - 2008-08-27, 12:01

Schodziliście w dół spiralnymi schodami. Pochodnia oświetlała ściany. Były one zbudowane z białej cegły. Co jakiś czas w ścianach znajdowały się półkuliste wgłębienia, w których znajdowały się zgaszone pochodnie.

Znaleźliście się w pomieszczeniu o szerokości 5 metrów na 15. Końca sali nie można było dojrzeć, ponieważ było zasypane gruzami, jednak jakieś promienie światłą prześwitywały z pomiędzy odłamków. Pomieszczenie było murowane i było kompletnie zdewastowane. Marmurowe tablice i płaskorzeźby, które kiedyś prawdopodobnie zdobił ściany, teraz były potłuczone na pył. Całe pomieszczenie kiedyś zapewne wyglądało na grobowiec. Pod ścianami kiedyś stały sarkofagi. Teraz w zasięgu wzroku znajdowały się ogromne kupy gruzu i odłamków. Nad wejściem do środka wisiała kiedyś na łańcuchach ciężka, marmurowa płyta. teraz płyta leżała przed wejściem cała potłuczona. Tylko łańcuchy były jeszcze w miarę jednym kawałku. Było strasznie duszno a każdy krok wzbudzał tumany kurzu utrudniając oddychanie.

Kiedyś był tutaj ładny grobowiec. Przyszedł Matiddd i widzicie co zostało.

Matiddd - 2008-08-27, 12:06

- To te pomieszczenie.... - powiedział hobbit i szybko podbiegł do grobów, by sprawdzić, czy nie ma w nich żadnych szkieletów. Nie, przecież wtedy wszystkie wyszły, tylko jeden był w takim stanie, że mógł się poruszać. Hobbit powiedział do reszty:
- Tu kiedyś leżał paluch tego maga. Widzicie, co potrafią zrobić te szkielety. Jeden z nich uderzeniem młota rozwalił płytę. - i tu pokazał na potłuczony marmur.
- Zawracajmy, tu już nic nie ma - stwierdził hobbit, po czym ruszył w górę po schodach.

Tygrysica - 2008-08-27, 12:14

Cóż, kiedy tak... Nie będę żałowała opuszczenia tego gruzowiska.

Przed ruszeniem za hobbitem, Tygrysica pobieżnie przyjrzała się sali. Niby dawno opuszczona... a jednak nigdy nic nie wiadomo.

Poza tym, jeśli ruszyli rzekomo w inną stronę, a doszli wprost przeciwnie - tam, gdzie nie chcieli... to raczej nie przez przypadek. Chyba, że przewodnik nie zna tej budowli tak dobrze, jak sugerował wcześniej...

Matiddd - 2008-08-27, 12:20

Nagle hobbit, gdy już był na trzecim stopniu schodów, zaczął dalej:
-Tych szkieletów nie da się pokonać. Gdy mają dostęp do zielonego gazu są niepokonane i składają się po każdym ciosie. Jedyny sposób, to pozbawić ich dostępu do gazu. Inaczej marny nasz los. - stwierdził hobbit.
- Nie byłem tu tak długo, że już dokładnie nie pamiętam drogi - stwierdził hobbit. Było to kłamstwo. Coś mu tu nie pasowało. Jednak nie chciał niepokoić towarzyszy.

Chciałbym tylko przypomnieć, że aktualnie w jaskini nie ma ani odrobiny zielonego gazu.

Faust272 - 2008-08-27, 12:33

Pomieszczenie było zrujnowane. Tylko niewielkie refleksy świetlne wydobywały się z pośród gruzu znajdującego się na końcu sali. Graby były puste, po szkieletach zostały tylko nieliczne szczątki. Pamiątkowe tablice i nagrobki były porozrzucane po całej komnacie. Gdzieniegdzie leżały opiłki metalu, prawdopodobnie odłamały się od młota. Poruszają niektóre kamienie uwalnialiście niewielkie obłoczki zielonego gazu, które były uwięzione pod gruzem. Był on bezzapachowy i nieszkodliwi i szybko rozpływał się w powietrzu nie pozostawiając śladu.
Matiddd - 2008-08-27, 12:44

Hobbit wrócił na górę, do poprzedniego pomieszczenia. Chwilę myślał, po czym stwierdził:
- Przypomniało mi się już wszystko. Byliśmy w dwóch pomieszczeniach. Na początek poszliśmy w górę, prawymi schodami, i znaleźliśmy tam salę tortur. Okropny widok, i właściwie nic nie było tam wartego uwagi. Proponuje teraz iść w dół w prawo - stwierdził hobbit, po czym nie czekając na odpowiedź ruszył.

Tulkas - 2008-08-27, 13:02

Tulkas którego błąkanie się po labiryncie korytarzy troszkę zdenerwowało bez słowa ruszył za hobbitem.
Faust272 - 2008-08-27, 19:35

Podróżnicy zeszli do kolejnego pomieszczenia. Schodząc spiralnymi schodami stanęli tuż przed wejściem i zapuścili żurawia do środka.

Znaleźli się przed pomieszczeniem o szerokości 5 metrów na 10. Końca sali nie można było dojrzeć w ciemnościach. Pomieszczenie było murowane, gdzieniegdzie przyozdobione marmurowymi tablicami i płaskorzeźbami. Wyglądało to na grobowiec. Pod ścianami stały sarkofagi. W zasięgu wzroku znajdowało się 6 grobów, 3 po jednej i 3 po drugiej, wszystkie przy ścianach. Nad wejściem do środka wisiała na łańcuchach ciężka, marmurowa płyta. Powietrze w pomieszczeniu było duszne od kurzu i pleśni. Coś świeciło się na końcu pomieszczenia...

Tygrysica - 2008-08-27, 19:41

Jakby ktoś wyremontował tamtą salę... - przemknęło przez głowę wojowniczki. - Znowu puste pomieszczenie i znowu nic nie wiadomo. Nie będziemy przecież czaić się pod drzwiami.

Tygrysica zdecydowanie wkroczyła do pomieszczenia, nie zbliżając się jednak zanadto do niezidentyfikowanego źródła światła. Kto wie, czy to nie jakieś dziwne sztuczki... Starała się jednak wypatrzyć, co emanuje blaskiem.

Tulkas - 2008-08-27, 19:46

Tulkas pewnie wszedł do pomieszczenia trzymając w pogotowiu włócznię i tarczę.
- Gdzie jest to coś co się tak świeci? - przemknęło przez myśli Tulkas który również zaczął wypatrywać tego czegoś świecącego. Powoli zaczął iść przed siebie patrząc uważnie pod nogi.

Matiddd - 2008-08-27, 20:19

Hobbit, widząc marmurową płytę, zrobił się bledszy. To samo było dawniej, gdy szukali palucha. Widząc, że wojowniczka już przekroczyła próg, przeżegnał się i szybko stanął koło niej.
- Teraz tylko czekać, aż marmurowa płyta opadnie i szkielety zaczną wychodzić - stwierdził cicho hobbit, i przełknął ślinę.

Tygrysica - 2008-08-27, 20:24

- Mówiłaś, że trzeba jakiegoś zielonego gazu, a tu nic nie ma - odparła Tygrysica.
Chomik_Zaglady - 2008-08-27, 20:29

Elf rozejrzał się po pomieszczeniu ( NIE, NIE TYLKO W PŁASZCZYŹNIE POZIOMEJ ) po czym ruszył za Tulkasem z wyciągniętymi szponami.
Matiddd - 2008-08-27, 21:58

- Gaz był, gdy tu byłem ostatni raz. Coś mi jednak się zdaje, że za niedługa natkniemy się na niego - mruknął hobbit, idąc coraz dalej przy wojowniczce i oglądając pomieszczenie.
Faust272 - 2008-08-27, 22:07

Podróżnicy weszli do środka. Pierwsze co rzuciło się w oczy to dodatkowe boczne wejście odchodzące na 15 metrze długości tej komnaty. Przy tej odnodze stały dwie nieruchome figury odziane w zgniło zielone zbroje i dzierżące jadowicie żółte miecze.

Gdy wszyscy poszukiwacze przygód znaleźli się wewnątrz łańcuchy zabrzęczały i marmurowa płyta wisząca nad wejściem opadła na ziemie blokując jedyne źródło ucieczki. płyta idealnie wpasowała się w ukryte w podłodze wgłębienie blokując tym samym samą siebie od przewrócenia się.

Sarkofagi zadrżały. Pokrywy powoli odsunęły się z grobów, a z nich wyszło 6 szkieletów, po jednym na każdy sarkofag. Były to zwykłe szkielety. Każdy z nich dzierżył zwykłą zardzewiałą broń. 2 miały topory, 2 długie miecze, 1 korbacz a jeden sejmitar. Wszystkie były zardzewiałe.

Matiddd - 2008-08-27, 22:12

- Mówiłem - stwierdził hobbit, gdy szkilety zaczeły wyłazić. Chwycił szybko za kuszę, podbiegł do najbliższego sarkofagu, dopóki szkielet w całości nie wyszedł i walił jak głupi potwora kuszą (ręcznie). Jeśli szkielet trzyma dłoń na ściance sarkofagu, hobbit przyciśnie ją butem, by nie wymachiwał mieczem.
Tulkas - 2008-08-27, 22:45

- mówiłeś - powiedział leciutko zielony Tulkas- ale miałem cichą nadzieję że kłamiesz...
- no dobra mamy przesrane - pomyślał Tulkas i po raz kolejny zauważył że w chwilach niebezpieczeństwa myśli przelatują przez głowę w błyskawiczny sposób - nie kurczę ja tak anonimowe zginąć nie chcę! - i nagle poczuł jak znów rozpiera go gniew. Spojrzał z nienawiścią na pierwszy szkielet i z przykrością zauważył że pod wpływem jego spojrzenia które wyrażały bardzo "przyjazne" uczucia nie rozpadł się zrezygnował z pojedynku na spojrzenia i rzucił się na pierwszy z szkieletów który dzierżył topór. Biegnąc zasłonił tarczą cios topora i z całej siły uderzył tarczą szkielet mając nadzieję że się rozsypię albo chociaż przewróci. Gdy się przewróci zaczyna rąbać mieczem zaczynając od ręki która dzierżyła topór. Cały czas przytrzymując kościotrupa nogami uniemożliwiając mu wstanie. W razie gdyby poczuł że szkielet stracił rękę z toporem obiema nogami odbija się od podłogi i skacząc na niego stara się zmiarzdzyć czaszkę albo chociaż żeberka.

Tygrysica - 2008-08-28, 16:29

Jakim prawem to się trzyma kupy? zdążyło tylko przelecieć przez głowę Tygrysicy, potem wypełniła ją już tylko walka. Zbeształa się w duchu za zapomnienie o oczyszczeniu się z negatywnej energii, cóż jednak począć?

Wybrała na cel szkielet, oddalony na oko przynajmniej o trzy metry, aby wykorzystać przewagę rozbiegu swoim ulubionym ruchem. Będąc już na wyciągnięcie ręki od przeciwnika, wybiła się mocno z lewej nogi, prawą golenią i wierzchem stopy starając się strącić czaszkę. Niezależnie od wyniku tej akcji, lądując na lewej nodze wykorzystała jeszcze nabyty w biegu impet, aby uderzyć, znów prawą nogą, nieco powyżej stóp przeciwnika, bardziej starając się go przewrócić, niż uszkodzić.

Faust272 - 2008-08-28, 16:31

Matiddd

Kusza uderzała o kości szkieletu, ale nie czyniła większej szkody. Nieumarły nie mógł zignorować niziołka i zamachnął się toporem. Na szczęście Borgas była na tyle szybki i zwinny, że nic mu się nie stało.

Tulkas

Topór szkieletu uderzył w tarczę, a potem obydwaj walczący zderzyli się ze sobą. Szkielet odbił się od tarczy, ale nie przewrócił się i stanął pod ścianą. Topór nieumarłego jeszcze raz uderzył w Tulkasa, ale cios zatrzymał się na tarczy.

Tygrysica

Szkielet z mieczem przyjął uderzenie na czaszkę nie robiąc sobie nic z tego. Drugi cios podciął nieumarłemu kostki. Szkielet upadł na podłogę.

Tygrysica - 2008-08-28, 16:37

Bez zbędnych emocji, które potrafią tylko zaślepić, acz również bez zgubnego braku pośpiechu, wojowniczka przydepnęła swego wroga lewą nogą na wysokości kręgów lędźwiowych, zaś prawą, samą podeszwą, tł€c, gdzie się dało, celując w szczególnie czułe miejsca, jak kręgi szyjne, tył czaszki czy stawy przytrzymujące ramiona.
Matiddd - 2008-08-28, 16:47

Hobbit, który odbiegł od szkieletu, z krótym przed chwilą walczył, krzyknął do towarzyszy:
-One nic nie robią sobie z naszych ciosów. Jedyny sposób, to pozbawić ich energii, nie wiem jednak, jak. idę wgłąb, a wy spróbujcie zmusić jednego do rozbicia tego bloku, może to coś da. - powiedział hobbit w biegu. Szybko biegł wgłąb korytarza, szukając sposobu na pokonanie szkieletów.

Tulkas - 2008-08-28, 18:43

- a to uparty gnój - pomyślał Tulkas - zamiast leżeć posłusznie w ziemi to lata i łapami macha i atakuje ŻYWYCH ludzi!
I wyciągnął miecz po czym zaszarżował ponownie uderzając szczątki tarczą chcąc zmusić go do cofnięcia się po czym szybko zadał cios mieczem by po paru setnych sekundy znów skryć się za tarczą.

Chomik_Zaglady - 2008-08-29, 11:20

Elf chciał sprowokować jednego ze szkieletów do uderzenia w pobliską ścianę, by uchylić się i poczęstować nieumarłego szybkim kopniakiem, bądź ciosem szponów.
Faust272 - 2008-08-29, 12:08

Tygrysica

Tłuczony przez wojowniczkę szkielet podniósł zaciśnięty miecz i przeorał nim nogę Tygrysicy, tą, która przytrzymywała szkielet.

Matiddd

Hobbit podbiegł do końca korytarza. Przy piętnastym metrze w bocznej ścianie znajdował się okrągły kamienny blok, a obok niego dźwignia. Charakterystyczne rysy i wyżłobienia na podłodze informowały, że można ten kamień przesunąć. Obok tego kamienia na ścianie znajdował się dźwignia. Przy ścianie obok kamienia stały też dwie figury zakute w płytowe zbroje barwy zgniło zielonej i dzierżące jadowicie żółte miecze.

Szkielet stracił zainteresowanie hobbitem i zajął się Tulkasem, jednak kolejny, wychodzący z najdalszego sarkofagu, zbliżał się do Borgasa.

Tulkas

Tulkas uderzył mieczem w szkielet. Miecz wbił się w kręgosłup, a Tulkas próbując go wyciągnąć podważył kręgi nieumarłego doprowadzając jego kręgosłup do zniszczenia.

+ 50 EXP

Tulkas nie cieszył się długo tym zwycięstwem. Kolejny szkielet zaatakował go w plecy raniąc boleśnie.

Zadano Ci jedną ranę


Chomik

Bezmózga kreatura łatwo dała się sprowokować do uderzenia w kamienną płytę blokującą wyjście, jednak najwyraźniej ten szkielet był za słaby, gdyż jego broń uderzyła w skałę krzesząc trochę iskier, ale nic poza tym.

Aiw wbił w korpus swoje pazury krusząc trochę kręgosłup i nadłamując żebra. Szkielet tymczasem był w połowie drogi do zadania ciosu. Aiw nie zdołał się uchylić.

Zadano Ci jedną ranę

Matiddd - 2008-08-29, 12:15

Hobbit domyślił się, że dźwignie uruchamia mechanizm, który spycha blok. Miał nadzieję, że to może zmiażdżyć szkielety. Stanął za blokiem przy dźwigni, wołając do towarzyszy:
-Hej! Szybko tutaj, tym możemy rozwalić te trupiaki! Biegiem tutaj, bo nie wiem, czy jak tego nie puszczę, to Was tam nie zamknę! Jazda! - krzyknął, po czym wycelował z kuszy w wychodzącego trupa i wystrzelił. Gdyby szkielet podszedł bliżej, hobbit będzie starał się blokować kuszą ciosy (nie powinien jej pociąć) i zasadzać kopniaki szkieletowi po nogach.

Tulkas - 2008-08-29, 12:44

Tulkas momentalnie odwrócił się w stronę nowego przeciwnika po czym zadał szybki cios w kręgosłup, wyszarpał broń i nie zwarzając na wyniki nadal zasłaniając się tarczą zaczął wycofywać się do hobbita krzycząc:
- one tylko z wredności jeszcze żyją i latają!

Chomik_Zaglady - 2008-08-29, 18:04

Aiw wymierzył kopniaka w kolano by przewrócić szkielet po czym podbiegł do Borgasa.
Elf jest cały czas przygotowany na ewentualny kontratak. Ma zamiar szybko kopnąć a potem odskoczyć od oponenta.

Jeśli kopniak się powiedzie, elf spróbuje przed wycofaniem się nadepnąć i zmieżdzyć nogę szkieletu w kolanie.

Tygrysica - 2008-08-31, 20:18

Druga walka, druga rana w to samo miejsce ;D

Pierwszy cios był odruchowy, zamierzony na złamanie dzierżącej broń ręki. Kiedy jednak noga, na której stała, przestała dawać jej oparcie, Tygrysica lewą ręką sięgnęła po przewieszony przez plecy kij, zaś prawą wystawiła przed siebie, aby chronić głowę przy upadku. Dobywszy kija, opierając się na nim i na wciąż sprawnej, prawej nodze, wstała i zdzieliła kijem swego przeciwnika (który nie powinien był wstać tak szybko jak ona), po czym zaczęła kuśtykać w stronę hobbita, podpierając się kijem, gotowa w każdej chwili zdzielić nim dowolnego przeciwnika, stając w głównej pozycji stylu Żurawia.

Tygrys nie wycofuje się z walki - przebiegły jej przez głowę słowa Mistrza - chyba, że jest ranny, a przeciwnicy mają przewagę. Jest nieustępliwy, ale nie jest głupi...

Dzięki, że czekaliście ;)

Faust272 - 2008-09-02, 09:36

Matiddd

Pocisk przeleciał między żebrami szkieletu nie czyniąc mu krzywdy. Po sekundzie dało się słyszeć głośny brzęk uderzanego bełtu i kamienną ścianę.

Szkielet podszedł do niziołka i zamachnął się toporem wyprowadzając z dół ukośne cięcie celując w korpus. Hobbit znajdował się przy ścianie, więc nie miał miejsca na ucieczkę. Silny cios w bok pogruchotał ciało hobbita. Na szczęście dzięki kolczudze ostrze topora zostało częściowo spowolnione, a impet rozłożony.

Zadano Ci ranę

Tulkas

Tulkas uderzył mieczem, który poharatał kilka par żeber, jednak szkielet nadal chciał walczyć.

Wycofując się w stronę hobbita czuł mocne uderzenia odbijające się od jego tarczy. Ręka coraz bardziej go bolała od trzymania wciąż okładanej tarczy.

Chomik

Coś chrupnęło i szkielet miał już złamany staw kolanowy. Potwór upadł na ziemie rozpadając się na kawałki.

+ 50 EXP


Tygrysica

Wojowniczka uderzyła kijem szkielet. Broń uderzył w bok czaszki sprawiając, że spadała z kręgosłupa.

+ 50 EXP

Tygrysica mogła teraz w miarę bezpiecznie podejść do hobbita.



Zostały 3 szkielety.

Chomik_Zaglady - 2008-09-02, 14:32

Elf widząc zaistniałą sytuację podbiegł do szkieletu atakującego Borgasa. Chwycił go za wolną rękę i przeciągnął ją przed szyją szkieletu, ( tak jakbym chciał udusić go jego własną ręką ) a drugą ręką chwycił łapę w której przeciwnik trzymał broń. Aiw miał zamiar zerwać szkieletowi czaszkę lub złamać rękę by go ewentualnie potem dobić próbą złamania kręgosłupa przeciwnika na kolanie.

Wojownik jednak starał się obserwować kątem oka sytuację wokół niego by nie dać się zaskoczyć innemu przeciwnikowi...

Tulkas - 2008-09-02, 15:14

- bezczelność jest coraz większa! - znów pomyślał Tulkas - żeby jeszcze zabić się nie dało!
I amortyzując kolejny cios tarczą momentalnie kucnął i przejechał mieczem po nogach szkieletu.

Tygrysica - 2008-09-02, 16:24

Załóżmy, że jestem we właściwym miejscu, we właściwym czasie ;)

Dostrzegłszy obok siebie zaciekłą walkę Tulkasa oraz wyczuwszy odpowiednią okazję, Tygrysica skróciła chwyt, tak aby trzymać kij mniej więcej na jednej trzeciej jego długości, stanęła na prawej nodze, lewą opuszczając prawie do ziemi, aby pomóc sobie w zachowaniu równowagi, po czym, wyczuwając moment, gdy wojownik pochylił się, dłuższą częścią swej broni uderzyła w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą był tył jego głowy, w efekcie ładując cios w "twarz" szkieletu.

Była przygotowana na to, że impet uderzenia połączony z niestabilnością jej pozy (A mogłam się bardziej przykładać do stylu żurawia!) doprowadzi ją do upadku, więc zaraz po tym, jak broń dosięgła celu, odrzuciła głowę i ręce do tyłu, aby utrzymać pion, jednocześnie szykując się do ponownego podparcia się kijem.

Matiddd - 2008-09-02, 16:34

Hobbit, mimo silnego uderzenia, stał na miejscu. Gdy szkielet został odciągnięty, krzyknął do reszty:
-Szybko, przechodźcie, i trzymajcie szkielety na dystans tak, by stały w tym zagłębieniu! Zmiażdżę je! - powiedzial. Gdy już wszyscy byli bezpieczni (za wgłębieniem), a parę szkieletów znajdowało się w zagłębieniu, hobbit pociągnął za dźwignię.

Faust272 - 2008-09-02, 19:14

Chomik

Aiw chwycił za jedną rękę szkielet i stanął za nim próbując go udusić. Jednak kościej błyskawicznie odchylił swoją czaszkę i uderzył nią głowę Aiwa. Tego elf się nie spodziewał i odruchowo rozluźnił uchwyt wycofując się.

Tymczasem inny szkielet wykorzystał oszołomienie wojownika i uderzył go swoim mieczem po plecach. Łuski zbroi Aiwa zagrzechotały złowieszczo. Tylko dzięki zbroi cios nie stał się śmiertelny.

Zadano Ci ranę.


Tulkas i Tygrysica

Tygrysica wyprowadziła uderzenie kijem w stronę szkieletu, niestety w tym samym czasie Tulkas podciął nieumarłemu nogi co spowodowało, że i wojowniczka, i szkielet upadły razem na posadzkę. Jedyną różnicą było, że szkielet już był martwy.

Tygrysica + 10 EXP
Tulkas + 10 EXP



Matiddd

Gdy hobbit pociągnął dźwignię, coś zgrzytnęło i okrągły blok kamienny przesunął się wzdłuż ściany ukazując oświetlony światłem zielonych pochodni korytarz prowadzący w dół. Na końcu można było dojrzeć wejście do jakieś komnaty.

Blok przesunął się metr wzdłuż ściany nie czyniąc krzywdy nikomu. Jedna ze zbrój stałą kilka milimetrów przed miejsce, gdzie wtoczył się blok.

Zostały 2 szkielety walczące z Chomikiem.

Tulkas - 2008-09-02, 19:58

Tulkas szukając nowych żywych/martwych szkieletorów zauważył szkielety sztuk dwie które walczyły z chomikiem, bez namysłu krzyknął:
- AKUMA-MATATA - i z rykiem rzucił się na szkielet zadając potężny cios w kręgosłup[ zachodzi go od tyłu - zero skojarzeń] w razie gdyby ten cep byłby na tyle wredny by od razu nie skonać to rozpoczyna walkę z nim, jeżeli została mu resztka przyzwoitości i umarł na dobre rzuca się ma drugiego tym samym sposobem.

Matiddd - 2008-09-02, 20:27

Hobbit, widząc walkę, odsunął się na bezpieczną odległość. Wiedział, że towarzysze sobie poradzą. Nie pchał się więc niepotrzebnie po nogi.
Tygrysica - 2008-09-02, 20:33

Na rany Wielkiego Tygrysa! Jak mogłam się spóźnić?

Powstrzymując się od negatywnych emocji, Tygrysica dźwignęła się z podłogi, ponownie używając do tego celu swego ulubionego kija. Następnie ruszyła ku przejściu, odsłoniętemu przez niziołka.

Czując, w jakim jest stanie i widząc, jak dobrze radzą sobie jej towarzysze, nie rzucała się do walki. Zamiast tego przyjrzała się bliżej figurze w zielonej zbroi, a zwłaszcza żółtemu mieczowi. Mistrz opowiadał jej kiedyś o Mieczu Bohaterów, na którym widniały zielono-żółte symbole... Natychmiast przypomniała jej się ta opowieść, gdy zobaczyła zielony refleks na ostrzu.

Faust272 - 2008-09-03, 14:09

Tulkas

Silny cios w kręgosłup spowodował, że martwiak zachybotał się złowieszczo. Jednakże mimo szczerych intencji Tulkasa, szkielet nadal "żył". Odwrócił się i przywalił swoim toporem. Na szczęście dzięki zbroi, wszystko skończyło się na głuchym uderzeniu i na odczuciu tępego bólu w klatce piersiowej.

Matiddd

Hobbit odchodząc na bok przerzucił wzrok na komnatę. Zdawało mu się że widzi złoty refleks w jednym z sarkofagów.

Powiedzmy że sarkofagi są ponumerowane od 1 do 6, a Ty widziałeś błysk w szóstym, ostatnim grobie.

Tygrysica

Zbroja była koloru zielonego, takiego intensywnego, jadowitego zielonego. Byłą to zbroja płytowa ozdobiona kolcami, małymi blaszkami i łuskami. Wyglądała trochę strasznie i oglądając nią wojowniczka poczuła, jakby ktoś patrzył na nią. Wszelkie szczeliny były zakryte. Jedynym otworem był otwór na twarz w hełmie znajdującym się na samym szczycie ponad dwumetrowej zbroi.

Zbroja trzymała złożone ręce na rękojeści miecza, który był postawiony pionowo ostrzem do dołu i sięgał figurze do pasa. Cały miecz był żółty. Nie był złoty, tylko żółty jak czysta siarka i miał nieskazitelny połysk. Nie miał żadnych kolorów poza to, ani runów, miał jednolita barwę.

Obydwie zbroje błyszczały jakby były świeże. Nie był to nieskazitelny lustrzany połysk, ale blask tych figur był zastanawiający.


Chomik

To nie ma znaczenia czy go dusiłeś czy nie. Na trafienie Ciebie wyrzuciłem 6, więc tak czy siak byś dostał. A tyk przynajmniej mogłem ubarwić uderzenie tym, że dostałeś od szkieletu w banię.

Nieumarły wyzwolił się z uścisku i stanął naprzeciwko Aiwa trzymając w ręku miecz. Po czaszce szkieletu spływała strużka krwi.

Tulkas - 2008-09-03, 15:10

Tulkas przynajmniej odciągnął od Chomika szkielet. Od razu cofnął się zasłaniając tarczą a gdy nadarzyła się okazja na pewny cios uderzył.
Matiddd - 2008-09-03, 15:50

Hobbit, widząc pewien błysk przy ostatnim sarkofagu, szybko tam pobiegł. Następnie dokładnie zbadał, skąd pochodzi to światło.
Tygrysica - 2008-09-03, 17:15

Kto mógłby założyć takie olbrzymie żelastwo?

Nie mogąc zajrzeć w "twarz" figury, a czując coś dziwnego w związku z nią, wojowniczka uniosła nieco swój kij i "dźgnęła" tam, gdzie powinna się znajdować. Chodziło jej jednak o to, aby zdjąć hełm z góry.

Faust272 - 2008-09-04, 18:28

Tulkas

Obydwa szkielety zainteresowały się Tulkasem. Stał on najbliżej nich. Tulkas bronił się przed atakami jednego, jednak drugi szkielet wykorzystał sytuację i zaatakował Tulkasa zachodząc go od tyłu.

Zadano Ci ranę. Aktualnie Twoje życie wynosi 3/5.

Na szczęście Tulkas pomimo rozproszenia zdążył uderzył szkielet znajdujący się przed nim w korpus. Tym samym pozbawił go całkowicie "życia".

+25 EXP
Został jeszcze jeden szkielet


Matiddd

Okazało się, że w 6 sarkofagu pochowano kogoś bogatego. Hobbit znalazł 53 sztuki złota. Dodatkowo w środku była tez jakaś torba, w której hobbit mógł zmieścić całe swoje złoto. Torbę można było elegancko zasznurować dzięki rzędowi rzemieni tak, że żadna moneta nie mogla wypaść.

Tygrysica

Wojowniczka wpakowała kij w miejsce, gdzie powinna być twarz. Nic w hełmie nie było, kij uderzył w blachę na tylnej części hełmu. Co jeszcze dziwnego, nie dało się ściągnąć tego hełmu, tak jakby był zescalony z całością. Całą zbroja nawet nie drgnęła, jakby była z kamienia.

Tygrysica - 2008-09-04, 18:35

- A żeby cię korozja... - mruknęła kobieta, tym razem bezlitośnie waląc kijem w skroń hełmu, choć zaczynała wyczuwać, że coś w tym wszystkim jest nie tak...
Tulkas - 2008-09-04, 18:37

Tulkas momentalnie przesunął się tarczą w kierunku ostatniego szkieletu i broniąc koleiny cios szkiletu zasłaniając się tarczą wyprowadził cios mieczem. gdy się nie uda to próbuje uderzyć szkielet tarczą i wtedy zaatakować. Jeżeli zatłukę szkielet to Tulkas podchodzi do pierwszego sarkofagu i otwiera go mrucząc:
- jak te szkielety chciały mnie zabić to należy mi się odszkodowanie za straty moralne - na starość mogę mieć nerwicę od tych ciągłych ZAMACHÓW na moje życie - powiedział uśmiechając się.

Faust272 - 2008-09-04, 18:44

Tygrysica

Hełm brzęczał jak metal, lecz ani drgnął.


Tulkas

Szkielecik padł.

W sarkofagu pełno było rozkładającego się ciała. Ale była jedna rzecz, która byłą w miarę cała. Był to zawinięty w rulon i zapieczętowany kawał pergaminu.

Tulkas - 2008-09-04, 18:49

czyli szkielecik zatłukłem?

Tulkas widząc zbroję i czując się w tym miejscu dość nieswojo postanowił nie otwierać pieczęci w tym miejscu i schował go po czym zasunął sarkofag i przeszedł do przeszukiwania drugiego.

Tygrysica - 2008-09-04, 18:59

Pewnie jak zwykle przyczepiłam się nieistotnego szczegółu, ale co tam ;D

Potraktowała to jak wyzwanie. Zresztą, gdzie indziej nie miała co robić... Spróbowała zabrać miecz figurze, odstawiając kij pod ścianę. Jeśli to nie wyjdzie, użyje kija jak dźwigni, opierającej się na zbroi, a podważającej miecz, uważając jednak aby nie uszkodzić swej broni.

Chomik_Zaglady - 2008-09-04, 19:02

Aiw zabrał się za przeszukiwanie sarkofagu, tego obok przeszukiwanego aktualnie przez Tulkasa.
Faust272 - 2008-09-04, 19:02

Tygrysica

Broń była jakimś sposobem przytwierdzona do zbroi. Gdy kij niebezpiecznie trzasnął, wojowniczka dała sobie spokój z wydobyciem miecza.

Ominąłem pozostałych aby poczekać aż sarkofagi zaczną przeszukiwać Chomik, tygrysica i Matiddd.

1 i 6 są przeszukane. Proszę podawać numery sarkofagów.

Tulkas - 2008-09-04, 19:04

taki totolotek :-P dobrze ja biorę 3
Tygrysica - 2008-09-04, 19:07

Westchnęła i odwróciła się od zbroi. Nie, to nie...

Widząc, co robią pozostali, postanowiła im pomóc, przeszukując sarkofag, który, nie wiedząc czemu, nazwała piątym... Dziwne.

Chomik_Zaglady - 2008-09-04, 19:09

przeszukuję 2 a potem biorę się za 4
Matiddd - 2008-09-04, 19:39

Hobbit zadoweolony wziął wszystkie znaleziska. Następnie rzucił się do reszty wolnych sarkofagów, by jak najwięcej zagarnąć.
Faust272 - 2008-09-05, 16:38

Tulkas

Ten sarkofag był ozdobiony wieloma motywami burzy i błyskawic. Wieko było ciężka na a nim przedstawiony był mężczyzna w długiej szacie z sakiewką w ręku.

W środku znajdowała się niewielka skrzyneczka zamknięta na zardzewiałą kłódkę. Skrzyneczka była zbita z dębowego drewna i wyglądała na nienaruszoną..

Tygrysica

Grób był ozdobiony motywami religijnymi i symbolami końca świata pełnego błyskawic.

W środku oprócz niewielkiej ilości srebra (6 sztuk) znajdowała się jakiś okrągły, płaski kamień, na którego powierzchni wyryto i wymalowano zieloną farbę pojedynczą runę. Wojowniczka nie wiedziała, co to jest za przedmiot.

Chomik

Czwarty sarkofag był prosty i niczym się nie wyróżniał. Wewnątrz było mnóstwo rozkładającego się ciała. Wśród całej tej zgnilizny znajdowały się nietknięte przez ząb czasu jakieś rękawice. Wyglądały na proste, skórzane rękawice, które w miejscu knykci miały zgrubienia a na zewnętrznej ich części znajdował się rząd run.

Matiddd

W środku sarkofagu numer dwa znajdował się grób jakieś kobiety. Pełno w nim było biżuterii i innych przedmiotów codziennego użytku (widelce, grzebienie itp.). Jednakże wszystko było zaśniedziałe i przeżarte. Zupełnie jakby wszystko tutaj leżało przynajmniej z tysiąc lat. Tylko jedna bransoleta nie uległa zniszczeniu.

Była ona zrobiona ze srebra i pokryta rzędem złotych run.

To wszystkie sarkofagi. Dobrze byłoby podzielić się znaleziskami, nie Matidd ;) ?

