End of Days

Slumsy - Ciemny Zaułek

Faust272 - 2008-04-12, 16:58
Temat postu: Ciemny Zaułek
Między domami istnieje wiele czarnych korytarzy, w których czeluściach można znaleźć nawet śmierć. Ciemny Zaułek miał z nich wszystkich najgorszą reputację. Mówi się, że to właśnie w nim zginęła niegdyś prawie połowa populacji Telding. Korytarz znajdował się w miejscu, gdzie walące się domu zetknęły się dachami. Światło dziennie nie dochodziło do wnętrza zaułku. Prawdopodobnie wchodząc do niego, można wyjść poza mury miasta, oczywiście o ile przeżyje się taką wycieczkę. Pomimo swojej reputacji do zaułku regularnie ściągają śmiałkowie gotowi zmierzyć się ze swym lękiem. Nikt się już nie dziwi, kiedy następnego dnia ci sami śmiałkowie są znajdowani w rynsztokach, obrabowani nawet z ubrania i zębów.
Faust272 - 2008-04-21, 15:50

Pod osłoną cienia ukrywał się niewysoki mężczyzna schowany za kapturem. Czekał najwyraźniej na kogoś.
Matiddd - 2008-04-21, 16:02

Do Mężczyzny podszedł Hobbit. Obejrzal się, czy nikt ich nie podgląda, po czym zaczął:
-To tutaj? -

Faust272 - 2008-04-22, 16:35

- Jesteś sam? Zresztą nieważne - zakapturzona postać rozejrzała się - Nie, tutaj nie ma nic, co mogło by Cię interesować. Mogę zdradzić Ci imię i miejsce mojego pasera, ale to będzie kosztować...
Matiddd - 2008-04-22, 20:23

- Ile chcesz? Od razu mówię, nie mam na razie pieniędzy, ale zdobędę ją szybko, jeśli będę wiedział, gdzie zdobyć gotówkę....Cynk też kosztuje, lecz wiedz, że odpłacę Ci się z nawiązką, gdy już skończę robotę...-powiedział hobbit.
Faust272 - 2008-04-22, 20:53

- Hmmm

Zakapturzona postać zrozumiałą, że ma przed sobą frajera.

- Dwadzieścia sztuk złota dla mnie, a poznasz imię i miejsce pasera. Dorzuć jeszcze 15, to zdradzę Ci miejsce, gdzie trenuję.

Matiddd - 2008-04-22, 21:18

- Dam ci 15 za poznanie pasera. Twoje miejsce treningu mnie nie interesuje - powiedział hobbit, który nie był pewny, czy może ufać zakapturzonemu facetowi. W końcu może go wyprowadzić w pole i obrabować.*

Pieniądze mam dobrze ukryte, więc musiałby całe ubranie pokroić by znaleźć jakąkolwiek monetę.

Faust272 - 2008-04-23, 08:36

- No dobra, poznasz imię mojego pasera za 17 sztuk złota. Pasuje?

Zakapturzona postać była niespokojna.

Matiddd - 2008-04-23, 09:56

- Dam ci co najwyżej 16, i to tylko wtedy, gdy zobaczę tego pasera....Umowa stoi? Pieniądze dostaniesz dopiero, gdy pogadam sobie z tym paserem....To jak? Idziesz? - spytał hobbit. Wyjął jedną monetę z kieszeni(miał zawsze 4-5 sz w kieszeni, resztę w bezpiecznym miejscu) rzucił lekko do góry (nikt oprócz rozmówców nie powinien ją widzieć, w takiej dzielnicy lepiej nie ryzykować) i złapał:
-Łatwy pieniądz,Ciebie nie kosztuje zbyt wiele wysiłku, ale lepiej, by to nie było jakieś oszustwo... - po czym wręcz włożył w łapę zakapturzonej postaci monetę.
- Potraktuj to jako zaliczkę, resztę dostaniesz później.........Decyduj się tylko szybko - mruknął hobbit.

Faust272 - 2008-04-23, 11:40

Zakapturzona postać przygryzła monetę, aby sprawdzić, czy jest prawdziwe.

- Daj jeszcze 7 sztuk złota, a zaprowadzę Cię do pasera. Pozostałe osiem oddasz mi na miejscu. Może być? Szybko się decyduj, to nie jest bezpieczne miejsce...

Złodziej był coraz bardziej zaniepokojony.

Matiddd - 2008-04-23, 12:03

4 i idziemy. Resztę dam ci po wizycie u pasera. Spokojnie, nie martw się, pieniądze dostaniesz. - Hobbit wyjął 4 monety i włożył w rękę człowiekowi.
- 11 sztuk złota dostaniesz po wizycie. To jest uczciwa oferta. - powiedział hobbit.

Faust272 - 2008-04-23, 20:39

- Dobra. Facet nazywa się Dukat i ma swój lombard niedaleko. Nie można go przegapić. Kipi od Ciebie wszystko, co nadawałoby się do wtórnego obrotu. Na co dzień gra uczciwego handlarza. Musisz w rozmowie napomnieć: "Uwielbiam błyskotki, ale nienawidzę, jak ciążą i kłują mnie w kieszeń". Po tych słowach będziesz mógł z nim poprowadzić prawdziwe interesy i wycenę.

- Dobra, dawaj obiecaną mi kasę!

Zakapturzona postać była zdenerwowana i trzymała rękę na rękojeści sztyletu, ale czekała na obiecaną zapłatę.

Matiddd - 2008-04-24, 22:28

Hobbit zauważył nóż. Wiedział, że nawet, jeśli go człowiek oszukał, to lepiej go nie denerwować.
- Spokojnie, już daję ci kasę - powiedział, po czym lekko odsunął się, stanął bokiem i tak, by człowiek nie widział, wyjął z ukrytej kieszonki sumę.
-To twoje pieniądze....spokojnie...- powiedział hobbit. Nie wierzył człowiekowi, ale nie mógł nic teraz zrobić, by nie dostać nożem w nerkę. Powoli się więc wycofywał..

Faust272 - 2008-04-25, 07:56

Złodziej wziął pieniądze wyskoczył z zaułka i pospiesznie się od niego oddalił. Hobbit nie mając tutaj już nic do roboty, poszedł w swoją stronę. Borgas nie zauważył, że z Ciemnego Zaułka wyłonił się samotny cień, który podążył za tym, który sprzedał informacje hobbitowi.
Matiddd - 2008-04-25, 15:08

Hobbit spojrzał za siebie. Wydawało mu się, że coś podążyło za jegomościem. Pewnie to bujda, ale zdenerwowany człowiek musi coś ukrywać. Hobbit wiedział, że lepiej nie wtrącać się. Jednak wrodzona ciekawość uciszyła rozsądek i hobbit zaczął śledzić człowieka. Oczywiście chował się w cieniu, jak na hobbita i złodzieja przystało.
Avenker - 2008-04-25, 15:13

Cytat:
Borgas nie zauważył, że z Ciemnego Zaułka wyłonił się samotny cień


Heh, ale co tam :lol:

Faust272 - 2008-04-25, 16:16

MAtidd, Twoja postać NIE ZAUWAżYłA żadnego człowieka !!!!

Czytaj posty DOKłADNIE i ZE ZROZUMIENIEM! Tak więc uznajmy, że Twoja ostatnia czynność nie miała miejsca. Edytuj post!

Matiddd - 2008-06-17, 13:56

Na ulicę przyszedł nagle hobbit. Biegł szybko z workiem po kartoflach. Nagle skręcił w niewielką uliczkę, i ukrył się za niewielką, drewnianą budą. Po pięciu minutach wyszedł za budy przebrany, w stroju kapłana. Jego stare spodnie poleciały gdzieś daleko, rzucone przez hobbita. Niziołek podszedł do beczki z deszczówką (na szczęście świeżą), po czym obmył ręce. Następnie ukryty otworzył worek i zobaczył, co zdobył.
Faust272 - 2008-06-17, 15:30

Hobbit przebrał się. Od razu zmienił to jego wygląd i zapach. Po chwili niziołek przebierał rękami w worku i oglądał jego zawartość. Na początku w ręce niziołka wpadł znajdująy się wewnątrz worka cennik:

CENNIK:

Sztylet - 2 sztuki złota
Porządny sztylet - 4 sztuki złota
Sztylet z dwoma ostrzami - 7 sztuk złota
Krótki miecz - 10 sztuk złota
Długi miecz - 15 sztuk złota
Miecz półtora ręczny - 17 sztuk złota
Miecz oburęczny - 20 sztuk złota

Potem Borgas policzył znajdującą się w worku broń. W worku był:

- 2 sztylety
- 1 porządny sztylet
- 2 krótkie miecze
- 5 długich mieczy
- 2 miecze półtora ręczne
- 3 miecze oburęczne

Matiddd - 2009-04-30, 22:17

Późną, pochmurną nocą, gdy wszyscy uczciwi obywatele już smacznie spali w domach, ulicami slumsów wędrowała tajemnicza postać. Jej ciężkie kroki budziły mieszkańców starych kamienic, którzy, widząc potężną posturę nieznanej osoby pośpiesznie zatrzaskiwali okiennice. Owa postać krążyła między wąskimi brukowanymi chodniczkami niczym sęp, szukający padliny, obserwując uważnie otoczenie. Jej miarowy oddech dało się słyszeć na długo zanim sylwetka wynurzyła się z mroku. Rosły nieznajomy wyraźnie czegoś szukał - celem jego krzątaniny było znalezienie ludzi, którzy byli na tyle nierozważni, że nie schowali się w ciepłych domostwach. Przybysz zapuszczał się w to coraz groźniejsze zaułki, które były siedzibami lokalnych band. W pewnym momencie wyciągnął zawieszoną na ramieniu ogromną maczugę, i oparł ją o swój prawy bark, maszerując dalej w ciemne uliczki...
Vanilla - 2009-04-30, 22:56

Posłaniec mroku wypatrzył swój cel. Uważnie podkradł się. Zauważył pijanego mężczyznę, przytulającego do siebie równie pijaną kobietę. Nie mieli bogatych szat, byli to raczej dość standardowi mieszkańcy slumsów. Zły poczuł przypływ emocji. Przycupnął za zardzewiałą beczką, obserwując parę. W świetle księżyca nie widział dokładnie wszystkiego, jednak na tyle aby ocenić, że będą to łatwe ofiary. Poczuł pragnienie, które musiał ugasić...
Matiddd - 2009-04-30, 23:10

Mężczyzna, wpatrując się w swoje ofiary, oblizał wargi. W jego głowie zaczęły huczeć złowrogie myśli, opisujące ból, jaki jeszcze dziś zada. Nieznajomy spokojnie wychynął zza beczek, zbliżając się powoli do swoich ofiar, tak, jak lis skrada się do stadka zająców. Napastnik usnuł w naprędce plan - by nie zbudzić wszystkich w okolicy, zabije szybkim ciosem mężczyznę wymierzonym w plecy. Następnie rzuci się na kobietę, zakrywając jej usta, i zaciągając ją do cienia...
Vanilla - 2009-05-01, 00:31

Zbój ruszył w stronę pary. Szła w tym samym kierunku, więc mógł cicho zakraść się i przygotować zabójczy cios. Upici na chwilę przystanęli. Był to odpowiedni moment - pomyślał Zły.
Matiddd - 2009-05-01, 11:47

Torstein cicho sapnął. Zbliżając się coraz bliżej, stworzył nowy plan - ogłuszy obie ofiary z pomocą drzewca toporka. Następnie zaciągnie ofiary w najgłębszą alejkę lub do piwnicy, rozedrze ich szaty, ze strzępków tworząc kneble i węzły dla obojga na nogi i ręce. Kat nie bał się, że ofiary mogą się oswobodzić, były zbytnio pijane. Mężczyźnie utnie język, i już obudzonemu na żywca utnie uszy i wydłubie jedno oko, dodatkowo obcinając mu dłonie. Tak skatowanemu mężczyźnie każe patrzeć, jak się dobiera do jego kobiety. Gdy już skończy, pójdzie odpalić pochodnię od latarni i podpali włosy kobiecie, wszystko na oczach mężczyzny, który nie będzie mógł nic zrobić. Kat za to spokojnie się oddali, poszukując nowych ofiar.
Vanilla - 2009-05-01, 15:28

Zbój dobył toporka. Popatrzył się na niego z lubością, jak na przedmiot cenny, przynosiciela przyjemności. Zakradł się bliżej i siepnął ludzi na odlew. Kiedy padli ogłuszeni, popatrzył się jeszcze raz na topór. Przerzucił go do drugiej ręki i przypiął broń do pasa. Chwycił ludzi przy karku za szaty i zaczął wleć do pobliskej piwnicy, do której drzwi były otwarte na oścież. Nasłuchiwał, czy aby nie ma nikogo w środku. Nie. Nawet w piwnicach Zaułka panował strach. Nie było w nich ani majętności, ani istot.
Ciała obijały się o schody, czym delektował się Torstein.