Tygrysica - 2008-09-05, 16:44

Dziwny znak... - pomyślała Tygrysica, podnosząc kamień do oczu, przyglądając mu się. Spodobał jej się, poza tym uznała, że nie będzie nadmiernie ciężki, a być może ktoś w Cytadeli będzie w stanie wyjaśnić jej, cóż to za dziwactwo, więc wrzuciła kamień do plecaka.

Widząc, że pozostali kończą już przeglądanie innych sarkofagów, oparła się ciężko na kiju i czekała, aż będą gotowi, by ruszyć dalej, jednocześnie próbując wyzbyć się z ciała negatywnej energii... nieskutecznie. Mistrz potrafił powstrzymać krwawienie z porządnej rany, ona nie miała nawet części jego umiejętności. Stała więc tylko, podparta na swym kiju.

Z nudów zaczęła rzucać znaleźnymi srebrnikami o wielką zieloną zbroję, starając się trafić w otwór hełmu... Jednak to nie to samo, co dobrze wyważony shuriken...

Faust272 - 2008-09-05, 16:52

Jeden z pieniążków trafił i podbijał się o blachy wewnątrz zbroi. Wyglądało na to, że zbroja jest pusta.

+ 30 EXP

Niestety przez tą zabawę wszystkie srebrniki gdzieś się posiały.

Tygrysica - 2008-09-05, 16:56

To ją zaciekawiło, przypomniała sobie jednak, że w Cytadeli wyposażono ją w pewien przydatny drobiazg - a przypomniawszy sobie o tym, natychmiast wzięła się za bandażowanie rozciętej nogi, oceniając przy okazji na trzeźwo, jak poważna jest ta rana.

Po tym zabiegu dokuśtykała z powrotem do zbroi i spróbowała dostać się między nią a ścianę. Kij kijem, a nuż uda się ją powalić siłą całego ciała, odpychając się od ściany?

Faust272 - 2008-09-05, 17:13

Tygrysica opatrzyła ranę. Rana nie bała głęboka więc po chwili Tygrysica mogła z powrotem w pełni używać swojej nogi. Jednak straciła już trochę krwi i czuła się lekko oszołomiona, a także głodna.

Właściwie to wszystkim nagle zaburczało w brzuchach.

Tulkas - 2008-09-05, 17:29

Tulkas ostrożnie położył skrzyneczkę na ziemi i uderzył rękojeścią miecza w zardzewiałą kłódkę chcąc się przekonać co jest w środeczku, po chwili je jedną racje jedzonka i ogląda zawartość.
Tygrysica - 2008-09-05, 17:50

Ehhh... pojedynek ze zbroją i cieknącą krwią to jednak ciężka sprawa.

Wojowniczka oparła się o ścianę i wyciągnęła jedną z racji podróżnych - ucieszyła się, widząc po rozpakowaniu kilka sucharów i suszone mięso. Nie zdążyła poznać tutejszej kuchni, więc krzepił serce (i żołądek) widok znanych potraw.

Faust272 - 2008-09-05, 19:13

Tulkas

Kłódka rozsypała się w proch. + 5 EXP

W środku znajdowało się kilka małych narzędzi. Szczypczyki, drut, pinceta, małą piła, łom, obcęgi, nożyce do cięcia metalu, ręczne wiertło i kilka śrubokrętów. Zdaje się, że byłą to własność jakiegoś łotrzyka.

Reszta nic nie zrobiła poza żarciem wiec nie odpisuje

Tygrysica - 2008-09-05, 19:17

No to spróbuję jeszcze raz, skoro "nic nie robię" ;P

Posiliwszy się, Tygrysica powróciła do zarzuconego pomysłu, sprawdzając, czy da się wcisnąć w szparę między zbroją a ścianą - jakkolwiek mocno by się nie trzymała, nie oprze się chyba, gdy odpychając się nogami od ściany spróbuje ją przewalić?

Matiddd - 2008-09-05, 19:20

Hobbit, widząc zestaw Tulkasa, stwierdził, że takie coś mu się przyda. Podszedł więc i powiedział:
- Widzę, że twój łup ci się nie przyda, a ja będę mógł z niego skorzystać. Proszę, daj mi te narzędzia, a na pewno je dobrze wykorzystam - powiedział.

Faust272 - 2008-09-05, 21:42

Tygrysica

Wojowniczka wcisnęła swoje giętkie ciało między ścianę a zbroję. Naparła na blachy swoją siłą i popchnęła. Na początku szło ciężko, ale nagle coś ruszyło się i zbroja lekko zachybotała. Na pewno da się ją przewrócić, ale potrzeba do tego więcej siły.

+ 5 EXP

Tulkas - 2008-09-05, 23:46

Tulkas który po przeszukaniu trumienki podszedł do innej zbroi napierając na nią z całych sił usłyszał pytanie hobitta:
- nie wiem, może zaraz albo jak stąd wyjdziemy, a ty co znalazłeś?
Powiedział nadal naciskając na Zbroję.

Tygrysica - 2008-09-06, 00:06

Tu trzeba z głową - stwierdziła Tygrysica.

Podeszła do jednego z sarkofagów i spróbowała podnieść jego pokrywę - gdyby okazała się zbyt ciężka, zawoła do pomocy Tulkasa. Następnie przytachała ją do swojej metalowej przeciwniczki i wsadziła jednym końcem za zbroję, opierając wieko o odsuniętą marmurową płytę - tworząc w ten sposób sporą dźwignię.

Spróbowała, co da jej samotna próba - jeśli okaże się nieudana, wojowniczka zwoła do pomocy resztę drużyny...

Troszkę niejasno to wyszło - wersja rysunkowa na wszelki wypadek ;P

Faust272 - 2008-09-06, 08:58

Tygrysica

Pokrywa była cholernie ciężka. Miała 2 metry długości, metr szerokości i 10 centymetrów grubości. Dodatkowo całą byłą z ciężkiego kamienia (wszystkie pokrywy). Płyta była tak duża, tak ciężka i tak nieporęczna, że w obecnym stanie drużyny wykorzystanie jej w taki sposób było praktycznie niemożliwe.

Tulkas

Tymczasem, podczas gdy Tygrysica męczyła się z płytą No nikt kobiecie nie pomoże, ale chamy., Tulkas sam spróbował przewrócić posąg. Zbroja odchyliła się od pionu o 5 centymetrów, prawię się udało, jednak Tulkas nie dał rady zrobić tego sam. Upadł na posadzkę spocony (i parujący ;) ) dysząc ciężko i nierównomiernie.

Tulkas - 2008-09-06, 10:17

- heheehe ja paruję! ale bajer - ucieszył się Tulkas ale na wszelki wypadek poluzował leciutko brzemienie pancerza by stworzyć malutkie szparki. Po skończonej czynności podszedł do zbroi i opierając nogę o ścianę i dotykając zbroi plecami mocno pchał.


ten Faust ja pierwszy napisałem więc chamem nie jestem.

Faust272 - 2008-09-06, 21:20

Tulkas naparł an zbroję. Był to spory wysiłek i po chwili znów był cały spocony. Jednakże odniosło to skutek. Zbroja przechyli si i pod wpływem własnego ciaru8 upada na podłogę.

Zbroja upadał w jednym kawałku, nie rozpadłą się. Na stopach nie było otworów, tylko taka sama blacha jak reszta zbroi. W miejscu gdzie stały stopy figury znajdowały się dwie runy wymalowane zieloną farbą.

+ 150 EXP dla Tulkasa

Tygrysica - 2008-09-06, 21:29

Timere gubernas mundus, co? ;P

Wojowniczka porzuciła próbę podniesienia ciężkiej płyty, podeszła do Tulkasa, oglądając jego "dzieło". Wiedziona jakimś przeczuciem, przyjrzała się stopom zbroi...

Faust272 - 2008-09-06, 21:31

Stopy były zwyczajne. Żadnych otworów. Całą zbroja była zakuta w blachę.
Tygrysica - 2008-09-06, 21:35

Hmmm... no to inaczej.

Tym razem wojowniczka wyciągnęła z zanadrza kamień, który znalazła w "swoim" sarkofagu i przybliżyła go do runy na piedestale, ciekawa, czy zajdzie jakaś reakcja...

Tulkas - 2008-09-06, 21:43

Tulkas zmęczony oparł się o ścianę i wytaqrwszy pot z czosa chwilę odpoczywał. Po chwili wpadł na pomysł i wyciągnął papirus który znalazł w jednym z sarkofagów i zaczął dokładnie oglądać pieczeńć.
Faust272 - 2008-09-07, 10:46

Tygrysica

Nic się nie stało. Runy na piedestale były zupełnie inne od tej na kamieniu.

Tulkas

To była zwykłą pieczęć z czerwonego wosku, nie było na niej żadnego symbolu, znaku, czy herbu.

Tulkas - 2008-09-07, 11:02

Tulkas zrezygnowany schował pieczałowicie pergamin po czym podszedł do Run które były pod zbroją. Chwilę się przyglądał i w końcu pomyślał że moźliwe że to jedynie pierwsze słowa zdania więc upewniwszy się że nikt nie stoi w polu rażenia zaczął ppróbować obalić drugą zbroję.
Chomik_Zaglady - 2008-09-07, 11:09

Aiw zabrał runiczne rękawice, założył je ( nie będzie to kolidowało ze szponami bo one w żadną rękawicę wbudowane nie są ) po czym podbiegł do Wojowniczki która tytułowała się tygrysicą.
Podszedł do zbroi od drugiej strony i naparł nań rękami, potem barkiem.

Faust272 - 2008-09-07, 11:25

Druga zbroja także spadła na posadzkę ujawniając takie same runy jak poprzednia. Druga zbroja była taka sama jak pierwsza, runy na piedestale były takie same jak poprzednie.

+ 75 EXP dla Chomika
+ 80 EXP dla Tygrysicy za pomysł "zainteresowania się" zbrojami
Tulkas dostał już dużo doświadczenia więc teraz mu daruję

Chomik_Zaglady - 2008-09-07, 11:29

Aiw przypomniał sobie o rozbitej głowie. chwycił się za krwawiące czoło i szybko wyciągnął bandaż aby je opatrzyć. Potem elf podejdzie do zbrój i obejrzy dzierżone przez nie miecze a następnie porówna runy na rękawicach z tymi na piedestałach.

Potem zdejmę rękawicę która jest na dłoni ze szponami. Faust, jakaś wskazówka co do działania?

Tulkas - 2008-09-07, 11:30

wiem nie chcę jush za to doświadczenia chcę po prostu odkryć wszystkie runy

Tulkas zmęczony podszedł do nowych run i zaczął się im przyglądać po chwili zrezygnowany zaczłą owijać sobie rany bandarzem.

Tygrysica - 2008-09-07, 12:16

Tygrysica przyjrzała się dokładnie przewróconej przez Tulkasa zbroi - przede wszystkim szukając na niej jakichkolwiek znaków, podobnych do tych na podeście. Jeśli takie się nie znajdą, spróbuje przewrócić zbroję na "plecy" i w miarę możliwości zajrzeć też wgłąb niej.
Faust272 - 2008-09-07, 15:25

Chomik

Runy na rękawicach nic nie mówiły Aiwowi, lecz te na piedestale... Gdzieś o nich czytał. Są to runy aktywujące jakiś czar. Jedna runa na piedestale oznacza "ożyj", a druga "chroń". Runy na drugim piedestale był takie same.

+ 75 EXP

Reszta

Nic ciekawego żeście nie odkryli.


Pamiętaj Chomik, że nosząc znalezione rękawice nie możesz używać pazurów.

Chomik_Zaglady - 2008-09-07, 15:34

Elf pomyślał po czym odezwał się do towarzyszy w te słowa:

- Ta runa oznacza słowo ''ożyj'' a ta ''chroń''. Podejrzewam że dotknięcie tych run może ożywić jakiegoś strażnika tego miejsca. Nie wiem dlaczego ale runy na tych rękawicach - tu Aiw uniósł je niczym zdobycz - mogą mieć jakiś związek ze znakami na piedestałach. Co o tym sądzicie?

Mea Culpa, Mea Culpa. W KP napisałem że szpony SĄ połączone z rękawicą, więc mógłbym nosić tylko 1 :] . 666 post i 2 level!

Tulkas - 2008-09-07, 15:58

Tulkas który właśnie zastanawiał się czy z jego racji żywnościowych da się ugotować zupę odpowiedział:
- Jasne, myślicie że w tych podziemiach znajdziemy jakieś zwierzęta. Ja na tych sucharkach długo nie wytrzymam! - powiedział z rozpaczą po czym schował większość racji i przeżuwając kęs mięsa podszedł do chomika i odpowiedział:
- to chyba jakby działało to by te zbroje ożyły i nas zadziubały. wiecie co może pójdziemy dalej szukać tej łapy. - i spojrzał na resztę wspominając pieczeń z dzika.

Faust272 - 2008-09-07, 18:29

No to co? Robicie coś/
Chomik_Zaglady - 2008-09-07, 18:32

- Tulkas, możesz mi pokazać jak się walczy bronią jednoręczną? - powiedział Elf do wojownika...

Gdy trening się zakończy Aiw przeszuka salę - chce znaleźć miecz który miał przy sobie jeden ze szkieletów.

Tygrysica - 2008-09-07, 18:48

Nie mając właściwie nic do roboty, czekając na decyzję pozostałych, wojowniczka przyglądała się Tulkasowi i Aiwowi, ich nauce o cięciach, sztychach i paradach, wiedza taka mogła bowiem przydać się jej podczas pojedynków z uzbrojonymi w ten typ broni przeciwnikami...
Tulkas - 2008-09-07, 19:53

Tulkas walczył wraz z Chomikiem używając oszczepów jako drewnianych mieczy.

WALCZYMY > WALCZYMY > WALCZYMY...

Po parunastu minutach otarł pot z czoła i odebrawszy oszczep od chomika napił się wody i zagadnął do Matiddda:
- co do zestawu "mały łotrzyk" mogę ci go sprzedać.

Chomik_Zaglady - 2008-09-07, 20:22

Ej, kurcze, Faust, przypomniałem sobie że ja miecz wziąłem ze zbrojowni, jeszcze w cytadeli, dwa razy o tym pisałem a ty mi go nie dałeś :(
Matiddd - 2008-09-07, 22:08

Hobbit, gdy inni ćwiczyli, dokładnie przeszukiwał pomieszczenie. Sprawdzał dokładnie każdą rzecz, każdy szczegół. Widząc, jak towarzysze ćwiczą, powiedział:
- Zamiast zajmować się pierdołami przeszukalibyście to pomieszczenie. -

Faust272 - 2008-09-08, 07:40

Pomieszczenie miało rozmiary 5 na 15 metrów. Przy ścianach znajdowało się 6 sarkofagów, teraz otwartych i splądrowanych. Wyjście do portalu (pierwsze pomieszczenie, te z czaszką na ścianie) zostało zablokowane przez olbrzymi blok skalny wiszący na łańcuchach. Łańcuchy nie był idealnie napięte. Ściany i sarkofagi były gdzieniegdzie ozdobione płaskorzeźbami. Na samym końcu komnaty (15 metr) w bocznej ścianie znajdowało się przejście prowadzące dalej do jakieś komnaty. Przedtem było zablokowane kamiennym, okrągłym blokiem, teraz dzięki hobbitowi stoi otworem. Przy wejściu do tego korytarza stał dwie zbroje, teraz piedestał są puste, a przy nich leżą przewrócone figury twarzą do dołu. Na samym końcu komnaty na krótszej ścianie była niewielka wnęka, w której znajdował się marmurowy piedestał, na którym leżał kawałek metalu wykuty na kształt gwiazdy.

Całe pomieszczenie było już ogołocone, nie było nic ciekawego. Chociaż w pokrywie pierwszego sarkofagu hobbit dostrzegł niewielki czerwony kamień szlachetny inkrustowany w kamieniu.

***

Trening Aiwa i Tulkasa zakończył się sukcesem.

***

Aiw awansował na drugi poziom.

Chomik_Zaglady - 2008-09-08, 16:10

Aiw również dostrzegł kamień i ruszył w jego kierunku, co by go obejrzeć.
Tulkas - 2008-09-08, 16:50

Tulkas zaczął szukać pieczarek na zupę.
Tygrysica - 2008-09-08, 17:12

Widząc rozbiegających się towarzyszy, wojowniczka westchnęła, usiadła na jednym z piedestałów i obejrzała swój kij, chcąc upewnić się, że nie uszkodziła go próbą oderwania miecza od zbroi.

Następnie, powodowana nagle wezbraną ciekawością, wlazła na kamulec, na którym siedziała, wybiła się na tyle wysoko, na ile pozwalały jej umiejętności oraz strop komnaty, aby upaść całym ciężarem ciała na jedną nogę, chcąc sprawdzić wytrzymałość tej puszki do walki...

Tulkas - 2008-09-08, 17:47

sorki że piszę przed odpowiedzią ale w tedy nie chciałem hamować gry a teraz mam pomysł

Tulkas po chwili zrezygnował z szukania pieczarek i nie widząc zagrożenia usiał na podeście jednym z sarkofagów i ostrożnie wyjął pergamin. Ostrożnie złamał pieczęć i rozwinął pergamin zatapiając się w lekturze.


faust napisz czy znalazłem pieczarki

Faust272 - 2008-09-08, 18:07

Zbroja wytrzymała.

***

MG nie wiedział o co chodzi Chomikowi

***

Tulkas rozpieczętował zwój, było to zaklęcie. Mg odsyła do KP Tulkasa.

Tulkas - 2008-09-08, 18:44

chomik ja nie wiem na czym to polega ale chciałbym abyś nauczył mnie magii a faust dodał +2 do inteligencji
Chomik_Zaglady - 2008-09-08, 18:59

- A więc chcesz się nauczyć podstaw korzystania z magii, tak? - powiedział Aiw.
- Po pierwsze musisz wiedzieć że Czary napędza energia magiczna, która jest w każdym żywym organiźmie jak ja i ty. Jeśli chcesz rzucić czar, musisz skupić się i nagiąć tę energię do własnych potrzeb. Musisz wyobrazić sobie to co chcesz zrobić. Potem ukierunkuj energię - jeśli chodzi o czar ofensywny jako przekaźnik służą ręce - wyciągnij je i wskaż cel a następnie rzuć czar. Jeśli zaś chcesz wtłoczyć energię magiczną w przedmiot zrób to samo, jedynie musisz się bardziej skupić. Najtrudniejsze są czary aktywowane całym ciałem - wymagają dużo skupienia i zużywają sporo energii. Najpierw spróbuj wtłoczyć energię magiczną w mały kamyk, tak by np. zaczął chwilę świecić... No, dawaj, na co czekasz, bierz się do roboty! - powiedział Aiw po czym podniósł Klejnot i obejrzał go.

Tygrysica - 2008-09-08, 19:34

Gdy elf schylał się po klejnot, z zanadrza wypadły mu jakieś rękawiczki z połyskującymi lekko znakami przy zakończeniu... Nie uszło to czujnego wzroku wojowniczki. Nie mając i tak nic do roboty, podeszła do miejsca, gdzie upadły, podniosła je i przyjrzała im się dokładnie, podziwiając kunszt wykonania, leciutkie uwypuklenia między zagięciami palców, nie krępujące ruchów, a z pewnością odczuwalne przy ciosie w odsłonięte ręce, wreszcie malutkie srebrne znaczki w nieznanym jej alfabecie, połyskujące zachęcająco przy ich zakończeniu... Zauważyła, że wpatruje się w nią Aiw, wyjaśniła mu więc:

- Wypadły ci, gdy się schylałeś... Mogę? - gestem wyraziła, że chciałaby je przymierzyć. Elf skinął głową, wsunęła je więc na ręce, zgięła i rozprostowała palce. Były wygodne i bardzo ładne, ale czy... Wykonała w powietrzu typowe proste uderzenie prawą ręką, poprawiła oddolnym uderzeniem lewą... Czuła coś w trakcie tych ruchów, jakby jakaś dziwna, stymulująca moc przepływała z nich do jej wnętrza, zapewniając jej nieosiągalną dotąd z taką łatwością precyzję ruchów...

- Nie chciałbyś może ich sprzedać? - spytała towarzysza. - Są wyjątkowo wygodne, z pewnością przysłużyłyby mi się w nadchodzących walkach...

Aiw spojrzał pytająco, nawet ona, nieobyta w zwyczajach wielkiego świata, zrozumiała, że pyta o proponowaną cenę. Materializm... zaczynała rozumieć, że może mieć większe znaczenie, niż opowiadał jej Mistrz. Sięgnęła do pozostałych jej po Mistrzu funduszy, zagarnęła większość zawartości sakiewki i wysypała elfowi na wyciągniętą rękę. Aiw przeliczył otrzymane 15 sztuk złota, skinął głową na znak aprobaty i dodał:

- Miłego użytkowania...

Umowa dogadana z Chomikiem na GG ;)

Chomik_Zaglady - 2008-09-08, 20:05

Potwierdzam, towarzyszu misiu Gry :]
Tulkas - 2008-09-08, 21:13

Tulkas który z początku skierował rękę w kierunku skarbu chomika na głośne protesty skierował rękę w kierunku małego kamyczna i skupiając się jak na zatwardzenie starał się by ten zaczął się świecić albo palić choć preferuję to drugie.
Faust272 - 2008-09-09, 08:17

Tulkas awansował na nowy poziom

***

Wymiana przedmiotów między graczami zakończona sukcesem. Tygrysica poznała działanie rękawic (odsyłam do KP)

Matiddd - 2008-09-09, 17:24

Hobbit, nie czekając na guzdrających się towarzyszy, powoli ruszył wgłąb wejścia. Oczywiście wziął poprzednie znalezisko, zanim poszedł dalej. Krzyknął też do towarzyszy:
-Dalej, nie mamy czasu na siedzenie! -

Tygrysica - 2008-09-09, 18:14

Na to czekała. W jednej chwili była obok hobbita... nie, żeby była tak wyjątkowo posłuszna jego "rozkazom", po prostu znudziło ją już siedzenie w tej komnacie...
Faust272 - 2008-09-09, 18:22

Jakie znalezisko Matiddd?

Podróżnicy zeszli do korytarza, który odkrył hobbit odsuwając okrągły kamień. Przeszli 3 metry w dół schodów po czym znaleźli się w okrągłej komnacie o średnicy 4 metrów. Znajdowały się w niej na ścianach trzy rzeźby przedstawiające czaszkę z otwartymi "ustami". Między zębami tych czaszkowych rzeźb znajdowały się przyciski (po jednym na rzeźbę, razem 3). Na środku znajdowały się jakieś wyżłobienia w kształcie rombu.

Tygrysica - 2008-09-09, 18:25

Zagadka to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej... - pomyślała, stając pod ścianą z dala od jakichkolwiek czaszek, rombów czy tym podobnych... Niech lepsi myśliciele od niej rozpracują ten dylemat...
Tulkas - 2008-09-09, 18:51

- dobra to jest zagadka - powiedział Tulkas - tu powinno być jakaś podpowiedz albo cóś, a i nie wkładać tam łap bo możliwe że utnie. mogę w razie czego oszczepem to coś naciskać.
Matiddd - 2008-09-09, 19:53

Hobbit, nie widząc nic w pomieszczeniu więcej*, podszedł do pierwszej lepszej kolumny i nacisnął przycisk, obserwując, co się stanie. Następnie podszedł do drugiej kolumny i zrobił to samo, a na koniec podszedł do trzeciej.

Jeśli coś ciekawego jeszcze jest, to nie naciskam przycisków :P

Tulkas - 2008-09-09, 19:59

Tulkas w ostatniej chwili krzykiem powstrzymał hobbita mówiąc:
- strzeżonego pan Bóg strzeże!
I zaczął naciskać przyciski oszczepem.

Faust272 - 2008-09-09, 20:25

To teraz powiedzcie kolejność: lewy, środkowy, prawy. Bo tutaj ważna jest kolejność.
Tulkas - 2008-09-09, 20:34

nie wiem czy mogę wybierać ale od lewej, jak jakiś smok wyskoczy to z góry przepraszam
Faust272 - 2008-09-10, 16:43

Tulkas nacisnął przyciski od lewej do prawej oszczepem. Czaszka nie "chapnęła" oszczepu, najwyraźniej była to tylko rzeźba.

Bo naciśnięciu wszystkich przycisków rozległo się kliknięcie i z załomów kamieni znajdujących się w ścianach i podłodze buchnął purpurowy gaz. Gdy tylko podróżnicy wciągnęli gaz do płuc, poczuli rozrywający ból w klatce piersiowej. Wszyscy ratowali się ucieczką. Gdy nikogo nie było w komnacie, gaz rozwiał się.

Wszyscy dostają 1 ranę

Matiddd - 2008-09-10, 17:17

- nie możemy szukać po omacku odpowiedzi - stwierdził hobbit.
- Myślałem, że zły ciąg nie uruchomi żadnej pułapki, ale myliłem się. Rozejrzyjmy się po pomieszczeniu - powiedział hobbit i zaczął szukać odpowiedzi.

Faust272 - 2008-09-10, 17:23

Nic nie znalazł. Możliwe, że trzeba szukać na chybił trafił.
Matiddd - 2008-09-10, 17:27

Hobbit nagle przypomniał sobie o swoich niezwykłych okularach. Może one będą potrafiły odkryć jakąś tajemnicę. Hobbit wyciągnął więc je i myślał chwilę, co przez nie zobaczyć.
- Mogę je użyć tylko 2 razy. Proszę, poradźcie mi, co zrobić - powiedział hobbit do towarzyszy.

Faust272 - 2008-09-10, 20:18

Co do kamienia to jest on inkrustowany w kamień i samą ręką go nie wyciągniesz.
Tygrysica - 2008-09-10, 20:25

- Nie mam pojęcia, nie wiem w ogóle jak działają - Tygrysica sama się zdziwiła, że zdecydowała się odezwać mimo swoich przyzwyczajeń. - Tulkas wypróbował już jedną możliwość, pozostało tylko pięć... Zakładając, że żaden przycisk się nie powtarza, a trzeba nacisnąć wszystkie... Jeśli wszyscy staną na zewnątrz, a jedna osoba w środku będzie wypróbowywać kolejne kombinacje, ucierpi tylko ona... Dodatkowo, to był tylko gaz, jeśli to nie ma być nic straszniejszego, da się zasłonić usta i wyjść z pomieszczenia na chwilę, aby gaz się ulotnił...
Matiddd - 2008-09-10, 20:33

- Boje si jednak, e to nie tylko gaz - mruknął hobbit. Widząc inskrypcje, wyjął okular i założył go, po czym spojrzał tylko na inskrypcję.
Faust272 - 2008-09-10, 20:43

E no kurde, jaką Ty inskrypcję oglądasz? I czy ktoś wziął ten gwiaździsty kamień wcześniej?
Tygrysica - 2008-09-10, 20:56

Znudzona już tymi gierkami, wojowniczka ostrzegła wszystkich, że lepiej zrobię, na wszelki wypadek wycofując się z pomieszczenia, po czym bez dalszych ceregieli zaczęła wciskać przyciski, tym razem w kolejności środek, prawa, lewa.
Chomik_Zaglady - 2008-09-11, 14:27

Aiw widząc co robi Tygrysica wyszedł z komnaty i czekał na rozwój wydarzeń. Jednocześnie starał się uważać na plecy by nie dać się zajść od tyłu przez jakoweś monstrum.

Wziąłem czerwony inkrustowany kamień, pisałem o tym ze 2 razy!!!

Tulkas - 2008-09-11, 15:19

Tulkas poszedł za aiwem.

jeżeli starczyło by mi sił to napisał bym dłuższy post.

Faust272 - 2008-09-11, 15:22

Tygrysica wcisnęła kolejną kombinację przycisków. Coś zgrzytnęło i usta czaszek powoli zamknęły się. Gdy wszystkie rzeźby uspokoiły się, na środku w miejscu wyżłobień zaczął się wysuwać graniastosłup o podstawie rombu. Na jednej z bocznych ścian była dziura w kształcie gwiazdy.
Tygrysica - 2008-09-11, 15:34

Wojowniczka mruknęła coś o tym, że jest już bezpiecznie.

- Macie na to jakiś pomysł? - spytała towarzyszy, gdy się zbliżyli.

Rzecz jasna wiem, o co kaman, ale moja postać nie ;)
BTW, 200 xD

Tulkas - 2008-09-11, 15:35

- Żyjesz czy umarłaś?! - ryknął zrezygnowany Tulkas.

[size=9] potem zrobię editki i zrobię z tego dość lepsiejsze posty[/szie]

Chomik_Zaglady - 2008-09-12, 16:26

Jaki to ma sens? - myślał Aiw - Twierdza i tak upadnie, przyniesienie jakiejś wysuszonej łapy nic nie pomoże... Orkowie są wszędzie... Nasza misja nie ma szans na powodzenie... Dlaczego więc tak bardzo staram się coś zdziałać ?... Robię się naiwny... - pomyślał Aiw po czym podszedł do Tygrysicy i wbił wzrok w kamienny postument.
Tulkas - 2008-09-12, 16:38

Tulkas który wlazł za chomikiem spojrzał na romb i powiedział:
- wszyscy zginiemy! Niema ratunku! wiecie co może się cofnijcie a ja spróbuję to przez ubranie złapać. - i czekał na reakcję reszty.

ja wiem co to jest. Narzekaliśmy na zastój więc Faust dał nam kostkę Rubika, każdy ruch kostką - jeden członek drużyny deat

Faust272 - 2008-09-12, 18:52

Cały ten kamienny romb był dziwny. Wyglądało na to, ze można go było obracać wokół własnej osi. Jednakże otwór w kształcie gwiazdy wyglądał... Najwyraźniej był to otwór na jakiś przedmiot o podobnym kształcie. Dopóki nie włoży się klucza w owy gwiaździsty otwór, dopóty nie będzie można poruszyć przełącznika.
Chomik_Zaglady - 2008-09-12, 19:22

Hinikaran wyjął gwiazdę i dopasował ją do wgłębienia - pasowała świetnie. Elf odczekał chwilę po czym ostrożnie przekręcił romb.
Faust272 - 2008-09-12, 21:47

W chwili włożenia gwiazdy podróżnicy usłyszeli cichy klik. Po tym Aiw obrócił romb. Przycisk obrócił się wokół własnej osi o 180 stopni i zablokował się. PO 3 sekundach rozległ się odgłos gongu.

Zielone runy aktywujące na piedestale buchnęły kulistą falą zielonej energii. Cześć energii ogarnęła leżące na ziemi zielone zbroje.

Figury wojowników zatrzęsły się i łamiącym ruchem podniosły się z ziemi. Żółte miecze błysnęły i zaczęły roztaczać delikatny złoty blask. W hełmie pojawił się dwa zielone punkty, jakby dwie wirujące kule zielonego gazu. Zbroje stanęły na nogi trzaskając blachami i zgrzytając, jakby były nienaoliwione lub niepoprawnie ożywione. Teraz obydwie rozglądały się za celem.

Poza tym romb służący za przycisk znowu wsunął się w dół i zlał się z podłogą. Tym samym w portalu można było usłyszeć cichy zgrzyt.

Tulkas - 2008-09-12, 22:33

- pięknie ku#wa pięknie - pomyślał Tulkas - a co tam i tak już zgineliśmy! - i nacisnął ostatni przycisk.
Tygrysica - 2008-09-12, 22:45

Jedna droga wyjścia. Dwóch niezniszczalnych przeciwników. Trzy sekundy na decyzję. Czterech na dwóch. Pięć procent szans na zwycięstwo...

- Ktoś ma jakiś lepszy pomysł, czy po prostu idziemy przerobić ten złom na pierścionki przy użyciu wszystkiego, co będzie pod ręką?

Faust272 - 2008-09-13, 08:05

TAM NIE MA ŻADNEGO PRZYCISKU TULKAS. Czytajcie posty do cholery. Kolejny raz ja się produkuję, a wy nie macie ochoty nawet przeczytać tego ze zrozumieniem. Mogę pisac jednozdaniówki, proszę bardzo. Będą takie: Tulkas zginął, Tygrysica zginęła itp.

Czytajcie posty cholera jasna.

Jako MG proszę tylko o czytanie postów ze zrozumieniem, czy to tak wiele. Przecież nie produkuje się i nie tracę czasu na pisanie postów dla siebie, tylko dla was. Fajnie że chce wam się to czytać.

Tulkas - 2008-09-13, 10:14

chodziło mi o trzeci przycisk. W jednym był gaz a w drugim ta kostka Rubika która ożywiła zbroję....
z twojego opisu wynika że od tych zbroi dzieli nas przynajmniej 7 metrów więc chyba zdążę szybko wcisnąć przycisk.

Obiecuję że następne posty będą długieeeee

Faust272 - 2008-09-13, 10:48

Jeżeli chodzi Ci o przyciski w czaszkowych rzeźbach, to ich nie ma. Usta rzeźb zamknęły się izolując przełączniki od was. Zresztą wcześniej to NAPISAŁEM.
Chomik_Zaglady - 2008-09-13, 10:48

Elf wyciągnął łuk i założył strzałę na cięciwę (zwykłą ).

Gdy zbroje wejdą do pomieszczenia Aiw spróbuje trafić jedną z nich w ''oko'', potem zmieni broń na szpony i miecz ( szpony w lewej łapce ).

Pozostaję za Tulkasem, co by szarży nie dostać.

Faust272 - 2008-09-13, 11:03

Zbroje nie wchodził do środka. Czekały w tamtym pomieszczeniu zwrócone tyłem do wejścia do komnaty (czyli do was)
Tulkas - 2008-09-14, 14:10

Tulkas który ukryty za tarczą czekał na potężne uderzenie czując że nikt nie próbuje go zabić wychylił się zza tarczy i z głupią minom wpatrywał się w zbroję po czym powiedział cicho:
- One chyba pilnują tych sarkofagów?.... jest stąd inne wyjście?
Po czym zaczął oglądać pomieszczenie w poszukiwaniu czegokolwiek[przycisk, dzwignia]
- kurcze ja na tym paskudctwie które nazywają jedzeniem długo nie wytrzymam a z tymi puszkami dużych szans nie mamy - pomyślał Tulkas i podwoił wysiłki poszukiwaniu wyjścia.

Faust272 - 2008-09-14, 17:36

Jedynym wyjściem było przejście między zbrojami. A i tak wyjście blokował kamienny blok. Nie było żadnych dźwigni.
Tulkas - 2008-09-14, 17:47

- umrzemy z głodu - pomyślał Tulkas i dał sobie sposób z poszukiwaniem nieistniejącego wyjścia i zaczął szukać czegokolwiek w sali której się znajdowali.

wszystkie szczegóły np. uchwyt na pochodnie itp.

Matiddd - 2008-09-14, 18:01

Hobbit, widząc nieciekawą sytuację, wyjął kuszę i odszedł jak najdalej od wroga. Następnie wycelował w łeb jednego z przeciwników i strzelił.
Faust272 - 2008-09-14, 18:02

Oprócz rzeźb w kształcie czaszek i wyżłobień na podłodze skąd kiedyś wysunął się romb, nic nie było. Światło dawał oczy rzeźb, w których znajdowały się malutkie znicze. Nie są one niczym odgrodzone, po prostu są wsadzone w wydrążone oczodoły rzeźb.

Bełt nie trafił, przeleciał obok chybiając o niecały centymetr. Na zbrojach nie zrobiło to żadnego wrażenia.

Tulkas - 2008-09-14, 18:09

Tulkas momentalnie zapomniał o zbroi i śmierci głodowej tylko urzeczony patrzył na znicze. Po paru okręcił sobie wokół ręki pozostały bandaż i starał się wyjąc znicze z oczodołów rzeźby myśląc;
- no i znów albo nas zabijam albo ratuję.

Tygrysica - 2008-09-14, 18:09



Prześledziłam wszystkie posty Twoje posty, Fauście, w tym temacie i wedle nich, sytuacja prezentuje się tak jak na obrazku... Zbroje się nie ruszają, stoją przy drzwiach zwrócone do nas tyłem i nie patrzą za siebie, rozglądają się za przeciwnikami w sali grobowej... Tak w sali, w której stoimy, jak w poprzedniej nie ma żadnych widocznych przycisków, dźwigni, czy innych urządzeń o wyraźnym przeznaczeniu przesuwawczo-odkrywczym...

- Nie mam siły tak tu siedzieć! - zezłościła się Tygrysica, wstając. - Domeną tygrysa jest atak, nie siedzenie i czekanie na to, aż wyjście przyjdzie deux ex machina... Jeśli zginę, pochowajcie mnie godnie.

Ruszyła, chcąc uzyskać względnie najlepszą prędkość na trzymetrowych zaledwie schodach, tuż przy drzwiach wybiła się jak najmocniej z prawej nogi, w locie starając się dzięki trenowanemu szpagatowi zadudnić w hełmy obu zbroi, aby zwrócić na siebie ich uwagę. Po wylądowaniu na ziemi wydłuży swój ruch do przewrotu, aby znaleźć się, już w pozycji wyprostowanej, twarzą do zbroi. Nie sądziła, aby miała jakieś szanse powodzenia, ale może zdoła przeżyć atak na tyle długo, że jej towarzysze wymyślą coś lepszego... A może po prostu zapewni im trochę czasu, poświęcając życie. Nie myślała o tym jednak teraz, skupiona każdą cząstką swej istoty na walce.

Jak pisałam - zginę, trudno, ale quest się ruszy ;)

Faust272 - 2008-09-14, 18:17

Tulkas wyścignął sobie palące się znicze. Były wypełnione jakimś kruchym woskiem.

Mam Ci je wpisać do KP?

Tygrysica nabrała rozpędu i wykonują szpagat uderzyła w hełmy zbroi. potem upadła na ziemie, przeturlała się przez ramię i stanęła twarzą do figur.

Zbroje upadły na ziemie jak kłody nie regując na kopnięcie. Dopiero kiedy uderzyły w ziemie, dopiero wtedy jakby zaczęły reagować. Wyglądały tak, jakby przez kilka sekund obydwie miały padaczkę. Po chwili jednak stały w pozycji bojowej z przygotowanymi mieczami. Wyglądało na to, że czekają na Tygrysicę śledząc każdy jej ruch.

Plan jest świetny, właśnie tak wygląda ten grobowiec.

Tulkas - 2008-09-14, 18:21

mam znicze - wpisz do KP

- EJ a ja?- krzyknął z wyrzutem do wojowniczki i podchodząc do zbroi cisnął oszczep w kierunku zbroi w taki sposób by nie mogły trafić tygrysicy.

Tygrysica - 2008-09-14, 18:27

Widząc reakcję wrogów, skoczyła prędko w prawo, chcąc sprawdzić szybkość reakcji zbroi. Zajście jej od prawej dawało jej więcej czasu na unik, gdyby ta zdecydowała się użyć miecza - aby uderzyć w prawo, będzie potrzebowała zamachu mieczem...
Matiddd - 2008-09-14, 21:45

Hobbit tymczasem przyglądał się przeciwnikom z bezpiecznej odległości. Szukał słabych punktów w zbroi, lub dziwnych rzeczy. Chciał znaleźć słaby punkt strażników, by ich jakoś pokonać.
Faust272 - 2008-09-15, 14:42

Tygrysica

Tygrysica umknęła w bok. Jedna ze zbrój śledząc jej ruchy odwróciła się do wojowniczki. Figura podniosła miecz, który błysnął żółcią, a potem bielą. Potem wykonał zamach jakby chciał rzucić mieczem. Jednakże nie rzucił nim, ale jakby za pomocą niego wysłał w stronę Tygrysicy ładunek energii. Tego wojowniczka nie spodziewała się. Pocisk uderzył ją w pierś i wysłał ją 3 metry do tyłu. Tygrysica w końcu uderzyła o kamienną posadzkę i przeturlała się. To nie było przyjemne doznanie.

oberwałaś ranę

Tulkas

Tymczasem druga zbroja, zaalarmowana krzykiem Tulkasa, zajrzała do korytarza prowadzącego do komnaty, gdzie znajdowali się pozostali. W tym samym czasie oberwała oszczepem, który odbił się od napierśnika zbroi tworząc wgniecenie. Zbroja podniosła miecz i naładowała go energią, po czym wysłała w stronę Tulkasa taki sam pocisk. Wojownik także tego się nie spodziewał, niemniej udało mu się zasłonić tarczą. Pocisk uderzył w tarczę roztrzaskując ją, ale dzięki temu pocisk nie mógł dotkliwie zranić Tulkasa.

Matiddd

Borgas próbował jakoś połapać się w sytuacji, ale nic mu nie przychodziło do głowy.

Chyba nie myślisz że powiem Ci od tak sobie słaby punkt przeciwnika. Musisz sam wywnioskować z opisów.

Tulkas - 2008-09-15, 14:50

Tulkas miał gotowy plan.
Zaczął krążyć zasłaniając się tarczą, gdy tylko zbroja zacznie wysyłać impuls zasłoni się tarczą w taki sposób by pocisk się odbił i trafił w zbroję.


editkę zrobię i rozszerzę post po obiedzie bo umieram z głodu

Faust272 - 2008-09-15, 14:53

Nie masz tarczy. Została roztrzaskana.
Chomik_Zaglady - 2008-09-15, 15:01

Może chodzi o to by z nimi NIE walczyć. W końcu tylko odbijają nasze ataki - powiedział Aiw do towarzyszy.
Tygrysica - 2008-09-15, 15:35

Słowa elfa z trudem przedarły się przez zapamiętałość w walce Tygrysicy... jednak gdy to do niej dotarło, uznała za stosowne przynajmniej spróbować...

Zaczęła iść po okręgu wokół zbroi, ustawiając się tak, aby znaleźć się między nią a drzwiami, przez które tu weszli, które obecnie były zasłonięte olbrzymią marmurową płytą. Uśmiechnęła się drapieżnie, po czym ruszyła na zbroję, udając, iż chce zaatakować, dopiero metr od niej (lub wcześniej, gdyby zauważyła znany ruch) rzucając się w prawo, na ziemię, gdzie zgrabnym przewrotem powróci do pozycji stojącej.

Faust272 - 2008-09-15, 18:18

Jedna ze zbrój widząc szarżującą Tygrysicę przygotowała miecz do cięcia. Poziomy cios został wyprowadzony, ale Tygrysica odskoczyła. Zbroja zwróciła swoje ślepia na Tygrysicę i zaatakowała ciąć pionowo z góry. Miecz chybiwszy uderzył w posadzkę krusząc ją lekko.

Tymczasem druga zbroja wlazła w korytarz i szła w stronę pozostałych podróżników.

Tulkas - 2008-09-17, 07:52

A ja jestem w korytarzu czy w pomieszczeniu z sarkofagami? jeżeli w korytarzu to przerąbane a jeżeli w pomieszczeniu to genialnie.

- No nie! - ryknął Tulkas odrzucając resztki z przecudnej przed chwilką tarczą a teraz będąca kawałkami złomu i drewna - Do jasnej cholery! - krzyknął powoli obchodząc zbroję gotów uskoczyć w razie ataku tym czymś. - co ja jestem?! Z czego ja mam sobie tą tarczę zrobić!? Nie ważne z czego przyjdzie takie nie wiadomo co i rozwali!!!!
I pchnięty wielką złością zaszarżował na zbroję uskakując przed jej pociskami. Jeżeli dobiegnie to zaczyna z całej siły walić mieczem w nogi i ręce.

sorki za małą klimatyczność ale jest za wcześnie by pisać a wieczorem mnie nie będzie bo mam przygotowania do bierzmowania, a nie chcę by Faust się zanudził na smierć.

Faust272 - 2008-09-17, 14:44

Tulkas bił zbroję po ciele. Iskry strzelały z pod blach, a okładana zbroja wydawała się być oszołomiona. W końcu po przyjęciu kilku ciosów na siebie, figura odepchnęła Tulkasa i machnąwszy mieczem posłała w jego kierunku kolejny pocisk. Tulkasowi udało się go bardzo łatwo ominąć. Najwyraźniej twórca figury nie zadbał o jej umiejętności. Dodatkowo Tulkas kątem oka zauważył błysk zielonych run na piedestałach w chwili, kiedy zbroja wyrzucała pocisk z siebie.
Chomik_Zaglady - 2008-09-17, 15:42

Aiw który bacznie przyglądał się walce, w końcu postanowił działać.

Chyba już rozumiem... - mruknął - tak jak myślałem to ci strażnicy o których wspominają runy!

Pomyślał Elf po czym podbiegł do piedestałów i dotknął wyrytych na nich run ( jeśli to konieczne wtłoczę w nie magię, czy coś w tym stylu. )

Tygrysica - 2008-09-17, 17:00

Tymczasem Tygrysica, cofając się przed "swoją" zbroją, wyprowadzając lekkie ataki, uważając na kontrataki swojego przeciwnika, starała się doprowadzić ją pod marmurową płytę, cały czas pozostając na takiej linii, aby ewentualny atak dystansowy uderzył właśnie w tą płytę...

Jeśli uda jej się dojść z nią we właściwe miejsce, będzie się starała sprowokować kupę złomu do potężnego ataku, który zamiast w nią, trafi w blokadę przejścia...

Matiddd - 2008-09-17, 17:54

Hobbit tymczasem wspomagał towarzyszy kuszą. Nie chciał strzelać do walki, gdyż mógł trafić swojego. Jednak gdyby była okazja, Nizioł spróbuje ustrzelić zbroję, celując w łeb, a raczej hełm.
Faust272 - 2008-09-17, 20:58

Chomik

Aiw próbował magicznie zdezaktywować runy, jednakże jego wiedza magiczna była zbyt uboga, aby mógł przeprowadzić takie działanie skutecznie.

Tygrysica

Zbroja była mało inteligentna. Tygrysica utrzymując pozycje obronną była ciężkim do trafienia celem. Przeciwnik łatwo dał się naprowadzić do ataku kamiennego bloku. Mało tego, nawet wojowniczka skłoniła figurę do wystrzelenia kuli energii w ścianę.

Jednakże mimo wielu ataków zbroi, kamienna płyta nadal stała na swoim miejscu blokując drogę.

Matiddd

Borgas tymczasem wykorzystał sytuację i strzelił z kuszy w zbroję stojącą w korytarzu. Bełt wystrzelił i trafił figurę w lewy bark przebijając blachę. Z miejsca zranienia strzelił snop zielonych iskier. W tym samym momencie gdy bełt trafił zbroję, runy na piedestale błysnęły zielonym światłem.

Tulkas - 2008-09-17, 21:15

Tulkas ryknął przedziwny dźwięk który brzmiał mniej/więcej tak:
- łożesztypuszszkowanyrydzdzydzykuwwwwwpuszkach!
Po czym po szybkimi krokami dopadł do zielonych świecących run i uderzył w nie z całej siły oszczepem.

Faust272 - 2008-09-18, 07:33

Pod wpływem uderzenia Tulkasa na runach pojawiła się niewielka rysa przecinając obydwie runy. Runy zaświeciły zielonym blaskiem, jednak w miejscu, gdzie został zarysowane, moc "wylewała się", wyglądało to tak, jakby zielone światło wyciekało z miejsca zarysowania run.

Jednakże runy nadal działały, i dodatkowo błysnęły białym światłem oślepiając Tulkasa.

Ból w oczach był niesamowity. Tulkas wrzeszczał i zasłonił dłońmi oczy. Po chwili ból minął, ale ślepota pozostała.

postać Tulkasa jest ślepa

+ 90 EXP dla Tulkasa

Tulkas - 2008-09-18, 08:05

- O gówno!!! OŚLEPŁEM JUŻ NIGDY NIE ZAGRAM NA SKRZYPCACH. - ale po paru sekundach gdy panika go opuściła chwycił miecz i starał się wysłuchać ciężkich kroków zbroi lub charakterystycznego odgłosu wydzierania wiązek błyskawic. Jednocześnie starał się podejść do jakiejś ściany.
Tygrysica - 2008-09-18, 15:30

Chciała dać zbroi się zmęczyć, nagle przyszło jej jednak do głowy, że to ona może się szybciej zmęczyć... Niespodziewanie, bez żadnego ostrzeżenia, zamiast kolejnego uniki przywaliła oburącz w dolną część napierśnika, czując, jak zgrubienia na kościach wpijają się w jej ręce, gdy dwa twarde materiały napotkały na siebie... Wykorzystała energię ciosu, aby powrócić do stabilnej pozycji przed zbroją i/lub ewentualnego uniku, po czym, wybierając moment zaraz po ciosie "przeciwniczki", póki nie mogła odpowiednio zareagować, podskoczyła lekko, mając wielką płytę za plecami. Już w powietrzu odepchnęła się od niej rękami, obiema nogami uderzając w to samo co przed chwilą miejsce. Gdyby zbroi nie ruszyło to z miejsca, przestanie napierać na nią w chwili odpowiedniej do uniknięcia ciosu, po czym pozbiera się szybko z ziemi, przybierając z powrotem pozę odpowiednią do walki; w przeciwnym razie dokończy swój ruch, lądując nogami w tym miejscu, gdzie przed chwilą stała ta kupa żelastwa.
Faust272 - 2008-09-20, 09:50

Tulkas

Wojownik czuł się oszołomiony. Parę razy wydawało mu się, że zbroja jest blisko niego, ale udało mu się tylko porozcinać powietrze. Echo panujące w krypcie nie pozwalało na określenie dokładnej pozycji przeciwnika. Tulkas postanowił się więc cofnąć.

Tulkas wycofując się potknął się o jakiś kamień. Wystraszony młócił mieczem ściany myśląc, że wpadł na wroga. Po kilku sekundach przestał zrozumiawszy swój błąd. Ręka powędrowała do miejsca, w którym się potknął. Dotknął znajomego piedestału i charakterystycznych wybrzuszeń rozpoznając runy. Ale to był drugi piedestał, w ogóle nie uszkodzony.

Tygrysica

Wojowniczka uderzyła splecionymi dłońmi w napierśnik zbroi. Zgrubienia rękawic na knykciach zgrzytnęły o zieloną blachę przeciwnika. Srebrne runy na rękawicach błysnęły i świeciły delikatną, srebrną poświatą.

Tygrysica kontynuowała atak. Wojowniczka odbiła się rękami od kamiennej płyty i uderzyła nogami w napierśnik. Wojowniczka poczuła energię spływającą z rąk do nóg. Inni towarzysze mogli zaobserwować srebrny refleks spływający przez całe ciało wojowniczki z dłoni do jej stóp. Uderzenie nóg było silniejsze niż Tygrysica spodziewała się. Zbroja została odrzucona na kilka centymetrów i straciła grunt pod nogami. Cała ta kupa żelastwa runęła na kamienną posadzkę. Odbiła się raz, ale kiedy drugi raz upadała uderzyła jednocześnie w pobliski sarkofag. Rozległa się eksplozja energii. Kulista fala zielonej mocy rozchodziła się jednostajnie we wszystkich kierunkach i rozproszyła się po 5 metrach. Zbroja roztrzaskała się na kilkanaście kawałków poskręcanej blachy. Po szczątkach przechodziły wyładowania elektryczne. Z tych wszystkich śmieci miecz, hełm i niektóre kawałki zbroi wyglądały na nietknięte.


+ 200 EXP


W momencie eksplozji runy, które wcześniej uszkodził Tulkas, błysnęły delikatnym zielonym światłem, a potem zgasły wskrzeszając snop zielonych iskier. Runy, które wcześniej były zielone, teraz były czarne jak smoła.

Inni

Zbroja w korytarzu pozostawiona samą sobie natarła do poszukiwaczy ukrytych w komnacie z czaszkowymi rzeźbami. Nie dając nikomu szansę na ucieczkę zaatakował Aiwa rozcinając mi wzdłuż lewą nogę.

Chomik dostał 1 ranę


Vakunne

Podróżnik upadł boleśnie z wysokości 1 metra na kamienną posadzkę. Jego oczom ukazały się ogromne, stalowe drzwi, na których była zawieszona gruba na centymetr i o średnicy 2 metrów kolista płyta z czarnej stali. Na jej środku była wtopiona jakby czaszka z otwartą żuchwą. Rzeźba miała metr wysokości. Same drzwi miały 3 metry wysokości.

Całe pomieszczenie było kolistego kształtu o średnicy 5 metrów. Oświetlały je pochodnie, w których jarzył się zielony płomień. Od odkrytej groty odchodziły 4 dodatkowe wyjścia. 2 z nich znajdowały się przy schodach prowadzących na zewnątrz i prowadziły w dół. Oświetlały je takie same, zielone płomienie w pochodniach. Pozostałe dwa znajdowały się przy drzwiach i prowadziły w górę, oświetlały je pochodnie z czerwonym ogniem. W bocznych ścianach oprócz wyżej wymienionych korytarzy znajdowały się między nimi zwykłe, drewniane drzwi. Po jednym na każdą boczną ścianę, razem 2.

Na podłodze została wyrzeźbiona czteroramienna gwiazda na tle półksiężyca. Na czubkach ramion gwiazdy zostały wyryte szczeliny w kolistym kształcie.

Z korytarzy prowadzących do góry wydobywał się okropny smród stęchlizny i zgnilizny.

Oprócz tego elf dojrzał makabryczny widok. Z jednego z ramion gwiazdy wystawał olbrzymi czarny kolec, na który nabity był człowiek ubrany jak jakiś inżynier. Jego ekwipunek walał się na ziemi a krew spływała po kolcu. Najwyraźniej został zabity/nabity niedawno. Dodatkowo jakieś odgłosy walki prowadziły z jednego z korytarzy prowadzących w dół.

Tulkas - 2008-09-20, 10:32

- spokojnie. - mruknął Tulkas i podniósł się na klęczki po czym z całej siły uderzył w wybrzuszenie oszczepem.

sorki za krótki post ale jestem zmęczony po wycieczce a nie chcę chamować akcji

Vakunne - 2008-09-20, 11:30

-Łaaa! Ten kapłan jest wredny... Albo nie zna się na tym co robi... - mówił ironią elf. Oczywiście, mógł upaść normalnie, wystawiając nogi, ale, najprawdopodobniej pod siłą nacisku złamałby je, więc ich nie wystawiał i upadł na cztery litery. Wstając, zaczął masować je energicznie, a pewien widok powiększył mu oczy do wielkości galaktyk. Zaczął siarczyście przeklinać, wyklinać i Angrogh wiec co, swoje szczęście. Przekłute ciało wyglądało zupełnie jak typowy inżynier i zapewne był to ten, który miał kontakt z Mistrzem Galianem.
-No, to to, że nie jest to potulne miejsce już wiemy - zirytował się - Sądząc po tym - wskazał palcem na kolec - Będzie tu dużo pułapek... Świetnie, jak ja uwielbiam zasadzki! - tu Vakunne zaczął powoli wpadać w furię. Widząc, iż ma pełno wyjść//wejść do wyboru, postanowił wybrać naukowo!
-Ene, due, rike, fake - wyliczał z zamkniętymi oczyma, obracając się na pięcie.
Tu proszę MG o napisanie które wypadły. Postać tego elfa nie jest zbyt mądra, dlatego tak właśnie rozwiązuje sprawę

Tygrysica - 2008-09-20, 11:33

Słyszała odgłosy walki z salki, jednak nie mogła przejść obojętnie obok tego zwycięstwa. Stanęła nad resztkami zbroi, uspokajając się szybko. Zauważyła ten żółty miecz, który wcześniej przykuł jej uwagę... Jeśli wygląda na zdatny do używania przez człowieka (nie jest za duży itp.), weźmie go i razem z nim pobiegnie w stronę dolnego pomieszczenia - jakże często okazuje się, że najlepszą broń przeciw sobie nosimy u boku...
Matiddd - 2008-09-20, 11:42

Hobbit, widząc, że zbroja atakuje elfa, szybko odszedł na bok. Będąc w lepszej pozycji do oddania strzału, wyciągnął kuszę i strzelił, celując w hełm, krzycząc:
- Giń poczwaro! -

Faust272 - 2008-09-21, 17:38

Vakunne

Sam sobie wybieraj drogę. Takie pytanie zadawane MG jak wynik wyliczanki jest głupi. Sam wybieraj sobie drogę i nie zawracaj mi głowy takim pierdołami. Jak koniecznie chcesz to sam sobie wyliczaj, mi się nie chcę.

Tygrysica

Wojowniczka uniosła miecz. Był on cholernie ciężki i nieporęczny. W ogóle nie nadawał się do walki, tym bardziej że Tygrysica nie posiadała żadnego treningu związanego z ta bronią. Jednakże miecz lśnił blaskiem jakby był naładowany. Możliwe, że można przy jego pomocy rzucić podobną kulę energii jaką rzucały zbroje.

Matiddd

Bełt poleciał w stronę zbroi i uderzył nią w ramię przebijając blachę. Bełt zagłębił się do połowy, a potem utknął.

Niemalże jednocześnie zbroją wstrząsnęły jakieś drgawki. Jej ruchy łamały się. Po całej sylwetce przebiegło wyładowanie elektryczne. Zbroja odwróciła się i zaczęła łamanym krokiem zbliżać się do piedestałów.

Tulkas

Tulkas na ślepo uderzył w piedestał. Usłyszał nieprzyjemny zgrzyt metalu o kamień. Coś trzasnęło magicznie. Prawdopodobnie runy znowu oślepiały, ale nie wywarło to żadnego efektu na Tulkasie. Tulkas nie widział, czy runy jeszcze działały, czy nie.

Vakunne - 2008-09-21, 18:58

Teraz powiem coś, co mnie obrazi... Nie ma głupich pytań, są tylko tacy ludzie, którzy je zadają... Poza tym, po co wyliczać? Wystarczy napisać o losowo wybranych drzwiach

Elf zatrzymał się wraz z końcem wyliczanki... Pięćdziesiątej wyliczanki... Otworzył oczy. Wybór padł na górne drzwi. Przybliżył się do schodów, uważając na tą czteroramienną gwiazdę, myśląc, iż nadepnięcie na jej linie nie oznaczałoby nic dobrego. Wybrał drzwi drogą intuicyjną, gdyż znalazł ich parę.
Jak są ułożone? Prawe, lewe? Nie, tym razem nie należy wybierać, jak się dowiem, to sam dopisze

Tygrysica - 2008-09-21, 20:34

Spokojnie, nie miałam zamiaru go używać ;p

Wojowniczka, dźwigając wielgachny miecz zupełnie jakby zamierzała nim rzucić (trzymając go oboma rękami za głową) ruszyła biegiem przez całą długość sali, aż do korytarza, gdzie... rzuciła nim, celując w sam środek drugiej zbroi, nie zwracając uwagi na jej dziwne zachowanie. Nie dbała o to, czy wyzwoli ten dziwny ładunek magiczny, którego doświadczyła, liczyła po prostu, że ten miecz wystarczy, aby uszkodzić cel jej ataku.

Matiddd - 2008-09-23, 19:03

Hobbit tymczasem przeładował kuszę i znów wymierzył we wroga, którego trafił. Widząc jednak, że szarżuje na niego Tygrysica, poczekał z oddaniem strzału. Był jednak przygotowany, by wystrzelić, gdy wojowniczka odsunie się z linii strzału.
Faust272 - 2008-09-24, 16:47

Vakunne

Oto mapka:



1) Miejsce, gdzie znajduje się przeszyty inżynier
2) Zwykłe, drewniane drzwi
3) przejścia na górę od których bije smród rozkładu i zgnilizny
4) wielkie kamienne drzwi z zawieszoną na nich ikoną z czaszką
5) Przejście w dół gdzie czuć kurz (z prawej odnogi słychać walkę)
6) Wyjście na powierzchnię (to akurat was nie interesuje gdyż tędy wleźliście)

Reszta

Tygrysica machnęła mieczem, z broni wystrzeliła kula energii. Zbroja rozpadła się. Tulkas odzyskał wzrok.

Wszyscy prócz Vakunne po 100 EXP

Wszystkie zielone runy zgasły. Łańcuchy podtrzymujące marmurowy blok pękły i spadły na ziemie. Kamień blokujący wyjście gruchnął na ziemie i już nie stanowi przeszkody.

Tygrysica - 2008-09-24, 17:44

Zaraz po zbroi na ziemi wylądował miecz, pogardliwie odrzucony przez wojowniczkę. Spojrzała jeszcze na pokonanego przeciwnika, skłoniła się lekko, oczyszczając umysł z bitewnego zaślepienia... Spokój i dobrze przemyślane decyzje mogły mieć wielkie znaczenie w dalszej eksploracji tego ponurego podziemia. Rozciągnęła również ręce na pełną osiągalną szerokość, czując ulgę po odrzuceniu tego ciężkiego żelastwa... Otworzyła wreszcie oczy, spokojna już i gotowa na dalsze przygody. Poprawiła odruchowo rękawiczki, spoglądając na swych towarzyszy w tej misji... Przeszła wreszcie pod zwaloną płytę, wyglądając na zewnątrz, czy aby czegoś tam nie ma, oparła się o ścianę i założyła ręce, czekając aż reszta będzie gotowa do kontynuacji.
Faust272 - 2008-09-24, 19:45

Niektórzy awansowali na nowe poziomy - sprawdźcie KP
Tulkas - 2008-09-27, 10:20

- To teraz w ten korytarz taa? - powiedział Tulkas nieufnie spoglądając w czarną dziurę - macie może się przydać - i rozdał każdemu po zniczu[ sorki że po jednym ale jest 6 a nas jest 4 więc zawsze ktoś by był skrzywdzony] - no to chodźmy - I z rezygnowaną miną poszedł pierwszy trzymając w wyciągniętej ręce znicz.
Faust272 - 2008-09-27, 10:26

Grupa poszukiwawcza znowu znalazła się w portalu. Nic się nie zmieniło oprócz dwóch rzeczy. Inżynier, który im towarzyszył, był przeszyty wystającym kolcem z jednego z ramion gwiazdy znajdującej się na ziemi.

Krew ściekała po kolcu. Kolec miał wysokość półtora metra i średnicę podstawy równą pół metra. Miał kształt idealnego stożka.

Oprócz tego w pomieszczeniu znajdował się ktoś obcy. Elf ubrany był w zbroję podobną do takich, które nosiły orkowie podczas pierwszego ataku na Telding...

Tulkas - 2008-09-27, 11:17

- eeee a ten kretyn to kto - zapytał Tulkas i włócznią wyciągniętą i gotową do ataku, po czym powiedział głośniej w kierunku nieznajomego - tee kretyn kto ty jesteś?
Matiddd - 2008-09-27, 19:24

- Nie prowokuj go - syknął hobbit do Tulkasa, słysząc to, co powiedział. Odwrócił się do nieznajomego elfa i z (fałszywym oczywiście) uśmiechem na twarzy zaczął:
- Witaj elfie! Nazywam się Borgas Kopacz, a to są moi kompani. Szukamy tu pewnej ważnej rzeczy. Co cię sprowadza do tej zapomnianej przez Denagogha krypty? - spytał.

Faust272 - 2008-09-28, 10:36

Nie wiem, czy Vakunne domyśli się, ze to o niego chodzi, więc część niech go pilnuje, a reszta niech zajmie się przeszukiwaniem i robieniem czegoś innego. Szkoda by quest stał.
Chomik_Zaglady - 2008-09-29, 18:24

Elf podbiegnie do rannego inżyniera i sprawdzi w jak głęboka jest rana.

Potem

Aiw zabrał się za dokładne przeszukiwanie pomieszczenia. Elf zachowa czujność by nie dać się zaskoczyć pułapkom bądź potworom.

Faust272 - 2008-09-30, 18:06

Kolec przeszył ciało na wylot. Aiw zważył wystający kręgosłup. Ciało jeszcze było lekko ciepłe, inżynier zginął niedawno.

Wokół inżyniera i w jego plecaku było rozrzucone wiele rzeczy:

- łom
- ręczny świder
- ręczne dłuto
- młotek
- 10 porcji prochu owiniętych w papier
- 3 niewielkie drewniane skrzyneczki o cienkich ścianach śmierdzące siarką, saletrą, naftą i smołą
- 5 metrów lontu
- klej żywicy w pół litrowej butelce
- masa plastyczna (kleista substancja dająca się dowolnie modelować)
- bukłak 2 litrowy wypełniony wodą
- 3 racje żywnościowe
- 15 metrów liny konopnej
- zapalniczka
- 3 pochodnie
- rękawice robocze
- szczypce
- 16 sztuk srebra

Nagle wszystkim znajdującym się w podziemiu odezwało się burczenie w brzuchu i suchość w gardle.

Tygrysica - 2008-09-30, 18:51

Westchnęła ciężko, stając pod ścianą i sięgając po jedną z otrzymanych w Cytadeli racji żywieniowych. Była przyzwyczajona do długich dni bez pożywienia, którymi katował ją Mistrz, jednak przebywanie wśród tych, wciąż przecież obcych jej ludzi wyraźnie ją zmieniało. Nie bacząc na trening, na nakazy mentora postanowiła zaspokoić potrzebę ciała. Gdyby wszak jej umysł miał jej siłę, pogruchotałaby sobie za to pewnie już wszystkie kości... Z pierwszym gryzem suszonego mięsa nakazała sobie solidny trening mentalny przedłożony nad fizyczny po powrocie...

Nie zwracała uwagi na rozrzucone rzeczy zmarłego. Jedyne, co mogłaby z nimi zrobić, to pogrzebać wraz z nim, oddając cześć zmarłemu. Z pewną ciekawością jednak patrzyła na zagadywanego przez jej towarzyszy elfa...

Chomik_Zaglady - 2008-09-30, 20:22

Elf zabrał złoto, zapalniczkę, linę, jedzenie i masę po czym zwrócił się do towarzyszy:

- No, gościowi teraz już cały ten bajzel nie potrzebny, ja swoje zabrałem, reszta wasza. - po czym zaczął szukać jakiegoś miejsca w którym można by złożyć ciało.

Gdy nic nie znajdę.

Aiw stanął w kącie komnaty i wycelował rękę w ścianę. Podniósł leżący nieopodal kamyk i spróbował napełnić go magią w ten sposób, by stał się małym pociskiem eksplodującym po zetknięciu z celem. Zacisnął pięść na kamieniu i skupił się starając się wtłoczyć jak największą ilość energii magicznej w kamień.

( chodzi mi o wymyślenie czaru którym mógłbym sprawić iż moje strzały/broń wyrywały by nieco większe dziury w pancerzu )

Tulkas - 2008-09-30, 20:28

Tulkas nawet przed Aiwem chwycił bukłak i otworzywszy go powąchał i mruknął:
- Cholera tylko woda.
Po czym odłożył bukłak, i chwycił proch chowając go do plecaka i wyciągnął kawałem mięsa z plecaka po czym zaczął go przeżuwać A po chwili zapytał:
- śpimy tutaj czy idziemy dalej?

Faust272 - 2008-10-01, 17:23

Podróżnicy wzięli cześć ekwipunku. Aiw wziął i zniósł ciało ciało z "kolca". Zwłoki były zaczepione a jakąś cześć. Gdy ciało zostało usunięte, wierzchołek stożka rozłożył się na cztery części. W samym środku tego "rozłożonego" wierzchołka znajdował się niewielki przycisk.

Niestety w portalu nie było miejsca, gdzie można by pochować ciało.

Aiw czuł, że jego wiedza jest za mała, aby stworzyć nowy czar. Zadanie było utrudnione także tym, że pracował w warunkach polowych.

Z przedmiotów znalezionych przy inżynierze zostało jeszcze:

- łom
- ręczny świder
- ręczne dłuto
- młotek
- 3 niewielkie drewniane skrzyneczki o cienkich ścianach śmierdzące siarką, saletrą, naftą i smołą
- 5 metrów lontu
- klej żywicy w pół litrowej butelce
- bukłak 2 litrowy wypełniony wodą
- 3 pochodnie
- rękawice robocze
- szczypce

Chomik_Zaglady - 2008-10-01, 21:15

Aiw wyjął rację żywnościową i butelkę wody i spałaszował by odzyskać część sił. Smakowało wybornie, choć może to przez to że nie jadł nic naprawdę smacznego od wielu dni.

Czy zrobię co tam trzeba by odzyskać ranę.

Po skończonym posiłku Elf wlepił wzrok w złowieszczy przycisk. Zastanawiał się chwilę czy wciśnięcie go jest dobrym pomysłem, więc najpierw przeszukał komnatę w poszukiwaniu innych .

Jeśli nic nie znalazł


Aiw, nie znalazłwszy nic godnego uwagi

- cóż, raz się żyje...

I wcisnął przycisk. Zachował jednak czujność. Nie miał zamiaru dać się zaskoczyć jak to miało miejsce podczas walki ze zbrojami.

Faust272 - 2008-10-02, 13:21

Przełącznik z trudem dał się wcisnąć wgłąb kolca. Rozległo się kliknięcie. Czubek ponownie się złożył tworząc idealny stożek. Całość wsunęła się w ziemię, ale nie wszystko. Został 10 centymetrowy stożek, który wystawał z ziemi. Na szczycie stożka pojawiła się iskra i po chwili przez cały ten przedmiot zaczęły przebiegać delikatne, ale widoczne łuki elektryczne.