Because Evil Tastes Good!

Zabrał się za mężczyznę. Jego szaty nie dało się sklasyfikować jako coś konkretnego, widać było że był konkretnym biedakiem. Był to zlepek łachów zszytych z kawałków innych szat. Nie przeszkodziło to jednak Złemu związać z nich mężczyznę, ręce za plecami. Następnie związał mu nogi w okolicach kostek. Teraz już był kompletnie bezbronny, nawet gdyby się ocknął. Z lubością dobył jeszcze raz toporka i uderzył go drzewcem w brzuch. Człowięk jęknął. Otworzył oczy.
-Co do kurwy - powiedział cicho, nie mogąc dobyć dość energii na krzyk. Torstein uśmiechnął się i próbował uciąć mu język, dobywając kawałka blachy z otoczenia. Mężczyzna ostentacyjnie zamknął usta, jednak zbój tylko uśmiechnął się szeroko, sięgnął po toporek i sprawnym uderzeniem wybił mu kilka zębów, po czym chwycił za język i okaleczył go blachą.
Pijaczyna może nie odczuwał bólu tak, jak trzeźwy człowiek, mimo to jednak zwijał się na ziemi. Torstein chwycił za swój toporek, wpatrując się w niego jeszcze chwilę, po czym dwoma cięciami na odlew odciął mu uszy, odcinając też kawałek skóry. Nie dbał o dokładność cięcia.
Z dłońmi poszło mu łatwiej. Były prostym, widoczym celem. Plama krwi rozlewała się po ziemi...

Matiddd - 2009-05-01, 16:23

- Otwieraj usta szmato - warknął Torstein, siłując się ze szczęką pijaczyny. Chciał mieć pewność, że pijaczyna nie będzie mógł nikomu opowiedzieć o tym, co za chwilę zobaczy. Gdy wreszcie udało mu się zmusić pijaka do otwarcia gęby, poprawił swoje wcześniejsze dzieło, podcinając język tak, by człowiek nie mógł powiedzieć ani jednego słowa. Następnie podciął pijakowi ścięgna, by ten nie mógł chodzić o własnych siłach. Zadowolony z siebie sapnął, i oblizał splamione krwią rękawice. Chwycił za kark rannego pijaka i oparł go od ścianę, tak, by dokładnie widział to, co miało ze chwilę się stać. Torstein, mając pewność, że pijak będzie dokładnie widział przyszłą zbrodnię, podniecony podszedł do leżącej kobiety i kopnął ją w brzuch.
- Wstawaj suko - warknął, patrząc, jak "ocucona" kobieta zwija się z bólu. Sprawdził jeszcze raz, czy kobieta ma dobrze nałożony knebel, po czym zaczął:
- Co ty widziałaś w tym śmieciu. Nawet nie potrafi obronić swojej kobiety. Chyba czas, by ci pokazać, co to znaczy prawdziwy mężczyzna - powiedział Torstein, pod koniec oblizując wargi. Chwycił swoją ofiarę za włosy, ściągnął spodniei następnie dał upust swoim żądzom.....


Gdy już skończył, wstał, założył spodnie, i zapinając pas, kopnął kobietę w brzuch. Ofiara już nawet nie jęknęła, w pomieszczeniu dało się tylko słyszeć ciche jęknięcia pijaka, który próbował coś powiedzieć bez języka i z założonym kneblem. Zły znów sapnął, wyciągnął toporek spod pasa i przeciął kobiecie uda. Następnie zostawił na chwilę parkę samych, wychodząc z piwnicy, by odpalić od latarni pochodnię, by następnie móc podpalić kobiecie włosy...


I proszę nie nazywać mnie psychopatą - bynajmniej w tym momencie nawet nie staram się wczuwać w postać, tylko dokładnie opisać sytuację. Nie mam tak chorej wyobraźni jak mój twór, toteż ułożenie mi tego okrutnego planu trochę zajęło (i szczerze mówiąc sam jestem przerażony efektem :P ).

Vanilla - 2009-05-01, 16:44

W końcu przemógł pijaka, zmęczonego już walką. Upływ krwi miał tu także spory wpływ. Torstein poprawił pozycję człowieka i podciąl mu ścięgna. Nigdy nie przykładał do tego precyzji, tak iż człowiek zaczął znowu krwawić. Zamknął oczy.

Kopniak na odlew nie poprawił znacząco sytuacji kobiety. Faktycznie, otworzyła oczy, zaczęła nawet cicho jęczeć. Torstein stwierdził z przykrością że torturowanie zbyt upitych jest mało sensowne, gdyż nie są w pełni świadomości. Nie powstrzymało go to jednak. Nie musiał jej nawet wiązać, a knebel był ustawiony wystarczająco dobrze.

Gwałcona tylko wydawała z siebie stłumione kneblem jęki.

Torstein popatrzył się na pijaka. Wykrwawił się już dobrą chwilę temu. Zrobiło mu się przez chwilę przykro, że nie mógł oglądać całego przedstawienia. Nieco zdenerwowany wstał i zdzielił ponownie kobietę w brzuch. Wyjął toporek, przerzucił go do drugiej ręki i przerąbał uda. Usastysfakcjonowany z zapachu krwi, unoszącego się w pomieszczeniu wyszedł i chyłkiem odpalił pochodnie. Następnie podszedł z nią do kobiety, która już wiedziała, co zamierza zrobić. Próbowała krzyczeć, jednak było to już bez sensu. Zły przyłożył jej pochodnię do głowy, a ogień zapłonął...

Matiddd - 2009-05-01, 17:32

Zły przez chwilę rozkoszował się zapachem palonych włosów, lecz gdy kobieta cała zajęła się ogniem, Torstein postanowił już szybko wyjść, w obawie, że ogień może i jego strawić. Torstein spokojnie wyszedł z piwnicy, nadal w pełni nie nasyconym, z powodu faktu, że pijani nie mogli czuć pełni bólu, jaki im zadał. Toteż Wygnaniec postanowił, że jeszcze tej nocy rozleje czyjąś krew...

Zły zgasił pochodnię i ruszył dalej, zostawiając za sobą smugę dymu ulatniającego się z piwnicy. Zaczął szukać nowych ofiar, które nasycą jego żądze mordu i zadawania bólu, zanim zajmie się poważniejszymi sprawami...

Vanilla - 2009-05-01, 18:09

Torstein wyruszył w dalsza część ciemnego zaułka. Szedł spokojnie z pałą na ramieniu, jeszcze buzowała w nim adrenalina z poprzedniej rzezi. Zauważył kilkanaście metrów dalej idących w jego kierunku dwóch mężczyzn, jednak z powodu ciemności nie był w stanie dokładnie zauważyć co mają przy sobie...
Matiddd - 2009-05-01, 18:21

Zły, widząc nowe ofiary, maszerował dalej, prosto w ich stronę. Nie spieszył się, chciał bowiem, by przeciwnicy dokładnie mu się przyjrzeli, zanim Torstein wydłubie im oczy... Gdy już był widział dokładnie ich sylwetki, stanął, czekając na ich reakcje, ponieważ chciał wiedzieć, co będą czuć jego ofiary przed śmiercią. Przygotowany chwycił tylko prawą dłonią drzewiec swojej broni dalej, aby być przygotowanym do mordu.
Vanilla - 2009-05-02, 23:34

-Dawaj forsę - powiedział jeden z zakapturzonych mężczyzn, kiedy się zbliżyli. Drugi wyciągnął sztylet.
Matiddd - 2009-05-02, 23:57

- Do kogo ty mówisz, śmieciu? A ten scyzoryk to sobie w dupę możesz wsadzić - warknął Torstein, spluwając przed bandytów i sprowadzając swoją broń do pozycji bojowej. Widząc lekko ogłupiałe twarze spod kapturów, których właściciele nie spodziewali się raczej takiego kolosa jakim był Torstein, skomentował:
- Co się tak patrzycie, jakbym wam matki zarżnął? Dobra, dość tego gadania, czas rozbebeszyć paru kmiotków - stwierdził, po czym uniósł głowicę swojej maczugi nad prawy bark, i z wściekłym grymasem twarzy ruszył biegiem na swe ofiary. Jego plan był prosty - rozpędzić się i zgnieść kości wroga jednym potężnym uderzeniem. Nord nie był z rodzaju pseudo-wojowników, którzy trudzą się finezyjnymi ciosami. Taktyka, którą używał, nie była skomplikowana - przywalić, przyszpilić do ziemi i rozerwać na strzępy. Torstein, z racji tego, że był chroniony przez kolczugę nie bał się ciosów zwykłego sztyletu, uważał tylko, by przeciwnik nie wbił mu tego w oko. Gdyby jednak bandziory wyciągnęły prawdziwą broń jak miecz, kultysta, w razie ataku na głowę czy nie osłoniętą kończynę wojownikowi pozostaną tylko bloki długą, metalową rękojeścią swojej maczugi - o ile zdąży zareagować z ciężką, długą maczugą.

Gdyby bandyci próbowali się na mnie rzucić wcześniej niż ja, odpowiem im natychmiast szarżą.

Vanilla - 2009-05-05, 17:35

-Ha - zaśmiał się jeden z nich, wyciągając miecz. Drugi schował sztylet i zaczął uciekać.

Bandyta z mieczem stał, czekając na reakcję Torsteina. Drugi uciekł aż za winkiel.

Matiddd - 2009-05-05, 17:57

Torstein, widząc przeciwnika z mieczem, kontynuował swoją szarżę. Uniósł lewą rękę na wysokość piersi, prawą zaś, trzymającą rękojeść bliżej głowicy na wysokość głowy, na oko stopę od ucha. Tak przygotowany wojownik rozpędzał się, szykując w ten sposób w sobie energię do uderzenia. Nie bał się, że łotrzyk spróbuje go zatrzymać mieczem - nawet on nie będzie na tyle głupi, by dobrowolnie przyjąć cały impet uderzenia Torsteina prosto w siebie. Barbarzyńca zdecydował się na długi zamach - gdy będzie tuż tuż przed bandytą (który najprawdopodobniej i tak odskoczy*, więc im bliżej tym lepiej) pociągnie maczugę do przodu, aż głowica znajdzie się po jego lewej strony (brzmi to dziwne, ale chyba wiadomo, o co mi chodzi :P ). Jeśli maczuga trafi ciało bandyty, ten najprawdopodobniej wywali się, a wtedy Torstein wytrąci mu miecz z ręki i rozerwie toporkiem brzuch, jeśli zaś tylko odrzuci, Torstein znowu zamachnie się maczugą. Jeśli zaś nie uda mu się trafić, pociągnie maczugę z powrotem, niwecząc kontratak bandziora, który, gdyby się zdecydował pchnąć lub ciąć Torsteina, dostanie maczugą po kolanach. Jednocześnie dzięki temu manewrowi wojownik będzie znowu w pozycji wyjściowej.
Vanilla - 2009-05-06, 15:36

Widać było że zbir próbował wyprowadzić cios, jednak nie miało to wielkiego sensu. Został on zablokowany gigantyczną pałą, po czym na człowieka zwalił się Nord.
jak ty chcesz go teraz rozwalić tym toporkiem, hę?
Nie cackając się z przeciwnikiem uderzył go prosto w twarz. Czuł jak jego pięść gruchocze nos przeciwnika. Poczuł lekkie uderzenie w lewe ramię. Ponowił cios w twarz przeciwnika, tym razem uderzając w skroń. Przeciwnik przestał stawiać opór. Nord uśmiechnął się i wstał powoli. Zauważył że w lewym ramieniu tkwi mu strzała, zza rogu budynku zaś wychylony jest drugi bandzior, trzymający w ręku łuk i strzałę...

Matiddd - 2009-05-06, 16:20

-Arghh, urwę ci łeb sukin**nu i do szyi nasr*am! - wrzasnął Torstein, po czym wstał najszybciej, jak był w stanie, co nie należy do najprostszych zadań, gdy ważysz ponad 100 kilogramów i masz na sobie kolczugę. Jednak gdy już nord był na nogach, przełożył maczugę do lewej ręki, chwycił za szyję prawą ręką zbira, który miał nieszczęście zamortyzować upadek Torsteina, i ściskając go mocno uniósł do góry, zasłaniając się nim jak tarczą. Wojownik, z drwiącym uśmieszkiem na twarzy, zaczął iść w stronę rzezimieszka strzelającego z łuku, jednocześnie się rozkoszując grymasem twarzy zbira, któremu właśnie zgniatał krtań. Jego plan był prosty - jeżeli zbir będzie na tyle głupi, by nie próbować uciec i spróbuje pokonać norda w walce wręcz, wojownik rzuci ciało jego kolegi na niego, po czym szybko chwyci swoją maczugę oburącz i powali opryszka na ziemie (starając się samemu nie upaść). Jeżeli zaś bandzior zacznie uciekać, Torstein pozbędzie się bagażu (lecz go nie zarżnie) i rzuci w pogoń, ścigając zabijakę przez chwile. Wiedział jednak, że jeśli bandyta zacznie uciekać, wojownik nie będzie miał szans go złapać.