Na czaszkowej rzeźbie naprzeciwko zapłonęło jedno oko (prawe). Jakby wewnątrz oka rzeźby pojawił się mały piorun kulisty.

Chomik_Zaglady - 2008-10-04, 10:09

Czy mnie się wydaje czy tylko ja tu gram?

Elf zaczął szukać innych przełączników po całym pomieszczeniu.

Faust272 - 2008-10-04, 12:18

Nie było innych przełączników.

I po jaką cholerę robiłem ta mapę...

Tygrysica - 2008-10-04, 14:20

A co mam pisać? ;P

Nie mając nic lepszego do roboty, wojowniczka podeszła do świeżo zaświeconego oka, przyglądając mu się od niechcenia.

Chomik_Zaglady - 2008-10-04, 17:49

Chodź za mną, sprawdzimy co jest za tymi drzwiami.

Powiedział elf do Tulkasa wskazując drzwi zza których wydobywały się odgłosy walki.

Tygrysica - 2008-10-04, 19:15

To były chyba odgłosy naszej walki, które słyszał Vakunne ;P
Matiddd - 2008-10-04, 22:40

Hobbit podszedł do posągu czaszki i spojrzał dokładniej. Przyglądał się dokładnie lewemu oku, a raczej samemu oczodołowi czaszki. Wydawało mu się bowiem, że trzeba znaleźć drugie oko czaszki, by móc ruszyć dalej.
Faust272 - 2008-10-05, 12:09

Nie było odgłosów walki ani żadnego orka.

Oczodół czaszki był pusty.

Tulkas - 2008-10-05, 14:04

- włóż tam świetlik który ci dałem - powiedział leniwie Tulkas obserwując hobbita.

Faust daj jakiegoś potwora bo umrzemy z nudów [ na dodatek z własnej winy]

Faust272 - 2008-10-05, 15:13

No ja pierdziele. Przecież są aż cztery nie zbadane wyjścia z portalu. No na cholerę ja to opisuje w postach i na cholerę zaznaczam to na mapkach?

Niech was cholera. Ja sobie myślałem, że wy po prostu jesteście nadgorliwi, a wy po prostu macie w dupie to co napisałem w postach lub to co narysowałem na mapkach.

Chomik_Zaglady - 2008-10-05, 16:27

Hmmmmm... W takim razie sprawdźmy co jest za tymi drzwiami - powiedział Elf wskazując drzwi zza których zlatywało zgnilizną.

Kto idzie ze mną?

Matiddd - 2008-10-05, 19:51

- Proponuje by każdy poszedł innym wejściem. Szybciej przeszukamy pomieszczenia. Po za tym jeśli ze którymś wejściem jest śmiertelna pułapka, to zginie tylko jedna osoba - stwierdził hobbit i ruszył bez słowa w północno-zachodni korytarz.
Tygrysica - 2008-10-05, 20:05

Tygrysica wzruszyła ramionami, usiłując kopem otworzyć drewniane drzwi od strony wystającego z podłogi kolca.
Tulkas - 2008-10-06, 07:35

- taaa umierać. niema to jak pozytywne myślenie - pomyślał Tulkas ale z włócznią gotową do ataku i obrony otworzył drugie drzwi.
Faust272 - 2008-10-06, 19:15

Tulkas i Tygrysica

Komnaty boczne były identyczne.

Za drewnianymi drzwiami znajdował się pokój o wielkości 2 na 5 metrów. Drzwi znajdowały się na środku dłuższej ściany. Na przeciwko drzwi znajdowały się dwa ogromne, stalowe koła zębate. Zamiast sufitu były rzędy żelaznych łańcuchów krzyżujących się ze sobą we wszystkie strony.

Na jednej z mniejszych ścian znajdowała się jedna dźwignia, której trzon skierowany był w dół.

Chomik Zagłady

To Chomik bierze północno - wschodni korytarz)

Aiw wchodził w górę schodów. Czerwony płomień pochodni znajdujących się w niewielkich wnękach ścian rzucał blade światło na podłogę i twarz podróżnika. Wraz ze zmniejszającym się dystansem między Aiwem a końcem korytarza wzrastała intensywność smrodu zgnilizny. Gdy podróżnik dotarł do stalowych drzwi dzielących go od dalszej drogi, smród stał się niesamowicie intensywny i uciążliwy. Aiw nacisnął klamkę i pchnął drzwi.

Okropny smród rozkładającego się ciała, grzybów i wilgotnego powietrza buchnął elfowi w twarz. Kątem oka dostrzegł rzędy stołów, na których leżały rozczłonkowane i rozprute zwłoki. Na najbliższych widać było małe, białe robaki żerujące na martwym ciele.

- O rzesz kurwa... - wymsknęło się elfowi. Aiw zakrył usta i nos dłońmi. Treść niedawno zjedzonego posiłku próbowała wydostać się z żołądka. Elf przełknął ją ponownie zanim się wydostała. W ustach poczuł charakterystyczny smak wymiocin i kwasu żołądkowego.

Widok był okropny.

Komnata miała długość 15 metrów i szerokość 7. Była oświetlona rzędem pochodni wiszących na jednej ze ścian. Na około 14 metrze zauważyć można było załom prowadzący do dalszej, niewidocznej z progu części komnaty. Na przeciwległej ścianie znajdowała się wnęka za którą stał piedestał. Wnęka była zablokowana opuszczaną w dół żelazną kratą.

Smród potęgował się. Świeży dopływ powietrza, który spowodował Aiw, spotęgował rozkład. Tysiące much zbiło się w powietrze bzycząc i taplając się w posoce lub płonąc w płomieniu pochodni. Pobudzone larwy żarliwiej pożerały tkanki zamarłych. Coś mlasnęło o podłogę, to kawałek ręki, zgniłej kończyny, odpadł od rozprutego ciała i spadł na podłogę zalewając ją posoką.

Matiddd

Borgas przeczuwał co go czeka. Ten sam blask pochodni, ten sam korytarz, te same drzwi, ten sam smród śmierci i rozkładu.

Niziołek dotarł do drzwi. Na wspomnienie ostatniej wizyty w tym miejscu ręka zaczęła mu drzeć a ciało broniło się przed zrobieniem kolejnego kroku. Zmuszając swoją wolę do ogromnego wysiłku nacisnął klamkę i pchnął drzwi.

Ciepłe, wilgotne i przesiąknięte smrodem zgnilizny powietrze owionęło mała postać niziołka. Na czole wystąpił pot a oczy łzawiły. Borgasem rzuciły torsje. Czuł że nie wytrzyma i zwróci wszystko, co niedawno zjadł.

Rzędu stołów w blasku pochodni. Na każdym stole rozkładające się i rozprute ciało. Olbrzymia ilość insektów: karaluchów, larw, much, robali. Wszystkie łaziły po ciałach, zjadały martwe tkanki lub piły posokę. Ruch niziołka pobudził je. Wszystkie zerwały się do lotu. Rozległo się skwierczenie owadów palących się w pochodni. Ogromny hałas i brzęczenie wypełniło komnatę. Borgas zatkał twarz rękoma. Niestety insekty właziły wszędzie. Zaplatały się we włosy, wciskały się do uszu i nosa, próbowały dosięgnąć do oczu. Niziołek chwycił pochodnie i odganiał się od owadów. Tysiące małych robaków zginęło w płomieniu pochodni. Po chwili sytuacja uspokoiła się. Niziołek odrzucił pochodnię.

Komnata miała długość 15 metrów i szerokość 7. Była oświetlona rzędem pochodni wiszących na jednej ze ścian. Na około 14 metrze zauważyć można było załom prowadzący do dalszej, niewidocznej z progu części komnaty. Na przeciwległej ścianie znajdowała się wnęka za którą stał piedestał. Wnęka była zablokowana opuszczaną w dół żelazną kratą.

Hobbit odczuł coś jeszcze... Płacz...? Niziołek słyszał... płacz dziecka... Niemożliwe. Tutaj, ktokolwiek przeżył, ktokolwiek jest w stanie tutaj przeżyć? Dziecko? Zdawało się, że płacz dochodził zza jednego ze stołów...

Tulkas - 2008-10-06, 19:34

- aaaaaaaaale kurcze komuś się nudziło - burknął pod nosem Tulkas i bez wahania zmienił ustawienie drzwigni.
Faust272 - 2008-10-06, 19:39

Tulkas

Tulkas przesunął dźwignie. Koła zębate zaczęły się obracać. Łańcuchy na suficie zaczęły ciągnąć się w konkretną stronę. Każdy łańcuch przesuwał się w inną stronę. Coś zgrzytnęło, coś trzasnęło. Tulkas uruchomił jakiś mechanizm. Po kilku sekundach wszystko stanęło i z powrotem było nieruchome.

Tymczasem w nozdrza wojownika uderzył okropny smród zgnilizny.


Chomik

Aiw zauważył ruch na przeciwległej ścianie komnaty. Krata oddzielająca wnękę z piedestałem od sali podniosła się i już nie blokowała przejścia. Tymczasem coś zgrzytnęło zza załomu w dalszej części komnaty (z tego na 14 metrze).

Matiddd - 2008-10-07, 06:39

Hobbit wytrzepał już wszystkie insekty z rękawa, gdy nagle usłyszał płacz dziecka. "Co to, do cholery?" pomyślał tchórzliwy hobbit, po czym od razu zbladł. Wyciągnął kuszę, chwycił znowu swoją pochodnię i powoli zaczął zmierzać ku miejscu, skąd dobywały się dźwięki. Zajęcze serce waliło jak głupie, hobbit co chwila wracał się parę kroków i ruszał z powrotem, jakby nie mógł się zdecydować, czy spieprzyć gdzieś hen, daleko, czy pójść dalej. Ciekawość jednak na chwilkę zagórowała nad strachem i nizioł już spokojnie podszedł do stołu....
Faust272 - 2008-10-07, 15:26

Matiddd

Po przejściu obok wielu stołów, na których znajdowało się wiele trupów, hobbit dotarł do żródła płaczu.


Obok jednego ze stołów, na którym znajdował się trup małej dziwczynki, coś chlipało. Trup dziewczynki na stole wyglądał na bardzo stary. Twarz był zgniła, tak samo jak reszta ciałą wystająca spod resztek zielonej sukienki. Resztki blond włosów były rozrzucone wokół głowy. W klatce piersiwej anjdowała się sporych rozmiarów dziura, jakby kiedyś ktoś tej małej dziewczynce wyrwał serce.

Obok stału chlipał... duch tej dziweczynki. Długie włosy opadały na plecy zwróconej tyłem do hobbita ducha dziewczynki.

Tygrysica - 2008-10-07, 17:05

Wojowniczka podejrzliwie zlustrowała machinerię, postanowiła nie ruszać niczego, nie wiedząc, jak to działa... Zamiast tego ruszyła bliższym przejściem w górę - nie było innych pomieszczeń do zbadania, a kto wie, czy hobbitowi nie będzie potrzebna pomoc...
Matiddd - 2008-10-07, 18:56

Hobbit, widząc ducha, przetarł oczy. Nie wierzył, w to, co widzi - zawsze był uczony, że duchy to zabobony dla małych dzieci. Nie wiedział, co zrobić, czy odejść, i zostawić w spokoju duszę, czy może spróbować odpędzić upiora, czy może spróbować skontaktować się z dzieckiem. "Skoro jeszcze mnie nie rozszarpała, to może mnie nie zabije" pomyślał hobbit, przełknął ślinę i powiedział:
- Przepraszam...dziewczynko.... - starał się powiedzieć to spokojnie, choć głos trochę mu drgał.

Chomik_Zaglady - 2008-10-07, 19:16

Aiw założył maskę na twarz, wyjął miecz oraz wysunął pazury. Spojrzał jeszcze na sufit, czy nic na nim nie siedzi, po czym ruszył wgłąb pomieszczenia zachowując czujność.
Faust272 - 2008-10-08, 18:40

Matiddd

Dziewczynka przestałą płakać. Wstał i odwróciła się patrząc na hobbita swoimi dużymi, niebieskimi oczkami.

Dziewczynka miała 8, może 9 lat. I byłą... niziołkiem! Sporych rozmiarów stopy pokryte włosiem, krępa figura i pulchna twarz. Miała długie blond włosy, niebieskie oczy i była ubrana w piękną, dziewczęcą zieloną sukienkę. Ogólnie dziewczynka byłą urodziwa. Tym, co odróżniało ją od żywych było prześwitujące i zwiewne ciała targane jakimś niewidzialnym podmuchem wiatru. I jeszcze coś... Szpetna rana znajdująca się w środku klatki piersiowej. Jakby pozostałość po żywcem wyrwanym sercu. Widać było płuca i wystające końcówki kości. Zestawienie urody dziewczynki z taką ranę było co najmniej szokujące.

Dziewczynka patrzyła na hobbita lekko zadzierając główkę do góry. Policzki świeciły od śladów łez. Co jakiś czas pochlipując i ocierając wierzchem dłoni łzy patrzyła pytająco na Borgasa.

Tygrysica

Tygrysica weszła do komnaty, w której znajdował się Chomik. Uderzył ją w twarz zapach zgnilizny i zniszczenia. Dostrzegła rzędy stołów, na których znajdowali się ludzie znajdujący się w różnych stopniach rozkładu,a wielu z nich wyglądało, jakby przeprowadzono na nich sekcje zwłok za życia. W ciałach roiło się mnóstwo insektów i robali.

W oddali dostrzegła Borgasa schylonego nad stołem jakąś dziewczynki. po chwili dostrzegła, że tak naprawdę hobbit patrzy na małą dziewczynkę, która rozpościerała wokół siebie delikatną poświatę.

Chomik

Aiw przeszedł całą długość komnaty. Mijając kolejne stały z rozprutymi na nich zwłokami z coraz większym trudem powstrzymywał torsje. Dostrzegał kątem oka żerujące larwy we flakach, a nawet w oczodołach.

Przeszedłszy 14 metrów mógł dostrzec przejście boczne. Wyglądało dokładnie tak samo, jak to znajdujące się w grobowcu (poprzednia komnata), tyle tylko, że kamień był już odsunięty a w przejściu stał olbrzymi szkielet dzierżący wielki młot pokryty runami i kolcami. Szkielet zdawał się być nieaktywny.

Na przeciwległej do drzwi ścianie znajdowała się wnęka, w której na piedestale leżał podobny klucz jak przedtem, tyle tylko, że teraz nie miał kształtu gwiazdy, ale sześciokąta foremnego.

Matiddd - 2008-10-08, 18:52

Hobbit, widząc dziecko, nie wiedział zbytnio, co powiedzieć. Po chwili namysłu nizioł wypalił:
- Co tu się stało, i czemu płaczesz? Czy mogę Ci jakoś pomóc? - spytał. Po sekundzie stwierdził, że drugie pytanie było głupie, biorąc pod uwagę stan dziewczynki. Powoli już się przyzwyczajał do widoku ducha, choć nadal lekko był niepewny, co ona zrobi.

Tygrysica - 2008-10-08, 20:06

Całą siła woli powstrzymała się od pogorszenia smrodu tej sali przy pomocy zawartości swojego żołądka. Skupiła się nad tym tak mocno, że nie była w stanie się ruszyć, wpatrzona z przerażeniem w rozbebeszone zwłoki. Sekundy wydłużały się w lata, gdy walczyła ze słabością swojego ciała, której nie musiała jeszcze nigdy stawiać czoła, wreszcie jednak przemogła się i postąpiła o krok naprzód. Po dłuższej chwili dopiero udało jej się zdobyć na kolejny. Jakby wbrew sobie wlokła się aleją śmierci, wreszcie stanęła za plecami hobbita, przysłuchując się jego konwersacji z... duchem? Przecież to materiał na bajkę, nie na realistyczne przeżycie... Cóż, po biegających szkieletach i zbrojach niewiele było wstanie ją zdziwić...
Faust272 - 2008-10-08, 20:56

Matiddd i Tygrysica

Duch próbował odpowiedzieć, jednak wciąż szloch utrudniał rozmowę. W końcu udało się dziewczynce wybełkotać:

- Ja... Ja... - chlipała i pociągała nosem - Ja... Nie mam serca... - i znowu się rozpłakała.

Chomik_Zaglady - 2008-10-09, 15:04

Aiw przygotował się do walki. Wiedział żeby nie próbować blokować ciosów przeciwnika, a jedynie uskakiwać. Tak wielki młot mógłby przełamać blok elfa z łatwością.

Elf zaczekał aż szkielet srobi pierwszy ruch, gdy ten zaszarżuje, Elf jest gotowy by uskoczyć.
Gdy szkielet zostanie wytrącony z rytmu Aiw zaatakuje szponami go szponami(w tors ) lub kopnie próbując złamać spojenie w kościach nogi, a następnie odskoczy.

Faust272 - 2008-10-10, 09:39

Aiw zauwaźywszy szkielet odruchowo odskoczył i przyjął postawę do walki. Jednak nic się nie działo. Szkielet stał z opuszczoną żuchwą nieświadomy otoczenia. Najwyraźniej nie był aktywny.
Tygrysica - 2008-10-10, 17:18

Nie miała pojęcia, co powiedzieć. Coś tak nierzeczywistego, obrzydliwego, godnego współczucia, lecz budzącego odrazę nie mieściło się w granicach jej pojmowania... Odeszła więc jedynie chyłkiem, spoglądając w obie odnogi tej komnaty.
Chomik_Zaglady - 2008-10-11, 09:30

Elf ostrożnie podszedł do szkieletu i kopnął go z całej siły w kolano tak, by noga oponenta się rozpadła. Aiw jednak cały czas zachowa czujność na wypadek ewentualnej aktywacji szkieletu.
Faust272 - 2008-10-11, 09:52

Tygrysica

Tygrysica przeszła całą długość komnaty. Mijając kolejne stoły z rozprutymi na nich zwłokami z coraz większym trudem powstrzymywała torsje. Dostrzegła kątem oka żerujące larwy we flakach, a nawet w oczodołach.

Przeszedłszy 14 metrów mogła dostrzec przejście boczne. Wyglądało dokładnie tak samo, jak to znajdujące się w grobowcu (poprzednia komnata), tyle tylko, że kamień był już odsunięty a w przejściu stał olbrzymi szkielet dzierżący wielki młot pokryty runami i kolcami. Szkielet zdawał się być nieaktywny i nieruchomy. Przed szkieletem i za wejściem do korytarza znajdowała się opuszczona w dół krata blokując tam samym drogę do dalszej części korytarz i uniemożliwiając dojście do szkieletu.

Na przeciwległej do drzwi ścianie znajdowała się wnęka, w której na piedestale leżał podobny klucz jak przedtem, tyle tylko, że teraz nie miał kształtu gwiazdy, ale trójkąta równobocznego. Wnęka ta była oddzielona od reszty pomieszczenia opuszczoną w dół kratą. Nie było jak się do niej dostać.


Chomik

Aiw podszedł do szkieletu i kopnął go w kolano. Staw pękł i rozleciał się. Dolna cześć nogi została na ziemi, lecz górna cześć osuwała się w duł ku posadzce. Po chwili szkielet stracił równowagę i runął na ścianę. Olbrzymi rumor podniósł się, gdy ciężki młot tłukł i kruszył ściany oraz posadzkę. W końcu cały szkielet osunął się na ziemie w kawałkach. Młot upadł na szczątki przygniatając miednicę.

Matiddd - 2008-10-11, 11:24

Hobbit, którego zatkało zupełnie, po dłuższej chwili zastanowienia niepewnie spytał:
- A co się stało z twoim sercem, dziewczynko? -, drapiąc się po głowie. Podejrzewał, że dziewczynce serce wyrwali kultyści, by odprawić te swoje dziwne rytuały, lecz nie był pewien, czy ma rację. Nie mógł się zastanawiać wnikliwie nad tym, gdyż żołądek mu się buntował i musiał powstrzymywać się przed wymiotowaniem.

Faust272 - 2008-10-11, 11:47

Matiddd

Dziewczynka z trudem powstrzymała szloch i próbowała coś powiedzieć:

- Ja... On... Był tutaj pewien Pan. Ubrany był w czerwoną sukienkę popisaną czarnymi literkami. On... On... Powiedział mi... Powiedział mi, że potrzebuje mojego czystego serduszka, aby... - napad szlochu przez chwilę nie pozwalał jej mówić - Że potrzebne jest do wezwania jakiegoś Boga... Powiedział... Powiedział... Że bez mojego serduszka nie będę mogła "pójść dalej"... że zostanę tutaj na zawszeeeeeeeeee... - ponownie rozpłakała się skrywając twarz w dłoniach

Matiddd - 2008-10-11, 15:30

- Spokojnie, nie płacz, proszę - próbował uspokoić ducha hobbit.
- Na pewno jest jakiś sposób, byś mogła "pójść dalej - powiedział. Sposób pewnie jest, tylko jaki, pomyślał hobbit, drapiąc się po głowie. Rozejrzał się po pomieszczeniu, czy przypadkiem nie ma więcej takich duchów, a następnie spróbował wyciągnąć coś z dziewczynki:
- Czy może znasz te korytarze? Może będziemy w stanie ci pomóc, jeśli znajdziemy jakieś zapiski tego Pana czy jakieś księgi. Po za tym może wiesz, czy gdzieś tu nie ma takiej suchej ręki? - spytał obrazowo Nizioł.

Faust272 - 2008-10-11, 15:50

Matiddd

- Ja... Nie widziałam żadnych książek. Widziałem tylko, jak Pan z moim serduszkiem wyszedł przez drzwi. Takie duże z głową martwego Pana (pewnie chodzi o wielkie kamienne drzwi z rzeźbą czaszki w portalu). A rękę widziałam - dziewczynka wskazała na wysuszoną rękę na podłodze, która prawdopodobnie odpadła od ramienia jednego z trupów.

Chomik_Zaglady - 2008-10-12, 16:21

Elf podszedł do kraty i zbadał ją dokładnie.
Wtem przypomniał sobie o łomie który miał ze sobą martwy inżynier.
Aiw pobiegł po przedmiot.


(Gdy wezmę łom wrócę do tej sali i spróbuję wyważyć kratę )

Faust272 - 2008-10-12, 20:03

Ją kratę. Gdzie Ty widzisz kratę Chomik? Naprawdę, jak nie będziesz czytać moich postów, to się pogniewam.
Tygrysica - 2008-10-12, 23:21

Kraty wyglądały solidnie, a duch niegroźnie, Tygrysica więc, poddając się nieśmiałej konstatacji umysłu i ogromnemu naporowi umęczonego układu oddechowego i trawiennego, opuściła salę, zamierzając sprawdzić, jaki efekt wywoła pociągnięcie dźwigni umieszczonej po tej stronie sali, z której ruszyła...
Chomik_Zaglady - 2008-10-13, 18:42

Aiw przekroczył leżący szkielet i ostrożnie wkroczył do kolejnej komnaty.
Tulkas - 2008-10-13, 20:33

więcej pisać jush nie mogliście?! dobra to ja wlazłem do tego pomieszczenia i pyknełem tą rączkę która uruchomiła łańcuchy i mi zaleciało zgnilizną?

- Fajne no - powiedział Tulkas obserwując sufit, po chwili poczuł urodzajny odeur zgnilizny i z mieczem w ręce obejrzaj salę w poszukiwaniu czegokolwiek, jeżeli robi mu się słabo zasłania usta i nos rękawem i wybiega z komnaty, jeżeli nic się nie zmieniło pociąga drugi raz drzwignię.

Faust272 - 2008-10-13, 21:38

Tygrysica

Tygrysica wróciła do bocznego pomieszczenia portalu i popchnęła dźwignię w górę. Koła zębate i łańcuchy na suficie ruszyły zgrzytając przeciągle. Po chwili wszystko się uspokoiło.

MAtiddd

Niziołek zauważył, jak krata chroniąca wnękę z piedestałem i druga chroniąca dalsze części komnaty, podniosła się w górę umożliwiając dalsze przejście.

Tulkas

Tulkas oprócz zapachu zgnilizny nie znalazł nic ciekawego. Więc dźwignia została przesunięta w dół. Tryby i łańcuchy ponownie ruszyły zmieniając swoje położenie. Po chwili wszystko ucichło.

Chomik

Aiw już miał wejść do dalszej cześć korytarza, gdy nagle coś zgrzytnęło. Wyczuwszy niebezpieczeństwo cofnął się i zauważył, jak opuszczana krata zagrodziło mu drogę do wnęki z piedestałem i do dalszej części korytarza.

Norbin - 2008-10-14, 09:57

Przydałby się wam piąty na koordynatora dźwigni :P Jak się dalej będą bawić to spuść kratę na np. łapkę chomika :D
Tulkas - 2008-10-14, 10:24

- ale badziewie - powiedziałzawiedziony Tulkas po czym jeszcze raz przesunął drzwignię i wyszedł z korytarza starając się dojść do chomika.
Tygrysica - 2008-10-14, 10:44

Powrót na górę wymagał niemałego wysiłku - psychicznego, poza tym droga była krótka i przyjemna... Aż do końca, gdzie powitały ją znajome, tym bardziej ohydne przez to zapachy. Teraz jednak miała już w tym nieco doświadczenia, oddychając więc najpłycej jak umiała, ruszyła przez paskudną salę, mając zamiar przyjrzeć się otoczeniu trójkątnego klucza i jeśli nic nie będzie wyglądało, jakby miało ją przed tym powstrzymać, zabrać go - w końcu znajdował się tam dla jakiejś przyczyny...
Faust272 - 2008-10-14, 11:29

Tulkas

Tulkas doszedł do Aiwa.

Nie chce mi się pisać kolejny raz tego samego. Po prostu doszedłeś a opis masz ze wcześniejszych postów. Poza tym i tak tego co napisałem nie czytacie ani sami nie rozpisujecie się w postach, więc nie ma sensu...

Tygrysica

Jak wyżej. Nie chce mi się inwestować w długie posty, nie ma sensu a tylko tracę czas.

Tygrysica wróciła do komnaty. Zmieniło się tylko to, że krata została otwarta.

Matiddd - 2008-10-14, 12:23

Hobbit podszedł do ręki i delikatnie podniósł prawą ręką. Lewą zaś zatykał mocno nos, gdyż smród w tym pomieszczeniu był przeokropny. Nizioł przyglądał się uschniętej łapie. Nie wydawało mu się, by to była ręka Vecny. Zapakował ją jednak na wszelki wypadek do sakwy, i odwrócił się do dziewczynki:
- A nie widziałaś może innej ręki? Ta, którą szukamy, należała do bardzo złego Pana. Nazywał się Vecna. Może wiesz coś o nim? - spytał.

Tygrysica - 2008-10-14, 14:29

Łk 6,41. Powtórzę się, żeby potem nie było niejasności...

Tygrysica wzięła z piedestału trójkątny klucz, znając już z poprzedniej przygody jego wartość i sposób zastosowania... Rozejrzała się jeszcze dla pewności po wnęce, czy nie ma tam innych ciekawych rzeczy, choć sama w to po prawdzie nie wierzyła.

Wyszła następnie do długiej sali, wypełnionej morderczym zapachem i, minąwszy pogrążonego w rozmowie niziołka, podeszła do drugiego, teraz otwartego przejścia, za którym stał zauważony wcześniej umrzyk. Jakoś nie mogła uwierzyć w jego nieaktywność, za dużo już widziała w podziemiu. Jeśli jednak naprawdę pozostanie nieaktywny, nie reagując na jej ostrożne gesty, spróbuje usunąć go z przejścia, przewalając go na plecy.

Chomik_Zaglady - 2008-10-14, 16:10

- Co to było - Murknął Elf na widok podnoszącej się kraty - No wreszcie ktoś do pomocy - powiedział widząc Tulkasa.

Aiw podszedł do klucza i przekręcił go.

Faust272 - 2008-10-14, 21:27

Matiddd

O fuj :D

Duszek złożył ręce do tyłu i spojrzał Borgasowi w oczy. Dziewczynka wyglądała tak, jakby miała recytować jakieś opowiadanie, albo jakby odpowiadała nauczycielce na pytania.

- Nie proszę Pana. Nie znam nikogo takiego.

Tygrysica

Tygrysica wzięła klucz i wywróciła szkielet. Umarlak po prostu przewalił się na plecy rozsypując na kawałki. Młot przywalił to wszytko wzniecając kurz:

Następna komnata byłą taka sama jak tamta z grobowca. Na środku wyżłobienia a na ścianie trzy czaszkowe rzeźby z przyciskami w ustach.

CHomik

Aiw wziął klucz. Nie było co przekręcać.

Tygrysica - 2008-10-14, 22:03

Westchnęła, wchodząc do tej komnaty, odruchowo obejrzała się, aby zyskać pewność, że w trupiarni nie ma zielonych, antycznych, metalowych morderców... Nie było. Nieco pokrzepiona tym na duchu, podeszła do czaszek, aby nacisnąć... Szlag. Westchnęła. Dłuższą chwilę oczyszczała umysł z negatywnej energii, czego zresztą potrzebowała już od dawna. Natychmiast poczuła się silniejsza, pewniejsza siebie... Postanowiła, że nie ma co dłużej myśleć, i tak sobie nie przypomni tamtejszej kombinacji, a zresztą, nawet gdyby sobie przypomniała - ta mogła być przecież inna. Przezornie wstrzymując oddech, mając na uwadze wypadek z poprzedniego razu, wcisnęła przyciski w kolejności środkowy - prawy - lewy.
Faust272 - 2008-10-18, 16:04

Tygrysica

Coś kliknęło. Jedna cegła w ścianie obróciła się bokiem tak, ze powstała mała dziura. W otworze błysnął grot...

***

Tygrysica rozcierała zadrapane ramie. Tylko dzięki jej refleksowi strzała nie trafiła w rękę, tylko lekko ją zadrasnęła rozcinając przy tym ubranie. Bełt utkwił w ścianie między cegłami.

Chomik_Zaglady - 2008-10-19, 14:24

Coś.

Aiw zaczął powrócił do pomieszczenia z rzeźbą w kształcie czaszki i zaczął poszukiwać jakiegoś wgłębienia do którego pasowałby znaleziony klucz.

Faust272 - 2008-10-19, 15:26

Proponowałbym Chomiku dostać się do komnaty, która chronił rozwalony przez Ciebie szkielet. Tam są 3 rzeźby czaszkowe, w które wbija się kod przy pomocy trzech przycisków. Może dajmy sobie spokój z postem że idziesz tam. Ułatwię Ci i powiem, że już tam jesteś. Teraz podaj kolejność wciskanych przez Cibie przycisków.
Chomik_Zaglady - 2008-10-19, 16:05

Elf podszedł do rzeźb. Miał już szczerze dosyć smrodu rozkładających się ciał.

- Im szybciej zacznę tym szybciej wyjdę. - mruknął, po czym wcisnął po kolei przyciski od lewej do prawej.

Teraz zginę...

Faust272 - 2008-10-19, 19:08

A ja myślałem, że ta najprostsza kombinacja była zarazem Tą najtrudniejszą. Najwyraźniej przy was nie działa powiedzenie: "pod latarnią najciemniej"

Tulkas i Aiw przeszli do komnaty z przyciskami i wbili kombinacje przycisków: lewy, środkowy, prawy.

Usta czaszek zamknęły się, a na środku komnaty wysunął się charakterystyczny graniastosłup z dziurą w kształcie znalezionego na piedestale klucza.

Wiecie co robić. Przygotujcie się.

Tygrysica - 2008-10-19, 19:31

Spodziewała się niepowodzenia, choć liczyła przecież na proste zwycięstwo...

Tym razem wypróbowała kombinację prawy - środkowy - lewy, a jeśli nic się nie stało, następną - lewy - środkowy - prawy.

Faust272 - 2008-10-19, 19:34

Tygrysica

Kombinacja prawy - środkowy - lewy okazała się właściwą. Z środka komnaty wysunął się charakterystyczny graniastosłup z miejscem na klucz.

Matiddd - 2008-10-19, 20:32

Hobbit widząc, co wyprawiają jego towarzysze, szybko ruszył w ich stronę, wcześniej mówiąc do duszka:
- Chodź, poszukamy sposobu, byś mogła stąd odejść. - Nie wierzył jednak, że uda mu się wyswobodzić dziewczynkę. Gdy doszedł do towarzyszy, wyjął łapę i odrzucił ją. Na pewno nie była to ta ręka, ale przez smród mózg Nizioła pracował wolniej, niż zwykle (czyt. w ogóle nie pracował). Kurdupel nie był jednak aż tak oszołomiony, by nie rozejrzeć się, czy nie ma nic cennego przy trupach.

Tygrysica - 2008-10-19, 20:38

Widząc wysuwającą się z podłogi bryłę, wojowniczka bez wahania wsadziła klucz w odpowiedni otwór i przekręciła go do oporu. Jeśli by się zastanowić, to była nawet ciekawa efektu - czyżby tym razem miały wstać poprzewiercane na wylot trupy? Po chwili odrzuciła tę myśl jako zbyt drastyczną, do której to decyzji silnie nakłaniał ją również jej buntujący się żołądek.
Tulkas - 2008-10-19, 20:41

- Pozwolisz? - zapytał Tulkas i nie czekając na odpowiedz prawie wyrwał chomikowi klucze z ręki po czym ostrożnie wsunął klucz do dziurki po czym delikatnie przekręcił.


faust to może być bomba atomowa i z chomikiem będziemy świecić

Chomik_Zaglady - 2008-10-19, 21:05

Aiw nie zamierzał dać za wygraną i spróbował wyrwać Tulkasowi klucz z ręki.

Tulkas, dlaczego tak sie zachowujesz? Trzeba było przyjść po klucz samemu a nie siedzieć na dole. Muszę się wyleczyć zanim Faust naśle na nas te hordy umrzyków!
I nie mów ''Chomikowi'' Tylko ''Aiwowi/Elfowi'' - spróbuj chociaż zachować klimat, no. Faust sorry za jednozdaniówkę.

Faust272 - 2008-10-20, 15:38

Chomik i Tulkas

Tulkas chwycił klucz i przekręcił zamek. Graniastosłup wsunął się z powrotem w ziemie skręcając się spiralnie. Po chwili nie było po nim śladu.

Miałeś czas już na leczenie. A teraz zło...

Matiddd

Hobbit niczego nie znalazł. Ktoś już dokładnie i pieczołowicie ogołocił trupy z kosztowności, nawet wyrwał im złote zęby!