Właściwie to mi zależało na ustaniu na nogach, ale ten rozwój wydarzeń też mi pasuje :P .

Vanilla - 2009-05-06, 23:11

Nord wstał i podniósł człowieka. Następna strzała przeszyła powietrze, jednak chybiła. Kroczył powoli dumnie w stronę przeciwnika. Po kilkunastu krokach strzała utknęła w pobliżu stopy Złego.
Matiddd - 2009-05-07, 07:41

Torstein, widząc, jak strzały blisko koło niego latają, postanowił zmienić taktykę. By dobiec do przeciwnika szybko, zaraz po następnym strzale skierowanym w jego stronę rzuci swoją "tarczę" i ruszy biegiem ku łucznikowi, wykonując lekkie zakosy, by utrudnić mu strzelanie. W biegu zaś wyjmie swój toporek i gdy będzie dostatecznie blisko, rzuci go w bandytę, aby utrudnić mu strzelanie i być może zranić.
Vanilla - 2009-05-07, 22:39

Zły nie mógł poruszać się dość szybko mając kolczugę i dźwigając konającego człowieka. Bandyta dość szybko rzucił się do ucieczki. Dopiero teraz wojownik czuł ból zadany przez strzały wroga.
Matiddd - 2009-05-08, 07:59

Torstein, czując strużki krwi na swojej skórze, rzucił sponiewieranego bandytę na posadzkę. Wojownik przez chwilę udał, że rzuca się do biegu, by mieć pewność, że łucznik znowu go nie ostrzela. Nord, gdy już bandyta znikł mu z pola widzenia, przycisnął leżącego opryszka butem, i przeszukał go, przy okazji zdzierając mu rękawy. Cenną zdobycz schował, zaś rękawy wykorzysta, by obwiązać rany. Przed tym jednak barbarzyńca postanowił rozładować swoją wściekłość po walce. Chwycił więc znowu bandziora i trzymając go za kark poprowadził do najbliższego słupa. Następnie, za pomocą toporka, rozciął mu brzuch (teraz przykładając do tego większą wagę, niż podczas krojenia pijaków), a następnie wyciągnął jelito i za pomocą jednego dłuższego kolca na swojej maczudze przyszpilił je do słupa.
- Jazda łajzo, przejdziesz dziesięć razy wokół słupa, a puszcze cię wolno - zaśmiał się Torstein, wyjmując strzały ze swojego ciała i tamując krwotok zerwanymi rękawami koszuli bandyty, jednocześnie rozglądając się za zbiegłym rzezimieszkiem.

Vanilla - 2009-05-14, 22:47

W momencie kiedy wyciągnął jelito i przywalił je do słupa zbój padł martwy. Nie wytrzymał ciśnienia. Nie dyndał nawet na jelicie, gdyż naprężenie wyciągnęło z niego resztę kiszek. Drugi bandyta z całą pewnością uciekł. Strzały lekko kuły Torsteina, jednak czuł niedosyt. Ludzie zbyt szybko umierają, są zbyt słabi - stwierdził.
Matiddd - 2009-05-14, 22:59

Poddenerwowany Torstein kopnął z frustracją leżące zwłoki. Jego ofiara nawet nie zdążyła się porządnie nacierpieć przed śmiercią. Dlatego wojownik, chcąc mieć jakąkolwiek przyjemność, chwycił ciało zbója i odrąbał głowę. Ponieważ jego cięcie nie było idealne, wyrwał jednocześnie trochę kręgosłupa z ciała. Przeszukał także truposza w poszukiwaniu czegoś cennego. Po tej czynności chwycił za parę kręgów i poszedł przed siebie z dyndającą u boku głową bandyty. "Na dzisiaj koniec mordu" - stwierdził nord, wchodząc do pobliskiej zapuszczonej piwnicy z odpaloną od latarni pochodnią. Miał zamiar tam przespać noc, jednocześnie uciskając rany postrzałowe zerwaną koszulą z bandziora i czyszcząc jego czaszkę, by móc dołączyć ją do kolekcji. Torstein musiał porządnie wypocząć, ponieważ na jutrzejszy dzień zaplanował coś specjalnego.
Vanilla - 2009-05-14, 23:05

Torstein mocno nieprezycyjnie odrąbał głowę i sztylecikiem zabranym ze zbója doczyszczał jego czaszkę. Aby oddzielić kręgosłup od czaszki wyrżnął nią raz w słup, co pomogło. Zły Nord znalazł szybko jakąś pustą piwnicę, którą bezpardonowo otworzył z buta. Zamknął drzwi, postawił pochodnie na stojaku i prowizorycznie opatrzył rany. Nie miał problemu z choróbskami, więc silny człowiek nie przejmował się tym. W końcu doczyścił nieco czaszkę, a pozostałą szmatą zaczął ją przysuszać. W końcu jednak, jak każdego, zmorzył go sen.
Matiddd - 2009-05-14, 23:19

Nord, zadowolony ze swojej pracy, usiadł w róg pomieszczenia, by nie był od razu widoczny, jednocześnie nogami blokując lekko drzwi. Gdyby ktoś próbował wejść, Nord to poczuje i obudzi się. Swoje "dzieło położył obok siebie, maczugę postawił przy drzwiach, aby spadła i obudziła go, gdyby ktoś wchodził, a oburącz chwycił toporek. Następnie oddał się w objęcia snu, aby z rana wyjść zapolować na nieświadomych niczego kmiotków, aby coś zjeść i przeczekać do nocy.
Vanilla - 2009-05-15, 18:54

Zły w końcu wstał. Wszystko zastał w najlepszym porządku, co oznaczało, że nikt nie niepokoił jego snu. Przez zamknięte drzwi wślizgiwały się intensywne promienie słońca. Mogło być już koło południa. Nord szybko stwierdził że taka dzielnica mu się podoba, nikt się niczym nie przejmuje. Podniósł się powoli, założył sprzęt i wstał, przeciągając się i ziewając głośno. Był gotów do akcji.
Matiddd - 2009-05-15, 21:26

Kolos, ziewając potężnie, w myślach napawał się swoją osobą. Jest tu najsilniejszy, nikt nie może się z nim równać, jest tu prawdziwym władcą... lecz to go nie zadowalało. Był bowiem całkowicie oddany Mrocznemu Bóstwu, które nie da mu spokoju, dopóki jego sługi nie obrócą w pył całe Telding. Nim jednak Torstein przystąpi do masowego mordu, musi wypełnić swoją obietnicę daną przed wielu lat jego oprawcom w więzieniu.

Tak dumając nad swoim planem, nord poczuł, że musi się pożywić. Już od wielu dni nie miał w ustach smaku lepkiej, czerwonej krwi... Schował więc swój toporek zza pas, a maczugę chwycił oburącz. Ponieważ piwnica mu się spodobała, zostawił tam jedną pochodnię i czaszkę, wiedząc, że niedługo tu wróci. Wyszedł z ciasnego pomieszczenia, i udał się na górę, do kamienic, by splądrować najbliższe mieszkanie...

Vanilla - 2009-05-15, 22:31

Z buta otworzył drzwi kamienicy. Zacisnął topór w dłoni. Na prawo było przejście do pokoju. Szybko obrócił się zza ściany tak, aby stać w drzwiach, przygotowany na zasadzkę. Na podłodze, pod ścianą, siedziała dziewczynka. Miała dosłownie śnieżnobiałe, długie włosy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że leżały przed nią rozflaczone zwłoki jakiegoś mężczyzny. Naokoło leżał miecz i kilka sztyletów. Dziewczyna miała na oko 13 lat, jak stwierdził Torstein. Miała dłuższą, kraciastą spódnicę i szarawą koszulę. Drapała zakrwawionym sztyletem po podłodze.

Norda dobiegł zapach krwi. Sytuacja zaczęła mu się podobać. Zaciągnął się jeszcze raz i wykręcił młynka zabójczym toporem.

Dopiero teraz umysł Złego zarejestrował, że cicho, ale słyszalnie nuciła jakąś melodię. Nie znał jej.

Matiddd - 2009-05-15, 22:59

Torstein oblizał wargi. Masakra. Ten widok wprowadził go w ekstazę, w najwyższe upojenie. Rozejrzał się pierw za siebie, nie był bowiem na tyle głupi, by założyć, że to dziecko mogło zrobić taką masakrę. Następnie lekko zamachnął się przed siebie swoją wielką maczugą, i ruszył pewnie do przodu, wlepiając swoje ślepia w dziewczynkę jak sroka w gnat. Torstein miał zamiar po prostu przygnieść ją butem, a potem podnieść i rozciąć tętnicę nożem, aby poczuć smak krwi w ustach...gdyby dziecko się wierciło, zostanie "uciszone" maczugą.
Vanilla - 2009-05-15, 23:04

Torstein rozejrzał się za siebie. Odpowiedziało mu, poza głuchą ciszą, miarowe skrobanie. Nord ruszył do przodu, pewnie i sprawnie. W momencie kiedy miał już zadać cios butem prosto w głowę, usłyszał metaliczny brzęk. Sztylet wleciał dokładnie w miejsce gdzie padłoby uderzenie, blokując mu but. Torstein kopnął kawał złomu z płaskiem strony, więc but nie doznał obrażeń. Sztylet powoli odleciał z miejsca i spoczął na ziemi.

Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała spod włosów na Norda. Miała niebieskie oczy, patrzące się na niego z nie tyle przerażeniem co właściwie bez wyrazu. Zwykłe wpatrywanie się. W takich sytuacjach innych ludzi zapewne ogarnęło by przerażenie, jednak Złego to nie dotyczyło. Widział już wiele rzeczy, i kompletnie nie odebrało mu to ani krztyny pewności siebie.

Altaris - 2009-05-15, 23:06

Galahad czuł w nozdrzach świeże powietrze poranku. Lecz teraz musiał coś sprawdzić... Dużo znaczącą dla niego zasadę, coś co musi być mu wiadome. Musiał wykonać tą czynność w imię dawnej przysięgi, by wykonać ją nie było innej drogi.

Elf nałożył kaptur. Czuł w lewej ręce zimno noża schowanego pod rękawem. Tak by mógł swobodnie się wysuwać. Prawą ręką trzymał rękę na pochwie Zweihandera. Rozejrzał się... wszedł. Szukał kogoś kto zmierzałby w jego kierunku... Jeśli tak, oprze się o ścianę i spod kaptura będzie obserwować istotę, trwając w bezruchu. Gdyby postać będzie szła do niego tyłem, ruszy cicho za nią.

Vanilla - 2009-05-15, 23:09

Zandalor
Zobaczył na ulicy kilku meneli, jednak żaden z nich nie miał zamiaru się ruszać. Dopiero południe, a oni już nachlani - pomyślał elf. Poza tym raczej nikt się tutaj nie zapuszczał, a zamiast brać skróty przez tą dzielnicę, wszyscy szli na około. Ciężko było kogokolwiek tu spotkać. Elf stał z przygotowanym mieczem i czekał na coś, co mogło nadejść dopiero za kilka godzin.

Matiddd - 2009-05-15, 23:11

- Co tak na mnie się patrzysz, jakbym ci starego zarżnął? - warknął Torstein, niezwykle zdziwiony tym spojrzeniem. Instynktownie przygniótł butem miecz, aby dziewczynka nie mogła go podnieść, a maczugę obrócił w rękach, aby móc głowicą przyszpilić dziecko go ziemi. Następnie spróbuje dojść do tego, co tu się stało, a potem oczywiście zakończy żywot dziewczynki, wcielając swój poprzedni plan w życie.
Vanilla - 2009-05-15, 23:14

Matiddd
W momencie kiedy chciał wykonać cios maczugą, kolejny sztylet z hukiem wleciał między maczugę a dziewczynę. Dosłownie wisiał w powietrzu. Zupełnie jakby sztylety zamierzały jej bronić, lub mogło być to zupełnie co innego. Nord w każdym razie nie bał się, a adrenalina w dużych ilościach krążyła w krwioobiegu. Rajcował go zapach krwi.

Altaris - 2009-05-15, 23:15

Galahad nerwowo zaczął się rozglądać- I to wszystko na marne?? Szlak by to! -elf spojrzał na "meneli". Podszedł trochę bliżej aby spojrzeć czy mają broń i ilu ich jest. Równocześnie trzymając rękę na klindze. Drugą zasłaniając korpus płaszczem. Szedł cicho, lecz pewnie. Chciał wybadać sytuację...
Vanilla - 2009-05-15, 23:18

Zandalor
Oprócz samego faktu zalania ich percepcji i świadomości przez samogon, nie mieli żadnej broni. Elf mógł zabić ich tu i teraz. Szedł i szedł. Ulica była cicha, a pijacy wydawali ciche stęki. Galahad słyszał szum cichego, słabego wiatru wśród podniszczonych kamienic. W pewnym momencie zauważył wyważone wejście do piwnicy. Pod drzwiami wylegiwał się pies.

Matiddd - 2009-05-15, 23:23

- Mała wiedźma - syknął z wściekłością Nord, po raz kolejny będąc zablokowanym przez noże. W dodatku to dziecko nie miało zamiaru powiedzieć ani słowa. Zdezorientowany Nord spróbował więc nakłonić dziecko do rozmowy, mówiąc:
- Odezwij się do mnie, głuchy bachorze, powiedz, co tu się stało. - Gdy to powiedział, rozejrzał się po pomieszczeniu, i podszedł bliżej do zwłok. Patrząc kątem oka na dziwne dziecko, wyciągnął rękę ku ciału, chcąc zamoczyć palce w kałuży kwi i spróbować jej, by móc stwierdzić, czy już zakrzepła. Po tym wstanie i spróbuje nakłonić dziewczynkę do mówienia lub wstania, jeśli nic nie pomoże, spróbuje chwycić broń i lekko dotknął dziewczynkę maczugą.

Altaris - 2009-05-15, 23:23

Galahadowi wydawało się że coś wyczuwa, nie wiadomo czy to był zapach czy uczucie w każdym razie coś negatywnego... Wolał tam nie wchodzić. A piesek niech sobie śpi -pomyślał. Odszedł trochę od niego, nie chciał by ten go zaatakował. Lecz chwilę się zatrzymał. I w końcu cicho powiedział- Czas na chrzest....

Elf wyjął miecz podskoczył trzy razy i rozciągnął ramiona, po czym podszedł do grupki i pierwszego z pijaków złapał od tyłu i poderżnął mu gardło. I wbił miecz w splot, gdy menel upadnie na ziemię. Następnie skoczył do reszty tnąc ich kataną i skacząc za nimi by ci nie uciekli. Uważał także by nie trafili go butelką, jeśli spróbują Galahad odskoczy, chyba że będzie blisko to doskoczy spuszczając miecz na ramię jednego z pijaków.

Vanilla - 2009-05-15, 23:32

Zandalor
Galahad szybko dobył Zweihandera i wysłał pijaka do tamtego świata. Reszta nawet nie specjalnie zauważyła, gdy elf kosił następnych. W końcu ulica spłynęła krwią. Elf zabił właśnie pięć istnień. Podskoczyła mu adrenalina, jednak szybko uspokoił się, wziął kilka głębszych oddechów i schował miecz.

Matiddd
Dziewczynka wstała, biorąc czysty sztylet z ziemi w rękę.
-Miał problem - powiedziała zimnym, spokojnym głosem - A ty, kim jesteś? Kim?
Nord zamoczył palec w krwi. Była jeszcze ciepła. To dziwne, bo nawet nie słyszał krzyków. Zauważył kilka dziur w ciele ofiary. Była przebita z chirurgiczną precyzją, takie uderzenia dawały szansę na bardzo szybką śmierć ofiary. Sztyletem narysowany był niekompletny wzór, którego Torstein nie był w stanie rozpoznać.

Altaris - 2009-05-15, 23:44

Galahad odetchnął, drugim ostrzem, nożem podszedł do pierwszego pijaka... Spojrzał na niego z wyraźnym obrzydzeniem... -Nadasz się- powiedział cicho. Spojrzał czy nikt nie idzie i chwycił pijaka za kark, targając go do ziemi w stronę piwnicy... Chciał by pies się obudził. Nogą lekko go kopnął (nie tak by mu coś zrobić :P ). I rozpruwając brzuch wrzucił zwłoki obok wejścia do piwnicy. Wszedł szybko w jakiś zaułek... przecierając ręce od wewnętrznej strony płaszcza. I nie wychodził na ulicę tylko wyszedł na inną. Rozglądając się. Schował nóż do rękawa, wcześniej przecierając go tak samo jak ręce. Tym razem szedł pewniej i szybciej. Musiał się tego dowiedzieć, zabicie tych pijaków nie dało mu żadnych informacji.
Vanilla - 2009-05-15, 23:47

Zandalor
Pies faktycznie obudził się. Z miejsca zaczął szczerzyć zęby na elfa, który rozpruł brzuch pijaka i nie bez trudu wrzucił zwłoki do piwnicy. Póki co, było to zwykłe morderstwo. Gdy zwłoki gruchnęły w ciemnej piwnicy, pies zjeżył się i zaczął szczekać na elfa, pokazując mu zęby. Nie była to pozycja uległości, widać było że pies zaatakuje.

Matiddd - 2009-05-15, 23:48

- Widzę, że czegoś tu nie dokończyłaś - stwierdził Nord, wskazując na wzór wycięty na skórze mężczyzny. To dziwne, że rozmawiam ze swoją ofiarą - stwierdził Torstein. Nagle zdał sobie sprawę, że dziecko zadało mu pewne pytanie.
- Jestem Torstein. I szukam pewnych ludzi, można powiedzieć "starych znajomych". I coś mi mówi, że możesz mi pomóc. - stwierdził. Wyciągnął sztylet pijaka i wbił go w podłogę między innymi sztyletami dziewczynki. Gdy dziewczynka nie odpowiadała, wojownik wstał, i powoli wychodził z pomieszczenia, czekając może na odpowiedź. Nie interesowała go historia człowieka, który i tak leży martwy, skoro to mu nic nie pomoże w zemście.

Vanilla - 2009-05-15, 23:50

-Pomóc... Czuję zło. Bije od ciebie. Pustka. Czego chcesz?
Dziewczyna rzuciła sztylet na ziemię. Bezładnie gruchnął.

Matiddd - 2009-05-15, 23:56

- Zemsty. Zemsty, Krwi, i tego, co mi kiedyś odebrano. - fuknął z wyczuwalną złością Torstein, odwracając się to dziecka. Widać było w jego oczach szaleństwo, kłębiące się zwierzęce odczucia i amok. Mówiąc tak, wojownik przypomniał sobie dokładnie czasy swojego cierpienia, poniżania i zabijania jego duszy. Na samą myśl o tym miał ochotę wybiec z budynku i kogoś rozszarpać gołymi rękoma. Zamiast tego syknął i uderzył pięścią o lichą framugę drzwi, która pękła przy uderzeniu.
- Czy ty to możesz mi dać? - wycedził zza zębów wojownik, wpatrując się w dziewczynkę.

Altaris - 2009-05-15, 23:56

Galahad gdy rzucił zwłoki cofnął się dwa kroki. Od psa stojąc pochylonym lekko do przodu. Za wszelką cenę nie mógł upaść... Lecz, nie cofał się dalej. Czekał aż pies zaatakuje, wtedy kopnie go i od razu spuści na niego swój miecz (cios mieczem wypuszczony od razu po próbie kopnięcia). Następnie wbije go w żebra zwierzęcia. Nie lubił mordu zwierząt, ale nie miał wyboru...
Vanilla - 2009-05-16, 00:00

Zandalor
Elf zaczynał czuć intencje zwierzęcia. Ono go tylko ostrzegało przed dalszym naruszaniem jego przestrzeni. Pies więc nie zaatakuje. Elf wykonał kilkanaście kroków do tyłu, uprzednio oglądając się w tył. Pies w końcu usiadł, jednak bacznie przypatrywał się Galahadowi
Matiddd
Framuga faktycznie rozleciała się w drobny mak.
-Zemsta, krew, zło. Taak... - powoli powiedziała dziewczyna, jakby z pewną dozą rozmarzenia - To miasto jest złe, ci ludzie są źli. Wszyscy zasługują na śmierć... Krew jest wszędzie - tutaj popatrzyła się na Torsteina - Co zamierzasz uczynić?
Oczy zabójczyni płonęły jakimś dzikim uczuciem.

Matiddd - 2009-05-16, 00:06

- Zmyć ten cały brud krwią, choćby to miałaby być moja własna krew - powiedział Torstein, po czym odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia, pozostawiając dziewczynkę samą. Po wyjściu miał mieszane uczucia. Myśli kłębiły mu się w głowie, aż w końcu jedna, najważniejsza opanowała jego myśli.
- Wciąż nie napiłem się krwi - stwierdził Torstein, po czym postanowił w innych pomieszczeniach poszukać ofiar.

Altaris - 2009-05-16, 00:09

Galahad uśmiechnął się do zwierzęcia. Parę razy pooddychał i wszedł w jakąś boczną uliczkę by szybko się przemieścić na inną ulicę. Tym razem udał się w jakiejś bardziej publiczne miejsce. Gdzie ludzie mogliby być trzeźwi...

Szybkim chodem udał się w okolice jakiegoś rynku/karczmy w slumsach jeśli takowa istnieje.

Vanilla - 2009-05-16, 00:10

Matiddd
Torstein wszedł na górę, po schodach. Na górze sytuacja prezentowała się równie nieciekawie. Stalowe graty porozrzucane tu i ówdzie, zwłoki nagiego mężczyzny, zmasakrowane ponad ludzkie pojęcie. Wyglądało to na finezyjną robotę, skóra była zdjęta pierwszorzędnie, tak iż Nord, posiadający małą wiedzę anatomiczną, mógł napawać się widokiem prawie nieuszkodzonych trzewi. Zamoczył palec we krwi trupa. Zaczynała już powoli krzepnąć, jednak człowiek ten został zmasakrowany bardzo niedawno.

Nord usłyszał za sobą trzask drzwi, które uprzednio otworzył, wchodząc do pokoju na górze.
-Nie rozumiesz, Zły. Jestem wolą nicości, objawioną. Agentem zniszczenia i zła...
Torsten obrócił się. Stała za nim dziewczyna z dołu. Przez chwilę nie był w stanie zrozumieć w jaki sposób tak cicho zakradła się na górę, jednak skoro była w stanie czarować, nie zdziwiło go to zbytnio.

Zandalor
Ani rynek ani karczma nie istnieją w slumsach. Byłyby to ryzykownie, nieopłacalne ze względu na liczbę złodziei przedsięwzięcia. Nawet jeśli istnieje, trzeba wiedzieć jak do niej dotrzeć, a ty nie posiadasz takiej wiedzy.

Altaris - 2009-05-16, 00:14

Galahad więc krążył po głównych ulicach rozglądając się tu i ówdzie. Miał jeden problem... Musiał wypełnić przysięgę.
Vanilla - 2009-05-16, 00:26

Slumsy powoli pustoszały. W końcu elf natknął się na zdążający ku niemu patrol straży, pięcioosobowy. Cóż, w końcu było to Telding. Gdyby pozostawić slumsy same sobie, stały by się siedliskiem potężnych frakcji przestępczych.

dystans - 30 metrów

Altaris - 2009-05-16, 00:36

Galahad wiedział że nie może zabić strażnika... Za dużo komplikacji, a poza tym nie dałby rady pięciorgu. Rozluźnił się i schował się lekko w cień wchodząc pośpiesznie w zaułek i trochę odbiegając. Przysiadł dalej pod murem, tak by go nikt nie zauważył... Złapał się za głowę i zgłębił się w myślach -Co ja zrobiłem! Jak mogłem zabić bezbronnego i niewinnego człowieka... Co się ze mną stało- Galahad popatrzył na ręce. Wstał i odszedł trochę dalej... W kierunku wyjścia z tej dzielnicy... Nagle zatrzymał się. Po czym uniósł głowę w górę... Następnie ją spuszczając. Zdenerwował się lekko, potem wpadł w lekką furię, chciał iść za strażnikami... Opanował się. I zamiast wychodzić stamtąd. Schował miecz pod płaszcz i zaczął iść inną drogą w inną część slumsów. Szukał kogoś, jakiegoś złodzieja lub innego człowieka.
Vanilla - 2009-05-16, 00:40

Ciężko orzec czy człowiek jest człowiekiem, czy złodziejem. Galahad szukał chwilę, aż w końcu wypatrzył zataczającego się menela. Ulica była pusta, a kroki straży przestały być słyszalne.
Altaris - 2009-05-16, 00:44

Galahad podszedł do człowieka... Nie wyciągał na razie broni, lecz zastąpił mu drogę.
Spojrzał mu w oczy i spytał -Czy... popełniłeś dzisiaj jakieś przestępstwo?? Bo jak tak to mam miłą niespodziankę? -elf bystro spojrzał na elfa z uśmiechem.

Vanilla - 2009-05-16, 01:20

-Aaaakie stępstwo - wydukał menel i postawił dwa chwiejne kroki.
Matiddd - 2009-05-16, 10:54

- A co tu jest do rozumienia? - spytał Nord, wskazując z obojętnością na zmasakrowane zwłoki.
- Skoro nie rozumiem, to może mi wyjaśnisz, kim lub czym ty tak naprawdę jesteś? Walczyłem już z różnym ścierwem, z duchami leśnymi, z pomniejszymi demonami i bożkami. Ale ty, ty się od nich różnisz. Wszystko, co do tej pory spotkałem, kierowało się chciwością czy żądzą, własnymi korzyściami, tak jak ludzie. Kto cię tu przysłał? I ostatnie: czego chcesz ode mnie? - mówił Nord, namaczając swe palce w krwi i smakując ją, jakby to był nektar.