Nie mając nic innego do roboty, poszedł do Tygrysicy. Kątem oka zobaczył, jak duch gra w wyimaginowane klasy.

Tygrysica

Tygrysica przekręciła klucz. mechanizm z powrotem wtopił się w ziemie nie pozostawiając śladu po sobie.

Tygrysica i Matiddd; Tulkas i Chomik

To samo wydarzyło się obu grupom, więc napiszę jakby dla wszystkich, ale pamiętajcie, że Tulkas i Aiw są w innym pomieszczeniu, a Tygrysica z Borgasem w "jeszcze inniejszym" :D

Coś zgrzytnęło. Zdawało się, jakby jakaś maszyna pracowała za kamienną ścianą. Słychać było miarowe zgrzytanie metalu o kamień.

Huk. Coś huknęło, jakby kawał żelaza spadł w pomieszczeniu z trupami, ale dokładnie nie dało się określić.

Nagle podróżnicy zauważyli na podłodze ruch. Po podłodze powoli rozchodził się zielony gaz. Dym powoli wypełniał całe pomieszczenie.

Coś trzasnęło i zaszumiało. Wydawało się, jakby uderzały o siebie jakieś kości.

W korytarzy między komnatą z trzema czaszkowymi rzeźbami a komnatą z trupami pojawił się olbrzymi szkielet dzierżący ogromny młot dwuręczny pokryty kolcami i runami. Jeden palec jego dłoni był inny. Zamiast palca serdecznego szkielet maił tam umieszczony jeden z palców Vecny!

Jeśli wierzyć temu, co wiedzieli, ten zielony dym ożywiał nieumarłych, a przed sobą mieli pomieszczenie pełne TRUPÓW!!!

Szkielet odwrócił czaszkę w stronę komnaty, gdzie znajdowali się podróżnicy. W oczodołach błysnęło zielone światło i szkielet powoli zbliżał się do poszukiwaczy przygód.

Chomik_Zaglady - 2008-10-20, 16:22

Elf wyciągnął miecz i pazury. Ustawił się obok Tulkasa, przy wejściu w miarę daleko od najbliższych zwłok. Ustawił się bokiem do kroczącemu ku poszukiwaczom, gotów zaatakować wroga. Nie będzie parować ciosów przeciwnika lecz bardziej ich unikać, blokować zamierza jedynie w ostateczności.

Po wykonaniu uniku zamierzam spróbować odciąć szkieletowi rękę ( tą z palcem ) mieczem, po czym ponownie spróbować złamać mu nogę.

Tulkas - 2008-10-20, 16:31

- No dobra - pomyślał Tulkas i błyskawicznie rzucił oszczepem w zombii które zbliżało się ku nim [ NIE ten z palcem] mając nadzieję że uda mu się go przygwoździć do ściany. rzucił tak jeszcze dwa oszczepy po czym z zapaloną pochodnią w jednej a mieczem w drugiej zaczął atakował wszelkie zombii nie licząc tego z palcem.

* logiczne że z początku naciągam hustę na twarz by nie wdychać tych oparów.

Tygrysica - 2008-10-20, 16:50

Znaczy, są dwa palce Vecny? ;)

Wojowniczka wciągnęła głęboko powietrze, czując, jak wypełnia ją spokój. Musiała atakować wściekle, doprowadzić swoje ciało do wrzenia, jednak umysł miał pozostać niewzruszony, jak blok litej skały poddawany wpływowi wiatru. Szybko przeanalizowała sytuację. Niziołek, jakkolwiek wyszkolony w kradzieżach, skradaniu się i tym podobnych przedsięwzięciach, nie budził wielkich nadziei w walce z tym gigantycznym tworem chorego umysłu...

Gdy olbrzym wciskał się do komnaty, poprawiła sobie jeszcze rękawice, uśmiechając się do błyszczących nieśmiało run. Następnie ruszyła, postanowiwszy wykorzystać w ataku największy atut przeciwnika przeciw niemu...

Wierzyła, że będzie szybsza. A właściwie, nie myślała o tym. Po prostu starała się sprowokować ożywieńca do ataku, najzwyczajniej blokując mu drogę, gotowa szybko odskoczyć na bok, jeśliby się to udało.

Jeśli uda mi się sprowokować cios młotem (i uniknąć go :P )

Gdy ogromny młot huknął w podłogę tuż obok niej, Tygrysica złapała lewą ręką stylisko topora tak, aby przy okazji przytrzymać łapę szkieletu. Korzystała z tego, że szkielet nie powinien puszczać broni dwuręcznej, bo niby jak by ją potem podniósł? W tej samej chwili uderzyła prawą ręką w staw łokciowy przeciwnika, zamierzając złamać mu rękę. Włożyła w ten cios sporo energii, jednak tak, aby w razie fiaska zdążyć jeszcze poprawić cios swoim ulubionym przedłużeniem - uderzyć w to samo miejsce łokciem.

Niezależnie od skutku tego ataku, wojowniczka odskoczy tak, aby znaleźć się po tej stronie szkieletu, po której trzyma on młot - cokolwiek by nie mówić, tak ciężką broń trzeba wziąć spory zamach, aby wyrządzić jakieś szkody przeciwnikowi, nie mówiąc już o tempie takiego ataku...

Jeśli sprowokowany szkielet spróbuje mnie kopnąć

Widząc zbliżającą się nogę, Tygrysica ugięła lekko nogi, aby po chwili skoczyć lekko, złapać rękami za kostkę szkieletu, nogami zaprzeć się o staw kolanowy, a wreszcie pociągnąć za kostkę, naciskając na kolano - wszystko to podczas mającego na celu przewrócenie przeciwnika upadku na plecy, po którym - znalazłszy się na ziemi - wojowniczka odtoczy się szybko na bok i poderwie na nogi.

Matiddd - 2008-10-20, 17:12

- Psia krew..... - zaklął hobbit, widząc swoją dość nieciekawą sytuację. Widząc ogromnego potwora momentalnie serce skoczyło mu do gardła, a nogi zrobiły się jak z waty. Jeszcze bardziej zmartwiła go świadomość, że przez ten cholerny zielony gaz zaraz cała kostnica wstanie i będzie chciała rozerwać go i Tygrysicę na strzępy. Choć strach go sparaliżował całego, i przez chwilę nie mógł się ruszyć, to instynkt przetrwania hobbita wziął górę i po chwili hobbit był gotowy, by działać....

Nizioł wyjął szybko następną pochodnię i podpalił ją, wiedział bowiem, że najlepszą bronią do walki z trupiakami jest ogień. Następnie szybko wbiegł do sali (lecz trzymał się blisko ściany i Tygrysicy, by nie dać się otoczyć, na co Faust liczy) i próbował szybko podpalić coś łatwopalnego, zanim nieumarli powstaną. Następnie odsunie się od walki i dokładnie rozejrzy się po pomieszczeniu, by znaleźć źródło gazu i sposób, by go powstrzymać. jeśli jakiś trup się do niego przypałętał, hobbit szybko zdzieli go pochodnią.

Faust272 - 2008-10-21, 09:45

Chomik

Szkielet widząc zbliżający się cel zamachnął się młotem i uderzył nim w Aiwa. Szczęśliwie młot wbił się na 10 centymetrów w ścianę chybiając Aiwa. Wojownik wykorzystał moment i zamachnął się pazurami tnąc po kościach. Kawałki kości ramieniowej i barku wyleciały w powietrze, jednak ręka nadal trzymała się kupy. Dodatkowo Aiw zauważył, jak zielony gaz wbrew prawom fizyki powoli pełzł po nogach kościeja w stronę zranienia.

Tulkas

Niestety nie było tutaj żadnych zombie. Jeszcze. Tylko Szkielet i Tulkas. Tulkas zamachnął się oszczepem. Pocisk uderzył w czaszkę przebijając ją na wylot i blokując się. Teraz nieumarły wyglądał jak imitacja jakiegoś jednorożca. Kościej puścił młot, sięgnął do oszczepu i wyciągnął go łamiąc go przy tym a pół. Szczątki odrzucił gdzieś dalej. Atak Tulkas zwrócił uwagę nieumarłego, który teraz chwycił wojownika za gardło trzymając mocno. Ruchy umarłego były niesamowicie szybkie, po chwili Tulkas zaczął się dusić...

Tygrysica

Taj jak wojowniczka myślała, uniknięcie ciosu nie było trudne. Młot utkwił w podłodze pod kaem 45 stopni zagłębiając się w niej na 15 centymetrów.

Tygrysica wyskoczyła i uderzył w staw łokciowy ręki, w którą wtopiony był paluch. Coś trzasnęło i wojowniczka i widziała pęknięcia i sypiący się pył z kości. Już przymierzała się do poprawienia, gdy nagle coś chwyciło uderzyło ją w kark. Wycofując się i masując krwawiący kark zauważyła czerwony ślad od krwi na czole kościeja.

Szkielet chwycił drugą ręką młot i podniósł go, jakby był z papieru.

Matiddd

Tymczasem zamieszanie wykorzystał hobbit, by przyjrzeć się drugiemu pomieszczeniu. Ida z pochodnią stanął w progu i o mało nie krzyknął. Miał racje, działo sie właśnie to, czego najbardziej się obawiał.

Rzędy stołów pokrytych trupami. Teraz każde zwłoki przechodził jakby dreszcz. Jakby wszystkie były chore na malarie. Zielony gaz pełzł po podłodze, nogach stołów, aż dotarł do ran, które wypełniał. W miarę jak gaz dostawał się do zwłok, te stawał się coraz bardziej żywe.

COŚ chrypnęło. Trup z najbliższego stołu odwrócił do niego swoją łusą, pokrytą skórą czaszkę. Trupowi brakowało powiek i warg. Martwe, blade, przekrwione oczy patrzyły na niego jak na jedzenie. Trup wydał z siebie wrzask. Na ten odgłos wszystkie zaczęły szamotać się na stolach. Tylko dzięki temu, ze były do mebli przypięte pasami, nie rzuciły się na Borgasa.

Hobbit trzęsącymi rękami nie mógł znaleźc nic, co mógłby podpalić. Zrezygnowany podłożył ogień pod drewno stołu i do przypiętych do niego pasów.

Ku jego zdziwieniu drewno szybko zajęło się ogniem. Trup, który przed chwilo na niego patrzył, teraz wrzeszczał w agonii i szamotał się się na stole. Borgas widział skwierczące ciało i powstający na nim węgiel. Trup nadal się szamotał, ale coraz słabiej.

Widząc efekt podbudował się tym i podpalił kolejny znajdujący się w pobliżu stół i rzucił pochodnię na środek pomieszczenia (przecież hobbit nie wejdzie do komnaty pełnej żywych trupów).

Ogień zajął całą komnatę. Podziemia wypełniły się nieludzkim wrzaskiem umierających. Zapach swądu i palonego ciała drażnił okropnie nos hobbita. Huk. To stoły jeden pod drugim waliły się na ziemie, gdy spalone nogi nie mgły utrzymać ciężaru. Coś wybuchało. Borgas widział świszczące i wystrzeliwujące w powietrze słoiki wypełnione jakimś płynem, który bardzo łatwo się palił.

Jeden z tych słoików upadł pod nogi Borgasa roztrzaskując się. Hobbit wyczuł zapach formaliny i nafty.

Całą komnata się paliła wśród jęków potępieńczych, do których nie pasował śmiech bawiącej się wśród płomieni ducha dziewczynki...

Matiddd pociąga za rączkę jednorękiego bandyty. Symbole ułożyły się w oczekwinay ciąg: trzy siódemki. WYGRANA.

Doświadczenie wysypało się złotym strumieniem ze szczeliny "wydalającą" wygrane.

+ 400 EXP

Matiddd - 2008-10-21, 13:30

Hobbit westchnął. Problem trupów z głowy, lecz teraz są odcięci, a w dodatku atakuje ich ogromny stwór. By cokolwiek zrobić, hobbit musiał teraz jakoś pomóc Tygrysicy pokonać stwora. Nawet jeśli uda im się odciąć palucha, nie wiedzą, czy trup padnie. Dlatego hobbit musiał wymyślić coś, co wykończy kościeja raz na zawsze. Nizioł patrzył tępo przez dłuższą chwilę na potłuczony słoik z formaliną, próbując coś wymyślić. Ale zaraz! Skoro ta mieszanka się dobrze pali, to można spróbować podpalić z jej pomocą trupa! Kości przecież nie lewitują, muszą je podtrzymywać w końcu jakieś ścięgna czy w coś w tym stylu, a to da się spalić. Hobbit szybko zaczął rozglądać się w koło siebie, szukając jakiegoś regału, którego ogień jeszcze nie zajął.

[jeśli hobbit znalazł potrzebne mu słoiki]
Hobbit, znalazłszy słoiki, szybko wziął tyle, ile mógł unieść. Następnie zaczął biec w stronę Tygrysicy. Gdy był już niedaleko, położył słoiki na ziemi, i krzyknął do Tygrysicy:
- Substancje w tym słoiku są łatwo palne, gdy uda ci się obciąć palucha, obrzucimy go tym i spalimy! Ja teraz idę szukać źródła gazu, bo jeszcze trochę, i ten gaz może nas zabić! - po czym rzucił się do biegu, szukając jeszcze raz źródła gazu.

[jeśli hobbit nic nie znalazł]
zrezygnowany hobbit, widząc, że jego plan nie wypali, ruszył dalej szukać źródła gazu. Jeśli nic takiego nie znajdzie, lub co gorsza, nie będzie wiedział jak zatrzymać gaz, pomoże Tygrysicy, odwracając uwagę szkieletu.

Chomik_Zaglady - 2008-10-21, 15:46

Elf widząc nieciekawą sytuację w jakiej znalazł się jego towarzysz wyskoczył obok szkieletu i z całej siły uderzył nieumarłego w rękę ( bądź dwie, zależy iloma dusi Tulkasa. ) którymi trzymał Tulkasa.
Gdy atak się powiedzie napierając całym ciałem Aiw spróbuje popchnąć szkielet na ścianę/stół, tak by odsunąć go od ''leczniczego'' gazu.

Gdyby popchnięcie się nie udało, elf szybko odwróci się i uderzy ponownie w kość barkową kościeja. Następnie wykona ( a jakże ) kopnięcie w kolano.

( Gdy kopnięcie się uda )
Wojownik szybko wykorzystał moment dezorientacji swego wroga i chwycił jego młot by zmiażdżyć delikwentowi czaszkę.

Tulkas - 2008-10-21, 16:23

-eeegreergererger- wygólgotał Tulkas czując brak możliwości zaczerpnięcia oddechu. Nie myśląc długo chwycił miecz i ciął w ramiona kościotrupa jednocześnie kopiąc go w kręgosłup mając nadzieję że dzięki temu będzie mógł się wybić i uwolnić z uścisku.
Faust272 - 2008-10-21, 18:07

Matiddd

Borgas nie mógł wejść do komnaty. Całe pomieszczenie płonęło. Stołu, ściany, sufit, podłoga, wszystko było w ogniu. Co gorsza dym nie znajdował ujścia u gromadził się pod sufitem. To stwarzało nieciekawą sytuację. Dostępny tlen powoli się wyczerpywał, a na jego miejsce wchodził toksyczny tlenek węgla. Dodatkowo toksyczny zapach formaliny kręcił w nosie i powodował ból głowy.

Tak czy siak nie było mowy o zorganizowaniu słoików z płynem balsamującym.

Hobbit zauważył że zielone opary pochodziły z palca Vecny, który miał na sobie szkielet, zamiast jednego, swojego, kościanego palca. Prawdopodobnie trzeba będzie go tego pozbawić.

Chomik i Tulkas

Tulkas nie mógł się uwolnić z uścisku. Brak powietrza odebrał możliwość logicznego myślenia. Spanikowany wojownik mógł tylko trzymać za dłonie szkieletu i konać.

Aiw wyskoczył i uderzył z dużą siłą mieczem w rękę szkieletu (nieumarły trzymał szkielet jedną ręką, a druga sięgał po młot). Kość pękła, a Tulkas opadł na ziemie. To nie był koniec kłopotów. Dłoń szkieletu i cześć przedramienia, mimo że odcięte, nadal kurczowo trzymały za gardło Tulkasa. Jednakże oderwanie ich od ciała nieumarłego odrobinę poluźniło uchwyt. Krew z tlenem dopłynęła do mózgu i Tulkas mógł pomyśleć logicznie. Co prawda nie było mowy o robieniu czegokolwiek mieczem, ale teraz mógł wybrać dogodne miejsce na rozwarcie dłoni.

Tulkas wbił palce między kościste palce szkieletu a swoje gardło i rozwarł je. Dłoń rozwarła się i opadła na ziemie bez ruchu. Tulkas już był bezpieczny. Jednakże TUlkas czuł się strasznie słaby i okaleczony.

- 1 rana, zostały Ci 2

Tymczasem Aiw posłał szkielet na ścianę. To jednak nie izolowało go od zielonego dymu, który był dosłownie wszędzie i zdaje się wypływał z jednego palucha przyczepionego do drugiej dłoni szkieletu (prawej, teraz trzymającej młot).

Szkielet zaatakował młotem, jednak nie trafił Aiwa. Jednak Aiw ze zgrozą zauważył, że ruchy kościeja stają się coraz bardziej płynne i coraz szybsze.

Tygrysica - 2008-10-22, 15:29

Umysłem skupiona była na walce, jednak jej ciało wciąż potrzebowało normalnych warunków, aby funkcjonować. Napływający do komnaty dym zmusiłją do skrócenia oddechu, zwolnienia ruchów, wreszcie uniemożliwił jej równie sprawne jak przed chwilą obmyślanie dalszej taktyki. Nie czuła bólu, skupiona tylko na swoim przeciwniku, jednak rana była raną i utrudniała jej zachowanie czystości myśli.

Trzeba było zakończyć tą walkę szybko. Co znaczy, że dopiero teraz naprawdę uwolni w sobie siłę Tygrysa. Nastawiła się na atak na przekór wszystkiemu, bój po zatracenie, zaślepienie bitewne nie pozwalające na żadną inną myśl. Zdawała sobie sprawę z zagrożeń - nawet gdyby wyrała, może się okazać, że zapomni o ucieczce, czy nawet o oddychaniu... Lepsze jednak takie ryzyko - niech się na coś zdadzą długie lata treningu - niż bierna śmierć w dymie czy od młota czegoś, co nie ma prawa istnieć... Zresztą, był tu ktoś jeszcze, niech on zajmie się myśleniem.

Widząc, że szkielet trzyma młot jedną ręką, doskoczyła doń, rzucając się na ziemię, szybki przewrót, poderwałą się na nogi, będąc (jeśli się uda) tuż obok jego nóg, mając na wysokości rąk dolną część jego kręgosłupa. Przestawiła się na ślepy atak, na furię pozbawiającą zmysłów. Wyskoczyła w górę, złapała rękami za górne żebra kościeja, podciągnęła się szybko, kontynuując wyskok, stając na tychże żebrach. W pierwszej chwili spróbowała wściekłych kopniakiem zdjąć mu czaszkę z kręgosłupa, następnie skoczyła leciutko naprzód, aby spadać tuż za plecami przeciwnika, w locie chwytając oburącz za czoło wielkoluda, licząc, że nie wytrzyma takiego nacisku. Gdyby jednak wytrzymał, wojowniczka puści się i spróbuje, wciąż spadając, oboma nogami uderzyć w okolice kolan ożywieńca, chcąc go powalić.

Dopiero teraz, bo w domu neta ucięło ;/ Piszę ze szkoły. Kiedy net wróci? Nikt nie wie. Także póki co,niestety, jeden post dziennie... Ale liczę, że szybko naprawią ;) EDIT: naprawili szybciej niż jun.pl ;P

Faust272 - 2008-10-24, 19:14

Tygrysica/

Tygrysica wpadła w szał. Teraz jakiekolwiek emocje i fizjologia ciała zostały wyciszone. Teraz działał tylko instynkt walki wojowniczki. Wzmożona produkcja enkefalin przez mózg uodporniło Tygrysice od bólu.

Użytkowniczka stylu Tygrysica przybliżyła się do umarlaka perfekcyjnym przewrotem w przód. Gdzieś tam koścista ręka musnęła ją po plecach, ale to drobnostka.

Tygrysica wyskoczyła w górę niesamowicie szybko wspinając się po zebrach umarlaka kierując się w stronę czaszki. Kościej grzmocił się po żebrach starając się trafić Tygrysicę, jednak ta była za szybka.

Coś błysnęło. Srebrne runy zostały aktywowane. Teraz refleks zwiększył się trzykrotnie. Ostatnie kroki...

Tygrysycia wyskoczyła w górę. Miałą teraz czaszkę na wysokości swoich bioder. Wojowniczka wyciągniętymi w górę rękami chroniła się przd przydzwonieniem w sufit. Teraz wsyztsko wydarzyło się automatycznie. Poziomie kopnięcie z olbrzymią szybkością zbliżało się w stronę żuchwy kościeja. Mimo, że trwało to kilka sekund, dal Tygrysicy była to godzina. W chwili kontaktu stopy z czszką, wojowniczka poczuła przepływającą wzdłuż ciałą falę energii eksplodującą w miejscu ciosu.

Eksplozja energii rozeszłą się bezbarwną falą. Czszka została wyrzucona do tyłu z olbrzymią szybkością, a w raz z nią jej śladem podążyło całe ciało.

Matiddd

Borgas usłyszał huk. Coś jakby uderzenie w gong, ale dziwnie przytłumione i jakby spowolnione.

Hobbit upadł na ziemie w ostatniej chwili i kątem oka zobaczył olbryzmi skzielet lecący wzdłuż korytarza lądując w płonącej komnacie koszac wszystkie stoł na swojej drodze.

Rumor był niesamowity. Mimo tak wielkiego ciosu szkielet po drugiej stronie wstał i z powrotem zbliżał się w stronę poszukiwaczy przygód. Ciało szkieletu wciągnęło prawie cały zielony gaz dotychczas wytworzony.

Tygrysica

Po udanym aaku wojowniczka miękko upadła na posadzkę. Runy dezaktywowały się. Tygrysica wiedziała, ze musi dokłądniej zbadac rękawice, ale to dopiero wtedy, jak wyjdzie z tej krypty.

Tygrysica - 2008-10-24, 20:14

Zmusiła się do wzięcia oddechu, potem do wypuszczenia powietrza. Przyszło jej to z trudem, jednak po drugiej turze złapała na nowo rytm. Myśli zaćmiewał jej brak powietrza, brak tlenu, brak światła... Nie zasypiaj! - napomniała się. Nieumarły wsysał gaz w szaleńczym tempie... Wstał wśród płomieni... Płomienie trawiły ciała. Ciała się rzucały. Ciała też żyły? I paliły się... Powoli klocki zaczęły układać się w zamroczonej walką i bezdechem głowie. Trzeba go powstrzymać w tamtym pokoju - postanowiła Tygrysica. I nic więcej nie myślała, nie na tym polegała walka, zresztą trup stał już na nogach. Nie miała już sił na szał bojowy, wybiła się więc tylko lekko z prawej nogi, ruszając truchtem tak lekkim, że ledwie dotykała nogami ziemi. Gdy tylko znalazła się w odpowiedniej odległości, wyskoczyła z mocą naprzód, po raz kolejny stawiając na swą szybkość i siłę nóg. Ewentualna próba kontrataku ożywieńca musiała być przeprowadzona mniej więcej na jej wysokości. Gdy więc uderzyła obiema piętami o kolana trupa, nie odbiła się od nich do tyłu, lecz wyrzuciła ręce do tyłu, przenosząc tam środek ciężkości, aby lecieć wciąż (choć w miarę) w przód - gdyby przeciwnik się przewrócił, wyląduje na nim, co ostatecznie było uprzywilejowaną pozycją dla walczącego, jeśli zaś zdecyduje się mimo wszystko stać, powinna się z racji jego wzrostu zmieścić między ichnimi nogami, zyskując cenną okazję do ataku zza pleców...
Tulkas - 2008-10-27, 08:41

- eeeehehe - kaszląc Tulkas rozmasował sobie szyję. Gdy tylko krew umiarkowała swoje tępo i puls wrócił do normy Tulkas chwycił jeden oszczep i miecz po czym zaszedł szkielet z drugiej strony.
Po chwyli skoczył i z całej siły uderzył oszczepem między kark i miedniczę zablokowawszy oszczep i przytrzymując szkielet który zwrócił ku niemu swój topór a przed którym ostatkiem sił bronił się mieczem
- Aiw teraz- ryknął Tulkas żałując swego pomysłu na unieruchomienie szkieletu.

Matiddd - 2008-10-29, 14:47

Hobbit widząc, jak szkielet upada, wpadł w euforię. Cieszył się jak głupi, że nadal żyje. Gdy tak skakał, nagle jego wzrok skierował się ku chmurze dymu pod sufitem. Zaraz cała komnata będzie go pełna, a podróżnicy się uduszą. Hobbit momentalnie stanął i zbladł jak ściana. Natychmiast zaczął krzyczeć panikując:
- Tygrysica, bierz do cholery ten palec i spadamy! - po czym zaczął szukać wyjścia, by móc uciec jak najdalej.

Chomik_Zaglady - 2008-10-29, 16:35

Aiw podbiegł do szkieletu i z całej siły uderzył w rękę z palcem by następnie spróbować złamać kręgosłup przeciwnika.
Faust272 - 2008-10-29, 16:46

Tygrysica i Matiddd

Wojowniczka biegła w stronę komnaty, lecz zatrzymała się. Nie może przecież wbiec do szalejącego w komnacie piekła. Hobbit podpalił całe pomieszczenie uniemożliwiając dojście do kościeja.

Jednak szkielet nie dawał na siebie długo czekać. Wyszedł z komnaty. Był cały czarny i płonął. Ogień otaczał go jak płaszcz. Tygrysica i Borgas cofnęli się mimowolnie. Teraz mają do czynienia z płonącym szkieletem, któremu najwyraźniej płomienie nic nie robią. Tyle tego dobrego, że cały zielony gaz został pochłonięty, aby utrzymać olbrzymiego nieumarłego przy "życiu". Palec palił się i powoli ulegał zwęgleniu...

powietrze stawało się gęste i mało przejrzyste. Kałdun czarnego dymu powoli obejmował całe pomieszczenie i korytarz. Nie było czasu.


Tulkas i Chomik

Tulkas wykorzystał to, że kościej był zajęty Aiwem i zaszedł go od tyłu wykonując wcześniej zaplanowaną sztuczkę. Flankowany kościej nie mógł skupić się na dwóch przeciwnikach na raz. Aiw zaatakował. Pazury spadł i pogruchotały dłoń nieumarłego odcinając palec. Kawał ciała spadł na ziemie zostawiając po sobie strużkę zielonego dymu. Teraz Aiw wykorzystał sytuację i wbił szpony w kręgosłup. Kościej pozbawiony podtrzymującego go artefaktu rozpadł się na drobne kosteczki.

Coś huknęło. Wyjście z komnaty znowu stało otworem.

Jednak... Tulkas patrzył w stronę komnaty. Teraz na drodze do wyjścia stały ściśnięte w korytarzu kilkanaście zombie. Wszystkie te umarlaki wstały ze stołów i ożywione wcześniej zielonym gazem łamiącym rytmem podążył w stronę żywego mięsa. W stronę Aiwa i Tulkasa.

Chomik_Zaglady - 2008-10-29, 16:59

Aiw podniósł palec i schował do kieszeni. Następnie rozkruszył kopniakiem nogi i czaszkę szkieletu.

Oj, pożałuję tego ;)


Elf wyjął z plecaka pochodnię i zapalił ją. Wiedział że najlepszą bronią przeciw zombie jest ogień więc gdy tylko pochodnia zajęła się ogniem Aiw z pochodnią w jednej a mieczem w drugiej ręce rzucił się w kierunku nieumarłych. Miał zamiar atakować po czym odskakiwać poza zasięg rąk wroga.

Gdy już coś usieknę.


- Szybko! Użyj płonących oszczepów! - krzyknął Aiw do Tulkasa po czym uskoczył by nie znaleźć się na linii strzału.

Tulkas - 2008-10-29, 19:28

Tulkas momentalnie chwycił włócznię i pochodnię. Oderwał z pochodni [ nie wiem jaki to rodzaj ale to co się podpala i płonie] i przymocował do włóczni ze strony gdzie nie było ostrza. Zestaw podpalił i zaatakował zombii chcąc płomieniem albo ich pokonać albo w gorszym przypadku uniemożliwić im wejście do krypty bo wtedy zostali by zalani zgniłymi ciałami. Chciał dać Aiwowi czas na sporządzenie lub wymyślenie czegoś co mogło by ich uratować.
Faust272 - 2008-10-29, 22:28

Tulkas i Chomik

Aiw zaatakował zombie. Nieumarły nie sprawiał wrażenia inteligentnego i grzmocił rękami obszar przed sobą. Aiw bojąc się podejść ciął z odległości, udało mu się powierzchownie pociąć ręce najbliższego nieumarłego. Następnie wycofał się robiąc miejsce Tulkasowi.

Tulkas wymierzył zapalony oszczep w stwora i rzucił nim. Gdy tylko oszczep uderzył zombie w klatkę piersiową, wybuchnął on ogniem, który objął całe jego ciało. Nieumarły wydał z siebie straszny krzyk bólu. Jakiś nieludzki, jakby zarzucający krzywdę, częściowo brzmiał jak płacz zranionego dziecka. Wkrótce wszystkie zombiaki zajęły się ogniem. Wyglądało to na marsz żywego ognia. Jednak mimo podpalenia, nieumarli nadal zbliżali się w stronę Aiwa i Tulkasa.

Tulkas - 2008-10-29, 22:41

- GÓWNO - ryknął Tulkas i rzucił się na zombii z włócznią chcąc zatrzymać ich śmiertelny pochód - do cholery Aiw znajdź coś czym można te jeb@@@e drzwi zamknąć bo nas spalą~!

Tu nie ma drzwi.

to się chomik nagłowi zanim je zamknie :-P

Tygrysica - 2008-10-30, 19:54

Wojowniczka miała nadzieję, że ogień osłabia też spójność szkieletu... Nie myśląc wiele ponad to, zdecydowanie chwyciła nadgarstek przeciwnika, spróbowała kopnąć go w łokieć, jednocześnie ciągnąć rękę, aby oderwać ją od ciała. Jeśli to się uda, szybkim ruchem wyrzuci rękę za siebie - niech niziołek na coś się przyda i się nią zajmie, ona zdała sobie sprawę, że ogień może zaszkodzić jej wspaniałej rękawicy. Niezależnie od tego, czy poprzednia akcja się udała, Tygrysica przyjmie najlepszą pozycję do ewentualnego uniknięcia ciosu szkieleta, po czym - jeśli zdąży jako pierwsza, lub po ewentualnym uniknięciu powyższego - sama spróbuje zaatakować, uderzając w jeden ze stawów nożnych, aby móc szybko cofnąć się po ataku, nie narażając się na poparzenie.
Matiddd - 2008-10-30, 20:15

- Bierz go! W mordę lej! - kibicował Tygrysicy hobbit, trzymając się z dala od szkieletu. Czekał, aż jego towarzyszka zdobędzie paluch, by mogli wreszcie stąd zwiać - nie za bardzo mi się widziała śmierć w płomieniach. Po dłuższej chwili patrzenia się tępo na walkę wojowniczki z ogromnym kościejem stwierdził, że warto rozglądnąć się za jakąś drogą ucieczki. Zaczął więc gorączkowo się rozglądać po pomieszczeniu, szukając wyjścia.
Faust272 - 2008-10-30, 20:35

Tygrysica i Matiddd

Kościej sięgnął w stronę Tygrysicy. Wojowniczka jednak chwyciła go za nadgarstek. Dzięki rękawicom nie czuła ognia, ale same rękawice momentalnie zajęły się ogniem.

Wojowniczka pociągnęła za nadgarstek i blokując łokieć nogą pociągnęła za niego. Staw trzasnął i ręka odpadła od ciała. Szkielet rozpadł się na kupkę płonących kości. Rękawice zostały osmolone, ale chyba nic się im nie stało.

Teraz ręka z paluchem leżała na środku korytarza bezładnie.

Coś huknęło. Hobbit skojarzył ten dźwięk z dźwiękiem upadającej płyty kamiennej blokującej wyjście. Nagle wyrównujące się ciśnienie w podziemiach wyssało dym i czad z pomieszczenia i korytarza. Ogień dogasał, już można było spokojnie iść dalej.

Dziewczynka duch znajdująca się w pierwszej komnacie stała przy ścianie i przykładała do niej ucho. Po chwili powiedziała:

- Tam też się biją.

Wygląda na to, że Tulkas i Aiw mają kłopoty.

Tygrysica + 100 EXP

Tulkas

Mało żeście napisali, więc nie chciało mi się odpisywać.

Tygrysica - 2008-10-30, 20:52

- Bierz palec, ja biegnę im pomóc! - krzyknęła wojowniczka, nagle zdając sobie sprawę, jak wiele zmieniła w niej ta krótka wszak wyprawa. Jeszcze tydzień temu za nic nie odezwałaby się do nikogo podczas bitwy, nie zrobiłaby zresztą i wielu innych dziwnych i nowych rzeczy, które miały tu miejsce... Będzie potrzebować długiego odpoczynku, w ciszy i skupieniu, aby przywrócić spokój swojemu duchowi. Ale... jakiś naturalny instynkt mówił jej, że już nigdy nie będzie tak samo. Coś się w niej nieodwracalnie zmieniło. Czy na gorsze? Czas pokaże. Tymczasem jednak wojowniczka zepchnęła swoje myśli wgłąb mózgu, widząc dym, wydobywający się z drzwi, identycznych jak te, przez które wyszła.

Nie zauważywszy nikogo po drodze (zakładam, że wszystkie poszły na Aiwa i Tulkasa, jeśli się mylę, walczę oczywiście z tymi po drodze ;) ), wbiegła do pomieszczenia, zdejmując w biegu swój kij z pleców. O zgrozo! - zawyły jej myśli, gdy dotarło do niej, co widzi. Długa fala trupów, rozbebeszonych, gnijących, nierzadko gubiących własne części w pół kroku, dodatkowo płonąca, a mimo tego waląca naprzód... Skoro tam szli, byli tam z pewnością Tulkas i Aiw... Nie wyjdą przez tą płonącą hordę - przemknęło jej przez myśl. Rozwiązanie przyszło samo.