Altaris - 2009-05-16, 12:02

Elf schylił lekko głowę i cicho rzekł -Nie...- po czym zmienił pytanie -Czy dzisiaj było coś z czego mógłbyś się pochwalić... Jakiś zły uczynek- powiedział ciepłym głosem. Po czym poklepał po ramieniu menela... Lecz po chwili już wiedział że nie dostanie sensownej odpowiedzi... Nie sięgał po broń. Lecz spytał się go ostatecznie -Rozwiąż moją zagadkę a puszczę Cię wolno... Co ma pięć tego co się łączy w jedną całość, co daje siłę i omamienie ciemnym siłom? -Galahad zacisnął rękę na ramieniu pijaka dość mocno. Jego umysł powoli spowijała czarna mgła... -Odpowiedz mi jak to rozumiesz... -robiąc pauzę- Podaj odpowiedź.
Vanilla - 2009-05-16, 18:43

Galahad
-Kulwa, jakia czenść - odpowiedział pijak, zamachując się dzbankiem na odlew. Wyrżnął prosto w głowę elfa, który zamroczony wykonał kilka kroków do tyłu.
-O kutfa, źbanek roźbiłem - wydukał menel, po czym solidnie beknął.
Matiddd
-Sugerujesz że ze mną walczysz - zaśmiała się rzewnie dziewczyna - Nie. Potrzebuję kogoś złego, złego - powiedziała, wykonując koliste ruchy nadgarstkiem - Oczywiście daję coś w zamian... Zawsze... Nie zrozumiesz jeszcze kim jestem, nie jeszcze.
W tym momencie wykonała kilka kroków w stronę Norda, wyciągając swoją lewą rękę w kierunku jego głowy.

Altaris - 2009-05-16, 18:47

Elf złapał się za głowę... W jego myślach wybuchła ciemność. Tysiące wspomnień! Tysiące uczuć! Jego oczy spowiła czarna mgła... Otoczyła go lekko mroczna poświata. Schylił się trochę. I gdy wyprostował się, spadł mu na plecy kaptur. Twarz jego była złowieszcza, a na twarzy pojawił się diabelski uśmiech.
-E'n sha! Mefisto! -krzyknął po czym ruszył na zbója. Biegnąc do niego wyjął miecz i zamachnął się od prawego boku wyskakując w górę (rezultat jaki chcę osiągnąć: Uderzenie mieczem od boku i spadnięcie na opryszka=jestem na nim). A potem uderzenie go z główki...

Matiddd - 2009-05-16, 18:50

Torstein przestał zadawać pytania, na które i tak w tym momencie nie doczeka się odpowiedzi. Widząc wyciągniętą rękę, zawahał się - czy pokłonić się temu demonowi, czy odrzucić jego propozycję? W końcu nie wiedział, czy jest to twój Beliara czy inne, kapryśne bóstwo. Jednak Nord, skuszony obiecaną "nagrodą" był gotowy zaryzykować. Dlatego bez słowa ukląkł na jedno kolano i pochylił głowę, pozwalając się dotknąć dziewczynce.
Vanilla - 2009-05-16, 22:49

Zandalor
Galahad już w momencie chwytania za ostrze słyszał kroki i szczęk zbroi. Wyskoczył i rozpłatał pijaka, kładąc go trupem na miejscu. Nie musiał już uderzać z główki, aby wiedzieć że ten nie żyje. Kroki stawały się coraz głośniejsze, nie było wątpliwości. Biegnie tu straż.
Matiddd
-Nie klęcz, Zły - odrzekła dziewczyna, dotykajac jego głowy. Nagle na myśl przyszły mu setki wspomnień, zarówno z dzieciństwa jak i z tortur, słowem mignęło mu przed oczami całe życie.
-Pójdę z tobą Torsteinie. Wypełń swoją zemstę. A wtedy otrzymasz moc obrócenia tego wszystkiego w perzynę. Moc nieludzką, ale ogromną. Nie miej mnie za demona ani za boga, jestem prawie człowiekiem. Ja tylko reprezentuję to, co da ci dar.

Altaris - 2009-05-16, 22:58

Galahada na chwilę chciała ogarnąć furia... Zdał sobie sprawę, a w zasadzie miał uczucie. Jak zwierzę instynktownie schował ostrze i biegł w przeciwną stronę jak najszybciej umiał. Lecz wydawało mu się że tam także jest straż. Następnie wbiegając w uliczki biegł tak samo szybko, uważając i omijając zaułki. Słyszał kogoś... to była straż. Nie mógł zwlekać. Tak samo jak z drugim patrolem który najpewniej nadchodził w drugą stronę. Nie wiedział czy w ogóle ktoś idzie, ale miał takie przeczucie. Nie chciał by go złapano. Po paru chwilach biegu, znowu stał się... zwykłym Galahadem.

Lecz gdy zaczynał bieg z gniewem w głosie powiedział -Agrhh... Mefisto.

Matiddd - 2009-05-16, 23:02

Zły wstał i sapnął potężnie, na myśl o swoim dzieciństwie i torturach. Rzadko wracał wspomnieniami do tego okresu swojego życia, może ze względu na te wszystkie wydarzenia. Zaraz jednak szybko oprzytomniał, wracając do rzeczywistości. Otrzepał kolana z kurzu, po czym odrzekł:
- W takim razie ruszajmy. Trzeba się pierw dowiedzieć, gdzie szukać ludzi związanych z inkwizycją. - powiedział Nord, po czym wyszedł z pomieszczenia, patrząc ukradkiem, czy dziewczynka wyjdzie tak jak on, czy użyje swych mocy, tak jak przedtem.

Vanilla - 2009-05-16, 23:05

Zandalor
Biegł prosto przed siebie, skręciwszy w uliczkę. Omijał zaułki. Nagle zza winkla przy końcu uliczki wybiegł czteroosobowy patrol.
-Stać! - krzyknął jeden ze strażników.
Galahad rzucił okiem. Obok niego były dwie kamieniczki, i zaułek po prawej stronie, z skrętem w prawo na końcu.
Matiddd
Zły wyszedł schodami z budynku. Dziewczyna szła za nim, luźnie i spokojnie. Słyszał jej kroki, nic nie wskazywało już na to aby była jakąś wiedźmą, demonem. Stała się zwykłym dzieckiem, które nie straszyło Norda, który poczuł jak burczy mu w brzuchu.

Altaris - 2009-05-16, 23:30

Galahad był zdesperowany... Przyspieszył i wbiegł w zaułek krzycząc -Wybaczcie pilne!- i skierował się w stronę najwyższej z kamienic. Wbiegł do niej i biegł w górę... Szukając jakiejś kryjówki lub drogi ucieczki na zewnątrz (innej drogi ucieczki). Biegł szybko... Lecz teraz nie całkowitym sprintem.
Vanilla - 2009-05-16, 23:36

-Stać! - krzyknął strażnik, po tym jak elf dał szybkiego dyla w zaułek. Miał szczęście, dwie kamienice były otwarte. Skręcił w stronę pierwszej z nich. Zaczął wbiegać po schodach. Z budynków tego typu raczej nie ma ucieczki.. Biegł.. pierwsze, drugie piętro. W końcu potknął się o coś i prawie nie uderzył w ziemię.
-Cooo kuraa - odezwał się głos. Spod sterty szmat wynurzyła się rumiana twarz mieszkańca.
Elf słyszał przez wybite okno tupot strażników i przyciszone głosy.

-Gdzie on jest?
-Nie mam pojęcia, ty bierz tą kamienicę, ty tamtą, a ty idź na koniec ulicy i stój tam.

Altaris - 2009-05-16, 23:45

Galahad podbiegł do jednej ze szmat i przetarł nią miecz wycierając krew... Spojrzał się na człowieka i pokazał mu ręką by był cicho. Szepcząc -To tylko sen. Chowając miecz zamknął drzwi od pokoju, i chciał czymś je zastawić... Zastawił je szafą. Skrył się obok niej, w taki sposób, że gdy otworzą się drzwi nie będzie go widać przez zasłonięcie przez mebel. Oraz tak by go nie przygniotło.
Vanilla - 2009-05-16, 23:54

Nie było czasu. Szafa była zbyt ciężka żeby ją przesunąć, a drzwi słabe i drewniane. Elf zamknął jedynie drzwi .
-Co do kurwa je.. ale parszoł - zaczął głośno kwękać pijak.
Elf zaczął się poważnie obawiać.
-Straż! Złazić na dół - krzyknął strażnik miejski. Galahad slyszał jak ten biegnie w górę.

Altaris - 2009-05-16, 23:58

Galahad zwątpił... Podbiegł do menela. I wcisnął mu do ręki swój miecz. Podbiegł do łóżka i schował tam swój nóż. Podbiegł znowu do sterty szmat i zaczął tarzać się w szmatach. Lekko się poniewierając. Zakrył się całkowicie płaszczem... I wkopywał się w szmaty... Ale tak by mieć menela obok siebie. Łapał za wszelki bród i wcierał go w siebie (plamy itp.).
Brzydziło go to ale nie miał wyjścia...

Vanilla - 2009-05-17, 00:01

Elf dość szybko wskoczył w stertę śmieci. Menel wziął miecz, jednak dość szybko go opuścił. Strażnik w końcu uderzył potężnie halabardą w drzwi, robiąc w nich sporą dziurę i uderzając aż w ścianę. W końcu wszedł, z mieczem przygotowanym, który skierowany był w kierunku elfa i menela.
-O jaż pierdolę, ale kurwa.. stroż. Ja nicem nie źrobił, kuuwwwa... - odezwał się menel.
-Mam tutaj dwóch! - krzyknął potężnie strażnik. Elf posłyszał tupot strażników z dołu - Dobra, dziady, wstawać!

Altaris - 2009-05-17, 00:05

Galahad nie miał wyboru... Natężył się... I... Zsikał. Nie chciał wstawać, udawał że próbuje, przymrużył oczy i powiedział -Kolejne shie kurnha włamojom jak ten przsched chwilom! Zeru prywatchnosci! -Po czym znów udawał że próbuje wstać.
Vanilla - 2009-05-17, 00:12

Galahad faktycznie odczuwał sporo strachu. Poczuł po chwili wilgoć w gaciach. Udał że próbuje wstać.. coś przykuło uwagę strażnika.
-Ty, elf, wstawaj. Już!
Galahad słyszał jak po schodach biegną strażnicy...

Altaris - 2009-05-17, 00:15

Galahad zdenerwowany krzyknął -Nos??! Tego cho pszesch okno skokol! A nie nos! My louczciwi!
Elf jednak wstał, lecz nie prostował się, lecz schylony kiwał się i podszedł obok miecza, po czym upadł obok niego.

Vanilla - 2009-05-17, 00:19

-Usłyszałbym gdyby ktoś skakał, rozwalił by się przednio - powiedział groźnie strażnik - oboje, wstawać. Nie interesuje mnie to jak pijani jesteście. Wstawać.

Reszta strażników wparowała do pokoju z mieczami.
-Świetnie, Lucjusz, świetnie. Kogo my tu mamy - odezwał się jeden ze strażników, w nieco lepszej kolczudze.

Altaris - 2009-05-17, 00:29

Galahad podniósł miecz lecz nie chciał walczyć, miał go przy ciele. Pewniej podszedł bliżej i krzyknął -Jak śmiecie zatrzymywać mnie w mojej kryjówce! Nawet nie potraficie uszanować szpiega królewskiego! -elf przybliżył się do strażników. Zrobił grymas gniewu i krzyknął jeszcze raz -Mnie?! Mefista?!- po czym w myślach mu się poplątało... Nie wiedział co zrobić, obliczył wszystko i pomyślał -Zostanie dwóch jeden tylko zraniony... Nie mogę dać się złapać.

Elf wskazał na pijaka -Pracuje wśród ludności, by spełnić swą misję. Więcej nie powiem mimo tego iż jesteście strażnikami. Nasz król wielce oświecony Herek musi być bezpieczny... Ku chwale! -po czym spojrzał bystro na strażników.

Vanilla - 2009-05-17, 00:36

-To odpowiednio się zachowuj - stwierdził jeden ze strażników - I nie odstawiaj kitu. Jeśli jesteś niewinny, to cię wypuścimy. Idziemy - skończył.
Odezwał się pierwszy strażnik:
-A ty, menelu, też wstawaj. Nie będziecie nam uciekać i robić sobie jaj. Jak mówię stać, to stać, kurwa. Najpierw to wyjaśnimy. Tak więc, elfie, czemu uciekasz, jeśli nakazuję ci stać?