Gdyby - a może jeśli - zombiaki cokolwiek słyszały, i tak nic im by to nie dało. Biegnąc tak jak ją nauczono - ledwie dotykając stopami ziemi, dodatkowo bez zbędnych krzyków i tym podobnych bzdur, wojowniczka w pełnej prędkości wyskoczyła, niewysoko jednak, na wysokość klatek piersiowych przeciwników, wyrzucając naprzód ręce, w obu trzymając swój kij, aby powalić jak największą liczbę nieumarłych. Natychmiast po wylądowaniu na ziemi, skróci chwyt do minimum, trzymając obie ręce na środku kija i zacznie kręcić młynki, starając się uderzać nim głównie w głowy i korpusy pseudo-trupów.

Matiddd - 2008-10-30, 21:18

Hobbit, widząc, jak wojowniczka rozwala szkielet, i z euforii, że nadal żyje, krzyczał:
- Brawo! Masz talent! - jednak wojowniczka pobiegła dalej, zostawiając go samego w komnacie. Hobbit będąc sam w rozległym, ciemnym pomieszczeniu poczuł się nieswojo. Chwycił mocniej za pochodnię (mam parę) i ostrożnie schylił się do ręki umarlaka, by wziąć palec. Następnie chwycił jedną ręką za paluch, i przygniótł prawą nogą rękę trupa. Następnie z całej siły zaciął ciągnąć, by oddzielić paluch od ręki. Gdy mu się to uda, schowa oczywiście palec i ruszy za Tygrysicą, oczywiście z przygotowaną pochodnią.

Faust272 - 2008-10-31, 09:24

Tygrysica i Matiddd

Wojowniczka cicho podkradła sie do tego tajemniczego pochodu i zaatakowała z zaskoczenia idące z tyłu zombie. Tak jak się spodziewała, nieumarli nie zwrócili na nią początkowo uwagi. Mogła spokojnie podejść i zaatakować.

Trzy zombiaki spadły na posadzkę rozbijać stoły. Teraz Tygrysica zobaczyła, że jednak ten atak nie był do końca przemyślany, a przynajmniej jego skutki. Nieumarli stający najbliżej odwrócili się do niej i z wrzaskiem powoli podchodziły. Teraz szło na nią 6 płonących trupów spychając do wyjścia i tworząc nieprzeniknioną ścianę płonących ciał.

Wojowniczka wykręcała młynki i uderzała kijem to w jednego, to w drugiego. Dzięki walce na dystans uniemożliwiała przeciwnikowi dojście do niej.

Tygrysica ponownie wykręciła młynek i zaatakowała wysokiego zombiaka. Kij uderzył nieumarłego w szczękę i utkwił w niej. trup wykorzystał sytuację i pociągnął za kij mając nadzieje, że wraz z kijem pociągnie do siebie wojowniczkę. Na szczęście Tygrysica szybko puściła kij, a trup trzymający broń wojowniczki stracił na skutek tego równowagę i się przewrócił. Już nie wstał.

Niemniej nadal za przeciwników miała 5 nieumarłych.

Tygrysica - 2008-10-31, 20:34

Nie chcąc dać się otoczyć, doskoczyła do leżącego trupa, jakby chciała wyrwać kij z leżącego trupa, nagłym ruchem odchyliła się w tył, licząc że dzięki takiemu zwodowi jeden z nieumarłych nadzieje się na tenże kij. Jeśli się to uda, szybkim uderzeniem przybije jeszcze żywego trupa do kija, po czym wyrwie go szybkim ruchem, stając w gotowości do dalszej walki. Jeśli nie, spróbuje przywalić najbliższemu trupowi prosto w twarz, po czym wyrwie kij i przygotuje się do dalszej walki, przyjmując odpowiednią pozę do odparcia ataku zombich.
Tulkas - 2008-11-01, 18:23

Tulkas widząc zombii które mimo ognia podążały w jego kierunku chwycił miecz i oszczep w drugą rękę i zaczął zadawać ciosy starając się przy każdej okazji pozbawiać zombii głowy lub ręki albo nogi.


sorki że tak mało napisane ale weny brak a akcji hamować nie chcę

Faust272 - 2008-11-01, 20:34

Walka była trudna. W komnacie ze stołami walczyło 5 zombie z Tygrysicą. W korytarzu prowadzącym do komnaty z czaszkowymi rzeźbami walczył Tulkas i Aiw. Z tych obydwu przypadków najlepiej wyglądała sytuacja Tygrysicy. nawet jeśli nie zabije wszystkich, ma wolną drogę ucieczki do portalu i ewentualnie do innych korytarzy. Niestety sytuacja Tulkasa i Aiwa wyglądała znacznie gorzej. Dwójka poszukiwaczy przygód musi ciągle wycofywać się w stronę ślepej uliczki, która jest komnata z trzema czaszkowymi rzeźbami. Jedyną drogę ucieczki - korytarz prowadzący do komnaty ze stołami i dalej do portalu, został zablokowany przez grupę 6 zombie aktualnie podpalonych, ale nadal "żywych" i stanowiących ogromne niebezpieczeństwo.

Tygrysica

Zombie złapał kij i nie puścił go. Tygrysica mocno szarpnęła, ale dłoń ześlizgnęła się, a ona sama o mało co nie przewróciła się. Nieumarły odrzucił kij za siebie, Tygrysica już nie miała do niego dostępu.

Piątka nieumarłych zbliżała się w stronę wojowniczki, która trzymała je na dystans. Wykorzystała sytuację i przywaliła w ryj jednemu z zombie. Poczuła na dłoni (nawet mając rękawice) ból od uderzenia w zęby truposza. Wyglądało na to, że nieumarłemu wiele się nie dzieje. Tygrysica rozejrzała się.

Do wyjścia do portalu zostało jej około 5 metrów. Zombiaki zbliżały się do niej mijając po drodze stoły, niektóre po prostu szły przez siebie wywracając wszystko po drodze. Stoły wyglądały na nienaruszone, jedyne co było inne, to to, że zamiast zombiaków znajdowały się na nich resztki uprzeży, pasków, łańcuchów, którymi ożywieńcy byli przywiązani do stołów, zanim ulegli ożywieniu. Przy niektórych meblach stały niewielkie metalowe maszynki, podobne do pomp mechanicznych. Podłączone do nich były niewielkie, szklane zbiorniczki wypełnione lekko pomarańczowym, przezroczystym płynem. Na ziemi metr od wojowniczki leżał zakrwawiony sztylet o krzywym ostrzu, w połowie ząbkowanym. Stoły miały pół metra wysokości, więc jakby dobrze wyczuć moment, dało się przy ich pomocy przeskocz nad zombiakami.

Tulkas

Tulkas zaatakował najbliższego zombiaka. Udało mu się odciąć nogę ożywieńcowi, w skutek czego ten przewrócił się i został podeptany przez swoich "towarzyszy". Stracił przy tym swój oszczep.

Aktualnie więc w stronę Tulkasa i Aiwa szło 5 zombiaków. Między nieumarłymi, a ścianą komnaty z rzeźbami czaszek, czyli ślepego zaułka, zostało ok. 6 metrów.

Tygrysica - 2008-11-01, 20:44

Czy tak wygląda sytuacja? Czy "moje" zombie płoną?
Z góry dzięki za odpowiedź, nie chcę pisać bzdur ;)

Faust272 - 2008-11-01, 21:06

Raczej tak:

[img]<a href="http://img91.imageshack.us/my.php?image=sytuacjawalkiwi9.png" target="_blank"><img src="http://img91.imageshack.us/img91/5381/sytuacjawalkiwi9.th.png" border="0" alt="Free Image Hosting at www.ImageShack.us" /></a><br /><br /><a href="http://img604.imageshack.us/content.php?page=blogpost&files=img91/5381/sytuacjawalkiwi9.png" title="QuickPost"><img src="http://imageshack.us/img/butansn.png" alt="QuickPost" border="0"></a> Quickpost this image to Myspace, Digg, Facebook, and others![/img]

Twoje zombiaki płoną.

Faust272 - 2008-11-01, 21:06

Raczej tak:

[img][/img]

Twoje zombiaki płoną.

Matiddd - 2008-11-01, 23:06

Nie wiem, co ze mną się stało, ale uznaje, że palec udało mi się oddzielić od reszty. Jeśli nie, na razie go tam zostawiam

Gdy hobbit już oddzielił palec od ręki, szybko schował go i pędem pobiegł w kierunku walki. Kiedy był już na wprost od Tygrysicy i zombie, zauważył, że wojowniczka nie ma broni. Szybko więc wyjął drugą pochodnię i w biegu ją podpalił. Gdy dobiegnie, rzuci jedną z nich do Tygrysicy, krzycząc "łap!", a następnie sam dobiegnie do niej i pomoże je w walce atakując nieumarłych pochodnią.

Chomik_Zaglady - 2008-11-02, 08:12

Elf rzucił okiem na leżący na posadzce szkielet, czy aby nie wstaje po czym podbiegł do najbliższego zombie i spróbował odciąć mu głowę mieczem...
Tulkas - 2008-11-02, 09:39

Tulkas z nadzieją wziął króciutki rozbieg i z całej siły rzucił w kierunku zombii. miał zamiar oszczepem przebić 2 zombiki i przygwoździć je do ściany.


zabiłem jednego dostane exp?

Faust272 - 2008-11-02, 09:54

Tygrysica i Matiddd

Jesteś tam, gdzie Tygrysica, udało Ci się wziąć palucha

Hobbit podał pochodnie wojowniczce. Sam także w nią uzbrojony ruszył do ataku. Niestety broń była drewniana i mało wytrzymała. Po jakimś czasie cała się zapaliła, więc obydwoje musieli ją wyrzucić. Uderzanie pochodnią zombiaków nie przyniosło większych rezultatów. Nieumarli i tak płonęli, wiec ponowne ich podpalanie nie miało sensu.

Trzeba było znaleźć coś innego. Od wyjścia dzieliły kobietę i hobbita ok 4 metry.

Raczej nie piszę tak rozbudowanych opisów dla zabijania czasu. Myślę, że moglibyście je wykorzystać...

Tulkas i Chomik

Tulkas wyskoczył i zaatakował oszczepem, niestety pocisk przeleciał "przez" zombiaka i poleciał dalej. Po prostu oszczep trafił nieumarłego w bok, gdzie miał już wypatroszone ciało i pocisk po prostu przeleciał przez niego podpalając się i rozbijając się o ściną za ożywieńcem.

Aiw zdołał tylko odrobinę rozciąć brzuch zombiakowi, ale nic więcej nie zrobił.

Tygrysica - 2008-11-02, 12:12

Raczej nie kazałam Ci czekać tak długo dlatego, że mi klawiatura zamokła...

Tygrysica myślała gorączkowo, dostrzegając swą patową sytuację. Gdy ktoś wyskoczył na nią zza jej pleców, o mało nie zabiła swego małego towarzysza. Nie wierzyła w skuteczność jego propozycji, jednak skoro tak twierdzi... W szybkim podskoku wsadziła pochodnię w twarz jednego z zombiaków, a widząc brak efektu, nie trudziła się nawet, żeby ją wyjmować. Teraz trzeba coś porządnie wymyślić... Szybko przyjrzała się pomieszczeniu.

Sztylet leżący jakiś metr od niej nie wyglądał zachęcająco, nie po to ćwiczyła przez dwadzieścia lat style walki wręcz... Z pewnością Aiw i Tulkas pilnie potrzebują pomocy... Od nich oddzielają ją płonące pół-trupy... I jeszcze jakieś stoły... O! A to co? Zauważyła dziwne zbiorniczki z pomarańczowym płynem przy niektórych ze stołów. Coś zakiełkowało w jej głowie, jakaś nieśmiała świadomość... Nie wiedziała skąd, ale skądś wiedziała, że hobbit krzyczał coś o jakimś płynie... Tylko kiedy? No, wytęż się! A, szla... Ehh. Znowu. Oczyszczanie umysłu po tej wyprawie zajmie dobrą dobę. No, cóż... do dzieła.

Sama właściwie nawet nie wiedziała kiedy - tylko w ten wytrenowany sposób można było zaskoczyć najbardziej przewidujących przeciwników (może nie był to ten konkretny przypadek, ale sztuka jest sztuką) - runęła ku dwóm stołom, które widziała po swojej prawej... Jeden, przy którym nie zauważyła dziwnej substancji, spróbowała silnym kopniakiem w spodnią część blatu zmusić do niszczycielskiej szarży na jej przeciwników...

Jeśli przy drugim jest ta substancja

... po czym szybko rzuciła się do drugiego, starając się jak najprędzej odpiąć odeń zbiorniczek z płynem, krzycząc do hobbita: "Odsuń się!" Gdy tylko uda jej się wziąć do ręki pojemnik, rzuci nim w "środkowego" (stojącego najbliżej centrum grupy) zombie, jednocześnie podbiegając króciutkimi krokami do tego truposza, który był najbliżej niej... Lekki zakrok lewą nogą, wybicie prawą, półobrót i... głowa nieumarłego powinna spaść z karku.

Jeśli jej tam nie ma

... po czym zdała sobie sprawę, że trzeba działać szybko. Nie ma czasu ani możliwości, aby okrążyć tych zombie, zbyt ryzykowna ze względu na ogień będzie też próba przebicia się środkiem... W nagłym rozbłysku konstatacji cofnęła się o dwa kroki, wzięła lekki rozbieg, zaczynając od lewej nogi. Trzecim krokiem wskoczyła na stół, czwarty, drobny kroczek prawą nogą miał zakończyć się na brzegu stołu i pozwolić jej na wyskoczenie do przodu. Była realistką, wiedziała, co można zrobić lecącemu, więc nie starał się kopać grupy pod sobą, jedynie stanąć na głowie jednego z trupów, po czym natychmiast zeskoczyć z niej po drugiej stronie. Będąc w tak dogodnej pozycji, nie mogła sobie odmówić szybkiego kopnięcia w tył głowy jednego z zombie, zaraz po tym jednak ruszyła w stronę Aiwa i Tulkasa, licząc że pójdzie za nią kilka byłych trupów, odciążając Borgasa. Dodatkowo, rozglądała się za tą dziwną, pomarańczową substancją... Jeśli ją gdzieś znajdzie... (patrz wyżej, bez ostatniego ruchu), przy czym zatrzyma się na chwilę, czekając na efekt jej działań, od tego przecież zależało, czy będzie mogła ruszyć na pomoc odciętym towarzyszom...

Faust272 - 2008-11-02, 12:56

Tygrysica

Wojowniczka odskoczyła w bok i wykonując przewrót znalazł się przy pierwszym stole. Silnym kopniakiem uderzył w spodnią część blatu. Uderzenie było bolesne, najwyraźniej stół był wzmocniony stalą. Mebel oderwał się od ziemi i koziołkując w powietrzu wystrzelił w stronę ożywieńców uderzając bokiem w korpus jednego z nich.

Tymczasem wojowniczka podbiegła do dziwnej maszyny. Podłączone były do niej rurkami dwa szklane pojemniczki. Tygrysica wyrwała obydwa. Szkło pękło, a przewód przerwał się. W efekcie ze słoików wyciekała znajdująca się w nich substancja, wojowniczka nie mogła poczuć jej zapachu, cały pokój wypełniony był dymem i smrodem palących się ciał.

Coś gruchnęło. To stół opadł na kamienną posadzkę. Wojowniczka odwróciła się i mocniej chwyciwszy popękany słoik cisnęła nim w stronę zombiaka. Słoik leciał obracając się w powietrzu i rozrzucając za sobą niewielki strumień lekko pomarańczowej substancji cieknącej z przewodu i pęknięcia. Substancja zapaliła się jeszcze zanim dotarła do ożywieńca. Gdy tylko słoik uderzył w twardy bark szkieletu, słoik rozpadł się, a ogień dotarł do substancji.

Pocisk eksplodował czerwonym płomieniem wyrzucając w powietrze płynny ogień. Z nieumarłego, w którego uderzył słoik, zostały strzępy. Wojowniczka obserwowała stopniowe rozrywania ciała nieumarłych przez eksplozje. Mięśnie, ręce, korpus, głowa, wszystko było rozcinane przez stopniowo rozchodzącą się eksplozję i ogień w powietrzu. Nieumarli byli rozrywani na strzępy wprost na ich oczach. Kawałki skóry, mięśni i organów zachlapały sufit, podłogę i ściany.

Eksplozje rozchodziła się nadal. Tygrysica nie mogła się uchylić przed falą uderzeniową.

Tygrysica i Matiddd

Hobbit i Tygrysica zostali odrzuceni do tyłu. Jakby obydwoje dostali olbrzymim młotem w brzuch i twarz. Obydwoje uderzyli w kamienną ścianę tłukąc sobie plecy i głowy. Tygrysica odruchowo schowała słoik w swoich ramionach. Na szczęście nie był pobity, więc nie eksplodował.

Obydwoje dostajecie 1 ranę.


Z korytarza prowadzącego do czaszkowych rzeźb dobiegały odgłosy walki...

Tygrysica - 2008-11-02, 13:17

Co to za magia? - przeleciało tylko przez głowę skołatanej wojowniczki. Pozbierała się z ziemi, szybko upewniła się, że jest tylko potłuczona - Mistrz potrafił gorzej ją załatwić - i ruszyła ku bocznemu pomieszczeniu, z obrzydzeniem depcząc porozrywane szczątki. Gdy tylko zobaczyła zombich napastujących jej towarzyszy, szybko podniosła cokolwiek z najbliższego otoczenia i rzuciła tym w nieumarłych, krzycząc: "Hej, wyyyy!". Miała nadzieję, że nieumarli podejdą do niej... Jeśli tak się stanie, wojowniczka odciągnie ich kawałek, po czym krzyknie jeszcze: "Przykryjcie się czymś!" do Tulkasa i Aiwa. Sama też rzucając się do jednego ze stołów, który zamierzała przewrócić i ukryć się za taką prowizoryczną osłoną, rzuciła z mocą słój w środek nadchodzącej grupy.

Gdyby nie udało się odciągnąć truposzy

Wojowniczka z atencją postawiła słoik na ziemi, po czym podeszła do grupy nieumarłych i, wykorzystując zamieszanie, uderzyła dwóch w tył czaszki swoim ulubionym ciosem z przedłużeniem. Gdyby zombie ruszyły na nią, spróbuje wykonać powyższy plan...

Faust272 - 2008-11-02, 13:28

Tulkas i Aiw wykorzystali ostatnie 4 metry przerwy między nimi i zombiakami i skulili się pod ścianą. Wiedzieli, ze coś eksplodowało i podejrzewali, że Tygrysica ma coś z tym wspólnego.

Zombiaki nie chciały podejśc do wojowniczki, a nie było już czasu. Tygrysica przewróciła stół i schowawszy się za nim rzuciła słoik.

Tygrysica

Eksplozja rozeszła się wzdłuż korytarz i uderzyła w stół. Było to lekkie uderzenie, nie było ciężko zapanować nad meblem.

Chomik i Tulkas

Podróżnicy zauważyli,jak coś eksplodowało za plecami ostatniego trupa. Fala ognia ogarnęła trupy i rozrywała je na kawałki. W sekundę później Tulkas i Aiw zostali obrzuceni kawałkami organów, mięśni, skór, kości, mózgu, krwią, wszystkim, z czego składały się trupy. Czuli swąd palącego się ciała i stopniowo ulegające zwęglaniu szczątki, którymi byli obrzuceni. Szczęśliwie, wybuch nie był dla nich aż tak zabójczy, jaki powinien być.

Dostajecie po 1 ranie

Tulkas + 175 EXP
Aiw + 175 EXP
Tygrysica + 100 EXP
Matiddd + 50 EXP


Aiw i Tulkas wstali. Teraz sami będąc umorusani krwią i posoką wyglądali jak nieumarli.

Wszyscy


Sprawdźcie swoje KP. Sprawdźcie ile macie żyć, ekwipunku i czy przypadkiem nie macie nowego poziomu.

Tygrysica - 2008-11-02, 14:14

Oparła się o ścianę. To koniec. Pragnęła opuścić to siedliszcze śmierci, jednak nagle dopadło ją zmęczenie. Zbyt wiele rzeczy nietypowych, zbyt wiele zagadek... Kilka razy wyskoczyła z paszczy śmierci, a to wszystko w ciągu... no właśnie, od jak dawna już tu siedzą? A zresztą... czy to ważne? Chłodny kamień dawał ukojenie, odprężał... Zdjęła swoje rękawice, kilka razy zaciskając i rozprostowując palce dla odzyskania pełnej sprawności. Zjadła znów część swojej racji podróżnej, zastanawiając się, po co dali jej aż tyle jedzenia - starczyłoby na miesiąc z nawiązką... Przypomniała sobie o czymś. Trening mentalny. Ehh, Mistrzu, gdybyś widział, w jakiej sytuacji jesteś, zrozumiałbyś... - pomyślała. Nie opierała się jednak wpojonym zwyczajom. Zamknęła oczy, usiadła na podłodze, wyprostowana, ze skrzyżowanym nogami. Ręce opuściła luźno na kolana, rozluźniła wszystkie mięśnie, wyrzuciła z umysłu wszystkie sceny walki, które znalazła przed chwilą. Wyobraziła sobie czyste niebo nad górami... Poczuła, jak ulatuje z niej gniew, wszystkie emocje zastąpione zostają przez głęboki spokój... A po chwili nie czuła już nic, zapadła w głęboki trans.

    Kamienna posadzka ziębiła nadal, jednak doszło do niej coś innego... Świeże powietrze. Konstatacja była dziwna, ale cóż... może to część spokoju ducha, może człowiek skupiony na swym wnętrzu jest w stanie tak głęboko zmienić swe doznania?

    - Wstań, Tygrysico - miękki, acz nieznoszący sprzeciwu głos. Głos, który tak dobrze znała... Głos, który natychmiast wybił z niej wszelkie myśli o skupieniu na sobie. Głos jej Mistrza.


Gdyby ktoś z pozostałych spojrzał na nią w tej chwili, zauważyłby wyraźnie, jak cała drgnęła.

    Stał przed nią, żywy, prawdziwy, niezmieniony... Tak jak dawniej z ostrą kozią bródką, powoli siwiejącymi włosami ściętymi na wysokości ramion, w stroju, w tworzeniu którego brała czynny udział... Brązowa tunika, wyszywana tak podobnymi do tych znajdujących się na jej czerwonej koszuli złotymi liśćmi... I to ciepłe wejrzenie głębokich jak mityczne oceany, błękitnych oczu.

    Nie potrafiła się mu oprzeć. Wstała natychmiast, nie mając pojęcia, co ma powiedzieć. Wydusiła więc tylko:

    - Mistrzu... szukałam cię, wciąż szukam... Może nie w tej chwili, ale rozumiesz... Oni... My... Gdzie jesteśmy? - nie wytrzymała. - Jak się tu znalazłam?

    W oczach Mistrza zapaliły się wesołe iskierki, jak to często bywało, gdy z nią rozmawiał.

    - To proste, malutka. Nie zapomniałaś o mnie i o moich naukach. Na przekór trudom, wciąż starasz się panować nie tylko nad ciałem, ale też i duchem... Pozostajesz wierna swym ideałom...

    - Jak to? - ośmieliła się mu przerwać. - Przecież odeszłam od twych nauk tak daleko... Nie potrafię powstrzymać swych myśli, nie panuję nad językiem w walce, nie... - brakło jej argumentów.

    - Czy rzeczywiście? Pamiętasz, jak mówiłem ci, że najważniejszą częścią walki jest zaadaptowanie swoich metod do stylu walki przeciwnika? Czyż nie walczysz o to, aby mnie odnaleźć? Czyż wszystko, o czym mówisz, nie dzieje się tylko dlatego, że przyłączyłaś się do grupy ludzi, którzy nie mają przecież nic wspólnego z twoim wychowaniem?

    Nie umiała odpowiedzieć. Ale też nie musiała. Nic już nie mówili. Shifu kazał jej tylko wstać i przygotować się. Scena w scenę, ruch w ruch, ćwiczyli te same lekcje ze stylu węża, których uczył jej dawniej... Krótkie wypady, nagłe zmiany, uderzenia w czułe miejsca, markowanie ciosów, a nawet jeszcze bardziej wyspecjalizowane metody oszukiwania przeciwnika, po kolei, do straszliwego bólu mięśni. Godzina za godziną...


Teraz już całkiem wyraźnie drżała, jakby miała tiki nerwowe, co chwila napinała różne mięśnie, nie umiała usiedzieć spokojnie...

    Nagle ściany pękły, pojawiły się zielone potwory. Krzyczała, waliła we wszystko co się ruszało, ale oni byli jak morze... Mogła tylko patrzyć, jak jej Mistrz, związany, odpływa na zielonej fali ku oceanom zagubienia... A potem biegła. Przystawała, aby odpocząć, szukając w sobie choć części własnej duszy... Nie znajdowała jej... Szła dalej... Wreszcie ujrzała jakieś miasto, o zburzonych murach, w którym roiło się od zielonych. I znalazła swą duszę, rozumiejąc, że nie tylko ją skrzywdziła ta zielona zaraza... Weszła do miasta, a tam, w kałuży...


- Mistrzu! - krzyknęła, nagle zrywając się, ze spojrzeniem tak dzikim, jakby chciała zabić cokolwiek w zasięgu ręki. Wciąż stał jej przed oczyma obraz leżącego głową w błocie, nieruchomego ciała jej Shifu...

Faust272 - 2008-11-02, 19:14

Ta "wizja" była dla Tygrysicy co najmniej dziwna. Wspomnienie dawnego Mistrza i jego nauk przebudziło w niej ukryte instynkty. Doznała czegoś w rodzaju oświecenia. Tym samym stała się dumniejsza i bardziej opanowana. Wstając na nogi wyglądała już bardziej zdecydowanie i pewnie. Taka postawa sprawiła, że Tygrysica stała się na swój sposób... atrakcyjniejsza...

Opanowana została nowa umiejętność - Styl Węża
Trwale zwiększyła się Charyzma o 2 punkty

Matiddd - 2008-11-04, 22:49

Zmęczony po walce Borgas ledwo stał na nogach. Był wyczerpany, nie był w końcu stworzony do takich rzeczy jak walka. Ta cała przygoda zaczęła go męczyć. " Po cholerę się tu zgłosiłem?" pomyślał tylko, po czym położył się na plecach. Zaczął zastanawiać się nad sensem swojej wyprawy. Pragnął zaznać smak prawdziwej podróży, przygody pełnej niebezpieczeństw, która prowadzi do ogromnego skarbu i szczęścia.....a zastał tylko okropny odór śmierci.

Hobbit, który widocznie szybko zmęczył się myśleniem, wstał i zaczął grzebać w swoim prowiancie. Mimo tego wszystkiego, co ujrzał, miał nadal ogromny apetyt. Wyciągnął ogromną pajdę chleba i kawałek mięsa, po czym szybko to zjadł. Podczas krótkiego posiłku analizował, co zmieniło się w nim na tej wyprawie. Pierwszą rzeczą, jaką stwierdził, było to, że mocno schudł. "Pewnie przez stres" - pomyślał sobie. Mimo tego czuł się lepiej, był żwawszy i szybszy, niż dawniej. Oprócz tego nauczył się strzelać z kuszy. Szybko stwierdził, że wyprawa jednak wyszła mu na dobre.

Po tym "intensywnym" filozofowaniu hobbit poczuł się lepiej. Był już gotowy do dalszej podróży. Nagle jednak usłyszał głos małej dziewczynki......
- Wstawajcie, nie ma czasu. Musimy znaleźć sposób, by uwolnić pewną duszyczkę - powiedział Nizioł, po czym zerwał się na nogi. Nagle jednak poczuł silny ból w klatce piersiowej.....przecież był ranny. Usiadł więc koło ściany, i zaczął opatrywać swoje ciało, by móc kontynuować swoją przygodę.

Chomik_Zaglady - 2008-11-05, 10:07

Aiw popatrzył po sobie. Ostatni posiłek uparcie próbował wydostać się na zewątrz. Elf chwiejąc się wstał i ruszył w kierunku najbliższego stołu... Nie zdążył.
Był blady, bolała go głowa. Widok zwłok dzisiątek ludzi rozmazanych po korytarzu napawał go lękiem i obrzydzeniem. Oparł się plecami o stół i otarł reką twarz z krwi.

- Chwała... Obowiązek... Ojczyzna... Wszystko to wielkie kłamstwo. Cytadela jest w ruinie, ojczyzna nie istnieje... A my narażamy życie by zczenznąć w jakiejś zapomnianej przez bogów jaskini. Po co? Aby zdobyć coś co najprawdpodobniej już dawno rozsypało się w proch. Koniec z tym... - pomyślał podróżnik. Cała ta ekspedycja wydała mu się jeszcze bardziej bezsensowana niż wczesniej. Wstał, otrzepał się i krzyknął do Tulkasa:

- Ty tam! Masz zamiar dalej tu siedzieć i czekać aż te monstra wstaną?! No nie wiem jak ty, ale ja idę sprawdzić czy reszta żyje!

I rozejrzał się po pomieszczeniu czy nie ma w nim czegoś wartościowego. Jeśli nie ma, elf wyjdzie nie czekając na towarzysza. Odchodząc Aiw pomyślał:

- Herek się do końca życia za to nie wypłaci...

Tulkas - 2008-11-05, 11:07

- sekundę - krzyknął Tulkas i użył koszuli Aiw"a którą dmuchnął mu z plecaka jako papier toaletowy. różni ludzie różnie reagują na stres ale jak coś nie tak to mogę zwymiotować na chomika Po chwili wstał i rozejrzał się. Wziął ostrze oszczepu którym rzucił w zombii i schował je do kieszeni. Wyjął bandaże i prowizoryczne obwiązał sobie rany. Po chwili wziął kawał suszonego mięsa ze swoich racji i zaczął jeść idąc za Aiw'em.
Faust272 - 2008-11-05, 20:21

Podróżnicy zeszli do portalu. Tam oprócz widzianych wcześniej resztek inżyniera zauważyli, że z ziemi wysunęły się 2 inne kolce. Tak samo jak pierwszy, na czubku tych dwóch znajdował się przełącznik.
Tygrysica - 2008-11-05, 20:43

Tygrysicą wciąż wstrząsały zmienne emocje po wizji, której doświadczyła. Nie była pewna, w co wierzyć, coraz bardziej czuła potrzebę porządnej medytacji... Nagle jednak zaczęła się bać, bać się że znów nawiedzi ją ta straszna wizja... Otrząsnęła się. Nie czas na to.

Mając wrażenie, jakby o czymś zapomniała, automatycznie już wcisnęła jeden z przełączników. Dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że przecież wyjście stoi otworem, a oni mają już dłonie... Choć przecież... Inni nie zatrzymaliby się tu bez potrzeby. Wzruszyła ramionami. Nie ona była tu od myślenia.

Faust272 - 2008-11-05, 21:18

Kolec wsunął się z powrotem w ziemie wystając tylko na kilkadziesiąt centymetrów, tak jak poprzedni. Tygrysica zostawiła drugi aktywowany przełącznik w spokoju. Niepokój sprawiało coś innego. Jeden przełącznik w ogóle nie został aktywowany.
Matiddd - 2008-11-05, 21:22

Hobbit, który co dopiero przyszedł za resztą, rozglądał się po sali. Ostatnio tu nie było tych dwóch kolców, pomyślał. Widząc, że Tygrysica nacisnęła na przycisk jednego z kolców, Nizioł podszedł do drugiego i niepewnie nacisnął przycisk.
Faust272 - 2008-11-06, 07:35

Hobbit aktywował przełącznik. Ostrosłup wsunął się w ziemie zostawiając nad ziemią kilkanaście centymetrów czubka ostrosłupa.

No to w 3 ramionach czteroramiennej gwiazdy znajdowały się 3 aktywowane przyciski. Problemem było, że jedno ramie gwiazdy wyrytej w podłodze nie było aktywowane. Ramię tej gwiazdy było skierowane tam, gdzie podróżnicy byli na samym początku wyprawy, czyli w rozwalonym kiedyś za sprawą hobbita grobowcu.

Chomik_Zaglady - 2008-11-06, 11:30

Tulkas. Nie mam w plecaku koszuli. Odnoszę wrażenie że za mna nie przepadasz.

Wygląda na to że to nie koniec tej całej wyprawy - pomyślał Elf. Był głodny ale nie mógł patrzeć na jedzenie.

- Eh... Trzeba zbadać ten cholerny korzytarz. Kto idzie ze mną?? - powiedział.

Faust272 - 2008-11-06, 15:22

Zeszliście do pomieszczenia, które wskazywało nieaktywowane ramie gwiazdy.

Schodziliście w dół spiralnymi schodami. Pochodnie oświetlały zbudowane z białej cegły ściany. Co jakiś czas w ścianach znajdowały się półkuliste wgłębienia, w których znajdowały się owe pochodnie.

Znaleźliście się w pomieszczeniu o szerokości 5 metrów na 15. Końca sali nie można było dojrzeć, ponieważ było zasypane gruzami, jednak jakieś promienie światłą prześwitywały z pomiędzy odłamków. Pomieszczenie było murowane i było kompletnie zdewastowane. Marmurowe tablice i płaskorzeźby, które kiedyś prawdopodobnie zdobił ściany, teraz były potłuczone na pył. Całe pomieszczenie kiedyś zapewne wyglądało na grobowiec. Pod ścianami kiedyś stały sarkofagi. Teraz w zasięgu wzroku znajdowały się ogromne kupy gruzu i odłamków. Nad wejściem do środka wisiała kiedyś na łańcuchach ciężka, marmurowa płyta. teraz płyta leżała przed wejściem cała potłuczona. Tylko łańcuchy były jeszcze w miarę jednym kawałku. Było strasznie duszno a każdy krok wzbudzał tumany kurzu utrudniając oddychanie. Gruzy zasypały przeciwną ścianę grobowca i jedną z bocznych.

Poznaliście tą kryptę. To byłą ta sama, którą zwiedzaliście od początku przybycia tutaj.

Matiddd - 2008-11-06, 15:49

- Dobra, trzeba znaleźć teraz sposób, by aktywować ten ostatni ostrosłup - mruknął hobbit.
- Przebijmy się przez te gruzy, bo tu raczej nic nie zrobimy. Proponuje zwalić trochę odłamków, by zrobić jakieś przejście - powiedział, po czym wziął się do roboty.

Faust272 - 2008-11-06, 16:17

Hobbit zabrał się do roboty, jednak nie był w stanie usunąć większych odłamków. Był po prostu za słaby.

Ogólnie tego wszystkiego było dużo i nawalone w takiej ilości, że pracując tylko dzięki własnym mięśniom zajęłoby im to kilka dni. Dodatkowo istniało ryzyko, że zostania przygnieceni przez gruz.

Matiddd - 2008-11-07, 14:50

Hobbit usiadł na jednym z większych kamieni, ciężko dysząc. Po chwili, gdy odpoczął, stwierdził:
-bez odpowiednich narzędzi nie damy rady. Musimy jakoś wykombinować potrzebne narzędzia. Wróćmy do naszego martwego przyjaciela i jeszcze raz przeszukajmy jego rzeczy. Pamiętam, jak wysadzał przejście, by tu się dostać. Na pewno ma coś przydatnego. Chodźmy - stwierdził, po czym powlókł się na górę do martwego inżyniera, by znaleźć potrzebne im rzeczy*.

Sorka, ale przeczesałem dwa razy temat i nie znalazłem tego postu, gdzie wymieniasz te rzeczy, które on tam miał. Mógłbyś jeszcze raz napisać?

Faust272 - 2008-11-07, 15:41

Podstrona 14

To co ma inżynierie jest opisane w dwóch sporych postach, jakoś nie chce mis ie wierzyć, ze nie znalazłeś. Dużo bardziej prawdopodobne jest to, że po prostu nie chciało Ci się szukać.

Matiddd - 2008-11-07, 19:56

Jeju, najzwyczajniej przeoczyłem. Nie wiem, czemu od razu zakładasz, że mi się nie chciało.

Hobbit, gdy doszedł do zwłok, jeszcze raz je przeszukał. Zabrał od inżyniera łom, ręczne dłuto i świder, 3 tajemnicze skrzyneczki i lont. następnie wrócił do towarzyszy, i stwierdził:
- Dobra, myślę, że jak podłożymy w odpowiednim miejscu ładunek, to nie dość, że zniszczymy tą ścianę, to może jeszcze strop nie zawali się i na nowo nas nie odgrodzi od celu. Tulkas, wyjmuj ten proch, trzeba teraz pokombinować z ładunkiem, by to rozsadzić - stwierdził, po czym usiadł na kamieniu i położył przed sobą pudełeczka i lont.

Faust272 - 2008-11-07, 21:15

Z przedmiotów znalezionych przy inżynierze zostało jeszcze:

- młotek
- klej żywicy w pół litrowej butelce
- bukłak 2 litrowy wypełniony wodą
- 3 pochodnie
- rękawice robocze
- szczypce

Tygrysica - 2008-11-07, 21:57

Widząc, że to zdecydowanie nie jest robota na miarę jej zdolności i talentów, Tygrysica stała tylko z boku, obserwując, co się dzieje, gotowa do pomocy, gdyby ją o takową poproszono...

Wyjeżdżam na weekend, jeśli nie będzie żadnych ważniejszych akcji proszę o BN'owanie mnie -- tak czy siak wiele w tej chwili moja postać nie jest w stanie zrobić ;)

Matiddd - 2008-11-08, 23:40

Sorka, że biorę proch Tulkasa bez pytania, ale cóż, po co kilkupostowa gadka, jak i tak mi to da :P . Po za tym już zrobiłem bombę i trochę masy zmarnowałem, gdybyście się na ten plan nie zgodzili, ale chcę ruszyć sesję :D .

Hobbit po chwili namysłu chwycił kilka porcji prochu (od 3 do 5-6 - w zależności, jak duże są te porcje i jak gruba jest ściana. ogólnie lepiej więcej niż mniej). Potem zrobił między kamieniami w ścianie odpowiednie wgłębienie, Następnie chwycił masę plastyczną i dokładnie oblepił proch w woreczkach, tak, by nacisk był jak największy, a jednocześnie by mógł włożyć uformowaną bombę . Następnie, gdy masa trochę podeschła, wziął klej żywiczny i oblał dokładnie gotowy ładunek. Dzięki temu mógł liczyć na mocniejszy wybuch. Następnie za pomocą narzędzi wywiercił dziurkę z odpowiedniej strony i włożył lont. Z gotową bombą podszedł do dziury między kamieniami, i włożył tam bombę. Następnie rozwinął lont jak najbliżej schodów. Następnie odwrócił się do towarzyszy i powiedział:
- Jeszcze nie musimy odpalać, możemy wyjąć ładunek, otworzyć go i pokombinować dalej. Pytam się Was, bo nie wiem, czy to zadziała. Odpalamy? -

Faust272 - 2008-11-09, 12:34

Te papierowe woreczki z prochem to są porcje prochu służące do nabijania muszkietów i pistoletów...
Matiddd - 2008-11-11, 11:55

Hobbit po dłuższym namyśle przypomniał sobie, jak przejście wysadzał inżynier. Wziął więc narzędzia i zrobił dziurę w kamieniach na skrzyneczkę. Następnie Wziął trochę masy plastycznej, jako, że nie miał takich haków jak inżynier, i przytwierdził skrzyneczkę. Następnie poprowadził lont i był gotów odpalić.
- To jak, próbujemy? - spytał reszty.

Tygrysica - 2008-11-11, 14:20

Tygrysica wzruszyła ramionami, w odwiecznym geście "rób, co do Ciebie należy, ja i tak nie wiem, o co chodzi". W ciągu ostatnich kilku godzin doświadczyła większej ilości wybuchów niż w ciągu całego wcześniejszego życia (czyli, po prawdzie, swoich pierwszych), wciąż jednak nie do końca rozumiała, jak to działa. Wolała się nie mieszać... na wszelki wypadek.
Matiddd - 2008-11-11, 16:00

Hobbit, nie widząc sprzeciwu, poprosił wszystkich, by poszli na górę. Gdy wszyscy odeszli, hobbit odpalił lont i spieprzał ile sił w nogach do góry.
Faust272 - 2008-11-11, 16:42

Gdy wszyscy schronili się w portalu, całą kryptą wstrząsnęła spora eksplozja.
Tygrysica - 2008-11-11, 16:51

Doświadczenie podpowiadało jej, że wybuch to rzecz niebezpieczna tylko, gdy istnieje - a istnieje krótko, ostrożność wszak wciąż nakazywała nie zdradzać swej pozycji zbyt pochopnie. Dlatego Tygrysica wpierw zajrzała do sali, starając się nie zdradzić swej obecności, aby upewnić się, czy nic żywego - lub, ironicznie, nieżywego - nie wlazło w ciągu tej krótkiej chwili przez otwór. Jeśli nie, spokojnie już wkroczy do pomieszczenia, chcąc ogarnąć poziom zniszczeń oraz, w oczywisty sposób, przybliżyć tę wyprawę ku końcowi.
Faust272 - 2008-11-11, 17:03

Eksplozja zlikwidowała kamienie prowadzące do komnaty z czaszkowymi przełącznikami i ukazało kolejny klucz w kształcie walca we wnęce. Na straży stał taki sam, nieaktywowany kościej, z młotem oraz z jednym palcem Vecny zamiast swojego.
Tygrysica - 2008-11-11, 17:17

Wojowniczka wycofała się cichcem z sali, wracając do swych towarzyszy, po czym przedłożyła im pokrótce sytuację.

- Mogę spróbować sama go pokonać, jednak już przy walce z poprzednim wygrana była nieledwie łutem szczęścia - I ja nazywam się Tygrysicą?! Takie słowa godzą się każdemu, Żurawiowi, Panterze, Małpie... ale nie Tygrysowi! Ehh... będę musiała przywyknąć do ciągłych zmian w swojej psychice...

Liczyła, że pozostałych haniebnych słów domyślą się sami... Prośba o pomoc w walce... Czasem już lepsza jest śmierć. Ale tutaj życie ma cel, w tym świecie naprawdę żyje się po coś, nie tylko dla mistrzostwa, ale aby pomagać innym ludziom.... Chyba tylko dlatego przemogła się, aby wyrzec te słowa. Aby pogrążyć się w obliczu swego umysłu. Nagle stanął jej przed oczami jej Mistrz... "Pozostajesz wierna swym ideałom... ", mówił. Czy rzeczywiście? Czy następnym razem... nie. Już dość. Musi porzucić te wszystkie zgubne myśli, doczekać chwili ciszy i spokoju. Nagle zdała sobie sprawę z nakładu czasu, który przetrwała bez oczyszczenia swego umysłu ze zbędnych myśli, bez pozostałych aspektów treningu mentalnego. Coś, jakby iskierka dumy, zapałało w niej na chwilę, gdzieś głęboko, aby zaraz zniknąć. Czas działać.

Chomik_Zaglady - 2008-11-12, 10:05

Eeeeeee... No dobra, ja myślę że najpierw należy poćwiartować tą poczwarę - tu wskazał palcem Kościeja - Zyskamy palec i unikniemy kłopotów w przyszłości. - powiedział Elf po czym ruszył w stronę komnaty. Rozejżał się najpierw czy nie ma tam przypadkiem jakowychś innych niebezpieczeństw. Jeśli nie ma, podróżnik spróbuje połamać przeciwnikowi nogi i ręce. Lecz najpierw wyrwie mu z ręki młot.
Faust272 - 2008-11-12, 14:07

Kościej nie sprawiał problemów. Po chwili na ziemi leżała starta kości i młot.
Tygrysica - 2008-11-12, 16:56

Gdy zobaczyła brak reakcji prawdziwie nieżywego trupa, poczuła do siebie odrazę. Nagle poczuła się słaba, przez chwilę ledwie umiała ustać na nogach... A potem poczuła nową siłę. Potęgę gniewu. Nagle urósł w niej, szukając drogi ujścia. Czuła się potężna, płonęła chęcią zemsty na tych, którzy byli świadkami jej pohańbienia... Z trudem się opanowała. Choć nie ruszała się w trakcie wewnętrznej walki, poczuła nagle dojmujące zmęczenie. Nie ciała, które zresztą również wymagało odpoczynku, to jednak było zmęczenie powszednie. Teraz bolał ją każdy zakątek jej umysłu, każda kiełkująca w głowie myśl zdawała się źródłem bólu. Poczuła przemożną chęć zaprzestania wszelkiego myślenia... Westchnęła cicho i weszła do komnaty, pilnowanej przez kościeja za elfem, spodziewając się tu kolejnych przycisków. Gdyby się takie znalazły, będzie próbować wciskać je w wypróbowanych kolejnościach: prawy - środkowy - lewy, środkowy - prawy - lewy, a jeśli przy tych dwóch nic (pozytywnego) się nie stało, następną - lewy - środkowy - prawy.
Faust272 - 2008-11-12, 17:12

Pierwsza kombinacja okazała się poprawna. Palec Vecny błysnął i zaczął wydzielać zielony dym, który wnikał w kości niedawno połamanego kościeja...

W tym samym monecie z ziemi wyrósł przełącznik z miejscem na owalny klucz.

Wyjście nie zostało zablokowane, ponieważ ktoś wcześniej zniszczył kamienną płytę.

Tygrysica - 2008-11-12, 17:23

Nie myśląc wiele nad przełącznikiem, do którego przecież i tak nie miała klucza, podbiegła prędko do podnoszącego się przeciwnika, starając się zapobiec jego pełnej inkarnacji, kopiąc, depcząc wszystko, co próbowałoby się uformować na ziemi i stawić jej czoła.
Faust272 - 2008-11-13, 08:00

Tygrysica dopadła szczątków i próbowała powstrzymać ich ożywienie. Im szybciej próbowała zniszczyć to coś, tym szybciej ulegało ożywieniu na skutek wchłaniania zielonego gazu. Teraz Tygrysica zauważyła, że uformowały się już ręce i nogi.
Chomik_Zaglady - 2008-11-13, 14:48

Aiw szybko chwycił młot i zebrał wszystkie siły które mu pozostały.
Wiedział że musi szybko coś zrobić - wszyscy byli osłabieni a następna walka mogła skończyć się dla drużyny tragicznie... Uniósł młot nad głowę i uderzył w pobliską ścianę najmocniej jak mógł. ( możliwie w górne partie ) by spowodować "wyciek" gazu na zewnątrz.

Może trafi się jakaś grota, albo to będie wystająca część grobowca.

Matiddd - 2008-11-13, 15:07

Hobbit rzucił się szybko na umarlaka, widząc beznadziejną sytuację. Miał zamiar urwać mu palec, zanim szkielet poskłada się w kupę.
Tygrysica - 2008-11-13, 15:09

Z poprzedniej bitwy pamiętała, że regeneracja następuje dzięki wchłanianiu zielonego gazu, więc to paskudztwo nie będzie odradzać się w nieskończoność... Kontynuowała więc próby zniszczenia tych powstających kończyn, dodatkowo chwyciła jedną z "gotowych" rąk i zaczęła okładać szczątki również tą dodatkową bronią.
Faust272 - 2008-11-13, 16:57

Aiw nie był w stanie podnieść młota. Z taką bronią mógł sobie poradzić tylko ktoś pokroju Tulkasa.

Tygrysica złapała jedną rękę kościeja. Ożywiony fragment szkieletu wyrwał się jej z uścisku i sam zacisnął się na gardle Tygrysicy. Wojowniczce zabrakło tchu, zrobiła się sina na twarzy a oczy wywróciły się białkami do góry.

Hobbit jako jedyny podszedł do sprawy racjonalnie i usunął źródło problemu - Palec Vecny. Pozbawiony mocy kościej rozpadł się. Borgas schował palec do sakwy tak, że nie wydostawał się zielony gaz.

Ręka zaciśnięta na gardle Tygrysicy powoli puściła i wojowniczka mogła z powrotem znowu zaczerpnąć powietrza.

Matiddd + 50 EXP

***

Podróżnicy uruchomili ostatni przełącznik wkładając owalny klucz doi zamka. Teraz wszyscy wrócili do portalu i zauważyli, że ostatni, brakujący przełącznik był teraz aktywny. Wystarczy tylko uruchomić.

Popchnąłem trochę akcję do przodu.

Tygrysica - 2008-11-13, 17:36

Tygrysica wciąż masowała sobie szyję, wciskając ostatni przycisk. Ależ ten truposz miał moc! Przestała się dziwić faktowi, iż podniósł młot jedną ręką w poprzedniej bitwie... Dobrze, że Borgas pomyślał o sprawie jak trza...
Faust272 - 2008-11-14, 12:41

Ostatni przycisk został aktywowany. Wszystkie figury z przyciskami zlały się jednocześnie z podłogą. Wyżłobienia rysujące gwiazdę zaświeciły się.

Teraz wszystkie pary oczu skierowały się na ogromne, kamienne drzwi z czaszką. Zajarzyły się obydwa oczodoły w czaszkowej rzeźbie. Ogromna czaszka zakmnęła i otworzyła żuchwę, potem obracała się kilka razy w prawo i w lewo o różną wartość stopni. Z każdym obrotem słychać było kliknięcie, jakby każdy pojedynczy obrót czaszki otwierał jeden zamek.

Nagle coś zgrzytnęło. Czaszkowa rzeżba zamarła obrócona w prawo o 35 stopni. Borgas zbadał sytuację swoim okiem łotrzyka. Nie było wątpliwości, ktoś sabotował drzwi. Nie było mowy o przejściu dalej bez rozwalenia ich.

Matiddd - 2008-11-14, 14:56

-Ahh, nie przjedziemy. Komuś zależy, byśmy się tam nie dostali. I nie mówię tu o nieżywych strażnikach - stwierdził ze złością niziołek. Chwycił kolejną czarną skrzyneczkę i podłożył ją na posadzce blisko kamiennych drzwi. Następnie wziął od Tulkasa parę porcji prochu i usypał z nich cienką dróżkę, która miała posłużyć za lont, którego już nie mieli. Starał się zrobić jak najdłuższą linię przy użyciu małej ilości prochu. Gdy już miał odpowiednią długość (mam nadzieję, że dojdzie do paru metrów), chwycił pochodnię, kazał wyjść grupie i rzucił pochodnią tak, by linia prochu się zapaliła. Następnie szybko uciekł.
Faust272 - 2008-11-14, 18:06

Wszyscy uciekli tuż przed eksplozją. Niestety. Efekty nie były zadowalające. Drzwi były tylko nadkruszone i osmolone. Lepiej byłoby wsadzić skrzynkę w drzwi, zamiast obok nich.
Matiddd - 2008-11-14, 18:12

Hobbit zaklął. teraz musi wszystko powtarzać. Wziął więc ostatnią czarną skrzyneczkę i włożył ją tym razem w drzwi, ale tak, by jednocześnie móc usypać znowu lont. następnie powtórzył całą akcję po czym zwiał.
Faust272 - 2008-11-14, 20:25

Wszyscy schowali się za winklem wyjścia na powietrze. Przez jakiś czas do podróżników dochodził odgłos cichego syku, potem lekkiego puknięcia... Lont zagasł?

HUK. Spora eksplozja wstrząsnęła kryptą. Wszyscy poczuli pod stopami drżenie podłogi. Po pojedynczej eksplozji rozległo się kilka mniejszych huków. Coś jakby wielkie bryły kamienne waliły o podłogę i rozbijały się na mniejsze fragmenty.

Borgas wyjrzał, okazało się, że w drzwiach zamiast czaszkowej rzeźby znajdowała się sporych rozmiarów wyrwa. Z resztek drzwi zwisały elementy jakiegoś skomplikowanego mechanizmu, ale to było nieważne. Przez dziurę hobbit dojrzał część jakieś skąpanej w mroku komnaty wyłożonej ciemnymi kafelkami oraz podpartej w niektórych miejscach kolumnami. Lecz to był tylko fragmenty. Borrgas musiał podejśc bliżej, bo ocenić całkowity rozmiar kolejnej komnaty.

Radziłbym awansować na nowe poziomy, jeśli jest taka możliwość. Wierzcie mi, przyda wam się to.

Tygrysica - 2008-11-15, 21:02

Gravis ira regum est semper, ergo fiat voluntas tua...

Wojowniczka stanęła za plecami niziołka, również ciekawa, co czeka na nich w kolejnym pomieszczeniu... wszak brakowało jeszcze dwóch palców... i samej dłoni. Nie chciała go również zostawiać samego, na wypadek gdyby coś zechciało nazbyt prędko wyjść zza zdetonowanych drzwi...

Faust272 - 2008-11-16, 13:31

Następne pomieszczenie było ogromne. Wielkie kamienne ściany podtrzymywały krzyżowo - żebrowy sufit będący około 10 metrów nad podłogą. Pomieszczenie miało szerokość 10 metrów i długość 20 metrów. Sufit był podtrzymywany przez 2 rzędy kolumn ozdobionymi jakimiś runicznymi symbolami. Ściany zdobiły rzędy kamiennych tablic wypełnionych czerwonymi symbolami i runami. Cała komnata była oświetlona przez wiszące na ścianach rzędy pochodni i przez zwisające z sufitu lampiony roztaczające czerwone światło. Całe pomieszczenie było utrzymane w półmroku.

Przy przeciwległej ścianie znajdował się kamienny stół i da stojące znicze. Prze stole ktoś był, przypominał człowieka.

Tygrysica - 2008-11-16, 13:37

Upewniwszy się, że jej towarzysze idą wraz z nią, wojowniczka ruszyła powoli przed siebie, rozglądając się czujnie po sali. Przywykła już do wszechobecnego w tych podziemiach półmroku, nie zmniejszało to jednak płynącego zeń ryzyka... Najczęściej jednak zerkała na niewyraźną postać na drugim końcu komnaty - skoro nie ukrywa się po tak wielkim hałasie, jaki poczynił hobbit swoimi dziwnymi metodami, musi być albo nieustraszony, głuchy, głupi, szalony, martwy... albo spodziewa się ich od dawna. W każdym przypadku lepiej było mieć go na oku.
Faust272 - 2008-11-16, 17:03

Godzina końca jest bliska. Rozwiązanie jest w zasięgu ręki. Jedna osoba zginie...

Ostrożnie przeleźliście przez wyrwę w drzwiach. Uderzył was niesamowity i odurzający zapach kadzideł i drogich pachnideł. O dziwo Tygrysica rozpoznała niektóre wschodnie aromaty. Głębie jej umysłu pod wpływem tych woni przywołały przed oczy wojowniczki obraz jej drogiego nauczyciela. Podróżnicy cicho z delikatnym szelestem i chrzęstem kroczyli po okafelkowanej posadzce. Czerwone runy i symbole na kolumnach i kamiennych tablicach wiszących na ścianach migotały w świetle pochodni. Całkowitą ciszę zakłócał teraz odgłos kroków, zgrzyt zbrój i ekwipunku poszukiwaczy przygód. Wszyscy obserwowali dziwną postać na końcu sali.

Tygrysica, Borgas, Tulkas i Aiw przeszli kilkanaście metrów. Teraz mogli dokładniej przyjrzec się tajemniczej osobie. Ubrana po szlachecku. Elegancki płaszcz i strój wykonany z sukna wełnianego idealnie leżał na swoim właścicielu. Błękitna peleryna przerzucona była nad prawym ramieniem i zapięta na misterną broszę. Na ubraniu miał dopasowaną koszulkę kolczą z jasnobłękitnych kółeczek (Mithril! - pomysłał Borgas). Miał grube, skórzane buty z wysoką cholewą ozdobione rzemieniami i różnymi runami. Miał około metra osiemdziesiąt wzrostu. Miał długie, gładkie, idealnie utrzymane blond włosy sięgające do łopatek. Cała jego postać i ubranie były czyste, gustowne i krył moc.

Nieznajomy sięgnął po coś leżącego na kamiennym stole (ołtarzu?). Wyglądało to na kawał mięsa (serce ludzkiego dziecka! - zauważył Aiw).

Człowiek odwrócił się. Miał delikatną, piękną, szlachecką twarz. Wyglądał na około 40 lat. Oczy... Jedno oko miał błękitne, drugie... demoniczne!

Ogromne oko prawie dwa razy większe od normalnego. Czerwone z żółta tęczówką i poziomą czarną źrenicą pośrodku. Całe oko przecinała siec czarnych żyłek. Skóra wokół tego oka była poryta rzędem okropnych, czarnych i sinych żył i blizn.

Aiw zacisnął rękę na pazurach, Tygrysica zacisnęła ukryte w rękawicach pięści, Borgas chwycił pewniej kusze, Tulkas poprawił broń w ręce. Ten człowiek nie sprawiał wrażenia dobrego.

- Witam!

Ten głos... Był straszny. Głęboki, miarowy, gruby i zarazem dziwnie świszczący. Odgłos wwiercał się w uczy i zostawiał trwały znak w mózgu. Dezorientował, oszałamiał.

- Dziękuje wam za pomoc. Pozwolicie, że was odciążę...

Nieznajomy zrobił delikatny ruch dłonią ukrytą wcześniej w fałdach szaty. Paluchy Vecny, które wcześniej zebrali, wylądowały z w jego dłoni.

- Zapewne poradziłbym sobie bez was, jednak wędrowanie po podziemiach to robota dla chamów, a nie dla szlachetnie urodzonych.

Ta obelga... To nie były zwykłe słowa. Jakimś cudem "uwierzyliście" w to co mówi. Że jesteście "niegodni", "słabi", "nieczyści", że jesteście "chamami". Jakimś cudem odczytaliście ukryty sens jego słów i w nie uwierzyliście.

Mężczyzna kontynuował coś. Odprawiał coś na kształt rytuału. Zobaczyliście, jak łączy elementy ręki w całość. Po chwili nieznajomy miał w swoim posiadaniu kompletny artefakt - Rękę Vecny.

Matiddd - 2008-11-16, 18:37

Hobbit, widząc, jak człowiek bez problemu "wyciągnął" czarami palce z jego sakwy, przeraził się. Niziołek był strachliwy i bał się wszystkiego, co magiczne. Po chwili jednak chciwość zastąpiła strach. Miał odejść po tych wszystkich trudach bez nagrody? Szybko w głowie hobbita zrodził się pomysł. Po chwili, widząc, jak człowiek zajmuje się ręką, krzyknął:
- teraz! W ryj go! - po czym poczekał, aż jego towarzysze się rzucą na przeciwnika. Gdy to zrobią, hobbit szybko skoczy do ołtarza i zabierze serce. W ten sposób będzie mógł zaszantażować maga, że spali jego ofiarę pochodnią.

Tygrysica - 2008-11-16, 19:01

Rorate caeli mors aut victoria.

Rozbudzone zapachami wspomnienie jedynego domu, jaki kiedykolwiek miała, jej mistrza i jego nauk, sprawiły, że już w chwili, gdy zobaczyła bestialską zawartość ołtarza, odezwała się doń w duchu: Wiedź mą pięść, gdy wreszcie wystrzeli przeciw wrogowi mojemu...

Teraz była absolutnie zdziwiona zachowaniem hobbita - krzyczeć przed walką? To tak jak stanąć tyłem i czekać na atak... Poza tym, jak im, niskim, atakować wielkiego rządcę? Po prostu zaatakować szlachetnie urodzonego pana... Nagle jednak przed jej oczami stanął duch dziewczynki, sala pełna trupów, wreszcie sifu, mówiący: Nie według tytułów, lecz według zasług sądź ludzi... Zresztą nigdy nie znała żadnego szlachcica, więc szybko nieznane pojęcie uleciało z jej głowy.

Zaatakowała, jak przystało na Tygrysa, nagle, bez układów przed ciosem, bez zakroków i przydechów, po prostu walnęła draba w sam środek twarzy, jednocześnie próbując obejść go od (jego) prawej strony, aby po przedłużeniu ciosu w twarz (jeśli pierwszy się udał) kopnąć go jeszcze w prawą kostkę - od wewnątrz, aby za skarby świata nie mógł ustać po tym na nogach.

Faust272 - 2008-11-16, 19:28

Tygrysica skoczyła w stronę nieznajomego. Tamten stał do niej tyłem odwrócony najwyraźniej nic nie robiąc sobie z tego. Wojowniczka zaatakował pięścią w głowę, przeciwnik odwrócił się i złapał jej pieść w locie i wykorzystując jej impet przerzucił ją nad ołtarzem.

Tulkaa rzucił jednym oszczepem w maga. pocisk leciał celnie w brzuch celu. Mężczyzna zbił w locie pocisk swoją pięścią łamiąc go na pół.

Tymczasem Aiw wyprowadził sztych pazurami. Człowiek się cofnął uśmiechając się drwiąco. Aiw wyprowadzał kolejno ciosy: z prawej, z lewej, sztych, obrót, uderzenie w brzuch... Niestety wyglądało na to, że mag czytał z jego ruchów i omijał wszystkie ataki. W końcu mag z niesamowitą szybkością zrobił krok naprzód i walnął Aiwa w brzuch zaciśniętą pięścią. Aiw poczuł, jakby ktoś chciał przewierci mu brzuch na wylot. Wypluł nagle zebraną w ustach krew i pod wpływem impetu uderzenia został posłany na odległość 3 metrów koziołkując po ziemi.

Tulkas wyciągnął włócznie wyprowadził sztych w brzuch podczas gdy mag wysyłał Aiwa w przestrzeń. Mag wykonał obrót o 90 stopni przez prawą nogę i wykorzystując impet Tulkasa wyrwał mu włócznię z ręki i połamał ją na kolanie. Tulkas zaatakował mieczem: skośne cięcie na prawy bark, obrót i powrót ostrza tą samą drogą, młynek nad głową i atak z góry potem lekka zmiana ustawienia i sztych w brzuch. Mężczyzna uskakiwał przed każdym atakiem. W pewnym momencie zrobił krok naprzód i podciął swoją nogą nogi Tulkasa, który wylądował na ziemi jak długi.

Tymczasem hobbit sprzątnął z ołtarza serce i rękę Vecny. Okropna, pokryta liszajami i z długimi, żółtymi, ostrymi pazurami ręka o zgniłozielonej barwie i delikatne, czerwone, jeszcze krwawiące serce były obojętne żołądkowi Borgasa.

Mag zauważył co się święci. Pstryknął palcami i gestem wysłał w stronę hobbita błyskawice. Mały człowiek uchylił się przed zaklęciem wyginając swoje ciało w bok i balansując rękoma z powrotem wrócił do pozycji wyjściowej. Błyskawica wędrowała trochę po komnacie odbijając się od ścian, by potem zniknąć, rozpłynąć się w przestrzeni.

Nieznajomy wystrzelił tym razem czerwony promień energii. Borgas ominął go przewracając się i robiąc przewrót przez lewie ramie po ziemi. Nie maskując drwiącego uśmiechu mag wysłał kolejną błyskawice w stronę Borgasa. Hobbit tym razem oszacował trajektorie lecącej do niego pod katem błyskawicę i przeskoczył ją w momencie, gdy ta odbijała się od podłogi.

Teraz uśmiech znikł z twarzy maga i zastąpił go wyraz skupienia. Hobbit poczuł pod nogami drżenie. Szybko wyskoczył w górę i robiąc przewrót w powietrzu wylądował 2 metry dalej. Kątem oka dostrzegł, jak z ziemi gdzie przed chwilą stał wyrastają czarne osty pokryte czarnymi kolcami. Błysk, kolejny pocisk energii leciał w stronę hobbita. Mały ludek tym razem nie miał możliwości ucieczki, miał zachwianą równowagę. Tak więc hobbit wyprostował się i stanął na palcach. Pocisk przeleciał mu tuż przed nosem. Czuł na twarzy drobne wyładowania energii. Hobbit pozwolił upaść ciału. Pod koniec przetoczył się do tyłu po ziemi przez prawe ramie i ponownie stanął na nogach.

Borgas wiedział, ze nie może walczyć maja w jednej ręce serce, a w drugiej Rękę Vecny.

Mag był już trochę poirytowany tym "tańcem" niziołka. Wyrażała to jego zacięta teraz twarz.

Matiddd - 2008-11-16, 19:49

Nie brałem ręki a w drugiej trzymałem pochodnię,ale dobra

Hobbit, widząc, że w walce nie wygrają z magiem, postanowił przechytrzyć maga. Powiedział więc stanowczym głosem do maga:
- Odsuń się. Jeśli nie chcesz szukać nowego serca ani składać z powrotem tej ręki odsuń się. Pogadamy. Proponuje ci uczciwy układ - dasz nam kasę, a my spokojnie sobie stąd pójdziemy, oddając ci serce i rękę. Podobno jesteś szlachcicem, chyba masz pieniądze? Czy może jesteś zwykłym kmiotkiem i zgrywasz ważnego? - zaśmiał się mu w twarz Niziołek.
- Nie próbuj żadnych magicznych sztuczek. Zmiażdżę serce na długo przed tym zanim dosięgnie mnie czar lub zmącisz mi umysł. - stwierdził.
- Zrobimy tak: Pierw zapłacisz mi 2000 sztuk złota za serce. Wymienimy się na odległość, rzucając do siebie rzeczy. Potem powiem ci co dalej. - powiedział, po czym czekał na reakcję maga.

Faust272 - 2008-11-17, 14:19

Przyjmijmy, że pochodnia wypaliła się.

Nie odpowiem dalej dopóki nie odpowiedzią wszyscy gracze. Sprawa jest za delikatna i za skomplikowana by grac z jedną osobą. Jak chcecie, to jeden gracz może prowadzić kilka postaci. Dogadajcie się sami. Ja czekam.

Tygrysica - 2008-11-17, 15:28

Niziołek skaczący na 2 metry w górę? Aż się boję, jak wysoko powinnam skakać ze swoim przystosowaniem do takowych akrobacji xD

Szło dobrze, cios zmierzający gdzie trzeba, zaraz miała sprowadzić go do poziomu ziemi... a tu ruch jak błysk, prawie tak szybki jak ruchy jej mistrza... W pierwszej chwili poczuła wielki podziw dla takiego mistrza, zaraz jednak zrozumiała - nawet nie wiedząc jak - że to nienaturalne zdolności, nie wypływające wcale z treningu ciała, przepełniła ją więc pogarda dla kogoś, kto musi uciekać się do tak nieczystych sztuk. Cała ta burza emocjonalna rozegrała się w jej głowie w czasie lotu nad ołtarzem. Nie musiała nawet o tym myśleć, aby zgodnie z naukami sifu zminimalizować ból przy uderzeniu w ścianę - jej ciało reagowało samo. Upadając na ziemię, oparła się na rękach, odepchnęła się od ziemi, aby wylądować od razu na nogach, zaraz też ruszyła znów na maga, nie znając przed nim strachu. Drugi raz mu się nie uda...

Żeby sytuacja z Matidem miała prawo bytu, musimy chyba uznać, że rzucił na mnie jakieś zaklęcie spowalniające ;P Myślałam nad czymś lepszym, ale cóż...

Matiddd - 2008-11-17, 16:11

Praktycznie to moja postać jest zręczniejsza niż twoja, większe staty :P

Co racja, to racja.

Avenker - 2008-11-17, 16:41

Na moje to tu powinny się liczyć uniki :-P

Liczą się, ale jak ich brak, to biorę pod uwagę zręczność. Faktem jest, że uniki są trzykrotnie lepsze od samej zręczności.

Chomik_Zaglady - 2008-11-17, 16:55

Nie no, akurat tu jest dużo miejsca to bym żula z łuku ustrzelił Fauście. I nie bulwersuj się że nie odpisuję - banku nie okradłem, nie stać mnie na kafejkę co dzień. ( a kasę jeszcze trzeba mieć na inne rzeczy )

Ja się nie bulwersuje. Wręcz przeciwnie, im rzadziej gracie, tym więcej czasu mam dla siebie. Po prostu dałem do zrozumienia, że przeciwnik jest zbyt potężny, żeby prowadzić przygodę tylko z jedną osobą.


Elf wstał, cały był obolały. - Co to do diabła było?? - pomyślał. Jedyną szansę widział w tym by zaatakować maga gdy będzie skupiony na czym innym. Ruszył na palcach w stronę najbliższej kolumny, Zauważył że jegomość zajęty jest próbami zmienienia Borgasa w pieczyste. Aiw wymierzył ( strzelam zwykłą strzałą ) w serce maga. Wstrzymał oddech, napiął ieśnie by wyeliminować drgania rąk. Strzelił...

Znając moje szczęście ( raczej jego brak ) to ja umrę. Gość pewnie jakimś cudem pojawi się za mymi plecami i mnie zabije xD. Jakby czymś we mnie strzelił - daję nura za kolumnę.