Altaris - 2009-05-17, 00:40

Elf popatrzył bystro na strażnika -Wielu jest szpiegów, na to słowo puściłem się biegiem. Przecież nie mogłem podejść do Was i powiedzieć "Witam jestem szpiegiem Króla Hereka" prawda?? -tutaj rozglądając się po innych.
-A także goniłem kogoś, człowieka całego ubranego na czarno. Z zakrwawionym mieczem... Chciałem go dogonić. Słyszałem że grasuje tu szajka zabójców. Chodzą sobie po ulicach i mordują... -po pauzie- W tej dzielnicy jest ktoś kto może zagrozić królowi i... -tu zawieszając się.
-Słyszycie?? -zapytał się zmierzając w kierunku drzwi z wyciągniętą bronią- Ubezpieczajcie mnie... -po czym podszedł do drzwi.

Vanilla - 2009-05-17, 00:41

Strażnik zupełnie znikąd dobył halabardy i wycelował w plecy elfa.
-Idziesz z nami czy będziesz odstawiał szopkę?

opisz czy idziesz spokojnie z nimi, wyrywasz się w którymś momencie pójscia z nimi czy wyskakujesz przez okno, masz blisko

Altaris - 2009-05-17, 00:47

Elf uśmiechnął się -Oczywiście idę. Tylko... Jesteśmy otoczeni. Trzech stoi pod kamienicą schowanych obok drzwi. Dwóch obserwuje okno z ukrycia... Więc idę tylko uważajcie na -Tu szedł przed siebie... (w stronę drzwi na dół) z plecami miał halabardę. Poszedł więc dobrowolnie w kierunku drzwi, spuszczając głowę. Szedł dość szybko... Lubił stać na czele -Uważajcie na flanki.
Vanilla - 2009-05-17, 00:54

Strażnicy sprowadzili więźniów na dół. Szli posłusznie, jeden z przodu, drugi z tyłu. Dwóch pozostałych szło za aresztowanymi, celując w nich bronią. Szli powoli uliczkami. Było ich sporo, miały także zaułki i inne odnogi.

możesz iść dalej i zostac zabrany na posterunek, albo spieprzać. It's your call. btw, tracisz także nóż

Altaris - 2009-05-17, 00:59

Galahad szedł posłusznie gdy nadarzyła się okazja (boczna uliczka). Krzyknie -Nadchodzą!- po czym odskoczy do przodu uderzając łokciem w twarz pierwszego strażnika i skręcając w uliczkę (upewniając się wzrokiem że to nie jest zaułek i ma dojście do innej drogi).
Vanilla - 2009-05-17, 01:01

Galahad zaskoczył wszystkich. Doskoczył do strażnika, potężnie go uderzył po czym zaczął uciekać.
-Ucieka! - stwierdził Captain Obvious strażnik z tyłu. Usłyszał brzęk upuszczanych halabard. Gonili go.

sorry Argon. Autentyczne 10 na k10

Altaris - 2009-05-17, 01:06

Galahad biegł przed siebie, usłyszał brzęk metalu... Stało się to czego najbardziej się obawiał. W jego umyśle usłyszał słowo -Mefisto- po czym dostał przypływu adrenaliny.
Wydawało mu się, że ma więcej siły i wytrzymałości. W jego krwi poczuł inną substancję. Jego twarz stała się złowieszcza... -Znowu ta aura- pomyślał. Nie wiedział co się dzieje, może to był tylko jego wymysł?? Nie wiedział sam tego, ale wiedział to że musi się opanować.

Elf biegł w uliczki, które były prawie pewniakiem że dochodzą do innej ulicy (Przed wbiegnięciem w nie sprawdzał czy mają koniec czy nie... Jeśli nie, to wbiegał w inne) . Podczas biegu wyjął Zweihandera. Kątem oka patrząc się za siebie, czy aby nikt go nie goni...
Jeśli tak, przyspiesza (Jeśli któryś się odłączył to pisać :) ).

Vanilla - 2009-05-17, 21:00

Jeden strażnik pozostał z menelem, a dwaj pozostali puścili się za nim w pogoń, rzucając halabardy dla szybszego biegu. Strażnicy mieli kolczugi, ale spory arsenał elfa nadawał im porównywalną prędkość. Elf gonił z wyjętym mieczem.
Altaris - 2009-05-17, 21:11

Galahad zaczaił się za jakimś dobrym winklem do ukrycia. Z wyjętym mieczem przykucnął gdzieś za jakąś przeszkodą, by go nie dostrzegli. Następnie czekał czy go znajdą. Nie mogę mieć przecież całej straży na karku... Wyczują mnie te psy z piekła rodem...-pomyślał. Jeśli zaczną biec w kierunku jego kryjówki. Wyskoczy tuż przed nich jednego podcinając nogą ("wystawi nogę") a do drugiego doskakując i próbując uderzyć frontowym kopniakiem, by go powalić.
Vanilla - 2009-05-17, 21:35

Strażnicy nie byli takimi idiotami za jakich brał ich Galahad. Gdy nie zauważyli elfa, okrążyli winkiel. Elf był w potrzasku. Z tyłu drewniane ściany, z przodu dwaj strażnicy z wyciągniętymi mieczami.
Altaris - 2009-05-17, 21:50

Wojownik najpierw poszuka jakiejś drogi ucieczki... Dziury w deskach, niestabilnej deski (W końcu mam bystry wzrok :P ), lub możliwości wejścia wyżej. Nie wiedział czy wygra z trzema strażnikami... Lecz jeśli nic nie znajdzie...

Elf nie ma wyboru... Po jego ciele przeszedł dreszcz... W myślach widział czarną wieżę, piramidę na czubku której stał wysoki starzec z srebrną laską. Wyciągnął do niego dłoń, lecz elf jej nie złapał. Czuł jednak że coś zostało z tego wyobrażenia. Poczuł dziwną chęć zabijania. Do strażników powiedział z wyszczerzonymi zębami i ze zmarszczonymi brwiami:
-Jestem duszom waszej śmierci, godziną waszej zguby... To błąd że ze mną zadarliście... Niech ukaże was moje ostrze!!
Po czym Galahad z gniewem podskoczył do pierwszego strażnika, uważając na miecze obydwu. Pierwszego gdy do niego skakał, zaatakował okrężnym ruchem od dołu/prawa (spod stopy tak jakby). Gdy go ściął, odbił się od jego ciała lądując na ugiętych nogach. I odwracając się zrobił dwa obroty z mieczem chcąc odgonić przeciwnika. Następnie skoczył w jego kierunku wyskakując i chcąc dźgnąć go w okolice szyi.

Vanilla - 2009-05-18, 19:52

Pierwszy strażnik nie był zbytnio przygotowany. Jego blok nie był wystarczający. Miecz elfa uderzył w pachwinę, powalając strażnika na ziemię. Drugi strażnik wyprowadził tnący cios od dołu, jednak Galahad, którego refleksy przestawione były na tryb niezwykle szybki podstawił pionowy blok, trzymając miecz ostrzem do dołu.
Altaris - 2009-05-18, 19:58

Wojownik uwolnił od siebie miecz przeciwnika i uderzył strażnika od prawego boku.

Elf gdy upadał, wepchnął się na strażnika krzyżując z nim miecz, tak by tamten nie mógł szybko zaatakować. Jeśli tamten zaatakuje, elf wyprowadzi blok.

Gdy tamten się przewrócił, Galahad skoczył mu do gardła patrząc czy nie idzie trzeci strażnik. Jeśli tak, poderżnie leżącemu gardło i przygotuje się do boju. Jeśli nie i tak poderżnie mu gardło i wydrze miecz.

Jeśli się nie przewrócił, elf doskoczył do niego jeszcze raz, uważając na ciosy. W końcowym momencie atakując zza prawego ramienia.

Vanilla - 2009-05-18, 22:12

Cios mieczem elfa został zablokowany. Obaj razem upadli na ziemię krzyżując miecze. Ułożyły się płaską stroną. Elf przywalił strażnikowi w twarz, jednak w końcu obrońca prawa przytrzymał jego ręce, powstrzymując się od otrzymania następnego ciosu od zabójczego Galahada.

-Tutaj, tutaj! - krzyknął jakiś głos zza winkla.

Altaris - 2009-05-19, 16:33

Elf nie miał wyboru... W jego krwi poczuł coś innego niż dotąd... Jego mięśnie zyskały inny rodzaj siły. Żyły wyszły na wierzch... A w myślach znów ukazał się wizerunek starca na piramidzie... Tym razem w jego głowie starzec wyciągnął obie ręce, a srebrna laska obijając się o stopnie spadała na ziemię z głośnym brzękiem. Galahad chwycił za ręce starca... Którego twarz dotąd dobrotliwa zmieniła się w złowieszczy uśmiech...

Wojownik przeniósł się w myślach do wielkiej bramy między górami... Czarnej i mrocznej jak noc. Pod bramą stało multum elfów, wojowników oraz zwykłych mieszczan czy rolników. Ale wszyscy przepuścili go jako pierwszego... A w umyśle zakodowane zostało słowo Mefisto.
Jakiś ciepły głos stale to powtarzał...

Tyle rozmyślał, tyle się wydarzyło. A tak na prawdę nie minęła nawet sekunda... Do porządku przywołał go krzyk strażnika. Zdesperowany kopnął z całej siły strażnika w krocze. Następnie uderzając go rękojeścią, przeturlał się dwa razy by lepiej wstać... oraz szybciej. I wybiegając w stronę przeciwną do krzyków, wybiegł zza winkla i biegł co sił, by ujść pogoni.

Vanilla - 2009-05-19, 18:34

Strażnik otrzymał cios w krocze, jednak jego miecz już był w powietrzu, przebijając się przez pancerz i zacinają skórę elfowi na jakiś centymetr głębokości. Galahad syknął z bólu, strażnik zaś wykonał dwa kroki w tył, trzymając miecz...

fuzja złego pomysłu i złych rzutów. Galahad: 5, Strażnik: 10

Altaris - 2009-05-19, 18:43

Galahad poczuł gniew i syknął po oberwaniu -Kurwa!- po czym ruszył na strażnika uważając na jego ciosy. Próbował zaatakować go od swojej prawej. Następnie przekręcając miecz jednym ruchem i atakując błyskawicznie w lewy bark. Teraz już nie liczył się dla niego Angrogh... poczuł do niego niechęć i nienawiść. Chociaż zawsze miał go w umyśle, teraz mu nie pomógł. W myślach prosił teraz nowego Pana -Beeeeliaaarzee... Proszę, wspomóż mnie dziś gdy mogę zginąć. Pomóż mi przezwyciężyć ludzi, którzy wierni są i zaślepieni w złego Boga Angrogha. Proszę o to jaaa... pokorny Twój sługa... Daj mi moc, siłę i satysfakcję! Daj mi MOC!!! -krzycząc ostatnie słowo na głos.
Vanilla - 2009-05-19, 18:52

Galahad wystrzelił do przodu, rozcinając brzuch strażnika i odrzucając jego zwłoki na lewo. Wybiegł zza ścianki i obejrzał się. Za nim stał strażnik, pięć metrów, z mieczem. Za nim biegło z jego stronę pięciu strażników z halabardami. Elf poczuł, że będzie z nimi walczył, zniszczy ich. Stał w miejscu, czekając na atak...
Altaris - 2009-05-19, 19:04

Galahadowi coś przebłysnęło w myślach... Usłyszał krzyk, dość chrapliwy, jakby starca który ostatnie tchnienie wydusza na ten krzyk -Za Tobą!!

Elf szybko obejrzał się... Ujrzał okno. Jednak... szybko obrócił się i ruszył pędem przed siebie, w pustą uliczkę, gnając co tchu przed siebie. W myślach mówiąc -Dziękuję Panie, jednak nie jestem w stanie na wspinaczkę z tym obciążeniem.


Galahad poczuł lekki przypływ sił... Musiał to zrobić by znów wykonywać swoją przysięgę. Zabić 15 strażników w Telding, za śmierć jego matki!! Oraz drugi, tajemny punkt. Woj biegł co tchu chowając wcześniej miecz. Miał nadzieję że jego zwinność wystarczy by miał szybki bieg.

Vanilla - 2009-05-19, 19:12

Dalsze patrole w okolicy nie niepokoiły go. W końcu zapadł wieczór, i Galahad mógł bezpiecznie uciec z rejonu.
Altaris - 2009-05-19, 19:18

Elf odwrócił się do terenów wcześniejszej ucieczki i wysunął dwa środkowe palce u rąk krzyżując dłonie. I zaśmiał się -Hah! Psy niewierne ze straży... -po czym wyjął miecz gładząc go po klindze- Dobrze się spisałeś, mój przyjacielu... - Galahad ruszył pośpiesznym krokiem w stronę Gildii... Potem mówiąc sobie w duszy -Galahad... Mefisto... Galahad... Może jednak Mefisto...

Wojownik był pochłonięty w nowych doznaniach -Jeszcze trzynastu... -z uśmiechem dodał.