Faust272 - 2008-11-17, 20:26

Cofnięcie w czasie

Tygrysica zaatakowała maga. Mag spokojnie parował tradycyjne uderzenia wojowniczki wynikłe z krótkiego opisu jej czynności w poprzednim poście. Na koniec mag zabrał energie i złożył ręce stykając ze sobą dolne części dłoni. Takim gestem uderzył w brzuch Tygrysicy. Energia uderzyła kobietę w brzuch i odrzucił ją do tyłu.

Obrywasz ranę

Podczas walki maga z hobbitem Aiw wymierzył w maga z łuku. Mag wydawał się być zajętym hobbitem i stanowił łatwy cel, jednak strzała nie trafiła. Pocisk minął maga o ćwierć metra od jego pleców i poleciała w dal komnaty.

aktualnie

Mag uśmiechnął się. Zdawało się, jakby był zadowolony z faktu, że każdego można kupić.

- Podobasz mi się niziołku, byłbyś dobrym nabytkiem dla mojej armii.

Jego głos nie był teraz modelowany. Przemawiał dźwięcznym barytonem.

Nieznajomy sięgnął pod pelerynę i odwiązał od pasa sporych rozmiarów sakiewkę zawiązaną rzemykiem. Następnie rzucił nią w twarz hobbita głośno mówiąc:

- Łap!

Matiddd - 2008-11-17, 21:15

Hobbit, widząc, że nieznajomy rzuca sakiewkę, rzucił w jego stronę rękę, jednak od razu był gotowy na unik, a nie na złapanie sakwy. Wolał, by monety upadły na ziemię, niżby mag go zaatakował. Dlatego odskoczył i patrzył, jak sakiewka upada. Następnie pokazał ręką na najbliższego towarzysza, by wziął sakiewkę (o ile mag nic nie zrobił), i zaczął:
- W twojej armii trupów? Dziękuje, chyba nie chcę zostać jej członkiem. - po czym poprosił od towarzyszy o pochodnię. Gdy ją dostał, zaczął dalej:
- Dobrze. Jakie mamy gwarancję że nas wypuścisz i nie zabijesz? Zrobimy w ten sposób. Wymiana ruszy, gdy moi towarzysze wyjdą z tej komnaty i się oddalą. Wtedy będziemy negocjować. - powiedział, po czym stwierdził do towarzyszy:
- Jeśli tak nie zrobimy zabije nas wszystkich, zanim stąd odejdziemy. Proszę, odejdźcie i weźcie to złoto. Ocalicie tak życie - powiedział.

Chomik_Zaglady - 2008-11-18, 14:00

Bez komentarza x_x. Mam wrażenie że dajesz mi w ten sposób do zrozumienia że mam uciekać, co? Ale nie teleportował się za mnie! :mrgreen:

- Dobrze prawi.
- pomyślał Elf, gotów do strzału. Choć rozum podpowiadał mu by brać złoto i zwiać, serce nakazywało zostać i walczyć... Postanowił więc czekać na rozwój wypadków. Gdyby coś poszło nie tak, Borgas znalazł się w niebezpieczeństwie, Aiw strzeli w maga.

Tygrysica - 2008-11-18, 17:06

Rekord w skoku świata wzwyż - 2,45 metra, ustanowiony prze faceta wzrostu 1,95 metra. Dla hobbita, mającego, dajmy na to, 1,5 metra... byłoby to 1,88 metra. Brawo Matiddd, pobiłeś rekord naszego świata ;D

P.S. W całym tym poście nie ma ani krzty złości czy złośliwości, co najwyżej cynizm, ironia i zmęczenie reakcjami otoczenia na dzień powszedni.


Gdyby znała się na czasie, jego upływie, chronobiologii czy chronofizyce, znała teorię względności, rozumiała choć podstawowe pojęcia magii chronicznej, wreszcie wiedziała cokolwiek o subsekwencji odczytywania jej myśli i poczynań w pisanej formie przez czuwające nad światem bóstwa, przewidziałaby zapewne do czego dojdzie.

Niestety, była tylko szkoloną w swej sztuce wojowniczką, nie znającą się na prawach fizyki, metafizyki i pomysłach Tego, Co Jest Ponad Wszystkim. Mogła tylko, w ramach swych ograniczonych talentów, kontynuować wykonywanie czynności, których była wyuczona.

Nagle jednak, zaskoczona bardziej niż wszyscy, którzy to widzieli, znalazła się naprzeciw tego maga... Z powodu zaskoczenia ledwie udało jej się wyprowadzić kilka podstawowych czasów nim, znów zaskoczona przez maga, jednocześnie walczącego, unikającego strzał i miotającego pociski w obserwowanego ósmym okiem niziołka. Po chwili zbierała się ponownie z podłogi, obolała.

Nie na darmo jednak została nazwana przez swego mistrza Tygrysicą. Nie poddawała się, dopóki był choć cień szansy powodzenia. Zresztą często atakowała na przekór braku szans, zwyczajnie nie mając czasu rozmyślać nad tymiż szansami. Tak było i w tym przypadku. Poczuła gniew, głęboko, w tych częściach duszy, do których nie zaglądała od kilkunastu lat. Opanowała się z trudem. Nie może dać się ponieść emocjom. Dla zewnętrznych obserwatorów mogło to wyglądać, jakby leżała na ziemi, złamana przez wroga. Ona wszak biła się tylko z sobą. Gdy wreszcie zwyciężyła - dla świata trwało to mniej minutę, dla niej mijały eony - powróciła do pozycji wertykalnej lekkim odbiciem z pleców.

Tym razem nie ruszyła z głupia franc na przeciwnika, czekała na okazję, klnąc w duszy, nie mogąc się przed tym powstrzymać. Nienawidziła się w tej chwili chyba bardziej niż tego bubla w śmiesznych szmatach, który kazał się zwać szlachetnym...Zauważyła, że mag jest zajęty rozmową z hobbitem, jak również to, że Aiw celuje doń z łuku, nie napinając wszak do końca cięciwy... na coś czekał. Zerkając nań niecierpliwie, czekała na moment, w którym elf złoży się do strzału, aby w tym samym momencie ruszyć na maga. Przy odrobinie szczęścia jej atak da spodziewany efekt i czarownik znajdzie się na drodze pocisku...

(hipotetyczna sytuacja: Aiw postanowił strzelić (w wyniku dalszych okoliczności, post przyszłościowy dla zaspokojenia teorii względności i niezaginalności czasu))

Widząc, że nadszedł jej czas, ruszyła z miejsca w pół oddechu, bez żadnego przygotowania. Musiała działać szybko - ostatnio czas działał na jej niekorzyść. Na półtorej długości kroku przed magiem, oparła się całym ciężarem na lewej nodze, prawą przenosząc do przodu nisko nad ziemią. Dopiero w chwili, gdy miała już jak gdyby wyrównać krok, nagle wyrzuciła nogę do góry, aby przywalić drabowi w bok szyi, a przy okazji przesunąć go w stronę Aiwa, w stronę, którą najprawdopodobniej zechce minąć go strzała elfa.

Po tym ciosie (o ile nie będzie kompletną klapą) na przekór samej sobie, osobie, z którą przestawała odczuwać jakiekolwiek powiązania, zacznie skakać wokół maga, starając się uderzać go w najczulsze miejsca, wątrobę, szyję, zwłaszcza grdykę, w miarę możliwości również kopiąc. Przez cały czas jednak skupiała się głównie na unikach, znając już siłę maga, wiedząc że jeden jego cios może kosztować ją życie. Może jej towarzysze coś wymyślą, może uciekną bezpieczni. Ona nie zamierzała się poddać tylko dlatego, że jakiś przebierany oszust dał radę wygrać dwie krótkie wymiany ciosów...

(hipotetyczna sytuacja 2: Aiw lub nie chciał lub nie był w stanie wystrzelić (z jakiegokolwiek powodu), jednak sytuacja była wyraźnie niebezpieczna itp.)

Pomimo niepowodzenia Aiwa, nie zamierzała się poddawać. Ruszyła lekko przed siebie, zamierzając wykonać tą samą sekwencję ciosów, która krążyła gdzieś w jej głowie w związku z zamierzonym nadzianiem debila na elfią strzałę.

(hipotetyczna sytuacja 3: sytuacja była teoretycznie bezpieczna, taką się wydawała itp.)

Tygrysica stwierdziła, że jednak dowiedziała się czegoś o czasie i postanowiła zaczekać milisekundę ze swoją decyzją, wiedząc jak wiele może się wtedy wydarzyć, a jak wiele cierpienia może sobie oszczędzić brakiem pochopnego działania...

Faust272 - 2008-11-18, 18:23

Hobbit rzucił Rękę w stronę maga. Ten złapał ją spokojnym ruchem reki. Aiw obserwował maga przez cały ten czas. Z ust nieznajomego nie schodził drwiący uśmiech. Dodatkowo łucznik miał wrażenie, że ten facet przypatruje mu się swoim wielkim, wyłupiastym, czarownym okiem, mimo że stał do niego bokiem.

Borgas obserwował sakiewkę, jak leci ona delikatnym łukiem w jego stronę. Zrobił kilka kroków do tyłu, aby pozwolić sakiewce upaść na ziemię. Mieszek upadł metr przed hobbitem iw momencie jej upadku stało się coś, czego hobbit się nie spodziewał.

Z mieszka zamiast złota wysypał się żółty proszek, który gdy tylko wypadł z woreczka, natychmiast buchnął i rozproszył się w powietrzu w promieniu 3 metrów od miejsca upadku. Ten żółty dym ogarnął cały obszar w promieniu 3 metrów od miejsca upadku w ciągu ułamku sekundy. Hobbit nagle znalazł się wewnątrz wielkiej żółtej chmury. Poczuł coś niedobrego... Mięśnie przestały go słuchać, przestał odczuwać chłód, ciepło, szorstkość ubrania, ucisk ekwipunku, przestał odczuwać cokolwiek! PARALIŻ! Na szczęście toksyna działała na mięśnie szkieletowe, więc hobbit mógł oddychać, a serce nie przestało pracować. Wszystkie mięśnie niziołka nagle uległy rozluźnieniu. Serce dziewczynki upadło nie ziemie z lekkim plaskiem, a on sam złożył się w akompaniamencie chrzęstu i zgrzytu ekwipunku. Upadł tyłem do reszty, więc nie widział, co się dzieje. Mógł tylko nasłuchiwać. Nawet nie czuł żadnego zapachu.

Jesteś sparaliżowany dopóki nie powiem.


Aiw wystrzelił strzałę. Pocisk chybił celu dzięki refleksowi maga. Nieznajomy nic nie mógł zrobić, gdyż doskoczyła do niego Tygryisca. Nastąpiła wymiana ciosów. Mag walczył wyciągniętym zza fałd peleryny sztyletem. Wojowniczka świetnie unikała ciosów sztyletem sama zadając silne ciosy w mostek, kolana i szyje przeciwnika. Na twarzy maga malowało się zdezorientowanie i zwątpienie. Czyżby nie doceniał swoich przeciwników. Tygrysica złapała czerwonookiego za rękę, mag skojarzył co się święci, ale było już za późno, zdążył wyszeptać tylko: "Szlag!".

Tygrysica wykonała obrót trzymając rękę nad barkiem, a potem pociągnęła ją w dół mając odwróconą ja do góry wnętrzem dłoni i mając łokieć maga na swoim ramieniu. Salę wypełnił nieprzyjemny trzask, a Tygrysica wyczuła nagły brak oporu sygnalizujący złamanie ręki. Mag w akcie desperacji odciął swoją rękę na wysokości łokcia sztyletem i kopniakiem popchnął Tygrysicę.

Wojowniczka upadła zdezorientowana na posadzkę trzymając w ręce obficie krwawiącą i jeszcze ciepłą oraz drżącą rękę uciętą na wysokości łokcia.

Mag wycofał się. Najwyraźniej spodziewał się słabszych przeciwników. Teraz zaczął wypowiadać skomplikowana inkantacje. Aiw nie pozwolił na to strzelając jeszcze raz z łuku. Tym razem trafił w bok maga pod żebrami. Nieznajomy syknął przerywając inkantacje. Dostrzegając, że nie może rzucić zaklęcia wyciągnął jedną ręką wisior spod koszuli i aktywował go. Wokół maga pojawiła się przezroczysta łuna, która najwyraźniej była magiczną tarczą. Aiw strzelił jeszcze raz, lecz strzała odbiła się od tarczy.

Teraz mag aktywował jakiś pierścień i salę wypełniała fala energii. Wszyscy, teraz zostali unieruchomieni.

Mag sięgnął po serce i wrócił do ołtarza. Następnie odprawił jakiś rytuał, w efekcie którego na ołtarzu pojawił się zielony słup energii, w którego wnętrzu wirowała Ręka Vecny oraz niewinne serce. W tym samym momencie paraliż ustąpił ze wszystkich, nawet od hobbita. Maga nadal chroniła tarcza.

Tygrysica - 2008-11-19, 18:45

Kolejną wymuszoną chwilę bezruchu wykorzystała na nieco skuteczniejsze opanowanie się, wciąż jednak daleka była od uzyskania wewnętrznego spokoju. Cóż, lepszy rydz...

Gdy tylko ustąpił paraliż, chciała poderwać się na ziemię. Niestety, znieruchomiałe dłuższą chwilę mięśnie dały o tym znać - musiała, zgrzytając zębami, spróbować jeszcze raz, tym razem skutecznie stając na nogach.

Widziała, jakie jest działanie tarczy tego skubańca. Ruszyła więc prędko na niego, tym razem znając go dużo lepiej - jednoręki świr o sporych zdolnościach do... magii? Chyba tak to nazywali jej towarzysze...

Spodziewając się ze strony tarczy potraktowała ją jak wielkiego, nieruchomego przeciwnika, z lekkiego wybicia uderzając w nią potężnie obiema nogami. Spodziewała się, że natrafi jakoby na ścianę, a nie przeleci na wylot... Gdyby wszak trafiła na tarczę, musiałoby to osłabić tego draba, a jej wszak nie zaszkodzi...

Chomik_Zaglady - 2008-11-20, 11:04

Dlaczego mam wrażenie że potężne wyładowanie magiczne to to czego nam teraz potrzeba?

Aiw podszedł do bariery. Czas uciekał. Miał nieodparte wrażenie że nie chciałby by ten rytuał dobiegł końca. Podniósł leżącą na podłodze strzałę ( tą co się odbiła ) i dźgnął nią tarczę.

Jeśli to jakimś cudem zadziała. Mała uwaga - szyję z łuku trochę czasu a strzał nie ubywa...

Elf wyciągnął strzałę z rozpryskowym grotem i wypuścił ją w kierunku przeciwnika - celował w tors, ewentualnie w głowę.

Jak strzelę to wieję za najbliższą kolumnę i z tamtąd strzlam dalej.

Faust272 - 2008-11-20, 12:43

Aiw zaatakował strzałą. Strzała nie przeszła przez tarczę, odbijała się od niej jak od szyby. Nie było sensu, tylko strzała się tępiła.

Wojowniczka zaatakowała obiema nogami w maga. Odbiła się od tarczy i nic się nie stało. Nie... poczuła coś, jej rękawice uległy aktywacji!

Rytuał trwał nadal. Mag teraz modulował energię wokół ręki i serca unoszących się nad ołtarzem. Jakaś moc teraz przechodził drobnym strumieniem z serca do ręki. nawet głupiec domyśli się, że trzeba przerwać ten rytuał.

Tygrysica - 2008-11-20, 15:57

Czuła to tak wyraźnie, że więcej nie trzeba było nawet jej. Natychmiast podbiegła do swego przeciwnika tak blisko jak tylko się dało, po czym zaczęła miarowo uderzać pięściami w dzielącą ich barierę. To nie było zbytnio w jej stylu, jednak w sumie nawet zbytnio nie męczyło, jeśli tylko złapać odpowiedni rytm...
Faust272 - 2008-11-24, 17:01

W chwili zetknięcia pięści z barierą rękawice rozbłysły srebrem, a mag został odrzucony w tył. Bariera uległa rozproszeniu, natomiast sam nieznajomy uderzył tyłem głowy w kamienną tablicę rozbijając ją. Czerwone runy posypały się na ziemie jakby były z piasku. Mag teraz leżał z trzaskaną czaszką na ziemi bez swojej bariery z zamkniętym jednym oko. Oko czerwone nadal było otwarte.
Chomik_Zaglady - 2008-11-27, 11:05

Elf widząc całe zajście błyskawicznie chwycił miecz i doskoczył do maga wbijając mu ostrze w okolice serca. Przyjrzał się gorejącemu oku. Sam nie wierzył w to co robił ale... Spróbował wydłubać oko...

[Jak się uda]

Wstał, otarł krew z klingi po czym schował brzeszczot do pochwy. Podszedł do ołtarza by zabrać ztamtąd serce i rękę.

Tygrysica - 2008-11-27, 15:17

Tygrysica nie była w stanie doskoczyć do maga tak samo szybko jak elf, zaskoczona tak nagłym poddaniem się bariery, ruszyła jednak zaraz za nim, aby w razie czego móc mu pomóc.
Faust272 - 2008-11-27, 16:40

Aiw podbiegł do maga szykując miecz. Za nim podążała w milczeniu Tygrysica.

Szlachcic nie wyglądał na takiego, który chciałby walczyć. Z czaszki sączyła się krew, można było dojrzeć krwiste pęknięcia na czaszce oblepione brudnymi, długimi włosami.

Aiw cofnął rękę z mieczem przygotowując się do pchnięcia. Wykonał ostateczny cios. Ostrze zagłębiło się łatwo do połowy i uwięzło. Mag wydobył z siebie ciche westchnięcie, a jego głowa opadała na pierś. Nieruchomy wzrok utkwił w podłodze. Krew sączyła się po klindze i brudziłą nadgarstek Aiwa. Elf wyciągnął klingę. Wraz z wyjmowanie ostrza rozległ się przyjemny dla ucha plastyczny zgrzyt. Przebite serce nie pompowało już krwi. Płuca zwróciły resztki powietrza wyzwalając w magu ostatnie westchnięcie.

Elf patrzył chwilę na siedzące pod ścianą i pochylone truchło. Następnie wytarł miecz i schował go z powrotem za pas. Aiw podniósł głowę maga za podbródek.

Normalne oko było zamknięte a twarz wyrażała spokój i... ulgę? Może to przywidzenie? Czerwone oko było wywrócone prawdopodobnie źrenicą do wnętrza czaszki, gdyż teraz z oczodołu świeciło wystaje czerwone "białko".

Aiw sięgnął w stronę oka. Był już kilka centymetrów przed twarzą maga, gdy... Oko w jednej sekundzie zwróciło źrenice z wnętrza czaszki i wlepiło ją w twarz Aiwa. Żyły otaczające oko wypełnił się, elf zauważył przepływ jakiegoś płynu przez nie. Nagły grymas wykrzywił twarz maga. Mag chwycił rękę Aiwa sięgającą po oko w miażdżący uścisk. Tygrysica krzyknęła przerażona nagłym ruchem maga, który przecież nie żył. Szlachcic w sekundę stał, podniósł Aiwa i rzucił nim o podłogę posyłając go 4 metry od siebie.

Twarz maga wyglądała paskudnie. Połowa była martwa i nieruchoma, drą połowę twarzy wykrzywiał grymas nienawiści. Mag wstał jakby nie zdając sobie sprawy z tego, że ma przebite serce.

- Byłeś w błędzie myśląc, że poddam się tak łatwo - to nie mówił szlachcic. Głos był gruby, szorstki i demoniczny, nieprzyjemny dla uszu. Słowa wymawiała tylko jedna połowa twarzy przez zaciśnięte zęby. - Teraz poznasz na własnej skórze, co to znaczy zdenerwować Vecne

Z palców maga wystrzeliły długie i krwawiące o zgniło - żółtej barwie pazury. Czerwone oko rozszerzyło się i wlepiło wzrok w Aiwa. Mag rzucił się na elf wykrzykując słowa:

- ROZERWĘ CIĘ NA STRZĘPY!

Tygrysica - 2008-11-27, 18:09

Jej dusza szalała, każda cząstka jej ducha domagała się odpoczynku po nieustającym zmęczeniu, braku medytacji, zadręczeniu umysłu wszystkimi tymi nowymi odczuciami, emocjami, myślami... Nie było czasu.

Właściwie nim sama zdała sobie z tego sprawę, automatycznie złożyła się do ataku. Od ołtarza, rozwalonego przed chwilą przez osłabionego maga, dzielił ją tylko krok, szybkim ruchem więc znalazła się tuż przy nim, prawą nogę wysuniętą jakby do kolejnego kroku postawiła od razu na pozostałości po "nodze" ołtarza (na czymś ta płyta musiała się opierać). Miała zamiar z obrotu kopnąć trupa-nietrupa w tył głowy, dopasowała się jednak szybko do nowej sytuacji i zamiast tego wybiła się bardziej do przodu niż na boki, lecąc w stronę przeciwnika. W odpowiedniej chwili wyprostowała ręce, z całej siły ładując pięści w tył głowy biegnącego maga, jednocześnie wyrzucając nogi w przód, aby wylądować na powalonym przeciwniku, tudzież, jeśli w jakiś sposób uniknie jej ataku, w pozycji odpowiedniej do dalszych działań - na przykład do rzucenia się w pogoń za tą paskudą, gdyby odeszła zbyt szybko na pierwszy atak.

Matiddd - 2008-11-28, 16:06

Hobbit, widząc całe zdarzenie, momentalnie wyciągnął kuszę i zaczął celować w martwego szlachcica. Wiedząc, że towarzysze z pewnością się rzucą na niego, hobbit czekał, aż żaden ze sprzymierzeńców nie będzie w pobliżu i bezpiecznie będzie można oddać strzał. Nizioł starał się wycelować w demoniczne oko.
Tulkas - 2008-11-29, 13:41

Tulkas widząc przyjemne i gościnne zachowanie szlachcica zaczął gorączkowo myśleć:
- kurcze co robić co robić?!
I nagle do głowy przyszedł mu fajniasty pomysł. Chwycił ostatni oszczep i z rozbiegu skoczył w kierunku maga. Miał zamiar uderzyć w niego całym ciężarem ciała jednocześnie przebijając szyję oszczepem.

wiem że post do bani ale czytam właśnie 116 post od mojej nieobecności

Faust272 - 2008-11-30, 09:49

Tygrysica wprowadzała swój plan w życie. Jednak gdy się odbijała od ziemi, nagle znieruchomiała. Wszyscy zauważyli, jak upiór na widok Tygrysicy machnął w kierunku jednej z tablic wiszących na ścianach. Ta zapaliła się czerwonym światłem, a dokładniej mówiąc, zapaliły się czerwone runy na niej wypisane. W jednej sekundzie pulsująca czerwonym światłem wstęga połączyła tablicę, rękę maga oraz nogę Tygrysicy otaczając ją czerwoną aurą. W skutek tego Tygrysica zawisła w powietrzu.

Na twarzy maga pojawił się wyraz tryumfu, ale nie na długo. Po chwili brzuch demona przeszył bełt, który utkwił w połowie. Szlachcic cofnął się o krok targnięty siła pocisku, ale połączenie nie zostało zerwane.

Jednak tego co było potem mag się nie spodziewał. Tulkas nabrawszy rozpędu chwycił pewniej oszczep i całym ciałem skoczył na maga. Masa ciała wojownika zderzyła się z magiem i oboje z ogromnym hukiem upadli na posadzkę. Szlachcic chrząknął w momencie kiedy całe powietrze z jego płuc wyszło z niego. Tulkas poczuł odór rozkładu. Wojownik wstał. Mag był ogłuszony i jakby nie zdawał sobie sprawy z otaczającego go świata. Z brzucha wystawała mu końcówka bełtu, a z jednego płuca wystawał mu połamany koniec oszczepu wbitego przez Tulkasa.

Nie masz już oszczepów.

Tygrysica - 2008-11-30, 17:54

Zakładając, że czar puścił

Gdy tylko czar puścił, wojowniczka upadła lekko na ziemię, po czym podeszła do leżącego, oddychając głęboko, aby odzyskać spokój - nie ducha, ale przynajmniej ciała. Postawiła szlachcicowi nogę na gardle i powiodła wokół wzrokiem, wyrażając w ten sposób oczywiste pytanie. Miała już absolutnie dość tego durnego buca, ale mimo wszystko wolała nie narażać się na gniew reszty, gdyby mieli jakieś inne plany... Jeśli bowiem w ich duszach szalała choć połowa tych emocji, które nią targały, mogliby rozerwać ją na strzępy za niebaczne posunięcie... A przynajmniej mogliby próbować... Lepiej dla wszystkich jednak, aby do tego nie doszło.

Chomik_Zaglady - 2008-12-03, 10:15

Możecie mieć mnie za psychola ale:
1) cały ten kłest polega na wyrywaniu i kolekcjonowaniu ludzkich organów.
2) kilka sesji z MG rodem z Rotfl PG spowodowało że każdego wrogiego czarnoksiężnika, kroję na plasterki, spalam, prochy wygotowuję i rozrzucam na wietrze. A potem on i tak wraca i ginę :P


Oko! Trzeba szybko wyrwać mu to oko! - pomyślał Aiw. Schował miecz, wyciągnął łuk i zaczął szukać ręką strzały z ropryskowym grotem jednocześnie próbując uspokoić skołatane nerwy. Podszedł na odległość kilkunastu metrów do leżącego maga, wymierzył w oko, wstrzymał oddech, chwycił łuk pewniej, naciągnął cięciwę najmocniej jak umiał. Wypuścił strzałę, potem kolejną.

Jakby mag wstał to robię odwrót.

Faust272 - 2008-12-03, 15:28

Strzała odbiła się od oka nie robiąc mu szkody, jakby oko było z betonu. Aiw wziął więc swoje pazury i wyłupił nimi oko. Czerwone oko wystrzeliło z oczodołu zostawiają za sobą strugę czarnej posoki. Źrenica chwilę miotała się na wszystkie strony, potem znieruchomiała.

Ciało magia wstrząsnął dreszcz, po czym i on sam znieruchomiał.

Kombinujecie i kombinujecie. Zamiast po prostu wyrwać oko to wy bawicie się w tłuczenie maga po karku, w przydeptywanie mu szyi lub w wystrzelanie do niego rozpryskowymi grotami. Ech. Dobra, pomogłem wam i skończmy to wreszcie.


Ręka i serce lewitujące nad ołtarzem upadły na niego z plaskiem.

Tygrysica - 2008-12-03, 21:13

Nie wiem, o co ta irytacja, ja na przykład nie studiowałam anatomii powstających z martwych czerwonookich magów... A poza tym Chomik próbował, więc nie mów, że nikt na to nie wpadł ;P Acz dobrze, iż, hmm... "wpadłeś" nas na to ;P

Czy to koniec? - zapytała się w duchu. Nagle zwaliło się na nią zmęczenie tak wielkie, że omal nie zachwiała się na nogach. Opanowała się. Wiedziała, czego jej teraz trzeba, jednak nie byłaby w stanie tu medytować... Zbyt wiele śmierci, zbyt wiele zła... Nie, trzeba dowlec to wszystko do końca. Wychodzi na to, że sztywniak nie zamierza już w niczym przeszkadzać... teraz jeszcze tylko Borgas musi odnieść serce dziewczynce, trzeba by również zaopiekować się ręką... Nie kwapiła się jednak do podniesienia wyschniętej przez wieki kończyny. Stała więc tylko, dysząc ciężko, spoglądając na towarzyszy, bez żadnych uczuć, z czystym zobojętnieniem, które, przedarłszy się przez umysłowy mur stworzony w czasie walki, zaczęło zalewać ją ciepłymi falami.

Matiddd - 2008-12-03, 21:34

Wiesz Faust...zwykle jak kogoś rozbebeszysz, to nie ważne jaki to nie byłby potężny mag, nie wstanie

hobbit po walce podszedł do zabitego maga i zaczął go dokładnie przeszukiwać. Jeśli rzeczywiście to szlachcic, to na pewno ma kasę, a martwemu i tak ona się nie przyda. Następnie Nizioł weźmie serce i uda się do komnaty, gdzie znajduje się duch dziewczynki.

Marny post ale jeszcze mam trochę rzeczy do zrobienia

Chomik_Zaglady - 2008-12-04, 10:46

Faust272 napisał/a:
Ciało magia wstrząsnął dreszcz, po czym i on sam znieruchomiał.

Kombinujecie i kombinujecie. Zamiast po prostu wyrwać oko to wy bawicie się w tłuczenie maga po karku, w przydeptywanie mu szyi lub w wystrzelanie do niego rozpryskowymi grotami. Ech. Dobra, pomogłem wam i skończmy to wreszcie.




Taka strzała zrobiła by mu z mózgu gulasz dodatkowo. Uwierz mi, podchodzenie do rannnego i wściekłego Vecny RACZEJ nie uznałem za dobry pomysł. Tak poza tym to strzała wystrzelona z łuku kompozytowego z takiej odległości ma większą siłę przebicia niż miecz ( bo mój Elf, co tu dużo mówić, siłaczem nie jest ). Ale co ja tam wiem.

Elf podszedł do maga i kopnął go w brzuch. Brak reakcji. Odetchnął z ulgą. Podszedł do ołtarza i podniósł cel wyprawy. Cuchnącą, gnijącą rękę Vecny i schował do plecaka po czym pozbierał pozostałe w całości strzały. Rozejrzał się i zaczął gruntowne przeszukiwanie pomieszczenia w poszukiwaniu łupów.

Faust272 - 2008-12-04, 16:55

No dobra. Najwyraźniej się trochę wygłupiłem wprowadzając pół-śmiertelnego maga, ale trochę za łatwo wam szło przy rzutach kośćmi, więc trochę go podpakowałem. Nie miejcie mi za złe mojej ostatniej notki, wtedy jak ją pisałem miałem trochę zły dzień.

Niziołek nie zdążył wyjść z komnaty, gdy duch dziewczynki stąpając w powietrzu i z dziecięcym uśmiechem stanął przed nim. Dziewczynka stanęła na palce i pocałowała hobbita w policzek. Następnie duch rozpłynął się w powietrzy wśród dźwięku dziecięcego chichotu.

Przy magu znajdowało się 10 sztuk platyny, dwa rubiny wielkości ludzkiej gałki ocznej oraz perfekcyjnie oszlifowany diament wielkości hobbickiej pieści. Dodatkowo miał an sobie mithrilową koszulkę kolczą, jakąś miksturę oraz runę teleportacyjną do Cytadeli.

+ 400 EXP dla wszystkich z osobna

Matiddd - 2008-12-06, 20:21

- Dobra, nic już tu po nas. Podzielmy się łupem i znikajmy stąd. - stwierdził hobbit, po czym podzielił szybko znalezione przy magu rzeczy - 10 sztuk platyny dostała Tygrysica, Tulkas i Aiw po rubinie, a hobbit skitrał dla siebie rubin. Następnie chwycił zwój teleportacyjny i próbował dojść, jak go wykorzystać.
Chomik_Zaglady - 2008-12-08, 17:09

Spoko, ważne że przyznałeś się do "błędu".

Aiw zdjął z truchła kolczugę i miksturę po czym schował je do plecaka. Następnie podszedł do hobbita i spróbował pomóc u w rozszyfrowaniu sposobu działania runy.

Tygrysica - 2008-12-08, 17:58

Pisząc o niczym xP

Wojowniczka przyjęła od hobbita świecidełka. Nie znała się na ich wartości, jednak skoro im wydawały się cenne, niegrzecznie byłoby odmówić ich przyjęcia... a nuż się zresztą przydadzą do jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego celu, tutaj wszystko działa tak dziwnie...

Popatrzyła z nadzieją na dwójkę, próbującą uruchomić zaklęcie - nie rozumiała jak, ale ktoś powiedział jej, że dzięki niej wrócą do Cytadeli w ciągu krótszym niż pół oddechu, więc miała nadzieję, że im się uda.

Faust272 - 2008-12-09, 12:45

Runa teleportacyjna nie wyglądała na skomplikowaną. Najwyraźniej uruchamiało ją jedynie chęć użycia jej. Tak więc całą czwórka zebrała się razem i aktywowała runę.

***

Błękitne światło otoczyło cała grupę i szarpnęło nią w głąb runy. Wszyscy jakby zapadli w sen, bo po chwili obudzić się, otworzyć oczy i uświadomić sobie, że znajdowali się w innym miejscu.

Runa rozpadła się w proch po wykorzystaniu ostatniego ładunku w niej zawartego, a podróżnicy podnieśli się z ziemi i otrzepawszy się ujrzeli ponowny widok zniszczonego Telding roztaczający się ze szczyty Wieży Wiatrów.

Chomik_Zaglady - 2008-12-09, 12:57

Elf wstał, otrzepał się po czym ruszył z oczami pełnymi nadziei w kierunku okna.
- Cholera - burknął gdy zobaczył kłębiącą się w dole zieloną hordę i kapłanów podtrzymujących barierę. Nagle przypomniał sobie o ręce Vecny którą miał w plecaku.

- Te, drużyna! Herek wisi nam złoto - krzyknął pokazując na zasuszoną łapkę trzymaną za przegub - nie wiem jak wy, ale ja idę odebrać co moje. Po czym , nie czekając na odpowiedź ruszył dziarsko w kierunku głównej sali.

Tulkas - 2008-12-09, 18:03

Tulkas który właśnie patrzył z dziwnym uśmiechem na wielki plamy zielonych kłębiące się przed murami po czym zaczął machać rękoma i krzyknął:
- stęskniliście się psubraty?! Bo ja bardzo szykujcie się bo mam zamiar was odwiedzić!
Potem usłyszał o złocie od Hereka i zaczął kalkulować ile mógłby za to wynająć wojowników do odwalania czarnej roboty. Milcząc i kalkulując ruszył za cwelfem.

Faust272 - 2008-12-10, 16:00

Nagle do wieży wpadł jakiś młodzieniec. Miał na oko 25 lat, był ubrany w zwykły strój roboczy. Miał krótkie, czarne włosy i kilkudniowy zarost. Na twarzy malowało mu się podniecenie. Sam wyglądał, jakby zaraz miałby wyskoczyć z siebie.

- LUDZIE! LUDZIE! MAGOWIE BĘDĄ WYZWALAĆ MIASTO! WSZYSCY ZDOLNI WALCZYĆ MAJĄ PRZYJŚĆ POD MURY! NIEDŁUGO OTWORZĄ BRAMY! POWIEDZCIE TO INNYM! JA IDĘ PRZEKAZAĆ TO DALEJ!

I wybiegł jakby go upiór gonił.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group