Matiddd - 2009-05-20, 23:39

Późnym wieczorem, gdy wszystkie okna były już zaryglowane, uliczkami szedł nord wraz z swoją młodą towarzyszką. Podążali ku uliczce niedaleko burdelu - tam, gdzie miał przyjść ten cały księgowy. Nord był tu już wcześniej, toteż specjalnie wybrał to miejsce. Ślepy zaułek mógł być śmiertelną pułapką, i Torstein doskonale o tym wiedział. Dlatego pierw znalazł wolną piwnicę w kamieniczce obok, aby mała mogła schronić się przed zimnem, a sam czatował ukryty w uliczce naprzeciwko, czekając na swojego gościa....
Vanilla - 2009-05-21, 16:39

Nord czekał kilka godzin. Sprawdził co z dziewczyną - spała w najlepsze. Czekał, czekał, czekał...
Vanilla - 2009-05-21, 16:43

Było już kilka rundek wstawania i zasypiania. Dziewczyna czuwała na zmianę z Torsteinem. Przeczekali tak cały dzień, omijając przy okazji kilka patrolów straży. W końcu zapadł zmrok. Na horyzoncie Torstein zauważył jakąś postać...
Matiddd - 2009-05-21, 16:53

Torstein, który już był mocno znużony ciągłym czatowaniem, teraz, widząc majaczący kształt, szybko ukrył się za szpargałami. Postać zbliżała się coraz bliżej, toteż Nord nie wychylał się. Pod ręką miał tylko toporek - inne swoje rzeczy i kolczugę schował, bo czatować w takim żelastwie nie byłoby za mądrym posunięciem. Kucając za zasłoną, obserwował rzucany cień zza swojej kryjówki, jednocześnie nasłuchując kroków i odgłosów. Jeśli stwierdzi, że ta osoba skręca ku wyznaczonej uliczce, lekko wychyli się zza beczek i zlustruje postać wzrokiem(przy okazji sprawdzając, czy gdzieś nie będzie świadków), a następnie ( jeśli stwierdzi, że to jego ofiara) zakradnie się do niej i zdzieli po głowie rękojeścią topora, by potem zaciągnąć nieprzytomnego gościa do piwnicy.
Vanilla - 2009-05-21, 17:56

Postać faktycznie zbliżała się. Nord rozejrzał się, ulica była pusta. Zaczaił się tak, aby móc wyskoczył i przywalić osobie w łeb. Miał nadzieję że nie przesadził gdy rękojeść głucho uderzała w głowę człowieka. Był ubrany w dość bogate szaty. Zły prędko znalazł odpowiednią piwnicę i wrzucił tam człowieka. Dziewczyna spała.
Matiddd - 2009-05-21, 18:06

Zły postanowił obudzić dziewczynę, by nie przestraszyły ją krzyki, a po za tym potrzebował jej do upewnienia się, czy nikt tu nie wejdzie i kogoś, kto podpali pochodnie. Następnie postanowił na początek przeszukać dokładnie swoją ofiarę, tak jak zwykle używając jej szat jak sznurów na ręce i nogi, a także na knebel, by się nie wydzierała. Wszelkie jej rzeczy zaś schował, by potem móc je wykorzystać lub spieniężyć. Gdy to zrobi, ocuci zakneblowaną ofiarę i zacznie przesłuchanie:
- Witaj, głupi kapcanie. Trzeba nie było być takim naiwniakiem i nie iść ot tak na spotkanie. Ale nieważne. Nie lubię długo gadać, więc słuchaj mnie uważnie: Mogę cię torturować kilka dni, okrutnie cię zabić, a twoje zwłoki zmiażdżyć tak, że rodzona matka by cię nie rozpoznała. Możesz sobie tego oszczędzić, odpowiadając na pytania, na które znasz doskonale odpowiedź. Gwarantuje ci, zginiesz wtedy bezboleśnie, a strażnicy znajdą jutro twoje ciało. Rozumiesz? Za wydzieranie się będziesz godzinę kopany, więc lepiej dwa razy zastanów się, zanim podniesiesz głos. - powiedział Nord, po czym ściągnął knebel.
- Pierwsze pytanie: Co wiesz o inkwizytorach, którzy się uratowali przed egzekucją i kto wziął za to w łapę? - spytał Nord, stojąc nad swoją ofiarą z toporkiem w ręku.

Vanilla - 2009-05-21, 22:37

Ofiara leżała związana. Piwnica była dość przestrzonna, około sześć na osiem metrów. Dziewczynka opierała się o Norda, który stał nad swoją ofiarą.
-Nie wiem co teraz zrobisz - odrzekła ofiara.
Drzwi otwarły się z hukiem a do środka wparowało trzech zamaskowanych zbójów z różnymi broniami. Jeden, który zajął pozycję po lewej stronie Torsteina miał miecz, ten w środku długi łańcuch z kolcem a skrajny po lewej dwa sztylety. Doświadczony Nord zauważył, że broń jest czymś nasmarowana.
-Zginiesz, kurwo! - odezwał się środkowy z zapałem do Torsteina - Zginiesz, jebany chuju!
-Oo.. - zauważył miecznik - jest i przekąska. Świetnie się złożyło, nie ma jak dobre ruchanie po wykonanym zadaniu.
Opryszek z łańcuchem zaczął nim kręcić młynka.

Matiddd - 2009-05-21, 23:19

Więcej śmieci do zabicia - tyle pomyślał Nord, jak zwykle entuzjastycznie nastawiony na walkę, mimo tego, że sytuacja mogła wydawać się dla niektórych beznadziejna. Torstein, nie czekając nawet, aż zbóje coś powiedzą. Wojownik szybko się odwrócił, by być twarzą do wszystkich bandziorów. Nie był uzbrojony w kolczugę, zaś jego ulubiona broń leżała w kącie. Miał przynajmniej na sobie kaftan, którego na wszelki wypadek nie zdejmował. Ten dość słaby pancerz mógł chociaż zniwelować uderzenia i utrudnić zranienie nożami, jednak przeciwko prawdziwej broni, jaką był miecz była to marna obrona. Taktyka Norda była prosta - nie dać się zapędzić w kąt, gdzie bandyci pokroili go na plasterki. Tak wprawdzie nie ma osłoniętych pleców, ale to dobry pomysł, jeśli nie jest się dobrze opancerzonym. Wojownik przyjął pozycję obronną, czekając na atak. W przypadku, gdy rzuci się na niego bandzior z mieczem, Nord zrobi unik, odskakując w bok (lewy, aby uniknąć ataku sztyletami), czekając jednak do ostatniego momentu. Następnie, zanim przeciwnik przygotuje się do obrony, Nord wparuje na niego, tnąc przed siebie toporkiem. Gdyby nie zabił ciosem, przynajmniej powali napastnika na ziemi, samemu wciąż twardo stojąc i będąc gotowy na dalszą walkę. Gdyby atakował bandzior ze sztyletami, Torstein odpowie kontratakiem, w odpowiednim momencie tnąc agresora wzdłuż. W przypadku walki z bandytą z łańcuchem Torstein będzie czekał na jego cios, by się uchylić i natychmiast uderzyć z impetem. Na razie nie było możliwości, aby go otoczyć - gdyby jednak próbowali go zamknąć w kole, Torstein rzuci się na któregoś z nich, najlepiej na zbója z łańcuchem.

nord oblizał wargi. Cokolwiek by się nie stało, będzie krew.

Vanilla - 2009-05-21, 23:26

Twoja sytuacja jest ogromnie beznadziejna

Zbój rzucił nożykiem na łańcuchu by zatrzymać go cenymetr przed ciałem Norda. Wrócił on spowrotem do jego ręki.
-Broń się, pierdoło! - krzyknął. Nord uczynił krok do przodu i zamachnął się toporem. W tej samej chwili musiał jednak szybko go wycofać, by sparować uderzenia sztyletów.
-Co teraz zrobisz, kurwo jebana?

Matiddd - 2009-05-22, 07:58

- Zamknij mordę, bezpański psie - warknął Torstein, odskakując. Nie było dobrze. Zdawał sobie sprawę, że jego atak może skończyć się samobójstwem, gdyż odsłoni swoje tyły pozostałym przeciwnikom. Mógł się na nich rzucać tylko wtedy, gdy nikt nie będzie zbyt blisko celu. Dlatego Nord odsunął się szybko (uważając, by nie dać się zapędzić w róg) przy okazji wysyłając spojrzenie dziewczynce. Miał nadzieję, że zrozumie, że potrzebuje swojej broni. Tymczasem musi walczyć toporkiem.
- Chodź tu, skurwysynie, bo ci matkę zerżnę. Będzie kwiczała jak zarzynany wieprz - rzucił obelgą w stronę zbójnika z mieczem. Miał nadzieję, że bandyta rzuci się na niego. Plan Norda był prosty - zmusić przeciwnika do szarży. Ten, podczas biegu, mógł ciąć z nad głowy albo zamachnąć albo ciąć z zewnętrznej strony do wewnętrznej. Wojownik wtedy odskoczy(by mieć mały zapas czasu na boku do ataku) na lewy bok przeciwnika, gdzie nie dosięgnie go wrogi miecz, przywali z kolana w bandziora i w miarę możliwości spróbuje mu uciąć łeb. Gdyby ruszył na niego inny przeciwnik, rozegra walkę tak, jak planował wcześniej (post wyżej).

Vanilla - 2009-05-22, 09:16

Zbój z łańcuchem rzucił nim jeszcze raz. Tym razem cios został odparowany toporem.
-No, dawaj! - krzyknął. Wyraźnie czekali, aż Torstein wykona pierwszy ruch.
-Czego w końcu checie - odezwała się diewczyna.
-Jak to czego? Co ta kurwa chce zrobić? TO dopiero zbój!
Człowiek z mieczem podszedł dwa kroki bliżej, przygotowując się do uderzenia.

Matiddd - 2009-05-22, 15:21

Torstein, widząc, że zbóje boją się rozpocząć walki, postanowił przejąć inicjatywę. I gdy tylko zbój z mieczem się trochę wysunął, Nord rzucił się na niego z furią w oczach i okrzykiem, by dwa kroki przed nim wyskoczyć i uderzyć z całym impetem przeciwnika w głowę toporem. I nawet jeśli mu się ten cios nie uda, będzie bezustannie napierał na przeciwnika, próbując go przyszpilić do muru i zdając się w przypadku ataku pozostałych zbójów na okrzyk dziewczynki. Tylko tak mógł wtedy spostrzec napastnika i wykonać szybko unik lub kontratak.
Vanilla - 2009-05-22, 17:13

Nord rzucił się na wroga. Uchylił się przed ciosem topora, odchodząc kilka kroków w tył. Jeden z ciosów łańcucha obił się o jego pancerz, nie raniąc jednak ciała. Był teraz zwrócony w stronę człowieka z mieczem, a łańcuchowiec był zwrócony do niego o 90 stopni.
-O, pizda ma nóż - odrzekł człowiek ze sztyletami - Tym lepiej.
Sztyleciarz widocznie zajął się dziewczyną.

Matiddd - 2009-05-22, 17:36

Torstein, słysząc to, co powiedział zbój, wściekł się i krzyknął:
- Zostaw ją szmato! - po czym rzucił się na zbója z łańcuchem. Miał zamiar go chwycić za szyję i koszulę, aby rzucić nim o zbója z mieczem. Jego plan był ryzykowny, i będzie narażony na atak miecznika, ale gdyby ten chciał go dziabnąć z boku, Nord kopnie w niego. Miał jednak nadzieję, że łańcuchowiec nie będzie stawiał dużego oporu i wojownik szybko wykona swój plan.

Vanilla - 2009-05-22, 17:44

Torstein rzucił się na łańcuchowca, który zaskoczony nie zdążył kontratakować. Nord złapał go i w tym momencie poczuł jak miecz przebija jego pancerz i chlasta go w bok. Prawie zawył z bólu. Przeszywał go i niemalże paraliżował. Nord zebrał w sobie energię i z furiackim zacięciem rzucił człowiekiem w ścianę, nokautując ich na miejscu. Następnie chwycił się za bok i przyklęknął. Nie mógł znieść bólu zadanego tym mieczem.
-C.c..co to jeeest? - usłyszał głos człowieka ze sztyletami za sobą.

Matiddd - 2009-05-22, 18:59

Torstein, czując nadal głęboką ranę, zawył z bólu. Widząc, że jego przeciwnicy teraz leżą na ziemi i nie są w stanie walczyć, nord postanowił rozładować swój gniew na ostatnim stojącym na nogach przeciwniku. Zważywszy, że ma tylko noże (co prawda zatrute) Nord pierw pobiegł po swoją maczugę, co by nie ryzykować trafienia. Jeśli jednak bandyta zaatakuje, a dziewczynka go nie zabije, nord odpowiednio wcześniej również zaszarżuje. Ten sposób walki był jego ulubionym i został przetestowany w wielu potyczkach, dlatego wojownik był pewny, że wygra. Jeśli dorwie się do maczugi, też zaszarżuje, uderzając maczugą znad prawego barku.
Vanilla - 2009-05-22, 19:15

Nord pobiegł i schwycił swoją maczugę. Następnie obrócił się i popatrzył. Sztylety zbója leżały na ziemi, a Anette trzymała go za rękę. Bandyta drgał, jakby dostał napadu.
-Fajny motyw - stwierdziłą dziewczyna.

Matiddd - 2009-05-22, 19:24

Nord widząc, że już jest po wszystkim, odłożył swoją maczugę, następnie chwytając się za brzuch. Musiał się opatrzyć. Teraz jednak postanowił upewnić się, że bandyci się nie wyrwą. Z płaszcza jednego zbója zrobił więc prowizoryczny bandaż, który na razie miał zatamować krew. Nord ściągnął z siebie kaftan i obwiązał materiałem, by nie wykrwawić się. Przy okazji obejrzał ranę, jak poważna jest rana. Tak czy siak, będzie musiał kupić bobrze sadło. Tymczasem, zabrał się do unieszkodliwiania i przeszukiwania bandziorów, przy okazji pytając dziewczynkę:
- Co ty zrobiłaś temu zbójowi? - Gdy już skończy z bandziorami, okopie pierw swojego zakładnika za karę.

Vanilla - 2009-05-22, 19:34

Nord obandażował się, a dziewczyna puściła zbója. Stał przez chwilę bez ruchu, dopóki Nord nie przywalił mu maczugą. Rana nie była poważna, była nawet dość płytka. Torsteina zdziwiło że był to aż taki ból.
-Nieważne - pomyślał, biorąc się do przeszukiwania bandziorów. Oprócz oczywistej broni znalazł też słoiczek jakiejś substancji, oraz eliksiru - na mały łyk - w szklanej butelce bez etykiety.
-No, tak jakby, miał fajne myśli - stwierdziła dziewczyna - Tylko wzmocniłam mu pewne wspomienia, lubię tą zabawę.

Matiddd - 2009-05-22, 19:50

- Będziesz musiała mi kiedyś parę rzeczy wyjaśnić - stwierdził Nord, kneblując bandytów. Gdy już byli powiązani, Torstein założył swój pas, za który schował siekierkę i paradując z maczugą przed bandziorami, wpadł na pewien pomysł. Wyciągnął siekierkę, po czym namoczył trochę jej ostrze w płynie z buteleczki. Następnie rozciął skórę nią właścicielowi płynu, obserwując co się stanie. Przy okazji parę razy pociągnął po bandytach z buta, wyzywając ich od skurwysynów i innych szelm. Po krótkim poniżaniu, gdy już schował sobie buteleczkę i siekierkę za pas, podszedł do zakonnika i powiedział:
- Słuchaj, wkurwiłeś mnie tym okrutnie. Chciałem z tobą po dobroci, ale widzę, że z wami tak się nie da - po czym splunął na niego. Wyciągnął jeszcze raz toporek i powiedział:
- Mogę cię pociąć i patrzeć, co ten płyn robi z twoją skórą. Wymieniaj mi zaraz nazwiska tych inkwizytorów i przekupki ze straży, albo do końca życia będą cię karmić słomką. -

Vanilla - 2009-05-22, 19:55

Torstein wylał pół butelki płynu na broń i dziabnął człowieka.
Zacięty syknął z bólu, ale po chwili przestał. Nord stwierdził brak efektu.
-Nazwisk nie znam - stwierdził człowiek spokojnym głosem - Wiem tylko że takowi byli, a musiałbym poszukać gdzie są. Jednak jeśli mnie zabijesz, na nic się to zda. Puść też tych ludzi.

Matiddd - 2009-05-22, 19:59

- Szukasz naiwniaka? - warknął Torstein. Schował toporek, i podniósł zakonnika tak, by stanął na nogi, by zaraz walnąć z całej siły zakładnika z pięści w twarz i tym samym powalić go na ziemię. Pokusił się jeszcze o kopnięcie w brzuch.
- Czy teraz coś sobie przypominasz? - powiedział ironicznym głosem Torstein, patrząc, jak ofiara opluwa się krwią.

Vanilla - 2009-05-22, 20:01

-Kurwa - odchrząknął, spluwając krwią - Teraz widzę że raczej nie ocaleję. Więc coś ci powiem, kurwo. Nie jestem żadnym zakonnikiem. Zostałeś ojebany, durny cwelu.
Matiddd - 2009-05-22, 20:05

- coraz ciekawiej - stwierdził pod nosem wściekły Nord, odchodząc od aktora. Ale dał się wrobić. Czuł, jak wzbierała się w nim agresja.
- Anette, zarżnij tych pajaców jak najszybciej. Zbieramy się - powiedział Nord, po czym szybko podbiegł do swoich rzeczy i pospiesznie zaczął się ubierać, pierw w kaftan, następnie w kolczugę.
- A ty facet, jesteś prawdziwym idiotą, że dałeś się wrobić w to gówno, durny matkojebco. - I nagle coś Torsteinowi przyszło do głowy. Zanim Anette zaczęła zabijać, powiedział:
- Kto pierwszy powie mi, gdzie znajdę tego waszego szefa, przeżyje. Gówno mnie w tym momencie obchodzicie i jednemu z was pozwolę żyć. Macie pięć sekund - powiedział Nord, i ubierając się, zaczął liczyć.

Vanilla - 2009-05-22, 21:47

-W Zakonie - odpowiedzieli równocześnie. Nord nie był przygotowany na taki zwrot sytuacji. Anette sięgnęła pod spódnicę i dobyła szybko noża.
-To kogo golimy? - zapytała się z zawadiackim akcentem

Matiddd - 2009-05-22, 21:52

- Dobra....Wstrzymaj się z zabijaniem. - powiedział, pokazując dziewczynie otwartą dłoń. Spojrzał na bandziorów i spytał:
- Mówcie w takim razie, kim jesteście, co konkretnie mieliście ze mną zrobić i za co to robiliście. - powiedział Nord, ubierając się w pancerz.

Vanilla - 2009-05-22, 21:55

-Ech, teraz ty rządzisz. Robiliśmy to dla tego dziadka z Zakonu. A co robimy - kurde, golimy ludzi. Dla forsy, dla dużej forsy. Jesteśmy nieźli... - skończył.
-A..a..a. cco to za p-pinda? - wydukał człowiek, którego trzymała Anette.

Matiddd - 2009-05-22, 22:05

- Powiedzcie więc, jak mieliście dać pieniądze, jak się z nim skontaktować, co dać na dowód, że mnie sprzątnęliście i gdzie mieliście się z nim spotkać. Ogólnie, powiedzcie tyle, ile wiecie o tym całym planie- pytał dalej Nord, który powoli układał w swojej głowie plan.
Vanilla - 2009-05-22, 22:14

-Spotkaliśmy się z jego p-posłańcem - odrzekł jeden ze zbirów - mieliśmy cię przesłuchać, nie zabijać. Kim ty właściwie, cieciu, jesteś?
-C..c.co t..to za k..k..urwa - przebąkiwał dalej człowiek.
Dziewczyna oparła się o ścianę i podrzucała nóż.

Matiddd - 2009-05-22, 22:21

- Niech cię to nie interesuje. Co dalej? Kurwa, nie chce już mi się ciągnąć tej rozmowy. Mówcie, czy miał on osobiście się z wami spotkać, samemu mnie przesłuchać czy coś w tym stylu. Chcę go mieć żywego. Powiedzcie coś konkretniejszego na jego temat. - spytał Nord. Miał nadzieję, że nic nie będzie się komplikowało i być może skryba sam do niego przyjdzie.
Vanilla - 2009-05-22, 22:25

-Mi też się nudzi. Możesz nas zabić i wtedy będzie jazda, bo przyjdą następni i cię zjedzą - zaśmiał się człowiek, ujawniając swoje zepsute zęby - Twój wybór.
Matiddd - 2009-05-22, 22:28

- Ta, a może mam się Wam oddać w Wasze ręce i dać wyprowadzić? Co mi dacie za gwarancję, że mnie nie zabijecie - stwierdził Torstein, dobywając toporka. Skoro mieli być następni, nie miał wyboru. Musiał dać się wyprowadzić. Postawił więc pierwszego bandytę na nogi i rozwiązał mu węzły.
Vanilla - 2009-05-22, 22:33

-Może i jesteśmy zabójcami, ale mamy honor, kurwo - odrzekł rozwiązany. Ten chwycił miecz. Nord zareagował od razu, przygotowując topór, jednak człowiek przerwał tylko węzły towarzyszy, którzy zebrali broń.
-Spadamy stąd. Koniec z zleceniami dla tego ciecia.
Anette podeszła do Torsteina i przytuliła się, trzymając nóż w ręce.
-Dziwnie trochę.. Masz coś do jedzenia?

Matiddd - 2009-05-22, 22:36

- Czekajcie - powiedział Nord do bandytów.
- Pochwyciliście mnie. Zrobimy tak: zaprowadźcie mnie do tego posłańca. Dostaniecie kasę, a ja może informacje. Uczciwa oferta - powiedział Nord, który i tak nie miał nic do stracenia. Przytulił do siebie Anette.

Vanilla - 2009-05-22, 22:42

-Ach, dobra. Tylko problem jest jeden. Myśmy mieli cię przesłuchać, a nie dostarczać. Wniosek?
Człowiek którego zaatakowała Anette ciągle drżał i przebąkiwał coś pod nosem.

Matiddd - 2009-05-22, 22:52

- Dobra. Zrobimy tak. Jeszcze mnie nie zarżnęliście, trzymacie mnie w skrytce nieprzytomnego i zaraz wrócicie tam, by mnie dobić. Zostałem wynajęty przez nieznane mi osoby. Oni mieli sami się ze mną skontaktować po dwóch dniach, a ja miałem się kręcić na placu w dzielnicy biedaków. Miałem złapać skrybę i go dla nich przez jakiś czas przechować. Jeśli chwycą haczyk i będą chcieli mnie widzieć, upierajcie się, że nie pokażecie im swojej skrytki i przyprowadzicie mnie do nich sami. Jak coś, czekam przy placu na dzielnicy biedaków. Jeszcze jedno - za dalszą pomoc chcę też przydział kasy. I tak więcej zarobicie - powiedział Nord, a następnie odezwał się do dziewczynki:
- Zaraz pójdziemy kupić coś do jedzenia. -

Vanilla - 2009-05-22, 22:57

-Da się zrobić - odrzekli, wychodząc. Anette schowała zręcznie nóż.
-Ciekawe co to za proszki - rzuciła - W każdym razie chodźmy, burczy mi już w brzuchu.

Matiddd - 2009-06-13, 22:22

Do jednej z piwnic dzielnicy biedaków wtargnął Nord. Otworzył cicho drzwi pomieszczenia i wszedł do środka wraz z Anette. Usiadł w kącie i nie odzywając się do dziewczynki zaczął rozmyślać. Po chwili skupienia, postanowił porozmawiać z dzieckiem:
- Te zawszone kundle z gildii magów szybkie są. Wyrośli jak z pod ziemi. Nieważne zresztą. Musimy uciec z miasta. Całe szczęście, że miałem hełm, nie rozpoznają mojej twarzy. Gorzej z tobą. Słuchaj, mam pytanie: Czy możesz odesłać tą zbroję na jakiś czas, tak samo jak ją przywołałaś? To by oszczędziło nam wiele trudu, i wyszlibyśmy normalnie bramami miasta. To znaczy, ja bym wyszedł, a ty bez problemu przekradłabyś się między strażnikami. - mówił Nord. Najwidoczniej kiepska sytuacja spowodowała, że wojownik musiał się wygadać.

Vanilla - 2009-06-13, 23:44

Anette pstryknęła palcami i wymruczała jakąś inkantację. Zbroja rozsypała się w czarny pył.
-Wszystko dobrze, ale mnie widzieli. Mogę co prawda spróbowac sztuczek, ale to ryzyko... Tak czy inaczej, muszę zmienic ubranie...

Matiddd - 2009-06-17, 12:44

- Ja też. A do gospody raczej nie możemy wrócić. Trzeba więc poszukać szybko po slumsach, tak jak wcześniej - stwierdził Nord, który właściwie został teraz w samych gatkach (miał się rozebrać). W dodatku był bez broni. Wszelkie rzeczy zostały w karczmie. Tak więc Nord postanowił pierw wysłać gdzieś niedaleko dziewczę, aby ukradła ubranie dla niego.
Vanilla - 2009-06-17, 14:47

Prawie nagi Torstein schował się w jakimś zaułku a dziewczyna ruszyła przed siebie. Po pół godziny wróciła. Miała na sobie ciut przydużą szarą spódnicę i też zdecydowanie za dużą spraną brązowawo-czarną kurtkę. W stronę Norda rzuciła bliżej nieokreślone wieśniackie spodnie, pierwszą lepszą koszulę i czarną kufajkę.

Lost a lot of equipment, recheck your KP


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group